Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wiesław Owca
Wiesław Owca , 65 lat

Powikłania po chorobie pozbawiły mnie sprawności. Proteza to moja nadzieja!

Rodzina jest moją motywacją. To dla niej zawsze będę się starał, zawsze będę walczył. Bez niej moje życie straciłoby barwy. Razem z żoną wychowuję dwóch synów, dla których chcę być jak najdłużej oparciem, dlatego obiecałem, że mimo przeciwności nigdy się nie poddam... Jeszcze do niedawna żyłem jak każdy sprawny fizycznie człowiek. Od 40 lat jestem pracownikiem Małopolskiej Wytwórni Maszyn w Brzesku. Niedawno zakład przeżywał kolejny rozkwit. Chciałem dać z siebie wszystko pod banderą prężnie rozwijającej się firmy, tymczasem zdrowie odmówiło mi posłuszeństwa. Przez wiele lat radziłem sobie z cukrzycą, ale w pewnym momencie konsekwencje choroby okazały się silniejsze ode mnie. W 2002 roku przeszedłem zawał serca. Wtedy wiedziałem już, że sytuacja jest poważna. Zaczęła się bowiem intensywna walka o kończyny dolne dotknięte ostrym niedokrwieniem. Niestety, mimo stałej opieki lekarskiej, mimo tak wielu starań nie udało się uniknąć najgorszego. Na początku marca tego roku amputowano mi prawą nogę na poziomie uda.  To był dla mnie bolesny cios. Przez tyle lat byłem samodzielny i w kilka chwil wszystko obróciło się o 180 stopni. Teraz jestem uzależniony od pomocy bliskich mi osób, a nie chcę być dla nich dodatkowym ciężarem. Chciałbym wrócić do sprawności, kontynuować swoją pracę, pomóc w domowych obowiązkach. Abym mógł osiągnąć swój cel potrzebuję protezy, której koszt jest zatrważający. Poza wydatkami związanymi z utrzymaniem rodziny, dwójki dzieci w wieku szkolnym, ponoszę jeszcze znaczne koszty związane z rehabilitacją. Bez Państwa pomocy niewiele mogę zdziałać. Mam niemalże związane ręce, dlatego bardzo proszę o wsparcie. To mój jedyny ratunek i szansa na to, by zawalczyć o sprawność i powrót do normalnego funkcjonowania.  Wiesław

1 128,00 zł ( 1,29% )
Brakuje: 85 648,00 zł
Selenka Krużycka
10 dni do końca
Selenka Krużycka , 7 lat

Dopóki jest nadzieja będziemy walczyć o rozwój Selenki! Pomożesz?

Moja kochana Selenka przyszła na świat jako zdrowa i silna dziewczynka. Tak bardzo cieszyłam się z każdej naszej wspólnej chwili. Córeczka wniosła do naszego życia wiele radości i szczęścia, a ja każdego dnia starałam się dawać jej to, co najważniejsze – miłość. Nigdy nie podejrzewałabym, że w ciągu jednego dnia, ta wesoła i energiczna dziewczynka zamknie się w świecie, do którego nie będę miała dostępu.  Przez pierwszy rok życia Selenka rozwijała się prawidłowo. Nie zauważyliśmy żadnych niepokojących objawów. Z każdym tygodniem uczyła się nowych rzeczy. Byłam niesamowicie dumna, gdy mogłam przyglądać się, jak siada, potem raczkuje i w końcu stawia swoje pierwsze kroki. Była jak inne dzieci bardzo ciekawa świata. Nasz promyczek. Pewnego dnia dopadło ją silne zapalenie gardła. Próbowaliśmy leczyć infekcję przepisanymi lekami, jednak gdy objawy nie ustępowały, a córka zaczęła gorączkować do 40 stopni, natychmiast pojechaliśmy do szpitala. Tam przeprowadzono badania i wdrożono dalsze leczenie. Kolejne dni spędziliśmy domu i powoli wracaliśmy do zdrowia. W końcu udało się zażegnać infekcje. Wydawało się, że najgorsze już za nami. Jednak od powrotu do domu córka zachowywała się inaczej. Tak jakby zamknęła się w sobie, miała mniej siły i energii. Przez długi czas myśleliśmy, że to po prostu ostatnie tygodnie leczenia i walki z zapaleniem gardła mocno ją zmęczyły. Z czasem jednak zaczęliśmy się coraz bardziej niepokoić. Czułam, jakby ktoś podmienił moje dziecko… Każdego dnia przyglądaliśmy się Selence. Miałam wrażenie, że jej rozwój stanął w miejscu. Była bardzo wrażliwa na dotyk, nie dawała się przytulać, głaskać po głowie. Nagle nie chciała jeść sztućcami, tak jak dotąd miało to miejsce. Jedzenie sprawiało jej wiele trudności – zjadała tylko zblendowane potrawy. Zauważyliśmy, że jej zabawy wyglądają dość specyficznie. Selenka układa zabawki w rzędzie lub w okręgu, często kręciła się wokół własnej osi. Wiedzieliśmy, że to już za wiele… Czuliśmy, że coś jest nie tak.  Zaczęliśmy szukać pomocy. Początkowo udaliśmy się do psychologa i psychiatry, których również bardzo zaniepokoiło zachowanie córki. W końcu trafiliśmy do kliniki dla dzieci z autyzmem. Przeprowadzono wiele badań i konsultacji i w końcu otrzymaliśmy diagnozę. Selena ma autyzm dziecięcy. Usłyszeliśmy, że przez uwarunkowania genetyczne, prawdopodobnie uaktywnił się on poprzez silny stres. Nie potrafię nawet opisać, jak bardzo zaskoczyła nas ta informacja. Siedzieliśmy w gabinecie i nie mogliśmy uwierzyć w to, co właśnie usłyszeliśmy.  Od tego czasu wszystko zaczęło składać się w całość. Dziwne zachowanie Selenki, nadwrażliwość na dotyk, wybiórczość pokarmowa… Dziś, córka ma już 5 lat. Nadal nie potrafi korzystać z toalety. Je tylko zblendowane posiłki. Nie mówi. Jest zamknięta w swoim kolorowym świecie. Każdego dnia staramy się zapewnić jej odpowiednie leczenie. Jeździmy na zajęcia ze specjalistami, specjalne terapie. Zabieram córeczkę na basen i do stadniny koni, co bardzo lubi. Selenka uczęszcza również do przedszkola dla dzieci z autyzmem. Tam otrzymuje wspaniałą opiekę.  Krok po kroku robimy małe, ale jakże znaczące postępy w rozwoju córeczki. Ostatnio Selena wypowiedziała dwa najważniejsze słowa – KOCHAM CIĘ. Nie mogłam ukryć radości. To najpiękniejsza chwila ostatnich lat. Chcę walczyć o więcej takich momentów. Walczyć o jej zdrowie, rozwój i samodzielność. Chcę pokazać jej na nowo świat. Nie odpuszczę i zrobię dla niej wszystko, co w mojej mocy.  Większość prywatnych zajęć i terapii, na które uczęszcza Selena wiele kosztują. Wydatki związane z jej leczeniem stale rosną, a ja chciałabym nie martwić się o to, czy będziemy w stanie zapewnić córce odpowiednią przyszłość. Ta zbiórka i Wasze wsparcie będą dla nas nieocenione w naszej trudnej codzienności. Dlatego proszę wszystkich ludzi dobrej woli – każda złotówka i słowo wsparcia ma dla nas znaczenie! Kamila, mama Selenki Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową FB Pomoc dla Selenki pomagam.pl/selenka5lat

1 128,00 zł ( 7,06% )
Brakuje: 14 830,00 zł
Antoś Glasmann
Antoś Glasmann , 18 miesięcy

Antoś przyszedł na świat z wadą wrodzoną stópek... Podaruj mu szansę na sprawność!

O tym, że Antoś urodzi się z chorymi nóżkami, dowiedzieliśmy się już w 2. trymestrze ciąży. Ostateczne potwierdzenie diagnozy przyszło tuż po porodzie. To właśnie wtedy mieliśmy już pewność, że o sprawność synka będziemy musieli zawalczyć… Przez pierwsze 3 miesiące po urodzeniu Antek musiał mieć założony gips na nóżkach. Niezbędne okazało się także podcięcie ścięgien. Mimo tego, że wiele dzieci potrzebuje powtarzania zabiegu, mamy głęboką nadzieję, że u Antka nie będzie takiej potrzeby. Aktualnie nasz syn jest leczony za pomocą metody Mitchella (Ponsetiego). Polega ona na zakładaniu na nogi specjalnych szyn, które pomagają w korekcji wady.  Choroba nóżek sprawia, że rozwój ruchowy Antosia jest utrudniony. Wierzymy jednak, że dzięki odpowiedniej opiece, jesteśmy w stanie dać mu szansę na sprawność.  Antoś potrzebuje regularnych wizyt u ortopedy oraz zakupu specjalistycznego obuwia. Niestety, buty muszą być wymieniane przynajmniej dwa razy do roku, a każda para to koszt ok. 1100 zł.  Prosimy o pomoc dla naszego synka. Wspólnie możemy podarować mu szansę na zdrowie i lepszą przyszłość.  Rodzice Antosia  

1 125 zł
Mansur Shaken
Pilne!
Mansur Shaken , 17 lat

Młody sportowiec walczy o życie❗️Rodzice błagają o pomoc!

Nasz ukochany syn Mansur walczy z ostrą białaczką! To dzielny, wspaniały chłopak. Jest członkiem reprezentacji Kazachstanu w tenisie wśród juniorów. Wszyscy znają go jako empatycznego, uczciwego młodego sportowca z sercem na dłoni. Jeszcze do niedawna wszyscy myśleliśmy, że jego przyszłość będzie piękna, wypełniona pasją, sportem, radością... A wtedy przyszła dramatyczna diagnoza... Jesteśmy zwykłą rodziną z Kazachstanu. Większość naszych środków przeznaczaliśmy na rozwój i edukację dzieci. Chcieliśmy ich wychować na dobrych ludzi... Mansura ogromną pasją od dziecka był tenis. Dążył do tego, by zostać najlepszym tenisistą świata! Naprawdę miał na to ogromną szansą w przyszłości...  Kilka tygodni temu, podczas standardowych badań po turnieju, wykryto u niego białaczkę limfoblastyczną. To był szok... Nie da się opisać tych emocji. W momencie przyjęcia do szpitala we krwi miał aż 92% komórek blastycznych! Badania wykazały całkowite uszkodzenie szpiku! Stan naszego syna był krytyczny... Leczenie w Kazachstanie było ryzykowne, ale nie mieliśmy środków, by wylecieć na leczenie za kranicą. Nasi przyjaciele, krewni i znajomi zorganizowali zbiórkę – dzięki ich pomocy mogliśmy wylecieć do Seulu do kliniki, która specjalizuje się w leczeniu białaczek, mają tam ogromne doświadczenie! Nie mieliśmy czasu i możliwości szukać innych klinik, a leczenie w Europie było poza naszym zasięgiem... W Seulu Mansur rozpoczął pilną chemioterapię. Liczył się każdy dzień. Jednak nasze obawy nie słabły, bo doprowadzenie do stabilnej remisji to dużo czasu i pieniędzy, a każdy dzień spędzony w szpitalu to ogromne wydatki... Syna prawdopodobnie czeka przeszczep szpiku. A na to nie mamy środków...  Zwracaliśmy się do wszystkich instancji naszego kraju z prośbą o pomoc w finansowaniu leczenia, ale nikt nie chciał nam pomóc. Zbywali nas kłócącymi się ze sobą argumentami. To jest paradoks, że dziecko, które marzyło, by stać pod flagą swojego kraju na Olimpiadzie i sławić swój kraj na Wielkim Szlemie, władzom okazało się po prostu niepotrzebne... We własnym kraju możemy liczyć tylko na zwykłych ludzi, obywateli, którzy zdecydowali się nam pomóc, choć często sami mają ciężko...  Niestety, środków na leczenie wciąż brakuje, dlatego szukamy pomocy wszędzie, gdzie to możliwe! Tak trafiliśmy tutaj. Wstępny kosztorys oszacowany jest na 200 000 dolarów. To jest tylko leczenie, nie przeszczep... Staramy się zrobić wszystko, co tylko potrafimy, żeby uratować naszego ukochanego syna. Szansa na całkowite wyzdrowienie w jego wieku jest duża! Nie możemy przerwać leczenia, nie możemy stracić dziecka... Prosimy, pomóżcie naszemu synowi. 

1 124,00 zł ( 0,1% )
Brakuje: 1 056 323,00 zł
Marcel Wąchała
12 dni do końca
Marcel Wąchała , 3 latka

Nie pozwól, by autyzm odebrał Marcelkowi dzieciństwo! Pomóż!

Narodziny dziecka to moment pełen wzruszeń i radości, co trudno porównać do czegokolwiek innego. Obserwowanie, jak maluch rozwija się z dnia na dzień, przynosi rodzicom niezapomniane emocje. Tak było również w przypadku mojego Marcelka. Jego rozwój początkowo przebiegał bez najmniejszych zastrzeżeń. Nic nie zapowiadało żadnych problemów. Każda chwila spędzona z moim synkiem była dla mnie bezcenna. W końcu dla matki nie ma nic cenniejszego niż czas z własnym dzieckiem. Niestety, ten spokojny okres nie trwał długo... Wkrótce zauważyłam, że zachowanie Marcelka zaczęło się diametralnie zmieniać. To wzbudziło we mnie niepokój. W marcu tego roku podczas wizyty u neurologa zdiagnozowano u mojego dziecka autyzm. W październiku synek skończy 3 lata. Obecnie niestety nie reaguje na swoje imię, nie odpowiada na pytania, nie mówi, a kontakt z nim stał się wyraźnie zaburzony. Unika też kontaktu wzrokowego oraz miewa trudności z koordynacją ruchową. Chodzi na paluszkach oraz cierpi przez słabe napięcie mięśniowe.  Dla wielu rodziców diagnoza autyzmu wydaje się przeszkodą w czerpaniu pełnej radości z rodzicielstwa. Ja jednak nie pozwolę, by to zaburzenie odebrało mojemu dziecku radość z życia. Jego szczęście jest dla mnie najważniejsze. Wierzę, że dzięki rehabilitacji Marcelek otrzyma szansę na prawidłowy rozwój i w przyszłości stanie się bardziej samodzielny. Zebrane fundusze zostaną przeznaczone też na specjalistyczną opiekę medyczną oraz terapie. Odgrywają one kluczową rolę w rozwoju mojego synka, pomagając mu lepiej integrować się społecznie. Dzięki wsparciu specjalistów Marcelek będzie mógł pokonać swoje trudności i zrealizować swój pełny potencjał. Dzięki Wam mój syn otrzyma możliwość przystosowania się do codziennego życia. Wierzę, że Wasza pomoc zapewni Marcelkowi lepszą przyszłość. Z całego serca dziękuję za hojność! Mama Marcelka

1 123 zł
Aurelia Bibik
Aurelia Bibik , 12 lat

Uratuj Aurelię przed postępującą skoliozą❗️

Nasza córeczka Aurelia musi mierzyć się z bardzo dużym problemem zdrowotnym, który skutecznie utrudnia jej normalne, prawidłowe funkcjonowanie. Chcielibyśmy zapewnić jej beztroskie dzieciństwo i spokojną codzienność, niestety skolioza skutecznie nam to uniemożliwia… Problemy z kręgosłupem stwierdzono już rok temu. Wtedy skolioza powodowała skrzywienie 34 stopni, teraz sięgnęła aż 58! Wszystkie wizyty i kontrolne badania musimy realizować prywatnie – na NFZ terminy są zbyt odległe... Choroba postępuje – Aurelka jest w szybkiej fazie wzrostu… Od pół roku musi być gorsetowana. Konieczne jest przeprowadzenie operacji. Niestety pierwszy wolny termin na NFZ jest dopiero w 2027 roku! My nie mamy tyle czasu. Operację trzeba przeprowadzić jak najszybciej… Im dłużej będziemy zwlekać, będzie dochodziło do jeszcze większej deformacji odcinka piersiowego i ucisku na lędźwiowy. Koszt operacji lekarze oszacowali na około 60 000 złotych! To kwota, której nie jesteśmy w stanie sami uzbierać w tak krótkim czasie.  Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o pomoc. Bardzo potrzebujemy wsparcia. Chcielibyśmy, żeby Aurelia miała szansę funkcjonować i spokojnie żyć – tak jak jej rówieśnicy. Bez Waszej pomocy nie będzie to możliwe… Otwórz dla niej swoje serce! Rodzice Aurelii

1 120,00 zł ( 1,75% )
Brakuje: 62 710,00 zł
Rysiu Rusnak
Rysiu Rusnak , 8 lat

Ten cichy towarzysz będzie z Rysiem już zawsze❗️Potrzebne wsparcie 🚨

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy Wam za wsparcie, które okazaliście nam w pierwszym etapie zbiórki! Mogliśmy zapewnić synkowi rehabilitację, której tak bardzo potrzebuje… Jesteście wielcy! Oto nasza historia: Ryś urodził się w wakacje. Zaskoczył nas w nocy i nie kazał długo na siebie czekać. Był zdrowym noworodkiem, ciąża jak i sam poród przebiegały prawidłowo. Pierwsze dni, tygodnie i miesiące były wspaniałym okresem. Rysiu rozwijał się prawidłowo, reagował na imię, bawił się zabawkami, wygłupiał się, gaworzył, próbował mówić. Uwielbiał poznawać nowe smaki. Nie mógł usiedzieć na miejscu, więc szybko nauczył się raczkować, a potem chodzić. Nic nie zwiastowało nieszczęścia, które miało dopiero nadejść… Po pewnym czasie Ryś zaczął się od nas oddalać. Wyciszył się, przestał się nami interesować, łapać kontakt wzrokowy. Śmiał się mniej, nie mówił i nie gaworzył. Na końcu przestał się komunikować, został tylko płacz. Był nieobecny, nie interesował się nikim ani niczym. Wszelkie próby kontaktu z nim kończyły się atakami płaczu i histerii.  Po licznych konsultacjach ze specjalistami udało nam się uzyskać diagnozę. Ryś cierpi na autyzm. Ma silne zaburzenia sensoryczne, co sprawia, że jest bardzo wrażliwy na bodźce.  Szukamy przyczyny – nie wiemy, czy to sam autyzm jest tak głęboki, czy to on wywołuje u synka poważną niepełnosprawność. Ryś dalej nie mówi, nie wykazuje nawet potrzeby czy chęci do werbalnej komunikacji. Porozumiewa się z nami za pomocą komunikacji alternatywnej. Ma logopedię w przedszkolu, jednak w tym momencie rozwój synka stoi w miejscu. Krzyczy, gdy brakuje mu obrazka i nie potrafi wyrazić swoich emocji. Rysiu zrobił postępy w ciągu ostatnich pięciu lat. Zaczął się posługiwać pecsem, wskazuję palcem i ciągnie rodzica bądź terapeutę za rękę w kierunku pożądanej rzeczy. Nie jest samodzielny, ale udało się go odpampersować. Zaczął się też sam ubierać. Niestety tylko wtedy, gdy chce – drażnią go faktury ubrań. Jednak w porównaniu do innych dzieci i oczekiwań, względem dobranej terapii, można powiedzieć, że postępy są znikome. Dostaliśmy propozycję przeprowadzenia mikropolaryzacji mózgu. Mamy ogromną nadzieję, że po zabiegu ruszy rozwój mowy.  Niestety, jakby tego było mało, spełniły się nasze obawy dotyczące młodszego brata Rysia. Też podejrzewaliśmy u niego autyzm – obawy okazały się słuszne. Musimy ponownie zwrócić się do Was z prośbą o wsparcie. Wasza pomoc jest nieoceniona. Zostaniecie z nami? Rodzice Rysia

1 120 zł
Oliwia Witczak
Oliwia Witczak , 6 lat

Oliwka urodziła się bez stopy! Podaruj jej szczęśliwe dzieciństwo!

Oliwka jest radosną i uśmiechniętą dziewczynką. Bardzo ją kochamy i pragniemy jej szczęścia. Ma dużo koleżanek i kolegów. Niestety, w pewnych obszarach życia, nie jest w stanie ich dogonić. Bardzo chcielibyśmy jej to ułatwić… Tylko z Waszą pomocą damy radę! Nasza córeczka urodziła się z niepełnosprawnością. Nie ma lewej stopy, co utrudnia jej codzienne funkcjonowanie. Kiedy lekarze poinformowali nas, że Oliwka nie urodzi się w pełni sprawna, obiecaliśmy sobie walkę o jej przyszłość. Początkowe lata swojego życia spędziła na intensywnej rehabilitacji. Konieczna była również operacja, mająca na celu przycięcie kości, by nie wyrosła na zewnątrz. Córeczka stale rośnie, więc lekarze poinformowali nas, że w przyszłości może czekać ją kolejny taki zabieg. Jest bardzo dzielna. Każdego dnia jesteśmy pod wrażeniem jej waleczności.  Dziś nasze dziecko chodzi z pomocą protezy. Jesteśmy za nią wdzięczni, jednak często sprawia kłopoty. Córeczka męczy się na dłuższych dystansach. Bardzo chcielibyśmy podarować jej lepszy, niezbędny do poruszania się sprzęt. To właśnie dzięki niemu, mogłaby dogonić swoich rówieśników. Proteza, którą chcemy kupić, pozwoli naszej dziewczynce na jazdę na rowerze oraz wygodniejsze spacery. To dzięki niej będzie mogła uczestniczyć w większej ilości zabaw z przyjaciółmi. Wierzymy, że taki sprzęt zapewni jej szczęśliwe dzieciństwo. Nie chcemy, by była smutna… Niestety, wydatek, z którym się mierzymy, jest bardzo duży. Dziś zwyczajnie nas na to nie stać. Pokładamy w Was całą naszą nadzieję. Oliwka zasługuje na szczęście. Trwa walka o jej samodzielną przyszłość. Pomożecie? Rodzice

1 120 zł
Tomasz Bogucki
Tomasz Bogucki , 62 lata

Niegojące się rany i ból nie do zniesienia... Potrzebna POMOC❗️

Od ponad 12 lat moje życie stoi do góry nogami. Przeszedłem dwa zawały serca, mam zaawansowaną chorobę wieńcową i krytyczne niedokrwienie kończyn dolnych, a ostatnio zdiagnozowano u mnie cukrzycę typu 2. Życie z tą chorobą to codzienna walka, ale teraz jest jeszcze gorzej. Moje nogi odmawiają posłuszeństwa – tętnice są zablokowane w 80-90%. Niedawno przeszedłem operację czyszczenia tętnicy udowej lewej nogi. Pozostałe rany nie przestają boleć nawet na chwilę, a lekarze mówią, że jeśli leczenie się nie powiedzie, grozi mi amputacja. Jestem przerażony tą wizją. Nie chcę tak kończyć. Próbuję wszystkiego, co mogę, żeby wrócić do choć częściowej sprawności. Niestety, publiczna służba zdrowia oferuje mi terminy badań dopiero na 2027 rok. Aktualnie przemieszczam się tylko w obrębie mieszkania. Ból jest piekielny i nie jestem w stanie wyjść na zewnątrz. Na domiar złego koszty są ogromne! Dwa miesiące leczenia kosztowały mnie około 15 000 złotych, a na ten moment wydałem już wszystkie oszczędności. Ale nie mam wyboru. Jeśli przerwę leczenie, to koniec. Proszę o Waszą pomoc. Każda złotówka przybliża mnie do możliwości kontynuacji leczenia, szybszych badań i przede wszystkim nadziei. Bez Waszej pomocy nie dam rady. To dla mnie jedyna szansa na lepsze jutro. Tomek

1 120 zł