Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcel Rodziewicz
Marcel Rodziewicz , 18 lat

Tylko rehabilitacja pomoże Marcelowi wejść w dorosłość!

Mój syn urodził się z wadą wrodzoną. Okazało się, że nie ma kości promieniowej u lewej ręki!  W przypadku Marcela konieczna jest codzienna rehabilitacja. Jest to jedyny sposób, aby wzmocnić jego sprawność. Mój syn jest już nastolatkiem, niebawem będzie wchodził w dorosłe życie. Trzeba mu pomóc, aby mógł uzyskać większą samodzielność!   Moja sytuacja finansowa nie pozwala mi, abym pokryła te wszystkie koszty! Wcześniej Marcel uczęszczał na rehabilitację w szkole podstawowej. Zakończył już tam edukację, a to wiąże się z tym, że ćwiczenia zostały wstrzymane...  Ja, matka, proszę o Waszą pomoc. Tylko Wy możecie sprawić, że Marcel ponownie otrzyma pomoc. Błagam, pomóżcie mi odpowiednio przygotować go na przyszłość, która przed nim stoi.  Małgorzata, mama

1 006 zł
Wiesław Aftowicz
Wiesław Aftowicz , 71 lat

Tata przeżył ZAWAŁ i UDAR w ciągu tygodnia❗️

Mój tata jest cudownym człowiekiem, który wiele razy bezinteresownie pomagał potrzebującym. Otwierał swoje serce, by wesprzeć tych, którzy tego potrzebowali. Teraz on sam znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Wigilia, dzień, w którym wszyscy powinni być razem, cieszyć się tym wyjątkowym czasem i celebrować. Dla nas zamienił się w koszmar… Tata doznał nagłego, rozległego zawału serca, a tydzień później, dzień przed Sylwestrem, rozległego prawostronnego udaru wraz z afazją. Przebywał w szpitalu kardiologicznym i neurologicznym, w którym lekarze walczyli o jego życie. Tata cierpi na niewydolność serca i miażdżycę, a w wyniku tych tragicznych wydarzeń, również na niedowład prawostronny! Bardzo dużo rozumie, ale sam ma problem z komunikacją. Musimy wszystkiego uczyć go od nowa, nagły zawał i udar sprawiły, że wszystkie umiejętności, które posiadał – zniknęły! Obecnie tata znajduje się w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie przechodzi intensywną rehabilitację, szereg ćwiczeń i zajęć terapeutycznych. Rokowania są dobre, a tata walczy jak tylko może i nie poddaje się. Niestety intensywna rehabilitacja, która jest niezbędna, generuje ogromne koszty! Bardzo prosimy o wsparcie. Tata, który zawsze dla wszystkich otwierał swoje serce, teraz sam potrzebuje pomocy. Prosimy, nie zostawiajcie go w tej trudnej sytuacji. Każda złotówka jest na wagę złota! Syn Wiesława

1 005,00 zł ( 3,14% )
Brakuje: 30 910,00 zł
Franio Krzemiński
Franio Krzemiński , 14 miesięcy

Ciąża przebiegała prawidłowo, lecz Franio urodził się ciężko chory... Pomocy!

Choroba Frania była dla mnie szokiem. Nie mogłam w to uwierzyć, przecież cała ciąża przebiegała prawidłowo, co potwierdzały wszystkie badania kontrolne. Owszem, ja czułam się bardzo słabo i często chorowałam, ale lekarze uspokajali mnie, że synek dobrze się rozwija. A to było dla mnie najważniejsze.  Niestety, niedługo po porodzie u synka zdiagnozowano encefalopatię niedotleniowo-niedokrwienną. Już wtedy wiedziałam, że rozwój synka będzie wyglądał inaczej niż innych dzieci. Mój świat runął.  Franio rozwija się wolniej, niż powinien. Nie przewraca się jeszcze na boczki ani na brzuszek. Od razu po poznaniu diagnozy rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację. To dzięki niej udaje się dokonywać postępów. Synek zaczął nawiązywać kontakt wzrokowy, poprawiło się również napięcie mięśniowe.  Niestety, stała opieka specjalistów oraz rehabilitacja Frania wiąże się z dużymi kosztami. Bardzo ciężko jest udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie. To właśnie teraz, kiedy synek jest jeszcze malutki, możemy wypracować najwięcej. Proszę, wyciągnijcie do nas pomocną dłoń i wesprzyjcie w walce o lepsze jutro Frania. Każda wpłata to krok w stronę jego zdrowia i prawidłowego rozwoju... Mama

1 005 zł
Igor Cichocki
Igor Cichocki , 3 latka

Igorek potrzebuje wsparcia w walce z wieloma przeciwnikami! POMÓŻ!

Mój synek Igor nie miał prostego startu. Już podczas porodu pojawiło się u mojego dziecka wiele komplikacji, które przełożyły się na jego późniejsze problemy zdrowotne. Doszło do powikłanego zachłyśnięcia wodami płodowymi. Po dwóch tygodniach u Igorka stwierdzono asymetrię i wzmożone napięcie mięśniowe. Natomiast gdy synek skończył roczek, okazało się, że jego rozwój jest znacznie opóźniony… Igorek miewał stany zawieszenia, bujał się do przodu i do tyłu, późno nauczył się siadać, raczkować czy chodzić. Gdy synek miał zaledwie 2-latka, specjaliści zdiagnozowali u niego autyzm dziecięcy. Byłam przerażona, ponieważ tego nie da się wyleczyć! Synek musi uczestniczyć w licznych terapiach, aby mieć szansę dogonić swoich rówieśników. Mimo wieku Igorek nadal ma problem z komunikowaniem się. Jest dzieckiem niemówiącym i niedosłyszącym. Musi być pod stałą kontrolą specjalistów: alergologa, endokrynologa, audiologa, neurologa, genetyka, gastrologa, laryngologa, psychologa i psychiatry. Niestety na naszej drodze pojawia się wciąż wiele trudności, a jedyne, o czym marzę, to aby Igorek miał zapewnioną potrzebną pomoc. Pragnę by synek mógł w przyszłości samodzielnie funkcjonować. Wiem, że czasy mamy trudne i bardzo niepewne, dlatego nie proszę o wiele. Naprawdę, każdy, nawet najmniejszy gest wsparcia ma dla nas znaczenie! Problemów nie brakuje, koszty każdego dnia rosną, a ja codziennie stoję na placu wojny w pojedynkę. Przede mną wiele lat walki o jego zdrowie i sprawność, dlatego całym sercem proszę Cię o wsparcie! Wiem, że tylko z Twoją pomocą dam radę! Natalia, mama Igora

1 003 zł
Weronika Długa
13 dni do końca
Weronika Długa , 11 lat

Weronika od urodzenia toczy nierówną walkę o zdrowie... POMÓŻ❗️

Ciąża do pewnego momentu przebiegała prawidłowo, nie było żadnych niepokojących objawów. Dopiero w trakcie ostatniego badania USG lekarze przekazali nam tę przerażającą informację. Nasza córeczka urodziła się chora, a my od tamtej pory codziennie walczymy o jej zdrowie i lepszą przyszłość. Weronika przyszła na świat w 8. miesiącu ciąży z wodogłowiem. Cierpi na mózgowe porażenie dziecięce, epilepsję, niedowidzi. Ma zaburzoną motorykę, wymaga stałej opieki i pomocy we wszystkich codziennych czynnościach. Nasza córeczka pomimo swoich trudności i ograniczeń jest bardzo radosna i pełna nadziei na lepsze jutro. Uwielbia muzykę, śpiew, zabawki interaktywne. Każdego dnia jest intensywnie rehabilitowana. Uczęszcza do ośrodka rehabilitacyjno – edukacyjno – wychowawczego, gdzie ma zapewnione odpowiednie zajęcia i rehabilitację. Jest pod opieką wielu specjalistów, chodzi na zajęcia wczesnego wspomagania i hipoterapię. Bardzo się stara. W 5. tygodniu życia wszczepiono jej zastawkę odprowadzająca płyn mózgowo — rdzeniowy, którą trzeba wymieniać co około 7-8 lat.  Weronika jest dzielną wojowniczką. Stara się być samodzielna, ale niestety już zawsze będzie uzależniona od pomocy innych ludzi. Staramy się zapewnić jej wszystko, co daje szansę na możliwie jak najlepszy rozwój i funkcjonowanie. Jest niezwykle trudno – wszystko, co niezbędne, generuje również ogromne koszty. Chcemy, by miała możliwość uczestniczyć w turnusach rehabilitacyjnych, które niestety również są bardzo drogie. Ja ze względu na opiekę nad Weroniką i jej bratem, który również ma zaburzenia rozwojowe, nie mogę podjąć żadnej pracy. Naszą rodzinę utrzymuje wyłącznie mąż. Jest nam bardzo ciężko, dlatego zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc. Nie zostawiajcie nas w tej trudnej sytuacji. Rodzice Weroniki

1 003 zł
Włodek Pryszlak
Włodek Pryszlak , 5 lat

By dotychczasowe operacje nie poszły na marne... – pomóż Włodkowi!

Z niecierpliwością czekaliśmy na narodziny naszego dziecka. Wszystkie wizyty u ginekologa, badania i analizy były prawidłowe. Ale nieoczekiwanie synek zdecydował się urodzić wcześniej, czyli w 35. tygodniu ciąży. To było jak grom z jasnego nieba. Nie chcieliśmy wierzyć w to, co mówili lekarze. Chcieliśmy zamknąć oczy i znów otworzyć je ze świadomością, że to był tylko straszny sen.  Natychmiast po porodzie Wołek został wysłany karetką do Szpitala Dziecięcego św. Mikołaja, gdzie wielu lekarzy walczyło o jego życie. Synek urodził się, ważąc zaledwie 1500 gramów. Wykryto liczne wady rozwojowe w szczególności rozszczep podniebienia twardego i miękkiego, atrezję dwunastnicy i odbytu, wadę serca oraz agenezję kości promieniowej lewej. Drugiego dnia po narodzinach był operowany. Utworzono kolostomię. Stan był ciężki, ale dzięki wierze i modlitwom nasz chłopiec dzielnie wywalczył życie. Wkrótce doszło do kolejnej nieplanowanej operacji tym razem udrażniającej jelita.  Później poddano Władzi jeszcze dwóm interwencjom chirurgicznym w celu zamknięcia wady serca. 9 miesięcy przebywaliśmy w szpitalu – 9 długich miesięcy przepełnionych bólem i płaczem. Wydawało się, że już nigdy nie opuścimy białych ścian szpitala. Na szczęście wróciliśmy do domu. Gdy Włodek miał 1,5 roku, potrzebował operacji rozszczepu podniebienia twardego i miękkiego, a następnie etapowego leczenia chirurgicznego atrezji odbytu i zamknięcia kolostomii. Wydawało się, że to już ostatnia prosta na naszej drodze. Do zoperowania została tylko lewa ręka, w której brakuje kości promieniowej. Nie przewidzieliśmy jednak, że będziemy opadać z sił w poszukiwaniu lekarza, że wybuchnie wojna, że nasze poczucie bezpieczeństwa zapadnie się pod gruzami. Nagle zadzwonili znajomi z Polski “Przyjeżdżajcie! U nas przyjmą i zoperują waszego synka!”. Szpital zaszczepił w naszych sercach nadzieję. Powiedzieli, że chorą rączkę można wyleczyć. Po trzech tygodniach od konsultacji rączka została operowana. Cieszyliśmy się, że wszystko poszło dobrze, ale niestety kuracja jeszcze się nie skończyła. Po raz pierwszy zwracamy się do ludzi i prosimy o pomoc. W ciągu trzech lat leczenia nasze finanse się wyczerpały, a tak niewiele pozostało, by w pełni wyleczyć Władka. Konieczna jest kosztowna rehabilitacja i operacja, ponieważ ręka rośnie, a wprowadzony drut, który wyrównuje rękę, pełniąc funkcję kości promieniowej, będzie wymagał wymiany. Prosimy wszystkich o włączenie się do zbiórki, ponieważ to jedyna szansa na uratowanie dziecięcej rączki – podarowanie szczęśliwego oraz beztroskiego życia. Tyle przeszliśmy, tyle już wycierpiał się Władek… nie możemy się poddać! Prosimy o pomoc i udostępnianie naszej zbiórki. Wierzymy w dobro ludzi. Rodzice Włodka

1 003 zł
Janusz Malinowski
Janusz Malinowski , 39 lat

Od dziecka mam poważną chorobę, w tym roku przyszło pogorszenie... Pomocy!

Jestem Janusz. Od 6. roku życia choruje na miopatię. Prawdopodobnie dziedziczną. W tym roku mój stan się pogorszył i potrzebuje pomocy w poradzeniu sobie z rosnącymi wydatkami. Proszę, wesprzyjcie mnie! Od dziecka jestem pod opieką neurologa. W wyniku choroby mam stopę końsko-szpotawą, która powoduje problemy z chodzeniem. Niestety, nie da się już nic z tym zrobić, na operację jest za późno. Muszę walczyć o sprawność drugiej nogi.  W kwietniu tego roku poczułem silny ból w klatce piersiowej. Od razu trafiłem na SOR. Okazało się, że przez chorobę mam problemy z sercem. Konieczne było pilne wszczepienie kardiowertera.  Niestety po operacji wdało się zakażenie. Było zagrożenie, że sprzęt będzie trzeba wyjmować i wszczepiać ponownie… Na szczęście leczenie przyniosło rezultaty i mogłem wyjść ze szpitala. Moja sytuacja jest trudna, ponieważ od 18. roku życia jestem na rencie socjalnej. Koszt leczenia jest bardzo wysoki. Lekarz powiedział mi, że mógłbym skorzystać z innych leków, lepiej dopasowanych do mojego stanu, ale niestety nie stać mnie na nie... Nigdy nie prosiłem o pomoc, zawsze starałem się radzić sobie samemu. Ale teraz jestem do tego zmuszony. Wierzę, że będziecie ze mną i ułatwicie mi moją codzienną walkę o zdrowie! Janusz

1 001,00 zł ( 19,6% )
Brakuje: 4 106,00 zł
Filip Fularczyk
Filip Fularczyk , 13 lat

Lockdown zbiera żniwa! Zespół Aspergera i depresja zaatakowały nagle

Stan Filipa zaczął się pogarszać od czasów lockdownu i zajęć zdalnych. Do tej pory mój synek uwielbiał chodzić do szkoły, spędzać czas z ludźmi. Okazało się, że izolacja przebudziła wilka śpiącego dotąd snem kamiennym. Filipek stał się płaczliwy, nie chciał uczestniczyć w zajęciach. Najgorszy był powrót do szkoły… Średnia ocen mojego syna jest powyżej 5.0. Uczy się bardzo dobrze, ale czuje lęk przed szkołą. Każdego poranka płacze, dlatego muszę go zaprowadzać i przyprowadzać ze szkoły, mimo że ma już 12 lat.  Jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym. Gdy coś się dzieje, zjawiam się w szkole. W sytuacjach krytycznych jest donośny płacz, lęk, panika, bicie pięściami po głowie, bądź głową o ścianę.  Dla matki zdrowego dotąd chłopca był to szok. Oczywiście udaliśmy się do lekarza. Po licznych badaniach lekarze zdiagnozowali u Filipa zespół Aspergera i wysoko funkcjonującą depresję. Ta druga choroba jest niczym huragan. Nabrała prędkości do tego stopnia, że nie działają już żadne leki. Psychiatra farmakologiczne leczenie wdrożył już w sierpniu. Pierwszy lek nie dawał żadnych rezultatów. Został zmieniony po 2. miesiącach. Po nowym leku tylko się pogorszyło, dlatego dawka została zwiększona, jednak nadal efektów brak. Oczywiście Filip uczęszcza na psychoterapię. Pilnuję go jak oka w głowie, gdyż już dwa razy zamknął się w domu i chciał zrobić sobie krzywdę nożem… Jestem roztrzęsiona. Mój synek błaga o pomoc i mimo moich ogromnych starań, nic nie przynosi skutków. Jeśli chodzi o samodzielność, to u Filipa jest na niskim poziomie. Ma nauczyciela wspomagającego. Ja przygotowuje ubrania, śniadanie, bo nawet nie przekroi bułki, bo z góry zakłada, że potnie się nożem. Często śpi ze mną, wtedy zasypia szybko. Sam leżąc w łóżku, męczy się i nie może zasnąć. Często płacze, jest smutny, rozdrażniony, ma niską samoocenę. Chciałby, bym była z nim 24 godziny na dobę. Sama zajmuje się synem, nie pracuję ze względu na jego stan zdrowia. Filip ma orzeczenie o niepełnosprawności, jednak nie ma przyznanej opieki, stąd nie mam świadczenia pielęgnacyjnego. Niestety zajęcia, które mają pomóc Filipkowi wydostać się ze szponów depresji oraz nauczyć życia z zespołem Aspergera są prywatne. Obozy terapeutyczne, które mogłyby przynieść poprawę, również są bardzo kosztowne. Przez to, że wychowuję synka sama nie stać mnie na zapewnienie tych niezbędnych godzin leczenia. Ogromnie proszę o pomoc! Kwota zbiórki jest szacunkowa.

1 000,00 zł ( 4,69% )
Brakuje: 20 277,00 zł
Ewa Biziewska
7 dni do końca
Ewa Biziewska , 37 lat

By rodzina mogła żyć bez strachu o każdy kolejny dzień...

Każdy ocenia wagę problemów na podstawie własnych doświadczeń. Problemy, które dopadły tę rodzinę, nieustannie się piętrzą, sprawiając, że codzienność to ciężka walka. Brakuje pieniędzy na odzież, środki czystości, a nawet na jedzenie. Nikt nie powinien się martwić, czy będzie miał kolejnego dnia czym nakarmić swoje dzieci. By móc żyć i bez strachu wchodzić w każdy kolejny dzień rodzina z Wrocławia potrzebuje Twojej pomocy.     Marcin jest głową 7-osobowej rodziny. Niestety przez swoją niepełnosprawność nie jest w stanie podjąć pracy i utrzymać bliskich. Cierpi na chroniczny ból i zapalenie trzustki. Jego żona opiekuje się dziećmi, w tym najmłodszym 15-miesięcznym synkiem. Najstarsza córka ma 16 lat, jeszcze się uczy i nie jest w stanie wspomóc finansowo rodziców. Cały dochód rodziny to niespełna 4000 zł. Koszty życia tak licznej rodziny znacznie przewyższają tę kwotę.      Bardzo prosimy o pomoc. Chcemy przede wszystkim stworzyć małym dzieciom normalny dom, gdzie rodzicie, nie muszą się martwić czy będzie co włożyć do garnka. Ciepło domowego ogniska i poczucie bezpieczeństwa to podstawowe potrzeby każdego człowieka. Zebrana kwota będzie wydatkowana na bieżące potrzeby rodziny. Dziękujemy, Biscy

1 000 zł