Każda złotówka przybliża Alana do wygranej!
Mówi się, że za pieniądze szczęścia nie kupisz, jednak zdrowie nie raz się udaje. Być może, nie w całości. Być może nie na zawsze. A jednak walka o sprawność najważniejszego człowieka w moim życiu byłaby dużo łatwiejsza, gdyby było nas na nią stać. Jestem mamą dwójki synów, w tym sześciolatka z okrutną diagnozą: rdzeniowy zanik mięśni, SMA typu II. Pracuję w Polsce i na Ukrainie. Liczba dwa nas sobie upodobała, bo dzielę swoje życie między dwa kraje, dwie prace i dwójkę dzieci. Mój syn Alanek znajduje się pod stałą opieką lekarzy i potrzebuje regularnych specjalistycznych turnusów rehabilitacyjnych. Po każdym takim turnusie widzę ogromne postępy, Alan staje się coraz bardziej samodzielny i nabywa nowe umiejętności. Niemniej tygodniowy koszt pobytu wynosi aż 5.000 zł. A w roku potrzebuje ich aż 4… Dla mnie są to koszty powalające! Wcześniej dużo pomagał mi tata Alanka, ale w związku z wojną, jego sytuacja finansowa bardzo się zmieniła. Rehabilitacja natomiast musi być stała i regularna, inaczej nie będzie przynosiła pożądanych efektów. Alanek codziennie ćwiczy ze mną w domu, uczestniczy w zajęciach w ośrodku specjalistycznym. Jednak bez sprzętu i turnusów nie ma szans na trwałą poprawę jego stanu. Proszę Was, pomóżcie mu, aby nie zatrzymał się na tej drodze. Będziemy się cieszyć z każdego dnia terapii, bo prowadzi ona do samodzielności syna. Mama Alana