Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dorota Witkowska
Dorota Witkowska , 56 lat

Dorota potrzebuje nierefundowanej operacji, by móc kontynuować leczenie onkologiczne...

Mam na imię Dorota i od dwóch lat toczę trudną walkę z rakiem piersi. To czas pełen bólu, wyzwań i niepewności. Jestem po radioterapii, obecnie przechodzę hormonoterapię, a przede mną jeszcze operacja usunięcia piersi oraz zmiany na mostku. Choć staram się być silna, mój organizm jest bardzo osłabiony przez chorobę, częste infekcje i konieczność leczenia antybiotykami...   Niestety, ostatnio zdiagnozowano u mnie także przewlekłą chorobę migdałków podniebnych i migdałka gardłowego. Ciągły stan zapalny nieubłaganie osłabia moje ciało, a co gorsza – sprawia, że niezbędne jest przerwanie leczenia raka. Każda przerwa w terapii onkologicznej to krok wstecz w tej trudnej walce...  Lekarz laryngolog-onkolog zalecił pilne usunięcie migdałów metodą BIZact – najbezpieczniejszą i najlepszą dla mnie w tym momencie. Niestety, ta metoda jest nierefundowana, a koszt operacji i pobytu w szpitalu przekracza moje możliwości finansowe. Walka z rakiem to nie tylko wyzwanie dla ciała i ducha, ale także ogromne obciążenie finansowe. Moje oszczędności pochłonęły już kolejne etapy leczenia i codzienne potrzeby. Dziś zwracam się z prośbą o pomoc – Wasze wsparcie pozwoli mi przejść niezbędną operację i kontynuować leczenie, które daje nadzieję na odzyskanie zdrowia i życia bez bólu.   Choć czas choroby jest niezwykle trudny, to ufam Panu Bogu, że da mi siły na pokonanie jej. Potrzebuję jednak także Waszej pomocy. Każda złotówka, każde dobre słowo i gest wsparcia są dla mnie bezcenne. Wspólnie możemy pokonać kolejne przeszkody na drodze do zdrowia. Z całego serca dziękuję za Wasze dobre serca i za to, że mogę liczyć na Was w tym trudnym czasie. Dorota

10 660 zł
Zuzia Dudkiewicz
Zuzia Dudkiewicz , 5 lat

Pomóż, by serduszko Zuzi nadal mogło bić❗️

Pilne! Jedyną szansą, by uratować serduszko naszej Zuzi jest bardzo kosztowna operacja w klinice w Bostonie! Musimy zrobić wszystko, by uzbierać niewyobrażalnie wysoką kwotę... Bardzo potrzebujemy Twojej pomocy! Zuzia ma obecnie 5 lat, jest bardzo radosna, żywa, wszędzie jej pełno. Codziennie budzi nas swoim uśmiechem, który nigdy nie schodzi jej z twarzy. Uwielbia rysować i bawić się z rówieśnikami i młodszą siostrą. Jest naszym całym światem, sensem życia, powodem do radości, dlatego do dziś nie możemy pogodzić się z wyrokiem, jaki otrzymała zaraz po urodzeniu. Jej pierwsze chwile były dramatyczne... Niedługo po narodzeniu została przetransportowana do szpitala w Warszawie, ponieważ lekarze stwierdzili szmer nad sercem. Zamiast cieszyć się z narodzin ukochanego dziecka, my drżeliśmy w obawie o jej życie... Diagnoza, którą chwilę później poznaliśmy, była dramatyczna... Okazało się, że w jej serduszku znajdował się guz, który zajmował 80% lewej komory serca! Jako niemowlę Zuzia przeszła zabieg, podczas którego przeprowadzono zamknięcie przewodu tętniczego. Kilka tygodni później doszło do kolejnej operację... Postawiono również diagnozę – Zespół Gorlina – Goltza... Od tamtego czasu przeszliśmy bardzo długą i wymagającą drogę okupioną bólem, częstymi wizytami u lekarzy, badaniami, leczeniem... Nasza córeczka zniosła wszystko bardzo dzielnie! Jesteśmy z niej dumni, choć ciężko nam żyć z myślą, że ta walka się jeszcze nie kończy... Podczas ostatniego wysiłku ruchowego u Zuzi pojawił się znienacka ogromny częstoskurcz, który jak się potem okazało, szarpał jej serduszkiem przez ponad 7 godzin! Córeczka bardzo źle się czuła, więc została natychmiast przewieziona karetką do szpitala, aby jak najszybciej otrzymać pomoc. Byliśmy przerażeni... Jako rodzice mieliśmy już w głowie najczarniejszy scenariusz... W szpitalu okazało się, że leki, które przyjmuje nasza córeczka, są już dla niej zbyt słabe. Po konsultacjach Zuzia otrzymała nowy lek, który pomaga na serduszko, ale niestety źle wpływa na tarczycę. Nasz każdy dzień przepełniony jest strachem i bezradnością, a los wciąż nas nie oszczędza... Podczas miesięcznego pobytu w szpitalu wykryto u Zuzi torbiel obok wątroby. Nasza córeczka bardzo chciałaby funkcjonować tak jak inne dzieci w jej wieku – bawić się beztrosko i śmiać, ale każdy jej dzień rozpoczyna się od podania leków i na nich się kończy. Przez ostatnie wydarzenia Zuzia coraz gorzej znosi pobyty w szpitalu. Mamy nadzieję, że kiedyś nie będzie musiała tak często go odwiedzać... Jedyną szansą, jaką mamy, by ocalić życie Zuzi i uchronić ją od tego piekła na ziemi, jest kolosalnie droga operacja w USA, w Bostonie – najlepszej na świecie placówce, która specjalizuje się w takich przypadkach. Niestety, kwota zabiegu i transportu medycznego znacząco przekracza nasze możliwości finansowe... Jesteśmy zmuszeni ponownie poprosić o pomoc! Nie chcemy bezradnie czekać na śmierć naszego dziecka. Zrobimy wszystko, by ją uratować! Bez Waszego wsparcia to się jednak nie uda... Z całego serca błagamy o pomoc! Rodzice

80 643,00 zł ( 3,36% )
Brakuje: 2 312 975,00 zł
Kuba Kopaniecki
Kuba Kopaniecki , 25 lat

Mecz o wszystko❗️Pomóż Kubie wygrać życie❗️

Dzięki pomocy Darczyńców Kuba rozpoczął leczenie onkologiczne i przeszedł pilną operację ratującą życie w Szwajcarii! Niestety, guz mózgu to poważny przeciwnik. Łatwo nie da za wygraną… Kuba wciąż potrzebuje wsparcia swoich kibiców, by zwyciężyć! Walka mojego brata rozpoczęła się w 2021 roku. Najpierw złe samopoczucie i błędne diagnozy sugerujące kłopoty pocovidowe. Nieprawidłowy opis rezonansu wynikający z błędu opisującego – niezauważony 4-centymetrowy guz. Ten błąd doprowadził do ciężkiego wodogłowia. SOR, kolejne badanie i decyzja o pilnej operacji. 2021 rok 16 czerwca i 1 września – dwie resekcje guza. Badania genetyczne wykazały, że to trudny przeciwnik – glejak wielopostaciowy. Następnie radioterapia i decyzja o rocznej chemioterapii. Standardowe leczenie stosowane na całym świecie. Wszystkie wyniki wykazywały powodzenie wyznaczonego leczenia. Nieco ponad pół roku od zakończenia chemioterapii pojawiły się małe zmiany w mózgu i kręgosłupie, rozsiane poprzez płyn mózgowo-rdzeniowy. Podczas konsylium w sierpniu 2023 zapadła decyzja o ponownym zastosowaniu chemioterapii. Wydawałoby się, że leczenie spełnia swoje zadanie jednak w kwietniu 2024 zmiany wywołały wodogłowie, napady padaczkowe i pogorszenie funkcji ruchowych. 2 czerwca Jakubowi założono zastawkę komorowo-otrzewnową, która poprawiła odrobinę formę Kuby. Niestety, wykonany 2 lipca rezonans, wykazał, że wodogłowie zmniejszyło się tylko minimalnie. Zmieniono ustawienia zastawki, zwiększając odprowadzanie nadmiaru płynu mózgowo-rdzeniowego do otrzewnej. Ten zabieg z zastawką znacznie poprawił stan Jakuba. Kuba jest dzielny. Tak jak na boisku, tak na onkologicznym ringu walczy do utraty tchu. Teraz jeszcze bardziej pragnie zwycięstwa. Przecież stawka jest najwyższa – jego życie… Codziennie od poniedziałku do piątku odbywa rehabilitację dla budowania siły mięśniowej. Ta ciężka praca Kuby da efekty w trakcie chemioterapii, 2 lipca zapadła decyzja o jej zmianie – zalecono Kubie inny lek. Regularna rehabilitacja wzmocni Jakuba do walki z chorobą. Wybronił tak wiele piłek, które do jego bramki próbowali wbić przeciwnicy. Przed nowotworem, najgorszym z możliwych przeciwników sam się nie obroni, choćby walczył jak lew. Dlatego dzisiaj, w tym trwającym meczu o wszystko, potrzebujemy mnóstwa kibiców, by zejść z boiska jako zwycięzcy! Wasza pomoc wciąż jest nam potrzebna. Bądźcie z nami! Anna, siostra Kuby ➡️ Licytacje dla Kuby polsatsport.pl - Górnik Polkowice wspiera chorego bramkarza. Zapełniają stadion dla Jakuba Kopanieckiego sport.interia.pl - Bramkarz Górnika Polkowice walczy z guzem mózgu zaglebie.com - #EkstraPomoc dla Kuby Kopanieckiego  zaglebie.com - Najważniejszy mecz w życiu Kuby lechpoznan.pl - #EkstraPomoc dla Kuby Kopanieckiego  myglogow.pl - Jakub Kopaniecki walczy o życie. Jeszcze kilka tygodni temu kopał piłkę

69 682,00 zł ( 43,66% )
Brakuje: 89 893,00 zł
Beata Olewska
Pilne!
Beata Olewska , 52 lata

Światełko nadziei w walce ze złośliwym nowotworem mózgu – Pomagamy Beacie❗️

Piszę do Was z sercem pełnym wdzięczności, ale także z prośbą o wsparcie w tej trudnej dla mnie chwili. Niespodziewanie stanęłam w obliczu ogromnego wyzwania zdrowotnego. Niespodziewanie, ponieważ szanse, że to spotka właśnie mnie, były ślepym trafem. Bardzo pechowym. Pewnego dnia, po powrocie z wycieczki, na zwykłym spacerze z psami nagle straciłam władzę w mięśniach. Udało mi się zachować przytomność, ale nie byłam w stanie mówić. Jakoś udało mi się zadzwonić do męża i pojedynczymi słowami powiedzieć gdzie jestem. Jak się potem okazało, nieświadomie podałam złą lokalizację. Po raz kolejny „jakoś” dotarłam do domu. Wcześniej mąż wezwał karetkę, więc po krótkim czasie przewieziono mnie na oddział. Początkowe badania nie wykazały nic poważnego, ale nie daliśmy za wygraną, w końcu takie sytuacje nie są normalne. Pogłębiona diagnostyka i naprawdę cudowna opieka lekarzy zaprowadziła nas w końcu do diagnozy. A ta zwaliła z nóg – nowotwór złośliwy mózgu. Szanse były dosłownie losowe. Nikt z mojej rodziny nie chorował, więc po prostu miałam okrutnego pecha. Początki były trudne. Ciężko było poradzić sobie z tą informacją, ale starałam się nie tracić wiary ani determinacji do walki. Niedługo po diagnozie przeszłam kilkugodzinną operację usunięcia guza. Okazało się jednak, że pozostały korzenie, a one mogą doprowadzić do nawrotu. Dzisiaj wciąż męczą mnie silne bóle głowy, osłabienia i nawracające w kierunku choroby myśli. Ale nie poddaję się. Nie zamierzałam nawet na chwilę i całą rodziną szukaliśmy kolejnych kroków w walce o uratowane życie. I tu pojawiło się światełko nadziei. Dowiedzieliśmy się o kompleksowym leczeniu w klinice w Niemczech. Podawany ten lek jest w stanie sprawić, by mózg „uczył się” rozpoznawać guza. Odważyliśmy się podjąć leczenia i teraz czekają nas jego koszty. Dlatego zwracam się z prośbą o pomoc. Szereg dobrych serc, jakie się teraz wokół mnie pojawiły, sprawił, że na nowo wierzę w dobroć ludzi. Wiem, że nawet w obliczu takiej tragedii ważna jest wola walki, a tej mi nie brakuje. Tak jak optymizmu, że ta pechowa walka zakończy się największym happy endem. Ale do tego potrzeba mi jeszcze trochę wsparcia. Beata Apel Beaty: Apel córki Beaty:

182 001,00 zł ( 48,88% )
Brakuje: 190 340,00 zł
Gabriela i Marcel Gryglik
Pilne!
Gabriela i Marcel Gryglik , 13 lat

Potworny nowotwór odebrał życie matce trójki dzieci. Gabi i Marcel nadal walczą o zdrowie – POMOCY❗️

Nie zostało pani już wiele czasu, proszę zadbać o opiekę dla dzieci… Słowa docierały do mnie jak przez mgłę. Jeszcze kilka miesięcy temu lekarze przygotowywali plan terapii, a dziś rozkładają bezradnie ręce. W Polsce nie ma już dla mnie możliwości leczenia. Okrutny nowotwór kawałek po kawałku odbiera mi życie, a moim dzieciom mamę!  Problemy zdrowotne towarzyszą naszej rodzinie od dawna – moje starsze dzieci: Gabrysia i Marcel, chorują na wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Walka o ich zdrowie pochłonęła wszystkie moje siły i środki finansowe. Marcel przeżył już transfuzję krwi i razem z Gabrysią wielokrotnie przebywali na dziecięcych oddziałach gastroenterologicznych.  W zeszłym roku, dzięki wdrożonej diecie oraz terapii, dzieci miały okres remisji. Udało nam się nawet pojechać razem na urlop nad morze. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrą stronę… Nie mogliśmy się bardziej pomylić! Już na samym początku wyjazdu coś mnie zaniepokoiło – miałam niewyjaśnione krwawienia z dróg rodnych. Po powrocie z Kołobrzegu udałam się do lekarza, miałam nadzieję, że to nic groźnego. Niestety, badanie histopatologiczne nie pozostawiło wątpliwości – zaatakował mnie nowotwór. Podejrzewano, że to mięsak stromalny.  Byłam przestraszona, ale zmotywowana do działania. Liczyłam na to, że zasugerowany przez lekarzy zabieg wycięcia macicy pomoże. Niestety, nowotwór rozwijał się w przerażającym tempie: guz na macicy, który z początku miał 4 cm, zwiększył średnicę prawie trzykrotnie: do 11 cm! Po kilku tygodniach od zabiegu histerektomii przyszły wyniki badań wyciętych narządów. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam… Okazało się, że na lewym jajniku znajdował się kolejny, mniejszy guz. Wykryto również nacieki. Diagnoza, którą wtedy postawiono stała się moim wyrokiem: gruczolakomięsak trzonu macicy z przerzutami.  Lekarze skierowali mnie na chemioterapię. To ogromnie wycieńczające leczenie, jednak wiedziałam, że muszę być silna dla moich dzieci. Moje córki i syn przez lata widzieli, jak robię wszystko, by zadbać o ich zdrowie i teraz chcieli się odwdzięczyć. Gdyby miłość mogła leczyć byłabym najzdrowszą osobą na świecie! W międzyczasie trafiłam do szpitala z okropnym bólem brzucha spowodowanym skutkami ubocznymi wyniszczającej chemii. Tam rozpoczęto dalszą diagnostykę. I to był początek mojego końca… Okazało się, że pojawił się naciek nowotworowy na rdzeniu kręgowym i przerzuty do węzłów chłonnych w obrębie otrzewnej. Z powodów neurochirurgicznych niemożliwe jest leczenie operacyjne.  Nowotwór wszedł już w ostatnie stadium – IV B. To niepozorne oznaczenie jest postrachem każdego pacjenta onkologicznego. Powoli docierało do mnie, co to oznacza i w głowie miałam tylko jedno pytanie: jak mam przekazać dzieciom, że ich mama niedługo umrze? Nie mam już złudzeń – w Polsce nie ma dla mnie ratunku. Pozostała tylko radio- i chemioterapia paliatywna, czyli CZEKANIE NA ŚMIERĆ! Promykiem nadziei jest leczenie ostatniej szansy w Niemczech – terapia immuno-onkologiczna. To jednak ogromnie kosztowny wyjazd, a ja nie mam czasu ani możliwości zebrać tak wielkiej sumy.  Aktualizacja:  Z głębokim smutkiem i żalem przyjęliśmy informację o śmierci Marty. Ukochanej mamy trójki dzieci. Wierzymy, że jest już w świecie, w którym nie ma bólu i cierpienia... Niestety Gabrysia i Marcelek stracili nie tylko mamę, ale również największe oparcie i wojownika, który walczył o ich zdrowie. Prosimy o wsparcie dla rodziny, w tym najtrudniejszym momencie.  Ostatkiem sił Marta błagała o jedno – by nowotwór nie sprawił, że osieroci swoje ukochane dzieci. Nie byliśmy gotowi na jej odejście i dziś to my prosimy, abyście nie zostawiali Gabi i Marcelka w potrzebie oraz pomogli nam zadbać o ich zdrowie.  Bliscy

129 125 zł
Magdalena i Krzysztof Nachyła
Magdalena i Krzysztof Nachyła , 30 lat

Trwa rozpaczliwa walka o sprawność taty i córki! Prosimy, pomóż!

Moja córka, Madzia jest osobą niepełnosprawną poruszająca się na wózku. Jest dorosła, ale nie ma szans na planowanie swojej przyszłości. Nie spełni nigdy marzeń. Już zawsze będzie zależna od innych osób… Madzia walczy już ponad 30 lat. Dziecięce porażenie mózgowe jest naprawdę trudne. Nieuleczalne, nie do przewidzenia, na zawsze, na całe życie...  Niestety, z początkiem maja 2024 roku do trudnej walki o sprawność dołączył jej kochany tata... Udar Krzysztofa jeszcze bardziej skomplikował sytuację rodziny... Nieustannie, od tak wielu lat zarabiamy i przeznaczamy nasze środki na leczenie i rehabilitację, która jest niezbędna dla utrzymania osiągniętego stanu fizycznego i ogólnego poziomu zdrowia. Dlatego, teraz gdy dzieje się u nas naprawdę źle...  Zwracamy się o pomoc! Zaraz po urodzeniu Madzi musiałam zrezygnować z jakiejkolwiek pracy. Dzień w dzień walczyłam o jej zdrowie. Mąż pracował w zakładzie, który chwilę przed jego emeryturą — został zamknięty... Zostaliśmy bez jakichkolwiek środków.  W maju 2024 roku naszą rodzinę spotkała jeszcze większa tragedia. Krzysztof przeszedł UDAR MÓZGU, który zostawił go z paraliżem prawej ręki i problemami z mową! Teraz i mąż potrzebuje rehabilitacji oraz specjalistycznej opieki, a także wsparcia w wykonywaniu prostych, codziennych czynności... Pomimo podjętej terapii mój mąż do tej pory nie odzyskał sprawności w ręce. Specjaliści mówią, że jego rehabilitacja może trwać jeszcze rok! Nie możemy przerwać leczenia Magdy, żeby nie cofnąć się o kilka kroków do tyłu. Dzięki małym sukcesom, np. takim, że córka chodzi sama po domu, jest nam na co dzień łatwiej. Jesteśmy choć trochę odciążeni w ciągu dnia. Jeśli znów trafi na wózek — nie damy rady... Zwłaszcza że Krzysztof także stracił sprawność i jest dopiero na początku swojej drogi, by ją odzyskać... Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy moja córka i mąż mogli być objęcie pomocą specjalistów. Jestem Wam za to niezwykle wdzięczna! Niestety, nasza walka wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia… Koszty związane z leczeniem i rehabilitacją dwóch osób są niezwykle wysokie i nie jestem w stanie udźwignąć ich sama... Z całego serca proszę Was o wsparcie. Czuję się, jakbyśmy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia… Każda wpłata i każde udostępnienie daje nam nadzieję na lepsze jutro. Wierzę, ze wspólnymi siłami uda się nam dokonać cudów! Elżbieta, mama i żona ➡️ Licytacje dla Magdy i Krzysztofa

11 285,00 zł ( 26,51% )
Brakuje: 31 269,00 zł
Kacper Kaczorowski
Kacper Kaczorowski , 11 lat

By Kacper mógł wyjść poza ograniczenia niepełnosprawności!

Dzieciństwo Kacperka nie jest takie, jakie sobie dla niego wymarzyłem... Oczywiście, bycie rodzicem nie jest łatwe. To odpowiedzialność, to ogrom pracy, cierpliwości. Bycie rodzicem chorego dziecka, to sytuacja, która może każdego przytłoczyć — najważniejsze, by się nie poddać. Ja nie chcę...  W naszym życiu nie jest łatwo. Choroba dyktuje nam codzienność! Kacper nie może chodzić do normalnej szkoły, bawić się z rówieśnikami, rozwijać pasji i marzeń. Co chwila los stawia na jego drodze ograniczenia, z którymi usilnie stara się wygrać. Jednak nie zawsze się to udaje... Gdy przechodzę koło placów zabaw, czy boisk, łzy same nachodzą mi do oczu. Tak bardzo bym chciał, by Kacper kiedyś mógł spędzać tam czas z innymi dziećmi. By mógł w końcu czerpać z dzieciństwa pełnymi garściami i po prostu być dzieckiem! Niestety dla mojego syna przewidziany jest inny scenariusz...  Kacper ma zdiagnozowany autyzm w bardzo zaawansowanym stopniu. Ma 9 lat i wciąż nie wypowiedział swojego pierwszego zdania. Zaburzenia rozwoju utrudniają mu funkcjonowanie, odbierając tym samym samodzielność. Mimo że uczęszcza do szkoły dla dzieci z autyzmem, potrzebuje dodatkowych rehabilitacji. Niestety nie mam środków, by opłacać prywatne ćwiczenia... Stąd mój apel o pomoc. Dzięki Tobie Kacper może mieć szansę na lepsze jutro! Proszę, pomóż, by pieniądze nie powodowały kolejnych ograniczeń. Adam, tata

7 570 zł
Antosia Kwiatek
Antosia Kwiatek , 11 miesięcy

Tak bardzo chcielibyśmy, aby nasza córka mogła widzieć! POMOCY!

Jesteśmy rodzicami dwójki wspaniałych dzieci: Wojciecha oraz Antosi. Zawsze marzyliśmy tylko o jednym, aby nasze pociechy urodziły się zdrowe, bez żadnych problemów. Jest to najważniejsze dla wszystkich rodziców. Niestety nasza córeczka nie miała tyle szczęścia… Antosia urodziła się dokładnie 3 grudnia 2023 roku. Od razu wypełniła nasze serca miłością. Niestety córeczka od urodzenia prawie nie otwierała oczu... Po długiej diagnostyce u Antosi stwierdzono małoocze. Powiedziano nam, że jej bardzo wąskie szpary powiekowe, fałdy nakątne i opadnięte powieki mogą wskazywać na wadę genetyczną...  Byliśmy przerażeni! Do dziś córeczka musi pozostawać pod stałą kontrolą Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Miesiąc temu okazało się, że oprócz małoocza Antosia ma również torbiel na tęczówce lewego oka. To był kolejny cios wymierzony prosto w nasze serca. W kwietniu córka przeszła zabieg sondowania kanalików łzowych, ale niestety, nie on przyniósł odpowiedniego rezultatu i trzeba go powtórzyć. Jest to niezbędne do przeprowadzenia dalszej operacji – wycięcia torbieli. A to jeszcze nie wszystko! Czeka nas także zabieg plastyki powiek, aby oczka się otwierały i córka mogła normalnie widzieć. Jeśli nie zostanie on przeprowadzony, Antosi grozi niedowidzenie, a w najgorszym wypadku nawet ślepota!  Wszystkie zabiegi i konsultacje odbywają się w Warszawie co wiąże się z dużymi kosztami dojazdu oraz pobytu w hotelu. Do tej pory finansowaliśmy badania lekarskie, konsultacje i wyjazdy ze swoich funduszy, wraz z pomocą rodziny, jednak oszczędności w zawrotnym tempie topnieją. A przed nami jeszcze długa droga... Dlatego zdecydowaliśmy się poprosić o wsparcie! Wierzymy, że na tym świecie jest wiele osób dobrej woli, które zechcą pomóc naszej małej Tosi. Za każdą, nawet najmniejszą wpłatę z całego serca dziękujemy! Rodzice Antosi

34 756 zł
Arsenii Komrakov
Arsenii Komrakov , 9 lat

SMA nie może wygrać! Arsenii ma szansę na samodzielne życie!

Arsenii to nasze pierwsze dziecko. Urodził się jako zupełnie zdrowy chłopczyk. Zaczął się rozwijać, nauczył przewracać, śmiać się i uśmiechać, ale z jakiegoś powodu nie chciał raczkować i stać na nogach... Lekarze pocieszyli nas, że po prostu potrzebuje trochę więcej czasu na naukę. Ale czas mijał, a rozwój synka nie postępował. W wieku 15. miesięcy, po wielu badaniach, u Arseniego zdiagnozowano SMA typu 2. Rdzeniowy zanik mięśni to choroba genetyczna, której leczenie wymaga szerokiego podejścia. Ogromną rolę odgrywa rehabilitacja. Arsenii potrzebuje odpowiednio dobranych sprzętów ortopedycznych oraz wózka inwalidzkiego. Ale nawet to nie jest najważniejsze. Przede wszystkim pragnę, aby nasz syn był niezależny! Bawił się z bratem, chodził do kina z przyjaciółmi, a może nawet jeździł z nimi na obozy i wycieczki. Chcę, aby mógł samodzielnie żyć, nie potrzebował w przyszłości pomocy drugiej osoby. Arsenii zasługuje na normalne, szczęśliwe życie, a ja zrobię wszystko, by mu je zapewnić! Rehabilitacja daje mu siłę, a wózek inwalidzki i sprzęt ortopedyczny – swobodę i niezależność. Proszę Wasze dobre serca o pomoc, która sprawi, że Arsenii znajdzie wolność i po prostu będzie dzieckiem! Jego choroby nie da się wyleczyć, jednak są sposoby, by zahamować jej skutki. Z Tobą będzie to możliwe! Maria, mama

7 017 zł