Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marysia Krawiec
Marysia Krawiec , 4 latka

Marysia urodziła się w stanie krytycznym – wciąż trwa walka!

Stan krytyczny i walka o życie – tak zaczęło się życie mojej córeczki. Marysia urodziła się w listopadzie, w szóstym miesiącu ciąży. Ważyła 1 kilogram… Jej stan wciąż jest bardzo ciężki – od dnia jej narodzin cały czas jesteśmy w szpitalu, a ja drżę ze strachu o każdy kolejny dzień. Przed nami bardzo długa walka o jej życie i zdrowie! Długa i bardzo kosztowna... Marysia w trzeciej dobie życia przeszła wylewy III i IV stopnia, czyli te najgorsze z możliwych. Pojawiły się problemy z płucami i wylew krwi do płuc. Lekarze musieli natychmiast podjąć decyzję o poważnej operacji, by ratować małe życie! Już na zawsze o tych koszmarnych chwilach będzie mi przypominać blizna na jej główce... To nie tak miało wyglądać! Marysia miała urodzić się o czasie, miała być zdrową dziewczynką, nie dzieckiem skazanym na niepełnosprawność. Tymczasem pierwsze miesiące swojego życia spędziła w inkubatorze, z dala ode mnie. Była mała, bezbronna i tak bardzo chora. Walczyła o życie, a ja umierałam ze strachu... Wylewy spowodowały spustoszenie w główce Marysieńki: dokomorowy krwotok po stronie lewej i prawej, wodogłowie pokrwotoczne, drgawki oraz problemy z prawidłowym funkcjonowaniem układu moczowego. Marysia zmaga się z dysplazję oskrzelowoppłucną oraz niedodmę płucną i już teraz musi być rehabilitowana. Czeka nas operacja oczek, które również ucierpiały w wyniku wylewów.  Przez całe swoje krótkie życie maleńka miała kilkakrotnie przetaczaną krew, niezliczoną liczbę wkłuć i pobrań krwi, zaburzenia związane z niskim poziomem sodu we krwi, niedokrwistość. Łącznie jest po 2 operacjach główki. Na początku stycznia została podłączona od respiratora. Kiedy już będziemy mogły wyjść do domu, Marysię czeka bardzo długie i bolesne leczenie, gdyż mózg jest zalany w bardzo dużym stopniu. Widok córeczki w inkubatorze jest dla nas, rodziców, bardzo trudny. Boimy się ją dotknąć, gdyż nawet najdelikatniejszy dotyk sprawia jej ból i powoduje strach. Chcemy jednak zrobić wszystko, by jak najlepiej jej pomóc i zawalczyć o jej przyszłość. Wiemy, że konieczne będzie długie leczenie i rehabilitacja, ponieważ wylewy spowodowały stałe zmiany w mózgu Marysi. Już teraz zdajemy sobie sprawę, że wydatki związane z leczeniem córeczki będę ogromne, dlatego prosimy, pomóż, póki wciąż jest nadzieja! Anna – mama Marysi Zbiórkę dla Marysi możesz wesprzeć, biorąc udział w licytacjach na Facebooku –––––––––––––––––––– Dobro raz puszczone w świat nigdy się nie zatrzyma! Piotrek odszedł od nas zbyt wcześnie, ale pomoc, którą otrzymał, wciąż dociera do innych.  Niewykorzystane środki na jego leczenie w kwocie 99 239 zł, decyzją jego rodziny, zostały przekazane na ratowanie zdrowia Marysi. 

280 301,00 zł ( 54,89% )
Brakuje: 230 338,00 zł
Krzyś Gorzawski
Krzyś Gorzawski , 6 lat

Dla nas schody to tylko schody – dla Krzysia przeszkoda nie do pokonania! Pomóż być samodzielnym!

O tym, że Krzyś urodzi się chory, dowiedzieliśmy się w ciąży. Nie wiedzieliśmy wtedy jednak jeszcze jak bardzo… Niestety, nasz kochany synek urodził się z poważnym rozszczepem kręgosłupa. W konsekwencji tego schorzenia porusza się na wózku aktywnym. Pomimo tego, że jest jeszcze malutkim dzieckiem, przeszedł już 3 operacje – w tym dwie ratujące życie.  Dzięki intensywnej rehabilitacji od urodzenia jest samodzielny na tyle, na ile pozwalają mu warunki domowe. Bardzo lubi gotować, więc staraliśmy się jak najbardziej przystosować przestrzeń, by w kuchni czuł się swobodnie. Niestety, mimo wszystkich naszych starań, nadal nie udało się pokonać wszystkich barier architektonicznych. Krzyś potrzebuje podnośnika zewnętrznego tzw. windy w szybie, która da mu możliwość swobodnego poruszania się między piętrami. Jest ona jednak niezwykle kosztowna, a my nie jesteśmy w stanie samodzielnie udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego. Aktualnie jakiekolwiek wyjście z synkiem z domu staje się ogromną wyprawą.  Mieszkamy na I. piętrze, kuchnia znajduje się na półpiętrze. Codziennie nosimy Krzysia i jego wózek po schodach. Synek ma ogromną potrzebę rozwoju, jednak nadal jest uzależniony od pomocy drugiego człowieka. Na turnusach rehabilitacyjnych oraz na zajęciach aktywnej rehabilitacji uczy się m.in. przesiadać i pokonywać przeszkody.  Winda to spełnienie marzeń, wisienka na torcie samodzielności Krzysia. To właśnie dzięki niej ma szansę na pełną swobodę ruchu...  Krzyś rok temu jeszcze nie mówił, a dziś można z nim porozmawiać o wszystkim! Codziennie korzysta z rehabilitacji oraz ćwiczy umiejętności poznawcze. Robimy wszystko, by mógł wyjeżdżać na turnusy oraz dbać jak najlepiej o swoją sprawność, natomiast do zakupu windy potrzebujemy Waszego wsparcia.  Prawdopodobnie naszego synka czekają  kolejne operacje związane z garbem kostnym, z którym się urodził. To sprawia, że noszenie go na rękach w górę i w dół będzie jeszcze bardziej utrudnione…  Krzyś jest energicznym chłopcem, który chce rozwijać się maksymalnie na miarę swoich możliwości… Uwielbia słuchać muzyki i tańczyć w jej rytm, a także gotować oraz piec. Prosimy, pomóż mu w tej drodze do samodzielności...  Rodzice Krzysia ➡️ WINDA wisienka na torcie Krzysia do samodzielności - LICYTACJE

114 756,00 zł ( 53,93% )
Brakuje: 98 010,00 zł
Michał Koston
Pilne!
6 dni do końca
Michał Koston , 18 lat

Potrzebna PILNA OPERACJA❗️Michałowi brakuje tchu i grozi niepełnosprawność❗️

To nie jest skolioza, którą powstrzyma czy zniweluje regularna rehabilitacja… Odpowiednie noszenie plecaka, czy właściwa postawa. Michał nieziemsko cierpi! Jego kręgosłup zwija się w literę „S”. Michał rośnie, a wraz z tym krzywi się jego kręgosłup… Musimy jak najszybciej zebrać środki na operacje! Michał ma 16 lat i niestety bardzo zaawansowaną skoliozę, którą da się powstrzymać tylko operacyjnie. Pierwsze oznaki skoliozy pojawiły się w wieku 10 lat. Pomimo podjęcia rehabilitacji oraz intensywnych, codziennych ćwiczeń skrzywienie się pogłębiało… Byliśmy bezradni.  Najszybszy przyrost nastąpił w okresie dojrzewania, podczas znacznego wzrostu Michała. W związku z tym nasz syn został sklasyfikowany do operacji. Niestety… Metoda dostępna w Polsce jest ryzykowna i niezupełnie funkcjonalna… Polega na całkowitym usztywnieniu kręgosłupa. Ta poważna ingerencja w kręgosłup wiąże się z dużym ryzykiem oraz bardzo skomplikowaną i długotrwałą procedurą.  Oprócz trwałego i nieodwracalnego usztywnienia wyjmuje się dyski międzykręgowe i doprowadza do spojenia kręgów! Powrót do aktywności trwa długo, jeśli w ogóle jest możliwy...   Michał bardzo lubi spacery, ale po dłuższym czasie odczuwa dolegliwości bólowe. Ćwiczenia są dla niego bolesne, ale konieczne, ponieważ bez nich dochodzi do różnych deformacji stawów i innych dysfunkcji.  Skolioza z każdym dniem zmniejsza pojemność płuc Michała! Kręgosłup naciska na narządy wewnętrzne! Jego choroba staje się śmiertelnie poważna…  Udało nam się nawiązać kontakt z lekarzem z Włoch, który chce podjąć się zoperowania Michała nowatorską metodą zwaną ASC - Anterior Scoliosis Correction. Jest to alternatywa dla operacji usztywniającej kręgosłup. Dzięki niej można zachować pełną elastyczność kręgosłupa. Przeprowadzana jest metodą mało inwazyjną (dwa małe otwarcia z boku pleców). Nie uszkadzają mięśni, nie wymagają transfuzji krwi!  Michał jest młodym chłopakiem — zależy nam na jego bezpieczeństwie i jak najszybszym powrocie do normalnego życia, do szkoły, do codzienności.  Niestety pozostają dwie ważne kwestie! W przypadku tak zaawansowanej skoliozy operację trzeba będzie przeprowadzić dwuetapowo. Najpierw redukcja skoliozy o około połowę, a po kilku miesiącach dalsza korekcja. Ponadto operacja nie jest refundowana przez NFZ, a koszty są ogromne.  Nie zbieramy na jedną, a na dwie operacje… Dlatego zwracamy się do Państwa o pomoc. W naszej sytuacji prosimy o jakąkolwiek formę wsparcia! Każda jest dla nas ważna, w tym  udostępnianie naszego apelu.  Sami nie zbierzemy tak ogromnej kwoty ratującej zdrowie naszego dziecka.  Nie chcemy czekać na najgorsze, widzieć jeszcze tragiczniejsze skutki skoliozy… Nie mamy już czasu! Rodzice Allegro charytatywni Licytacje Facebook O Michale media o Michale

812 520,00 zł ( 98,06% )
Brakuje: 16 073,00 zł
Ania Kozak
Pilne!
Ania Kozak , 9 lat

Ostra białaczka chce zabrać naszą Anię – RATUNKU❗️

Gorączka, wycieńczenie, blada twarzyczka i trzęsące się dłonie… Tak ZABIJA białaczka! Wystarczyło kilka tygodni walki z chorobą, a my nie poznawaliśmy własnej córki. To jest nasza wesoła Anusia?  Dramat naszej rodziny zaczął się przed świętami wielkanocnymi. Ania od jakiegoś czasu czuła się osłabiona, zmagała się z ciągłym brakiem apetytu. Jej stan bardzo nas niepokoił… Mieliśmy nadzieję, że to zwykła grypa, jednak dla pewności pojechaliśmy zrobić badania krwi. Gdy następnego dnia w słuchawce usłyszeliśmy: “Proszę pilnie stawić się w laboratorium”, zrozumieliśmy, że dzieje się coś bardzo złego.  Po odebraniu wyników natychmiast zgłosiliśmy się z Anią do szpitala, gdzie padła diagnoza: ostra białaczka limfoblastyczna. Lekarze chcieli przenieść córkę do placówki we Wrocławiu, jednak powtórne badania krwi pokazały, że Ania jest zbyt słaba na podróż! Byliśmy zrozpaczeni! Przez głowę przelatywało nam tysiące czarnych myśli. Musieliśmy jeszcze wykonać najtrudniejszy telefon w życiu – zadzwonić do naszych dzieci i poinformować, że ich siostra właśnie zaczęła WALKĘ O ŻYCIE!  Dzięki pomocy lekarzy stan córki ustabilizował się na tyle, że mogła zostać przewieziona do Wrocławia, gdzie od dwóch miesięcy przechodzi chemioterapię na oddziale onkologicznym. Pierwsze tygodnie musiała spędzić w izolatce, gdzie niemal namacalnie czuła, jak okrutna choroba niszczy od środka jej organizm. Żadne dziecko nie powinno być zmuszone do walki z takim wrogiem… Żaden rodzic nie powinien patrzeć na tak cierpiące i wycieńczone dziecko…  Staramy się być dobrej myśli, przy Ani uśmiechamy się i uspokajamy naszą drugą córkę i synka. Dopiero, gdy zostajemy sami, płyną łzy, a w głowach kołacze nam myśl: co, jeśli nasza 9-letnia córeczka umrze?  Musimy zrobić wszystko, by pokonać białaczkę! Z całego serca prosimy Was o pomoc finansową w opiece nad Anusią. Wszystkie zgromadzone środki przeznaczymy na wizyty lekarskie, rehabilitację i powrót córeczki do zdrowia. Ania sprzed choroby była radosna i pełna energii. Uwielbiała malować, rysować i opiekować się zwierzętami. Ostatnio powiedziała nam, że chciałaby kiedyś mieć kotka. Anusiu… mama i tata zrobią wszystko, żeby Cię uratować. Wrócisz do nas! Do swojego rodzeństwa i ukochanej rodziny. Do szkoły i do normalnego życia! Drodzy Darczyńcy, wierzymy, że z Waszą pomocą uda się wygrać walkę z okrutną chorobą. Jesteście naszą nadzieją!  Rodzice i rodzina Ani

14 285 zł
Julia Kowalczyk
11 dni do końca
Julia Kowalczyk , 16 lat

Zadręczona przez rówieśników... Historia Julii, która walczy o życie❗️

Córka cudem przeżyła próbę samobójczą… Przez uporczywe nękanie rówieśników Julka targnęła się na swoje życie… Teraz musimy zrobić wszystko, by do nas „wróciła". Julia jest w stanie śpiączki w minimalnej świadomości, z niedowładem czterokończynowym I narastającą spastyką. Córka, którą cudem udało się uratować po tak drastycznej decyzji, którą podjęła 22.03.2022 roku, walczy od roku z ogromną determinacją o każdy kolejny dzień. Tamtego dnia wszystko się zmieniło, a życie naszego dziecka prawie się skończyło. Na pewno skończyło się życie, które znała i które my znaliśmy. Zaczęła się walka o każdy kolejny dzień… Widzimy, że jest w jakiejś części świadoma i oczkami przekazuje komunikaty, a my jako rodzice to odczytujemy, że Julka bardzo chciałaby wrócić, po roku tak ogromnego cierpienia do naszego świata. Tego żywego, za którym bardzo tęskni. Niestety, będzie to bardzo kosztowna i długa droga… Przed Julią ogrom godzin rehabilitacji, przed nami ogrom wydatków na rehabilitację i zakup sprzętu rehabilitacyjnego, wózka i łóżka specjalistycznego, leżanki do ćwiczeń, pionizatora, podnośnika, ortez, i wiele innych rzeczy, o których jeszcze nie wiemy... Koszt samej rocznej rehabilitacji i turnusów to około 400 tysięcy złotych! Julka w marcu, w roku zdarzenia, kończyła 8 klasę. Miała plany co do szkoły średniej, zaczynała prawie kolejny etap w swoim życiu, lecz życie napisało całkiem inny scenariusz, niż planowaliśmy… Po zdarzeniu Julka trafiła na OIOM. Lekarze przekazali nam drastyczną wiadomość: stan krytyczny. Oddychał za nią respirator, została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, zrobiono tracheotomię, założono PEGa. Nasz normalny, spokojny świat nagle runął. Julka uwielbiała ciepło, czekała zawsze na lato, wakacje... Niestety, teraz to czas bez radości i bez zabawy z młodszym bratem. Z bratem, który bardzo przeżył całą sytuację i ten ponad już rok – rok najgorszy w życiu każdego z nas… Dla syna o tyle trudny, bo to on znalazł siostrę po próbie samobójczej, pomógł nam ją reanimować, zadzwonił na numer 112, a teraz za nim rok bez mamy i siostry w domu… Nasza rodzina przeżyła ogromną tragedię. Bardzo prosimy o wsparcie finansowe i pomoc dla naszego dziecka. Chcemy, by Julka jak najmniej cierpiała i mogła powoli wracać do jakiejkolwiek sprawności! Najważniejsze, że przeżyła! O resztę walczymy. Niech ta jedna zła decyzja w jej życiu nie przekreśli wszystkiego… Rodzice Julii z jej 6-letnim braciszkiem

125 479,00 zł ( 27,43% )
Brakuje: 331 968,00 zł
Kasia Śliwa
Kasia Śliwa , 26 lat

Nie zdawałam sobie sprawy, że objawy choroby mogą mieć tak poważne skutki... Pomóż!

Niedawno spełniłam marzenie, którym było ukończenie studiów inżynierskich. Wiedziałam, że podjęcie tych studiów będzie dla mnie niesamowitym doświadczeniem. I było, do czasu, gdy w pewnym momencie mojego życia los zachwiał wewnętrzny spokój. Będąc na studniach II stopnia, zaczęły się pojawiać moje problemy ze zdrowiem. Objawy wydawały się powierzchowne, ale uciążliwe. Podwójne widzenie, kłopotliwe napicie się wody, opadanie powieki, otępiałość... W tamtym czasie nie wiedziałam, co mnie czeka... W maju 2023 r. usłyszałam diagnozę, która wpłynęła na całe życie – miastenia.  Na początku poczułam ulgę, ponieważ w końcu wiedziałam, co mi dolega. Niestety z biegiem czasu zaczął pojawiać się okropny strach, przerażenie i niemoc. Nic nie jest tak dotkliwym doświadczeniem jak uczucie, że coś odebrało mi marzenia. Choroba postępuję w bardzo szybkim tempie. Na początku dokuczały tylko dolegliwości oczne, obecnie choroba zabrała mi całe ciało... Codziennie czuję jej obecność. Czasem do takiego stopnia, że wydaje mi się, jakbym była tylko duszą umieszczoną w zużytym ciele z wyczerpanymi do zera bateriami... Przez chorobę jestem pozbawiona możliwości rozwoju, dlatego nie mogę pracować. Do końca listopada 2024 r. przyznano mi zasiłek rehabilitacyjny, ale co dalej? Ta niepewność nie daje mi spokojnie zasnąć. Leki, wizyty u lekarzy i dojazdy kosztują majątek... Muszę obecnie liczyć każdy grosz, by wystarczyło mi na życie do kolejnego miesiąca. Kiedyś, gdy byłam zdrowa, pomagałam każdemu, kto znalazł się w trudnej sytuacji życiowej. Niestety teraz sama potrzebuję pomocy. Miastenia przeszła w formę uogólnioną i niestety lekooporną. Szukanie nowych lekarzy oraz leków pochłania ogrom czasu i pieniędzy. Potrzebuję wsparcia finansowego na liczne wizyty u specjalistów. Muszę działać tu i teraz, by móc dalej jakoś żyć... W grę wchodzą tylko wizyty prywatne, a  te niestety kosztują... Miastenia nie jest jedynym moim problemem, ale chyba największym. Proszę każdego z Was o niewielką pomoc, która w małym stopniu odejmie mi problemów. Kasia

31 878 zł
Oliwia Adamowicz
2 dni do końca
Oliwia Adamowicz , 16 lat

Pomóż ratować wzrok Oliwki❗️Potrzebna kosztowna terapia❗️

Jestem mamą wspaniałej 16-letniej dziewczynki, Oliwki. Niestety, codzienność mojej córki różni się od życia jej rówieśników. Oliwia urodziła się z hipoplazją ciała modzelowatego, a z czasem zdiagnozowano u niej także niedoczynność przysadki mózgowej, niedoczynność tarczycy oraz moczówkę prostą. Od urodzenia Oliwia jest objęta wieloma terapiami: logopedyczną, pedagogiczną, psychologiczną, fizjoterapeutyczną, terapią SI, biofeedbackiem oraz elektrostymulacją języka. Pomimo trudnych diagnoz, Oliwia zdołała osiągnąć niesamowite postępy. Efekty są naprawdę ogromne! Córka każdego dnia udowadnia, że nawet w obliczu przeciwności można walczyć o lepsze jutro. Obecnie największym problemem jest wzrok Oliwii, który został bardzo poważnie uszkodzony. Córka jest dzieckiem jednoocznym – w prawym oku ma jedynie wątpliwe światłopoczucie, a w lewym oku widzi tylko 30-40% tego, co widzi zdrowy człowiek. Jej wzrok stale się pogarsza, a tarcze wzrokowe bladną. Każdego dnia czekamy na przełom w medycynie, który pozwoliłby wyleczyć wzrok córki. Naszą jedyną nadzieją jest nowatorska terapia w Berlinie, która polega na elektrostymulacji nerwów wzrokowych mikroprądami. Ta terapia może poprawić funkcjonalność zachowanych komórek nerwowych na siatkówce i zwiększyć przewodnictwo wzdłuż drogi optycznej do mózgu. Klinika prowadzi tę terapię od lat, a pacjenci zauważają poprawę już po pierwszej serii leczenia. Kolejna sesja powinna odbyć się po około 5-6 miesiącach.  Niestety, terapia nie jest refundowana, a jej koszty są ogromne. Oliwia zakwalifikowała się na pierwszy cykl leczenia, który ma się rozpocząć 3 grudnia 2024 roku. Do 13 września musimy wpłacić zaliczkę w wysokości ponad 1500 euro – inaczej termin PRZEPADNIE! Pomimo naszych największych starań, nie jesteśmy w stanie pokryć tych kosztów sami. Robimy wszystko, co możemy, żeby dać Oliwię szansę na przyszłość, którą będzie mogła zobaczyć… Bardzo prosimy Was o wsparcie i pomoc. Tutaj liczy się naprawdę każda złotówka! Jednocześnie z całego serca, dziękujemy za wszystkie wpłaty i udostępnienia. Mama Oliwki

85 100,00 zł ( 79,99% )
Brakuje: 21 283,00 zł
Helena Leonarczyk
Pilne!
5 dni do końca
Helena Leonarczyk , 53 lata

Ukochana mama walczy o życie❗️Pomóż Helenie pokonać raka!

PILNE! Mam na imię Paulina i jestem córką najwspanialszej kobiety na świecie - Helenki. Mama walczy o życie, zmaga się ze śmiertelnym przeciwnikiem - nowotworem. Choroba mamy dotknęła całą naszą rodzinę... W imieniu taty, brata, mojej córeczki i swoim bardzo proszę o pomoc, byśmy nie stracili ukochanej żony, mamy i babci...  Rok 2021 okazał się najgorszym rokiem w życiu naszej rodziny. Już sam początek był dramatyczny, w styczniu mama trafiła do szpitala. Jej skóra i oczy były zupełnie żółte... Zachorowała na żółtaczkę. W szpitalu stwierdzono, że przyczyna stanu mamy jest znacznie bardziej poważna... Nikt z nas nie spodziewał się tak druzgocącej diagnozy.  Okazało się, że mama ma guza wnęki wątroby i brodawki Vatera... To bardzo rzadki rodzaj raka, ze względu na umiejscowienie powoduje trudności z oddawaniem żółci, stąd jednym z jego objawów jest właśnie żółtaczka. To był dla nas szok i ogromna rozpacz. Mama była gotowa do walki o życie, a ta okazała się wyjątkowo trudna. Najpierw endoskopowo wprowadzono jej protezę do przewodu żółciowego, by pobrać wycinek z guza. 2 marca 2021 roku odbyła się bardzo trudna i rozległa operacja, w wyniku której mamie usunięto m.in. głowę trzustki, dwunastnicę oraz drogi żółciowe. Rak brodawki Vatera należy do chorób typowo chirurgicznych, najskuteczniejszym sposobem leczenia jest właśnie operacja. Jeśli uda się wyciąć wszystko, wtedy niepotrzebna jest chemia i są duże szanse na wyzdrowienie.  Operacja w przypadku mamy powiodła się. Wróciła upragniona normalność, mama była pod kontrolą lekarza, dochodziła do siebie po operacji. Mieliśmy nadzieję, że już najgorsze za nami...  Niestety szczęście nie trwało długo. Podczas kontroli w grudniu okazało się, że jest podejrzenie zmian przerzutowych węzłów jamy brzusznej... To był dla nas ogromny szok. Choroba wróciła... Lekarze zdecydowali o włączeniu chemioterapii oraz radioterapii. 28 grudnia, zaraz po Świętach, mama stawiła się w szpitalu, by dostać pierwszą kroplówkę z chemią... Otrzymywała ją do września 2023 roku. W międzyczasie w sierpniu 2022 roku była podawana też radioterapia stereotaktyczna. Wydawało się, że mama jest na dobrej drodze do pokonania choroby. W kwietniu 2023 roku mama została szczęśliwą babcią małej Marty. Narodziny mojej córeczki dały mamie wielką motywację do niepoddawania się i szukania dalej czegoś, co pomoże jej wygrać z rakiem. Martusia jest jej oczkiem w głowie. Niestety - mimo leczenia badanie, wykonane 11 listopada 2023 roku, pokazało, że doszło do progresji choroby... Lekarze nie mieli dla nas dobrych wieści... W Polsce możliwości leczenia dla mamy wyczerpały się.  Zostaje tylko leczenie paliatywne, uśmierzające ból, które ma nie wyleczyć, ale kupić mamie czas... Albo bardzo silna chemia, która - lekarze nas uprzedzają - może prowadzić nawet do śmierci. Mama dostała pierwszy cykl, niestety zniosła go bardzo źle... Zaczęła cierpieć na neuropatię, dokucza jej ostry ból, drętwienie całego ciała.  Zrozpaczeni, zaczęliśmy szukać ratunku poza granicami naszego kraju... Szansa, która się pojawiła, to leczenie w Niemczech. Mama będzie pod opieką doktora Janusa Vorreitera oraz Prof. Dr. med. Johannes Sheele. Lekarze chcą zrobić wszystko, by zoperować mamę. Byliśmy już na pierwszym cyklu leczenia, na kolejny mamy wrócić w kwietniu i mamy ogromną nadzieję, że wtedy dostaniemy zielone światło co do operacji. Mama ma gorsze i lepsze dni, czasami nie ma siły, by wstać z łóżka, bo jest bardzo słaba, ale po zaczęciu leczenia w Niemczech widzimy ogromną poprawę. Niestety, wizyty, pobyt, operacja i leczenie są bardzo drogie... Na ten moment zdrowie i życie mamy zostało wycenione na około 200 tysięcy złotych. Bardzo proszę o pomoc w tej zbiórce, o nic nigdy bardziej nie prosiłabym na świecie! Mama jest dla mojej rodziny, dla mojego brata i taty najwspanialszą i najukochańszą osobą na świecie ❤️  Wierzymy, że czeka ją jeszcze wiele długich i szczęśliwych lat z rodziną. Liczymy na Waszą pomoc, na każdą złotówkę, na każde wsparcie. Nie wiem, jak będziemy mogli się odwdzięczyć, ale mam nadzieję, że dobro wróci do Was z podwójną siłą!  Dziękuję za każdy gest wsparcia! ❤️ Paulina, córka Heleny

62 309,00 zł ( 29,28% )
Brakuje: 150 457,00 zł
Cyrylek Sorokin
Pilne!
Cyrylek Sorokin , 6 lat

SMA1 zabija synka na naszych oczach.... Błagamy, RATUJ❗️

SMA typu 1. Wydaje się, że to tylko trzy litery, ale dla nas zawalił się świat. Ta choroba to cichy morderca, który każdego dnia po trochu odbiera nam naszego jedynego, ukochanego synka…  Cyrylek to nasze pierwsze, długo wyczekiwane dziecko. Przyszedł na świat w czerwcu 2018 roku. Wraz z jego narodzinami nasze życie nabrało barw. Synek jest naszym słoneczkiem, które rozjaśnia każdy dzień. Z początku nic nie zapowiadało kłopotów zdrowotnych. Niestety, przyszedł czas na zatrważającą diagnozę... Kiedy Cyrylek miał trzy miesiące, zaczęto podejrzewać u niego rdzeniowy zanik mięśni — ciężką chorobę genetyczną. Długo czekaliśmy na ostateczny wynik badań. Liczyliśmy na to, że diagnoza okaże się błędna. Dziś jednak wiemy już, że czekaliśmy na cud, który nie nadszedł. Zamiast tego potwierdziła się okrutna informacja. SMA typu 1.  Choroba każdego dnia zabija neurony w organizmie mojego synka. Robimy wszystko, co możemy, by go uratować, jednak nasze wszystko – to wciąż za mało. Stan Cyrylka stale się pogarsza. Mimo intensywnej rehabilitacji i stałej opieki specjalistów dzisiaj oddycha dzięki rurce tracheostomijnej. Boję się nawet myśleć, co będzie dalej. Wiem jedno, nie możemy się poddać!  Przy rdzeniowym zaniku mięśni rehabilitacja, fizjoterapia i aktywność fizyczna mają bardzo istotne znaczenie. Ćwiczenia zapobiegają sztywnieniu i utracie ruchomości stawów, a także powstawaniu bolesnych przykurczów mięśni. Dziękujemy Wam z całego serca za całą dotychczasową pomoc. Jesteśmy wdzięczni z całego serca! Niestety, walka o naszego synka wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia… Cyrylek ma bardzo mocne silne przykurcze… Choć nie widać – każdy dzień sprawia mu ból... Stan synka jest ciężki, jednak program terapeutyczny, który wdrożyli u niego rehabilitanci, zapobiega sztywnieniu stawów i przykurczom mięśni – w tym mięśni przykręgosłupowych. Mimo że do dużych postępów widocznych gołym okiem jeszcze daleka droga, to mocno wierzymy w to, że dzięki codziennej rehabilitacji, którą ma Cyrylek, będzie już tylko lepiej. Ze względu na brak środku transportu, rehabilitacja odbywa się w domu, miesięczny koszt to aż 4 tysiące złotych! Bez Waszej pomocy, bez pomocy ludzi o dobrym sercu, rodzice nie są w stanie płacić tak ogromnej kwoty co miesiąc. Prosimy, pomóżcie Cyrylkowi wyjść naprzeciw SMA 1... I nie dopuścić by w przyszłości zabrakło środków na rehabilitacje... Proszę, pomóżcie nam uratować życie naszego jednego synka… Rodzice Cyrylka

14 633,00 zł ( 11,46% )
Brakuje: 113 027,00 zł