Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nicola Sowe
Nicola Sowe , 11 lat

Choroba powoduje niepohamowany głód, który może doprowadzić do śmierci! Pomóż!

Nicola od urodzenia cierpi na zespół Pradera-Williego. To rzadka choroba, która pustoszy cały organizm. Powoduje, że na co dzień zmaga się z niepohamowanym uczuciem głodu, brakiem uczucia sytości, co w konsekwencji może prowadzić do śmierci! Choroba mojej córki niesie ze sobą ogromne zagrożenie. Nicola tyje w zastraszającym tempie. Jeśli nie uda się jej zdobyć jedzenia, wpada w niekontrolowany szał. By oszukać uczucie głodu, rwie sobie włosy z głowy, bo nie jest w stanie nad tym zapanować.  Impuls z mózgu, który sygnalizuje zdrowym osobom sytość, u niej nie działa. Jak wszyscy cierpiący na te zaburzenia. Nicola myśli według schematu – jeśli nie zdobędę jedzenia, umrę. Jest więźniem własnego ciała.  Gdyby nie nasza nieustanna kontrola, mogłaby "zajeść się na śmierć". Jej metabolizm jest zaburzony, przez co tyje od wszystkiego, nawet od szklanki wody. Choroba nieleczona prowadzi do niewydolności oddechowo-krążeniowej, cukrzycy, problemów z nerkami, śmierci.  Niestety zespół Pradera-Williego to również problemy z oddychaniem. Nicoli zagraża bezdech nocny. Nadmierna wiotkość i obniżone napięcie mięśniowe wpływa na problemy z poruszaniem się. Jedynym ratunkiem jest stała rehabilitacja oraz turnusy rehabilitacyjne. Tylko one pozwalają jej opanować emocje, wyciszyć się, wzmocnić mięśnie i usprawnić ciało.  To dzięki rehabilitacji Nicola mając 5 lat, zaczęła chodzić. Coraz częściej potrafi opanować autoagresję, zaczyna radzić sobie z emocjami. Dwa razy w tygodniu uczęszczamy na prywatną rehabilitację, zajęcia z logopedą oraz raz w tygodniu na terapię sensoryczną. Jednak to właśnie turnusom zawdzięczamy najwięcej. Jeśli ich zabraknie, dotychczasowe efekty ustąpią, a Nicola znajdzie się w punkcie wyjścia – miejscu, z którego zaczynała. Właśnie dlatego tak ważny jest każdy turnus. Nicolę wychowuję samotnie. Nie jest łatwo, ale zrobię wszystko, by zapewnić jej to, czego najbardziej potrzebuje. Jeśli możesz podzielić się z nami chociażby złotówką, będziemy bardzo wdzięczne! Mama Nicoli

688,00 zł ( 7,79% )
Brakuje: 8 142,00 zł
Mateusz i Joanna Gierczak
Mateusz i Joanna Gierczak , 11 lat

Mama i syn walczą o lepsze jutro! Pomóż!

Każdy dzień to ciągła walka o lepszy rozwój mojego synka. Tak bardzo chciałam, by jego dzieciństwo było beztroskie… Niestety Mateusz musi ciężko pracować, aby zdobyć to, co dla wielu dzieci jest codziennością! Synek urodził się jako wcześniak w 35. tygodniu ciąży. Nie rozwijał się tak jak jego rówieśnicy. Mateusz długo nie mówił, co bardzo mnie niepokoiło. Okazało się, że były to objawy autyzmu, który będzie mu towarzyszył do końca życia. Wiedziałam, że czeka nas poważne wyzwanie i aby mu sprostać, potrzeba będzie wiele ciężkiej pracy! Dzięki Waszemu ogromnemu wsparciu Mateusz mógł rozpocząć konieczne leczenie i rehabilitację. Z całego serca Wam za to dziękuję! Dzięki dotychczasowym terapiom mój synek cały czas robi ogromne postępy i powoli nabiera pewności siebie. Specjalistyczne zajęcia i leczenie przynoszą wspaniałe efekty, jednak są też bardzo kosztowne…  Na domiar złego, sama zaczęłam mieć problemy ze zdrowiem – wiele lat temu miałam wypadek, a dawny uraz w ostatnim czasie daje o sobie znać! Po wizycie u neurologa okazało się, że mam problem z rwą barkową oraz nerwem łokciowym, który jest po operacji. Czekają mnie więc kolejne, drogie badania i wizyty u specjalistów. Rehabilitacja i odpowiednie terapie są jedyną nadzieją na prawidłowy rozwój Mateusza, ale znacząco przewyższają moje możliwości finansowe. W dodatku moje leczenie również będzie bardzo drogie... Jestem Wam bardzo wdzięczna za to, co zrobiliście dla mojego synka do tej pory, jednak ponownie muszę prosić Was o pomoc. Proszę, wesprzyjcie nas w walce o lepsze jutro! Joanna

687,00 zł ( 12,91% )
Brakuje: 4 633,00 zł
Filip Rudek
4 dni do końca
Filip Rudek , 7 lat

Chciałbym żyć bez strachu, bez cierpienia. Pomożesz?

Z całego serca dziękujemy za pomoc i wsparcie w poprzedniej zbiórce dla naszego synka. Niestety poza zakupem pompy insulinowej, na którą zbieraliśmy, każdego dnia dochodzą nam kolejne koszty związane z jego chorobą. Musimy ponownie prosić o Państwa pomoc... Wierzymy, że wasze ogromne serca raz jeszcze uśmiechną się do naszego Filipka... Poznaj naszą historię: Cukrzyca. Jedno słowo, które zmienia wszystko – zwyczaje, przyzwyczajenia, dietę, styl życia. Po uzyskaniu takiej diagnozy należy od razu podporządkować się warunkom, jakie stawia choroba. Każde zawahanie, każdy sprzeciw może okazać się tragiczny w skutkach... Nasz syn ma zaledwie 5 lat. Zdiagnozowano u niego cukrzycę typu I. Ze względu na wiek Filipek nie rozumie, czym jest jego choroba. Ciężko wytłumaczyć dziecku, że słodycze są zabronione, że musi co chwilę mierzyć poziom cukru, a ukłucia w paluszki są tylko i wyłącznie dla jego dobra. Jeszcze trudniej, że beztroskie dzieciństwo, którego doświadczają jego rówieśnicy, dla niego nie jest możliwe... Do zakupu pompy insulinowej, na którą zbieraliśmy w poprzedniej zbiórce, dochodzą koszty wkłuć, leków i dojazdów do szpitala na comiesięczne kontrole.  Dodatkowo musimy chodzić prywatnie do dietetyka, w celu tworzenia planu żywieniowego do przedszkola. Musimy zmienić synkowi całkowicie dietę, a to niestety obciąża nasz budżet domowy. Wszyscy musimy dostosować się do jego jadłospisu.  Filipek jest jeszcze dzieckiem i brak odpowiedniej kontroli doprowadzi do poważnych powikłań zdrowotnych. Choroba może zaatakować nerki, wzrok... nie możemy do tego dopuścić!  Próbujemy zrobić wszystko, by Filip pomimo choroby, mógł czerpać z życia pełnymi garściami. Jednak to nie jest takie proste, gdy każdego dnia stajemy do walki z przewlekłą chorobą. Chcielibyśmy w końcu przestać się bać, a nie żyć w ciągłym strachu o syna, który w każdej chwili może wylądować w szpitalu. Dlatego ponownie zwracamy się do Was, do ludzi o wielkich sercach. Wierzymy, że dzięki Wam nasz syn otrzyma to, co najważniejsze – życie bez strachu. Rodzice Filipka, Marta i Damian Rudek  

684 zł
Martin Kukulski
7 dni do końca
Martin Kukulski , 43 lata

Wystarczy tak niewiele, by zmienić wszystko – Pomożesz?

Dziękuję za wsparcie poprzedniej zbiórki. Wasza pomoc pozwoliła mi zakupić rower trójkołowy! Niestety po ostatniej konsultacji neurologicznej okazało się, że to nie wystarczy... Moja historia: Mam na imię Martynian. Moja codzienność nie jest prosta, ale się nie poddaję. Każdego dnia staram się być coraz bardziej sprawny. Choruję na wiotkie porażenie czterokończynowe oraz zwyrodnienie układu nerwowego. W dalszej walce potrzebuję Waszej pomocy! Jestem osobą niezdolną do samodzielnej egzystencji. Rehabilituję się jednak sam i przynosi to wymierne efekty. Jeszcze kilka miesięcy temu nie mogłem nawet wstać z łóżka bez pomocy drugiej osoby. Dziś nie tylko wstaje, ale też wychodzę na zewnątrz przy pomocy balkonika. Bardzo cieszą mnie te postępy i wiem, że mogę osiągnąć kolejne! Specjalny rower na trzech kołach pozwala mi łatwiej się przemieszczać i być bardziej samodzielnym. Oprócz tego pomaga ćwiczyć nogi. Niestety, ostatnia konsultacja z neurologiem nie przyniosła dobrych wieści. Moja choroba jest nieuleczalna. Przez to problemy z równowagą nie ulegną poprawie i rower nie wystarczy, by mi pomóc. Znacznie bezpieczniejszą dla mnie opcją jest skuter elektryczny. To wydaje się niewiele, ale dla mnie znaczy wszystko. Wiem, że swoją determinacją jestem w stanie osiągnąć dużo, ale na drodze znów stoją pieniądze. Wydatek jest większy niż poprzednio i wciąż dla mnie nieosiągalny… Ale wierzę, że znów mi pomożecie radzić sobie z codziennością! Z góry dziękuję za każdą wpłatę! Martynian Kwota zbiórki jest szacunkowa.

683,00 zł ( 9,17% )
Brakuje: 6 764,00 zł
Zosia i Lucjan Gąsiorowscy
Zosia i Lucjan Gąsiorowscy , 11 lat

Rodzeństwo Cię potrzebuje! Mama Zosi i Lucjana prosi o pomoc

Problemy u  Zosi zaczęły się, gdy miała 3 latka i była w przedszkolu. Psycholodzy określili to jako specyficzne problemy w nauce. Nie mogła się skoncentrować, wpadała w ściany. Słyszałam, że najprawdopodobniej problemem jest wada wzroku i zagadujące moją córkę koleżanki. Prawda okazała się inna… Miesiąc temu specjaliści zdiagnozowali u Zosi zespół Aspergera. U Lucjana, młodszego brata, wykryli całościowe zaburzenia rozwoju. Życie z dziećmi z autyzmem jest codziennym wyzwaniem dla nich samych i dla rodziny. Podstawowym problemem są nieprawidłowości przetwarzania zmysłowego wpływające bezpośrednio na funkcjonowanie w sferze emocjonalnej, poznawczej, motywacyjnej i motorycznej. Przestymulowanie zmysłowe bardzo często doprowadza do zmian nastrojów oraz nagłych, silnych reakcji emocjonalnych tzw. meltdown. Codzienne wsparcie stanowią przedmioty oraz terapie sensoryczne. Niestety wiążą się one z wysokimi kosztami.  Pomóż nam normalnie żyć. Wesprzyj naszą zbiórkę, abyśmy mogli kupić słuchawki wygłuszające, kamizelki i kołdry obciążeniowe, dyfuzory zapachu i inne niezbędne w życiu codziennym przedmioty, wpływające na sensorykę dzieci. Bardzo mi zależy, by dzieci mogły systematycznie uczęszczać na zajęcia terapii sensorycznej oraz terapii Snoezelen. Pomóż już teraz, Twoja wpłata jest dla nas bezcenna! Z góry dziękujemy za okazane wsparcie. Monika, mama Zosi i Lucjana

683 zł
Eudakim Zacharewicz
Eudakim Zacharewicz , 5 lat

Dla naszego synka pragniemy jednego – lepszego jutra! Pomóżmy!

Nasze bliźniaki przyszły na świat w 30. tygodniu ciąży, co wymagało miesięcznego pobytu na intensywnej terapii. To był czas pełen niepewności, obaw i bezsennych nocy... Niestety, los postawił przed nami kolejne wyzwania. Jeden z naszych maluchów został dotknięty porażeniem mózgowym, co sprawiło, że codzienne funkcjonowanie stało się dla niego olbrzymim wyzwaniem. Nasz syn nie siedzi samodzielnie, nie stoi, nie chodzi, nie mówi. Marzyliśmy, że braciszkowie będą razem biegać po boisku i kopać piłkę. Oczami wyobraźni wyobrażaliśmy sobie, jak ścigają się na placu zabaw, aby jak najszybciej dobiec do huśtawki… Tylko jeden z synów może doświadczać takiego dzieciństwa. Wzrok naszego syna również nie rozwinął się prawidłowo. Pojawił się zez oraz częściowy zanik nerwu wzrokowego. Ataki padaczkowe są kolejnym wyzwaniem, któremu codziennie stawiamy czoła. Leki przeciwpadaczkowe stają się stałym elementem naszego życia, a my uczymy się radzić sobie z każdym nowym epizodem ataku… Codziennie toczy się walka o każdy krok, każde słowo, każdy gest. Terapia Bobath, zajęcia logopedyczne, hipoterapia – to wszystko jest integralną częścią naszego życia i naszych stałych wydatków... Potrzebujemy także specjalistycznego sprzętu rehabilitacyjnego – krzesełka do karmienia, wózka inwalidzkiego, fotelika samochodowego. Każdy taki element staje się krokiem w kierunku lepszego jutra dla naszego syna. Jesteśmy rodzicami, którzy uczą się codziennie, którzy nieustannie przekraczają swoje własne granice, by dać naszemu dziecku szansę na szczęśliwe, pełne życie. Dzisiaj prosimy o pomoc, aby nie zabrakło naszemu dziecku dostępu do pomocy, która zapewni mu prawidłowy rozwój!  Rodzice

683 zł
Marina Saiko
13 dni do końca
Marina Saiko , 31 lat

Maszyna zmiażdżyła rękę młodej mamy! POMAGAMY!

Moja ręka została zmiażdżona przez maszynę. Z całej dłoni została mi tylko obrączka. Teraz noszę ją na łańcuszku... Mam na imię Marina. Mam 31 lat i wspaniałą rodzinę – męża, dwóch synów i córeczkę. Wiodłam spokojne życie i byłam naprawdę szczęśliwa. To wszystko rozpadło się na kawałeczki w jednej chwili…  Przed wypadkiem każdego poranka budziłam moje dzieci. Szykowałam im ubrania, przygotowywałam kanapki do śniadaniówek. Odprowadzałam je do szkoły i szłam do pracy. W dniu, kiedy to wszystko się stało, przyjechałam do pracy rowerem. Pamiętam, że przechodziłam obok jednej z maszyn. Poczułam okropny ból, zobaczyłam krew. Chwyciłam się za rękę i ... obudziłam się już w szpitalu. Byłam nieprzytomna cały tydzień. Ciężko mi to wspominać. Było mi naprawdę trudno... Po wyjściu oprócz bólu fizycznego czułam wstyd. Wstydziłam się pokazać rękę moim dzieciom, chowałam ją do kieszeni. Bałam się głośnych dźwięków, nie mogłam wyjść na ulicę. To przeminęło, bo wiem, że MUSZĘ odzyskać sprawność dla moich dzieci! Obecnie uczę się pisać, jeść i gotować lewą ręką. W tym, czego nie mogę zrobić sama, pomagają mi dzieci. Moja 5-letnia córka rozczesuje mi włosy, pomaga się wykąpać i obciąć paznokcie. Synowie wspierają przy sprzątaniu i w pracach w ogrodzie. W sprawy domowe angażuje się też moje największe wsparcie — mąż, chociaż teraz musi pracować na 2 etaty... Staram się ignorować ból ręki i robić wszystko, czego potrzebuje moja rodzina, z czym tylko mogę sobie poradzić. Nadal odczuwam każdy palec mojej ręki, chociaż ich nie mam... Rana się zagoiła, ale nadal jest bardzo wrażliwa. Nie tracę nadziei, że wrócę do poprzedniego życia. Biorę leki i korzystam z rehabilitacji, żeby ręka nie utraciła swoich funkcji.  Robię wszystko, aby dbać o moje dzieci. Nadal chciałabym prasować koszulki synów, podcinać im włosy i robić córce fryzury. Jednak wszędzie i we wszystkim moje możliwości są ograniczone. Czuje się niekompletnym człowiekiem…  Mam ogromną nadzieję, że z Waszą pomocą uda mi się zebrać środki na protezę. Jednak jej cena mnie przeraża! Jeśli będziemy zbierać z naszych zarobków, uda nam się to za kilkadziesiąt lat... A lekarze zalecają korzystanie z protezy jak najszybciej, póki mózg nie zapomniał algorytmów pracy dłoni.  Chcę mocno przytulać moje dzieci. Chcę robić dla nich WSZYSTKO! Błagam o Wasze wsparcie w uzbieraniu środków na protezę, dzięki której znów będę sobą, będę mamą i żoną ... jak wcześniej. Marina

683,00 zł ( 0,13% )
Brakuje: 513 033,00 zł
Igor Stranc
18:58:30  do końca
Igor Stranc , 4 latka

Choroba odbiera Igorkowi szansę na rozwój! POMÓŻ!

Cała ciąża z Igorkiem przebiegała prawidłowo, nic nie wskazywało na to, że wnuczek urodzi się chory. Zaraz po przyjściu na świat lekarze zauważyli dystrofię twarzy… Po wyjściu ze szpitala musieliśmy odbyć wizytę u neurologa i wykonać badania genetyczne… Diagnostyka trwała bardzo długo. Specjaliści zlecali następne badania i wykluczali kolejne schorzenia. Finalną diagnozę otrzymałam, dopiero gdy Igorek skończył 3-latka. Okazało się, że cierpi na rzadki zespół genetyczny Nijmegen. Byłam przerażona, ale widziałam, że muszę jak najszybciej znaleźć dla niego pomoc! Igorek nie jest taki, jak jego rówieśnicy. Nadal wymaga pampersowania, nie komunikuje swoich potrzeb, jest nadpobudliwy i nie mówi. Na co dzień uczęszcza do specjalistycznego przedszkola, gdzie objęty jest terapią. Niestety, to nie wystarcza, dlatego staram się zapewnić mu również dodatkowe zajęcia. To wszystko wymaga ogromnych środków finansowych.  Pomimo trudności, z którymi każdego dnia mierzy się Igorek, pozostaje bardzo pogodnym dzieckiem. Uwielbia zwierzątka, pociągi i układać klocki lego. Chciałabym móc zapewnić mu szansę na lepszy rozwój, jednak sama nie dam rady. Wnuk wymaga dalszego leczenia i wsparcia wielu specjalistów. Z całego serca proszę o wsparcie! Babcia Igorka

682 zł
Wojciech Antkowiak
Pilne!
3 dni do końca
Wojciech Antkowiak , 62 lata

Pilne❗️Wojciech walczy z RAKIEM❗️

Nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek przytrafi mi się coś takiego. Tragiczna diagnoza położyła kres szczęśliwym dniom. Dzień w dzień zastanawiam się, co mnie czeka. Czas do operacji nieubłaganie się dłuży… Zawsze uważałem się za człowieka, który stara się czerpać z życia jak najwięcej. Spełniłem swoje największe marzenie w postaci ukochanych dzieci, które są najwspanialszym, co mi się przydarzyło. Byłem pewien, że los się do mnie uśmiecha, gdy ten planował zesłać na mnie to, co najgorsze… Kiedy w lutym 2024 roku po wykonanej biopsji kości lekarze zdiagnozowali u mnie raka gruczołowego zrazikowego, mój świat rozpadł się na kawałki. Lekarz zaproponował mi dwa wyjścia z sytuacji. Pierwsze z nich zakładało chemioterapię, drugie skomplikowaną operację wycięcia nowotworu. Zdecydowałem się na zabieg, mając nadzieję, że będzie on w moim przypadku skuteczniejszy. Do operacji ma dojść niebawem. Niestety, wynikające z niej dojazdy do szpitala oraz dodatkowe badania generują ogromne koszty, których nie jestem w stanie pokryć. Boję się, jak będzie wyglądało moje życie po zabiegu oraz jakie leczenie mnie po nim czeka. Wiem, że jestem dopiero na początku walki, ale ostatnie o czym myślę to kapitulacja. Mam dla kogo żyć. Moja wspaniała rodzina bardzo mi pomaga. Jedyne, co stoi na przeszkodzie, to koszty leczenia i rehabilitacji. Bez Waszej pomocy może mi się nie udać… Jeśli są wśród Was osoby, które chcą mnie wesprzeć, będę za to niezwykle wdzięczny. Każdy najmniejszy gest napełnia mnie nadzieją o powrocie do zdrowia. Wierzę, że mam przed sobą jeszcze wiele pięknych dni. To nie jest czas na odejście z tego świata. Chcę wygrać ze śmiercią, by być jak najdłużej przy moich kochanych dzieciach. Wojciech

681,00 zł ( 6,4% )
Brakuje: 9 958,00 zł