Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Tomasz Szkudlarek
Pilne!
Tomasz Szkudlarek , 63 lata

Czy zdołam pokonać glejaka? Pomóż mi walczyć o życie!

Nazywam się Tomasz, mam 63 lata. Jestem szczęśliwym mężem i ojcem. Pracuję w zawodzie, który lubię, i spełniam się w życiu rodzinnym. Moje pasje to wędrówki po górach oraz jazda motocyklem. Kocham aktywność fizyczną i kontakt z naturą. Niestety, moje życie drastycznie zmieniło się pod koniec czerwca 2024 roku, gdy zdiagnozowano u mnie złośliwego glejaka IV stopnia. Wszystko zaczęło się od drobnych problemów z pamięcią, uczucia zmęczenia i zmian w mojej osobowości, które zauważyła moja rodzina. 23 czerwca wieczorem trafiłem do szpitala z bardzo silnym bólem głowy. Rezonans magnetyczny wykazał obecność guza mózgu. 24 czerwca przeszedłem pilną, wielogodzinną operację usunięcia guza z prawego płata czołowego. Guz miał ponad 6,8 cm, a jego usunięcie w całości było niemożliwe ze względu na rozmiar i umiejscowienie. Nawet częściowe usunięcie obarczone było ogromnym ryzykiem poważnych zaburzeń neurologicznych, których na szczęście udało się uniknąć. Ostateczna diagnoza to glejak wielopostaciowy IV stopnia, co było ogromnym ciosem dla mnie i mojej rodziny. Obecnie jestem w trakcie chemioterapii i radioterapii, które są standardowymi metodami leczenia. Glejak to bardzo agresywny guz mózgu, który najczęściej nawraca, a jego wznowa może wystąpić w krótkim czasie oraz w miejscu trudnym do operacyjnego usunięcia. Mimo wszystko nie tracę nadziei i jestem zdeterminowany, aby walczyć. Po konsultacjach medycznych postanowiłem podjąć terapię TTFields, korzystając z urządzenia Optune, które wytwarza pola elektromagnetyczne, zakłócając wzrost nowotworu i prowadząc do śmierci komórek rakowych. To nowoczesne leczenie jest standardem w Niemczech, Szwajcarii i USA, jednak jego koszt wynosi około 130 000 zł miesięcznie, a terapia wymaga co najmniej 6 miesięcy stosowania. Planuję również kontynuować leczenie poprzez immunoterapię. Koszty leczenia są ogromne, a czas nie jest moim sprzymierzeńcem. Jestem jednak pełen determinacji, by wygrać tę walkę. Każda forma wsparcia przybliża mnie do zdrowia i daje nadzieję na przyszłość. Z całego serca dziękuję za wsparcie mojej zbiórki na leczenie onkologiczne. Wasza pomoc to dla mnie nie tylko realne wsparcie finansowe, ale przede wszystkim ogromna dawka nadziei i siły do dalszej walki. Z wyrazami wdzięczności, Tomasz z rodziną

1 099,00 zł ( 0,05% )
Brakuje: 2 126 561,00 zł
Zosia Łętowska
Zosia Łętowska , 4 latka

Potrzeba niewiele, aby uczynić życie Zosi łatwiejszym! POMÓŻ!

U Zosi niemoc nóżek widać szczególnie gdy bawi się z siostrą i rówieśnikami. Wtedy brakuje jej pewności siebie. Biorę ją na ręce. Mocno przytulam. Ale to nie pomaga. Zosia wie, że ich nie dogoni… Zosia i Zuzia to bliźniaczki, które przyszły na świat o wiele za wcześnie. Zosia urodziła się, ważąc nieco ponad kilogram. Zmagała się z martwiczym zapaleniem jelit i dysplazją oskrzelowo-płucną. Wiele razy przebywałyśmy w szpitalu, walcząc o każdy oddech.  Córka ma wrodzoną wadę stopy. Potyka się i często przewraca. Nie ufa swojemu ciału — zbyt często ją zawodzi. To sprawia, że wycofuje się z kontaktów z dziećmi. Wie, że nie jest w stanie się z nimi bawić. Smutek, który dostrzegam wtedy w jej oczach łamie moje serce… Zdiagnozowano u Zofii niedowład lewej strony ręki i nogi. Połowa ciała jest wiele słabsza, co jeszcze bardziej utrudnia jej rozwój psychomotoryczny. Mimo że od urodzenia uczęszczamy na rehabilitację i Zosia nosi specjalne buciki i wkładki, efekty są niewielkie. Nie jesteśmy w stanie zapewnić jej wystarczającej liczby spotkań z terapeutami. Córka stoi w miejscu. Niepewnie.  Nie sądziłam, że dojdzie do tego, że będę musiała zakładać zbiórkę, ale po ostatniej wizycie w Paley European Instytute w Warszawie szczęście w nie szczęściu uchroniliśmy się przed planowanym podaniem botuliny. Zamiast tego Zosia zakwalifikowała się na gipsowanie. Zaproponowano nam najkorzystniejszą formę u córki, czyli turnus rehabilitacyjny z seryjnym gipsowaniem.  To dla Zosi wielka szansa, jednak wiąże się ona z ogromnymi kosztami. Ze względu na zbyt duże obciążenie finansowe chcemy jechać tylko na 2 tygodnie turnusu, co i tak będzie słono kosztować. Do opłat trzeba doliczyć zakwaterowanie i dojazd… Dziś ponownie proszę Was o wsparcie w zapewnieniu Zosi turnusu i niezbędnej opieki medycznej. Przeszła już tak wiele. Wasza pomoc to dla nas ogromna szansa na to, że przyszłość córeczki nie będzie pasmem niekończącego się cierpienia.  Mama, Agnieszka

1 097,00 zł ( 17,18% )
Brakuje: 5 286,00 zł
Bogumiła Czerniawska
Bogumiła Czerniawska , 60 lat

Nie proszę o wiele... Nawet najmniejsze wsparcie to ogromna pomoc❗️

Jestem osobą ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Do tej pory finansowo dawałam sobie radę sama… Teraz już nie mogę.  Do chorób narządu ruchu i zaawansowanej skoliozy doszła niedoczynność tarczycy i jaskra. W ubiegłym roku miałam operację prawego oka, a w tym czeka mnie operacja lewego. Wiąże się to z licznymi wyjazdami do specjalistów i zakupem leków, które są niezbędne, ale i nierefundowane. Moja walka będzie trwała jeszcze długo i wiem, że koszty tej walki nie będą malały. Wciąż staram się działać aktywnie. Pomagam w sprawach prawnych i cywilnych, pisaniu pism, reprezentowaniu… Dzięki obecnej technice jestem w stanie działać online, ale choroby mogą odebrać mi i to. Dlatego chciałabym poprosić o pomoc. Nawet najmniejsze, symboliczne wsparcie zbiórki będzie dla mnie ogromnym gestem, za który będzie bardzo wdzięczna. Bogusia

1 095 zł
Kacper Dreżewski
Kacper Dreżewski , 17 lat

Nowotwór odebrał Kacprowi zdrowie... Pomóż je odzyskać!

Diagnoza spadła na nas niczym grom z jasnego nieba. Niepodziewanie, bez uprzedzenia. Gdy usłyszałam słowa lekarzy, mój świat się zawalił. Nie mogłam uwierzyć, że moje dziecko ma nowotwór. W momencie diagnozy Kacper miał zaledwie 13 lat. Nowotwory niezłośliwe kości czaszki i twarzy zdiagnozowano w marcu 2021 roku. Od tamtego momentu nasze życie to kończąca się walka o zdrowie Kacpra. Syn przebywał w trzech szpitalach na terenie województwa wielkopolskiego, jednak w żadnym z nich nie podjęto się leczenia. Pomoc otrzymaliśmy dopiero w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie. To tam podjęto się operacji usunięcia guza żuchwy z jednoczesną jej rekonstrukcją. Guz został wycięty z zapasem, co oznaczało usunięcie połowy żuchwy. Syn ostatnio przeszedł on operację usunięcia tytanowej płyty, która podtrzymywała przeszczep. Kacper pomyślnie przeszedł tę operację i teraz koncentrujemy się na kolejnych krokach jego leczenia. Niedawno miał również operację plastyczną przeszczepionego płata, która przygotowuje go na przyszłe wszczepienie implantów zębów. To kolejny krok w drodze do poprawy jego zdrowia i komfortu. Obecnie Kacper zakończył pobyt w szpitalu i przechodzi do kolejnego etapu leczenia. Wkrótce rozpocznie proces leczenia protetycznego w prywatnej klinice. Będzie to długotrwałe leczenie, trwające 2-3 lata, ponieważ połączone jest z leczeniem ortodontycznym. Największym marzeniem mojego syna jest móc żyć tak, jak jego rówieśnicy. Jednak do realizacji tego marzenia niezbędna jest protetyczna rekonstrukcja żuchwy, która pozwoli Kacprowi na normalne funkcjonowanie.  Niestety, ta część leczenia jak i również laserowe usuwanie blizny nie są refundowane przez NFZ, dlatego zwracamy się z wielką prośbą o pomoc. Kacper walczy z nowotworami już tak długo… Nie tak powinna wyglądać jego młodość... Proszę o pomoc dla mojego syna. Tylko z Waszym wsparciem uda mu się wrócić do normalności i żyć tak, jak jego rówieśnicy. Każda wpłata to krok w stronę zdrowia Kacpra. Nie pozwólmy, by nowotwór przekreślił szansę na jego lepszą przyszłość.  Mama

1 095 zł
Mateuszek Kowalski
Mateuszek Kowalski , 8 lat

7 razy walczył o życie❗️Pomagamy Mateuszkowi❗️

Mateuszek ma 7 lat, ale już stoczył ciężką walkę o życie. Urodził się w 26 tygodniu ciąży z zamartwiczym zapaleniem jelita cienkiego, dysplazją oskrzelowo-płucną, retinopatią wcześniaczą, padaczką lekooporną i dziecięcym porażeniem mózgowym lewostronnym, a z czasem doszedł również autyzm. Ważył tylko 680 gramów. Przeszedł w swoim krótkim życiu już 7 operacji ratujących życie! Dziś jest z nami dzięki żywieniu medycznemu – posiłków w postaci specjalnej mieszanki odżywczej oraz produktów płynnych i półpłynnych.  Synek jest w stałej rehabilitacji z powodu dziecięcego porażenia mózgowego lewostronnego i jest po operacji przedłużenia ścięgien Achillesa, by mógł w miarę samodzielnie się poruszać. Na obecnym etapie niezmiernie ważna jest rehabilitacja. Refundowane 8 godzin miesięcznie to stanowczo za mało.  Potrzebujemy Waszej pomocy w opłaceniu dodatkowej rehabilitacji, zakupie sprzętu do rehabilitacji w warunkach domowych oraz pokryciu kosztów operacji przedłużenia ścięgien Achillesa w drugiej nodze. Zakup sprzętu i godne życie mojego synka, by mógł kiedyś być w części samodzielny to wszystko, czego pragnę. Za każde nawet najmniejsze wsparcie będę bardzo wdzięczna.  Beata, mama Mateuszka

1 092,00 zł ( 1,26% )
Brakuje: 85 079,00 zł
Danuta Wieruszewska
Danuta Wieruszewska , 60 lat

Los nie był łaskawy dla Danuty. Tylko z Twoją pomocą może się odmienić!

Zawsze starałam się być osobą aktywną i samodzielną. Pracowałam i wiodłam szczęśliwe życie. Niestety, kilka lat temu wszystko posypało się jak domek z kart, a los niespodziewanie zabrał mi zdrowie, ukochanego mężczyznę i nadzieję na powrót lepszych czasów! Moje problemy zdrowotne zaczęły się na początku 2019 roku, kiedy doznałam udaru. To był prawdziwy koszmar! Diagnozy lekarzy nie napawały optymizmem. Usłyszałam wtedy, że nigdy nie wstanę z łóżka! Nie mogłam uwierzyć w tak czarny scenariusz. Kiedy trafiłam na oddział rehabilitacyjny, rozpoczęłam intensywne ćwiczenia, a zarazem walkę o powrót do sprawności. W końcu udało mi się nie tylko wstać, ale zacząć chodzić z pomocą kuli! Była to pierwsza oznaka mojej samodzielności! Niestety, szczęście nie trwało długo… Okazało się, że udar był tylko początkiem piekła. W październiku 2019 roku, mój partner Andrzej, po wielu latach leczenia przegrał walkę z rakiem płuc. Byłam zdruzgotana, bo zawsze był dla mnie ogromnym wsparciem. Została mi tylko moja ukochana córka. Oprócz niej nie mam już nikogo… Choroby moja i Andrzeja generowały duże wydatki. Szybko pojawiły się problemy finansowe. Potem, po jego śmierci, było jeszcze gorzej… Musiałam wyprowadzić się z domu, w którym razem mieszkaliśmy. Moja córeczka, która sama zmaga się z problemami zdrowotnymi, pomogła mi znaleźć mieszkanie i zorganizowała przeprowadzkę. Wierzyłam, że wszystko w końcu zacznie się układać. Tak bardzo się myliłam… Kiedy życie wreszcie powoli zaczynało wracać na dobre tory, nieszczęśliwie przewróciłam się i złamałam biodro. Konieczna była operacja. Potem przez długi czas leżałam w łóżku. Efekty mojej wcześniejszej rehabilitacji przepadły i znów musiałam zacząć wszystko od nowa! Dzięki Waszej pomocy dokonałam czegoś, co wydawało mi się niemożliwe – wróciłam do intensywnych ćwiczeń rehabilitacyjnych i znów mogłam się poruszać! Jestem Wam za to niezmiernie wdzięczna! Niestety, ponownie muszę zwrócić się z prośbą o wsparcie… Moja renta jest niewielka, a potrzeby wciąż rosną. Leki, wynajem mieszkania, opłacenie opiekunki, bez której nie dam rady funkcjonować… Wydatki zaczęły przekraczać moje możliwości. Bardzo pomocny byłby dla mnie także schodołaz, jednak na ten moment mogę o nim tylko pomarzyć. Wierzę, że z Waszą pomocą będę mogła dalej walczyć o swoją sprawność. Będę wdzięczna za każdą wpłatę! Danuta

1 091,00 zł ( 3,37% )
Brakuje: 31 234,00 zł
Szymon Wiaderny
Szymon Wiaderny , 14 lat

Niepewność, która zabija... Zawalcz z nami o Szymona!

Szymonek ma wrodzoną wadę serca i rozpoznane plastyczne zapalenie oskrzeli. Dzielnie walczy z chorobami w szpitalach, ale jego szansą na życie jest wyjazd na leczenie do Filadelfii bądź Belgii. Szymuś właśnie skończył czwartą klasę w jednej ze szkół podstawowych w Dzierżoniowie. Roześmiana twarz 11-letniego Szymka, jego szczególnie miłe usposobienie, dziecięca spontaniczność i naturalna ciekawość świata, sprawiają, że trudno uwierzyć, iż chłopiec jest bardzo chory, wewnętrznie kruchy jak skorupka jajka. Szymek ma wadę wrodzoną serca (wspólna komora, zarośnięcie zastawki tętnicy płucnej, pojedynczej zastawki przedsionkowo-komorowej, odwrócenie trzewi). Jakby tego było mało, choruje teraz na  plastyczne zapalenie oskrzeli. To bardzo rzadkie schorzenie, prowadzące do upośledzenia drożności dróg oddechowych i niewydolności oddechowej. Przypuszcza się, że stanowi efekt procesu podobnego do utraty białka do przewodu pokarmowego, z tą różnicą, że dotyczy oskrzeli. Przebiega zazwyczaj bez gorączki, ze znacznym pogorszeniem stanu dziecka, któremu mogą towarzyszyć silny kaszel i objawy niewydolności krążenia (obrzęki, przesięki, sinica). PB spotykane jest przy różnych schorzeniach, takich jak: astma oskrzelowa, mukowiscydoza, aspergilloza, rozstrzenia oskrzeli oraz wśród pacjentów z wrodzonymi wadami serca, szczególnie z pojedynczą komorą po operacji Fontana. Rozpoznanie PB jest często opóźnione i stawiane dopiero po identyfikacji wykrztuszanych spontanicznie, bądź usuwanych podczas bronchoskopii, charakterystycznych rozgałęzionych odlewów białkowych w kształcie drzewa oskrzelowego lub wydzieliny o konsystencji żelatyny z fragmentami (lub bez) dopiero co tworzących się odlewów. Nie ma lekarstwa, które mogłoby całkowicie wyeliminować problem. Białko z organizmu Szymonka przedostaje się do środka dróg oddechowych, gdzie, zalewając oskrzela, zmniejsza oddech własny dziecka. Jeszcze kilka lat temu nikt nie wiedział, co to za przypadłość i skąd się bierze. Dziś są pewne przypuszczenia – albo jest to wada układu limfatycznego, albo skutek pooperacyjny wrodzonej wady serca. Szymonek jest po trzech zabiegach kardiochirurgicznych wykonanych w ICZMP w Łodzi. Stan po zespoleniu systemowo-płucnym lewostronnym (08.05.2010 r.), stan po operacji metodą obustronnego dwukierunkowego Glenna (06.05.2011 r.), stan po operacji Fontana (11.01.2016 r.). Stan po cewnikowaniu serca w dniu 22.06.2021 r. Potwierdził pojawienie się plastic bronchitis. Aby oczyścić oskrzela, Szymek musi wykrztusić złogi zalegającego bronchitisu, a to jest najtrudniejsze, czasami zachodzi konieczność usunięcia go mechaniczne. Przed nami długie i kosztowne leczenie. W najbliższym czasie czeka nas pobyt na Oddziale Kardiologii Dziecięcej w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu celem oceny układu limfatycznego w badaniu NMR. A następnie – wizyta w poradni pulmonologicznej w Rabce-Zdroju w celu usunięcia zalegającego w oskrzelach plastic bronchitis. Leczenie plastic bronchitis w Polsce polega na profilaktyce oraz oczyszczaniu dróg oddechowych z powstającej wydzieliny. Kolejny pobyt w ICZMP wyznaczony jest na 4 października 2021 r. w celu przeprowadzenia zabiegu cewnikowanie serca. Ratunkiem dla Szymonka jest wyjazd do kliniki w Filadelfii, bądź Belgii gdzie prowadzi się nowatorskie badania i realizuje zabiegi polegające na zespoleniu wadliwych naczynek limfatycznych. Koszty leczenia poza granicami kraju będą bardzo wysokie. W imieniu Szymka i swoim prosimy o wsparcie. My sami nie jesteśmy w stanie sfinansować leczenia. Zwracamy się o pomoc do wszystkich osób, które chcą nam udzielić finansowego wsparcia. Na obecną chwilę nie znamy dokładnej kwoty, oczywiście poinformujemy po wstępnych kosztorysach. Na tę chwilę lekarze w Polsce robią wszystko, aby Szymonowi udzielić pomocy i spróbować spowolnić proces rozwoju choroby, o której piszemy wcześniej. Dajmy wspólnie Szymkowi szansę na życie. Bez Was, bez Waszej pomocy nic nie zdziałamy. Mamy ogromną nadzieję i wiarę, że uda się nam osiągnąć cel.

1 091 zł
Adam Zygłowicz
8 dni do końca
Adam Zygłowicz , 18 lat

Pomimo poważnej diagnozy – nie poddał się ani na chwilę❗️Razem dla Adama 🚨

Problemy Adasia zaczęły się niewinnie. Synka bardzo bolała noga, dlatego postanowiliśmy przeprowadzić szczegółowe badania, które na początku nie dawały jednoznacznych odpowiedzi… Początkowo wskazywały na problemy z nerkami. Przez uciążliwy ból nóg zgłosiliśmy się do ortopedy, wykonaliśmy RTG miednicy i badania krwi. Niestety nadal byliśmy bardzo daleko od poznania ostatecznej diagnozy. W końcu trafiliśmy na oddział nefrologii, gdzie spędziliśmy tylko kilka chwil… Niedługo później przeniesiono nas na onkologię, ponieważ w organizmie Adasia wykryto nowotwór. Nadal jednak nie było wiadomo, jakiego rodzaju i nasilenia jest nasz przeciwnik… 8. grudnia okazało się, że nasz synek cierpi na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Życie naszego dziecka było zagrożone… Świat się zawalił, ale musieliśmy działać! Natychmiast wprowadzono chemię i sterydoterapię, a następnie naświetlania, które na szczęście przyniosły efekty.  Teraz, po kilku latach, w organizmie Adasia nie ma już ognisk choroby, ale każdego dnia walczymy z uciążliwymi skutkami ubocznymi leczenia. Syna bardzo bolą kolana – musi być intensywnie rehabilitowany, by odzyskać zdrowie i sprawność, które odebrała mu brutalna choroba.  Jest niezwykle zdolnym chłopcem – pomimo poważnego leczenia udało mu się skończyć szkołę muzyczną I stopnia i dostać na II stopień! Samodzielnie przygotowuje się do matury rozszerzonej z chemii i świetnie mu idzie!  Wszyscy go podziwiamy i jesteśmy niezwykle dumni, że pomimo tak poważnej diagnozy – nie poddał się i nadal każdego dnia walczy o swoje życie i przyszłość. Niestety, aby miał szansę na odzyskanie zdrowia – kontynuowanie rehabilitacji i leczenia jest niezbędne. Wszystko, co konieczne, generuje ogromne koszty… Bardzo potrzebujemy wsparcia, by zapewnić Adasiowi wszystko, czego potrzebuje! Otwórz dla niego swoje serce! Twój mały gest może odmienić przyszłość naszego dziecka! Rodzice Adama

1 085 zł
Klara Brzozowska
Klara Brzozowska , 6 lat

By po latach Klara w końcu mogła skutecznie zawalczyć o sprawność!

Widok wcześniaka podłączonego do specjalistycznej, ale i przerażającej aparatury, potrafi złamać niejedno serce. Moja malutka córeczka bardzo dzielnie walczyła o przeżycie. Tak bardzo się cieszę, że była taka silna. Cały czas kiedy wracam myślami do dnia narodzin Klary, oczami wyobraźni widzę jej malutkie ciałko podłączone rurkami do tlenu, który utrzymywał ją przy życiu.   Pierwsze dni oczekiwania na dziecko początkowo przyniosły ogromną radość, niestety już po kilku dniach – strach i lęk. Wszystko w związku z wizytą u ginekologa, podczas której dowiedziałam się, że konieczne będzie zażywanie tabletek na podtrzymanie ciąży. Musiałam zrezygnować z pracy i bardzo na siebie uważać. W 23 tygodniu pojawiły się pierwsze problemy. W związku z krwawieniem trafiłam do szpitala. Bałam się, że stracę moje dziecko, jednak po zwiększeniu dawki przyjmowanych leków, wszystko wróciło do normy. Dwa miesiące później kolejna wizyta na oddziale. Zdiagnozowano u mnie cukrzycę ciążową. To nie była najgorsza informacja, jaką tego dnia usłyszałam. Powiedziano mi o patologii ciąży – przodujące łożysko i krwiak spowodowały, że konieczne było, pozostanie w szpitalu. Moja córka urodziła już w 32 tygodniu… A chwilę przed porodem zasugerowano mi, że Klara może mieć wadę genetyczną. Nikt wcześniej nawet nie wspomniał o żadnym problemie. Byłam zaskoczona i zrozpaczona. Klara przez pierwsze dni bardzo dzielnie walczyła o życie. Urodziła się z niewydolnością oddechową, żółtaczką oraz uszkodzonym ośrodkiem układu nerwowego. Kiedy usłyszałam o wszystkich diagnozach, byłam przerażona. Moja mała córeczka musiała zmagać się z tak wieloma przeciwnościami. Martwiłam się każdego dnia, aż do momentu, w którym mogłam ją spokojnie przytulić, będąc w naszym domu.  Dzieciństwo mojej córki mija spokojnie. Klara jest kontaktowa, zaczyna mówić coraz więcej słów, od roku chodzi, a od niedawna biega. Jest opóźniona psychoruchowo, ponieważ wszystkie umiejętności wypracowała później niż rówieśnicy. Ma problem z emocjami. Bywa wybuchowa, co najczęściej jest konsekwencją zmęczenia. Był czas, w którym przez 3 miesiące nie robiła żadnych postępów. Tak jakby jej dotychczasowa praca nagle się zatrzymała.  Niemal od pierwszych dni narodzin, córka jest pod okiem specjalistów. Aktualnie obserwują ją pod względem autyzmu i niskiej odporności. Dostaliśmy zlecenie na badania genetyczne, ale niestety większość z nich nie jest refundowana przez NFZ. Badanie WES to poszerzone badania, przeznaczone dla osób, o których podejrzewa się problemy genowe. Test sprawdza nawet najrzadsze mutacje, które mogą skutkować rozwojem danej choroby. Jest to wielka szansa na postawienie odpowiedniej diagnozy, na wdrożenie skutecznego leczenia, na przewidzenie postępu danej choroby lub na jej cofnięcie. Dzięki badaniom nareszcie dowiem się, co tak naprawdę dzieje się z moją córeczką. Proszę, pomóż zebrać mi potrzebną kwotę, by przyszłość Klary była jak najlepsza. Mama Klary, Anna

1 084 zł