Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wiktoria Krzymińska
Wiktoria Krzymińska , 7 lat

Wiktoria z chorobą będzie mierzyć się już zawsze! Potrzebna pomoc 🚨

Jesteśmy rodzicami zastępczymi dla Wiktorii, sześcioletniej wesołej dziewczynki, która mimo przeciwności, losu nadal ma oczy pełne nadziei i wiary w ludzi. Córeczka trafiła do naszej rodziny w wieku 3. lat niemal prosto ze szpitala po tym, jak zdiagnozowano u niej cukrzycę typu 1. Niestety córeczka z chorobą będzie się borykała przez całe życie. Chcemy ułatwić jej funkcjonowanie i zrobić wszystko, by czuła się jak najlepiej. Niestety niezbędna jest pompa insulinowa, która generuje ogromne koszty. To aż 26 TYSIĘCY ZŁOTYCH! W tak młodym wieku Wiktoria nie jest w stanie sama zapanować nad właściwym poziomem cukru. Bez kontroli jej organy będą ulegały degradacji a w długofalowej perspektywie – funkcjonowanie całego organizmu będzie bardzo mocno obciążone.  Pompa pomoże Wiktorii uchronić się przed nagłymi spadkami oraz wzrostami poziom cukru. Córeczka będzie mogła funkcjonować jak zdrowe dziecko, chodzić do przedszkola, na basen czy na urodziny do koleżanek. Będzie w końcu mogła żyć bez lęku. Pompa nowej generacji posiada funkcję samoczynnego zatrzymywania i wznawiania podawania insuliny. „Uczy się pacjenta” – jeśli glukoza we krwi rośnie lub spada – pompa sama reaguje.  Ten sprzęt jest niezbędny, by nasza wspaniała córeczka mogła szczęśliwie żyć i dorastać. Prosimy o pomoc. Wasz mały gest, może odmienić jej życie i przyszłość! Rodzice Wiktorii

17 262,00 zł ( 62,4% )
Brakuje: 10 398,00 zł
Elżbieta Rydzyk-Molęda
Elżbieta Rydzyk-Molęda , 70 lat

Choroba popromienna odbiera radość życia. Pomagamy pani Eli!

Różowe włosy Pani Eli od razu rzucają się w oczy. Do tego zabawny kapelusz, różowy szalik i uśmiech na twarzy. Tej Pani po prostu nie można nie zauważyć! Pogoda ducha to jedyne co jej zostało. Farbuje włosy, bo kilkanaście lat temu w ciągu dwóch dni posiwiała z bólu. Różowy kolor włosów poprawia jej nastrój. Powodów do uśmiechu z każdym dniem Pani Ela ma jednak coraz mniej. Od dwudziestu lat walczy z chorobą nowotworową i popromienną. Wielokrotnie słyszała od lekarzy, że żyje tylko dzięki silnej woli. Kiedy w 2000 roku zdiagnozowano u niej raka trzonu macicy, nie myślała o śmierci. Martwiła się tylko o to, że przez chemioterapię i napromieniowanie straci włosy. Teraz wie, że to była błahostka. Pani Ela wolałaby całe życie chodzić w peruce, niż cierpieć na chorobę popromienną, która pojawiła się po przedawkowaniu naświetlania. Jej organizm się rozsypał: uszkodzone są jelita, ma ciężką cukrzycę, schorzenia wątroby. Z miesiąca na miesiąc pogarsza się jej wzrok, ma ogromne bóle mięśni. Z powodu ciągłych biegunek nie może normalnie funkcjonować. A lekarze mówią, że już nie mogą jej pomóc.  Pani Ela nie może już spłacać długów zaciągniętych na leczenie. Kiedy dostaje rentę, nie wie, czy iść do apteki, czy zapłacić za prąd, czy kupić jedzenie. Wybiera leki, resztę pieniędzy pożycza... Lista jej chorób jest długa, ona jednak wciąż zaraża optymizmem i rozdaje uśmiechy! Jest bardzo zaradna i sama będąc w potrzebie, niesie ją innym, aktywnie działając jako członek koła pomocy przy miejskim ośrodku pomocy społecznej. Pani Ela wie, co to bieda, wiele jej w życiu zaznała, ale nigdy nie okazuje smutku, nie czuje się skrzywdzona przez los. Cieszy się każdą chwilą, kocha ludzi i kontakt z nimi. Uwielbia młodych, bo, jak często podkreśla, przebywając z nimi, od razu czuje się młodsza i nabiera siły. Pani Ela od dawna zmaga się ze skutkami choroby popromiennej. Dodatkowo ostatnio wykryto u niej GUZA MÓZGU, który coraz bardziej jej dokucza. Jest bardzo dzielna, ale nieśmiało przyznaje, że wizyty w szpitalu stały się dużo częstsze, a jej brakuje już sił. Ma duże trudności z oddychaniem i cierpi na ciężki bezdech senny. Potrzebuje aparatu, który ułatwi oddychanie, wspomagając pracę organizmu oraz zapobiegając zapaści. Wierzymy, że wspólnie z Waszą pomocą uda nam się pomóc Pani Eli, zakupić potrzebny sprzęt medyczny oraz leki na kilka najbliższych miesięcy! Bliscy Pani Eli

5 639,00 zł ( 77,73% )
Brakuje: 1 615,00 zł
Maciej Morzyk
11 dni do końca
Maciej Morzyk , 7 lat

Rzadka wada genetyczna u Maciusia! Proszę, pomóż!

Jesteśmy rodzicami 5-letniego Maciusia, który cierpi na bardzo rzadką wadę genetyczną -  delecję długiego ramienia chromosomu 14. Przypadłość zabrała mu możliwość normalnego funkcjonowania... Maciuś boryka się z niepełnosprawnością intelektualną, obniżonym napięciem mięśniowym, zaburzeniami integracji sensorycznej, dużą wadą wzroku oraz autyzmem dziecięcym. To tak dużo dla tak małego chłopca… Niestety, nasz synek nie mówi oraz nie komunikuje swoich potrzeb. Codziennie walczymy o jego samodzielność! Maciuś chodzi na terapie do wielu specjalistów. Całą dobę pomagamy mu w codziennych czynnościach. Maciuś jest bardzo wesołym chłopcem! Ma wyjątkową pasję - uwielbia oglądać i zbierać gazetki reklamowe. Niestety, nadwrażliwość na bodźce i życie w ciągłych schematach zabierają mu radość z beztroskiego dzieciństwa. Jakby tego było mało, niedawno okazało się, że Maciuś ma bardzo poważne problemy stomatologiczne. Czas oczekiwania na pomoc wynosi rok! Nie chcemy, żeby nasz syn tak długo męczył się z okropnym bólem, dlatego prosimy o pomoc.  Potrzebujemy również środków na dodatkową rehabilitację oraz zajęcia, bez których normalne funkcjonowanie Maciusia będzie ograniczone.  Musimy zrobić dla naszego synka wszystko, co w naszej mocy. Bez tych prób, będzie on wymagał stałej opieki… Z góry, z całego serca, dziękujemy za okazanie wsparcie! Rodzice Maciusia, Magda i Robert

7 165,00 zł ( 67,34% )
Brakuje: 3 474,00 zł
Lena Wieruszewska
Pilne!
Lena Wieruszewska , 37 lat

PILNE! Rak rozsiewa się w kościach Leny! Pomóż mamie dwójki dzieci walczyć o życie!

Mam na imię Lena i jestem mamą dwóch najwspanialszych w świecie chłopców. W listopadzie 2022 roku wyczułam w mojej lewej piersi duże zgrubienie. Lekarze od samego początku nie mieli dla mnie dobrych informacji, a badania szybko potwierdziły złośliwy nowotwór... Ostatnie z nich wykryły przerzuty do kości...  RAK JEST WSZĘDZIE! Czuję, jak nieustannie rośnie i panoszy się w moim ciele… Boję się, że jest za silny, bym mogła z nim wygrać. Tak bardzo się boję… Jestem załamana. Myślałam, że jestem na końcu tej trudnej drogi. Przeszłam operację usunięcia guza, który okazał się ogromny! Trafiłam na wspaniałą panią doktor, dzięki której udało się uniknąć mastektomii. Skończyłam radioterapię i byłam w trakcie leczenia hormonami. Widziałam, że to wszystko jest trudne nie tylko dla mnie, ale i dla moich dzieci. Chciałam jak najszybciej odbudować nasz świat… Zależało mi na powrocie do pracy – przecież potrzebuję środków, by utrzymać rodzinę! Dom, praca, szkoła, lekcje – tak mijały nasze dni. Aż znów zaczęłam czuć się gorzej. Zaczęło się od bólu ręki, błędnej diagnozy, a w końcu skierowania na scyntygrafię kości. Zły los mnie nie opuszczał. Maszyna do wykonania badania w Poznaniu była zepsuta, musiałam szukać pomocy w innych miastach. I tak minął prawie miesiąc...  Wynik badania okazał się koszmarem każdego pacjenta onkologii: WZNOWA. Nowotwór rozsiał się do kości. To dlatego czuję ten wszechogarniający ból w żebrach, w biodrach, w plecach… Ból, który przykuwa do łóżka! Ból, który sprawia, że pragniesz zniknąć, byle już nie cierpieć! Przyjmuję bardzo silne lekarstwa. Szukam pomocy. Wyprzedaję wszystko, co ma jakąś wartość. BO CHCĘ ŻYĆ! Przede mną dalsza diagnostyka i bardzo drogie leczenie. Proszę, pomóżcie być mi silniejszą od nowotworu, który najprościej w świecie próbuje mnie zabić!  Lena

35 744 zł
Kajetan Kurowski
Kajetan Kurowski , 6 lat

Nieustannie walczymy o przyszłość i samodzielność Kajtusia! Pomóż!

Poprzednia zbiórka zakończyła się sukcesem. Dzięki Wam udało się wykonać badania genetyczne. Teraz już wiemy, co jest przyczyną zachowań Kajtusia. Nasza walka o sprawność synka jest długa i trudna, a to dopiero jej początek. Ponownie zwracamy się do Was z prośbą o pomoc.  Poznajcie historię Kajtusia: Wszystko zaczęło się, gdy synek skończył 2 latka. Pojawiły się problemy, których zupełnie się nie spodziewaliśmy… Kajtuś z dnia na dzień przestał mówić! Słowa zamieniły się w krzyk, którego nie mogliśmy zrozumieć. Byliśmy przerażeni i bardzo się o niego martwiliśmy. Kajtek wiedział, co do niego mówimy, lecz nie potrafił wypowiedzieć nawet pojedynczego słowa, odpowiadał nam jedynie mruknięciem. Bardzo zaniepokoił nas też fakt, że zaczął coraz gorzej słyszeć. Myśleliśmy, że może to jest przyczyną nietypowego zachowania naszego dziecka.  Przypuszczenia się potwierdziły, u synka zdiagnozowano przerost migdałka gardłowego oraz nieżyt trąbek słuchowych i to dlatego jego słuch jest osłabiony. Niestety ma to również negatywny wpływ na rozwój mowy.  Po pewnym czasie okazało się, że słuch nie jest naszym największym zmartwieniem. Kajtek nie reagował na nasze słowa, nie potrafił wykonać prostych poleceń. Nawiązanie kontaktu wzrokowego z synkiem również stało się bardzo trudne, czasem wręcz niemożliwe. Czuliśmy się, jakby ktoś nagle odłączył go od rzeczywistości.  Dzięki badaniom dowiedzieliśmy się, że nasz synek cierpi na zespół Coffina-Sirisa typu 1. Potrzebuje opieki wielu specjalistów: okulisty, psychiatry, neurologa, neurologopedy, psychologa i zajęć sensorycznych. Tylko ciągła rehabilitacja może spowolnić rozwój choroby. Wiemy, że najlepszy dla synka byłby turnus rehabilitacyjny. Jednak takie koszty znacznie przerastają nasz budżet. Każdy dzień to dla naszej całej rodziny wyzwanie. Wszyscy bardzo kochamy Kajtka i chcemy dla niego jak najlepiej, jednak momentami brakuje nam już sił. Bardzo Was prosimy o wsparcie… Każda kwota przybliży nas do jak najszybszego działania w walce o zdrowie i przyszłość naszego synka! Rodzice Kajtusia Licytacja dla Kajetanka Kurowskiego

24 232,00 zł ( 66,99% )
Brakuje: 11 939,00 zł
Oliwia Kaczmarek
Oliwia Kaczmarek , 6 lat

Oliwka walczy z MPD❗️Pomóż jej stanąć na nóżki❗️

„Mamusiu, ja też chcę chodzić i tańczyć jak inne dziewczynki…” Nasza Oliwka codzienne mierzy się ze skutkami mózgowego porażenia dziecięcego czterokończynowego. Każdego dnia widzi w przedszkolu, jak jej zdrowi rówieśnicy swobodnie biegają i bawią się bez ograniczeń. Możemy tylko sobie wyobrażać, ile kosztuje ją ta konfrontacja. To zawsze wyciska łzy, ale równocześnie ogromnie motywuje do pracy. Oliwka każdego dnia pokonuje ograniczenia dzięki intensywnej rehabilitacji z najlepszymi specjalistami. Dbamy wraz z psychologiem też o sferę mentalną, a my jako rodzice zapewniamy jej uważność i troskę. W 5. dobie po urodzeniu Oliwki badanie USG pokazało u córeczki wylewy krwi do mózgu, najgorsze z możliwych, 3 stopień po stronie prawej i 4 po stronie lewej. „Takie wylewy się nie wchłaniają” – powiedziała nam lekarka – „Mózg córeczki został nieodwracalnie uszkodzony. Proszę przygotować się na ciężką niepełnosprawność”. Byliśmy zdruzgotani, nasz świat runął, rozsypał się jak talia kart. Przez pierwsze miesiące życia Oliwki oswajaliśmy się z nową sytuacją, szukaliśmy po omacku światełka nadziei w tunelu, ale statystyki były bezlitosne. Modliłam się o cud, ale dochodziły tylko kolejne komplikacje, wodogłowie i retinopatia 3 stopnia, przez którą wzrok Olisi był zagrożony.  Konieczna była operacja, a jeszcze w inkubatorze Olisia została poddana laseroterapii, której skutkiem ubocznym są rozległe blizny na siatkówce oczu, ale na szczęście Olisia widzi. Po 2 miesiącach pobytu w szpitalu rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację i nieustanną walkę o sprawność Olisi. 3-4 godziny codziennych ćwiczeń, wizyty u specjalistów, neurolog, okulista, kardiolog, ortopeda, osteopata, neurochirurg... Diagnoza padła około 1. roku życia – mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe, postać spastyczna. Kolejny cios. Ogromny ból, ale zaraz potem mobilizacja i powrót do intensywnej rehabilitacji. Zaczęliśmy jeździć na liczne turnusy, wprowadziliśmy nowe metody rehabilitacji, vojta, medek, terapia wodna, mikropolaryzacja... Olisia zrobiła ogromne postępy! Zaczęła mówić i czworakować! Na kontrolnym USG okazało się, że biodra Olisi są podwichnięte, a mięśnie przywodziciele podkurczone. Taką krzywdę wyrządziła jej spastyczność, na którą musieliśmy zastosować radykalne rozwiązanie – operację selektywnej rizotomii grzbietowej. Operacja odbyła się 7 września 2023 roku i przyniosła duże zmiany. Spastyka odpuściła, ale okazało się, że jest duża asymetria, a mięśnie potrzebują dodatkowej elektrostymulacji, żeby Oliwka miała siłę do ćwiczeń. Biodra Olisi nadal są podwichnięte i zagrożone całkowitym zwichnięciem, dlatego Oliwka potrzebuje jeszcze bardziej intensywnej rehabilitacji, a to oznacza wyższe koszty i więcej sprzętu. Pobyt na turnusach i w ośrodkach rehabilitacyjnych stał się naszą codziennością. Na szczęście jesteśmy pełni wiary w sukces i motywujemy Oliwkę najmocniej jak potrafimy do dalszej walki o sprawność. Mając na utrzymaniu jeszcze troje zdrowych dzieci, niestety nie jesteśmy w stanie sami poradzić sobie finansowo. Każdy 2-tygodniowy turnus rehabilitacyjny to koszt około 13 tys. zł, miesięczna rehabilitacja to ponad 3 tys. zł, a do tego dochodzi koszt sprzętu, ortez, wózków… W planach mamy zakup kombinezonu z elektrostymulacją Molli, którego koszt to ok 28 tys. zł oraz platformy wibracyjnej. Chcielibyśmy zapewnić córeczce konieczne wsparcie, żeby najlepiej wykorzystać wszystkie możliwości. Nie naprawimy zniszczonych wskutek wylewów komórek mózgu Olisi, ale intensywna rehabilitacja u najlepszych terapeutów sprawia, że w jej główce tworzą się nowe połączenia neuronalne, co poprawia stan Oliwki i umożliwia jej coraz lepsze funkcjonowanie! Naszym celem jest jej samodzielność. Marzymy, żeby Oliwcia chodziła samodzielnie, mówiła i usprawniła prawą rączkę. Spędzamy ok. 3-4 godzin dziennie na różnych terapiach. Oliwka robi postępy, więc nie możemy pozwolić sobie na przerwy, bo córeczka utraci to, co już udało się osiągnąć. Będziemy z całego serca wdzięczni za każdą kwotę wpłaconą na rehabilitację i leczenie Oliwki. Rodzice Basia i Michał oraz 3 siostry Oliwki: Maja, Julia i Emilia ➡️ Licytacje ➡️ Zapraszamy również na stronę: Oliwka Niezwykła

1 631 zł
Tymek Kotow
Pilne!
5 dni do końca
Tymek Kotow , 4 latka

Mój synek umiera na raka❗️Bez Was stracimy ostatnią szansę!

Na USG lekarka długo milczała. Nagle po jej policzku poleciała łza. Dowiedzieliśmy się, że nasze dziecko ma guza w brzuchu, około 10 cm. Nasz świat natychmiast się zawalił! Cała rodzina pojechała z Tymkiem do szpitala. Zaczęły się badania, a po biopsji zapadła diagnoza – neuroblastoma przestrzeni zaotrzewnowej lewej z przerzutami do węzłów chłonnych. Czekaliśmy na nowy 2023 rok. Nasza czteroosobowa rodzina szykowała się do sylwestra. W noc z 31 grudnia na 1 stycznia, kiedy wszystko zapowiadało radosne świętowanie, nasz synek Tymek zaczął gorączkować. Następnego dnia lekarz stwierdził COVID. Ledwo wrócił do zdrowia, dopadł go rotawirus. Miesiąć później, bawiąc się ze swoją siostrą Marysią, Tymek upadł na brzuch. Dziecko zabrała karetka. Nic strasznego nie wykryto, ale brzuch nadal bolał, więc zabrałam syna na USG. W tym momencie zaczyna się nasza dramatyczna historia. Diagnoza była straszna – ogromny guz w brzuszku – rak! płakaliśmy wszyscy, łącznie z panią doktor... Od 1 marca 2023 do 20 kwietnia 2023 synek miał dwie chemioterapie. Chemioterapia przechodziła ciężko. Przez cały ten czas nie jadł i w ogóle nie chodził. Mogliśmy się tylko modlić, żeby guz się zmniejszył. I on się zmniejszył! O 30%. 25 kwietnia 2023 odbyła się operacja – usunęli mu guza razem z nadnerczem. Ta historia miała się skończyć szczęśliwie – słowem "remisja". Tak uważali wszyscy nasi lekarze w dwóch szpitalach, gdzie mieliśmy okazję się leczyć. Ale w czerwcu 2023, podczas badań, poinformowano nas, że dziecko się "świeci" i za parę miesięcy na miejscu usuniętego nadnercza wyrośnie coś nowego. To jest koszmar. To jest po prostu jakiś koszmar! Wszystko zaczęło się od nowa. Pięć cykli chemioterapii, przez które dziecko nie mogło samodzielnie jeść i nie chciało wstawać, wymioty, rozwolnienia, podwyższona temperatura. Wszystko szło zgodnie z nowym planem do piątego cyklu – wtedy tomografia komputerowa wykazała, że guz znów rośnie. Od 14 do 29 grudnia 2023 znów badania. Zapadła decyzja o trzech cyklach chemii. Przeszła trochę łatwiej, ale nie pomogła. W ogóle... 11 marca 2024 chirurdzy podjęli decyzję o usunięciu 70% guza. Operacja przeszła dobrze. Potem jeden cykl chemioterapii i planowano przeszczep szpiku. Ale... Nieszczęście. Łzy. Guz znów rośnie. Który to już nawrót? Przestaliśmy liczyć. Postanowiono powtórzyć chemioterapię, która kiedyś pomogła. Nie mieliśmy wyboru. Już po pierwszym dniu spuchł i zaczął boleć szew na brzuchu. Czyżby to był znak? Dziecko czuło się coraz gorzej. Brzuch bolał niesamowicie, a guz tylko się rozrastał. Ile takie dziecko może wytrzymać operacji? Chemioterapii, które nie pomagają? Po rozmowie z ordynatorem szpitala zrozumiałam, że za bardzo nie wiedzą, co nam zaproponować i w każdej chwili mogą nas wysłać do domu, byśmy czekali na śmierć. Zaczęłam rozsyłać maile po całym świecie. Podjęliśmy decyzję – jedziemy do Izraela. Bardzo wierzymy, że usłyszymy pewnego dnia: "Remisja nastąpiła! Tymeczek jest zdrowy!". Ale leczenie kosztuje niesamowicie dużo. Nasza rodzina należy do biednych. Mamy dwójkę dzieci – bliźniaków. Jak sprzedamy wszystko, co mamy, nie wystarczy nam nawet na depozyt. Robimy to, co potrafimy i bardzo liczymy na pomoc.

330 443,00 zł ( 16,63% )
Brakuje: 1 656 079,00 zł
Maja Czech
12:33:49  do końca
Maja Czech , 4 latka

Maja walczy od urodzenia i świetnie rokuje❗️Niestety nie mamy tylu środków, by jej pomóc...

Gdy przychodzi na świat dziecko, słyszymy od wielu osób - "najważniejsze, żeby było zdrowe". Dla nas szybko te słowa zmieniły swoją wartość i znaczenie... Nasza mała kruszynka i "zespół wad wrodzonych”. Jeszcze chwilę po porodzie nie do końca rozumiałam, co tak naprawdę jest mojej córeczce. Dopiero z czasem dochodziło do mnie coraz więcej informacji, a każda z nich po prostu przerażała.  Maja urodziła się z cytomegalią, wodogłowiem, wadą serca, niedosłuchem prawego uszka oraz głuchotą ucha lewego. W grudniu 2020 Majeczka przeszła operacje wszczepienia implantu ślimakowego. Jej rozwój ruchowy był bardzo opóźniony. Czułam i miałam nadzieję, że to nie koniec złych wieści. Niebawem jednak padała diagnoza — dziecięce porażenie mózgowe... Długo nie mogłam pogodzić się z tą myślą, jednak nie przestawałam walczyć o Maję. Wiem, że jest to choroba, której nie da się wyleczyć, ale czy może ją skreślić?  Córka ma problem ze stopami. Są bardzo koślawe, przez co utrudniają jej poruszanie się. Często traci równowagę, przewraca się. Od października 2021 mamy wprowadzona terapie trójpłaszczyznową stóp więc ćwiczymy oraz bandażujemy nóżki. Na chwilę obecną Maja potrzebuje stałej i regularnej rehabilitacji. Na leczenie z NFZ są długie terminy oczekiwania, więc wizyty odbywają się prywatnie. 1 wizyta to koszt 150 zł comiesięcznie daje ogromne sumy.  Na tym nasza walka się jednak nie kończy! Chcielibyśmy, aby Maja mogła w przyszłym roku jechać, chociaż na 4 turnusy. W tym roku mogliśmy pozwolić sobie tylko na jeden… Koszt 5-dniowego turnusu to prawie 2400 zł. Od nowego roku cena ma być podniesiona. Czekamy na wycenę.  Turnus to nasze marzenie, bo widzimy rzeczywiste efekty. Chcemy pomóc córce w tej niełatwej drodze ku samodzielności! Nie możemy zabrać jej bólu, niepełnosprawności, trudności… Ale możemy dbać o to, by miała zapewnione stałe leczenie.  Nasza córeczka potrzebuje nie tylko rehabilitacji, która sama w sobie jest niezwykle kosztowna, potrzebuje również sprzętu i licznych wizyt u specjalistów, dlatego jesteśmy tutaj.  Nie czujemy się z tym dobrze i swobodnie. Nie chcieliśmy przez długi czas korzystać z pomocy. Ale stoimy przed wyborem — prośba o pomoc lub zaprzestanie regularnej rehabilitacji i zaprzepaszczenie dotychczasowych sukcesów i postępów.  Decyzja i wybór są proste. Walka o dobro dziecka. Prosimy o pomoc, sami nie dajemy już rady... Natalia i Marcin, rodzice

32 774,00 zł ( 102,69% )
Tomasz Gondek
Tomasz Gondek , 42 lata

Dzieci potrzebują sprawnego taty... Proszę, pomóż!

Tomasz to mój 40-letni mąż i ojciec trójki małych dzieci – Kacpra 11 lat, Amelii 7 lat i Wiktora 2,5 roku. Trudno tak naprawdę określić co się stało, jak doszło do tego nieszczęśliwego wypadku. W momencie przejażdżki rowerowej z dziećmi 16 sierpnia 2022 roku i upadku z roweru Tomasz doznał urazu rdzenia kręgowego, który sparaliżował zarówno jego życie jak i życie całej jego rodziny...  Gdy odebrałam telefon od najstarszego syna, który powiedział, że tata się przewrócił i nie może wstać, nie wiedziałam, co robić. Mieliśmy szczęście, że mieszkanka pobliskiego domu widziała całą sytuację przez okno i zadzwoniła po pomoc. I tak mąż trafił na oddział neurochirurgii. Niestety, od wypadku nikt nie powiedział nam, co dalej, czego możemy się spodziewać. Żyjemy w ogromnej niewiadomej, ale cały czas wierzymy, że wszystko będzie dobrze… Obecnie Tomek jest uwięziony we własnym ciele. Całkowicie uzależniony od pomocy osób trzecich. Obrzęk rdzenia kręgowego po stłuczeniu cały czas utrudnia codzienność. Mąż nie jest w stanie poradzić sobie z prostymi czynnościami jak podniesienie kubka, czy wykonanie telefonu. Kosztowna rehabilitacja w wyspecjalizowanym ośrodku to jedyny ratunek dla Tomka. Miesięczny koszt takiej rehabilitacji to około 25 tysięcy złotych. Według lekarzy Tomek będzie potrzebował minimum rocznej rehabilitacji oraz zakupu specjalistycznego wózka. Pierwsze miesiące po urazie są najważniejsze i tylko intensywna rehabilitacja da Tomkowi szansę na powrót do sprawności oraz czynnego udziału w życiu swoich dzieci, które tak bardzo potrzebują sprawnego tatusia.  Twoja pomoc to wsparcie nie tylko dla Tomka, ale dla całej naszej rodziny! *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. Dołącz do grupy licytacyjnej na rzecz Tomka - licytuj lub dodawaj licytacje! POMÓŻ TOMKOWI STANĄĆ NA NOGI

220 290,00 zł ( 69,02% )
Brakuje: 98 849,00 zł