Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ewa Wołoszko
Ewa Wołoszko , 39 lat

Każdy nasz dzień to walka o lepsze życie Ewy! Pomóż!

Pomimo że nasza córka jest dorosłą osobą, wymaga nieustannego wsparcia. Ewa jest pod stałą opieką i kontrolą wielu lekarzy i specjalistów. Codzienność z chorobą córki jest trudna, a droga do diagnozy zajęła wiele długich lat. Każdego dnia robimy wszystko, by życie Ewy było możliwie jak najlepsze. Ewa urodziła się 28.03.1985 roku z wieloma wadami rozwojowymi. Rozszczep podniebienia, olbrzymia wiotkość mięśni, kłopoty z oddychaniem, brak odruchu ssania – to jedynie wierzchołek problemów… Córeczka była karmiona sondą, a my każdego dnia w przerażeniu czekaliśmy, aż będziemy mogli zabrać ją ze szpitala. Po trzech miesiącach walki o życie wypisano ją do domu. Bez diagnozy... Od tego dnia zaczęła się nasza mozolna walka, podczas której wraz z lekarzami i rehabilitantami staraliśmy się o poprawę aktualnego stanu zdrowia oraz postawienie ostatecznej diagnozy.  Dopiero gdy córka miała 13 lat, otrzymaliśmy odpowiedź na pytanie, które każdej nocy spędzało nam sen z powiek. W końcu dowiedzieliśmy się, co jest przyczyną stanu zdrowia naszego dziecka – Zespół Pradera-Williego. W tamtych czasach wiedza na temat choroby była bardzo ograniczona, ze względu na małą ilość osób zdiagnozowanych w Polsce. Wiedzieliśmy jednak, że jest to choroba rzadka i nieuleczalna, która wynika z zaburzeń genetycznych. Jak skomplikowana, wymagająca i traumatyczna jest codzienność chorego, doświadczamy się każdego dnia. Mięśnie Ewy są wiotkie, co przyczyniło się do skoliozy. Córka cierpi na zaburzenia mowy i niedosłuch – korzysta z aparatów słuchowych. Charakterystycznym objawem choroby jest brak uczucia sytości. Ewa odczuwa wieczny głód, nad którym nie może samodzielnie zapanować, a musi ściśle przestrzegać wyliczonej diety. Ewa jest rehabilitowana od urodzenia. Cały czas korzysta z terapii logopedycznej, podczas której pracuje nad niewyraźną mową. Córka jest pod kontrolą psychologa, uczęszcza też na terapię sensoryczną i fizjoterapię. Na stałe musi mieć: okulary, aparat słuchowy, specjalistyczne wkładki do butów. Tak ogromne potrzeby, wynikające z choroby córki wiążą się na co dzień z wieloma wyzwaniami i wydatkami.  Niestety, wraz z wiekiem stan zdrowia córki znacznie się pogorszył i koszty, jakie obecnie ponosimy, przekraczają nasze możliwości finansowe. Z całego serca prosimy Was o wsparcie w naszej nieustannej walce o zdrowie i szczęście córki. Rodzice

597,00 zł ( 2,8% )
Brakuje: 20 680,00 zł
Antoni Gałęzowski
Antoni Gałęzowski , 4 latka

Turnus rehabilitacyjny to dla Antosia wielka szansa! Proszę o pomoc!

Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie! Proszę, bądźcie z Antosiem! Tylko dzięki Wam będzie mógł walczyć o sprawność swojej rączki! Nasza historia Nie tak miało wyglądać przyjście na świat mojego synka. Antoś urodził się z porażeniem splotu ramiennego. Słowa lekarzy pamiętam jak przez mgłę. Nie mogłam uwierzyć, że z moim skarbem jest coś nie tak...  Od swoich pierwszych dni synek dzielnie walczy o sprawność. Niemal cały pierwszy rok życia był rehabilitowany metodą Vojty. Ten rodzaj zajęć dawał największe postępy. Niestety moja sytuacja finansowa się pogorszyła i byłam zmuszona zrezygnować z prywatnej rehabilitacji.  W okolicach naszej miejscowości nie ma miejsca, gdzie taka metoda rehabilitacji jest refundowana. Zapisałam synka na inne zajęcia, jednak te nie dają pożądanych efektów... Bardzo chciałabym, żeby pojechał na turnus rehabilitacyjny do Warszawy, gdzie mógłby uczyć się więcej korzystać z chorej ręki. Moje serce pęka każdego dnia, ponieważ nie jestem w stanie zapewnić dziecku odpowiedniego leczenia. Wyłącznie od mojej sytuacji finansowej zależy, czy Antek w przyszłości będzie miał sprawną rączkę.  Mam jeszcze dwójkę dzieci. Nasza codzienność jest trudna, a środków do życia zaczyna brakować... Ja jednak nie pozwolę, by Antosia czekała niepewna przyszłość. Bardzo proszę o pomoc i dziękuję za każdą podarowaną złotówkę! Patrycja, mama

596,00 zł ( 8% )
Brakuje: 6 851,00 zł
Piotr Matusik
Piotr Matusik , 51 lat

Problemy się piętrzą, a nam brakuje już sił... Pomocy!

Piotrek jest sympatycznym, poukładanym, kochającym mężczyzną. To człowiek, który nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Niestety teraz znalazł się po tej drugiej stronie… Przed wypadkiem mój mąż pracował i planował remont domu, miał własną firmę budowlaną, prawie nigdy nie odpuścił dnia pracy. W 2017. roku uległo to zmianie po śmiertelnym wypadku samochodowym, w którym zmarła jego mama, a on sam zaznał dużego uszczerbku na zdrowiu.  Mąż musiał się poddać intensywnej rehabilitacji, która niestety nie przyniosła zamierzonych efektów… Piotr od 25. lat mierzy się również z cukrzycą insulinozależną. Po kilku latach od wypadku zaczęły się powikłania ze stopą cukrzycową, co spowodowało konieczność amputacji wszystkich palców prawej stopy, a w lewej amputację dużego palca… Mąż ma ogromne trudności z samodzielnym poruszaniem! Jakby problemów było mało, w 2021. roku zaczęły się również kłopoty ze wzrokiem – zaćma… Piotr musiał przejść szereg zabiegów i operacji, które miały na celu poprawę jego wzroku. Udało się, jednak nie na długo… Po 2. miesiącach stracił całkowicie wzrok na prawe oko. W lewym widoczność jest bardzo mocno ograniczona… Nie jestem w stanie pracować, ponieważ muszę opiekować się mężem 24 godziny na dobę… Z tego względu nasza sytuacja finansowa jest bardzo trudna. Nie wystarczy nam na leczenie, opłaty i wydatki życia codziennego… Chciałabym poprawić nasze warunki mieszkaniowe i dostosować mieszkanie do potrzeb Piotra, jednak koszty są niewyobrażalnie wysokie… Będę bardzo wdzięczna za jakąkolwiek pomoc… Proszę, nie przechodźcie obojętnie… O niczym nie marzę bardziej, niż o sprawności mojego męża… Żona Piotra

593 zł
Cezary Klocek
Cezary Klocek , 5 lat

Walczymy o lepszą przyszłość Czarka! Proszę, pomóż!

Bardzo dziękuję za dotychczasowe wsparcie! Muszę jeszcze raz poprosić Państwa o pomoc. Czaruś wciąż potrzebuje wielu terapii. Nasiliła się u niego agresja, przyjmuje leki od psychiatry. Dodatkowo niedługo zaczyna trening żywienia, ponieważ pogłębiła się u niego wybiórczość pokarmowa. Proszę, wesprzyjcie Czarka! Nasza historia: Autyzm – krótka diagnoza o ogromnym znaczeniu. Zaburzenie, które wpływa właściwie na każdy aspekt życia. Spowalnia rozwój fizyczny i społeczny, powodując, że dziecko zamyka się we własnym hermetycznym świecie. Boi się wyjść poza znane granice. Tak właśnie wygląda codzienność mojego Czarka… Jeszcze zanim synek skończył dwa latka, pojawiły się pierwsze niepokojące oznaki zaburzenia jego rozwoju. Najbardziej martwiło mnie to, że synek nie potrafił mówić, nie reagował na polecenia. Był z nim utrudniony kontakt… Tak jest do dziś, ale doszły jeszcze inne komplikacje, takie jak wybiórczość pokarmowa, problemy z utrzymaniem równowagi. Syn jest też dalej pampersowany. Najgorsze są jednak zachowania agresywne. Gdy Czarek nie chce się z kimś bawić, zaczyna gryźć, szczypać i popychać inne osoby. Niestety cierpi wtedy również jego młodsza siostrzyczka, która bardzo chce spędzać czas ze swoim bratem. To widok, który łamie mi serce, dlatego wiem, że musimy aktywnie działać, aby rozwój Czarusia nie stanął w miejscu, aby miał szansę zawalczyć o lepszą przyszłość.  Mój kochany chłopiec potrzebuje specjalistycznych zajęć pod okiem terapeutów, odpowiedniej edukacji, która będzie w stanie rozwijać jego funkcje poznawcze i komunikacyjne. Konieczna jest także terapia integracji sensorycznej, dzięki której będzie mógł uczyć się nowych umiejętności, poprawiać koordynację wzrokową i ruchową. Pomoże mu też panować nad swoimi emocjami.  Niezwykle ważna jest w tym systematyczność, która daje nadzieję na rozwój. Stąd mój apel o pomoc. Koszty wszystkich terapii dla syna wciąż rosną, a mi zaczyna brakować środków na ich opłacenie. Nie mogę pozwolić, by życie mojego dziecka było gorsze, ponieważ w pewnym momencie zabrakło mi pieniędzy... Bardzo proszę - pomóżcie nam! Dagmara, mama

592 zł
Izabela Kucfir
Izabela Kucfir , 11 lat

Wesprzyj Izę w jej trudnej walce o sprawność❗️

Gdy nasza Izunia przyszła na świat, byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, by zapewnić jej odpowiedni rozwój, szczęśliwe dzieciństwo, dom… Niestety nasza miłość nie zdołała jej uchronić przed problemami zdrowotnymi. Córeczka cierpi na całościowe zaburzenia rozwoju, ma nieprawidłowości w zakresie przetwarzania sensorycznego oraz szereg chorób współistniejących. Ma 11 lat, ale niestety nadal nie mówi. Ma uszkodzone receptory sensoryczne do tego stopnia, że nawet ubranie sprawia jej ból.  Iza zazwyczaj patrzy gdzieś w dal, wydając przy tym niezrozumiałe dźwięki i krzyki. Ma nieprawidłowe napięcie mięśniowe i to sprawia, że porusza się wyłącznie na palcach. Wszystkie schorzenia i głęboka niepełnosprawność intelektualna blokują jej mowę i naturalne procesy poznawcze. Na co dzień córeczka boryka się z wielopłaszczyznowym trudnościami. Musimy z całych sił walczyć, by nie cierpiała tak, jak do tej pory. Pomaga nam w tym terapia, osteopatia, terapia czaszkowo — krzyżowa oraz protokoły lecznicze, które stosowane są przez najlepszych specjalistów w kraju i poza jego granicami. Dotychczas wszystkie koszty pokrywaliśmy sami, jednak leczenie jest bardzo drogie, więc ośmielamy się prosić Państwa o pomoc. Pragniemy i marzymy, aby nasze dziecko w przyszłości było samodzielne i mogło cieszyć się życiem. Za wsparcie i okazaną pomoc wszystkim dobrym duszom — serdecznie dziękujemy! Dobro wraca! Rodzice i siostrzyczka Izuni — Hania.

592 zł
Natalia Kulyk
Natalia Kulyk , 4 latka

Najcięższy stopień autyzmu❗️Potrzebne wsparcie❗️

Jeszcze zanim Natalka przyszła na świat, lekarze mówili, że może urodzić się głuche, ślepe lub mieć problemy neurologiczne. Poród był ciężki, ale kolejne badania nie wykazały u Natalki żadnych problemów! Ciężar spadł nam z serc, ale tylko po to, by za jakiś czas powrócić ze zdwojoną siłą. Po półtora roku zauważyliśmy, że nasza córeczka dziwnie się zachowuje. Była bardzo wycofana, unikała kontaktu. Do tego mówiła może 5 słów i to było tyle. Chodziliśmy do logopedy, ale powiedziano nam, że Natalka może z tego wyrosnąć. Pochodzimy z Ukrainy, więc może lepiej podłapie język i będzie dobrze. Kilka miesięcy później postanowiliśmy zaprowadzić Natalkę do żłobka, by otworzyła się i złapała kontakt z innymi. Niestety, pewnego dnia otrzymaliśmy telefon z informacją, żeby zabrać dziecko, ponieważ wpadła w niekontrolowaną histerię i autoagresję! Wtedy wiedzieliśmy, że to już nic błahego. Nasze dziecko potrzebowało pomocy! Poszliśmy do neurologa, psychiatry… Lekarze w końcu byli zgodni, że objawy wskazują na autyzm i zalecili nam testy. Okazało się, że najcięższa forma autyzmu – 24 punkty w badaniu ADOS-2. Potem dochodziły kolejne objawy – histeria, wyłączenie mowy, autoagresja, brak kontaktu, napięcie mięśniowe… Chwytaliśmy się każdej opcji, każdej możliwości walki o nasze dziecko. Uczęszczaliśmy na rehabilitację, zajęcia z logopedą, psychiatrą, psychologiem, terapię SI… I nie przyniosło to skutków. Rok walki nie owocował niczym. Zaproponowano nam rozpoczęcie terapii behawioralnej. To nadzieja, która może w końcu poskutkować polepszeniem się zdrowia naszego dziecka, ale oczywiście na naszej drodze stanął mur nie do pokonania – pieniądze. Godzina terapii behawioralnej kosztuje 200 zł, a Natalka wymaga MINIMUM 4 godzin w tygodniu. Nie możemy przerywać terapii, bo nie będzie żadnych postępów. Jesteśmy przerażeni, bo nie mam pieniędzy, by zagwarantować naszemu dziecku przynajmniej częściowo normalne funkcjonowanie. A jeśli jej stan się nie poprawi, może wystąpić padaczka… Dlatego z całego serca prosimy o pomoc. Każda wpłata to dla nas pewność, że Natalka otrzyma niezbędną terapię.  Rodzice

592,00 zł ( 1,44% )
Brakuje: 40 260,00 zł
Kornelia Góralczuk
Kornelia Góralczuk , 6 lat

Bez rehabilitacji Kornelka straci szansę na sprawność i godną przyszłość! Pomóż!

Nasza urocza i kochana córeczka Kornelka już od pierwszych swoich dni mierzy się z wieloma przeciwnościami losu. Jest taka malutka, ma nieco ponad 4 latka i nie do końca jest jeszcze świadoma swojej choroby. Jej uśmiech i radość dodają mi każdego dnia siły do walki. Cierpienie i jej przeszywające łzy utrzymują w pewności, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, by zapewnić jej dobrą i godną przyszłość.  Ciąża z Kornelką przebiegała prawidłowo. Może nie książkowo, bo córeczka miała mniejszą wagę, niż powinna, jednak lekarze oprócz tego nie znaleźli żadnych nieprawidłowości. Tym większe było nasze zdziwienie, gdy po narodzinach usłyszeliśmy, że może być ciężko chora. Początkowo lekarzy zaniepokoiły szmery na serduszku oraz zbyt mała głowa. Badania potwierdziły ich przypuszczenia – u Kornelki zdiagnozowano małogłowie i wadę serca. Natychmiast przetransportowano nas do szpitala w Olsztynie, gdzie spędziłyśmy kolejne dwa tygodnie. Tam udało się poszerzyć diagnostykę. Wkrótce usłyszeliśmy, że wady, z którymi Kornelka przyszła na świat są wynikiem stanu po przebytym w okresie prenatalnym krwawieniu do komór bocznych i wrodzoną wadę rozwojową mózgu. Byliśmy w szoku… W dalszym etapie leczenia zdiagnozowano u niej mózgowe porażenie dziecięce z lewostronnym niedowładem ciała. Naprawdę trudno było nam się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Pierwsze chwile to czas wielkiej niepewności, lęku o zdrowie Kornelki i ogromnych wątpliwości, czy damy sobie radę. Wiedzieliśmy jednak, że nigdy nie przestaniemy walczyć o jej zdrowie i sprawność. I tak od ponad 4 lat każdego dnia mierzymy się z chorobą i wszystkimi jej konsekwencjami. Zapisaliśmy córkę do specjalnego przedszkola, gdzie będzie miała rehabilitację i opiekę wszystkich potrzebnych specjalistów. Niestety jest to bardzo kosztowne. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji materialnej. Dziennie musimy pokonać około 100 km, aby dowieźć i odebrać Kornelię z przedszkola.  Wiemy, że bez rehabilitacji i odpowiedniego leczenia nie będzie mogła w przyszłości samodzielnie funkcjonować. Nie możemy do tego dopuścić… Dlatego wszystkich ludzi dobrej woli prosimy o pomoc! Tylko dzięki Wam będziemy mogli kontynuować dalsze leczenie Kornelki. Za każdą przekazaną złotówkę i słowo wsparcia już teraz dziękujemy! Magdalena i Tomasz, rodzice Kornelki  

591 zł
Terencjusz Truszkowski
Terencjusz Truszkowski , 41 lat

Choroba coraz bardziej niszczy moje zdrowie!

Niestety moja choroba postępuje. A oprócz złego samopoczucia pojawią się coraz większe dolegliwości fizyczne!  Dziękuję, że byliście i nadal jesteście ze mną. Do końca życia będę jednak potrzebował specjalistycznej pomocy, a moje oszczędności niestety już się kończą…  Moja historia:  Już od ponad 10. lat choruję na schizofrenię paranoidalną. Zachorowałem w wieku 25 lat na studiach, których niestety nie byłem w stanie ukończyć… Jestem osobą niepełnosprawną w stopniu umiarkowanym, aczkolwiek choroba bardzo często nie pozwala mi na normalne funkcjonowanie, spotykanie się z ludźmi, pracę.  Regularnie, raz w tygodniu, chodzę do psychologa, który pomaga mi się mierzyć z codziennymi problemami. Jest to dla mnie ogromne wsparcie, bez którego byłoby mi ogromnie ciężko! Na przestrzeni lat pojawiły się jednak kolejne trudności, natury fizycznej. Odczuwam ogromne bóle mięśniowe i kostno-stawowe. Czasem ból pleców jest tak wielki, że ciężko mi funkcjonować. Lekarze podejrzewają chorobę neurologiczną, ale w tym aspekcie cały czas trwa diagnostyka. Ulgę przynoszę mi jedynie masaże lecznicze. Gdyby nie one, nie byłbym w stanie nawet wstać z łóżka! Moje ciało powoli się rozpada, powodując coraz większy uszczerbek na zdrowiu. W ostatnich latach wydałem kilkadziesiąt tysięcy złotych na walkę z chorobą. Znalazłem się jednak w trudnej sytuacji, kiedy moje oszczędności zostały już wyczerpane...  Moje ciało i umysł wymagają dalszej rehabilitacji w postaci psychoterapii i fizjoterapii. Bardzo proszę o pomoc, ponieważ sam nie jestem w stanie dłużej  finansować kosztów leczenia… Terencjusz

591,00 zł ( 1,85% )
Brakuje: 31 324,00 zł
Amelia Dapińska
Amelia Dapińska , 16 lat

Moja córka pokonała nowotwór, jednak konsekwencje choroby trwają do dziś... Pomóż!

Moja córka jest nastolatką. Nie może jednak cieszyć się beztroskim życiem, bo każdy dzień przypomina jej o piekle, które musiała przejść, gdy była malutkim dzieckiem. Jako mama walczę, żeby bolesne wspomnienia zniknęły, jednak bez operacji nie będzie to możliwe. Nigdy nie zapomnę tego, co nas spotkało… Moja córeczka niedługo po skończeniu roczku zachorowała na złośliwy nowotwór – neuroblastomę. Diagnoza przyszła nagle i niespodziewanie. Nikomu nie życzę, żeby musiał drżeć o życie swojego dziecka. Nasz koszmar trwał ponad dwa lata. Amelia najpierw rozpoczęła chemię, ponieważ guz był zbyt duży, by móc go zoperować. Po wycieńczającej chemioterapii udało się go w całości usunąć. Przez następne miesiące córka otrzymywała kolejne dawki chemii.  Na szczęście nowotwór udało się pokonać. Amelia musi być jednak pod nieustanną kontrolą. Podczas ratującego życie leczenia doszło do stanu zapalnego i podjęto decyzję o usunięciu wszystkich zębów mlecznych. W konsekwencji szczęka i żuchwa córki nieprawidłowo się wykształciły.  Amelia uwielbia spędzać czas ze znajomymi, jak każda nastolatka. Chciałabym, żeby mogła normalnie funkcjonować i żeby w przyszłym życiu nie towarzyszyły jej już żadne problemy. Obecnie córka często skarży się na ból głowy, ma też trudności z jedzeniem.  Nieustannie szukam możliwych rozwiązań. Dzięki opiece specjalistów wiem, że jedyna szansa na komfortowe, bezbolesne życie mojego dziecka, to operacja. Zabieg ma skorygować nieprawidłową pozycję żuchwy do szczęki. Skonstruowano cały plan leczenia, który zawiera nie tylko operację, ale i potrzebne po niej leczenie ortodontyczne.  Niestety, koszty leczenia mnie przerastają. Nie mogę jednak pozwolić, żeby pieniądze stanęły na drodze, gdy chodzi o zdrowie i przyszłość mojego dziecka. Z całego serca proszę Was o pomoc. Wierzę, że wraz ze wsparciem dobrych ludzi, uda się rozpocząć nowy etap życia Amelii. Etap, w którym będzie szczęśliwa i wolna od swojej bolesnej historii. Mama

591 zł