Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Sylwia Stankiewicz
Sylwia Stankiewicz , 4 latka

Zbyt mała na tak wiele cierpienia... Wciąż pomagamy Sylwii❗️

Bardzo chciałabym zabrać to cierpienie! Sprawić, że moje dziecko już nigdy nie będzie musiało zmagać się z bólem, ograniczeniami i dezorientacją po zbyt długim pobycie w szpitalu. Chcę, żeby jej dom był obok nas, nie na kolejnym oddziale, gdzie lekarze będą walczyć o jej przyszłość…  Macierzyństwo wyobrażałam sobie jako niekończącą się przygodę i coś, co będzie mnie zaskakiwało niemalże każdego dnia. Niestety, nawet w najgorszych scenariuszach nie byłam w stanie przewidzieć tego, że tym zaskoczeniem będą diagnozy i cierpienie, które zdominuje codzienność mojej córeczki. To przerażające patrzeć na ból własnego dziecka. Czasem, kiedy ona płacze, po moich policzkach również płyną łzy bezsilności, przerażenia…  Przeprowadzone badania wykazały, że pomiędzy półkulami mózgu mojej córeczki - znajdują się torbiele. Dodatkowo lekarze stwierdzili nieprawidłowo wykształconą gałkę oczną oraz obustronny rozszczep wargi i podniebienia. Z ogromnym strachem rozmawiałam z lekarzami w obawie, że przekażą mi kolejne złe informacje… Dzisiaj Sylwia jest dzieckiem leżącym. Nie siedzi, leżąc na boku, zdarza jej się przekręcić na plecy albo na brzuch. Nie łapie zabawek, nie trzyma ich i nie utrzymuje kontaktu wzrokowego. Reaguje na dźwięki otoczenia, ale nie mówi. Widoczna asymetria ciała Sylwusi jest wynikiem skoliozy i rotacji kręgów. Minęły lata walki i moja córeczka jest po 3. operacjach. A to nie koniec, bo czeka ją jeszcze kilka m.in. na przegrodę nosową i przeszczep kości. Walka z przeciwnościami losu i paraliżującymi ograniczeniami to jedno. Jest jednak druga strona medalu: konsultacje medyczne, stała opieka specjalistów, zakup leków to wydatki, które zdają się wciąż nie mieć końca.  Dotychczasowe wsparcie, które otrzymaliśmy, było nieocenione w leczeniu Sylwii, ale tak walka się nie kończy. Przed nami jeszcze wiele trudności i wciąż boimy się, że niebawem staniemy przed bardzo trudnym wyborem – pomiędzy tym, co możemy zapewnić naszej córeczce, a z czego zwyczajnie musimy zrezygnować ze względu na brak środków.  Zmierzenie się z chorobą dziecka jest potwornie trudne. Dzięki Wam udało nam się zebrać środki i w tym przerażającym, ciemnym tunelu choroby rozbłysło światełko nadziei. Dziś znów prosimy Was o iskierkę, która wskaże nam drogę ku zdrowiu naszej Sylwii. Rodzice  

26 797,00 zł ( 83,96% )
Brakuje: 5 118,00 zł
Oliwia Opolska
5 dni do końca
Oliwia Opolska , 5 lat

Walczymy każdego dnia! Przyszłość Oliwki na wagę złota!

Nasza wdzięczność jest nie do opisania! To dzięki Wam Oliwka tak wspaniale się rozwija. Lekarze nie dawali szans, jednak jej waleczność połączona z Waszymi ogromnymi sercami sprawiła cud! Obecnie nasza waleczna córeczka chodzi, robi gigantyczne postępy w zakresie motoryki dużej i małej. Wchodzi, schodzi ze schodów, a nawet skacze! Samodzielnie je, poznawczo również poczyniła ogromne postępy. Ostatni nawet powiedziała „mam", patrząc na mamę! To pierwszy krok do pełnych wyrazów! Stymulacje mózgu, turnusy rehabilitacyjne, zajęcia z logopedą mają ogromny wpływ i to wszystko procentuje. Chcemy kuć żelazo, póki gorące, póki mózg jest plastyczny. To teraz jest czas, który musimy wykorzystać w DWUSTU PROCENTACH! Oliwia potrzebuje stymulacji i terapii przez cały rok, co jest wyjątkowo kosztowne. Motywują nas widoczne gołym okiem postępy. W dalszej perspektywie przyjdzie czas na kolejne działania rehabilitacyjne i leczenie, które pomogą Oliwce łatwiej żyć! Dlatego też zwracamy się do Was, ludzi o dobrych sercach, o wsparcie nas w walce o zdrowie Oliwii. Nasza historia:  Gdy Oliwia się urodziła, nic nie wskazywało na to, że mogą pojawić się jakiekolwiek problemy zdrowotne. Gdy skończyła roczek, zaczęła się nasza walka z czasem, walka o zdrowie... Opóźnienie psychoruchowe Oliwki zaczęło nas niepokoić, przez co rozpoczęliśmy czasochłonny i żmudny proces diagnostyczny z jednoczesnym intensywnym wspomaganiem jej rozwoju. Dnia 24.10.2021 roku otrzymaliśmy druzgocącą diagnozę - ultrarzadka wada genetyczna CASK. Choroba jest nieuleczalna, nie istnieje żadna farmakologia, która mogłaby poprawić funkcjonowanie Oliwii. Zgodnie z najnowszymi badaniami wyłącznie intensywna stymulacja i rehabilitacja mogą poprawić jej funkcjonowanie psychoruchowe... Wyłącznie intensywna i kosztowna rehabilitacja może sprawić, że Oliwia dorówna rówieśnikom i kiedyś usłyszymy najpiękniejsze słowa: MAMA i TATA. Bardzo trudno jest nam prosić o pomoc, lecz chęć pomocy naszemu dziecku i ogromna determinacja jest silniejsza niż jakakolwiek duma!  Rodzice Oliwki Kwota zbiórki jest szacunkowa.    

24 468 zł
Jaromir Jasiński
Jaromir Jasiński , 3 latka

Jaruś potrzebuje Twojego wsparcia! POMÓŻ!

Dzieci zdecydowanie wprowadzają wiele szczęścia do życia rodziców. Szczególnie gdy pojawiają się na świecie we dwójkę. Gdy dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami bliźniaków byliśmy bardzo szczęśliwi! Niestety nagle pojawiły się komplikacje... Byliśmy na badaniu kontrolnym w 29. tygodniu ciąży, kiedy okazało się, że tętna naszych dzieci spadają. Konieczne było pilne cesarskie cięcie! Lekarze walczyli o naszych chłopców z wszystkich sił! Przez powikłanie, jakim jest zespół podkradania i niedotlenienie sytuacja jednego z naszych dzieci była cięższa... Jaruś urodził się taki malutki… Ważył zaledwie 600 gram i otrzymał tylko 1 punkt w skali Apgar. Jego stan był ciężki. W drugiej dobie życia przeszedł poważną operację z powodu perforacji jelita, która później niestety wystąpiła ponownie, wymagając kolejnego zabiegu i resekcji jelita. Synek trafił do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie cały wykwalifikowany zespół neonatologów i innych specjalistów wspierał jego malutki organizm w funkcjonowaniu. Szczególnie układu oddechowego, krążeniowego, nerek oraz tarczycy. Tak bardzo baliśmy się o nasze dziecko! Przez skrajne wcześniactwo u Jaromira wystąpiły również poważne zaburzenia wzroku, przez co syn musiał przejść laseroterapię. Niestety do dziś nasze dziecko ma ograniczone pole widzenia. Jaruś został wypisany do domu dopiero po siedmiu miesiącach. Wrócił z sondą donosową, przez którą był karmiony przez kolejnych kilka miesięcy. Na szczęście dzięki włożonej ciężkiej pracy naszej i zespołu terapeutów nauczył się przyjmować pokarm doustnie. Nasz dzielny wojownik wywalczył to co najważniejsze – życie, lecz do chwili obecnej trudny start, problemy zdrowotne i rozwojowe stanowią wyzwanie w jego codziennym funkcjonowaniu…  Pomimo swojego wieku Jaruś znacznie odbiega rozwojowo od swoich rówieśników. Syn jeszcze nie chodzi, ani nie mówi. Wymaga stałej, zaawansowanej rehabilitacji oraz wsparcia rozwoju w zakresie procesowania sensorycznego, rozumienia, adaptacji do zmian w otoczeniu, koordynacji oko-ręka i wsparcia wzroku.  Nasze dziecko jest dzielnym, małym wojownikiem, jednak potrzebuje regularnego wsparcia wielu specjalistów, aby w przyszłości miał szansę na sprawnie funkcjonowanie. Jaruś jest objęty programem wczesnego wspomagania rozwoju, który zapewnia do 8 godzin w miesiącu specjalistycznej pomocy w rozwoju psychoruchowym i społecznym. Jest to jednak niewystarczające, dlatego zalecono nam skorzystanie z odpłatnych turnusów  rehabilitacyjnych. Poza turnusami zależy nam również, aby Jaromir uczęszczał na integrację odruchów wzrokowo-słuchowych i terapię Neuro Taktylną. W celu rozwinięcia umiejętności psychospołecznych potrzebuje też kompleksowej terapii w Terapeutycznym Punkcie Przedszkolnym, który zapewni mu przygotowanie do przejścia do przedszkola integracyjnego.  Niestety to wszystko generuje olbrzymie koszty i aby zapewnić synkowi optymalne szanse na rozwój, potrzebujemy wsparcia. Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie. Pomóżcie Nam zawalczyć o przyszłość naszego synka! Rodzice Jaromira

20 891,00 zł ( 19,63% )
Brakuje: 85 492,00 zł
Mia Dolny
Pilne!
Mia Dolny , 2 latka

Pierwsza chemioterapia nie zadziałała – pomóżmy małej Mii w walce z nowotworem❗️

Jesteśmy rodzicami Mii, naszej małej wojowniczki. Od maja 2023 roku, nasza córeczka zmaga się z bardzo trudną chorobą – histiocytozą wieloukładową z komórek Langerhansa. Początkowo sądziliśmy, że to tylko problem z uszkiem lub może infekcja wirusowa, ale prawda okazała się o wiele bardziej przerażająca... Po miesiącach niepewności, diagnozę postawiono dopiero w Warszawie. Tam też Mia zaczęła swoje pierwsze leczenie chemioterapią, które choć bardzo obciążające, dawało nam nadzieję na poprawę. Niestety, po pół roku trudnej walki okazało się, że choroba postępuje... Obecnie Mia przyjmuje chemioterapię celowaną – silniejsze, specjalistyczne leczenie, które ma powstrzymać rozwój choroby. Codzienność naszej córeczki to zmagania z licznymi badaniami, częste podróże do Warszawy, niekończące się wizyty u lekarzy i konieczność ciągłej ostrożności, by unikać zakażeń. Mia musiała również przejść zabieg założenia portu centralnego, aby uniknąć ciągłych nakłuć, które sprawiały jej wielki ból. Choroba sprawia, że Mia często cierpi z powodu bólu ucha, co wpłynęło na jej rozwój i sprawiło, że później zaczęła chodzić. Jednak nasza dziewczynka jest pełna determinacji, ćwiczy i z każdym dniem robi postępy. Dzięki wsparciu swojej starszej siostry nieustannie się uśmiecha, śmieje i walczy dalej, mimo że musimy bardzo uważać na to, gdzie i kiedy się bawi. Każdy wyjazd na badania do Warszawy to wyzwanie emocjonalne i finansowe, dlatego zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc. Koszty leczenia, transportu, rehabilitacji i specjalnej opieki są ogromne, ale nadzieja na lepsze jutro dla Mii jest jeszcze większa. Potrzebujemy Waszego wsparcia, aby nasza córeczka mogła dalej walczyć o zdrowie i odzyskać pełnię radości dzieciństwa. Z serca dziękujemy za każdy gest wsparcia i za to, że jesteście z nami w tej trudnej drodze. Wierzymy, że wspólnymi siłami uda się nam dokonać naprawdę wiele! Rodzice Mii

20 015 zł
Aleksandra Oberda
9 dni do końca
Aleksandra Oberda , 6 lat

Przez koszmarną diagnozę mała Ola musi walczyć o zdrowie❗️RATUNKU❗️

Jesteśmy rodzicami trzech wspaniałych córek. Niestety, jedna z nich nie może cieszyć się beztroskim dzieciństwem. Od dnia postawienia diagnozy okropny ból i rozpacz codziennie rozrywa nasze serca. Choroba odbiera Oli sprawność… Musimy uratować jej wzrok! Ciąża przebiegała prawidłowo, a po urodzeniu nic nie wskazywało na to, że córeczka jest ciężko chora. Z czasem jednak zaczęliśmy zauważać niepokojące sygnały w jej zachowaniu. Niedługo później dowiedzieliśmy się, że to napady lekoopornej padaczki! Ola trafiła do szpitala, gdzie zrobiono jej rezonans mózgu. Okazało się, że w głowie naszego dziecka jest bardzo dużo guzów. Po dalszej diagnostyce i kolejnych badaniach lekarze stwierdzili u Oli stwardnienie guzowate! To był szok! Świat naszej rodziny zawalił się w jednym momencie… Chcieliśmy obudzić się z tego koszmaru… Ciągle szpital, badania i płacz, który nie daje ukojenia. Z każdym dniem było jednak gorzej. Kolejnym ciosem okazał się wynik badania okulistycznego, które wykazało guzy także w oczach Oli! Córeczka rozpoczęła leczenie, jednak ze względu na ciągłe infekcje trzeba było je przerwać. Wciąż jednak szukamy innego sposobu czy leku, który pomoże Oli. Nie możemy czekać, aż guzy zaczną rosnąć i niszczyć maleńkie ciało naszej córeczki! Choroba nie śpi! Opieka nad Olą to duże wyzwanie. Nigdy nie wiemy, co przyniesie kolejny dzień… Na tę chwilę córeczka wymaga ciągłej opieki, nie komunikuje się i potrzebuje pomocy we wszystkich czynnościach. Marzymy, aby Ola stała się kiedyś na tyle samodzielna, że nie będziemy się martwić, co się stanie, gdy nas zabraknie… Życie z chorobą stało się już naszą normalnością, choć nigdy się z tym nie pogodzimy. Córeczka jest pod stałą opieką wielu różnych specjalistów. Codzienność Oli wygląda inaczej niż jej rówieśników – zamiast na zajęcia dodatkowe, jeździmy na terapię… Choroba i napady padaczkowe w każdej chwili mogą odebrać Oli sprawność i wszystko, co do tej pory wypracowała. Nigdy nie prosiliśmy o pomoc, ale teraz sami sobie nie poradzimy… Koszty wizyt lekarskich i rehabilitacji są ogromne! Wierzymy jednak, że Wasza pomoc da Oli nadzieję, by zobaczyła dobro i kiedyś sama powiedziała „dziękuję!”. Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę! Rodzice

16 440 zł
Jakub Krzemiński
Pilne!
Jakub Krzemiński , 49 lat

Leczenie przestało działać❗️ Ratuj życie taty czwórki dzieci!

Spełnił się najczarniejszy scenariusz! Mój mąż walczy z nowotworem, który znów wychodzi na prowadzenie… Ostatnie wyniki zupełnie nas załamały. WZNOWA. Dla nas to jak koniec świata…  W grudniu 2019 roku do życia naszej rodziny wkroczył potwór. Przez wiele miesięcy niepozornie dawał o sobie znać. Kuba, mimo że był pod opieką lekarzy, długo nie usłyszał prawidłowej diagnozy. Dopiero w marcu 2020 roku, po długiej 3-tygodniowej diagnostyce i pobraniu wycinków z płuca zapadł wyrok – nowotwór złośliwy płuc z przerzutami do opłucnej w IV stopniu zaawansowania! To jemu podporządkowaliśmy ostatnie lata naszego życia. Najtrudniejsze, jakie pamiętam. Dzięki Waszej pomocy Kuba przeszedł immunoterapię, która w połączeniu z celowanym leczeniem genetycznym zdziałała cuda i przerzuty wycofały się z organizmu męża. Niestety, to koniec dobrych wieści. Leczenie przestało działać! Od podania ostatniej immunoterapii minęły 3 lata. Nowotwór miał czas, by zebrać siły, odnaleźć inną drogę i mutować dodatkowo. Udało mu się. W prawym płucu Kuby wykryto kolejne zmiany… Choć samej trudno mi w to uwierzyć, kolejny raz, przełykając własne łzy, muszę prosić o pomoc. Kuba potrzebuje ponownej immunoterapii - 5 wlewów, każdy z nich w cenie, która powala zwykłego człowieka… Jego organizm traci siły, by walczyć samodzielnie. Ja sama też mu nie pomogę… Dlatego błagam, pomóżcie uratować najlepszego męża, tatę czwórki dzieci i dobrego człowieka. To jeszcze nie czas, by się żegnać… Daria, żona

15 187,00 zł ( 20,39% )
Brakuje: 59 282,00 zł
Lenka Dobrowolska
Pilne!
Lenka Dobrowolska , 7 lat

BIAŁACZKA wypełnia dzieciństwo Leny bólem❗️ Błagam, POMÓŻ❗️

Od lipca 2023 roku ciągnie się okropny koszmar, którego nikt nie był w stanie przewidzieć. Stan zdrowia Leny bardzo mnie niepokoił – córeczka słabła, była chuda i nie miała energii… Długo szukałam pomocy u różnych specjalistów. Gdy w końcu usłyszałam diagnozę, nie byłam w stanie w nią uwierzyć! „Ostra białaczka limfoblastyczna” – w tamtym momencie słowa lekarza zmroziły krew w moich żyłach, a spod stóp osunął się grunt… Nie dowierzałam, że to spotkało właśnie Lenkę! Moje ukochane, niegdyś pełne energii dziecko wyniszczał NOWOTWÓR! Nie takie miało być jej dzieciństwo! Po postawieniu diagnozy, trzy i pół miesiąca spędziłam z córeczką w szpitalu. W tym czasie przeprowadzano kolejne badania, a Lena przyjmowała chemioterapię. Nie sposób opisać, jak bardzo stresujący był ten czas. Wylałam litry łez, patrząc na wycieńczone ciało mojego dziecka, nie mogąc mu pomóc. Ta bezsilność nadal rozrywa mi serce każdego dnia… Lena stale musi przyjmować chemioterapię, która osłabia jej organizm. Wątroba i trzustka nie są w stanie wytrzymać tak intensywnego leczenia, dlatego konieczne jest robienie przerw. Pobyty w szpitalu są bardzo długie i wyczerpujące. Córeczka ciężko je znosi… Jej maleńkie ciało nie było gotowe na walkę o życie! Każdego dnia Lenie i mi towarzyszy wiele różnych emocji. Codziennie przeżywamy stres, złość, nerwy, rozpacz… Czasem pojawia się też radość, jednak szybko wraca niepokój i strach o to, co przyniesie kolejny dzień. Żaden człowiek nie powinien przez to przechodzić! Mimo osłabienia i bólu Lena dzielnie walczy o zdrowie, a ja wierzę, że w końcu wygra! Tak bardzo tęsknię za dawnymi czasami, pozbawionymi cierpienia... Cały czas mam nadzieję, że dobre chwile niedługo wrócą, a moja córeczka znów będzie szczęśliwą, energiczną dziewczynką sprzed choroby! Muszę zrobić wszystko, by Lena pokonała białaczkę! Niestety, ogromną przeszkodą są pieniądze… Specjalistyczne leczenie i rehabilitacja są bardzo kosztowne i sama nie dam rady dalej ich opłacać. To jednak jedyna nadzieja na powrót mojej córeczki do zdrowia! Błagam, pomóżcie jej w tej trudnej walce! Każda złotówka będzie na wagę złota! Anna, mama

14 523,00 zł ( 17,06% )
Brakuje: 70 584,00 zł
Maja i Alicja Lewandowskie
3 dni do końca
Maja i Alicja Lewandowskie , 11 lat

Pomóż zatrzymać choroby i uchronić mamę i córkę przed wózkiem inwalidzkim!

Odkąd dowiedziałam się o chorobie mojej córeczki wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, by zapewnić jej lepszą przyszłość. Podczas wieloletniej walki o zdrowie mojego dziecka nie zauważyłam, jak bardzo pogorszył się mój własny stan. Teraz, gdy choroba w zastraszającym tempie odbiera nam zdrowie, musimy walczyć ze zdwojoną siłą! Grozi nam całkowita utrata sprawności! Maja od dziecka chciała ćwiczyć gimnastykę akrobatyczną, bieganie, jazdę na rolkach, czy łyżwach. Jednym zdaniem – żyć tak, jak żyją jej rówieśnicy – bez ograniczeń. Wraz z mężem dążyliśmy do tego celu. Niestety, nasza córeczka choruje na postępujący zanik mięśni. Ma problem z utrzymywaniem równowagi i swobodnym staniem w miejscu. Gdyby nie ortezy, sprawy miałyby się jeszcze gorzej. Podczas walki o Maję przesunęłam marzenia o podróżach na dalszy plan. To zdrowie mojego dziecka było dla mnie najważniejsze. Leczenia i rehabilitacja córki pochłonęły mnie do tego stopnia, że zapomniałam zadbać w tym wszystkim o siebie. Postępująca polineuropatia zmusiła mnie do rezygnacji z pracy. Dziś przejście w ortezach kilkudziesięciu metrów stanowi dla mnie wyzwanie. Bez specjalistycznego sprzętu nie dałabym rady zrobić ani kroku. Rzeczywistość, którą obie znamy, nie jest spełnieniem naszych marzeń. Nasze stopy bezwładnie opadają, słabną ręce i nogi, zanikają mięśnie, nerwy oraz czucie, szybko tracimy siły. Bez codziennej rehabilitacji nie będziemy w stanie zrobić kompletnie nic – nawet podnieść szklanki z wodą, żeby się napić… Nie mam siły odkręcić butelki, przenieść zakupów ze sklepu do samochodu, nawet lekkie przedmioty wypadają mi z rąk. Jak w tym stanie pomóc własnemu dziecku? Rozpacz, jakiej codziennie doświadczam, jest dla mnie nie do wytrzymania… Uczucie bezradności powoli mnie pokonuje. Naszych chorób nie da się zatrzymać, można tylko spowolnić ich postęp. Moim największym marzeniem jest wywalczenie dla Majki samodzielności. Muszę być sprawna, żeby jak najdłużej pomagać córce i nie zostawiać naszych problemów na barkach męża… Zawsze byliśmy w tym razem. Teraz to on sam musi się nami zająć. Leczenie generuje ogromne koszty. Choroba postępuje błyskawicznie i niezbędna jest profesjonalna, stała rehabilitacja oraz kosztowny sprzęt medyczny. Potrzeba nam również specjalistycznej diagnostyki dla córki, żeby móc określić, w którym kierunku pójdzie choroba… Wszelka pomoc będzie na wagę złota! Ciągle wzrastające koszty leczenia i rehabilitacji przerastają nasze możliwości finansowe. Każda wpłata pomaga chronić nas przed widmem wózka inwalidzkiego. Pomóżcie, proszę! Alicja mama Mai

12 861 zł
Joanna Ślużyńska
Joanna Ślużyńska , 21 lat

Podaruj Asi szansę na choć odrobinę samodzielności!

Nasza córka Joanna cierpi na niedowład czterokończynowy w wyniku nagłego zatrzymania krążenia. Jako mama jestem prawnym opiekunem córki. Asia urodziła się zdrowa, otrzymała 10 punktów w skali Apgar. Rozwijała się i rosła prawidłowo. Wszystko zmieniło się kiedy skończyła 2-latka… Na skutek przeziębienia i wysokiej temperatury trafiła do miejscowego szpitala. Tam zatrzymała się krążeniowo! Lekarzom udało się przywrócić funkcje życiowe naszej córki, ale od 19 lat jest osobą niepełnosprawną. Zatrzymanie krążenia spowodowało niedotlenienie struktur mózgu i trwałe jego uszkodzenie, co w konsekwencji poskutkowało utratą funkcji ruchowych i intelektualnych, dodatkowo wiele innych nieprawidłowych objawów neurologicznych ze strony ośrodkowego układu nerwowego.  Mózg Joasi został uszkodzony w takim stopniu, że dotąd zdrowe dziecko przestało chodzić, mówić, siadać… Lekarze określili stan córki jako wegetatywny. W jednej chwili nasz świat się zawalił. Musieliśmy pożegnać dawną Asię, a przyjąć zupełnie nową, inną, obcą. Całym sercem kochaliśmy ją i to właśnie miłość dała nam siłę do walki o zdrowie i przyszłość naszej małej córeczki.  Robiliśmy i robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby przywrócić naszemu dziecku  możliwie jak największą sprawność. Jedna chwila zmieniła nasze życie w ciągłą walkę, o zdrowie naszego dziecka. Dzięki intensywnej rehabilitacji i wielokierunkowej terapii Asia zaczęła do nas wracać. Powoli zaczęła mówić, najpierw krótkie wyrazy, obecnie całe zdania. Zgłasza swoje potrzeby i zachcianki. Opowiada co było w szkole, uwielbia książki. Niestety nie siedzi sama, nie chodzi, ma niedowład rąk i nóg. Porusza się na wózku i wymaga pomocy we wszystkich czynnościach. Cały swój czas i uwagę poświęcamy Joasi, jednak nieustannie przegrywamy ze spastyką, która nie pozwala naszej córce zapanować nad własnym ciałem. Dlatego, gdy dowiedzieliby się, że jest możliwość zakupu dla Asi elektrycznego wózka inwalidzkiego, którym będzie w stanie sama kierować – byliśmy w pozytywnym szoku! Córka była już na jeździe próbnej i tak jej się spodobało, że nie chciała z niego wysiąść. Wybrała sobie nawet kolor! Codziennie pyta nas, kiedy pojedziemy go odebrać. Wtedy pęka nam serce, ponieważ mimo częściowej refundacji, nie jesteśmy w stanie samodzielnie wygospodarować na to tak olbrzymiej kwoty! Do tego pozostało nam bardzo mało czasu, musimy dokonać wpłaty do końca roku, inaczej refundacja na wózek przepadnie! Nie możemy do tego dopuścić. Widzimy jak wiele dobra wprowadziłby ten sprzęt do naszego życia. Asieńka mogłaby poczuć, chociaż namiastkę samodzielności, a my odczulibyśmy wielką ulgę. Z całego serca prosimy o wsparcie. Wiemy, że kwota jest ogromna i pozostało tylko kilka tygodni, na jej zebranie, ale tylko z pomocą ludzi dobrych serc może nam się udać! Za każdą wpłatę będziemy niezwykle wdzięczni! Rodzice Joasi

12 354,00 zł ( 24,7% )
Brakuje: 37 646,00 zł