Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ania Murawska
Ania Murawska , 41 lat

Zawał odebrał mi żonę, a córkom – mamę. Proszę, pomóż w walce o naszą ukochaną Anię❗️

Na początku lipca nasze życie zmieniło się w koszmar, który nie śnił się w najgorszych snach. To miały być zwykłe, spokojne wakacje... Niestety w przeciągu kilku chwil zmieniło się życie całej naszej rodziny. W wyniku nieszczęśliwego wypadku moja żona dostała zawału serca, wskutek którego jej mózg za długo pozostał niedotleniony. Ania to moja ukochana żona i matka dwójki naszych córek: Mariki i Leny! Do niedawna byliśmy szczęśliwą rodziną, jednak wypadek odebrał nam wszystko. Mnie żonę, a moim córkom – kochającą mamę. Wskutek zatrzymania akcji serca u Ani doszło do niedotlenienia mózgu – głównie płatów potylicznych, ciemieniowych oraz czołowych. Dzięki błyskawicznej reakcji najbliższych żonę udało się uratować, jednak do dziś nie wybudziła się ze śpiączki – jest nieświadoma tego, jak bardzo wszyscy za nią tęsknimy i jak bardzo czekamy... Aktualnie stan Ani można nazwać… wegetatywnym. Z córkami spędzamy każdy dzień przy jej łóżku, wierząc, że nasza obecność pomoże jej się obudzić i wrócić do nas. Ania jest żywiona dietą przemysłową przez przezskórną, endoskopową gastrostomię bezpośrednio do żołądka, omijając jamę brzuszną. Dodatkowo konieczne jest odsysanie wydzieliny przez założoną rurkę tracheostomijną wprowadzoną do tchawicy. Zapewnia ona możliwość swobodnego oddychania z pominięciem górnych dróg oddechowych. Jej stan wymaga ogromnego zaangażowania lekarzy, pielęgniarek i sprzętu medycznego. Naszą nadzieją jest długotrwała rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku, gdzie Ania miałaby szansę na stopniowy powrót do zdrowia. Koszty tej opieki są jednak ogromne i wykraczają daleko poza nasze możliwości finansowe. Ania zawsze była wsparciem i dobrym duchem dla innych, zarażając wszystkich swoim ciepłem i troską. Teraz to ona potrzebuje pomocy – tej, która dałaby jej szansę wrócić do córek i do mnie. Wspólny czas stał się dla nas luksusem, którego pragniemy bardziej niż czegokolwiek innego. Z całego serca prosimy o pomoc w tej walce. Każdy dar, każda najmniejsza pomoc zbliża nas do chwili, w której znów będziemy mogli przytulić się do Ani – a ona odwzajemni uścisk. Dziękujemy za każdy gest wsparcia. Marcin, mąż Ani

11 041 zł
Mateusz Barabasz
Mateusz Barabasz , 30 lat

Stał się lekarzem, żeby pomagać – po wypadku sam potrzebuje Twojej pomocy❗️

Marzeniem Mateusza było zostać lekarzem. Swoją ciężką pracą i determinacją zrealizował ten cel (3 lata nauki po liceum, 6 lat studiów, 1 rok stażu), jednak nagły wypadek pokrzyżował mu plany. Po przebytej poważnej operacji na złamanym w wielu miejscach kręgosłupie szyjnym i walce o oddech rozpoznano u niego porażenie kończyn dolnych i znaczny niedowład kończyn górnych, uniemożliwiający poruszanie nogami, tułowiem i dłońmi, palcami, przedramionami. Oznacza to, że nie może wykonywać żadnych czynności życiowych sam, ani celowych i precyzyjnych ruchów. Nie jest więc w stanie samodzielnie jeść, pić, nawet minimalnie zmienić pozycji (usiąść, obrócić się na bok), zgiąć palców, ani poruszyć głową. We wszystkim, co chce zrobić, potrzebuje pomocy innych osób. Utracił też czucie w nogach i tułowiu. Mimo upływu paru tygodni nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii, a każdy nowy dzień niesie ze sobą niewyobrażalne cierpienie. Prosimy Cię o pomoc w zrealizowaniu planu leczenia, który tyczy się długotrwałego pobytu w ośrodkach rehabilitacji na terenie Polski. Mateusz wymaga intensywnej rehabilitacji, by móc wykonywać najprostsze ruchy: poruszać dłońmi, palcami, przedramionami. Jest szansa na przywrócenie sprawności w rękach, liczymy także na cud i choć częściowe odzyskanie czucia w nogach. Gdy tylko stan zdrowotny Mateusza się poprawi, musi podjąć rehabilitację jak najszybciej, by przyniosła zamierzone efekty. Pieniądze ze zbiórki będą przeznaczone na pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji.  Ludzie zawsze mówili, że jego śmiech i dobry humor są zaraźliwe. Chcielibyśmy, aby Mateusz mógł znów beztrosko się śmiać i cieszyć życiem tak jak wcześniej. Dzięki Twojej pomocy będzie miał szansę na poprawę jakości życia i złagodzenie cierpienia. Dziękujemy każdemu z osobna za okazane wsparcie i zrozumienie. Rodzina Mateusza Facebook – razem dla Mateusza💚 Licytacje 💙

173 295,00 zł ( 30,39% )
Brakuje: 396 918,00 zł
Zosia Buśko
Pilne!
8 dni do końca
Zosia Buśko , 2 latka

PILNE❗️Błagamy, pomóżcie nam uratować naszą, malutką Zosię❗️

Od momentu, w którym usłyszeliśmy diagnozę, każdego dnia błagamy, by nasze dziecko nie cierpiało, by nie było bólu i łez, by Zosieńka miała normalne dzieciństwo. Modlimy się o zdrowie... Zosia jest bardzo żywym, ciekawym świata dzieckiem. Wszędzie jest jej pełno. W lipcu 2023 roku miała niespełna 16 miesięcy i złapała Campylobacter. W związku z tym lekarz pediatra zleciła różne badania. W USG brzuszka widoczny był guz na prawym nadnerczu. Poczuliśmy strach. W tym samym czasie Zosi ukochany dziadzio zachorował na nowotwór, po niespełna miesiącu walki odszedł. Wówczas był to dla nas najtrudniejszy czas w życiu. Po otrzymaniu wyników USG Zosi, zostaliśmy pilnie skierowani do szpitala klinicznego w Poznaniu. PODEJRZEWAJĄ NOWOTWÓR! Nasze życie się posypało. W szpitalu wykonali Zosi szereg przeróżnych badań. Nadszedł czas operacji i wyczekiwania na wynik histopatologii guza oraz wynik trepanobiopsji. Kiedy córka doszła do siebie, wróciliśmy na oddział, by wykonać kolejny szereg badań – tomograf, rezonans i scyntygrafię. W dzień, w którym przyszły wyniki byliśmy na kontroli w poradni onkologicznej w Poznaniu. Po rozmowie z lekarzami, spełnił się jeden z najgorszych scenariuszy. Diagnoza to NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY- NEUROBLASTOMA IV STOPNIA Z PRZERZUTAMI DO SZPIKU. Niestety ten nowotwór charakteryzuje się wysoką śmiertelnością, atakuje tych najmłodszych, tych najbardziej bezbronnych. Rozpoczęliśmy natychmiast leczenie. Zosia dostała bardzo silną chemioterapię, która trwała 8 cykli, po czym zostały zlecone kolejne badania: tomograf, rezonans i trepanobiopsja. Przed drugimi urodzinami Zosi otrzymaliśmy wymarzony prezent – Mamy to – Zosia jest czysta! Jednak nasza radość nie trwała długo. Po konsultacji z konsultantem krajowym trzeba było zrobić po raz kolejny badanie histopatologiczne i badanie PET. To nie koniec leczenia, czekała nas następna chemioterapia i kolejna nierówna walka! Zosia została zakwalifikowana do autoprzeszczepu. Obecnie jesteśmy po pobraniu komórek macierzystych i lada dzień jedziemy do szpitala na oddział transplantacji szpiku kostnego na MEGA CHEMIĘ, a następnie przeszczep… Ile to malutkie dwuletnie dziecko może wytrzymać? Walczy dzielnie już rok, a przed nami jeszcze radioterapia, immunoterapia i kto wie co jeszcze? Nie wiemy, co nas czeka za tydzień, za miesiąc, za rok. Na ten moment leczymy się w Polsce. Jeśli będzie taka potrzeba, będziemy zmuszeni do korzystania z konsultacji i terapii w innych krajach. Neuroblastoma charakteryzuje się wysokim prawdopodobieństwem nawrotu, wtedy atakuje ze zdwojoną siłą. Bardzo obiecujące wyniki przynosi między innymi terapia przeciwko wznowie nowotworu dostępna w USA. Niestety koszt jednej dawki przekracza milion złotych. Nie wiemy jeszcze, jak dużych środków będzie potrzebować nasza córeczka. Jako rodzice staramy się zrobić wszystko, by nasza Zosieńka wróciła do zdrowia. Z całego serca prosimy o pomoc. Błagamy, pomóżcie nam uratować naszą, malutką Zosię. Gosia i Artur, rodzice Zosi LICYTACJE DLA ZOSIEŃKI –> KLIK  

160 470,00 zł ( 15,08% )
Brakuje: 903 359,00 zł
Jakub Kolek
Jakub Kolek , 9 lat

Cierpienie po sepsie się nie kończy... Na pomoc Kubusiowi❗️

Mój synek miał 18 miesięcy, kiedy zachorował na sepsę! Ledwo uszedł z życiem w starciu z tą okrutną chorobą… Jego stan pogarszał się z sekundy na sekundę. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie… Szalałam z rozpaczy i strachu, że mogę stracić mojego synka! Choć Kubuś jest dziś ze mną, SEPSA pozostawiła trwałe i widoczne blizny na jego małym ciele… Od lat walczymy z dramatycznymi skutkami choroby. Dziś przed synkiem kolejna, bardzo droga operacja, dlatego z całego serca proszę o pomoc… W wyniku zniszczeń spowodowanych przez sepsę lekarze musieli amputować paluszki w obu nóżkach Kubusia i częściowo w ręce! Ciało synka pokrywają niezliczone blizny po chorobie… Tych blizn, fizycznych i emocjonalnych, nie pozbędzie się nigdy. Dziś walczymy o to, by był jak najbardziej sprawny! Dziś mój synek ma tylko 9 lat, a wycierpiał już tak wiele… Zbyt wiele na jednego człowieka, a co dopiero na tak małe dziecko! Jego życie to w dużej mierze ból – pęka mi serce, gdy przypominam sobie, ile przeszedł. I gdy uświadamiam sobie, jak wiele przed nim… Gdyby nie dr Paley, moje dziecko nie miałoby szansy na normalne życie. To właśnie on rozpoczął leczenie mojego synka i dzięki niemu Kubuś ma szansę na sprawność! Synek przeszedł już 3 operacje, ale czeka nas kolejna. Doktor musi zoperować kość strzałkową, kość łokciową, mięsień łydki i lewą stopę. Koszt? Około 70 tysięcy złotych! Jako mama nie tracę jednak nadziei i wierzę, że Kubusiowi uda się odzyskać sprawność i co najważniejsze, ocalić go przed zagrożeniem, jakim jest zakażenie szpiku kostnego… To wciąż jest realne… Chciałabym, aby mój synek miał szanse na normalne życie, które zabrała mu sepsa… Dlatego kolejne operacje, dlatego to wszystko… Nie poddam się, nigdy. W dniu, w którym trzymałam na rękach moje umierające dziecko, przysięgałam, że nie oddam go śmierci i zrobię wszystko, żeby żył. Normalnie żył… Mój synek jest moim szczęściem i zrobię wszystko, aby w przyszłości był sprawny i samodzielny. O niczym innym nie marzę. Dziś mogę prosić o pomoc, bym mogła uchronić moje dziecko przed cierpieniem… Czy dasz Kubusiowi szansę? Bardzo proszę, nie przechodź obojętnie… Mama ➡️ Losy Kubusia możesz śledzić także tutaj: fanpage Kubuś cud życia

8 400,00 zł ( 12,29% )
Brakuje: 59 909,00 zł
Gabryś Klębowski
4 dni do końca
Gabryś Klębowski , 9 lat

Każdej nocy boimy się, że silny atak padaczki zabierze naszemu dziecku ostatni oddech... Pomocy!

Kiedy patrzymy na dzieci w podobnym wieku, co nasz synek, łamie nam się serce... Chcielibyśmy, żeby spędzał czas, jak swoi rówieśnicy. Nawiązywał piękne przyjaźnie, mnożył swoje pasje i przeżywał beztroskie dzieciństwo. Niestety, Gabryś nie chodzi ani nie mówi, a każdy nowy dzień wiąże się z ryzykiem pogorszenia jego stanu… Nasz synek przyszedł na świat zbyt wcześnie. Lekarze już na samym początku wykryli u niego obniżone napięcie mięśniowe. Gabryś nie rozwijał się tak, jak inne dzieci. Nie mówił, nie siadał, nie chodził… Trudny start był wierzchołkiem góry lodowej chorób i nieprawidłowości. Kolejne miesiące przyniosły informacje o wirusie CMV, padaczce, mózgowym porażeniu dziecięcym i niepełnosprawności intelektualnej… Byliśmy załamani. W głowie kłębiła się myśl – czy będziemy w stanie pomóc naszemu dziecku? Dbamy o naszego synka najlepiej, jak umiemy, jednak zwyczajna codzienność stanowi dla nas wielkie wyzwanie. Trzeba go karmić i ubierać. Nadal chodzi w pieluchach, bo nie potrafi komunikować swoich potrzeb. Każdej nocy czuwamy nad jego łóżkiem w obawie, że silny atak padaczki zabierze mu ostatni oddech. Sytuacje, w których jedziemy do szpitala z naszym sinym synkiem, zdarzały się wielokrotnie. To przerażające chwile, które zmieniają życie człowieka na zawsze. Gabriel jest pod stałą opieką lekarzy i rehabilitantów. Od czasu rozpoczęcia cyklu terapii w przedszkolu integracyjnym, jego stan znacznie się poprawił. To niestety wciąż za mało. Za każdym razem, kiedy synek jest przeziębiony i nie może uczestniczyć w zajęciach, następuje regres wszystkich dotychczasowych postępów. To właśnie wtedy potrzeba rehabilitacji jest najsilniejsza. Częstsze zajęcia są wówczas kluczowe! Trudno nam patrzeć na synka w takim stanie. Bardzo go kochamy. Widzimy, jak rozpaczliwie potrzebuje kontaktu z innymi. Widok Gabrysia uśmiechającego się do innych dzieci łamie nam serca. Zamknięty w pułapce swojej choroby nie ma możliwości kontaktu ze światem. Swoje proste potrzeby komunikuje rozbudowaną mimiką. Nauczyliśmy się ją czytać, jednak często musimy zgadywać, co synek ma na myśli… Marzymy, by kontakt z Gabrielem był łatwiejszy. Możemy to osiągnąć jedynie przez dalsze leczenie i rehabilitację. Ich wysokie koszty sprawiają, że rozwój synka nie przebiega tak szybko, jakby mógł. Chcemy dla niego jak najlepszej przyszłości. Na ten moment, sami nie potrafimy jej mu zapewnić… Potrzebujemy w tym zadaniu Waszej pomocy. Tylko dzięki Wam nasz Gabryś ma szansę na osiągnięcie kolejnych postępów w rozwoju! Rodzice

6 498,00 zł ( 40,71% )
Brakuje: 9 460,00 zł
Sylwia i Tomasz Wojnarowscy
Pilne!
14 dni do końca
Sylwia i Tomasz Wojnarowscy , 49 lat

Okrutny los przyparł nas do muru! Musimy prosić o POMOC!

Ostatnio często siedząc wieczorami, oczy zalewają mi się łzami. W głowie tli się tylko jedno pytanie: „czy wyczerpaliśmy z mężem już limit cierpienia, czy okrutny los jeszcze coś na nas zrzuci?" Dając sobie każdego dnia dowód, złożonej wiele lat temu przysięgi małżeńskiej, w zdrowiu i chorobie, trwamy  razem w cierpieniu. Nie rozumiem, dlaczego życie rozdając karty, wciąż życzy nam źle… Na początku roku otrzymałam telefon z pytaniem, czy chciałabym wziąć udział w darmowym badaniu mammografii. Stwierdziłam, że to świetna okazja, bo przecież regularne badanie się jest ważne. Dokładnie 9 lutego 2024 roku udałam się na wizytę, a już po kilku dniach otrzymałam kolejny telefon. Zdanie: „wykryliśmy w Pani piersi guza” już nigdy nie wymaże się z mojej pamięci. Poczułam jak grunt pod moimi nogami gwałtownie osuwa się w dół! Dokładna diagnostyka trochę trwała, jednak tuż po Wielkanocy było pewne, że nowotwór jest złośliwy. Odbyłam konsylium lekarskie, a już niedługo odbędzie się kolejne. Dowiem się wtedy jak będzie wyglądać moje leczenie. Sytuacja nie jest prosta, ponieważ cierpię na wiele chorób współistniejących. Lekarze muszą rozważyć wszystkie możliwości i podjąć decyzję, która mi pomoże, a nie dodatkowo osłabi. Posiadam także orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu znacznym – powoduje to, że nie mogę pracować. Niestety zdrowie mojego męża, również jest niezwykle kruche. W listopadzie 2023 roku Tomek całkowicie stracił wzrok w wyniku choroby genetycznej. Wiedzieliśmy, że tak się może wydarzyć, jednak na takie zdarzenie chyba nikt nie potrafi się przygotować… Życie Tomka wywróciło się do góry nogami, a to nie wszystko… Na początku roku spadła na nas kolejna tragedia. Lekarze odkryli przyczynę złych wyników prób wątrobowych męża. Okazało się, że Tomek został zarażony wirusem typu C,  który poważnie uszkodził wątrobę doprowadził do marskości wątroby. Wszelkie działania prowadzone przez lekarzy muszą zostać wstrzymane do czasu, aż mąż uwolni się od wirusa.  Problemów jest naprawdę wiele, jednak obecnie najbardziej odczuwamy te finansowe. Nie jestem w stanie wykupić całej recepty. Leczenie jest bardzo kosztowne a do tego dochodzą konsultacje, specjalna dieta… Mąż przez utratę wzroku nie może pracować i znaleźliśmy się w położeniu, w którym wcześniej nie byliśmy. Zawsze pomagaliśmy innym, a dziś to my potrzebujemy pomocy… Nie chcemy prosić o dużo, ale jeśli możesz – wesprzyj nas, chociaż najmniejszą wpłatą. Toniemy w morzu potrzeb, ale wierzymy, że ze wsparciem dobrych ludzi będziemy mogli dalej walczyć z przeciwnościami, które zesłał na nas okrutny los! Za każdy przejaw dobrego serca DZIĘKUJEMY! Sylwia i Tomek

18 327,00 zł ( 34,45% )
Brakuje: 34 865,00 zł
Piotruś Białas
Piotruś Białas , 2 miesiące

Piotruś walczy ze skutkami SMA❗️Ratunku❗️

26 sierpnia 2024 roku był dla nas długo wyczekiwanym dniem. To właśnie wtedy na świat przyszedł Piotruś, nasz wybłagany cud. Byliśmy przeszczęśliwi! Długo przed jego narodzinami wyobrażaliśmy sobie, jak go przytulamy i patrzymy na pierwsze uśmiechy synka… Niestety, nasza radość trwała zaledwie tydzień. Drugiego września zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszeliśmy głos lekarza: „U państwa syna zdiagnozowano SMA”. Ciszę, jaka zapanowała w tamtej chwili, zapamiętamy do końca życia. W jednym momencie nasza radość zmieniła się w strach, przerażenie, niemoc… Nie potrafiliśmy pogodzić się z tą diagnozą, modliliśmy się, by to wszystko okazało się pomyłką. Niestety, rzeczywistość jest brutalna. SMA to okrutna choroba, która niszczy mięśnie, sprawiając, że dziecko traci zdolność do samodzielnego oddychania, jedzenia, a nawet poruszania się. Ciężko słowami opisać, co czuje rodzic, który patrzy, jak choroba odbiera ukochanemu maleństwu siłę do życia. Nasze serca pękają codziennie na tysiące kawałków. Diagnoza była strasznym ciosem, ale nie mogliśmy się poddać! Walczyliśmy, aż w końcu pojawiła się iskierka nadziei. W 18. dniu życia Piotruś zakwalifikował się do leczenia i otrzymał terapię genową! „Najdroższy lek na świecie” został zrefundowany, co dało nam szansę na walkę z SMA. Jednak leczenie zatrzymuje postęp choroby, ale nie cofnie tego, co już zniszczyła… Przed naszym synkiem długa i trudna droga. Piotruś codziennie walczy o to, by poruszyć nóżką czy podnieść główkę, ale przede wszystkim samodzielnie oddychać, co jest dla niego nie lada wyzwaniem. Choć terapia genowa została podana szybko, choroba i tak mocno postąpiła. Jako rodzice robimy, co możemy i ćwiczymy z synkiem, jednak to nie wystarczy. Piotruś potrzebuje wielospecjalistycznej, bardzo intensywnej oraz długiej rehabilitacji, która pomoże mu odzyskać siłę, sprawność i samodzielność Tak bardzo pragniemy, by synek śmiał się, bawił i biegał jak inne dzieci… Niestety, sami nie jesteśmy w stanie sprostać temu wyzwaniu, dlatego z bólem serca zwracamy się do Was o pomoc. Nigdy nie myśleliśmy, że będziemy musieli prosić o wsparcie, ale dla naszego synka jesteśmy gotowi na wszystko. Prosimy, podajcie Piotrusiowi pomocną dłoń! Angelika i Damian, rodzice

136 108 zł
Stasiu Szcześniak
Stasiu Szcześniak , 6 lat

Nóżki Stasia potrzebują natychmiastowej operacji – pomóż!

Nasz Staś nie zna słowa „niemożliwe”. Choć od urodzenia zmaga się z wieloma chorobami, ani razu nie stracił woli walki. Co więcej, mimo braku czucia w jednej stopie, nauczył się nawet jeździć na rowerze! Niestety, Stasiu nie poradzi sobie sam – potrzebuje pilnej operacji! Ciąża była dla nas niezwykłym okresem oczekiwania na przyjście upragnionego synka. Nic nie wskazywało na to, że po urodzeniu pojawią się jakiekolwiek problemy – wyniki badań były wręcz wzorowe. Niestety, kiedy Staś przyszedł na świat, zdiagnozowano u niego przepuklinę oponowo-rdzeniową oraz rozszczep kręgosłupa. To było jak grom z jasnego nieba, nie mogliśmy w to uwierzyć! W pierwszej dobie życia Staś przeszedł bardzo poważną operację. Lekarze zamknęli jego przepuklinę i doprowadzili kręgosłup do stabilnej pozycji. Niestety, to nie był koniec złych wiadomości. Synek zmaga się dziś z poważnymi problemami: prawej stopy nie czuje wcale, z kolei lewa jest zdeformowana! Nie takiego życia dla niego chcieliśmy, przecież Stasiu niedługo rozpocznie naukę w szkole. Martwimy się, jak poradzi sobie w relacjach z innymi dziećmi, chcielibyśmy zobaczyć naszego synka, który radośnie biega po boisku... Siłę Stasia widzimy jednak na każdym kroku. Mimo tak wielkich niedogodności synek już w 4. roku życia nauczył się jeździć na rowerze! Kiedy pewnego dnia poprosił o odpięcie bocznych kółek, nie mogliśmy w to uwierzyć… Nasze dziecko, które nie czuje jednej stopy, a druga nie pozwala mu sprawnie chodzić, poradziło sobie z jazdą na rowerze! To był jeden z najszczęśliwszych dni w naszym życiu. Obecnie Staś jest regularnie rehabilitowany i znajduje się pod stałą opieką specjalistów. Aby sprawnie chodzić i utrzymywać równowagę, musi nosić ortezy. Dzięki nim synek jest w stanie w miarę swobodnie się poruszać. Niestety, ortezy nie leczą, a tylko doraźnie pomagają.  Realnym ratunkiem dla naszego dziecka będzie operacja w warszawskim Instytucie Paleya. To dzięki niej Staś zyska szansę na łatwiejsze poruszanie się, a w rezultacie – lepsze życie. Być może za jakiś czas ortezy staną się dla synka tylko wspomnieniem... Niestety, koszt operacji to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nie jesteśmy w stanie sami uzbierać takiej kwoty, a przecież liczy się czas. Zwracamy się więc do Was z ogromną prośbą o pomoc. Staś to nasz największy skarb, iskra, która nie gaśnie nawet w najtrudniejszych momentach. Prosimy, pomóżcie! Rodzice 🎥 Zobacz, jak Stasiu dzielnie walczy! Losy Stasia możesz śledzić także tutaj ➡️ FB Stasiu z Bydgoszczy ➡️ IG stasiu_z_bydgoszczy

25 063,00 zł ( 29,44% )
Brakuje: 60 044,00 zł
Kajetan Gatzke
Kajetan Gatzke , 5 lat

Drugie starcie z SMA i walka o sprawność❗️Pomagamy Kajtkowi❗️

Pamiętamy, jak w maju 2020 roku otwieraliśmy zbiórkę na ponad 9 milionów złotych… Nie mogliśmy uwierzyć, że Kajtuś choruje na śmiertelnie niebezpieczną chorobą, czyli SMA. Walka trwała ponad 9 miesięcy i udało się! Zebraliśmy środki na najdroższy lek świata, czyli terapię genową. A teraz, 2 lata później znaleźliśmy się w miejscu, w którym kolejny raz musimy prosić Was o pomoc. O ratunek dla synka… By nie przekreślić tego wszystkiego, co przez lata uzyskaliśmy! Kilka tygodni przed zakończeniem zbiórki zmniejszyliśmy jej kwotę. Zrezygnowaliśmy z części środków potrzebnych na rehabilitację. Chcieliśmy jak najszybciej przyjąć terapię genową, by uratować Kajtka. Jego stan każdego dnia się pogarszał… Dzieliła nas też granica 13,5 kilograma, której nie mogliśmy przekroczyć. Postanowiliśmy poradzić sobie sami z kosztami rehabilitacji. Dzięki temu udało się przyjąć terapię genową, a synek zaczął robić ogromne postępy. Po miesiącu od przyjęcia leku poprawiła się mowa synka, a każdy dzień dawał nam szansę na jak najszybszy rozwój.  Kajtek ma teraz 4 latka. Siada w każdej pozycji, czworakuje oraz staje i stawia pierwsze kroki w ortezach. Nie ma także skrzywienia w Jesteśmy po pierwszej poważniejszej infekcji, z którą poradził sobie sam. Nie potrzebowaliśmy sprzętu, nie baliśmy się o jego życie. Cudownie odetchnąć z ulgą, jednak nie spodziewaliśmy się, że na naszej drodze znowu pojawi się ogromny problem, w postaci braku środków… Długo zastanawialiśmy się, czy uruchamiać kolejną zbiórkę. Mnóstwo różnych myśli kłębiło się w naszych głowach… Jednak wszystkie oszczędności i nadwyżkę kwoty wykorzystaliśmy na dotychczasową rehabilitację i sprzęt, który jest bardzo drogi. Przez to kolejny raz stanęliśmy w miejscu, w którym nie możemy pozwolić na to, by SMA wtargnęło do życia Kajtka i całej naszej rodziny! Dzielny, waleczny, z przepięknym uśmiechem na twarzy. Taki jest nasz Kajtuś. Po przyjęciu terapii genowej obiecaliśmy naszemu synkowi, że już nigdy nie będzie cierpiał tak jak wcześniej… Że zrobimy wszystko, by mógł zapomnieć o chorobie i cieszyć się wspaniałym życiem. Dlatego w tym trudnym dla nas momencie, jeszcze raz prosimy Was o pomoc!  Rodzice ➤ Obserwuj walkę Kajtka na FACEBOOK'U ➤ Wspieraj także poprze LICYTACJE

145 050,00 zł ( 52,44% )
Brakuje: 131 546,00 zł