Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotruś Białas
Piotruś Białas , 2 miesiące

Piotruś walczy ze skutkami SMA❗️Ratunku❗️

26 sierpnia 2024 roku był dla nas długo wyczekiwanym dniem. To właśnie wtedy na świat przyszedł Piotruś, nasz wybłagany cud. Byliśmy przeszczęśliwi! Długo przed jego narodzinami wyobrażaliśmy sobie, jak go przytulamy i patrzymy na pierwsze uśmiechy synka… Niestety, nasza radość trwała zaledwie tydzień. Drugiego września zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszeliśmy głos lekarza: „U państwa syna zdiagnozowano SMA”. Ciszę, jaka zapanowała w tamtej chwili, zapamiętamy do końca życia. W jednym momencie nasza radość zmieniła się w strach, przerażenie, niemoc… Nie potrafiliśmy pogodzić się z tą diagnozą, modliliśmy się, by to wszystko okazało się pomyłką. Niestety, rzeczywistość jest brutalna. SMA to okrutna choroba, która niszczy mięśnie, sprawiając, że dziecko traci zdolność do samodzielnego oddychania, jedzenia, a nawet poruszania się. Ciężko słowami opisać, co czuje rodzic, który patrzy, jak choroba odbiera ukochanemu maleństwu siłę do życia. Nasze serca pękają codziennie na tysiące kawałków. Diagnoza była strasznym ciosem, ale nie mogliśmy się poddać! Walczyliśmy, aż w końcu pojawiła się iskierka nadziei. W 18. dniu życia Piotruś zakwalifikował się do leczenia i otrzymał terapię genową! „Najdroższy lek na świecie” został zrefundowany, co dało nam szansę na walkę z SMA. Jednak leczenie zatrzymuje postęp choroby, ale nie cofnie tego, co już zniszczyła… Przed naszym synkiem długa i trudna droga. Piotruś codziennie walczy o to, by poruszyć nóżką czy podnieść główkę, ale przede wszystkim samodzielnie oddychać, co jest dla niego nie lada wyzwaniem. Choć terapia genowa została podana szybko, choroba i tak mocno postąpiła. Jako rodzice robimy, co możemy i ćwiczymy z synkiem, jednak to nie wystarczy. Piotruś potrzebuje wielospecjalistycznej, bardzo intensywnej oraz długiej rehabilitacji, która pomoże mu odzyskać siłę, sprawność i samodzielność Tak bardzo pragniemy, by synek śmiał się, bawił i biegał jak inne dzieci… Niestety, sami nie jesteśmy w stanie sprostać temu wyzwaniu, dlatego z bólem serca zwracamy się do Was o pomoc. Nigdy nie myśleliśmy, że będziemy musieli prosić o wsparcie, ale dla naszego synka jesteśmy gotowi na wszystko. Prosimy, podajcie Piotrusiowi pomocną dłoń! Angelika i Damian, rodzice

136 023 zł
Daria Wojciechowska
Pilne!
Daria Wojciechowska , 42 lata

PILNE❗️ Mama walczy o życie!

Do niedawna Daria żyła całkiem zwyczajnie jako mama cudownego 3,5 latka, miała plany i marzenia. Nic nie wskazywało, że już niedługo będzie musiała zmierzyć się ze śmiertelną chorobą… To, co miało być zwykłym bólem głowy, okazało się śmiertelnym guzem mózgu. Glejak wielopostaciowy o najwyższym stopniu złośliwości – nowotwór, który bez pomocy będzie dla niej wyrokiem. W kwietniu odbyła się operacja wycięcia guza, jednak nie zdołano usunąć go w całości. Początkowo Darii towarzyszył szok i niedowierzanie, mnóstwo łez wylanych w zaciszu domowym i paraliżująca myśl, że zostanie dla swoich bliskich jedynie wspomnieniem… jednak bardzo szybko otrząsnęła się i stanęła do walki! Chce żyć dla swojego synka! Niedługo rozpocznie standardowe leczenie w postaci radiochemioterapii. Jednak typ zdiagnozowany u niej jest jednym z najcięższych postaci. Do niedawna rokowania były nieubłagane, jednak ostatnich kilka lat przyniosło wiele pozytywnych wyników dzięki zastosowaniu nowoczesnych terapii. Dlatego, aby całkowicie zwalczyć komórki nowotworowe i zapobiec wznowie, konieczne będzie podjęcie dodatkowego leczenia. Niestety rzeczywistość jest brutalna, terapie najnowszej generacji, stosowane z ogromnym powodzeniem w krajach zachodnich, a także i w Polsce, które posiadają szereg rekomendacji i udowodnione medycznie efekty, nie są jeszcze refundowane przez NFZ. Koszty takiego leczenia sięgają setek tysięcy złotych i nie są osiągalne dla zwykłej rodziny. Daria nie może czekać, aż koszyk świadczeń zostanie rozszerzony. Musimy działać szybko. Każdy dzień jest bitwą z czasem, a glejak jest bezwzględnym przeciwnikiem. Razem z Darią mamy wspaniałego synka. Daria chce go wychować i patrzeć, jak dorasta. Aby tak było, musi żyć! Do tej pory miałem nadzieję, że nigdy nie będę musiał prosić o pomoc. W grę wchodzi jednak życie mojej ukochanej żony i bez wsparcia nie uda się jej uratować. Każdy gest wsparcia, nawet najdrobniejszy, to iskierka nadziei w morzu rozpaczy. Błagam, pomóż! Dawid, mąż LICYTACJE –> KLIK

272 537,00 zł ( 51,14% )
Brakuje: 260 378,00 zł
Zlata Ignatiuk
Pilne!
Zlata Ignatiuk , 5 lat

PILNE: Moja córeczka umiera❗️Proszę, RATUJ JĄ❗️

Moja kochana córeczka była zdrowym i szczęśliwym dzieckiem. Codziennie swoim uśmiechem i bezgranicznie dobrym sercem sprawiała, że życie naszej rodziny stawało się coraz szczęśliwsze. Czułam, że mamy już wszystko i nic nie może tego zburzyć. Ale od kilku tygodni umieram ze strachu. Chyba nigdy niczego tak bardzo się nie bałam. Moje maleństwo, moja córeczka jest śmiertelnie chora! Nie stać mnie na leczenie ratujące jej życie. Jeśli teraz nie zbiorę pieniędzy, jeśli się nie uda, jej życie się zakończy… Pewnego dnia zauważyłam, że Zlata ma sparaliżowaną połowę twarzy. Zaczęła wymiotować, miała atak paniki. Wystraszyłam się, nie wiedziałam, co się z nią dzieje. Pojechałyśmy do szpitala. Tam usłyszałam słowa, których nie zapomnę do końca życia: "Pani córeczka ma raka pnia mózgu, przykro nam". Ugięły się pode mną nogi, przez chwilę nic do mnie nie docierało. Wszystko przestało mieć znaczenie. To jest jedna z form raka, której nie idzie zoperować ze względu na jej położenie. Lekarze nie będą w stanie dotrzeć tam, gdzie znajduje się guz, dlatego jedynym sposobem jest połączenie wielu różnych metod leczenia, atakujących guz.  Pojechaliśmy do Turcji i tam rozpoczęliśmy leczenie, które jest największą szansą na życie dla Zlaty. Terapia już teraz przynosi efekty. Córeczka czuje się lepiej. Ale jeśli nie opłacimy dalszego leczenia, lekarze je przerwą, a to doprowadzi do tragedii! Brak leczenia = pewna śmierć... Błagam, pomóżcie nam! Jesteśmy w Turcji, cały czas proszą nas o opłacenie rachunku, a ja po prostu nie mam z czego go opłacić. Sytuacja jest dramatyczna... W dzień i w nocy myślę tylko o tym, gdzie znaleźć środki na leczenie.  Tulę w ramionach córeczkę i chcę krzyczeć z rozpaczy. Zabija ją RAK, a mnie bezsilność, że jako mama nie mogę nic więcej zrobić... Proszę, pomóż nam! Mama

3 713,00 zł ( 1,72% )
Brakuje: 211 713,00 zł
Paulina Cielęcarz
Paulina Cielęcarz , 20 lat

W szarej codzienności pojawiła się nadzieja❗️Wesprzyj Paulinę❗️

Jestem Paulina, jestem ze Stryszawy i cierpię na porażenie rdzenia kręgowego, które zabrało mi sprawność w lewej nodze i przyjemność z młodego życia. W 2024 roku skończyłam szkołę i chciałabym, aby nowa orteza odmieniła moje dorosłe życie i ułatwiła mi życie zawodowe.  Zapalenie rdzenia kręgowego – taką diagnozę usłyszeli moi rodzice gdy miałam pół roku. Wtedy nasze życie zmieniło się diametralnie. Rehabilitacje i szereg diagnoz, które miały ustalić przyczynę nagłego zachorowania, bo wcześniej byłam zdrową, dobrze rozwijającą się dziewczynką. Niestety, do dzisiaj nie wiemy, jaka była przyczyna. Z dnia na dzień po prostu utraciłam sprawność w nodze. Skutek jest widoczny – niedowład i częściowe porażenie mięśni w lewej nodze. Na co dzień  poruszam się dzięki kulom ortopedycznym oraz ortezie, która ma na celu usztywnić moją nogę. Niestety, ta orteza nie jest w stanie odciążyć mojej prawej nogi oraz nie zapewnia naturalnego chodu, więc codziennie muszę mierzyć się z bólem kręgosłupa, bólem prawej nogi oraz rąk. W tej bezsilności otrzymałam szansę na lepsze jutro i jako jedyna osoba w Polsce zakwalifikowałam się do elektronicznej ortezy, która jest w pełni zautomatyzowana i ma zastąpić porażone mięśnie. Zawiera mikroprocesory, które pozwalają odtworzyć naturalny chód i odciążyć prawą nogę oraz kręgosłup.  Mimo niepełnosprawności dążę do realizacji własnych celów i marzeń. Ciągle się rozwijam i staram nie nie poddawać. Jednak orteza, którą aktualnie mam, nie spełnia swojego zadania. Często się psuje i ogranicza codzienne funkcjonowanie.   Elektryczna orteza to szansa na bezpieczne poruszanie się, ale niestety, tworzona jest w Niemczech. Stąd tak wysoka cena. Nie jesteśmy w stanie sobie na nią pozwolić, dlatego jestem zmuszona prosić Was o pomoc! Paulina 👉 Elektroniczna orteza dla Pauliny - Licytacje charytatywne.

37 009,00 zł ( 9,77% )
Brakuje: 341 715,00 zł
Nikodem Pietruszczak
Nikodem Pietruszczak , 12 miesięcy

Każdego dnia serduszko naszego synka słabnie... Błagamy, pomóż nam, nim będzie za późno❗️

Wyobraźcie sobie maleńkie serduszko dziecka, które jeszcze nie zdążyło zaznać radości z życia, a już musi podejmować wyczerpującą walkę o każdy oddech. Rodzice trzymają swoje dziecko w ramionach, patrząc z przerażeniem na jego klatkę piersiową – z trudem podnoszącą się i opadającą. Minimalne ledwie dostrzegalne uderzenie serca to krzyk, którego nie słychać. Nie tak miały wyglądać pierwsze chwile na tym świecie Nikosia... Nasze dziecko miało biegać, śmiać się, dorastać tak, jak inni... W podobny sposób wyobrażaliśmy sobie jego przyszłość. Niestety los był wyjątkowo okrutny dla synka i zamiast tej wizji, Nikodem musi teraz zawalczyć o swoje życie z niewidzialnym przeciwnikiem – wadą, która bezlitośnie ukradła jego dzieciństwo. Czy nasz syneczek znajdzie w sobie siłę, by pokonać bezlitosną przeszkodę? Czy to serduszko zdoła przezwyciężyć nierówną walkę? 16 listopada 2023 roku w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi przyszedł na świat najpiękniejszy chłopiec, jakiego mogliśmy sobie wyśnić. Niestety, już od pierwszego oddechu życie tej kruszynki okazało się wyczerpującą batalią. Nasze dziecko urodziło się z wrodzoną wadą serca – HLHS (hipoplazja lewego serca), co oznacza, że jego serduszko od początku nie pracuje, jak powinno. Malutkie ciało synka przeszło już przez wiele operacji oraz zabiegów... Od chwili narodzin Nikodema codziennie drżymy o jego przyszłość.  27 kwietnia 2024 roku, nasze serca pękły na nowo. Synek przeszedł udar, miał wstawione drenaże w główce. Każdy nowy dzień spędzony przez Nikodema w szpitalu jest przeszyty bólem i niepewnością. My jednak wierzymy, że Nikoś będzie mógł w końcu opuścić szpitalne mury i powrócić do domu – do nas, do swojej rodziny, do rodzeństwa, które czeka na niego z utęsknieniem.  Każdego dnia pokonujemy setki kilometrów, by być przy nim. Nasz dom dzieli od szpitala ponad 370 km, ale odległość nigdy nie była dla nas przeszkodą, by walczyć o życie naszego syna. Niestety, obecnie sytuacja stała się nie do udźwignięcia. Koszty dojazdów, leczenia i rehabilitacji przerastają nasze możliwości. Sami już nie damy rady…  Nikodem przygotowywany jest teraz do kolejnej operacji – operacji Glenna. To kluczowy krok w walce o jego życie. Jednak wiemy, że bez odpowiedniej rehabilitacji oraz odpowiedniego leczenia, jego szanse na powrót do zdrowia maleją. Marzymy, by nasz mały wojownik mógł wrócić do domu – tam, gdzie jest jego miejsce. Aby to się udało, potrzebujemy Waszej pomocy!  Każda złotówka to dla nas wielka nadzieja na wygranie walki, której stawka jest najwyższa – życie synka. Prosimy z całego serca, pomóżcie nam zawalczyć o Nikodema. Wierzymy, że dobro nam okazane do Was powróci. Dziękujemy za każdą wpłatę i każdą myśl pełną wsparcia. Rodzice Nikodema

45 810,00 zł ( 43,06% )
Brakuje: 60 573,00 zł
Dawid Brusiłowicz
Dawid Brusiłowicz , 15 lat

Bez operacji Dawid przestanie chodzić... Potrzebna pilna pomoc!

Mój syn Dawid zmaga się z rzadką i ciężką wadą obu kolan – znaczną lateralizacją rzepek z podwichaniem przy zgięciu stawów kolanowych. Ta wada, która z biegiem czasu coraz bardziej uszkadza stawy, jest niezwykle rzadka, a w tak zaawansowanym stopniu niemal niespotykana... Każdego dnia zwyrodnienia postępują, sprawiając, że w pewnym momencie całkowicie przestanie chodzić. Jeśli nie podejmiemy natychmiastowych działań, jedyną opcją będą protezy, a Dawid straci szansę na normalne życie. Dawid jest młodym, pełnym pasji chłopakiem – kochał grę w piłkę nożną, fascynował się Formułą 1 i mechaniką samochodową. Dziś nie może rozwijać się w żadnym z tych kierunków. Przez niestabilność kolan bardzo często się przewraca, co powoduje mocny ból i sprawia, że nie jest w stanie sam wstać. Musi być bardzo ostrożny w codziennych podstawowych czynnościach. Pewnych rzeczy nie może już w ogóle robić samodzielnie… Bardzo długo szukaliśmy ratunku, aż w końcu się udało. Klinika Paley European Institute jest w stanie uratować Dawida przed niepełnosprawnością. Niezbędna jest dwuetapowa operacja – wpierw lewej nogi, potem prawej, a następnie długotrwała rehabilitacja, która pozwoli mu stanąć na nogi i odzyskać sprawność. Koszty operacji i rehabilitacji wynoszą ponad 200 000 zł, co przekracza nasze możliwości finansowe. Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o pomoc. Dawid to młody chłopak, który ma całe życie przed sobą – nie pozwólmy, by spędził je okaleczony przez postępującą chorobę. Wierzymy, ze wspólnymi siłami jesteśmy  w stanie dokonać cudu! Każda złotówka ma znaczenie! Mama Dawida

116 210,00 zł ( 49,65% )
Brakuje: 117 833,00 zł
Monika Mikołajczyk
Monika Mikołajczyk , 33 lata

Potrzebuję pomocy! Moja żona jest w ciężkim stanie!

Ostatnio coraz częściej wracam do wspomnień z naszych początków. Monika jest najpiękniejszym i najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Do niedawna byliśmy tak szczęśliwi... Nagłe zatrzymanie krążenia zmieniło wszystko. 20 czerwca 2024 roku pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Już nic nie jest takie samo. Gdy wracałem z zakupów do domu, zastałem nieprzytomną żonę. Nie dostrzegałem żadnych czynności życiowych, więc momentalnie przystąpiłem do reanimacji. Na miejsce przyjechało pogotowie. Resuscytacja trwała dziesięć minut. Po tym czasie serce Moniki zaczęło być. Niestety, skutki tej tragedii są z nami do dziś. Kiedy żona trafiła do szpitala jej stan był krytyczny. Pierwsze tygodnie po wypadku były nieustanną walką o życie. Trzymałem ją w szpitalu za rękę, przeżywając największą tragedię mojego życia. Choć na co dzień staram się być silny, w tamtej chwili płakałem jak bóbr. Mój Skarb był w śpiączce, a każdy jej oddech zależny był od respiratora... Żona do dziś nie oddycha samodzielnie.  W momencie, w którym Monika się obudziła, zyskałem nadzieję na poprawę naszej sytuacji. Po kilku tygodniach zaczynaliśmy widzieć postępy. Zaczęła reagować na głos siostrzeńca, uśmiechać się i ruszać kończynami. Niestety, jej świadomość jest minimalna. Bardzo mnie to martwi. Na całe szczęście lekarze są zdania, że żona ma szansę na powrót do zdrowia. Choć to dobra wiadomość, każdy kij ma dwa końce. Leczenie i rehabilitacja generują ogromne koszty, a ja wydałem już wszystkie moje oszczędności.  Dziś wiem, że nie ma gorszego uczucia niż bezradność. Chcę pomóc Moni, ale nie mogę. Potrzebuję Waszego wsparcia. Błagam, uratujmy moją żonę… Będę wdzięczny za każdy gest! Łukasz z rodziną

178 454,00 zł ( 83,87% )
Brakuje: 34 312,00 zł
Janek Pik
Janek Pik , 11 lat

Zwykła infekcja przerodziła się w tragedię❗️Pomóż Jankowi odzyskać zdrowie❗️

Janek urodził się jako zdrowe dziecko i bardzo dobrze się rozwijał – był zdrowym i radosnym chłopcem, a my byliśmy spełnionymi rodzicami. Niestety wszystko zmieniło się w styczniu 2016 roku, gdy Janek miał zaledwie 2,5 roku. Zwykła gorączka w zastraszająco szybkim tempie przerodziła się w sepsę i rozpoczęła się walka o jego życie…  Janek trafił na Oddział Intensywnej Terapii i tam dzielnie walczył o przeżycie. Niestety choroba spowodowała ogromne spustoszenie w jego organizmie, gdy wybudzono Janka ze śpiączki farmakologicznej, okazało się, że oprócz organów wewnętrznych, takich jak płuca, wątroba, żołądek, choroba bardzo mocno uszkodziła mózg – w wyniku czego doszło do mózgowego porażenia dziecięcego. Dodatkowo u synka rozwinęła się padaczka oraz nastąpił zanik mowy, rozumienia, umiejętności gryzienia i chodzenia. Dla nas rodziców była to druzgocąca wiadomość, jednak wiedzieliśmy, że musimy zrobić wszystko, aby umożliwić mu powrót do sprawności.  Nasza walka o zdrowie Janka trwa już 8 lat – te kilka lat wielospecjalistycznej terapii z fizjoterapeutą, neurologopedą, oligofrenopedagogiem, psychologiem i terapeutą SI sprawiła, że Janek odzyskał sprawność ruchową. Niestety, ciągle brak postępów w sferze intelektualnej. Nasz syn mimo stałej terapii logopedycznej nadal nie mówi, nie komunikuje się żadną metodą alternatywną i bardzo słabo rozumie. Janek jest całkowicie zależny od osób trzecich, na dzień dzisiejszy od nas – rodziców. Nie potrafi w żaden sposób powiedzieć ani pokazać, że chce mu się pić, jeść, że chce bawić się autkiem albo grać w piłkę. Musi być cały czas prowadzony za rękę i wspomagany w każdej nawet najprostszej aktywności.  My, jako rodzice, nie poddajemy się i każdego dnia walczymy o sprawność i zdrowie Janka. Naszym największym marzeniem jest jakakolwiek komunikacja z synem, abyśmy mogli odpowiedzieć na jego potrzeby. Marzymy, by wiedzieć, czy jest mu zimno, czy ciepło, czy się boi, czy czegoś potrzebuje… Szansą na poprawę stanu Janka jest terapia komórkami macierzystymi. Niestety, wiąże się to z ogromnymi kosztami finansowymi.  Prosimy, pomóż nam zawalczyć o zdrowie, sprawność i przyszłość naszego syna. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze dzieckiem, mamy szansę osiągnąć najwięcej. To właśnie teraz ważą się jego losy… Każdy gest dobrego serca ma szansę pomóc nam dokonać cudów! Rodzice Janka

34 662,00 zł ( 43,13% )
Brakuje: 45 700,00 zł
Ewa Sas-Kamińska
Pilne!
Ewa Sas-Kamińska , 51 lat

Pomóż mi pokonać raka piersi❗️

W listopadzie 2023 roku moje życie zmieniło się na zawsze – spokój i szczęście mojej rodziny zostało brutalnie zburzone. Zdiagnozowano u mnie rzadki nowotwór złośliwy piersi ze zmianami w węzłach chłonnych. Moja praca zawodowa była pełna wyzwań, starsza córka miesiąc wcześniej wyjechała na studia, z młodszą planowałam jej osiemnaste urodziny i nikt z nas nie był przygotowany na to, że mojemu życiu zagrozi agresywny nowotwór. Diagnoza, a po niej miesiące leczenia – 16 cykli chemioterapii, które były przerywane ze względu na pojawiające się u mnie skutki uboczne, to był stresujący dla mnie czas. Przede mną operacja usunięcia piersi, węzłów chłonnych, radioterapia oraz wieloletnie leczenie hormonalne. Ból fizyczny i zmęczenie nie są jednak najgorsze podczas walki z chorobą – najgorszy jest ciągle towarzyszący mi strach, że będę musiała przekazać mężowi i córkom, że nie ma już dla mnie ratunku. To z czym walczę to hormonozależny, zapalny rak piersi, który daje duże ryzyko nawrotu choroby w ciągu pierwszych 2 lat po zakończeniu leczenia systemowego (chemioterapia, operacja, radioterapia). Proszenie o pomoc jest bardzo trudne, zwłaszcza kiedy to o co prosisz to podarowanie komuś życia. Jestem silną i niezależną kobietą, która dotąd dbała sama o siebie, swoją rodzinę i angażowała się społecznie, pomagając potrzebującym. Ten czas jednak minął, ponieważ walka, którą toczę, wymaga teraz wsparcia mnie i mogę mieć tylko nadzieję, że nie pozostanę w niej sama. Moim celem jest zebranie pieniędzy na leczenie dostępnym w Polsce, ale nierefundowanym dla mnie lekiem. Terapia jest wskazana dla osób takich jak ja – we wczesnym stadium HER2-ujemnego raka piersi, z przerzutami do węzłów chłonnych i z wysokim ryzykiem wystąpienia nawrotu choroby. Lek ten w połączeniu z hormonoterapią daje bardzo dobre rezultaty – hamuje namnażanie komórek rakowych i daje szansę na kolejne lata życia. Terapia musi jednak trwać 24 miesiące. Każdy kolejny miesiąc mojego życia ma swoją, przekraczającą moje możliwości cenę – prawie 7 tysięcy złotych. To kwota leku ratującego moje życie, oraz cyklicznych badań, suplementów, konsultacji oraz koniecznej rehabilitacji. Pomimo wielu lat pracy i wsparcia ze strony rodziny, nie jestem w stanie zgromadzić sama potrzebnej kwoty. Mogę tylko liczyć, że usłyszycie moje wołanie o pomoc. Nie myślałam, że będę zmuszona szukać pomocy, prosić tak wielu ludzi i liczyć na ich dobre serca. Jednak każda przekazana przez Was złotówka pozwoli mi zbliżyć się do mojego celu – życia. Proszę, dajcie mi oraz mojej rodzinie nadzieję na kolejne wspólnie spędzone lata. Dziękuję Ci za pomoc! Ewa

94 736,00 zł ( 55,65% )
Brakuje: 75 477,00 zł