Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jarek Kociaba
Pilne!
Jarek Kociaba , 44 lata

Leczenie ostatniej szansy w walce z glejakiem❗️Pomóż Jarkowi❗️

Myśl o tym, że mógłbym zostawić moją żonę Agnieszkę i mojego psa Gaję – zupełnie samych, paraliżuje mnie każdego dnia. Mam glejaka – złośliwego guza mózgu. W Polsce już żadnych nadziei na wyleczenie… Moją nadzieją jest immunoterapia w Niemczech. Oczywiście nie obejmuje jej refundacja, a ja nie mam takich środków, by zapłacić za ostatnią szansę na moje życie…  Dlatego dziś jestem tu i bardzo proszę o pomoc – nawet najdrobniejszą. Terapia mogłaby się rozpocząć nawet jutro, jeśli tylko udałoby mi się zebrać środki. Niestety, mój czas się kurczy…  Lato 2023 – wtedy wszystko się zaczęło. Najpierw od delikatnych drgawek w okolicach klatki piersiowej, drżała mi też ręka i głowa. Lekarz znalazł niski poziom witaminy B12 i przepisał mi ją. W międzyczasie pojechałem – po upewnieniu się, że mi to nie zaszkodzi – na wakacje z żoną. Nie sądziłem, że być może to moje ostatnie wakacje w życiu… Niestety, choć poziom witaminy się unormował, objawy były coraz bardziej dokuczliwe. Dostałem skierowanie do szpitala. Tam po standardowych badaniach usłyszałem dramatyczną diagnozę – jest duży guz w mojej głowie!  Zgodziłem się na operację, choć lekarz przedstawił mi ryzyko. Wysokie… 27 lipca 2023 roku guz został usunięty. Okazało się, że to złośliwy glejak… On bardzo często wraca, niestety – chce odebrać życie… Zacząłem chemio– i radioterapię. Operacja na mózgu zostawiła po sobie skutki uboczne. Do dzisiaj walczę z niedowładem lewej nogi. Nie mogę już nawet iść z Gają do lasu na spacer… Ale to jest nic w porównaniu z walką z glejakiem.  Na początku stycznia miałem kontrolny rezonans. Nie spodziewałem się, że guz tak szybko wróci. Miałem nadzieję, że da mi więcej czasu…  Miałem dwie konsultacje w dwóch szpitalach. W jednym zalecają mi ponowną operację usunięcia guza, w drugim – odradzają. Tam lekarz stwierdził, że ona niewiele pomoże, a dodatkowo skończę albo na wózku inwalidzkim, albo przykuty do łóżka. Już do końca życia, które z glejakiem nie będzie długie…  Szukając innego sposobu walki o życie, który zminimalizuje ryzyko zostania “rośliną”, żona znalazła klinikę w Niemczech, w której specjalizują się w leczeniu guzów mózgu, w tym glejaków. Zaproponowano mi immunoterapię. Leczenie to daje duże szanse na przynajmniej zatrzymanie postępów choroby, a może nawet na cofnięcie się jej! W glejaku trudno mówić o całkowitym wyleczeniu. My – chorzy – walczymy o czas, o jak najlepszą jakość życia. O to, by trwało jak najdłużej… Chciałbym spędzić jeszcze wiele wspólnych chwil z żoną, z moimi bliskimi. Jeszcze zabrać Gaję na spacer… Ta szansa kosztuje ok. 400 000 zł. Choć cały czas biorę sterydy, a mój stan pozwala mi jeszcze pracować, sam nie jestem w stanie zgromadzić takiej kwoty. Całe życie moje i mojej żony wraz z diagnozą zmieniło się o 180 stopni. Nie myślimy i nie mówimy o niczym innych. Wszystko jest ukierunkowane na jeden cel – bym mógł żyć. Dlatego dziś bardzo Cię proszę o pomoc. Za każde, nawet najdrobniejsze wsparcie, z całego serca dziękuję. Jarek Synowie żony Pana Jarosława wyruszyli w podróż rowerową z Polski do Chorwacji. Akcja ma na celu zebranie środków na niezbędne leczenie! ⬇️ Jedziemy na rowerze z Polski do Chorwacji w celu zebrania pieniędzy na zbiórkę Jarka❗️

508 656,00 zł ( 86,15% )
Brakuje: 81 770,00 zł
Piotr Jamrozik
Piotr Jamrozik , 40 lat

Pomóż mi odzyskać niezależność, którą utraciłem przez skutki NOWOTWORU❗️

Mam na imię Piotrek i od ponad dwóch dekad walczę z konsekwencjami złośliwego nowotworu kości i szpiku kostnego, którego zdiagnozowano u mnie w wieku 18 lat. Przeszedłem wiele podań chemioterapii, kilkanaście operacji miałem też wstawioną endoprotezę. Mimo to nie poddawałem się i starałem się prowadzić normalne życie. Skończyłem studia, zrobiłem prawo jazdy, pracowałem. Niestety, komplikacje związane z endoprotezą (która była już kilkukrotnie wymieniana) doprowadziły w tym roku do konieczności amputacji nogi na wysokości uda… To była dla mnie ogromna strata, zarówno fizyczna jak i emocjonalna. Gdy spojrzałem pod kołdrę po operacji zrozumiałem, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Początkowy żal zamieniłem jednak w chęć działania. Po tylu latach walki człowiek inaczej patrzy na rzucone przez okrutny los trudności.  Wierzę, że odpowiednia proteza nogi pozwoli mi odzyskać sprawność i wrócić do aktywnego życia. Chciałbym móc podjąć się pracy, którą utraciłem z powodu mojego stanu zdrowia. Protezy, która spełniają moje potrzeby są niezwykle drogie, potrafią kosztować nawet ponad 200 tysięcy złotych! To kwota, której nie jestem w stanie opłacić sam, zwłaszcza że dofinansowanie z NFZ i PFRON pokrywa tylko niewielką jej część. Dlatego proszę o pomoc i z góry dziękuję za każde wsparcie, czy to w formie wpłaty, udostępnienia zbiórki czy dobrego słowa. Wasza pomoc daje mi siłę i nadzieję, że uda mi się pokonać kolejne trudności, tak jak dotychczas pokonywałem wiele wcześniejszych. Piotr

545 zł
Kinga Chochorowska
Kinga Chochorowska , 15 lat

Kinga potrzebuje kolejnych operacji... Wesprzyj jej heroiczną walkę!

Artrogrypoza dystalna – od 14 lat życie naszej rodziny krąży wokół tych dwóch słów. Choć bywa ciężko, Kinga niezłomnie toczy walkę o zdrowie i samodzielną przyszłość. Jednak nie wszystkie bariery jest w stanie pokonać sama... 8 sierpnia Kinia przeszła operację lewej dłoni. Nie byłoby to możliwie bez Waszego wsparcia! Będziemy Wam za to już zawsze wdzięczne! To jednak nie koniec naszej walki! Po konsultacji z profesorem wiemy, że przed Kinią JESZCZE 2 OPERACJE – plastyka kciuków! Kciuk jest odpowiedzialny za 70 procent funkcjonalności dłoni. U dzieci z artrogrypozą palec ten bardzo często jest przykurczony i schowany we wnętrzu dłoni.  Celem operacji będzie ustawienie kciuków w opozycji do pozostałych palców w taki sposób, by zwiększyć Kini możliwości chwytania lub objęcia dłonią większych przedmiotów, co w tym momencie jest prawie NIEMOŻLIWE…  Kinia z artrogrypozą będzie do końca życia, dlatego jako matka zrobię wszystko, aby jej pomóc w tej nierównej walce… Córka musi przejść badania genetyczne WES, a po kolejnych operacjach będzie potrzebowała specjalistycznej opieki i intensywnej rehabilitacji. Niestety, za zdrowie i sprawność trzeba słono zapłacić, a nasze możliwości finansowe są ograniczone… Zawsze powtarzam, że gdyby nie troska i wielkie serca ludzi, których spotykamy, byłoby marnie… Dziękujemy Wam za dotychczasową pomoc, za wszystkie wyrazy Waszej życzliwości i wsparcia. Będziemy wdzięczne, jeśli będziecie z nami do końca! Mama, Kasia ➡️ Licytacje dla Kini

48 295,00 zł ( 45,39% )
Brakuje: 58 088,00 zł
Gabriel Różański
Gabriel Różański , 6 lat

Mały Gabryś bez pomocy nie będzie mógł prawidłowo się rozwijać!

Ile nam się udało wypracować!? Coś pięknego! Gabryś świadomie zaczął odpowiadać „tak” i „nie”. Ubiera się sam, słucha poleceń. Również w przedszkolu stał się bardziej otwarty. Mój synek bawi się z innymi dziećmi, aktywnie słucha… a to wszystko dzięki Wam! Dzięki zaangażowaniu wspaniałych Darczyńców! Nasza wdzięczność jest nie do opisania. Zbieramy na dalsze leczenie. Nie chcemy zaprzepaścić tego, co udało się wypracować, a możemy jeszcze wiele osiągnąć. Każda Twoja wpłata to olbrzymi krok ku samodzielniejszej przyszłości. Poznaj historię Gabrysia: Jako trzylatek, tak wiele mógł nam powiedzieć. A my, jego rodzice, jeszcze bardziej chcieliśmy usłyszeć wypowiadane przez nasze dziecko słowa. Wiemy, że synkowi już zawsze będzie towarzyszył autyzm. Ale teraz, póki jest jeszcze szansa, pragniemy stworzyć mu łatwiejszą przyszłość. Bo start i tak ma już wystarczająco trudny… Gabryś przyszedł na świat w czerwcu 2018 roku. Mając 3 lata, nadal przejawiał ogromne problemy z wypowiadaniem pełnych zdań, a nawet słów. Zaniepokojeni brakiem możliwości komunikacji z własnym dzieckiem, rozpoczęliśmy jego diagnozowanie. Szerokie, specjalistyczne konsultacje pozwoliły stwierdzić całościowe zaburzenia rozwoju pod postacią autyzmu atypowego.   Ciągle pozostaje pod stałą opieką wielu specjalistów, m.in.: neurologa, psychiatry i logopedy. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić mu kształcenie specjalne oraz udział w zajęciach w ramach wczesnego wspomagania rozwoju.    Nasz syn jest całkowicie niesamodzielny, wymaga pomocy w każdym aspekcie swojego funkcjonowania. Nie chodzi jedynie o podstawowe czynności opiekuńcze, ale przede wszystkim o jego bezpieczeństwo. Problemy, jakie go dotknęły, znacząco obniżają umiejętność oceny sytuacji pod względem potencjalnego zagrożenia. Gabryś, całkowicie nieświadomie, sam sobie może wyrządzać krzywdę! Dlatego nawet na chwilę nie możemy zostawić go samego i kontrolujemy każdy jego ruch. Musimy być nieustannie czujni i gotowi do natychmiastowej reakcji…     Z uwagi na dobro i potrzeby naszego dziecka, zwracamy się z prośbą o wsparcie. Zgromadzone środki pozwolą rozszerzyć zakres działań terapeutycznych, które są niezbędne przy tego typu zaburzeniach. Tylko dzięki intensywnej, sukcesywnej i stałej terapii będzie mógł skutecznie niwelować swoje deficyty.  Każdy Państwa gest jest dla nas nieocenionym wsparciem, które realnie wpływa na przyszłość naszego synka! Dziękujemy za okazaną pomoc!  Rodzice Gabrysia

21 785 zł
Mariusz Gutowski
Mariusz Gutowski , 44 lata

By ratować jego życie, lekarze zadecydowali o amputacji❗️Pomóżmy Mariuszowi❗️

Liczne diagnozy już od kilku lat mocno komplikowały rzeczywistość Mariusza. Kawałek, po kawałku odbierały mu zdrowie i siły. Jednak nawet gdy sięgnęły po samodzielność Mariusza, nie zabrakło mu czegoś, bez czego dalsza walka nie miałaby szans – wiary i nadziei! Do wygranej brakuje mu jedynie trochę wsparcia… Mariusz choruje na cukrzycę i od 2016 roku jest pod kontrolą diabetologa. Wykryto również niewydolność żylną nogi. W maju 2022 roku Mariusz nieszczęśliwie złamał kość stępu. Złamania powodowały częste stany ropne, których leczenie wymagało hospitalizacji.  W kwietniu tego roku znów trafił do szpitala. Ten pobyt zmienił wszystko…  Lekarze walczyli do ostatniej chwili, ale życie Mariusza było zagrożone, co zmusiło ich do podjęcia trudnej decyzji o AMPUTACJI prawej nogi! Niestety, ta smutna historia jeszcze się nie kończy… Mariusz został zwolniony z pracy, gdy tylko wyszedł ze szpitala. W jego sytuacji znalezienie nowego źródła zarobku będzie trudne, jednak nie jest niemożliwe! Mariusz stara się odbudować swoje życie. Chce wrócić do pracy, odzyskać samodzielność i znów poczuć, że jest niezależny! By dojeżdżać na rozmowy kwalifikacyjne, na wizyty lekarskie, a później do miejsca pracy, potrzebuje samochodu dostosowanego do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Do codziennego funkcjonowania niezbędna jest też docelowa proteza nogi. Dlatego prosimy o wsparcie dla Mariusza! Każda złotówka da mu nadzieję na nowy początek i odzyskanie samodzielności Pomóżmy mu stanąć na nogi – dosłownie i w przenośni. Przyjaciele

14 366,00 zł ( 38,58% )
Brakuje: 22 869,00 zł
Dariusz Greszta
Dariusz Greszta , 53 lata

Dariusz spędził na OIOM-ie aż 3 miesiące❗️Pomóż w walce ze skutkami udaru❗️

To miał był dzień, jak co dzień. Firmowe szkolenie i potem powrót do domu. Los jednak zadecydował inaczej. Nagle, jak grom z jasnego nieba poczułem, że tracę władzę nad ciałem! Lewa ręka i noga zostały sparaliżowane, a ja nie byłem w stanie postawić nawet kroku, zacząłem się przewracać… W mojej głowie pojawiła się przeraźliwa myśl – UDAR! Natychmiast poprosiłem kierownika o wezwanie pogotowia. Po przewiezieniu do szpitala jeszcze tego samego dnia przeszedłem operację. Następne 3 miesiące spędziłem na OIOMie – w marcu w końcu mogłem opuścić mury szpitala, jednak nadal zmagam się z niedowładem lewostronnym, a moja walka o powrót do sprawności wziąć trwa.  Codziennie walczę o każdy ruch i po paru miesiącach ciężkiej pracy widzę efekty – jestem już w stanie podnieść rękę do góry i z pomocą drugiej osoby chodzić po domu o kulach. To dla mnie prawdziwe kamienie milowe. Niestety, choć rehabilitacja daje mi szansę na częściowy powrót do sprawności, to jej koszt staje się dla mnie barierą nie do pokonania. Terapia parę razy w tygodniu, leki, specjalistyczna opieka i codzienne potrzeby pochłaniają wszystkie oszczędności, które zgromadziłem. Bez ciągłości leczenia moje postępy mogą zostać zatrzymane – a ja nie chcę się poddać. Proszę o wsparcie w tej trudnej walce. Każdy gest jest dla mnie nadzieją na przyszłość, w której samodzielność stanie się choć odrobinę bardziej osiągalna. Dziękuję z całego serca za każdą pomoc! Dariusz

3 730 zł
Sunnatullo Hikmatov
Pilne!
Sunnatullo Hikmatov , 7 miesięcy

Stan krytyczny❗️Mamy tylko 2 tygodnie na ratunek dla 6-miesięcznego chłopca❗️

Wiosną 2024 roku urodził się nasz długo wyczekiwany synek. Moja ciąża przebiegała bardzo dobrze. Nigdy nie pomyślałabym, że chwilę po narodzinach będziemy musieli walczyć o jego życie! Nasze szczęście trwało tylko do momentu wyjścia ze szpitala, zaledwie kilka dni... Okazało się, że nasz synek urodził się z chorą wątrobą! Po wypisie ze szpitala zauważyliśmy, że jego brzuszek zaczął się powiększać, a skóra nagle zrobiła się żółta. Natychmiast udaliśmy się do pediatry. Rozpoczęły się długie miesiące męki, wędrówki po klinikach i próby postawienia diagnozy aż przez trzy miesiące. Cały ten czas czułam, że z synkiem dzieją się straszne rzeczy. Coraz gorzej jadł, był bardzo marudny, jego osłabienie się nasilało, a brzuszek rósł z tygodnia na tydzień. Po tych długich cierpieniach, w połowie sierpnia postawiono przerażającą diagnozę – marskość wątroby. Byliśmy w szoku... Jednak nie to było najgorsze! Usłyszeliśmy, że mamy zaledwie kilka tygodni, by przeprowadzić przeszczep wątroby! Inaczej nasz synek umrze... Tuliłam go w ramionach i głośno powtarzałam, że to niemożliwe, że nie pozwolę na to... Niestety, w naszym kraju takie operacje nie są wykonywane. Skierowano nas do centrum transplantologii w tureckiej klinice Medical Park. I wtedy otrzymaliśmy kolejny cios – koszt operacji to minimum 50 000 dolarów! Żyjemy na wsi i niestety z naszych oszczędności życia mogliśmy opłacić tylko wyrobienie dokumentów, bilety i przyjazd do kliniki na diagnostykę… Więcej nie mamy! Mamy dwie drogi – poddać się i patrzeć, jak nasz ukochany synek umiera albo jak najszybciej zebrać potrzebną kwotę i uratować jego życie!  To przerażająca rzeczywistość. Teraz jak nigdy rozumiemy, że życie ma swoją cenę. Błagamy o pomoc. Zostały nam dwa tygodnie, w tym czasie lekarze mogą podtrzymać funkcjonowanie wątroby naszego dziecka… A co potem, aż boimy się pisać, co może się wydarzyć. Błagamy o pomoc! O każdą złotówkę! Rodzice

10 955,00 zł ( 4,93% )
Brakuje: 210 853,00 zł
Patryk Jabłoński
Patryk Jabłoński , 30 lat

Mój syn miał przed sobą całe życie... Dajmy mu szanse na szczęśliwe jutro!

Do tej pory ciężko mi mówić o tym, co spotkało mojego syna… Choć od wypadku minął już ponad miesiąc, trudno mi pogodzić się z tym, co spadło na naszą rodzinę. Wiem jedno, muszę być silna i aktywnie zawalczyć o dalszą przyszłość Patryka. Proszę, pomóż mi w tym! Patryk to młody, 29-letni mężczyzna, który uległ poważnemu wypadkowi komunikacyjnemu. 16 czerwca podróżował w samochodzie jako pasażer – kierującym był jego starszy brat. Moi synowie znaleźli się w złym miejscu i czasie... Na drodze doszło do niebezpiecznej sytuacji. Nagle inny uczestnik ruchu zajechał im drogę. Aby uniknąć zderzenia z ciężarówką, zjechali z drogi. Na ich nieszczęście na poboczu zaparkowany był inny samochód, w który uderzyli z wielkim impetem. Siła zderzenia była tak ogromna, że Patryk wypadł z samochodu. Doznał przy tym rozległych i bardzo poważnych urazów… Pomoc przybyła niemal natychmiast. Na miejscu rozegrała się walka o życie Patryka – konieczna była reanimacja… Na całe szczęście mój syn przeżył! W wyniku wypadku doszło do zmiażdżenia ręki, złamania oczodołu, przebicia płuca. Poza tym przez dłuższy czas utrzymywał się obrzęk mózgu. Na informację o wypadku zamarłam. W pierwszej chwili nie dochodziło do mnie, że mój kochany syn uległ wypadkowi i teraz musi walczyć o życie w szpitalu. To uczucie bezsilności, żalu, czemu to musiało spotkać akurat Patryka, towarzyszy mi po dziś dzień… Na szczęście, mój drugi syn nie doznał poważniejszych obrażeń. To on, jeszcze z karetki poinformował mnie o całym zdarzeniu. Patryk w stanie krytycznym trafił do szpitala w Legnicy, gdzie po wstępnym rozpoznaniu konieczny był transport do Wrocławia. Stracił dużo krwi, jego ręka była zmiażdżona. Konieczna była natychmiastowa operacja, potem kolejna, która miała na celu uratowanie ręki Patryka, której groziła amputacja. Do niedawna syn utrzymywany był w śpiączce farmakologicznej. Pomimo decyzji lekarzy o wybudzeniu, Patryk nie reaguje - utrzymuje się u niego stan nieświadomości. Wypadek sprawił, że jego życie zmieniło się o 180 stopni. Wcześniej bardzo wesoły, towarzyski chłopak, który kochał swoją pracę, uprawiał sport, aktywnie spędzał czas na świeżym powietrzu, dziś walczy o życie na oddziale intensywnej terapii. Pragnę, by miał jeszcze szanse cieszyć się życiem, spotkać się z najbliższymi, założyć rodzinę… Codziennie odwiedzam go w szpitalu. Po wyjściu do domu mój syn będzie potrzebował długiej i kosztownej rehabilitacji, na którą niestety brakuje mi środków. Liczy się każda złotówka. Dlatego proszę, wesprzyj Patryka w jego drodze do zdrowia. Będę wdzięczna za każdą, nawet najmniejszą wpłatę! Lucyna, mama

35 116,00 zł ( 16,42% )
Brakuje: 178 714,00 zł
Pawełek i Natalia Juroszek
Pawełek i Natalia Juroszek , 16 lat

POMOCY❗️Trwa wymagająca walka o zdrowie Pawła 🚨

Kochani! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednich etapach... Niestety potrzebujemy Was nadal... Wasze wsparcie jest dla nas na wagę złota! Nasza historia: 15 LAT. TYLE ZAJĘŁA NAM DIAGNOSTYKA SYNA. Ciągle szukaliśmy przyczyny pogarszającego się stanu zdrowia syna. Prawie każda infekcja kończyła się pobytem w szpitalu. To spędzało nam sen z powiek... Po wielu specjalistycznych badaniach stwierdzono u niego: zespół PANDAS, padaczkę lekooporną i zaburzenia integracji sensorycznej...  Są dni, kiedy Pawełek wpada w ataki, które wywołują u niego silną agresję. Po dłuższej chwili uspokaja się i wtedy zachowuje się jak małe bezbronne dziecko, nie pamięta, co zrobił.   Dzięki Waszemu wsparciu mogliśmy rozpocząć leczenie, zapewnić bieżące potrzeby i zorganizować turnusy rehabilitacyjne. Niestety koszty wciąż rosną, sami nie damy rady... Moje dziecko cierpi każdego dnia z powodu bólu głowy i mięśni. Każda infekcja to realne zagrożenie dla jego zdrowia. Każdej towarzyszą tiki, które utrudniają mu funkcjonowanie.  Paweł ma nauczanie indywidualne, bo nie jest w stanie chodzić do szkoły. Nie ma kontaktu z rówieśnikami. Stracił umiejętność jeżdżenia na rowerze i zamiast cieszyć się życiem i spędzać czas ze znajomymi jako nastolatek, Paweł większość dni spędza w łóżku, na pobytach w szpitalu, wizytach u lekarzy i badaniach. Wymaga stałej i systematycznej rehabilitacji.  Synek jest coraz słabszy. Obawiam się, że niebawem przestanie chodzić... Boję się, że moje dziecko zostanie skazane na życie na wózku.  Leczenie pochłania ogromne kwoty, których nigdy nie będziemy w stanie uzbierać sami! Ponownie zwracamy się z prośbą o wsparcie. Wasza pomoc jest naszym ratunkiem... Nie przechodźcie obojętnie! Rodzice Pawła

13 899,00 zł ( 3,3% )
Brakuje: 407 130,00 zł