Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michalina i Jakub Trzonek-Nita
Michalina i Jakub Trzonek-Nita , 5 lat

Wspólna droga po sprawność i lepsze jutro... Wesprzyjmy Michalinkę i Kubę!

Michalinka i Kuba to bliźniaki. Dzieci przyszły na świat w 27. tygodniu ciąży, jako skrajne wcześniaki. Córka i synek ważyli niewiele ponad kilogram i spędzili w szpitalu kilka miesięcy. To wszystko było dla nas ogromnym szokiem, bo wcześniej ciąża przebiegała prawidłowo. Poród zaczął się niespodziewanym odklejeniem łożyska, co w konsekwencji doprowadziło do niedotlenienia okołoporodowego. Kubuś przyszedł na świat w zamartwicy. Przeszedł zapalenie płuc, którego konsekwencją była dysplazja oskrzelowo-płucna, a następnie astma oskrzelowa wczesnodziecięca. U synka zdiagnozowano również krwawienie dokomorowe i spowodowaną tym niedokrwistość. Z tego względu Kubuś miał kilkukrotnie przetaczaną krew. Nie ominęła go również retinopatia wcześniacza I stopnia. U synka po czasie stwierdzono afazję motoryczną i nieznaczne opóźnienie psychoruchowe. Ze względu na astmę Kuba często choruje i z reguły kończy to się przyjmowaniem sterydów.  Michalinka urodziła się w umiarkowanej zamartwicy. Miała potwierdzony stan po krwawieniu dokomorowym i obustronną leukomalację. Podczas długiego pobytu na oddziale intensywnej opieki medycznej również przetaczano jej krew. Była obserwowana okulistycznie z powodu retinopatii wcześniaczej. Aktualnie zdiagnozowano u niej astygmatyzm. Michasia ma też stwierdzone mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe i spastyczne, wzmożone napięcie w obręczy barkowej, a obniżone w centrum, przez co nie jest w stanie samodzielnie chodzić. Ostatni zapis EEG u dzieci wykazał zmiany napadowe czyli możliwość wystąpienia padaczki, co niestety jest dość częste przy wyżej wymienionych schorzeniach. Rodzeństwo wymaga stałej i systematycznej rehabilitacji, licznych terapii ogólnorozwojowych, aby w przyszłości samodzielnie funkcjonować. Obecnie Michalinka i Kuba znajdują się pod opieką poradni neurologicznej, okulistycznej, pulmonologicznej, ortopedycznej, rehabilitacyjnej, foniatrycznej. Uczęszczają na zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju dzieci, na których mają zajęcia z logopedą, psychologiem oraz są intensywni rehabilitowani. Biorą też udział w turnusach rehabilitacyjnych. Aby dzieci mogły się prawidłowo rozwijać, potrzebna jest wielospecjalistyczna i kosztowna rehabilitacja oraz zaopatrzenie w sprzęt ortopedyczny i specjalistyczny, który nie zawsze jest refundowany, ale tak bardzo potrzebny do jak najlepszego funkcjonowania Michaliny i Kuby w przyszłości. Michasia ma już zaplanowane ostrzykiwanie botuliną w celu zmniejszenia spastyczności w nóżkach. Po zabiegu wskazana jest dość intensywna i różnorodna rehabilitacja.  Lekarze, fizjoterapeuci oraz terapeuci są zdania, że Kuba i Michalina dobrze rokują. Mają spore szanse na samodzielne funkcjonowanie w przyszłości. Największym marzeniem Michasi jest samodzielne chodzenie, z czasem nawet może bieganie, dlatego zawsze podczas terapii pracuje w pocie czoła, dając z siebie sto procent, bo wie, że tylko dzięki temu ma szansę spełnić swoje marzenie!  Bardzo proszę o wsparcie, ponieważ tylko intensywna rehabilitacja „tu i teraz” Kuby i Michasi realnie wpłynie na przyszłość moich dzieci, ich rozwój i lepsze jutro! Monika, mama

13 118 zł
Tymon Adamczyk
Tymon Adamczyk , 9 lat

Choroba Tymona nieustannie postępuje! Tylko kosztowe leczenie może pomóc!

Dotychczasowe wsparcie, które od Was otrzymaliśmy jest nieocenione i czujemy ogromną wdzięczność za pomoc. Dzięki Wam Tymek rozpoczął leczenie immunoglobulinami oraz komórkami macierzystymi.  Jednak, aby miał szansę wrócić do pełni zdrowia i sprawności potrzebuje dalszego leczenia oraz rehabilitacji. Niestety, koszty są gigantyczne! Dlatego prosimy, nie zostawiajcie nas samych! Bądźcie z nami do końca!  ----- Tymek urodził się jako zupełnie zdrowy chłopczyk. Był szczęśliwym i promiennym dzieckiem rozświetlającym nasze życie. Prawidłowo się rozwijał - nawiązywał kontakt wzrokowy i wypowiadał pierwsze słowa. Sprawny, żywiołowy, uśmiechnięty – takiego go pamiętamy i wierzymy, że jeszcze kiedyś takiego zobaczymy...  Wszystko zaczęło się od zwykłej, niepozornej infekcji, która pojawiła się całkowicie niespodziewanie, gdy synek skończył półtora roku... W wyniku choroby Tymek przestał mówić, chodzić, pojawiły się zaburzenia świadomości, słuchu oraz widzenia. Dodatkowo przewlekłe infekcje, utrata kontaktów społecznych, totalne wycofanie... Wszystko działo się w zawrotnym tempie. Choroba siała spustoszenie w organizmie naszego malutkiego synka, a my nie byliśmy w stanie jej zatrzymać. Od tego momentu żyjemy w koszmarze, z którego nie sposób się obudzić. Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy przebywaliśmy w szpitalu, ilu specjalistów odwiedziliśmy i jak wiele wyczerpujących badań wykonaliśmy... To wszystko po to, by pomóc naszemu dziecku i w końcu poznać odpowiednią diagnozę. Po ponad 4. latach dramatycznych poszukiwań, w końcu usłyszeliśmy odpowiedź – autoimmunologiczne zapalenie mózgu oraz rdzenia kręgowego... Z jednej strony poczuliśmy ogromną ulgę, że w końcu wiemy, z czym walczy nasz syn. Z drugiej – napływający lęk i stres, czy uda nam się tę walkę wygrać...  Obecnie Tymon jest na poziomie 17-miesięcznego dziecka. Nie mówi, ma ataki padaczki, tiki, zaburzenia wzroku, słuchu i zmaga się z wieloma uciążliwymi dolegliwościami... Niestety, ostatni atak padaczki doprowadził syna do stanu - Status Epilepticus, w którym występuje seria długich napadów padaczkowych, między którymi synek nie odzyskuje przytomności... To stanowi bardzo poważne zagrożenie życia!  Na domiar złego kolejne badania wciąż przynosiły nowe diagnozy:  stan zapalny i neuroinflamacja, uszkodzenie centralnego układu nerwowego, zaburzenia neuroprzekaźników, przewlekłe infekcje wirusowe.  Zaczęliśmy szukać ratunku wszędzie. Byliśmy pewni, że zrobimy dla Tymona wszystko, zapukamy do każdych drzwi i będziemy rozpaczliwie błagać o pomoc, by go tylko nie stracić.... W końcu pojawiło się światełko w tunelu. Znaleźliśmy ratunek w placówce w Gdańsku, gdzie podawana jest dożylna terapia immunoglobulinami.  Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu i ogromnemu zaangażowaniu, Tymon jest już po pierwszym podaniu immunoglobulin oraz po dwóch terapiach SOT (komórkami macierzystymi). Niestety, przed nami jeszcze długa droga do zdrowia.  W najbliższym czasie naszego synka czekają jeszcze co najmniej 3 wlewy immunoglobulin, a kwota za jeden to ok. 30 000 tysięcy złotych! Do tego dochodzą jeszcze koszty badań, podróży i pobytów w Gdańsku, leki, suplementy, specjalistyczna dieta... Walka o syna trwa i trwać będzie. Wszystko po to, by w przyszłości mógł być sprawny i samodzielny, aby mógł normalnie funkcjonować i spełniać swoje marzenia. Dlatego po raz kolejny, zwracam się do Was z prośbą o wsparcie... Nie możemy zatrzymać się teraz w połowie drogi.... Pomóżcie nam!  Daria i Wojtek, rodzice ➡️ Licytacje dla Tymka 💚 ➡️ IG: leczenietymka ➡️ Leczenie Tymka 💪

338 700,00 zł ( 61,98% )
Brakuje: 207 683,00 zł
Julia Nieckarz
Julia Nieckarz , 8 lat

POMOCY❗️Przerwijmy koszmar Julci - PILNA operacja albo kalectwo!

Julka, nasza córeczka, ma za sobą już 4 skomplikowane operacje... Dzieciństwo Julki to szpital i cierpienie, którego nie powinno znać każde dziecko... W nóżkach naszego maleństwa brakuje kości. Niestety, wada Julki po raz kolejny daje o sobie znać. Córeczka potrzebuje kolejnej operacji, która musi odbyć się jeszcze w tym roku... Inaczej czeka ją kalectwo! Po raz kolejny musimy błagać o Waszą pomoc! Bezradność i wielki szok – od tego rozpoczęła się walka o zdrowie Julci. Ciąża książkowa, wyniki badań – prawidłowe. 3 marca 2016 urodziła się Julia. Radość z narodzin naszej córeczki nie trwała niestety długo, w kolejnych godzinach przyszły płacz, strach i rozpacz... Coś jest nie tak z nóżkami dziecka – usłyszeliśmy po porodzie. Zrobiło się ciemno i cicho. W obu stópkach Julki brakowało paluszków, nóżki były powyginane na wszystkie strony… Najpierw lekarze podejrzewali, że nóżki Julci połamały się jeszcze w trakcie ciąży… Kolejne badania to wykluczyły, pokazały jednak bolesną prawdę – w nóżkach Julci brakuje niektórych kości. Brak kości strzałkowych – w prawej nóżce nie ma jej w ogóle, w lewej jest tylko niewielki fragment, deformacja stawów skokowych, brak części palców – tyle wiedzieliśmy. Lekarze byli bezradni. Nigdy w życiu nie widzieli takiego przypadku. Zostaliśmy sami ze zdjęciem RTG, ciężko chorym dzieckiem i poleceniem, że mamy szukać ratunku. Znacznie później dowiedzieliśmy się, że wada, którą ma Julka, to fibular hemimelia, inaczej hemimelia strzałkowa. Bardzo rzadka wada... Julka rosła, po długich godzinach rehabilitacji zaczęła niepewnie chodzić... Niestety te próby wiązały się z setkami upadków i powstawaniem bolesnych siniaków i ran. Chore nóżki Julki wykrzywiały się coraz bardziej... Nie dawały rady utrzymywać ciała. Naszej córeczce groził wózek inwalidzki i kalectwo! Trafiliśmy do Paley Institute w USA - kliniki ortopedycznej, specjalizującej się w leczeniu takich wad, jakie ma Julka. Tylko tam dano nam gwarancję, że nasze dziecko będzie mogło chodzić, być sprawne i żyć jak rówieśnicy. Julcia miała trzy latka, gdy zaczęliśmy naszą rozpaczliwą walkę o to, by powstrzymać wyrok... Jej dzieciństwo, zamiast upływać w kolorowych ścianach pokoju, wypełniła biel - kolor szpitala i  lekarskich fartuchów, gipsów, sal operacyjnych, sal rehabilitacyjnych, na których spędzała długie, bolesne godziny... Marzenia naszej córeczki sprowadziły się do tego, żeby widzieć mamę po wybudzeniu się z kolejnej narkozy.  Córeczka przeszła już 4 operacje. Efekty były bardzo zadowalające zarówno dla Julki, jak i dla nas, rodziców oraz lekarzy. Jednakże wada, z którą zmaga się Julia, jest niestety bardzo podstępna... Wraca i pogłębia się wraz z kolejnymi etapami wzrostu. Przed Julką kolejna bardzo poważna operacja. Prawa nóżka jest w bardzo złym stanie... Niewłaściwe ustawienie stopy, z którym Julka się urodziła, wymusza u naszej córki poruszanie się na palcach... To prowadzi do nieprawidłowej postawy ciała, kolejnych wad biodra i kręgosłupa. To, że Julka posiada tylko trzy paluszki w stopie, nie ułatwia jej tego zadania... Naraża ją na dodatkowy ciężar, ból i cierpienie, do którego nie chcemy dopuścić. Dotychczasowe leczenie udało się dzięki Wam, ogromu Waszej pomocy, pracy, wsparcia, wielkiemu zaangażowaniu, wiary w nas w chwilach, kiedy sami zaczynaliśmy wątpić... Jesteśmy wdzięczni z całego serca. Niestety, otrzymany kosztorys kolejnego etapu leczenia Julki ponownie zwalił nas z nóg! Jeszcze raz musimy prosić o Waszą pomoc... Potrzebne jest nam wsparcie i zaangażowanie, bo wiemy, że bez Was nie damy rady.... Chcemy, aby nasza córcia była szczęśliwa, mogła biegać, chodzić do szkoły. Żyć bez wózka inwalidzkiego, barier i cierpienia... Na NFZ nie mamy jednak co liczyć! Nie refunduje tego typu operacji… Po raz drugi potrzebujemy aniołów, które swoją dobrocią pomogą naszej dzielnej dziewczynce przejść przez życie na własnych nóżkach. Potrzebujemy Ciebie… Prosimy, spójrz na naszą córeczkę i pomóż jej. Wiemy, że da radę – to wojowniczka, nie płacze nawet, kiedy upadnie. Potrzebuje jednak pomocy… ➡️ FB Szansa dla Juleczki  ➡️ Licytacje ➡️ IG Szansa dla Juleczki

94 149,00 zł ( 27,08% )
Brakuje: 253 511,00 zł
Stanisław i Maja Pielak
Stanisław i Maja Pielak , 14 lat

Rodzeństwo jakich mało – Wesprzyj walkę o sprawność❗️

Staś i Maja. Moje ukochane dzieci, moi Superbohaterowie, którzy każdego dnia udowadniają, jak wiele można osiągnąć ciężką pracą. Synek przyszedł na świat z Zespołem Downa i już od chwili narodzin został objęty opieką wielu specjalistów. Pomimo wyzwań związanych z niepełnosprawnością intelektualną, ruchową, niedoczynnością tarczycy, łuszczycą i chorobą zwyrodnieniową stawów, Staś odkrył swoje pasje, które do dzisiaj z całym zaangażowaniem kontynuuje. Uwielbia budować z klocków LEGO, zwłaszcza ze swoją siostrą, śledzi losy Superbohaterów i  ćwiczy na świeżym powietrzu. Wciąż nie mówi, ale z każdym kolejnym rokiem, z każdym turnusem doskonali mowę i uczy się nowych słów. Maja, siostra Staśka, została zdiagnozowana z autyzmem atypowym. Pomimo trudności, odczuwamy ulgę, ponieważ teraz mamy jasno określoną ścieżkę, którą możemy podążać. Bardzo lubi rysować, interesuje się grafiką. Mimo trudności, które zrzuca na nią los, uczęszcza na terapie i powoli otwiera się na świat! Nietypowe rodzeństwo, które nie poddaje się w walce o sprawność. Takie są moje dzieci. Z dumą patrzę na ich rozwój. Niestety, jak to w życiu bywa, czasem jest ciężko, zwłaszcza gdy przytłaczają nas koszty leczenia i rehabilitacji. Dlatego zwracam się z gorącą prośbą o wsparcie. Każde, nawet najmniejsze pomoże nam opłacić terapie, rehabilitację, wizyty u specjalistów i czesne za szkołę Stasia, w której też ma zapewnione leczenie. Wiem, że dzięki temu będą w stanie osiągnąć jeszcze więcej. Aneta, mama ➡️ Facebook – Stasio Jasio

16 873,00 zł ( 66,08% )
Brakuje: 8 659,00 zł
Artur Sułek
Artur Sułek , 39 lat

Każde dziecko zasługuje na dom i bezpieczną przystań – pomóż utworzyć pogotowie rodzinne❗️

Wiemy, że nie możemy zmienić całego świata. Skupiamy się więc na tym, co możemy zrobić, by dla tych najmniejszych i najbardziej bezbronnych, był on choć trochę bardziej przyjazny. Codziennie widzimy na własne oczy, że dla dzieci, które przyjmujemy do naszej rodziny – ta pomoc zmienia cały świat. O inicjatywie pieczy zastępczej dowiedzieliśmy się parę lat temu w trakcie rekolekcji. Po rozmowie z osobami, które działały jako rodzina zastępcza w innym mieście, zaczęliśmy interesować się, czy także w naszej miejscowości są dzieci, które potrzebują pomocy i schronienia. Okazało się, że potrzeba jest ogromna. Mięliśmy już w tym czasie jedno swoje dziecko. Maleństwo wypełniło nasze życie miłością, której wcześniej nie znaliśmy. Bolało nas, że nie każde ma rodziców, którzy mogliby otoczyć je opieką. Na to przecież zasługuje każde dziecko! Wiedzeni potrzebą serca czuliśmy, że musimy zacząć działać. Przeszliśmy odpowiednie badania psychologiczne oraz analizę naszych możliwości przez MOPR. Sam proces trwał bardzo długo, bo ponad rok – dopiero wtedy mogliśmy rozpocząć kurs na niezawodową rodzinę zastępczą.  Nigdy nie zapomnimy pierwszego dziecka, które do nas trafiło. Był to maluszek, który został porzucony przez rodziców tuż po porodzie. Przez miesiąc leżał w szpitalnym łóżeczku pozbawiony rodzicielskiego ciepła i miłości. Nie mogliśmy tego zrozumieć, byliśmy przekonani, że w przypadku tak maleńkich dzieci nie występują trudności w znalezieniu dla nich bezpiecznej przystani. Niestety, okazało się być inaczej… Od maja 2023 r. przyjęliśmy do swojej rodziny w sumie pięcioro dzieci. Każde z nich miało za sobą bardzo trudne doświadczenia – trafiały do nas wskutek interwencji lub porzucenia przez rodziców. W tym czasie otrzymywaliśmy liczne informacje o nagłych potrzebach przyjęcia wielu innych dzieci, ponieważ w naszym mieście nie funkcjonuje pogotowie rodzinne ani rodzinny dom dziecka. Niestety, nie byliśmy w stanie przyjąć ich więcej – ze względu na zbyt małe mieszkanie. Już w tym momencie dla 7-osobowej rodziny potrzebujemy co najmniej 4 pokoi, ponieważ dzieci są w różnym wieku i różnej płci.  Wyraziliśmy chęć przyjęcia większej liczby dzieci i założenia pogotowia rodzinnego, ponieważ w tym momencie jest ogromna potrzeba – w naszym mieście nie ma ani jednego takiego miejsca. Uruchomienie tej formy wsparcia w naszej miejscowości jest szczególnie ważne – wówczas dzieci nie traciłyby kontaktu ze swoją rodziną biologiczną. Marzymy, by móc w tej trudnej sytuacji dać im dom i warunki, których często nigdy nie miały. Każdego dnia widzimy, jak bardzo jest to potrzebne i jak wiele dobra możemy uczynić.  Do tego niezbędne jest jednak wybudowanie domu, który stanie się bezpieczną przystanią dla przyjmowanych przez nas dzieci. Niestety, koszty z tym związane są ogromne, a my nie jesteśmy w stanie udźwignąć ich samodzielnie. Mamy w sobie jednak gotowość oraz potrzebę, by kontynuować misję, która parę lat temu zakiełkowała w naszych sercach podczas rekolekcji. Środki zebrane ze zbiórki w pierwszej kolejności zostaną przeznaczone na zabezpieczenie budowy domu. Jeżeli jednak nie uda się zrealizować tego celu, ze względu na niewystarczające fundusze – środki ze zbiórki będą wypłacane, jako finansowe wsparcie dla prowadzonej przez nas niezawodowej rodziny zastępczej.  Każde dziecko zasługuje na to, by być otoczone troską i miłością, a także na poczucie bezpieczeństwa i dom. Wierzymy, że nie powinniśmy stać bezczynnie, gdy Ci najbardziej bezbronni potrzebują naszej pomocy. Prosimy, pomóżcie nam spełnić marzenie niejednego dziecka o rodzinie, bliskości i bezpiecznym domu.  Artur  🎥 Poznaj nas bliżej i dowiedz się czym jest rodzicielstwo zastępcze ➡️ eglos.pl "Sułkowie chcą być zawodową rodziną"

40 250 zł
Emilka Zięba
7 dni do końca
Emilka Zięba , 19 miesięcy

Dzieci boją się ciemności! Emilka ma szansę odzyskać wzrok! Pomocy❗️

Przeczytajcie nasz dramatyczny apel o pomoc dla Emilki, niewidomej od urodzenia dziewczynki, która teraz zmaga się z poważną jaskrą, zagrażającą utratą wzroku na zawsze. Emilka jest obecnie leczona przez zespół okulistów w Belgii, którzy dają jej nadzieję na odzyskanie wzroku. Niestety, jej prawa gałka oczna jest teraz poważnie zagrożona przez wysokie ciśnienie i postępującą jaskrę, co może prowadzić do trwałej utraty wzroku. Niestety kolejna komplikacje jakie pojawiły się wokół oka prawego, grozi utratą oka na zawsze. Gdy wysokie ciśnienie wyniszczy nerwy wzroku i rozerwanie je, Emilka będzie niewidoma już na zawsze – nieodwracalnie! Na szczęście lekarze z Belgii dają szansę prawemu oczku. Potrzebny jest szereg operacji j i już przygotowują nas do kolejnej operacji zmniejszające ciśnienie w gałce ocznej. Tylko drogie, zagraniczne leczenie uchroni naszą córeczkę od ciemności! W tej chwili oczko Emilki zdecydowanie wychodzi poza oczodół, jest rozrywane wzdłuż i wszerz co powoduje silny ból i Emilka bardzo cierpi. Jaskra (inaczej Glaukoma) to choroba oczu doprowadzająca do postępującego i nieodwracalnego uszkodzenia nerwu wzrokowego. Następstwem uszkodzeń nerwu jest pogorszenie wzroku, a nawet jego całkowita utrata. Główną przyczyną takiej sytuacji podwyższone ciśnienie w gałce ocznej, powodujące ucisk na nerw wzrokowy. Szereg operacji ratujących oczko prawe, finalnie da Emilke widzenie na poziomie +6 dioptrii co nie tylko uratuje nasz≥ą córeczkę od utraty oka, ale pozwoli uzyskać widzenie pozwalające samodzielnie funkcjonować. Na tę chwilę przez swoją niepełnosprawności wzroku Emilka ma opóźniony rozwój,  potrzebuje wizyt u szeregu specjalistów w ramach rehabilitacji. Zalecane jest zakupienie specjalistycznego sprzętu do pomiaru ciśnienia w oczach. Pomiary mamy wykonywać o różnych porach dnia, by bezbłędnie wiedzieć, które leki podawać do oczu i w jakich dawkach krople. Taki sprzęt przy Emilki skokach ciśnienia staje się bezcenny w trakcie czekania na operację jak i już po ich wykonaniu, gdyż niestety wrodzona wada wzroku Emilk i zaćma wrodzona obuoczna, niesie w jej w przypadku szereg powikłań: oczopląs, brak koagulacji, zez zbieżny, zez naprzemienny, Brezsoczewkowosc , wysokie ciśnienie oka. Emilkę ratuję tylko i wyłącznie leczenie za granicą! W Polsce oczy bezsoczewkowe, w których zdiagnozowano również jaskrę, nie podlegają kwalifikacji do wszczepu soczewek. Jeśli uda się odzyskać wzrok u naszej córeczki, będzie to tak naprawdę początek drogi. Emilka będzie potrzebowała szeregu specjalistów, okulistów, optometrystów, neurologów. Z racji wysokiego ciśnienia w gałce ocznej, Emilka jest wykluczona z podróży samolotem, a podróż do Uza w Belgii będzie trwała kilka dni.  Emilka pierwszy raz trafiła do zespołu okulistów ze szpitala UZA w Belgii na operację ratującą lewe oko. Oko to otrzymało odpowiednią soczewkę, która została zamontowana w gałce ocznej przy użyciu specjalnych haczyków. Dzięki temu zabiegowi Emilka mogła pozbyć się bardzo grubych szkieł z oka lewego. Podczas operacji na lewym oku zespół okulistów z Belgii odkrył prawdziwy problem z prawym okiem – bardzo wysokie ciśnienie, które nie spadało nawet podczas narkozy, utrzymując się nawet gdy dziecko pozostawało bez ruchu. Bez leczenia i koniecznych operacji, istnieje zagrożenia trwałej utraty wzroku.  Wzywamy wszystkich do wsparcia Emilki w walce o wzrok. Potrzebujemy środków na kolejne operacje, terapie, opiekę medyczną i niezbędny sprzęt do monitorowania stanu oczu. Każda pomoc przyniesie nadzieję i szansę na lepsze jutro dla tej małej dziewczynki. Prosimy, dołączcie do naszej walki. Dajmy Emilce szansę na widzenie świata wokół niej. Dziękujemy za każdą pomoc i wsparcie w walce o zdrowie i życie naszej ukochanej Emilki. LICYTACJE –> KLIK EMILKA NA FACEBOOKU –> KLIK  

323 604,00 zł ( 101,39% )
Leon Kot
Leon Kot , 3 latka

Równym krokiem w przyszłość małego Leonka! Twoja pomoc znów potrzebna!

Choć wiedzieliśmy, że Leon urodzi się wadą ortopedyczną, nie mieliśmy pojęcia jak będzie ona poważna oraz ile pieniędzy będzie potrzebne, by przywrócić mu sprawność…  Gdy synek się urodził, jego lewa nóżka była krótsza od prawej o 3,5 cm. Po czasie różnica ta zwiększyła się do 5 centymetrów! Baliśmy się o naszego synka, na szczęście konsultacje ze specjalistami w Paley Institute dały nam nadzieję na sprawną przyszłość Leonka.  Lekarze zaplanowali aż cztery operacje, które gwarantują normalny i prawidłowy rozwój Leonka. Dzięki ogromnemu wsparciu z Waszej strony udało nam się już zebrać część potrzebnej kwoty. 14 grudnia 2022 roku przeprowadzono pierwszą operację, która polegała na podwójnej osteotomii kości miednicy/biodra oraz kości udowej. Po wszystkim Leonkowi założono specjalny gips. Syn musi w nim być unieruchomiony aż do momentu, w którym możliwe będzie rozpoczęcie rehabilitacji. Najprawdopodobniej nastąpi to pod koniec stycznia. Za niecały rok, najpewniej na przełomie listopada i grudnia 2023 roku Leo przejdzie drugą operację, mającą na celu wydłużenie nóżki. Na ten moment zwracamy się do Was z kolejną prośbą o pomoc. Dzięki obecnej zbiórce, chcemy uzbierać kwotę potrzebną do opłacenia trzeciej zaplanowanej operacji Leonka.  Sami nie jesteśmy w stanie zebrać w krótkim czasie tak ogromnych pieniędzy. Prosimy o wsparcie, o pomoc, o udostępnianie. To największe wyzwanie w naszym życiu – wyzwanie, wobec którego sami jesteśmy bezradni. Na ten moment Leoś posiada bucik z podbiciem 6 cm, z którym na co dzień funkcjonuje. Niestety bez takiego obuwia nie jest w stanie samodzielnie chodzić. Różnica w długości nóżek jest już zbyt duża i każda próba chodzenia mogłaby uszkodzić kręgosłup synka. Nie możemy do tego dopuścić. Musimy zrobić wszystko, by zawalczyć o naszego chłopca! Wierzymy, że wkrótce będzie mógł cieszyć się pierwszymi samodzielnymi kroczkami… Kuba i Paulina – rodzice Leonka Wesprzyj zbiórkę poprzez licytacje: ➡️ Leon Zawodowiec i jego Mafia w walce o przejście życia równym krokiem!

165 335,00 zł ( 66,27% )
Brakuje: 84 148,00 zł
Laura Walaszczyk
Laura Walaszczyk , 10 miesięcy

Nasza córeczka mogła UMRZEĆ❗️Dziś walczy o zdrowie i przyszłość – POMÓŻ❗️

Nasza córeczka przyszła na świat jako skrajny wcześniak w 22. tygodniu ciąży. Była taka malutka! Ważyła zaledwie 480 gram i mierzyła 30 centymetrów. Lekarze nie dawali jej najmniejszych szans na przeżycie… Nasza mała wojowniczka pokazała nam jednak ogromną siłę woli. Zaskoczyła wszystkich! Niestety skutki skrajnego wcześniactwa będą jej towarzyszyć jeszcze bardzo długo… Nawet nie mogliśmy wziąć naszego maleństwa w ramiona, ucałować i zapewnić, że bardzo ją kochamy. Laurka niezwłocznie została umieszczona w inkubatorze, a lekarze walczyli o jej każdy oddech. To było jak najgorszy koszmar!  Dwa tygodnie po urodzeniu córeczka musiała przejść pierwszą  poważną operację!  Okazało się, że jej jelito jest zrośnięte z dwunastnicą! Lekarze musieli wyciąć kawałek jelita i wyłonić stomię.  Laurka ważyła wtedy zaledwie 600 gram… Jej skórka była cienka jak pergamin. Gdy po dwóch tygodniach nastąpiło ściągnięcie szwów z brzuszka naszej kruszynki wszystko się rozeszło… Wnętrzności wyszły na wierzch, co było powodem konieczności przeprowadzenia następnej operacji! To cud, że nasza córeczka żyje! Walka o ustabilizowanie Laurki trwała miesiącami. Córeczka ma dużo powikłań wcześniaczych takich jak dysplazję oskrzelowo-płucną, retinopatię, na którą przeszła już dwie laseroterapie, oraz chorą tarczycę. Przez dwa i pół miesiąca 2 i pół miesiąca respirator kontrolował każdy oddech Laurki. Później córeczka musiała korzystać z tlenu, bo bardzo ciężko było jej samodzielnie oddychać. Kiedy pomalutku wszystko szło ku dobremu i już myśleliśmy, że w końcu zabierzemy naszą malutką do domu, dokładnie 18 maja dostaliśmy telefon, że Laurka potrzebuje kolejnej pilnej operacji! Okazało się, że doszło do skrętu jelita cienkiego i zamartwicy… Lekarze musieli wyciąć naszej Kruszynce 3/4 jelita cienkiego oraz wyłonić nową stomię! Obecnie córeczka jest karmiona pozajelitowo.  Nie wiemy co będzie dalej. Czeka nas dużo rehabilitacji, przez wzmożone napięcie mięśniowe oraz wizyt u wielu specjalistów, gdzie często będziemy musieli dojeżdżać na drugi koniec Polski. To niestety wiąże się z ogromnymi kosztami. Dlatego bardzo prosimy o pomoc! Wesprzyjcie nas w walce o zdrowie i lepszą przyszłość naszej Laurki! Rodzice ▶️ Reportaż o Laurce w TVP 3

98 696 zł
Mikołaj Krystians
Pilne!
Mikołaj Krystians , 14 lat

W głowie naszego syna jest GUZ❗️Pomóż Mikołajowi pokonać NOWOTWÓR!

To nieprawdopodobne, jak bardzo się zmieniło życie naszej rodziny w zaledwie kilka miesięcy! W końcu cierpienie naszego Mikołaja jest cierpieniem nas wszystkich. Dlatego nadal tak trudno jest nam pogodzić się z tą OKRUTNĄ DIAGNOZĄ – NOWOTWOREM!  Wszystko zaczęło w maju 2024 roku. To wtedy syn zaczął się skarżyć na silne bóle głowy. Z dnia na dzień stawały się coraz bardziej dotkliwe. Do tego dochodziły kolejne objawy – wysoka wrażliwość na światło i dźwięki. Jego stan wciąż się pogarszał. Zdarzało się, że Mikołaj potrafił przespać nawet kilka kolejnych dni i nocy! Dochodziło do sytuacji, w których musieliśmy budzić syna, żeby w ogóle mógł coś zjeść! Byliśmy przerażeni! Czuliśmy, że dzieje się coś niedobrego!  Początkowo Mikołaj był diagnozowany w kierunku migreny. Jednak to był tylko fałszywy trop. Po kolejnych badaniach nie było złudzeń, że rzeczywistość jest o wiele gorsza! Wydarzyło się coś, na co w ogóle nie byliśmy przygotowani. Okazało się, że w głowie naszego syna znajduje się guz! To był NOWOTWÓR!  Mikołaj jest dopiero nastolatkiem! Całe życie przed nim, a on już musiał przejść aż pięć zabiegów operacyjnych, w tym jeden polegający na częściowym usunięciu guza. U syna wystąpiła również wielohormonalna niedoczynność przysadki oraz wodogłowie obturacyjne, wymagające przeprowadzenia ventrikulostomii. Nie potrafimy zrozumieć, dlaczego to wszystko spotkało naszego syna! Kolejnym krokiem w leczeniu Mikołaja jest chemioterapia, która tak bardzo go osłabia. Po pierwszej z czterech wyznaczonych serii powróciły bóle głowy, wodogłowie, mdłości… Widzimy, jak syn bardzo cierpi, a do końca jest jeszcze daleka droga! Lekarze mówią, że jeżeli tylko zdrowie Mikołaja na to pozwoli, konieczna będzie jeszcze radioterapia i kolejna operacja! Dzisiaj życie naszego syna jest w niebezpieczeństwie! Chcielibyśmy, żeby to był tylko koszmarny sen, z którego się zaraz obudzimy! Niestety, mimo naszych rozpaczliwych próśb, on nadal trwa… Co więcej, koszty związane z leczeniem już teraz przekraczają nasze możliwości! Dlatego tak bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia! Pomóżcie nam dalej walczyć o zdrowie naszego syna! Rodzice Mikołaja

10 783 zł