Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mikołaj Kałużny
Pilne!
Mikołaj Kałużny , 4 latka

❗️Nasz mały wojownik walczy z białaczką❗️Pomożesz mu wygrać tę wojnę?

Serce nam pęka, gdy patrzymy na naszego synka. Gdyby było można, przejęlibyśmy cały ten ból i cierpienie… Mikołaj to malutki chłopiec, ale wielki wojownik. Toczy wojnę z okrutnym przeciwnikiem, który chce nam go odebrać – ostrą białaczką limfoblastyczną! Nasza historia zaczęła się w lipcu 2023. Byliśmy wówczas na wakacjach na Podlasiu. Mikołaj kilka dni wcześniej obchodził swoje trzecie urodzinki i nic nie wskazywało na to, że za chwilę nasze życie zamieni się w koszmar… 18 lipca zauważyliśmy kilka czerwonych plamek i siniaczków na ciele synka. Początkowo nie wzbudziło to w nas niepokoju, ponieważ wzięliśmy to za objaw alergii, na które cierpi Mikołaj. W kolejnych dniach plamek było jednak coraz więcej. Postanowiliśmy wykonać badania.   W laboratorium po wysłuchaniu nas i obejrzeniu Mikołajka laborantka nakazała nam natychmiast udać się do szpitala. Tam zlecono badanie krwi oraz USG brzuszka i węzłów chłonnych. Okazało się, że nasz kochany chłopiec ma powiększoną wątrobę, trzustkę i węzły chłonne! A badania krwi wykazały niski poziom hemoglobiny i płytek krwi. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje! Pilnie przetransportowano nas na oddział onkologii i hematologii dziecięcej w Białymstoku. Tam przetoczono Mikołajkowi krew! Po ponownych badaniach krwi usłyszeliśmy diagnozę - ostra białaczka!  Nasze serca pękły na miliony kawałków, a strach zwalił z nóg… Od tego dnia zaczęła się walka o życie i zdrowie naszego skarba. Ze względu na ciężki stan Mikołaj natychmiast musiał rozpocząć leczenie. Mimo że byliśmy tak daleko od domu, zdecydowaliśmy się na jego wdrożenie.   Pierwszą chemię zniósł dobrze. Jedynym skutkiem ubocznym było wypadnięcie włosków. Niestety, w połowie drugiego cyklu leczenia wyniki Mikołaja były tak złe, że konieczna była izolacja ochronna. Co 2-3 dni musiał mieć przetaczaną krew i płytki! W trakcie izolacji jego stan się pogorszył, wykryto sepsę i ostre zapalenie płuc, a do tego zakażenie cewnika, za pomocą którego przyjmuje chemię. Strach o życie naszego dziecka powrócił! Nasz wojownik szybko uporał się jednak z kolejną przeszkodą.  Po miesiącu izolacji lekarze podjęli decyzje o usunięciu zakażonego cewnika, a kilka dni później operacyjnie założyli mu nowy. Mikuś ma już kilka blizn po tych wszystkich zabiegach. Serce nam pęka, gdy widzimy, jak cierpi. Ale nasz skarb, mimo tylu ukłuć, leków, chemii i różnych badań, każdego dnia dzielnie walczy! Jesteśmy z niego tacy dumni! Synek rozpoczął trzeci blok chemii. Skutki uboczne są okropne! Ma poparzone śluzówki w buzi i usta. Przechodzi obecnie specjalną terapię, która pomoże ulżyć mu w cierpieniu. Oprócz chemii dożylnej przyjmuje też chemię doustną oraz leki na wątrobę. Chemioterapia oprócz niszczenia komórek blastycznych niszczy też wszystko inne w ciele naszego dziecka... Bardzo mocno wpływa na stawy, zęby, wątrobę, trzustkę, serduszko i nerki!  Patrząc na synka, chce nam się płakać, ale zrobimy wszystko, by jak najszybciej wrócił do zdrowia! I do domku, gdzie czeka na niego starszy brat. Mikuś to radosny, pełen energii i mądry jak na swój wiek chłopiec. Niestety, czeka go bardzo długa walka. Samo leczenie trwa 2 lata. Później rozpocznie się  walka o powrót do sprawności.  Prywatne wizyty, długa i kosztowna rehabilitacja oraz odpowiednia suplementacja i dieta to dla Mikiego szansa na normalne, zdrowe życie! Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc synowi. Dlatego prosimy Was wszystkich o wsparcie! Razem damy radę! Rodzice Mikołaja, Gosia i Szymon

27 551 zł
Sylwia Stankiewicz
Sylwia Stankiewicz , 4 latka

Zbyt mała na tak wiele cierpienia... Wciąż pomagamy Sylwii❗️

Bardzo chciałabym zabrać to cierpienie! Sprawić, że moje dziecko już nigdy nie będzie musiało zmagać się z bólem, ograniczeniami i dezorientacją po zbyt długim pobycie w szpitalu. Chcę, żeby jej dom był obok nas, nie na kolejnym oddziale, gdzie lekarze będą walczyć o jej przyszłość…  Macierzyństwo wyobrażałam sobie jako niekończącą się przygodę i coś, co będzie mnie zaskakiwało niemalże każdego dnia. Niestety, nawet w najgorszych scenariuszach nie byłam w stanie przewidzieć tego, że tym zaskoczeniem będą diagnozy i cierpienie, które zdominuje codzienność mojej córeczki. To przerażające patrzeć na ból własnego dziecka. Czasem, kiedy ona płacze, po moich policzkach również płyną łzy bezsilności, przerażenia…  Przeprowadzone badania wykazały, że pomiędzy półkulami mózgu mojej córeczki - znajdują się torbiele. Dodatkowo lekarze stwierdzili nieprawidłowo wykształconą gałkę oczną oraz obustronny rozszczep wargi i podniebienia. Z ogromnym strachem rozmawiałam z lekarzami w obawie, że przekażą mi kolejne złe informacje… Dzisiaj Sylwia jest dzieckiem leżącym. Nie siedzi, leżąc na boku, zdarza jej się przekręcić na plecy albo na brzuch. Nie łapie zabawek, nie trzyma ich i nie utrzymuje kontaktu wzrokowego. Reaguje na dźwięki otoczenia, ale nie mówi. Widoczna asymetria ciała Sylwusi jest wynikiem skoliozy i rotacji kręgów. Minęły lata walki i moja córeczka jest po 3. operacjach. A to nie koniec, bo czeka ją jeszcze kilka m.in. na przegrodę nosową i przeszczep kości. Walka z przeciwnościami losu i paraliżującymi ograniczeniami to jedno. Jest jednak druga strona medalu: konsultacje medyczne, stała opieka specjalistów, zakup leków to wydatki, które zdają się wciąż nie mieć końca.  Dotychczasowe wsparcie, które otrzymaliśmy, było nieocenione w leczeniu Sylwii, ale tak walka się nie kończy. Przed nami jeszcze wiele trudności i wciąż boimy się, że niebawem staniemy przed bardzo trudnym wyborem – pomiędzy tym, co możemy zapewnić naszej córeczce, a z czego zwyczajnie musimy zrezygnować ze względu na brak środków.  Zmierzenie się z chorobą dziecka jest potwornie trudne. Dzięki Wam udało nam się zebrać środki i w tym przerażającym, ciemnym tunelu choroby rozbłysło światełko nadziei. Dziś znów prosimy Was o iskierkę, która wskaże nam drogę ku zdrowiu naszej Sylwii. Rodzice  

26 797,00 zł ( 83,96% )
Brakuje: 5 118,00 zł
Oliwia Opolska
4 dni do końca
Oliwia Opolska , 5 lat

Walczymy każdego dnia! Przyszłość Oliwki na wagę złota!

Nasza wdzięczność jest nie do opisania! To dzięki Wam Oliwka tak wspaniale się rozwija. Lekarze nie dawali szans, jednak jej waleczność połączona z Waszymi ogromnymi sercami sprawiła cud! Obecnie nasza waleczna córeczka chodzi, robi gigantyczne postępy w zakresie motoryki dużej i małej. Wchodzi, schodzi ze schodów, a nawet skacze! Samodzielnie je, poznawczo również poczyniła ogromne postępy. Ostatni nawet powiedziała „mam", patrząc na mamę! To pierwszy krok do pełnych wyrazów! Stymulacje mózgu, turnusy rehabilitacyjne, zajęcia z logopedą mają ogromny wpływ i to wszystko procentuje. Chcemy kuć żelazo, póki gorące, póki mózg jest plastyczny. To teraz jest czas, który musimy wykorzystać w DWUSTU PROCENTACH! Oliwia potrzebuje stymulacji i terapii przez cały rok, co jest wyjątkowo kosztowne. Motywują nas widoczne gołym okiem postępy. W dalszej perspektywie przyjdzie czas na kolejne działania rehabilitacyjne i leczenie, które pomogą Oliwce łatwiej żyć! Dlatego też zwracamy się do Was, ludzi o dobrych sercach, o wsparcie nas w walce o zdrowie Oliwii. Nasza historia:  Gdy Oliwia się urodziła, nic nie wskazywało na to, że mogą pojawić się jakiekolwiek problemy zdrowotne. Gdy skończyła roczek, zaczęła się nasza walka z czasem, walka o zdrowie... Opóźnienie psychoruchowe Oliwki zaczęło nas niepokoić, przez co rozpoczęliśmy czasochłonny i żmudny proces diagnostyczny z jednoczesnym intensywnym wspomaganiem jej rozwoju. Dnia 24.10.2021 roku otrzymaliśmy druzgocącą diagnozę - ultrarzadka wada genetyczna CASK. Choroba jest nieuleczalna, nie istnieje żadna farmakologia, która mogłaby poprawić funkcjonowanie Oliwii. Zgodnie z najnowszymi badaniami wyłącznie intensywna stymulacja i rehabilitacja mogą poprawić jej funkcjonowanie psychoruchowe... Wyłącznie intensywna i kosztowna rehabilitacja może sprawić, że Oliwia dorówna rówieśnikom i kiedyś usłyszymy najpiękniejsze słowa: MAMA i TATA. Bardzo trudno jest nam prosić o pomoc, lecz chęć pomocy naszemu dziecku i ogromna determinacja jest silniejsza niż jakakolwiek duma!  Rodzice Oliwki Kwota zbiórki jest szacunkowa.    

24 468 zł
Jaromir Jasiński
Jaromir Jasiński , 3 latka

Jaruś potrzebuje Twojego wsparcia! POMÓŻ!

Dzieci zdecydowanie wprowadzają wiele szczęścia do życia rodziców. Szczególnie gdy pojawiają się na świecie we dwójkę. Gdy dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami bliźniaków byliśmy bardzo szczęśliwi! Niestety nagle pojawiły się komplikacje... Byliśmy na badaniu kontrolnym w 29. tygodniu ciąży, kiedy okazało się, że tętna naszych dzieci spadają. Konieczne było pilne cesarskie cięcie! Lekarze walczyli o naszych chłopców z wszystkich sił! Przez powikłanie, jakim jest zespół podkradania i niedotlenienie sytuacja jednego z naszych dzieci była cięższa... Jaruś urodził się taki malutki… Ważył zaledwie 600 gram i otrzymał tylko 1 punkt w skali Apgar. Jego stan był ciężki. W drugiej dobie życia przeszedł poważną operację z powodu perforacji jelita, która później niestety wystąpiła ponownie, wymagając kolejnego zabiegu i resekcji jelita. Synek trafił do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie cały wykwalifikowany zespół neonatologów i innych specjalistów wspierał jego malutki organizm w funkcjonowaniu. Szczególnie układu oddechowego, krążeniowego, nerek oraz tarczycy. Tak bardzo baliśmy się o nasze dziecko! Przez skrajne wcześniactwo u Jaromira wystąpiły również poważne zaburzenia wzroku, przez co syn musiał przejść laseroterapię. Niestety do dziś nasze dziecko ma ograniczone pole widzenia. Jaruś został wypisany do domu dopiero po siedmiu miesiącach. Wrócił z sondą donosową, przez którą był karmiony przez kolejnych kilka miesięcy. Na szczęście dzięki włożonej ciężkiej pracy naszej i zespołu terapeutów nauczył się przyjmować pokarm doustnie. Nasz dzielny wojownik wywalczył to co najważniejsze – życie, lecz do chwili obecnej trudny start, problemy zdrowotne i rozwojowe stanowią wyzwanie w jego codziennym funkcjonowaniu…  Pomimo swojego wieku Jaruś znacznie odbiega rozwojowo od swoich rówieśników. Syn jeszcze nie chodzi, ani nie mówi. Wymaga stałej, zaawansowanej rehabilitacji oraz wsparcia rozwoju w zakresie procesowania sensorycznego, rozumienia, adaptacji do zmian w otoczeniu, koordynacji oko-ręka i wsparcia wzroku.  Nasze dziecko jest dzielnym, małym wojownikiem, jednak potrzebuje regularnego wsparcia wielu specjalistów, aby w przyszłości miał szansę na sprawnie funkcjonowanie. Jaruś jest objęty programem wczesnego wspomagania rozwoju, który zapewnia do 8 godzin w miesiącu specjalistycznej pomocy w rozwoju psychoruchowym i społecznym. Jest to jednak niewystarczające, dlatego zalecono nam skorzystanie z odpłatnych turnusów  rehabilitacyjnych. Poza turnusami zależy nam również, aby Jaromir uczęszczał na integrację odruchów wzrokowo-słuchowych i terapię Neuro Taktylną. W celu rozwinięcia umiejętności psychospołecznych potrzebuje też kompleksowej terapii w Terapeutycznym Punkcie Przedszkolnym, który zapewni mu przygotowanie do przejścia do przedszkola integracyjnego.  Niestety to wszystko generuje olbrzymie koszty i aby zapewnić synkowi optymalne szanse na rozwój, potrzebujemy wsparcia. Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie. Pomóżcie Nam zawalczyć o przyszłość naszego synka! Rodzice Jaromira

20 891,00 zł ( 19,63% )
Brakuje: 85 492,00 zł
Agnieszka Sokołowska
7 dni do końca
Agnieszka Sokołowska , 29 lat

Proszę, pomóż mi odzyskać życie bez bólu!

Mam na imię Agnieszka. Od wielu lat toczę codzienną walkę z bólem, którego źródła nikt nie potrafił znaleźć. Przez ten czas słyszałam, że wymyślam i nic mi nie dolega, ale rzeczywistość była zupełnie inna. Każdy dzień to walka z niesamowitym bólem brzucha, wzdęciami i zaparciami, które uniemożliwiają mi normalne funkcjonowanie. Wszystko zaczęło się w 2009 roku, kiedy pierwszy raz poczułam okropny ból – kolkę uniemożliwiającą normalne funkcjonowanie. Po czasie przeszła, jednak ataki pojawiały się coraz częściej. Do tego dochodziły wzdęcia i kilkudniowe lub kilkunastodniowe zaparcia, na które nie pomagały żadne środki przeczyszczające. Mój brzuch puchnie do takiego stopnia, że wyglądam, jakbym była w ciąży. Te dolegliwości zamknęły mnie w czterech ścianach, odcinając od świata i ludzi, których kocham. Przez lata konsultowałam się z dziesiątkami lekarzy, wydałam mnóstwo pieniędzy na badania i leki, ale nikt nie potrafił mi pomóc. W 2021 roku wykryto u mnie SIBO, które było leczone 3 razy, jednak bez poprawy. Objawy coraz bardziej się nasilały. To było nie do zniesienia! Dopiero po wielu latach cierpienia dowiedziałam się, że przyczyną moich problemów jest endometrioza z adenomiozą. Rezonans magnetyczny potwierdził diagnozę – zmiany umiejscowione zaszyjkowo, powodujące zrost esicy z otrzewną, co tłumaczy moje objawy. Co gorsza, dowiedziałam się, że jedynym sposobem wyleczenia adenomiozy jest usunięcie macicy. Te choroby niszczą moje ciało i odbierają mi radość z życia. Uniemożliwiają treningi, normalną aktywność, jazdę na rowerze czy przemieszczanie się. Aktualne leczenie zachowawcze nie daje ulgi, a wręcz powoduje większy dyskomfort – krwawienia kilka razy w miesiącu, brak energii do życia i nasilenie objawów jelitowych. Dzisiaj wiem już, że muszę wykonać operację usunięcia ognisk. Diagnoza była jak wyrok – jedyną szansą na normalne życie jest operacja, której koszt to aż 50 000 złotych! Niestety, nie jestem w stanie uzbierać tej kwoty w tak krótkim czasie, a operacja musi odbyć się już w styczniu 2025 roku. Każdy dzień zwłoki to dla mnie więcej bólu, więcej cierpienia i mniej nadziei na lepsze jutro. Chcę znów cieszyć się życiem, wrócić do sportu, który kocham, i po prostu żyć bez bólu! Koszty operacji, konsultacji dietetyka, fizjoterapeuty uroginekologicznego, badań i wizyt lekarskich są ogromne. Wierzę jednak, że z Twoją pomocą uda mi się zebrać potrzebne środki. Trudno mi prosić o pomoc, bo zwykle to ja wspierałam różne zbiórki i nigdy nie sądziłam, że sama będę potrzebować pomocy. Nie mam jednak innego wyjścia… Proszę, pomóż mi uzbierać pieniądze na tę operację. Będę wdzięczna za każdą złotówkę, przybliżającą mnie do dnia, w którym obudzę się bez bólu. Agnieszka

19 020,00 zł ( 29,79% )
Brakuje: 44 810,00 zł
Aleksandra Oberda
8 dni do końca
Aleksandra Oberda , 6 lat

Przez koszmarną diagnozę mała Ola musi walczyć o zdrowie❗️RATUNKU❗️

Jesteśmy rodzicami trzech wspaniałych córek. Niestety, jedna z nich nie może cieszyć się beztroskim dzieciństwem. Od dnia postawienia diagnozy okropny ból i rozpacz codziennie rozrywa nasze serca. Choroba odbiera Oli sprawność… Musimy uratować jej wzrok! Ciąża przebiegała prawidłowo, a po urodzeniu nic nie wskazywało na to, że córeczka jest ciężko chora. Z czasem jednak zaczęliśmy zauważać niepokojące sygnały w jej zachowaniu. Niedługo później dowiedzieliśmy się, że to napady lekoopornej padaczki! Ola trafiła do szpitala, gdzie zrobiono jej rezonans mózgu. Okazało się, że w głowie naszego dziecka jest bardzo dużo guzów. Po dalszej diagnostyce i kolejnych badaniach lekarze stwierdzili u Oli stwardnienie guzowate! To był szok! Świat naszej rodziny zawalił się w jednym momencie… Chcieliśmy obudzić się z tego koszmaru… Ciągle szpital, badania i płacz, który nie daje ukojenia. Z każdym dniem było jednak gorzej. Kolejnym ciosem okazał się wynik badania okulistycznego, które wykazało guzy także w oczach Oli! Córeczka rozpoczęła leczenie, jednak ze względu na ciągłe infekcje trzeba było je przerwać. Wciąż jednak szukamy innego sposobu czy leku, który pomoże Oli. Nie możemy czekać, aż guzy zaczną rosnąć i niszczyć maleńkie ciało naszej córeczki! Choroba nie śpi! Opieka nad Olą to duże wyzwanie. Nigdy nie wiemy, co przyniesie kolejny dzień… Na tę chwilę córeczka wymaga ciągłej opieki, nie komunikuje się i potrzebuje pomocy we wszystkich czynnościach. Marzymy, aby Ola stała się kiedyś na tyle samodzielna, że nie będziemy się martwić, co się stanie, gdy nas zabraknie… Życie z chorobą stało się już naszą normalnością, choć nigdy się z tym nie pogodzimy. Córeczka jest pod stałą opieką wielu różnych specjalistów. Codzienność Oli wygląda inaczej niż jej rówieśników – zamiast na zajęcia dodatkowe, jeździmy na terapię… Choroba i napady padaczkowe w każdej chwili mogą odebrać Oli sprawność i wszystko, co do tej pory wypracowała. Nigdy nie prosiliśmy o pomoc, ale teraz sami sobie nie poradzimy… Koszty wizyt lekarskich i rehabilitacji są ogromne! Wierzymy jednak, że Wasza pomoc da Oli nadzieję, by zobaczyła dobro i kiedyś sama powiedziała „dziękuję!”. Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę! Rodzice

16 440 zł
Jakub Krzemiński
Pilne!
Jakub Krzemiński , 49 lat

Leczenie przestało działać❗️ Ratuj życie taty czwórki dzieci!

Spełnił się najczarniejszy scenariusz! Mój mąż walczy z nowotworem, który znów wychodzi na prowadzenie… Ostatnie wyniki zupełnie nas załamały. WZNOWA. Dla nas to jak koniec świata…  W grudniu 2019 roku do życia naszej rodziny wkroczył potwór. Przez wiele miesięcy niepozornie dawał o sobie znać. Kuba, mimo że był pod opieką lekarzy, długo nie usłyszał prawidłowej diagnozy. Dopiero w marcu 2020 roku, po długiej 3-tygodniowej diagnostyce i pobraniu wycinków z płuca zapadł wyrok – nowotwór złośliwy płuc z przerzutami do opłucnej w IV stopniu zaawansowania! To jemu podporządkowaliśmy ostatnie lata naszego życia. Najtrudniejsze, jakie pamiętam. Dzięki Waszej pomocy Kuba przeszedł immunoterapię, która w połączeniu z celowanym leczeniem genetycznym zdziałała cuda i przerzuty wycofały się z organizmu męża. Niestety, to koniec dobrych wieści. Leczenie przestało działać! Od podania ostatniej immunoterapii minęły 3 lata. Nowotwór miał czas, by zebrać siły, odnaleźć inną drogę i mutować dodatkowo. Udało mu się. W prawym płucu Kuby wykryto kolejne zmiany… Choć samej trudno mi w to uwierzyć, kolejny raz, przełykając własne łzy, muszę prosić o pomoc. Kuba potrzebuje ponownej immunoterapii - 5 wlewów, każdy z nich w cenie, która powala zwykłego człowieka… Jego organizm traci siły, by walczyć samodzielnie. Ja sama też mu nie pomogę… Dlatego błagam, pomóżcie uratować najlepszego męża, tatę czwórki dzieci i dobrego człowieka. To jeszcze nie czas, by się żegnać… Daria, żona

15 187,00 zł ( 20,39% )
Brakuje: 59 282,00 zł
Lenka Dobrowolska
Pilne!
Lenka Dobrowolska , 7 lat

BIAŁACZKA wypełnia dzieciństwo Leny bólem❗️ Błagam, POMÓŻ❗️

Od lipca 2023 roku ciągnie się okropny koszmar, którego nikt nie był w stanie przewidzieć. Stan zdrowia Leny bardzo mnie niepokoił – córeczka słabła, była chuda i nie miała energii… Długo szukałam pomocy u różnych specjalistów. Gdy w końcu usłyszałam diagnozę, nie byłam w stanie w nią uwierzyć! „Ostra białaczka limfoblastyczna” – w tamtym momencie słowa lekarza zmroziły krew w moich żyłach, a spod stóp osunął się grunt… Nie dowierzałam, że to spotkało właśnie Lenkę! Moje ukochane, niegdyś pełne energii dziecko wyniszczał NOWOTWÓR! Nie takie miało być jej dzieciństwo! Po postawieniu diagnozy, trzy i pół miesiąca spędziłam z córeczką w szpitalu. W tym czasie przeprowadzano kolejne badania, a Lena przyjmowała chemioterapię. Nie sposób opisać, jak bardzo stresujący był ten czas. Wylałam litry łez, patrząc na wycieńczone ciało mojego dziecka, nie mogąc mu pomóc. Ta bezsilność nadal rozrywa mi serce każdego dnia… Lena stale musi przyjmować chemioterapię, która osłabia jej organizm. Wątroba i trzustka nie są w stanie wytrzymać tak intensywnego leczenia, dlatego konieczne jest robienie przerw. Pobyty w szpitalu są bardzo długie i wyczerpujące. Córeczka ciężko je znosi… Jej maleńkie ciało nie było gotowe na walkę o życie! Każdego dnia Lenie i mi towarzyszy wiele różnych emocji. Codziennie przeżywamy stres, złość, nerwy, rozpacz… Czasem pojawia się też radość, jednak szybko wraca niepokój i strach o to, co przyniesie kolejny dzień. Żaden człowiek nie powinien przez to przechodzić! Mimo osłabienia i bólu Lena dzielnie walczy o zdrowie, a ja wierzę, że w końcu wygra! Tak bardzo tęsknię za dawnymi czasami, pozbawionymi cierpienia... Cały czas mam nadzieję, że dobre chwile niedługo wrócą, a moja córeczka znów będzie szczęśliwą, energiczną dziewczynką sprzed choroby! Muszę zrobić wszystko, by Lena pokonała białaczkę! Niestety, ogromną przeszkodą są pieniądze… Specjalistyczne leczenie i rehabilitacja są bardzo kosztowne i sama nie dam rady dalej ich opłacać. To jednak jedyna nadzieja na powrót mojej córeczki do zdrowia! Błagam, pomóżcie jej w tej trudnej walce! Każda złotówka będzie na wagę złota! Anna, mama

14 523,00 zł ( 17,06% )
Brakuje: 70 584,00 zł
Maja i Alicja Lewandowskie
2 dni do końca
Maja i Alicja Lewandowskie , 11 lat

Pomóż zatrzymać choroby i uchronić mamę i córkę przed wózkiem inwalidzkim!

Odkąd dowiedziałam się o chorobie mojej córeczki wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, by zapewnić jej lepszą przyszłość. Podczas wieloletniej walki o zdrowie mojego dziecka nie zauważyłam, jak bardzo pogorszył się mój własny stan. Teraz, gdy choroba w zastraszającym tempie odbiera nam zdrowie, musimy walczyć ze zdwojoną siłą! Grozi nam całkowita utrata sprawności! Maja od dziecka chciała ćwiczyć gimnastykę akrobatyczną, bieganie, jazdę na rolkach, czy łyżwach. Jednym zdaniem – żyć tak, jak żyją jej rówieśnicy – bez ograniczeń. Wraz z mężem dążyliśmy do tego celu. Niestety, nasza córeczka choruje na postępujący zanik mięśni. Ma problem z utrzymywaniem równowagi i swobodnym staniem w miejscu. Gdyby nie ortezy, sprawy miałyby się jeszcze gorzej. Podczas walki o Maję przesunęłam marzenia o podróżach na dalszy plan. To zdrowie mojego dziecka było dla mnie najważniejsze. Leczenia i rehabilitacja córki pochłonęły mnie do tego stopnia, że zapomniałam zadbać w tym wszystkim o siebie. Postępująca polineuropatia zmusiła mnie do rezygnacji z pracy. Dziś przejście w ortezach kilkudziesięciu metrów stanowi dla mnie wyzwanie. Bez specjalistycznego sprzętu nie dałabym rady zrobić ani kroku. Rzeczywistość, którą obie znamy, nie jest spełnieniem naszych marzeń. Nasze stopy bezwładnie opadają, słabną ręce i nogi, zanikają mięśnie, nerwy oraz czucie, szybko tracimy siły. Bez codziennej rehabilitacji nie będziemy w stanie zrobić kompletnie nic – nawet podnieść szklanki z wodą, żeby się napić… Nie mam siły odkręcić butelki, przenieść zakupów ze sklepu do samochodu, nawet lekkie przedmioty wypadają mi z rąk. Jak w tym stanie pomóc własnemu dziecku? Rozpacz, jakiej codziennie doświadczam, jest dla mnie nie do wytrzymania… Uczucie bezradności powoli mnie pokonuje. Naszych chorób nie da się zatrzymać, można tylko spowolnić ich postęp. Moim największym marzeniem jest wywalczenie dla Majki samodzielności. Muszę być sprawna, żeby jak najdłużej pomagać córce i nie zostawiać naszych problemów na barkach męża… Zawsze byliśmy w tym razem. Teraz to on sam musi się nami zająć. Leczenie generuje ogromne koszty. Choroba postępuje błyskawicznie i niezbędna jest profesjonalna, stała rehabilitacja oraz kosztowny sprzęt medyczny. Potrzeba nam również specjalistycznej diagnostyki dla córki, żeby móc określić, w którym kierunku pójdzie choroba… Wszelka pomoc będzie na wagę złota! Ciągle wzrastające koszty leczenia i rehabilitacji przerastają nasze możliwości finansowe. Każda wpłata pomaga chronić nas przed widmem wózka inwalidzkiego. Pomóżcie, proszę! Alicja mama Mai

12 861 zł