Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michał Kaleja
Pilne!
Michał Kaleja , 43 lata

Nowotwór zaatakował Michała❗️Potrzebne PILNE leczenie – POMOCY❗️

Nasz świat zawalił się praktycznie z dnia na dzień. Mój ukochany mąż, ojciec dwójki naszych dzieci, ma raka, a dostępne w ramach NFZ leczenie jest niewystarczające… Potrzebujemy ogromnych pieniędzy, żeby uratować Michała! Z całego serca proszę o pomoc! Jest marzec 2024 roku. Michałowi dokucza ból brzucha, wyczuwa zgrubienie pod żebrami, idzie na badania, pierwsze USG i świat się zatrzymuje… Guz na wątrobie! Kolejne badania pokazują, że nowotwór jest złośliwy… Diagnoza: rak dróg żółciowych… Ziemia osuwa się nam spod nóg… Dowiadujemy się, że to niezwykle podstępna choroba, w przypadku której badania przesiewowe po prostu nie istnieją! Choroba wykrywana jest przypadkowo, a najczęściej bywa tak, że chory zgłasza się, kiedy jest już ona w bardzo zaawansowanym stadium. Niestety tak też było w przypadku Michała… Rozmiar guza (około 10 cm!) i stopień zaawansowania choroby dyskwalifikują go z leczenia chirurgicznego, a tym samym do przeszczepu wątroby… To kolejny cios, który otrzymujemy. Następny, to odmowa wdrożenia innego leczenia, czyli radioembolizacji… Jedyną szansą na uratowanie życia mojego męża jest obecnie zastosowanie dwóch nierefundowanych leków, które uzupełnią chemioterapię. Koszt pierwszego z nich to 32 tysiące złotych za jedną dawkę! A Michał musi mieć go podanego przy każdym cyklu chemii. Dodatkowo konieczna jest diagnostyka genetyczna metodą NGS, która wykonywana jest w Stanach Zjednoczonych. Jest ona niezbędna do rozpoczęcia terapii celowanej i podania kolejnego bardzo kosztownego i nierefundowanego leku. 14 tabletek to koszt ponad 60 tysięcy złotych! Podjęte leczenie ma pozwolić na wdrożenie radioembolizacji, co ostatecznie da możliwość wykonania przeszczepu wątroby.  Wstępnie szacowany koszt leczenia przygotowującego Michała do przeszczepu znacznie przekroczy sumę 500 tysięcy złotych! To ogromne pieniądze, których nie mamy… Dlatego przychodzę tu błagać o wsparcie dla mojego męża. Sytuacja stale się pogarsza, a guz powiększył się ostatnio do 16 centymetrów! Pomimo miażdżącej diagnozy Michał się nie poddaje. Ma przecież dla kogo żyć! Jako rodzina jesteśmy cały czas przy nim, tak bardzo go kochamy… Do tej pory to Michał był wsparciem, pocieszycielem, dobrą duszą, tatą od zadań specjalnych, mężem na dobre i złe, przyjacielem, którego poznaje się w biedzie. Osobą, którą nigdy nikomu nie odmówiła pomocy! Człowiekiem, który swoją obecnością, niepoprawnym optymizmem i wyjątkowym poczuciem humoru wywołuje uśmiech i radość. Mogę powiedzieć, że Michał to osoba, która pomaganie ma wpisane w DNA. Okrutna choroba postawiła go w sytuacji, w której to on musi zwrócić się o pomoc. W imieniu swoim i męża proszę, pomóżcie nam! Michał ma dopiero 42 lata i ogromną wolę życia, mnóstwo celów. Najważniejszym z nich jest stanie razem ze mną u boku naszych dzieci: 7-letniej Nadii i 23-letniego Dawida. Tak bardzo chciałby też znów wrócić do tego, w czym czuje się najlepiej: do pomagania innym. Wierzę, że dobro wraca i wspólnymi siłami uda nam się uzbierać tę ogromną kwotą. Musimy to zrobić, boję się nawet myśleć, co stanie się, jeśli nam się nie uda… Pomocy! Olga, żona ➡️ Licytacje na Facebooku

343 300,00 zł ( 64,54% )
Brakuje: 188 615,00 zł
Wiktoria Bednarz
Wiktoria Bednarz , 10 lat

Przed Wiktorią KOLEJNA operacja! Pomóżmy!

Jesteśmy wdzięczni za Waszą obecność w naszym życiu! Dziękujemy za wszystko, co do tej pory zrobiliście dla naszej córeczki! To jednak nie koniec naszych zmagań. Prosimy, poznajcie historię naszej dzielnej Wiktorii… Nasza historia: O Wikusię staraliśmy się trzy lata – trzy lata kolejnych rozczarowań i powoli gasnącej nadziei. Bliscy załamania dowiedzieliśmy się o cudzie. Na jej narodziny czekaliśmy jak na nic innego w swoim życiu – była przecież tą upragnioną i wyczekaną. Kochaliśmy ją, kiedy jeszcze była w brzuchu. Regularnie wykonywaliśmy badania i stale dostawaliśmy informację, że córeczka urodzi się zdrowa.  Przygotowania do narodzin Wikusi nabierały tempa. Zbliżał się koniec grudnia 2013 roku – termin porodu. Świąteczną atmosferą cieszyliśmy się podwójnie, bo następne Boże Narodzenie mieliśmy już spędzić we troje. Cieszyliśmy się do czasu... Kilka dni przed Wigilią zauważyłam, że Wiktoria prawie się nie rusza. Im dłużej nie czułam jej ruchów, tym bardziej byłam przerażona. U Wikusi zaczęło zanikać tętno! Jechałam na salę porodową i modliłam się, by wszystko skończyło się dobrze, by moja córeczka przeżyła... Wiktoria urodziła się 19 grudnia. Była napuchnięta, sina. Widziałam ją przez kilka sekund. Urodziła się z wadami wrodzonymi, które lekarze wymieniali jedna po drugiej. Kraniostenoza, artrogrypoza i poważna wada serca polegająca na ubytku przegrody międzyprzedsionkowej i niedomykalności zastawki trójdzielnej. Słuchaliśmy tych trudnych nazw, trzymając się za ręce i wiedzieliśmy, że od teraz nasze życie będzie walką o zdrowie dziecka, że dopóki nie zoperujemy jej serduszka, będziemy drżeć o jej życie. W każdej chwili mogło dojść do śmiertelnie niebezpiecznych zatorów w naczyniach wieńcowych, zaburzeń rytmu serca i niewydolności prawej komory. Jednej z wad – kraniostenozie – Wikusia stawiła czoła tuż po narodzinach. Przez nieprawidłowe zrośnięcie się szwów czaszkowych została zdeformowana czaszka Wiki, dlatego konieczna była operacja główki, bez której doszłoby do ucisków i uszkodzenia mózgu. Kiedy udało się uporać z jedną wadą, rozpoczęła się walka z kolejną. Wikusia potrzebowała intensywnej rehabilitacji – miała przykurcze w stopach i kolanach, całe jej ciało było wiotkie… Aby uratować jej serduszko, jeździliśmy z mężem od szpitala do szpitala. Bezskutecznie. W Polsce nikt nie był w stanie nam pomóc – tym bardziej że Wiktoria obciążona jest wieloma ukrytymi wadami. W 2016 roku w zabrzańskim szpitalu podjęto próbę zamknięcie ubytku przegrody. Nie udało się – lekarze nie byli w stanie wstawić implantu i wykonać plastyki zastawki trójdzielnej.  Straciliśmy ostatnią nadzieję, którą otrzymaliśmy w Polsce. Przez chwilę czuliśmy, że nie ma już dla naszej Wikusi nadziei. Na szczęście operacji podjął się profesor z Kliniki w Niemczech. Dzięki pomocy wielu wspaniałych ludzi pojechaliśmy po ratunek dla naszego dziecka. Udało się – serduszko Wiki zostało naprawione! Stoczyliśmy batalię o jej życie, ale to nie był koniec… Rok później Wiktoria przeszła operację polegającą na wydłużeniu ścięgien Achillesa. Niestety nie przyniosło to pożądanych rezultatów... Konieczny okazał się kolejny zabieg. I tak w 2021 r. córeczka miała wykonaną kompleksową operację obu nóg! Wtedy nastąpiło to, na co tak długo czekaliśmy – nasza dzielna Wikunia zaczęła sama pokonywać kilka metrów! Na dłuższych dystansach potrzebuje pomocy kul lub innych osób, ale dla nas to wielki sukces! Wcześniej było to w ogóle niemożliwe, ponieważ córka poruszała się tylko na kolanach, lub przesuwając na pupie.  Przez lata robiliśmy wszystko, aby budować sprawność naszego dziecka! Ze względu na bardzo dużo obciążeń Wiki wymagała i nadal wymaga intensywnej rehabilitacji ruchowej oraz wielu specjalistycznych terapii.  Koszty leczenia w skali roku są naprawdę bardzo wysokie. Po ostatniej wizycie neurochirurgicznej lekarzy zaniepokoił kształt i wymiary głowy w stosunku do wieku naszego dziecka! Nie wykluczone, że będzie konieczna kolejna rekonstrukcja czaszki… Nadal jednak jesteśmy w trakcie diagnostyki i czekamy... Marzymy, by w przyszłości nasza córeczka mogła cieszyć się jak największą sprawnością i samodzielnością. Wiemy, że jeszcze długa droga przed nami, w  której przebyciu potrzebujemy Waszej pomocy! Nasze dziecko wymaga jeszcze kilku operacji. Najbliższa zaplanowana jest na koniec sierpnia –wtedy lekarze muszą usunąć płyty LCP i gwóźdź, który wcześniej zastał wstawiony… Z kolei w  następnym roku powinna odbyć się operacja kręgosłupa! Potem Wiktoria będzie musiała przejść bardzo intensywną rehabilitację, aby utrzymać osiągnięte efekty. Kochani, raz jeszcze prosimy Was o pomoc! Nasze dziecko wystarczająco dużo przeszło i nie możemy pozwolić, aby te wysiłki poszły na marne! Za każde wsparcie, dziękujemy! Rodzice Wiktorii

6 580,00 zł ( 5,24% )
Brakuje: 118 952,00 zł
Szymon Klepacki
Szymon Klepacki , 7 lat

Dołóż cegiełkę do samodzielności dzielnego Szymka❗️Każda złotówka ma znaczenie❗️

Tak bardzo chcielibyśmy, by nasz synek był zdrowy… Szymek urodził się w 2017 roku. Pamiętamy, gdy pierwszy raz go przytuliliśmy. Nie był jak inne noworodki – przelewał się przez ręce, nie mógł ruszać rączkami i nóżkami, ani samodzielnie jeść. Lekarze podejrzewali SMA, jednak badania wykluczyły tę diagnozę. Dopiero po 3 latach dowiedzieliśmy się, z czym zmaga się nasz chłopiec! Wszystkie mięśnie Szymka są uszkodzone na skutek wrodzonej miopatii TTN. Ta nieznana nam wcześniej choroba zmieniła naszą rzeczywistość w pole walki… Intensywnie rehabilitujemy synka od drugiego miesiąca życia. Jego los jest przecież w naszych rękach!  Dzięki fizjoterapii Szymon potrafi samodzielnie siedzieć i poruszać się z pomocą aktywnego wózeczka. Z naszą pomocą lub podpierając się o ścianę, stawia swoje pierwsze kroki. To sprawia mu ogromną radość! W wieku 4 latach potrafił już czytać! Jest niezwykle dzielnym chłopcem, który mimo swojej choroby heroicznie walczy o samodzielność! Systematyczna rehabilitacja, terapia neurologopedyczna oraz pedagogiczna sprawiają, że Szymek ze swoją chorobą funkcjonuje całkiem dobrze. By cieszył się kolejnymi postępami, musimy zapewnić mu dalszą wielospecjalistyczną opiekę.  W przyszłym roku syn zaczyna edukację w szkole. Chcielibyśmy do tego czasu umożliwić mu jak największą samodzielność oraz wzmocnić jego rączki, by poradziły sobie z pisaniem i innymi zadaniami pierwszoklasisty. Przez kilka lat swojego życia, dzięki ciężkiej pracy,  Szymek osiągnął wspaniałe efekty. Jednak bez kosztownej pomocy terapeutów nie byłoby to możliwe… Dlatego z niezłomną wiarą w nasze dziecko prosimy o wsparcie w opłaceniu turnusów rehabilitacyjnych i pedagogicznych – jedynej szansy na poprawę sprawności synka. Dziękujemy za każdą złotówkę, która skraca drogę do jego samodzielności! Rodzice

3 808,00 zł ( 11,93% )
Brakuje: 28 107,00 zł
Szymon Kowalski
Pilne!
Szymon Kowalski , 32 lata

Każdy mój dzień to strach o życie❗️Mam maleńką córeczkę, muszę walczyć!

Choroba przyszła nagle i niespodziewanie, rujnując całe moje dotychczasowe życie. Nikomu nie życzę starcia z tak bezlitosnym przeciwnikiem… Moja walka i nieustanny strach trwają już 4 lata. Największą siłą i motywacją jest moja maleńka córeczka – to dla niej muszę robić wszystko, by żyć. Piekła, przez które przeszedłem, nie zapomnę nigdy. Gdy dowiedziałem się, że choruję na guza mózgu, glejaka wielopostaciowego IV stopnia, wszystko w jednej chwili się zawaliło. Człowiek nawet się nie zastanawia, jak życie jest kruche...  Przeszedłem operację usunięcia zmiany nowotworowej, która była wielkości mandarynki! Niestety, po operacji okazało się, że doszło do zakażenia gronkowcem złocistym. Leczenie pooperacyjne wydłużało się w nieskończoność i konieczne były trzy kolejne operacje: usunięcie zakażonej części kości czaszki, wstawanie w to miejsce protezy, a następnie jej usunięcie.  W przypadku glejaka o IV stopniu złośliwości jest niemal pewne, że guz odrośnie. Ryzyko wznowy jest ogromne! Co trzy miesiące mam kontrolny rezonans magnetyczny. Za każdym razem drżę ze strachu, gdy czekam na wynik. Wiem, że mój przeciwnik w każdej chwili może wrócić, by odebrać mi życie.  A ja nie zamierzam poddać się bez walki. Mam zbyt wiele do stracenia. Wiem, że muszę być przygotowany. Najskuteczniejszą terapią ratującą życie w takich przypadkach jak mój, jest terapia Nanotherm. Niestety nie jest ona refundowana, a jej koszt to ponad 200 000 zł.  Nie mogę zostawić mojej ukochanej żony. Nie wyobrażam sobie, że moja córeczka będzie wychowywać się bez ojca. Jest taka malutka… Nawet nie będzie mnie pamiętać… Oddałbym wszystko, by zobaczyć, jak dorasta. Dlatego z całego serca proszę Was o pomoc. Sami nigdy nie uzbieramy takiej kwoty… Szymon

74 423,00 zł ( 29,76% )
Brakuje: 175 577,00 zł
Laura Kerlin
Laura Kerlin , 14 lat

Choć nigdy nie usłyszę upragnionego: "kocham Cię mamo", nie przestaję walczyć o Laurę❗️POMOCY❗️

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednich etapach! Dzięki Wam mogliśmy uczestniczyć z Laurą w intensywnych turnusach rehabilitacyjnych, terapiach logopedycznych i zakupić nowy wózek! Być może te działania nie sprawią, że Laura uczyni diametralne postępy, niestety mówić ani chodzić nie będzie nigdy… Jednak dzięki Waszej pomocy jej rozwój się nie cofa! Dziękujemy i prosimy – zostańcie z nami! Oto nasza historia: Czy jest coś gorszego od świadomości, że nie jesteś w stanie pomóc własnemu dziecku? Od bezsilności, która doprowadza do płaczu rozpaczy? Miłość matki do dziecka jest tak przeogromna, a nie jest w stanie poradzić sobie z chorobami, jakie los na nie zesłał… Nie chcę się poddać i nie mogę. O jej sprawność będę walczyć już zawsze! Był 2 września 2010 roku. Nie mogłam doczekać się, kiedy w końcu będę mogła przytulić moją córeczkę, której życie zgotowało wiele niespodzianek – niespodzianek, których nikomu nie życzę. Wada mózgu: agenezja robaka móżdżku, hipoplazja ciała modzelowatego, dodatkowo wodonercze, niedosłuch, wada wzroku, niedoczynność tarczycy, a także padaczka, która potrafi zniszczyć wszystko to, czego Laurka zaczęła się uczyć. Każdy jej postęp, każdy nawet najmniejszy krok ku samodzielności i sprawności. Niczym tornado pojawia się i znika, siejąc spustoszenie… Jak każda mama marzę, by w końcu usłyszeć upragnione: kocham Cię mamo! Wiem jednak, że tak się nigdy nie stanie… Mimo to nie mogę przestać walczyć. Muszę robić wszystko, by jak najbardziej ułatwiać Laurce jej już i tak bardzo trudne funkcjonowanie. Niestety córeczka mierzy się również ze skoliozą. Czasem się zastanawiam, czy istnieje limit nieszczęść, które mogą spaść na jedno dziecko. Moja Laura na pewno by go przekroczyła… Nie da się ukryć, że Laurka wymaga całodobowej opieki, tak naprawdę dzień i noc trzeba czuwać, być w pogotowiu. Widzę i zdaję sobie sprawę, że tylko rehabilitacja może pomóc. Jest nam bardzo trudno, uśmiech Laury wynagradza cały trud, który każdego dnia musimy znosić. Nie tracimy wiary! Z Waszą pomocą jest nam dużo lżej. Laura ciężko pracuje, by nie doprowadzić do postępów chorób, które na nią spadły i z którymi mierzy się już od wielu lat. Zostaniecie z nami? Wasze ogromne serca już niejednokrotnie pokazały, że są w stanie zdziałać cuda. Potrzebujemy Was!  Mama Laury ➡️ Licytacje – Drużyna Wiktorii i Remika pomaga Laurze ♥️♥️♥️

42 293,00 zł ( 47,77% )
Brakuje: 46 229,00 zł
Fabian Fajferek
Fabian Fajferek , 5 lat

POMOCY! Uratujmy sprawność Fabianka!

Fabianek urodził się z całą listą skomplikowanych wad! Od pierwszych chwil trwała walka o jego życie. Obecnie konieczna jest operacja jego bioderek i nóżek w European Paley Institute! Niestety – jej cena jest ogromna, dlatego BŁAGAM o pomoc! Pamiętam moment, w którym pierwszy raz zobaczyłam mojego synka. Od razu skradł moje serce. Niestety już wtedy wiedziałam, że Fabianek urodził się z szeregiem poważnych wad wrodzonych i przed nim długa walka o życie i sprawność! Obiecałam sobie wtedy, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, by dać Fabiankowi jak najlepsze i najszczęśliwsze życie.   U synka zdiagnozowano m.in. poważną wadę serca, rozszczep kręgosłupa, artrogrypozę. Od urodzenia musiał przejść kilka skomplikowanych operacji, w tym dwie ratujące życie. Długa blizna na klatce piersiowej za każdym razem przypomina nam tę bolesną historię. Zawsze, kiedy oddawałam go na blok operacyjny, pękało mi serce. Po stoczonej walce o życie rozpoczęła się kolejna – ta o sprawność. Niestety wraz ze wzrostem Fabianka sytuacja tylko się pogarsza. Synek nie chodzi, porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim, ale to może się zmienić!  Fabianek ma szansę przejść kolejną operację, która umożliwi mu samodzielne poruszanie, choć w małym stopniu. Będzie mógł postawić swoje pierwsze kroki i zrealizować największe marzenie, o którym coraz częściej wspomina, czyli zagranie w piłkę z kolegami!  Mój mały wojownik został zakwalifikowany do leczenia operacyjnego w Paley European Institute. Niestety koszty są ogromne i znacznie przekraczają moje możliwości finansowe. A do tego dochodzi stała opieka wielu specjalistów i intensywna rehabilitacja… Kosztów nie ubywa, a wręcz przybywa. Dlatego znów zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc w zebraniu środków na operacje i rehabilitację Fabianka, które pozwolą mu podjąć walkę o szczęśliwą przyszłość. Czasu nie ma wiele, do końca roku musiałabym dokonać wpłaty. Wierzę jednak, że z Waszym wsparciem się uda!  Karolina – mama Fabianka ➡️ Facebook – Drużyna Fabianka Fajferek  ➡️ Licytacje dla Fabianka Fajferek (NIE) MAŁEGO WOJOWNIKA 💪  

33 497,00 zł ( 3,21% )
Brakuje: 1 008 882,00 zł
Maja Czech
13:11:37  do końca
Maja Czech , 4 latka

Maja walczy od urodzenia i świetnie rokuje❗️Niestety nie mamy tylu środków, by jej pomóc...

Gdy przychodzi na świat dziecko, słyszymy od wielu osób - "najważniejsze, żeby było zdrowe". Dla nas szybko te słowa zmieniły swoją wartość i znaczenie... Nasza mała kruszynka i "zespół wad wrodzonych”. Jeszcze chwilę po porodzie nie do końca rozumiałam, co tak naprawdę jest mojej córeczce. Dopiero z czasem dochodziło do mnie coraz więcej informacji, a każda z nich po prostu przerażała.  Maja urodziła się z cytomegalią, wodogłowiem, wadą serca, niedosłuchem prawego uszka oraz głuchotą ucha lewego. W grudniu 2020 Majeczka przeszła operacje wszczepienia implantu ślimakowego. Jej rozwój ruchowy był bardzo opóźniony. Czułam i miałam nadzieję, że to nie koniec złych wieści. Niebawem jednak padała diagnoza — dziecięce porażenie mózgowe... Długo nie mogłam pogodzić się z tą myślą, jednak nie przestawałam walczyć o Maję. Wiem, że jest to choroba, której nie da się wyleczyć, ale czy może ją skreślić?  Córka ma problem ze stopami. Są bardzo koślawe, przez co utrudniają jej poruszanie się. Często traci równowagę, przewraca się. Od października 2021 mamy wprowadzona terapie trójpłaszczyznową stóp więc ćwiczymy oraz bandażujemy nóżki. Na chwilę obecną Maja potrzebuje stałej i regularnej rehabilitacji. Na leczenie z NFZ są długie terminy oczekiwania, więc wizyty odbywają się prywatnie. 1 wizyta to koszt 150 zł comiesięcznie daje ogromne sumy.  Na tym nasza walka się jednak nie kończy! Chcielibyśmy, aby Maja mogła w przyszłym roku jechać, chociaż na 4 turnusy. W tym roku mogliśmy pozwolić sobie tylko na jeden… Koszt 5-dniowego turnusu to prawie 2400 zł. Od nowego roku cena ma być podniesiona. Czekamy na wycenę.  Turnus to nasze marzenie, bo widzimy rzeczywiste efekty. Chcemy pomóc córce w tej niełatwej drodze ku samodzielności! Nie możemy zabrać jej bólu, niepełnosprawności, trudności… Ale możemy dbać o to, by miała zapewnione stałe leczenie.  Nasza córeczka potrzebuje nie tylko rehabilitacji, która sama w sobie jest niezwykle kosztowna, potrzebuje również sprzętu i licznych wizyt u specjalistów, dlatego jesteśmy tutaj.  Nie czujemy się z tym dobrze i swobodnie. Nie chcieliśmy przez długi czas korzystać z pomocy. Ale stoimy przed wyborem — prośba o pomoc lub zaprzestanie regularnej rehabilitacji i zaprzepaszczenie dotychczasowych sukcesów i postępów.  Decyzja i wybór są proste. Walka o dobro dziecka. Prosimy o pomoc, sami nie dajemy już rady... Natalia i Marcin, rodzice

32 774,00 zł ( 102,69% )
Maciej Morzyk
11 dni do końca
Maciej Morzyk , 7 lat

Rzadka wada genetyczna u Maciusia! Proszę, pomóż!

Jesteśmy rodzicami 5-letniego Maciusia, który cierpi na bardzo rzadką wadę genetyczną -  delecję długiego ramienia chromosomu 14. Przypadłość zabrała mu możliwość normalnego funkcjonowania... Maciuś boryka się z niepełnosprawnością intelektualną, obniżonym napięciem mięśniowym, zaburzeniami integracji sensorycznej, dużą wadą wzroku oraz autyzmem dziecięcym. To tak dużo dla tak małego chłopca… Niestety, nasz synek nie mówi oraz nie komunikuje swoich potrzeb. Codziennie walczymy o jego samodzielność! Maciuś chodzi na terapie do wielu specjalistów. Całą dobę pomagamy mu w codziennych czynnościach. Maciuś jest bardzo wesołym chłopcem! Ma wyjątkową pasję - uwielbia oglądać i zbierać gazetki reklamowe. Niestety, nadwrażliwość na bodźce i życie w ciągłych schematach zabierają mu radość z beztroskiego dzieciństwa. Jakby tego było mało, niedawno okazało się, że Maciuś ma bardzo poważne problemy stomatologiczne. Czas oczekiwania na pomoc wynosi rok! Nie chcemy, żeby nasz syn tak długo męczył się z okropnym bólem, dlatego prosimy o pomoc.  Potrzebujemy również środków na dodatkową rehabilitację oraz zajęcia, bez których normalne funkcjonowanie Maciusia będzie ograniczone.  Musimy zrobić dla naszego synka wszystko, co w naszej mocy. Bez tych prób, będzie on wymagał stałej opieki… Z góry, z całego serca, dziękujemy za okazanie wsparcie! Rodzice Maciusia, Magda i Robert

7 165,00 zł ( 67,34% )
Brakuje: 3 474,00 zł
Wojtek Doroszko
Wojtek Doroszko , 48 lat

Guz rdzenia odebrał Wojtkowi zdrowie i sprawność❗️ Prosimy, pomóż je odzyskać❗️

Wojtek zawsze był wsparciem dla ludzi dookoła i bez wahania niósł pomoc każdemu, kto jej potrzebował. Niestety, jeden dzień zmienił wszystko… Dziś to Wojtek potrzebuje naszego wsparcia!  Pod koniec kwietnia po pełnej diagnostyce dowiedział się, że ma guza rdzenia – w odcinku piersiowym kręgosłupa. Już na samym początku usłyszał, że jeżeli nie podejmie się leczenia operacyjnego, to przy wzroście guza dojdzie do trwałego i nieodwracalnego porażenia – bez możliwości poprawy stanu neurologicznego. Operacyjne usuniecie zmiany było obarczone ryzykiem porażenia, jednak dające szansę na rehabilitację i poprawę stanu neurologicznego. Wspólnie z żoną podjął decyzję, że musi zaryzykować i wybrać mniejsze zło.  Wychodząc z domu do szpitala i żegnając się z rodziną, Wojtek liczył się z tym, że po powrocie jego życie będzie wyglądało zupełnie inaczej. Nie przypuszczał jednak, jak trudno będzie mu znosić tę niemoc, zależność, lęk i niepewność.  9 maja 2024 roku odbył się zabieg operacyjny. Wojtek jest obecnie leżący, zależny od drugiej osoby. Zmaga się z zaburzeniami czucia i niedowładem kończyn dolnych. Potrzebuje pomocy przy najprostszych czynnościach, także tych pielęgnacyjnych i higienicznych… Codziennie kładąc się spać, Wojtek ma nadzieję, że rano otworzy oczy i odzyska swoje życie sprzed zaledwie paru tygodni.  Aktualnie oczekuje na intensywną rehabilitację, która da nadzieję na możliwość poruszania się – chociaż na wózku inwalidzkim. W przypadku Wojtka walka z niepełnosprawnością będzie polegać na zachowaniu ciągłości zabiegów rehabilitacyjnych i zaopatrzeniu w sprzęt pomocniczy np. wózek inwalidzki. Będzie korzystać ze wszystkich refundowanych możliwości, jednak niezbędne będzie objęcie go także prywatnym wsparciem specjalistów, co wiąże się z wysokimi kosztami. Wojtek chciałby jak najszybciej wrócić do jakiejkolwiek sprawności fizycznej dla swojej żony i 11-letniej córki. W obecnej sytuacji nie jest zdolny do pracy ani do samodzielnej egzystencji.  Każdego, kto przeczyta historię Wojtka, prosimy o wsparcie go na tej niezwykle ciężkiej drodze do sprawności. Tylko wspólnymi siłami mamy szansę zwrócić mu zdrowie i dawne życie! Cała rodzina trzyma kciuki za tego wspaniałego człowieka, tatę i męża! Bliscy Wojtka

35 590,00 zł ( 66,9% )
Brakuje: 17 602,00 zł