Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Aleksander Woźniak
8 dni do końca
Aleksander Woźniak , 8 lat

Walka z rzadką chorobą trwa! Pomocy!

Nasz syn cierpi na bardzo rzadkie autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Doprowadziło ono do ostrych zaburzeń neuropsychiatrycznych – zespół PANS. Dzięki leczeniu udało się dokonać rzeczy, które jeszcze rok temu były nieosiągalne. To wszystko między innymi dzięki Waszej pomocy, za co z całego serca wszystkim dziękujemy!  Za nami rok intensywnego leczenia naszego syna. W tym czasie wykonaliśmy serię wlewów z immunoglobulin (IVIG), wdrożyliśmy protokoły leczenia przeciwzapalnego oraz inne interwencje mające na celu poprawę stanu neurologiczno - immunologicznego Olka.  Nasz synek ma za sobą wiele godzin konsultacji ze specjalistami, wykonanych badań oraz tysiące przejechanych kilometrów w drodze po upragnione zdrowie. Wszystkie działania, które podjęliśmy, powoli odnoszą skutek, przyczyniając się do poprawy stanu zdrowia Aleksandra. Bardzo nas to cieszy! Niestety to tylko wierzchołek góry lodowej. Choroba, z którą się zmagamy, jest bardzo podstępna i złożona, a wiedza na jej temat wciąż niewielka. Przekonaliśmy się o tym kilkukrotnie, kiedy pozornie błaha infekcja powodowała nasilenie objawów oraz dodawała nowe. Dlatego nieustannie musimy trzymać rękę na pulsie.   Najnowsze wyniki badań pokazują, że w organizmie Olka w dalszym ciągu toczy się proces autoimmunologiczny, a autoprzeciwciała atakują jego ośrodkowy układ nerwowy. Dopóki stan zapalny trwa, jego mózg oraz układ immunologiczny nie mogą się prawidłowo rozwijać, ponieważ są wyczerpane ciągłą walką.  Im dłużej w jego organizmie trwa ten proces, tym bardziej nieodwracalne zmiany niesie za sobą i tym mniejsza szansa na prawidłowy rozwój. Przygotowujemy się do kolejnej serii wlewów z immunoglobulin, którą planujemy rozpocząć już w sierpniu. Aktualnie planowanych jest sześć podań. Koszt jednego to ponad 20 tysięcy złotych. Do tego dochodzą ciągłe badania i konsultacje ze specjalistami z Polski i z zagranicy. Pomimo poważnych problemów, nasz mały bohater jest dzieckiem pogodnym i bardzo dzielnym. Czeka nas jeszcze bardzo długa walka, ale wytrwałość  i odwaga naszego syna dodaje ogromnej motywacji i siły do działania. Wierzymy, że Olek w końcu zacznie mówić. Dziękujemy za dotychczasową pomoc i prosimy w dalszym ciągu o wsparcie! Rodzice ➡️ Licytacje dla Olusia

28 488,00 zł ( 18,06% )
Brakuje: 129 172,00 zł
Agata Bondarewicz
5 dni do końca
Agata Bondarewicz , 48 lat

Choroba codziennie, kawałek po kawałku, odbiera mi sprawność! POMOCY!

Był to dokładnie 2022 rok, kiedy zaczęłam zauważać niepokojące symptomy. Obijałam się o ściany, zahaczałam o meble. Czułam, że tracę kontrolę nad własnym ciałem. Początkowo myślałam, że to może problem z błędnikiem. Udałam się do wielu specjalistów, ale ostatecznie trafiłam na SOR. Lekarze myśleli, że to niedokrwienie jednak prawda okazała się o wiele gorsza… Długo szukałam odpowiedzi, co tak naprawdę mi dolega. Ostateczna diagnoza zapadła w 2023 roku. Okazało się, że to rzadka choroba neurologiczna jest przyczyną wszystkich moich problemów. Niestety schorzenie rozwija się w bardzo szybkim tempie. Rok temu pracowałam jeszcze w szkole, mogłam zajmować się trójką własnych dzieci. A dziś to ja potrzebuję pomocy!  Nagle z osoby aktywnej fizycznie, kochającej tańczyć, uwielbiającej jazdę na rowerze, stałam się zależna od innych. Największym moim problemem jest samodzielne poruszanie się, wykonywanie precyzyjnych czynności rękoma i mówienie. Wymagam intensywnej rehabilitacji, wsparcia logopedy i psychologa. Niestety to wszystko kosztuje, a ja przestaje dawać radę… Nie jest łatwo prosić o pomoc, szczególnie w momencie, kiedy to ja zazwyczaj starałam się wspierać innych. Wiem jednak, że z tak okrutnym przeciwnikiem nie będę w stanie walczyć w pojedynkę, a choroba codziennie postępuje odbierając mi siły i sprawność. Dlatego proszę, jeśli możesz – pomóż mi! Każda złotówka ma znaczenie! Agata

16 145 zł
Kuba Reszke
Kuba Reszke , 6 lat

Każdego dnia walczymy o lepszą sprawność Kubusia! Potrzebna Twoja pomoc!

Nasz synek od pierwszego oddechu rozpoczął heroiczną walkę o życie. W wyniku ciężkiego niedotlenienia Jakub nie rozwija się prawidłowo. Odkąd przyszedł na świat, każdego dnia żyjemy z okrutną diagnozą, jeszcze gorszymi rokowaniami i strachem o przyszłość naszego dziecka! Lista diagnoz Kubusia jest niestety długa. Synek zmaga się z encefalopatią niedokrwienno-niedotleniową, małogłowiem, opóźnieniem rozwoju psychoruchowego, chromosomopatią i mózgowym porażeniem dziecięcym. Każdy dzień to walka o jego lepsze jutro. Problemy zdrowotne zaburzają rozwój fizyczny i intelektualny Kubusia. Nie chodzi, komunikuje się tylko niewerbalnie, ma też problemy z jedzeniem, a jego rączki nie chcą pracować tak, jak powinny. Robimy co w naszej mocy, by poprawić sprawność synka, korzystamy z wielu sprzętów rehabilitacyjnych. Jednak Jakub jest zdany całkowicie na naszą pomoc… By funkcjonować jak najlepiej, synek wymaga bardzo intensywnej i wielospecjalistycznej rehabilitacji, leków oraz licznych wizyt u różnych specjalistów. Tylko regularne ćwiczenia są w stanie pomóc naszemu dziecku w walce o sprawność. To właśnie dzięki rehabilitacji widzimy postępy, które dają nam motywację do dalszej, ciężkiej pracy! Jednak Kubuś nie byłby w stanie wypracować takich efektów bez Waszej dotychczasowej, ogromnej pomocy, za którą jesteśmy niezmiernie wdzięczni! Daliście naszemu dziecku szansę na lepsze jutro, co jest niezwykłym darem. Niestety, Kubuś rośnie, a potrzeb przybywa, dlatego znów musimy zwrócić się do Was z prośbą o wsparcie… Od tego co robimy i jak dbamy o Jakuba, zależy jego komfort życia i przyszłość. Nie chcemy, by żył w bólu, dlatego musimy zatrzymać konsekwencje schorzeń synka. Prosimy, pomóżcie nam w tej trudnej walce o zdrowie Kubusia! Będziemy wdzięczni za okazane wsparcie! Rodzice

3 429,00 zł ( 10,74% )
Brakuje: 28 486,00 zł
Martynka Pytka
Martynka Pytka , 23 miesiące

Na drodze do zdrowia pojawiły się nowe przeszkody… Pomożesz Martynce?

O moją Martynkę walczę od urodzenia! Przyszła na świat jako wcześniak i pierwsze miesiące życia upłynęły na ratowaniu jej zdrowia. Teraz obserwuję dorastanie córeczki z radością, ale i niepokojem, bo pojawiają się kolejne problemy… Martynka urodziła się w 34 tygodniu ciąży i zaraz po przyjściu na świat miała stwierdzony szereg schorzeń i chorób. Niewydolność oddechowa, wrodzona niedokrwistość, ubytek przegrody międzyprzedsionkowej. Pierwszych kilka miesięcy wypełniały pobyty w szpitalu, badania i konsultacje. Jednym z najtrudniejszych momentów było wykrycie krwiaka w mózgu córeczki… Obecnie lekarze oceniają, że krwiak samoczynnie się wchłonął, jednak mógł pozostawić po sobie nieprzyjemne konsekwencje. Martynka musi więc być pod kontrolą neurologa i kardiologa. Co więcej, u córeczki specjaliści podejrzewają spektrum autyzmu! Mimo że Martynka jest wesołą i pełną energii dziewczynką, to nie nawiązuje kontaktów z rówieśnikami. Ma także opóźniony rozwój mowy oraz trudności z gryzieniem pokarmów. Niepokoi mnie również to, że bardzo często łapie infekcje, które przeradzają się w zapalenie płuc lub oskrzeli.  Potrzebuję wsparcia, by opłacić wizyty u specjalistów, rehabilitację oraz jak najszybciej zapisać Martynkę na badania WES, których koszt to kilka tysięcy złotych! Im szybciej uda się zrobić badania i rozpocząć terapię, tym łatwiej będzie osiągać córeczce pełną sprawność fizyczną i intelektualną.  Już raz ogromnie wsparliście leczenie i rehabilitację Martynki! Nigdy tego nie zapomnę... Dziś bardzo proszę Was o dalsze wsparcie i pomoc w uzbieraniu środków na leczenie mojej córeczki! Paulina, mama

2 349,00 zł ( 11,04% )
Brakuje: 18 928,00 zł
Julia Ogaza
Pilne!
6 dni do końca
Julia Ogaza , 6 lat

Życie Julki jest w niebezpieczeństwie❗️RATUNKU❗️

Nasza córeczka w czerwcu skończy 5 lat. Od ponad trzech miesięcy choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Każdego dnia próbujemy panować nad strachem, który chce nas obezwładnić, a nasza mała dzielna dziewczynka ze spokojem mówi nam: „Mamusiu i tatusiu, ja wiem, że muszę być silna”. Sami nie wiemy skąd w Julce bierze się tyle odwagi. Mamy wrażenie, że nasza córeczka z dnia na dzień stała się jakby dojrzalsza, bardziej świadoma. Choć nie rozumie wszystkiego, doskonale zdaje sobie sprawę, że obecnie toczy się ciężka walka z chorobą, a sztab lekarzy robi wszystko, aby ją wygrała.  Jesteśmy naprawdę szczęśliwą i kochającą się rodziną. Mamy trójkę wspaniałych dzieci – Julka ma jeszcze dwóch młodszych braci, jeden ma 2 lata, drugi roczek. Pod koniec stycznia przeprowadziliśmy się, aby poprawić warunki i komfort naszym pociechom. Chcieliśmy zacząć nowe życie, ale wszystko potoczyło się nie tak, jak miało! W najgorszych koszmarach nie przewidywaliśmy takiego mrocznego scenariusza: nasze nowe życie rozpoczęło się od dramatycznej walki ze śmiertelną chorobą Julki!  Najpierw pojawiła się niepokojąca gorączka, której nie mogły zbić żadne leki. Kiedy temperatura osiągnęła 40,5 stopni od razu pojechaliśmy do szpitala. Po kilku godzinach postawiono pierwszą diagnozę sepsy! Nogi się pod nami ugięły… Jednak potem było jeszcze gorzej. Pogłębione badania wykazały, że nasza najdroższa córeczka ma BIAŁACZKĘ!  Nie ma słów, które opiszą cierpienie rodzica, którego dziecko jest śmiertelnie chore. Nawet metafora naszych serc, które rozpadły się na kawałki, nie wystarczy. Odczuwamy jeden z najgorszych rodzajów lęku i strachu. Jesteśmy wdzięczni za każdy dzień z naszą córką i każdej nocy błagamy o kolejny… Leczenie obejmuje inwazyjną chemioterapię. Niegdyś piękne, długie włosy Julki stały się już tylko wspomnieniem. Wcześniej, pewnie podświadomie, zaprzeczaliśmy tej chorobie. Jednak, gdy na własne oczy zobaczyliśmy łysą główkę naszej córeczki i ze zgrozą usłyszeliśmy o poparzonych śluzówkach w jej buzi, wszelkie mechanizmy obronne przestały działać. Z brutalną siłą otrzymaliśmy cios prosto w twarz – życie naszego dziecko jest w POWAŻNYM NIEBEZPIECZEŃSTWIE! Najgorsze są te wszelkie potyczki po drodze! Kiedy został już ustalony i zaplanowany plan leczenie, kiedy czekamy na podanie kolejnej dawki chemii, nagle wyniki Julki drastycznie spadają! Sami lekarze nie wiedzą dlaczego tak się dzieje! Wtedy musimy stać w miejscu i czekać, co chyba jest najgorsze… Tak właśnie jest teraz. Wyniki krwi znowu bardzo spadły, więc chemioterapia została wstrzymana! Nasza walka cały czas trwa. Nie zamierzamy się poddać. Wiemy jednak, że koszty leczenia są dla nas przeszkodą, której sami nie pokonamy. Nie możemy pozwolić, aby kwestie finansowe zaważyły o życiu naszego dziecka! Dlatego znaleźliśmy się tutaj i błagamy o pomoc… Od lutego Juleczka większość czas spędza w szpitalu. Z kolei w domu mamy dwóch maluchów, którzy także potrzebują rodziców. Julka jest dzielna. Rozumie, że mama nie może ciągle zostawać z nią w szpitalu, ponieważ jej młodsi braciszkowie także potrzebują swojej mamusi. Z tego względu z córeczką jesteśmy na oddziale na zmianę.  Nasi synkowie bardzo tęsknią za swoją starszą siostrzyczką. Kiedy zdarzają się te upragnione chwile i Julia przyjeżdża do domu, nawet jej 2-letni braciszek okazuje jej troskę, nie odstępuje na krok i ciągle się nią opiekuje.  Wiemy, że w rodzinie jest moc. W naszej jest pełno miłości. Codziennie szukamy w sobie kolejnych pokładów siły i nadziei. Każdego dnia powtarzamy sobie zdanie, które stało się naszym rodzinnym mottem: „Ten dzień był dobry. A jutro będzie jeszcze lepsze”. Nawet Julka powtarza to sobie i nam… Błagamy o pomoc. Błagamy, pomóżcie nam sprawić, że Julia będzie miała przed sobą nie tylko jutro, ale całe życie… Będziemy wdzięczni za każdą formę wsparcia, wpłatę oraz udostępnienie historii naszej dzielnej córeczki.  Rodzice Julki

93 193 zł
Róża Esman
Róża Esman , 9 miesięcy

Róża od pierwszego oddechu walczy o zdrowie i sprawność! RATUJ❗️

W najgorszych koszmarach nawet nam się nie śniło, że nasze maleństwo będzie musiało walczyć o życie już od pierwszego oddechu! Ciąża przebiegała prawidłowo i nie mogliśmy doczekać się narodzin Róży. Niestety, doszło do przedwczesnego porodu… Nasza córeczka urodziła się w 25. tygodniu ciąży. To zdecydowanie za wcześnie! Konsekwencje tak skrajnego wcześniactwa w przypadku Róży są druzgocące – 6 dni po narodzinach stwierdzono u niej perforację jelita i martwiczy stan zapalny! Lekarze musieli usunąć fragment jelita i wyłonić stomię. Niestety, lista diagnoz córeczki cały czas się wydłużała. U Róży stwierdzono ograniczony zanik mózgu, krwawienie do móżdżku, zaburzenia widzenia czy dysplazję oskrzelowo-płucną… Nie mogliśmy uwierzyć, że to wszystko przytrafiło się naszemu dziecku! Patrzyliśmy z przerażeniem na maleńkie ciało Róży, podłączone do przeróżnych maszyn i aparatur. Tak bardzo baliśmy się o jej życie i przyszłość… W szpitalu spędziliśmy 7 długich miesięcy. W tym czasie lekarze próbowali ustabilizować stan Róży tak, by mogła bezpiecznie wrócić do domu. Musieliśmy nauczyć się karmienia pozajelitowego córeczki, a także odpowiedniego dbania o jej wszystkie potrzeby. Nasze maleństwo wymaga całodobowej opieki. Róża dużo się już nacierpiała, a wiele wciąż przed nią. Czeka ją jeszcze operacja odtworzenia ciągłości układu pokarmowego. Córeczka potrzebuje leczenia oraz intensywnej rehabilitacji. Tylko z pomocą regularnych ćwiczeń możemy dać jej szansę na sprawność i lepszą przyszłość! Niestety leki, terapie oraz niezbędny sprzęt, którego córeczka potrzebuje na co dzień, to ogromny koszt… Sami nie poradzimy sobie z tak dużymi wydatkami. Z całego serca prosimy, wesprzyjcie nas w walce o zdrowie i sprawność Róży! Każda złotówka będzie na wagę złota! Rodzice

16 153 zł
Szymon Musiał
Szymon Musiał , 3 latka

Los od urodzenia go nie oszczędza... Potrzebne dalsze wsparcie dla Szymka❗️

Za Szymkiem trudny czas pełen bólu i cierpienia. Kolejna narkoza, kolejna operacja, kolejny stres. Synek przeszedł już tak wiele, a los dalej go nie oszczędza. Mimo to Szymuś wciąż udowadnia, jak silną ma wolę walki! Zapomnieliśmy, co znaczy spokój, jak wspaniały może być odpoczynek i sen. W tym czasie Szymuś przeszedł wiele skomplikowanych operacji, z których każda pogłębiała dziurę w naszych sercach! Odkąd się urodził, nie znamy innego świata niż ten w otoczeniu szpitalnego personelu na salach oddziałów... Ile Szymek jeszcze wytrzyma? Tak dużo przeszedł... ponad 20 operacji główki, prawie całe życie spędził w szpitalu na walce o zdrowie i życie! Pomóżcie Szymusiowi, on ma dopiero 2 latka! Organizm jest wykończony walką z neuroinfekcjami i nie ma siły już walczyć. Jedyną szansą jest immunoterapia, którą wciąż kontynuujemy dzięki wsparciu. Szymek miał też robione badania genetyczne, jednak te wyszły niejasne, dlatego musimy je powtórzyć. Teraz jesteśmy też na antybiotyku przez co najmniej 6 miesięcy, by zacząć podanie immunoglobulin. A w międzyczasie musimy kontynuować bardzo kosztowną rehabilitację, opłacić sprzęt terapię i leki. Te wydatki to dla nas zdecydowanie za dużo. Pomóżcie mi. Błagamy wszystkich ludzi o pomoc! Każda wplata, każda złotówka jest na wagę złota! Codziennie walczymy o zdrowie i sprawność Szymka. Koszty stoją na naszej drodze grubym, zimnym murem. By go rozbić, potrzebujemy Was. Dziękujemy rodzice Natalia i Rafał 🎦 Zobacz wzruszające filmiki: ➡️ Szymonek -Mały wielki Wojownik ➡️ Aniołek Różyczka pomaga Szymusiowi ➡️ Szymonek - mały wielki Wojownik (blog)

15 452,00 zł ( 29,04% )
Brakuje: 37 740,00 zł
Franek Śliwowski
Franek Śliwowski , 9 lat

Przez długie lata walczyłam o diagnozę dla synka... Gdy już wiem, na co choruje – możemy mu pomóc!

Franio to moje najmłodsze dziecko. Pierwsze niepokojące objawy zauważyłam u synka tuż po porodzie. Od razu dostrzegłam, że nie miał odruchów takich, jak jego starsze, żwawe rodzeństwo… Był mało ruchliwy, nie jadł, a jego lewe oczko zaczęło mocno ropieć i nie otwierało się do końca… Frania udało mi się nakarmić dopiero parę godzin po narodzinach. Lekarze obejrzeli oczko i pomogli je oczyścić. Powiedzieli, że nic złego się nie dzieje, ale polecili także, żeby w razie powracających problemów zgłosić się do okulisty. W tamtej chwili uspokojona przez specjalistów wierzyłam, że to tylko chwilowe trudności i że już niedługo wszystko będzie w porządku.  Niestety, stan zdrowia Frania nie poprawiał się wraz z upływem kolejnych miesięcy. Gdy skończył roczek, a problemy piętrzyły się coraz bardziej – zaczęłam poszukiwać pomocy dla synka. Przez długie lata szukałam odpowiedzi na pytanie: co tak naprawdę dolega mojemu dziecku? Niestety, kolejni specjaliści nie byli w stanie na nie odpowiedzieć. Dopiero gdy Franio skończył 6 lat, okazało się, że wszystkie dolegliwości Frania wynikają z wrodzonej wady genetycznej, związanej także z niepełnosprawnością intelektualną i niskorosłością. Dodatkowo u synka stwierdzono zaburzenia metaboliczne, autyzm atypowy, całościowe zaburzenia rozwoju oraz aberrację chromosomową.  Niezwykle trudno było pogodzić się z tym, jak wiele diagnoz spadło na moje dziecko. Tak jak każdy rodzic marzyłam przecież, żeby Franio miał szansę na zdrową i samodzielną przyszłość. Z drugiej strony dopiero od momentu, gdy dowiedziałam się, na co choruje synek – można było spróbować mu skutecznie pomóc.  Pomimo swojego wieku Franio wciąż ma trudności z ubieraniem się samodzielnie oraz z chodzeniem. Jedna z jego nóżek jest krótsza i cieńsza od drugiej, co sprawia, że nie jest w stanie pokonywać dłuższych dystansów i w przyszłości czeka go operacja ortopedyczna. Niestety, pomimo licznych zajęć terapeutycznych oraz intensywnej rehabilitacji – lewa strona ciała synka pozostaje mniej sprawna, niewładna… W walce o sprawność i lepsze funkcjonowanie Franio potrzebuje stałej opieki wielu specjalistów oraz kontynuowania rehabilitacji. Wiąże się to jednak z wysokimi kosztami finansowymi, dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie! Walczę o mojego synka już od wielu, wielu lat. Codziennie siły do dalszego działania dodają mi wszystkie jego małe-wielkie postępy. Na przestrzeni czasu widać, jak wiele może zmienić się dzięki intensywnej pracy ze specjalistami – synek otworzył się na inne dzieci i coraz wyraźniej mówi. Niestety… Wiemy, że przed nami jeszcze długa i kręta droga do lepszego funkcjonowania Frania. Każda wpłata i każde udostępnienie bardzo pomoże nam w jej pokonaniu! Mama Frania

280,00 zł ( 0,52% )
Brakuje: 52 912,00 zł
Aleksandra Pantal
Aleksandra Pantal , 29 lat

Pęknięty tętniak pozbawił mnie najpiękniejszych chwil z dzieckiem❗️ Pomóżcie Oli wrócić do synka❗️

Mam na imię Ola i mam 28 lat. Rok temu zamieszkałam z moim narzeczonym w małej wsi niedaleko Strzelina. Byłam bardzo szczęśliwa. Chwilę później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Razem z Markiem tak bardzo cieszyliśmy się na nadejście naszego pierwszego dziecka – Kazia. Niestety, radość szybko zmieniła się w paraliżujący strach! O tym co się wydarzyło, nie śniłam w najgorszych koszmarach… Pod koniec marca, tuż przed Świętami Wielkanocnymi wróciłam ze spaceru z naszym pieskiem, Bigosem. Nagle, nie mogłam poruszyć moją lewą stroną ciała. Nie wiedziałam, co się dzieje. Byłam przerażona! KRZYCZAŁAM! Na szczęście w domu był, który Marek bardzo szybko się mną zaopiekował i wezwał pomoc.  Śmigłowiec przetransportował mnie do szpitala we Wrocławiu. Diagnoza, którą usłyszałam, była straszna. W MOJEJ GŁOWIE PĘKŁ TĘTNIAK! Płakałam z cierpienia i strachu o synka. Trzymałam się za brzuch i powtarzałam w kółko: Będzie dobrze Kaziu. Skarbie, będzie dobrze…  Kolejnego dnia mój stan się pogorszył. Potrzebowałam pilnej operacji, a w ciągu tygodnia jeszcze jednej... Przez 9 dni lekarze utrzymywali mnie w ŚPIĄCZCE farmakologicznej. Przez 9 dni serce Marka rozpadało się, kawałek po kawałku… Kiedy odzyskałam przytomność, Marek trzymał moją dłoń. Uśmiechnął się i powiedział, że Kaziu żyje i dobrze się rozwija. Nic więcej nie musiałam wtedy wiedzieć… Powoli wracała mi świadomość i zdolność mówienia. Niestety, pozostał silny NIEDOWŁAD lewej strony ciała.  Marzę o tym, że gdy synek przyjdzie na świat, będę mogła tulić go w ramionach. Płaczę, gdy prawą ręką masuję bezwładne ciało i dociera do mnie, że macierzyństwo, które sobie wyśniłam, przepadło. Jak mam opiekować się małym dzieckiem, skoro potrzebuję pomocy, tak jakbym sama nim była?! Z całych sił pragnę wrócić do zdrowia. Lekarze obiecują, że odzyskam sprawność fizyczną, ale na to potrzeba czasu i dużo pracy. Już teraz współpracuję z rehabilitantami i staram się ćwiczyć sama, jednak zaawansowana ciąża jest dużym ograniczeniem. Co gorsze, aż jej końca muszę pozostać w szpitalu. Nie przygotuję kołyski dla mojego dziecka. Nie wypiorę i nie wyprasuję ubranek. Los odebrał mi radość z oczekiwania na Kazia, dając w zamian cztery ściany szpitalnej sali...  Mimo całego bólu, który mi towarzyszy, ani na chwilę się nie poddaję! Wiem, że muszę być silna dla mojego Maluszka! Potrzebuję specjalistycznej rehabilitacji neurologicznej, którą będę mogła rozpocząć dopiero po porodzie. Pobyt w klinice oddalonej od domu będzie nie do wytrzymania, jeśli nie będę mogła widzieć się z moim nowonarodzonym dzieckiem i narzeczonym. By być blisko mnie, Marek będzie musiał wynająć mieszkanie… Będę potrzebować leków. Otworzyło się przed nami morze potrzeb, na których pokrycie nas nie stać...  Wierzę, że dzięki Waszej pomocy stanę na nogi i pewnego dnia przytulę mojego synka. Że ta tragedia będzie w historii naszej rodziny tylko potknięciem, o którym wkrótce zapomnimy… Z całego serca dziękuję za każde najmniejsze wsparcie. Ola

50 001 zł