Wygrać ze skutkami NOWOTWORU – Potrzebna pomoc❗️
Nasza historia zaczęła się w 2019 roku na porodówce. Od razu jak Artem przyszedł na świat, lekarze zauważyli, że ma problem. Nie ruszał nóżkami, miał dziwnego guzka na plecach. Natychmiast zaczęli go badać na wszelkie możliwe sposoby, a wynikiem tych badań została potwierdzona diagnoza — neuroblastoma. Tak rozpoczęła się nasza wojna. 6 cyklów chemioterapii, liczne narkozy, nieskończona ilość badań i leków, mających na celu choć trochę złagodzić skutki uboczne chemioterapii... Potem jeszcze pół roku terapii wspierającej, znów niekończące się badania i w końcu długo wyczekiwana remisja, ale z ciągłą kontrolą — guz nie został usunięty całkowicie. Nie było to możliwe. Oprócz diagnozy głównej, mamy też diagnozę towarzyszącą — niedowład kończyn dolnych. To przez guz, który uszkodził zakończenia nerwowe odpowiedzialne za ruch nóg. Mimo wszystko istnieje nadzieja, że synek kiedyś zacznie chodzić. Rokowania lekarzy są pocieszające, ale rehabilitacja jest niezbędna. Artem jest bardzo silny i wytrzymały mimo wieku. Dzięki rehabilitacji, którą już przeszliśmy, zaczął po trochu raczkować, lepiej trzyma tułowie, ma więcej siły w rękach, po trochu uczy się chodzić w ortezach… Co prawda póki co potrzebuje w tym wsparcia, ale, tak czy siak, progres jest ogromny! Jak tylko polepszyły się jego nawyki ruchowe, od razu zaczęła się poprawiać też mowa (przed tym on w ogóle nie mówił). Jest bardzo inteligentnym chłopcem. Zna i chętnie pokazuje cyfry, litery, kolory, zwierząt, warzywa i owoce. Lepi z plasteliny i jak wszystkie dzieci uwielbia kreskówki, a z gadżetami sobie radzi lepiej, niż niejedna osoba dorosła! Specjaliści twierdzą, że uda się postawić Artema na nogi, i że stopniowo nauczy się chodzić. Trzeba tylko dużo i regularnie pracować. Rehabilitacja musi być cały czas, dlatego chwytam się każdej możliwość, każdej szansy. Ale koszty stają się zbyt duże. Marzę, że pewnego dnia zobaczę pierwsze samodzielne kroki syna. Tak bardzo życzę mu, żeby miał normalne życie, żeby mógł bawić się z innymi dziećmi... Przez prawie 4 lata przeszliśmy długą drogę i po prostu nie mamy prawa się zatrzymać. Marzę o tym, żeby zobaczyć pierwsze kroki synka. Bardzo proszę o pomoc każdego z Was. Mama