Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Julita Bujnowska
Julita Bujnowska , 34 lata

Choroba przejęła kontrolę nad moim życiem! Pomóż mi w walce o zdrowie!

Gorzki smak cukrzycy towarzyszy mi już od ponad trzech dekad. Kiedy byłam małą dziewczynką, okazało się, że potrzebuję insuliny, by żyć… Od tamtego czasu musiałam nauczyć się funkcjonować z chorobą, która znacznie wpłynęła na moją codzienność. Nie mogę pozbyć się cukrzycy, jednak z pomocą pompy insulinowej moje życie jest nieco łatwiejsze. Co kilka minut specjalne urządzenie mierzy też mój poziom cukru we krwi, dzięki czemu nie muszę stale nakłuwać palców. Jednak cukrzyca nie jest jedynym problem ze zdrowiem, z jakim muszę się mierzyć… Kilka lat temu spełniło się moje wielkie marzenie – zostałam mamą cudownej córeczki. Niestety, ciąża odcisnęła bolesne piętno na moim zdrowiu. W jej trakcie, w ciągu trzech tygodni dwukrotnie straciłam wzrok! Dwa razy trafiłam na stół operacyjny, a lekarze robili co w ich mocy, bym widziała… Jednak bardziej niż o mój wzrok martwiłam się o zdrowie córeczki! Na szczęście maleństwo urodziło się zdrowe. Lekarzom udało się też częściowo uratować moje oczy, ale niestety nie widzę tak, jak kiedyś. Mimo to staram się dalej pracować i szukać rozwiązania, które poprawi moje zdrowie. Jednak z miesiąca na miesiąc jest coraz trudniej… Regularnie potrzebuję nowego sprzętu medycznego, a także stałych wizyt u specjalistów oraz badań. Wszystko to generuje ogromne koszty, z którymi coraz ciężej jest mi sobie poradzić… Te wydatki są jednak niezbędne, bym mogła normalnie funkcjonować! Zawsze starałam się radzić sobie jak najlepiej i nie narzekać na swój los. Chcę walczyć o zdrowie dla mojej rodziny i córeczki, która mnie potrzebuje! Konieczne jest jednak Twoje wsparcie! Będę niezmiernie wdzięczna, jeśli zechcesz pomóc mi w tej walce! Julita

1 070 zł
Hania Wróbel
Hania Wróbel , 15 lat

Walka o sprawność Hani nadal trwa! Pomóż!

Hania urodziła się w skrajnie ciężkiej zamartwicy mózgu z niewydolnością wielonarządową. Straciła szansę na swobodne i beztroskie dzieciństwo już w pierwszych sekundach życia. Już wtedy wiedzieliśmy, że zrobimy dla naszej córeczki wszystko, co tylko się da. Dziś wciąż walczymy o jej przyszłość! Podczas porodu doszło do skrajnie ciężkiego niedotlenienia mózgu. Była dwukrotnie reanimowana. Lekarze dosłownie uratowali jej życie. To, co wtedy czuliśmy, nie da opisać się słowami… Chociaż minęło już tyle lat, codziennie walczymy o jej przyszłość.  Hania cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe i lekooporną padaczkę. Nie chodzi, nie siedzi, nie trzyma głowy. Wymaga stałej specjalistycznej rehabilitacji, aby zachować wydolność oddechowo-krążeniową i ruchomość stawów. Nasza córka wymaga stałej opieki. Nie radzi sobie z najprostszymi czynnościami. Jest od nas całkowicie zależna. To bardzo trudne, gdy chcesz pomóc swojemu dziecku, a cały czas napotykasz na przeszkody. My nie zamierzamy poddać się nigdy. Dziękujemy za Waszą wspaniałą pomoc w poprzednim etapie. Jeśli ponownie zechcecie nam pomóc, będziemy niezwykle wdzięczni. Wierzymy, że dobro wraca! Rodzice XVI edycja imprezy charytatywnej "GRAMY DLA HANI WRÓBEL" odbędzie się w Warszawie w niedzielę 17 listopada o 12:00 w Arenie Piłkarskiej SGGW przy ulicy Ciszewskiego 10. W pokazowym meczu piłkarskim gwiazd zagrają ambasadorzy akcji znani sportowcy, aktorzy, muzycy, ludzie świata sportu i kultury wraz z osobami, które wykupią udział w tym wydarzeniu (wpłacając na zbiórkę kwotę 500 zł lub większą) wspierając leczenie i rehabilitację Hani. Zagrać w tym meczu może każdy niezależnie od wieku i płci. Podczas wydarzenia będzie można zakupić cegiełki oraz odbędą się licytacje charytatywne. Wstęp jest wolny. ➡️ Śledź walkę Hani na Instagramie

9 692,00 zł ( 14,01% )
Brakuje: 59 457,00 zł
Filip Bieś
12 dni do końca
Filip Bieś , 3 latka

Życie bez rąk blokuje rozwój Filipka... Potrzebna KOLEJNA operacja❗️

Każdego dnia, bez chwili przerwy robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby naszemu dziecku niczego nie brakowało. Niestety, tego czego teraz najbardziej potrzebuje, nie jesteśmy w stanie dać — zdrowie, które uwarunkuje jego przyszłość. To dla nas, rodziców największy egzamin. Kolejne operacje dają nadzieję, że pewnego dnia jeszcze będzie dobrze, ale cena tej nadziei wciąż jest przerażająca. Nasz synek urodził się z niewykształconymi rączkami. Żadne badanie USG nie wykazało wad. Wszystkie kończyły się potwierdzeniem, że dziecko rozwija się prawidłowo. Mając w domu zdrową córeczkę, nie spodziewaliśmy się komplikacji.  Po porodzie usłyszałam, że jednak coś jest nie tak. Okazało się, że Filipek ma niewykształcone obie rączki, przez co jego codzienność stała się prawdziwym wyzwaniem.  Wiedzieliśmy, że bez sprawnych rączek synek będzie niepełnosprawny do końca życia! Każda czynność będzie trudna, a z czasem nawet nieosiągalna. Nie mogliśmy pozwolić, aby nasz syn musiał w przyszłości cierpieć. Dlatego postanowiliśmy działać… Byliśmy na konsultacji u Dr. Paleya, gdy Filipek miał dwa miesiące. Lekarz zaproponował wtedy operację, która może pomóc w jego usprawnieniu.  Dzięki wsparciu poprzedniego etapu zbiórki udało nam się przejść operację w Instytucie Paleya, ale planowana jest już TRZECIA operacja. Filipek będzie miał operowany mały paluszek tak, by zrobić większą przestrzeń między palcami. Filipek potrzebuje asysty w każdej czynności. Życie bez rączek jest niezwykle trudne, ale tez niebezpieczne. Jeden nieuważny ruch może doprowadzić do krzywdy lub nawet tragedii.  Wady niosą za sobą wiele konsekwencji, w tym opóźnienia jego rozwoju. Dziś Filipek wciąż nie chodzi samodzielnie – porusza się, staje przy krześle czy wszystkie inne czynności wykonuje z naszą pomocą. Niestety, koszt wszystkich skomplikowanych zabiegów wciąż jest ogromny. Jest nam bardzo przykro, bo pomimo wielu starań zdecydowanie przerasta to nasze możliwości finansowe. Nie mamy szans sami zdobyć tak ogromnej kwoty! Dlatego znów błagamy o pomoc. To jedyna szansa na lepszy start naszego dziecka…  Rodzice

137 475,00 zł ( 70,68% )
Brakuje: 57 028,00 zł
Michaś Macander
Michaś Macander , 4 latka

Pomóż Michałkowi lepiej zrozumieć świat i podaruj szansę na rozwój!

Życie mojego synka, Michałka, rozpoczęło się w dramatyczny sposób. Przyszedł na świat na skutek cichego rozejścia macicy, co prawdopodobnie doprowadziło do niedotlenienia. Do tej pory pamiętam wszechogarniający lęk o życie mojego dziecka…  Stał się cud. Michałka udało się uratować. Niestety, z czasem los po raz kolejny okazał się dla niego okrutny. U synka we wczesnym dzieciństwie zdiagnozowano spektrum autyzmu. Jest to całościowe zaburzenie rozwojowe, które utrudnia Michałowi codzienne funkcjonowanie.  Wszystko zaczęło się od opóźnionego wstawania na nóżki, potem zaczęłam dostrzegać brak rozwoju mowy i komunikacji. Coraz większą przeszkodą stawały się silne emocje syna, z  którymi nie umiał sobie poradzić, a także zaburzenia koncentracji i problemy z adaptacją. To wszystko sprawia, że dla Michałka każdy dzień jest ogromnym wyzwaniem. Synek potrzebuje stałego wsparcia terapeutycznego, lecz niestety – z powodu braku dostępności refundowanej pomocy specjalistów, możemy korzystać jedynie z prywatnych zajęć. Koszt z nimi związany jest jednak bardzo wysoki. Dlatego zwracamy się do Was z gorącą prośbą o pomoc.  Sami nie jesteśmy w stanie udźwignąć tak dużych kosztów rehabilitacji. Terapia jest jednak jedyną szansą na rozwój i lepszą przyszłość Michałka. Proszę – wyciągnij do niego pomocną dłoń.  Mama Michałka Licytacje: ➡️ Misie Michasia

71 594,00 zł ( 96,13% )
Brakuje: 2 875,00 zł
Artur Sułek
Artur Sułek , 39 lat

Każde dziecko zasługuje na dom i bezpieczną przystań – pomóż utworzyć pogotowie rodzinne❗️

Wiemy, że nie możemy zmienić całego świata. Skupiamy się więc na tym, co możemy zrobić, by dla tych najmniejszych i najbardziej bezbronnych, był on choć trochę bardziej przyjazny. Codziennie widzimy na własne oczy, że dla dzieci, które przyjmujemy do naszej rodziny – ta pomoc zmienia cały świat. O inicjatywie pieczy zastępczej dowiedzieliśmy się parę lat temu w trakcie rekolekcji. Po rozmowie z osobami, które działały jako rodzina zastępcza w innym mieście, zaczęliśmy interesować się, czy także w naszej miejscowości są dzieci, które potrzebują pomocy i schronienia. Okazało się, że potrzeba jest ogromna. Mięliśmy już w tym czasie jedno swoje dziecko. Maleństwo wypełniło nasze życie miłością, której wcześniej nie znaliśmy. Bolało nas, że nie każde ma rodziców, którzy mogliby otoczyć je opieką. Na to przecież zasługuje każde dziecko! Wiedzeni potrzebą serca czuliśmy, że musimy zacząć działać. Przeszliśmy odpowiednie badania psychologiczne oraz analizę naszych możliwości przez MOPR. Sam proces trwał bardzo długo, bo ponad rok – dopiero wtedy mogliśmy rozpocząć kurs na niezawodową rodzinę zastępczą.  Nigdy nie zapomnimy pierwszego dziecka, które do nas trafiło. Był to maluszek, który został porzucony przez rodziców tuż po porodzie. Przez miesiąc leżał w szpitalnym łóżeczku pozbawiony rodzicielskiego ciepła i miłości. Nie mogliśmy tego zrozumieć, byliśmy przekonani, że w przypadku tak maleńkich dzieci nie występują trudności w znalezieniu dla nich bezpiecznej przystani. Niestety, okazało się być inaczej… Od maja 2023 r. przyjęliśmy do swojej rodziny w sumie pięcioro dzieci. Każde z nich miało za sobą bardzo trudne doświadczenia – trafiały do nas wskutek interwencji lub porzucenia przez rodziców. W tym czasie otrzymywaliśmy liczne informacje o nagłych potrzebach przyjęcia wielu innych dzieci, ponieważ w naszym mieście nie funkcjonuje pogotowie rodzinne ani rodzinny dom dziecka. Niestety, nie byliśmy w stanie przyjąć ich więcej – ze względu na zbyt małe mieszkanie. Już w tym momencie dla 7-osobowej rodziny potrzebujemy co najmniej 4 pokoi, ponieważ dzieci są w różnym wieku i różnej płci.  Wyraziliśmy chęć przyjęcia większej liczby dzieci i założenia pogotowia rodzinnego, ponieważ w tym momencie jest ogromna potrzeba – w naszym mieście nie ma ani jednego takiego miejsca. Uruchomienie tej formy wsparcia w naszej miejscowości jest szczególnie ważne – wówczas dzieci nie traciłyby kontaktu ze swoją rodziną biologiczną. Marzymy, by móc w tej trudnej sytuacji dać im dom i warunki, których często nigdy nie miały. Każdego dnia widzimy, jak bardzo jest to potrzebne i jak wiele dobra możemy uczynić.  Do tego niezbędne jest jednak wybudowanie domu, który stanie się bezpieczną przystanią dla przyjmowanych przez nas dzieci. Niestety, koszty z tym związane są ogromne, a my nie jesteśmy w stanie udźwignąć ich samodzielnie. Mamy w sobie jednak gotowość oraz potrzebę, by kontynuować misję, która parę lat temu zakiełkowała w naszych sercach podczas rekolekcji. Środki zebrane ze zbiórki w pierwszej kolejności zostaną przeznaczone na zabezpieczenie budowy domu. Jeżeli jednak nie uda się zrealizować tego celu, ze względu na niewystarczające fundusze – środki ze zbiórki będą wypłacane, jako finansowe wsparcie dla prowadzonej przez nas niezawodowej rodziny zastępczej.  Każde dziecko zasługuje na to, by być otoczone troską i miłością, a także na poczucie bezpieczeństwa i dom. Wierzymy, że nie powinniśmy stać bezczynnie, gdy Ci najbardziej bezbronni potrzebują naszej pomocy. Prosimy, pomóżcie nam spełnić marzenie niejednego dziecka o rodzinie, bliskości i bezpiecznym domu.  Artur  🎥 Poznaj nas bliżej i dowiedz się czym jest rodzicielstwo zastępcze ➡️ eglos.pl "Sułkowie chcą być zawodową rodziną"

40 115 zł
Michał Wiśniewski
Michał Wiśniewski , 9 lat

Choroba zabrała Michasiowi już tak wiele... Prosimy o wsparcie w dalszej walce!

Michaś urodził się 4 kwietnia 2015 roku. Byliśmy niesamowicie szczęśliwi, czuliśmy jak nasze serca prepełnia miłość. Jednak łzy radości szybko zamieniły się w łzy rozpaczy.  W pierwszych dniach po narodzinach wykryto u naszego synka marskość wątroby o nieustalonej etiologii i masę innych nieprawidłowości. Dokładnie 26.04.2015 roku jako 3-tygodniowe dziecko, Michaś przeszedł przeszczep wątroby. Dawcą został jego TATA! Niestety to nie wszystko, lekarze zdiagnozowali u naszego synka także padaczkę i encefalopatię. Michałek musi mieć specjalistyczną dietę, zażywać leki immunosupresyjne, hepatoprotekcyjne, żółciopędne i ochraniające żołądek.  Synek wymaga pomocy w zakresie rehabilitacji, ponieważ zmaga się ze znaczną niepełnosprawnością. Nie może samodzielnie usiąść, czy utrzymać zabawek w dłoniach. Ma kłopoty związane z prawidłowym rozwojem psychoruchowym, dlatego liczne zajęcia terapeutyczne Michałka są wielokierunkowe.  19 stycznia 2024 roku Michaś został przyjęty na oddział neurologiczny w Centrum Zdrowia Dziecka. Po wstępnych badaniach dostaliśmy informację o potrzebie przeprowadzenia szerszej diagnostyki. Poinformowano nas o konieczności wykonania rozszerzonego badania WES, które niestety nie jest refundowane. Kwota badania przerasta nasze możliwości, ponieważ nasza sytuacja finansowa jest bardzo trudna. Od 2022 roku przybrała dramatyczny kierunek, gdy mój mąż po wyjeździe do pracy za granicę ZAGINĄŁ. Poszukiwania prowadzone przez różnego rodzaju instytucje przyniosły  pozytywny skutek. Mąż został bezpiecznie sprowadzony do Polski, a po wysłuchaniu jego historii został skierowany na kilkutygodniowe badania specjalistyczne. Wyniki wykazały rozległy udar, który doprowadził do częściowej utraty pamięci. Aktualnie mąż również jest pod opieką specjalistów, którzy prowadzą jego leczenie.  Z uwagi na potrzebę 24-godzinnej opieki nad Michasiem nie mam możliwości pójścia do pracy, a mąż przebywa na rencie chorobowej. Pod opieką mamy jeszcze dwójkę niepełnoletnich dzieci, które również mają swoje potrzeby. Nie dajemy rady!  Koszta związane z codzienną opieką nad synem, leczenie, dojazdy do szpitala i na wizyty lekarskie specjalnym środkiem transportu są bardzo wysokie. Bardzo prosimy o pomoc i wsparcie dla Michałka, który uwięziony w swoim ciele, jak w ograniczającej go zbroi.  Każdego dnia cierpi coraz bardziej. Zebrane środki pomogą nam w życiu codziennym, oraz poszerzeniu diagnostyki. Rodzice Michałka

8 795,00 zł ( 13,77% )
Brakuje: 55 035,00 zł
Wiktoria Biegaj
Pilne!
Wiktoria Biegaj , 3 latka

WZNOWA❗️Daj Wiktorii szansę na życie, które znów chce jej odebrać NOWOTWÓR❗️

Nie wiem nawet jak zacząć… Ostatnie tygodnie nie przypominają w niczym naszego życia. Wszystko znów zmieniło się nie do poznania. Pojawił się strach, smutek i niekończąca się lista pytań. Dlaczego dotyka to moją córeczkę, dlaczego właśnie ją? Przecież to jeszcze dziecko… A już teraz po raz drugi musi stoczyć walkę o życie. Walkę, której bałby się niejeden dorosły… Była jesień 2022 roku, gdy po raz pierwszy spadł na nas wyrok. O chorobie dowiedzieliśmy się w konsekwencji niefortunnych wydarzeń. Córeczka uderzyła się w główkę podczas zabawy, a potem zwymiotowała… Bardzo nas to zmartwiło i niemal natychmiast pojechaliśmy do szpitala. Lekarze zabrali małą na rezonans, a my nie spodziewając się niczego, czekaliśmy na jakiekolwiek wieści. Nie mieliśmy pojęcia, że za chwilę usłyszymy, że nasza córeczka jest śmiertelnie chora…  W jej głowie tkwił 6-centymetrowy guz! Wiktoria nie czuła się wcześniej źle, nie miała żadnych objawów, które by o nim świadczyły. Byliśmy w totalnym szoku! Potem wszystko działo się już bardzo szybko. Przeszła operację, podczas której lekarze szczęśliwie usunęli guza. Od listopada do lipca 2023 roku przyjmowała chemioterapię. Od sierpnia do lutego tego roku leczenie blokujące drogi nawrotu.  Wszystkie kontrolne rezonanse były w normie. Mieliśmy nadzieję, że ten koszmar jest już za nami. Niestety, pod koniec czerwca lekarze zauważyli artefakt w główce Wiki, jednak było za wcześnie, by wydawać opinię. Dwa miesiące później kolejny rezonans, po którym mieliśmy wiedzieć trochę więcej. 1 września, gdy córeczka spędzała swój pierwszy dzień w przedszkolu dostaliśmy telefon ze szpitala. Mieliśmy pilnie stawić się w Warszawie na kolejną operację. Moje serce zamarło. On znowu się pojawił, guz mózgu – rak splotu naczyniówkowego WHO G3 – w najwyższym i najgroźniejszym stopniu. Wznowa... 7 października po raz kolejny wycięty szczęśliwie, lecz wymagający wzmocnionego uderzenia różnymi terapiami, w tym protonoterapią za granicą. Na ten moment Wikusię czeka jeszcze megachemia i autoprzeszczep. Potem, by leczenie przyniosło rezultaty, musi przejść wspomnianą protonoterapię. Naszą szansą jest leczenie w klinice w Essen, w której terapię podaje się dzieciom w uśpieniu. Wiktoria ma zaledwie 3.5 latka i to konieczne, by mogła bezpiecznie je przejść. Niestety koszty będą ogromne. Zdecydowanie poza naszymi możliwościami finansowymi. Dlatego ja – tata Wiktorii – wraz z ukochaną żoną i mamą naszej wojowniczki już dziś prosimy Was o pomoc! Stajemy do tej walki po raz drugi, ale towarzyszy nam ten sam strach i lęk o życie córeczki, co na początku. Do tej walki nie da się przygotować. Bo w niej wygrywa śmierć lub życie… Igor, tata Wiktorii

43 219,00 zł ( 10,69% )
Brakuje: 361 037,00 zł
Dorota Witkowska
Dorota Witkowska , 56 lat

Dorota potrzebuje nierefundowanej operacji, by móc kontynuować leczenie onkologiczne...

Mam na imię Dorota i od dwóch lat toczę trudną walkę z rakiem piersi. To czas pełen bólu, wyzwań i niepewności. Jestem po radioterapii, obecnie przechodzę hormonoterapię, a przede mną jeszcze operacja usunięcia piersi oraz zmiany na mostku. Choć staram się być silna, mój organizm jest bardzo osłabiony przez chorobę, częste infekcje i konieczność leczenia antybiotykami...   Niestety, ostatnio zdiagnozowano u mnie także przewlekłą chorobę migdałków podniebnych i migdałka gardłowego. Ciągły stan zapalny nieubłaganie osłabia moje ciało, a co gorsza – sprawia, że niezbędne jest przerwanie leczenia raka. Każda przerwa w terapii onkologicznej to krok wstecz w tej trudnej walce...  Lekarz laryngolog-onkolog zalecił pilne usunięcie migdałów metodą BIZact – najbezpieczniejszą i najlepszą dla mnie w tym momencie. Niestety, ta metoda jest nierefundowana, a koszt operacji i pobytu w szpitalu przekracza moje możliwości finansowe. Walka z rakiem to nie tylko wyzwanie dla ciała i ducha, ale także ogromne obciążenie finansowe. Moje oszczędności pochłonęły już kolejne etapy leczenia i codzienne potrzeby. Dziś zwracam się z prośbą o pomoc – Wasze wsparcie pozwoli mi przejść niezbędną operację i kontynuować leczenie, które daje nadzieję na odzyskanie zdrowia i życia bez bólu.   Choć czas choroby jest niezwykle trudny, to ufam Panu Bogu, że da mi siły na pokonanie jej. Potrzebuję jednak także Waszej pomocy. Każda złotówka, każde dobre słowo i gest wsparcia są dla mnie bezcenne. Wspólnie możemy pokonać kolejne przeszkody na drodze do zdrowia. Z całego serca dziękuję za Wasze dobre serca i za to, że mogę liczyć na Was w tym trudnym czasie. Dorota

7 900 zł
Artem Pravatorov
Pilne!
Artem Pravatorov , 14 lat

Brakuje środków na leczenie OSTATNIEJ SZANSY❗️Błagamy, uratuj naszego syna❗️

W 2023 roku mojemu synkowi zdiagnozowano straszną chorobę — białaczkę. To był dla nas prawdziwy szok… Miałam ogromną nadzieję, że diagnoza okaże się błędna. Niestety, rzeczywistość okazała się okrutna i Artem musi walczyć o życie… Pomocy! Po rozpoczęciu leczenia przyszły jeszcze gorsze wieści. W przypadku Artema białaczka okazała się odporna na różne protokoły leczenia... W czerwcu 2024 wypisano nas na oddział paliatywny, uznano, że dla mojego synka nie ma już nadziei…  Nie mogłam pogodzić się z myślą, że mam bezczynnie siedzieć i czekać na śmierć syna. Wysłałam dokumenty do szpitali w Izraelu i z wszystkich trzech klinik odpowiedź była ta sama: Artemowi może pomóc nowoczesna terapia CAR-T! Chwyciliśmy się tej nadziei, udało nam się zebrać pieniądze i wylecieliśmy do Izraela. Zanim trafiliśmy do kliniki, przeżyliśmy chwile grozy. Przed lądowaniem ogłoszono, że lotnisko jest zamknięte ze względów bezpieczeństwa… W końcu jednak udało się dotrzeć do szpitala. Przeprowadzono badania, po których doznaliśmy szoku: okazało się, że synek jest w remisji! Leczenie musiało zadziałać na niego później, niż w przypadku innych dzieci. Niestety radość trwała krótko… Artemka zaczęto przygotowywać do terapii CAR-T, żeby wzmocnić remisję. Kilka dni przed podaniem komórek, choroba wróciła! To był ogromny cios, długo nie mogłam się pozbierać, nie wiedziałam, co będzie dalej, co mam powiedzieć synowi. Lekarze w Izraelu zdecydowali się jednak walczyć o syna. Podjęto decyzję o przeprowadzeniu immunoterapii, podano leki minimalizujące skutki uboczne. Leczenie zadziałało! Możemy walczyć dalej! Niestety środki do tej walki już się wyczerpały… Obecnie Artem znajduje się w szpitalu. Lekarze podają mu chemioterapię i planują wdrożyć leczenie CAR-T. Następnie potrzebny będzie przeszczep szpiku. Syn ma 14 lat, a przeżył więcej, niż niejeden dorosły. Nie wiem, jak dalej znosi ten okropny ból... Jako rodzice pukamy we wszystkie drzwi i błagamy o pomoc. To nasza jedyna nadzieja na uratowanie Artemka! Dlatego prosimy, nie przechodź obojętnie obok tragedii naszego dziecka. Pomóż nam uratować jego życie! Rodzice umierającego Artemka

2 046,00 zł ( 0,42% )
Brakuje: 483 284,00 zł