Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Joanna Ślużyńska
Joanna Ślużyńska , 21 lat

Podaruj Asi szansę na choć odrobinę samodzielności!

Nasza córka Joanna cierpi na niedowład czterokończynowy w wyniku nagłego zatrzymania krążenia. Jako mama jestem prawnym opiekunem córki. Asia urodziła się zdrowa, otrzymała 10 punktów w skali Apgar. Rozwijała się i rosła prawidłowo. Wszystko zmieniło się kiedy skończyła 2-latka… Na skutek przeziębienia i wysokiej temperatury trafiła do miejscowego szpitala. Tam zatrzymała się krążeniowo! Lekarzom udało się przywrócić funkcje życiowe naszej córki, ale od 19 lat jest osobą niepełnosprawną. Zatrzymanie krążenia spowodowało niedotlenienie struktur mózgu i trwałe jego uszkodzenie, co w konsekwencji poskutkowało utratą funkcji ruchowych i intelektualnych, dodatkowo wiele innych nieprawidłowych objawów neurologicznych ze strony ośrodkowego układu nerwowego.  Mózg Joasi został uszkodzony w takim stopniu, że dotąd zdrowe dziecko przestało chodzić, mówić, siadać… Lekarze określili stan córki jako wegetatywny. W jednej chwili nasz świat się zawalił. Musieliśmy pożegnać dawną Asię, a przyjąć zupełnie nową, inną, obcą. Całym sercem kochaliśmy ją i to właśnie miłość dała nam siłę do walki o zdrowie i przyszłość naszej małej córeczki.  Robiliśmy i robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby przywrócić naszemu dziecku  możliwie jak największą sprawność. Jedna chwila zmieniła nasze życie w ciągłą walkę, o zdrowie naszego dziecka. Dzięki intensywnej rehabilitacji i wielokierunkowej terapii Asia zaczęła do nas wracać. Powoli zaczęła mówić, najpierw krótkie wyrazy, obecnie całe zdania. Zgłasza swoje potrzeby i zachcianki. Opowiada co było w szkole, uwielbia książki. Niestety nie siedzi sama, nie chodzi, ma niedowład rąk i nóg. Porusza się na wózku i wymaga pomocy we wszystkich czynnościach. Cały swój czas i uwagę poświęcamy Joasi, jednak nieustannie przegrywamy ze spastyką, która nie pozwala naszej córce zapanować nad własnym ciałem. Dlatego, gdy dowiedzieliby się, że jest możliwość zakupu dla Asi elektrycznego wózka inwalidzkiego, którym będzie w stanie sama kierować – byliśmy w pozytywnym szoku! Córka była już na jeździe próbnej i tak jej się spodobało, że nie chciała z niego wysiąść. Wybrała sobie nawet kolor! Codziennie pyta nas, kiedy pojedziemy go odebrać. Wtedy pęka nam serce, ponieważ mimo częściowej refundacji, nie jesteśmy w stanie samodzielnie wygospodarować na to tak olbrzymiej kwoty! Do tego pozostało nam bardzo mało czasu, musimy dokonać wpłaty do końca roku, inaczej refundacja na wózek przepadnie! Nie możemy do tego dopuścić. Widzimy jak wiele dobra wprowadziłby ten sprzęt do naszego życia. Asieńka mogłaby poczuć, chociaż namiastkę samodzielności, a my odczulibyśmy wielką ulgę. Z całego serca prosimy o wsparcie. Wiemy, że kwota jest ogromna i pozostało tylko kilka tygodni, na jej zebranie, ale tylko z pomocą ludzi dobrych serc może nam się udać! Za każdą wpłatę będziemy niezwykle wdzięczni! Rodzice Joasi

12 354,00 zł ( 24,7% )
Brakuje: 37 646,00 zł
Łukaszek Sraga
Łukaszek Sraga , 16 lat

Łukasz obudził mnie w nocy z krzykiem: "Mamo, pomóż mi"❗️Wspieramy walkę o zdrowie!

Mój syn Łukasz w sierpniu będzie miał już 16 lat. Jest pogodnym chłopcem, na pierwszy rzut oka zupełnie zdrowym. Niestety tak nie jest… Łukaszek ma zdiagnozowaną padaczkę, wady rozwojowe OUN, stopień lekki niepełnosprawności umysłowej, zaburzenia zachowania i emocji, zaburzenia integracji sensorycznej, osłabione napięcie mięśniowe oraz autyzm... Ma całe życie przed sobą, a lista chorób zdaje się nie mieć końca. Od ostatniej hospitalizacji Łukaszka na oddziale psychiatrii w Bielsku-Białej jego stan nie uległ poprawie, wręcz przeciwnie. Na ten moment jego stan się pogłębia i nie wiemy dlaczego. W zeszłym roku Łukasz miał napady z zaburzeniami zachowania, które teraz objawiają się inaczej – bieganie po mieszkaniu, dziwny wzrok,  syn kładł się na łóżku i nie wiedział, gdzie jest, czasem dochodziły zaburzenia widzenia. Jak przeszło, wracał do normalności. Zdarzają się nawet na zwykłym spacerze. Znów dzieje się coś niedobrego z moim dzieckiem, dlatego wykonaliśmy badanie MR w 2023 r. – torbiel neuroglejowa w prawym płacie czołowym trochę się powiększyła, ale na szczęście nie powoduje ucisku w mózgu. Psychiatra w styczniu 2024 roku dała nam skierowanie na oddział dzienny psychiatrii, jednak Łukasz nie został zakwalifikowany w tym stanie do terapii. Również został zwolniony z egzaminów z powodu pogorszenia stanu zdrowia.  Następnie zgłosiłam się do genetyka. Myślałam, że badania cokolwiek wykażą, ale znów nic nie wyszło. Łukaszek w tym roku ma bardziej osłabione mięśnie, pomimo ćwiczeń. Po wycieczce w górach bardzo dobrze się czuł i nic nie przepowiadało, że może się coś stać, a jednak! Łukaszek obudził mnie o 1 w nocy z krzykiem płaczem wołaniem: „Mamo pomóż mi!”.  Nie wiedziałam, jak mu pomóc, dlaczego tak cierpi, ale natychmiast wezwałam pogotowie. Łukasz miał gorączkę, trząsł się, był w okropnym stanie. Ratownicy dali zalecenia i po tym syn przez kolejne 3 dni nie mógł chodzić! Musiałam go ubierać, pomagać we wszystkim... Pierwszy raz w życiu zdarzyła taka sytuacja i wciąż nie mogę w nią uwierzyć.  Ale niestety w czerwcu 2024 r. nie wrócił do normalności. Był w takim amoku, że znowu byłam zmuszona wezwać pogotowie. Ratownictwo medyczne zabrało Łukaszka do szpitala, lekarz przyjmujący po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną oraz po zebraniu wywiadu skonsultował się z Kliniką Psychiatrii Dziecięcej w Krakowie, że całokształt sugeruje specyficzne objawy padaczkowe. Łukasz jest pacjentem interdyscyplinarnym, wymaga wielospecjalistycznych dogłębnych diagnoz w wielu obszarach, bo inaczej dalej będziemy chodzić od lekarza do lekarza. Przy wypisie Łukasz dostał CITO skierowanie na oddział neurologiczny. Zdecydowałam się na Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Dokumenty wysłałam, teraz czekamy cierpliwie na telefon.  Łukasz jest w cięższym stanie zdrowia. W nocy śpi, ale wstaje zmęczony, co się przekłada na gorsze funkcjonowanie przez dzień. Doszły niekontrolowane ruchy całego ciała, nad którymi Łukasz nie może zapanować. Lekarze rozkładają ręce. Mówią, że to trudny przypadek dziecka. Najprawdopodobniej będzie trzeba powtórzyć badania genetyczne. Niestety historia Łukaszka nie ma końca… Szereg objawów sprawia, że Łukasz nadal wymaga wielospecjalistycznych diagnoz i przede wszystkim wielospecjalistycznej opieki medycznej. Jesteśmy już tym wszystkim zmęczeni. Żal mi dziecka w tym wszystkim i pęka mi serce, bo nie wiem, jak mu pomóc.  Łukasza marzeniem jest chodzić po górach i zrobię wszystko, żeby je spełnił i zdobywał kolejne góry w walce o zdrowie. Mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia, ale to wymaga ogromnych nakładów finansowych, których nie mamy. Nie jestem w stanie podjąć pracy, bo Łukasz wymaga nadzoru. Czeka Nas bardzo intensywny czas. Dzięki Wam i Waszej dobroci mój syn może zacząć uczęszczać na zajęcia u wielu specjalistów, mieć zapewnione badania oraz wizyty. Jesteśmy bardzo wdzięczni za okazane serca, zaangażowanie oraz wsparcie. Nie wiem, jak się odwdzięczymy za to co do tej pory dla nas zrobiliście. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc dla Łukaszka i tym razem naszym celem jest diagnoza, dobrane w końcu leczenie, leki i terapie wspomagające. Wierzę, że razem znów pomożemy Łukaszkowi. Magdalena, Mama ➡️ Wyprawa do Kirgistanu dla chorego chłopczyka z Andrychowa ➡️ Przejdą przez góry Kirgistanu żeby pomóc choremu Łukaszowi ➡️ Charytatywna wyprawa w góry Kirgistanu

9 904 zł
Aleksandra, Kacper, Wojtek Adamczak
Aleksandra, Kacper, Wojtek Adamczak , 17 lat

Rodzeństwo w walce z mukowiscydozą! Potrzebne wsparcie!

Mukowiscydoza to okrutny przeciwnik. Za każdym razem, gdy pomyślę o tym, jak wiele odbiera moim dzieciom i na jak potworną walkę je skazuje, moje serce rozpada się na pół. Codzienność Oli, Kacpra i Wojtka to nieustanna walka o oddech. Z bezsilności często zadaję sobie to pytanie - dlaczego moją rodzinę musiało spotkać coś tak strasznego?  Mukowiscydoza to choroba genetyczna, nieuleczalna, o ciężkim przebiegu. Dziedziczy się ją wraz z nieprawidłową mutacją genów. Upośledza układ oddechowy, prowadząc do nadmiernego wydzielania śluzu, który zatyka oskrzela i oskrzeliki, utrudniając oddychanie. W dalszej perspektywie atakuje również układ pokarmowy uszkadzając trzustkę, wątrobę, nerki, jelita i pozostałe narządy. Ola, Kacper i Wojtek każdego dnia toczą potworną batalię. U każdego z rodzeństwa choroba objawia się trochę inaczej. Najbardziej boję się jednak tego, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć nagłego zaostrzenia objawów, ataków kaszlu i krztuszenia, przez co choroba jest właśnie tak niebezpieczna.  Leczenie i rehabilitacja pochłaniają większą część dnia. Staram się jak mogę, robię, co w mojej mocy, aby Ola, Kacper i Wojtek mieli szansę na lepsze jutro. Dzieci uczęszczają do szkoły i starają się prowadzić aktywny tryb życia, ale ostatnio przez pandemię koronawirusa było to bardzo utrudnione. Niestety odbiło się to negatywnie na ich zdrowiu. Jakiś czas temu, dzięki licznemu wsparciu z Waszej strony mogliśmy zakupić urządzenie Simeox, które znacznie ułatwiło rehabilitację i pomogło w codziennej inhalacji i oczyszczaniu dróg oddechowych. Wciąż jednak brakuje nam środków na podstawowe leczenie i fizjoterapię, które są niezbędne w dalszej walce z chorobą. Wierzymy, że i tym razem będziemy mogli z nadzieją spojrzeć w przyszłość. Bardzo prosimy Was o dalsze wsparcie! Monika, mama

7 492 zł
Natalia Poletyło
Natalia Poletyło , 16 lat

Jest już po przeszczepie, choć ma dopiero 15 lat❗️POMOCY 🚨

Nasza Natalka już od paru lat cierpiała ze względu na bardzo duże zmęczenie i osłabienie po wysiłku fizycznym. Często bywała w szpitalach, na wizytach lekarskich, u specjalistów. Męczyła się nawet podczas wchodzenia po schodach… Po przeprowadzonych badaniach okazało się, że córeczka wymaga przeszczepu wątroby… To był dla nas ogromny cios, świat na chwilę się zatrzymał. Zgodziliśmy się i pełni obaw czekaliśmy na telefon, który w końcu zadzwonił… Kolejnego dnia Natalka miała już inną wątrobę.  Na początku niestety nastąpił odrzut, córka brała sterydy, aby uniknąć najgorszego... Potem pojawił się niechciany płyn w opłucnej, którego trzeba było się pozbyć. Natalia przeszła dwa zabiegi z powodu nieszczelnych dróg żółciowych. W szpitalu spędziła łącznie dwa miesiące.  Mimo tego, że przeszczep został przeprowadzony już kilka miesięcy temu, córeczka nadal bardzo się męczy. Nie może chodzić do szkoły, widywać się ze znajomymi, cieszyć się młodością, jak większość jej rówieśników. Bardzo schudła, chodzi przygarbiona. Bierze dużo leków, które obniżają odporność, przez co jest jeszcze słabsza.  Dalsze, niezbędne leczenie, terapie, wizyty u specjalistów i leki są niezwykle kosztowne. Nie jesteśmy w stanie zapewnić Natalce wszystkiego, czego potrzebuje. Bardzo prosimy o pomoc. Wasze wsparcie będzie dla nas ratunkiem.  Rodzice Natalki

6 368 zł
Robert Kościelnik
Robert Kościelnik , 53 lata

Groźny wypadek odebrał Robertowi zdrowie – niezbędna kosztowna operacja❗️Pomocy

24 września 2023 roku zawalił się nasz mały świat. Robert, wracając do domu, uległ  wypadkowi komunikacyjnemu. Już w dniu wypadku stwierdzono wieloodłamowe złamanie kości piszczelowej prawej, złamania kości kulszowej i łonowej po obu stronach oraz uszkodzenie splotu ramiennego… Patrzyliśmy, jak Robert przez ponad dwa tygodnie przebywał w szpitalu, w śpiączce, nawet nie oddychając samodzielnie. Liczne tomografy pozwalały na monitorowanie stanu wewnętrznego nerwów, narządów, kości. Drżeliśmy, bojąc się czy przeżyje i wróci do nas. Lekarze wracali do nas z negatywnymi informacjami, przygotowując nas na najgorsze.    Na szczęście stał się cud.  Stan Roberta zaczął się stabilizować. Został wybudzony ze śpiączki i przewieziony do ośrodka rehabilitacyjnego pod Rzeszowem, gdzie kontynuował leczenie. Wtedy poczuliśmy odrobinę ulgi i przypływ nadziei, że przed Robertem i jego rodziną będą jeszcze cudowne dni. Transport, pobyt i  opieka w takim ośrodku kosztowały ponad 70 tysięcy złotych. W wyniku powikłań tych złamań Robert ma problemy z codziennym funkcjonowaniem. Obie ręce wymagają operacji uszkodzonych nerwów i poskładanych na szybko kości, żeby mógł on znów odebrać samodzielnie telefon, podpisać się, czy napić ze szklanki bez użycia rurki. Niestety, jest to związane z ogromnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie. Robert przed wypadkiem pracował zawodowo jako spawacz, a z pasji zajmował się mechaniką samochodów. Najbliższa rodzina wiedziała, że gdy zepsuło się auto, to właśnie w nim jest nadzieja, aby pomógł uporać się z problemem.  Robert zawsze pomagał każdemu, kto tego potrzebował. Nigdy nie umiał odmówić pomocy, lecz niestety teraz to on jej potrzebuje.  Bardzo ciężko jest nam prosić o pomoc, ale niestety nie mamy wyjścia. Operacje i rehabilitacja umożliwią mu powrót to pracy, bez której nie jest sobą. W pracy czekają na niego przyjaciele, a w garażu dzielni synowie. Każda wpłata to dla Roberta szansa na odzyskanie zdrowia! Przyjaciółka rodziny, Wiktoria

4 268,00 zł ( 1,95% )
Brakuje: 213 730,00 zł
Filip Kuczyński
Filip Kuczyński , 11 lat

Trwa walka o sprawność i samodzielność mojego synka! Pomóż!

Kiedy patrzę na mojego synka, widzę niezwykle walecznego chłopca, który nigdy się nie poddaje. Gdybym tylko mogła podarować mu całkowitą sprawność, spełniłabym jedno z moich największych marzeń. Bardzo chciałabym, żeby Filip był w przyszłości w pełni samodzielny. Potrzebna mi w tym jednak Wasza pomoc! Pięć pierwszych dni życia mojego dziecka spędziłam na beztroskiej radości z upragnionego macierzyństwa. Pokochałam go od pierwszej chwili. Był najpiękniejszym, co mnie w życiu spotkało. Niestety, szczęście nie trwało zbyt długo… Podczas rutynowych badań lekarskich synek przestał oddychać! Byłam przerażona… To właśnie ten moment zaważył na całej jego przyszłości! Przez niedotlenienie Filip zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym. W chwili diagnozy nie mogłam przestać myśleć o tym, jak moje dziecko poradzi sobie w przyszłości. Leczenie i rehabilitacja zostały wdrożone natychmiast. Za nami setki godzin specjalistycznych ćwiczeń, które stale poprawiają jego stan. Największe kłopoty sprawia jego lewa rączka. MPD powoduje, że prawie nie ma w niej czucia, a jej mobilność jest znacznie ograniczona. Filip nie potrafi zapiąć suwaka w swojej bluzie, czy zawiązać samodzielnie butów. Ma problem z każdą czynnością, wymagającą pracy obydwu dłoni. Zawsze, gdy zwyczajne czynności sprawiają Filipkowi trudność, na ratunek spieszy jego młodszy brat – Kamil. Chłopcy bardzo się kochają i są niesamowicie zżyci. Starszy synek czuje się odpowiedzialny za bezpieczeństwo młodszego. Cieszę się, że jestem ich mamą. Jedyne, czego nam brak, to pełna sprawność Filipa. To bardzo ambitny chłopiec, który marzy o karierze sportowca. Kiedy dzieci w jego wieku, okazują się lepsze w zwyczajnych, manualnych czynnościach, synkowi jest bardzo przykro. Widzę, jak emocjonalnie do tego podchodzi. Bardzo chciałabym mu pomóc… Dalsze leczenie i rehabilitacja generują jednak ogromne koszty. Będę wdzięczna każdej osobie, która wesprze mojego synka w trudnej walce. Marzę o jego bezpieczeństwie i samodzielności w dorosłym życiu. Proszę, pomóżcie nam! Mama Filipa

1 700 zł
Katarzyna Kubicka
2 dni do końca
Katarzyna Kubicka , 44 lata

Stałam się więźniem własnego ciała! Pomóżcie mi, błagam!

Od zawsze czułam, że różnię się od innych. Wspomnienia z dzieciństwa są dla mnie wyjątkowo przykre. Choć mówi się, że czas leczy rany, wiem, że nie wszystkie… Ciągle słyszę śmiechy za plecami, widzę palce skierowane w moją stronę. Zamiast tego, potrzebuję pomocy, by wydostać się z choroby.  Na początku chciałabym z całego serca podziękować za niesamowite wsparcie, które okazaliście mi w poprzedniej zbiórce. Wasza hojność i empatia mają dla mnie ogromne znaczenie i dają siłę, by stawiać czoła kolejnym wyzwaniom. Wiem, że przede mną jeszcze wiele pracy, ale czuję, że mam solidne fundamenty, na których mogę budować swoje zdrowie i przyszłość. Niestety jestem zmuszona dalej prosić o pomoc... Na klasowych zdjęciach zawsze stałam na uboczu, samotna i nieszczęśliwa, co do dziś wywołuje u mnie łzy. Marzyłam, by moje życie się zmieniło, ale dorosłość okazała się jeszcze trudniejsza. Cierpię na otyłość olbrzymią. Ważę 270 kg i jestem więźniem własnego ciała oraz małego mieszkania, z którego nie wychodzę. Straciłam najbliższych – rodziców, którzy byli moim największym wsparciem.  Otyłość przynosi wiele bolesnych konsekwencji. Najtrudniejszą z nich jest ograniczenie sprawności – brak sił uniemożliwia mi poruszanie się. Od lat walczę z bolesnymi odleżynami, a kilka lat temu zachorowałam na różę, poważną chorobę zakaźną skóry, która pozostawiła mnie z ranami na nogach. Choroba nieustannie wraca, powodując ogromne cierpienie. Otyłość zniszczyła moje życie. Zapomniałam, co to szczęście i normalność. Przestałam pracować, wychodzić na zakupy, spotykać się z ludźmi. Ciągły ból stał się moją codziennością. Wiem, że muszę walczyć o siebie, dlatego szukam pomocy. Marzę o zgłoszeniu się do programu leczenia pacjentów z otyłością olbrzymią, który oferuje kompleksową opiekę medyczną i psychologiczną. To dla mnie szansa na operację bariatryczną, która może poprawić jakość mojego życia. Muszę jednak odzyskać sprawność, stanąć na nogi i wyleczyć zakażenia. Potrzebuję Waszej pomocy, by to osiągnąć. Program jest dla mnie celem i motywacją do walki. Chcę żyć, uśmiechać się, chodzić! Marzę, by znowu być samodzielna, wyjść na świeże powietrze i cieszyć się życiem. Proszę, pomóżcie mi uwierzyć, że mogę sięgnąć po szczęście, którego zawsze mi brakowało. Już teraz potrzebuję specjalistycznej opieki oraz rehabilitacji, które pomogą mi postawić pierwsze kroki. Niestety, to wszystko kosztuje, a ja nie mam środków, by za to zapłacić. Potrzebuję wsparcia! Błagam o pomoc! Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam na świeżym powietrzu. Czas mija, a ja wciąż jestem uwięziona w czterech ścianach. Walczę i mam nadzieję, że szczęście w końcu się do mnie uśmiechnie, a marzenia staną się rzeczywistością. Chcę stanąć na nogi! Błagam, pomóżcie mi. Każda wpłata, każdy gest wsparcia, przypominają mi, że nie jestem sama w tej walce, co dodaje mi odwagi i determinacji! Kasia ➡️ Artykuł o Kasi

775 zł
Mieszko i Kornel Sawa
Mieszko i Kornel Sawa , 5 lat

Łączy ich dzień urodzin i trudna walka o sprawność❗️Mieszko i Kornel proszą o pomoc❗️

Jesteśmy rodzicami dwóch uroczych chłopców ze zdjęcia powyżej. To Mieszko i Kornel – wcześniaki zmagające się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Od chwili przyjścia na świat, ich życie jest pełne wyzwań. Każdego dnia walczą z ograniczeniami, które stają im na drodze do normalnego dzieciństwa. Pełni wdzięczności, ale i nadziei, znów prosimy Was o pomoc w ich drodze do lepszego i bardziej samodzielnego życia! Chłopcy rosną, a ich potrzeby wraz z nimi. W ich życiu wydarzyło się coś przełomowego! Zostali zakwalifikowani do SDR, operacji, której celem jest zmniejszenie spastyczności i znaczna poprawa sprawności ruchowej. Kornelek jest już po operacji, która odbyła się w sierpniu tego roku. Wykonaliśmy ją w Polsce, w Szczecinie u najlepszego z najlepszych – dr Lickendorfa. Mieszka czeka to samo, już na początku przyszłego roku.  Teraz skupiamy się na rehabilitacji Kornela – jego ciało musi nauczyć się funkcjonowania bez spastyki i wypracować nowe, prawidłowe wzorce chodu. Najbardziej kluczowy jest pierwszy rok od operacji, to teraz możemy najwięcej osiągnąć. Widzimy już fantastyczne efekty, nie możemy ich zaprzepaścić!  Mieszko przygotowuje się do tego samego zabiegu – już na początku przyszłego roku! Zanim to się wydarzy, ważne jest, by wzmocnił mięśnie tułowia i osiągnął jak najlepsze zakresy ruchu w nóżkach. Chłopcy potrzebują specjalistycznej rehabilitacji, dodatkowych wizyt u specjalistów, badań, sprzętu rehabilitacyjnego. Koszty są ogromne, szczególnie że wszystko jest razy dwa... Oprócz walki o jak najlepszą sprawność walczymy z innymi skutkami wcześniactwa. Mieszko ma zaburzenia rytmu serca, niedomykalność zastawki mitralnej, jest w trakcie dokładnej diagnostyki kardiologicznej. U Kornela postawiono podejrzenie rozszczepu krtani. Jest po opieką foniatry i czeka na rozszerzone badania, które trzeba niestety wykonać w znieczuleniu. Niestety, chłopcy zaczynają dostrzegać różnice pomiędzy sobą, a swoimi rówieśnikami. Często pytają: Dlaczego chodzimy inaczej? Te pytania łamią nasze serca, ponieważ jako rodzice marzymy o jak najlepszym życiu dla naszych dzieci. Chcemy, aby mogły biegać, bawić się i cieszyć się życiem tak jak inne dzieci. Chcemy także, żeby spełniali swe marzenia, a mają ich mnóstwo! Są bardzo inteligentni, zawsze uśmiechnięci i świadomi swojej niepełnosprawności... Zaskakują nas każdego dnia. Wszystkie środki zebrane z poprzedniej zbiórki, która była dla nas prawdziwym cudem i zostały wykorzystane na 100 %. Wierzymy, że i tym razem wsparcie płynące prosto z Waszych serc, pomoże nam zapewnić chłopcom wszystko, czego potrzebują do dalszego rozwoju! Bardzo prosimy o każdą złotówkę, udostępnienie tej zbiórki i dobre słowa, które za każdym razem przekazujemy Kornelowi i Mieszkowi!  Rodzice małych Wielkich Wojowników ➡️ Śledź drogę chłopców na Facebooku – Mali wielcy Wojownicy

674,00 zł ( 0,42% )
Brakuje: 158 901,00 zł
Mikołaj Nawrocki
Mikołaj Nawrocki , 2 latka

‚‚Urodziłam bliźniaki. Mikuś musiał walczyć o życie..." Proszę, pomóż nam❗️

Jesteśmy rodzicami Mikołaja oraz Basi. Są to nasze upragnione, długo wyczekiwane dzieci. Niestety od samego początku towarzyszył nam strach i lęk. Dzieci urodziły się jako skrajne wcześniaki poprzez cesarskie cięcie w dniu 10.09.2022 r. Tego dnia, po chwili radości, przeżyliśmy koszmar! Nasz malutki synek, ważący zaledwie 1300 g musiał być reanimowany na bloku operacyjnym, następnie zaintubowany i szybko przewieziony do innego szpitala. W 7 godzinie życia Mikuś otrzymał 2 punkty w skali Apgar. Cierpiał na anurię, a narastające obrzęki sprawiły, że w 4 dobie życia u naszego synka konieczna była dializa otrzewnowa, którą stosowano przez kolejne 3 dni. Tego dnia nastąpił krwotok do obu komór mózgu! To był KOSZMAR! Dopiero w 2 tygodniu życia Mikołaja masywne krwotoki z płuc ustąpiły, a w 26 dniu życia nareszcie został rozintubowany. Niestety wtedy pojawiły się kolejne trudności... Żyliśmy w wielkim stresie i niedowierzaniu, z jednej strony córeczka potrzebowała naszej opieki i uwagi, z drugiej synek walczył o życie!  Pierwszy raz kiedy mogliśmy Mikusia wreszcie wziąć na ręce, był momentem ogromnego wzruszenia. Nasz synek mógł wreszcie poczuć, że dotyk nie musi się wiązać z bólem, że kiedy przytulają kochające ramiona, to jest się bezpieczny. Przez pierwsze pół roku swojego życia otaczały go szpitalne mury, aparatury medyczne oraz lekarze — nie tak sobie to wyobrażaliśmy. Od samego początku nasze dzieci były rozdzielone. Basia mogła opuścić szpital dużo wcześniej. Teraz po powrocie Mikołaja do domu nawet nie mogą leżeć blisko siebie. Mikołaj ma skrajnie obniżoną odporność, na dodatek jest nosicielem enterokoków i stanowi zagrożenie dla siostry. W czerwcu 2023 roku szczegółowe badania uwidoczniły zespół Westa, liczne zmiany poniedotlenieniowe oraz pokrwotoczne z zanikiem mózgu, pnia mózgu i móżdżku, przestrzenie przymózgowe z przewlekłymi krwiakami. Mimo ukończenia 12 miesiąca życia Mikusia rozwojowo kwalifikowano na pierwszy miesiąc. Na ciele ma widoczne liczne blizny po nakłuciach i zabiegach operacyjnych. Na szczęście pod koniec pobytu w szpitalu zaobserwowano poprawę, związaną z wyeliminowaniem ataków padaczki, nasz synek zaczął uśmiechać się do nas oraz kieruje rączki w stronę zabawek. Zakończenie antybiotykoterapii pozwoliło na powrót do domu po tak długotrwałej nieobecności — był to bardzo trudny czas dla Mikołaja. Musiał na nowo poznać otoczenie domowe oraz przyzwyczaić się do obecności swojej siostry. Po kilku dniach dobry stan zdrowia uległ pogorszeniu, konieczna była pilna konsultacja lekarska. Każdy dzień przynosi chwile niepewności oraz obawy przed wystąpieniem kolejnych komplikacji zdrowotnych. Mikołaj z uwagi na swój stan zdrowia wymaga specjalistycznej opieki rehabilitacyjnej oraz medycznej. Dążymy do tego, by miał jak najwięcej spotkań z rehabilitantami w granicy możliwości naszego dziecka. Niestety ciągłe zabiegi, wyjazdy do specjalistów, czy szpitali pociągają za sobą ogromne koszty. Wszystkie swoje siły oraz finanse skupiamy na naszych dzieciach. Wierzymy, że każda kolejna rehabilitacja, przybliży nasze dzieci do odzyskania wymarzonej sprawności. Marzymy, aby Mikołaj mógł wieść możliwie jak najbardziej normalne życie. Liczymy się z tym, że bez naszej opieki, ciągłej rehabilitacji tego nie osiągnie. Każdy jego malutki sukces, jak poruszanie rączkami, chwycenie malutkiej grzechotki wlewa w nasze serca nadzieję, na lepsze jutro. Proszę, pomóż nam o niego walczyć!  Rodzice

70 459 zł