Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotruś Nowak
Piotruś Nowak , 8 lat

1 na 15.000! Ten wyjątkowy chłopiec potrzebuje Twojej pomocy!

Urodził nam się zdrowy syn. To brzmi tak pięknie i dumnie, że aż trudno uwierzyć, że… okazało się nieprawdą! Przecież przez pierwsze pół roku nic na to nie wskazywało. Dlatego, gdy nagle pojawiły się u Piotra opóźnienia rozwojowe, byliśmy tym totalnie zaskoczeni. Jednak dopiero finalna diagnoza zwaliła nas z nóg! Choroba tak rzadka, że choruje na nią zaledwie 1 osoba na 15.000 urodzeń! Genetyczny pech sprawił, że padło właśnie na naszego syna… U Piotrusia zdiagnozowano Zespół Angelmana, którego istotą są zaburzenia w funkcjonowaniu układu nerwowego. Osoby takie jak on cierpią na zaburzenia poruszania się i równowagi, co objawia się chodem chwiejnym, niepewnym, na szeroko rozstawionych nogach (ataksja chodu). Chód ten jest bardzo charakterystyczny i przypomina sposób poruszania się marionetki. Zauważalne są także zmiany w wyglądzie twarzy – duże usta, duża żuchwa, szeroko rozstawione gałki oczne oraz wystający język. Poza tym pojawia się charakterystyczny uśmiech – również jak u marionetki. Dzieci takie jak Piotruś wymagają przede wszystkim rehabilitacji. Dzięki niej poprawia się równowaga i koordynacja ruchowa naszego synka. Zapobiega ona także dalszemu rozwojowi skoliozy i skurczów.  Jeździmy na nią z synkiem już od 7 lat… Spędziliśmy na niej setki godzin, często okraszonych płaczem i buntem. Udało nam się również wyjechać na kilkanaście turnusów rehabilitacyjnych. To dało efekty! W końcu, po tylu latach nasz dzielny syn postawił pierwszy krok! Dziś w miarę sprawnie porusza się po domu, ale nadal ma problem, gdy spotykamy nierówną powierzchnię.  Niestety samo chodzenie to nie jedyna trudność dzieci takich jak on. Do tego zespołu przypisany jest również brak mowy. Widzimy, jak go to męczy! Czasami chciałby powiedzieć tak wiele, ale nie umie… Pokazujemy mu obrazki czy gesty, aby pomóc mu się porozumieć, jednak Piotrek nie umie ich powtórzyć, co jeszcze bardziej go frustruje.  Uspokaja go natomiast czas spędzany z młodszym rodzeństwem. Uczy się od swoich braci coraz to nowych rzeczy, choć przecież powinno być odwrotnie i to oni powinni wzorować się na nim – tym najstarszym! Nam jako rodzicom ciężko jest z tym wszystkim… Zespół Angelmana to trudna choroba. Każda umiejętność poprzedzona jest wielkim wysiłkiem i ciężką pracą. Jednak my się nigdy nie poddamy!  Wierzymy, że z czasem nauczymy naszego syna komunikacji i samodzielności. Jednak mamy świadomość, że nie zrobimy tego sami… Potrzebujemy Waszego wsparcia! Niestety jedno z nas musiało zrezygnować z pracy, bo Piotrek potrzebuje opieki całą dobę. Mimo to staramy się robić wszystko, aby zapewnić całej rodzinie dobre życie, ale leki i sprzęty pochłaniają nasz budżet. Jest już na tyle ciężko, że  zrezygnowaliśmy z turnusów rehabilitacyjnych… Nie chcemy – NIE MOŻEMY rezygnować z pozostałych wskazań w tym rehabilitacji, ale za chwilę może się okazać, że nie mamy innego wyjścia!   Błagamy o pomoc! Wasze wsparcie pomoże nam sfinansować leczenie naszego wyjątkowego chłopca. Rodzice

2 299 zł
Michał Konieczny i Katarzyna Krawczyk
Michał Konieczny i Katarzyna Krawczyk , 27 lat

Kasia i Michał znaleźli się w trudnej sytuacji... Wasze wsparcie może ją polepszyć!

Pani Katarzyna zajmuje się 27-letnim synem Michałem, który od urodzenia choruje na porażenie mózgowe czterokończynowe. Michał jest całkowicie niesamodzielny. Nie widzi przez uszkodzenie nerwu wzrokowego. Pojawiają się ataki padaczkowe, a to nie koniec jego długiej listy dolegliwości... Syn Kasi cierpi też powodu dychawicy oskrzelowej oraz niskiego ciśnienia. Dodatkowo wysoki puls oraz problemy z tarczycą utrudniają ich codzienność. Michał musi cały czas uczestniczyć w rehabilitacji domowej, inaczej jego stan zdrowia się nie poprawi.  W lipcu tego roku pani Katarzyna przeszła silny zawał serca. Pewnego dnia w jej klatce piersiowej pojawił się ostry ból, co przyniosło jej trudną hospitalizację. Od tamtego czasu Kasia musi być pod stałą kontrolą kardiologów. Mama Michała sama wymaga pomocy oraz leczenia. Pani Katarzynie potrzebne są środki na leki, opiekę medyczną dla siebie i syna oraz pokrycie podstawowych kosztów życia. Mieszkają sami, co nie ułatwia ich codziennych zmagań. Kasia każdego dnia dzielnie walczy, aby mogła zająć się synem, najlepiej jak potrafi. Niestety życie jak zawsze pisze własny scenariusz. Rzeczywistość Michała i pani Katarzyny jest bardzo smutna, ale my jako znajomi zrobimy wszystko, by wpuścić, chociaż odrobinę światła w ich życie.   Prosimy, pomóżcie Kasi i Michałowi. Wpłacenie jednej złotówki na tę zbiórkę to już jeden mały krok, który może zamienić  długą wędrówkę o lepsze jutro w krótszą spokojniejszą drogę.  Znajomi

1 658 zł
Kyrylo Maksymenko
Kyrylo Maksymenko , 15 lat

Musiał uciekać przez WOJNĘ, choć pilnie potrzebuje OPERACJI! Pomóż!

Nasza sytuacja jest niezwykle trudna. Bez wątpienia wojna w Ukrainie sieje spustoszenie i pozostawia ogromny ślad. Pochodzimy z terenów okupowanych. Ciągły strach i niestabilność zmusiły nas do ucieczki. Niestety to bardzo pokrzyżowało nasze plany. Zamiast walczyć o sprawność syna, musiałam ratować nas od zagłady. Kyrylo cierpi na rozszczep kręgosłupa i obustronną stopę końsko-szpotawą. Po przybyciu do Polski staraliśmy się poszukać odpowiednich specjalistów, którzy mogliby pomóc synkowi. Niestety nasze poszukiwania skończyły się niepowodzeniem. Czas mijał, co działało na naszą niekorzyść. W końcu pojawiło się światełko w tunelu. Udaliśmy się do Lwowa, gdzie po licznych konsultacjach lekarze zalecili pilną operację usunięcia przepukliny kręgosłupa i guza, aby uwolnić nerwy. Sam zabieg wykonają za darmo, jednak potrzebujemy wsparcia w zakupie leków, preparatów i akcesoriów potrzebnych do operacji. To koszt około 12 tys. złotych! Jestem samotną matką. Muszę opiekować się synem, który ma poważny problem z poruszaniem się i potrzebuje stałej opieki. Większość mojego czasu pochłaniają jego potrzeby i rehabilitacja, co uniemożliwia mi podjęcie pracy i zdobycie dodatkowych środków finansowych.  Dlatego pełna nadziei zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie. Bez pomocy nie będę mogła zapewnić synowi odpowiedniego leczenia, a stan jego zdrowia jest bardzo poważny. Bardzo proszę o jakąkolwiek formę wsparcia finansowego, która pozwoli nam zebrać niezbędną kwotę. Będziemy bardzo wdzięczni za każdą pomoc, którą będziecie w stanie nam udzielić. Snizhana, mama Kyrylo Kwota zbiórki jest szacunkowa

1 078,00 zł ( 8,44% )
Brakuje: 11 688,00 zł
Szymon Urbański
Szymon Urbański , 10 lat

Dzięki Tobie codzienność Szymka może stać się lepsza! Pomóż!

Kiedy pierwszy raz wzięłam moje dziecko w ramiona, wiedziałam, że chcę uchronić go przed wszystkimi potencjalnymi zagrożeniami. Niestety, nie przewidziałam wtedy, że największym z nich będzie jego stan zdrowia. Życie Szymka nie jest beztroskie. Autyzm oraz niepełnosprawność umysłowa skutecznie mu je utrudniają. Dzień w dzień musi radzić sobie z przytłaczającymi go uczuciami. Emocje sprawiają, że czuje się przebodźcowany. Silne stany, których doświadcza, prowadzą często do krzyku i płaczu. Szymek nie rozumie wielu spraw. Kłopoty sprawia nam nawet miejsce, w którym powinien czuć się bezpiecznie, jego azyl – nasz dom. Nasza łazienka jest dla synka torem przeszkód. Jej rozmiar i nieprawidłowe ustawienie będących w niej sprzętów stanowią ogromny problem. Przez wysokość wanny Szymek nie potrafi samodzielnie do niej wchodzić. Wielkość pomieszczenia sprawia niebywały kłopot. Szymkowi łazienka kojarzy się tylko z upadkami i bólem, których przyczyną jest jego rozkojarzenie i źle zaplanowana przestrzeń. To nieprzyjazne miejsce wyrządziło wiele szkód w jego rozwoju. W domu mamy jeden większy wolny pokój, który nadawałby się na przystosowaną do potrzeb dziecka łazienkę. Niestety, remont przekracza moje możliwości finansowe. Chcę, by nasz dom był dla Szymka miejscem, w którym czuje się dobrze i bezpiecznie. Jeśli chcecie wesprzeć nas w realizacji tego trudnego zadania, będę ogromnie wdzięczna za Waszą pomoc! Z góry dziękuję! Mama Szymka

817,00 zł ( 2,13% )
Brakuje: 37 420,00 zł
Kasia Śliwińska - Krowiranda
Pilne!
Kasia Śliwińska - Krowiranda , 45 lat

Na długiej liście moich chorób najgorsza jest ta ostatnia: NOWOTWÓR❗Pomocy❗

Nie pamiętam już, co to znaczy być zdrową. Odkąd skończyłam 16 lat, niemal bez przerwy otrzymuję kolejne diagnozy: łuszczyca, choroba Hashimoto, cukrzyca czy celiakia. Myślałam: „przecież to nie może trwać wiecznie”. Niestety, kilka lat temu w moim życiu pojawiła się najgorsza z diagnoz: NOWOTWÓR! Często zastanawiam się, dlaczego to właśnie mnie tak bezlitośnie doświadczył los. Czym mu zawiniłam? Co takiego zrobiłam? Choć bardzo bym chciała, nie potrafię odpowiedzieć na te pytania. 30 lat temu zachorowałam na łuszczycę. Choroba jest ze mną cały czas i nigdy nie zniknęła. Półtora roku później lekarze zdiagnozowali u mnie również alopecję, czyli łysienie. I tak od 16 roku życia nie mam włosów, a od 18 brwi i rzęs. Dla kobiety utrata włosów to straszna tragedia. Na początku nie potrafiłam się z tym pogodzić, wstydziłam się, bo tak bardzo chciałam wyglądać „normalnie”... Mijały lata, a ja przyzwyczajałam się do swojej sytuacji. Udało mi się wyjść za mąż i urodzić dwoje dzieci. Byłam szczęśliwa! Niestety, stabilizacja nie trwała długo. W 2012 roku zaczęłam odczuwać bardzo silne zawroty głowy. Po zrobieniu badań okazało się, że to choroba Hashimoto. I nie był to koniec moich problemów.  Parę miesięcy później trafiłam do szpitala, gdzie zdiagnozowano u mnie cukrzycę typu 1. Insulina stała się nierozłączną częścią mojej codzienności. Byłam pewna, że to już wszystko, bo ile jeszcze można znieść? Bardzo się myliłam… Niedługo potem okazało się, że cierpię na celiakię i nie będę mogła jeść glutenu. Od 2012 roku żyłam już z 5 chorobami autoimmunologicznymi, ale starałam się funkcjonować jak najbardziej zwyczajnie. Chciałam cieszyć się każdym dniem, być inspiracją dla innych i dawać im wszystko, co najlepsze. Jednak los miał wobec mnie zupełnie inny plan. W 2017 roku zdiagnozowano u mnie RAKA PIERSI z przerzutami do węzłów chłonnych. Poczułam się, jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Całe życie z chorobami, a teraz jeszcze rak… Przyjmowałam chemię, przeszłam mastektomię z usunięciem węzłów oraz radioterapię. To były 2 lata walki o życie i o moją przyszłość.  Niestety, zimą 2023 roku złamałam żebro. Bardzo długo się nie zrastało, a ja wznowiłam diagnostykę w kierunku przerzutów. W czerwcu 2024 roku lekarze usunęli mi kawałek żebra i wtedy potwierdziły się moje najgorsze przeczucia. Przerzuty! W tej chwili jestem w trakcie hormonoterapii i bardzo chcę wygrać tę nierówną walkę. Mój przeciwnik jest jednak bezwzględny... Potrzebuję specjalistycznego leczenia, bo tylko ono daje nadzieję na poprawę stanu zdrowia. Niestety, wiąże się to z bardzo wysokimi kosztami, których nie jestem w stanie sama pokryć.  Mimo wielu chorób i trudności zawsze starałam się być dla innych. Prywatnie jestem oddana moim dzieciom, zawodowo czytelnikom biblioteki, a hobbystycznie harcerstwu i pracy z dziećmi. Wierzę, że jeszcze kiedyś zaświeci dla mnie słońce, ale bez Waszego wsparcia chmury nie znikną… Proszę, pomóżcie!  Kasia 

150 zł
Julia Ogaza
Pilne!
6 dni do końca
Julia Ogaza , 6 lat

Życie Julki jest w niebezpieczeństwie❗️RATUNKU❗️

Nasza córeczka w czerwcu skończy 5 lat. Od ponad trzech miesięcy choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Każdego dnia próbujemy panować nad strachem, który chce nas obezwładnić, a nasza mała dzielna dziewczynka ze spokojem mówi nam: „Mamusiu i tatusiu, ja wiem, że muszę być silna”. Sami nie wiemy skąd w Julce bierze się tyle odwagi. Mamy wrażenie, że nasza córeczka z dnia na dzień stała się jakby dojrzalsza, bardziej świadoma. Choć nie rozumie wszystkiego, doskonale zdaje sobie sprawę, że obecnie toczy się ciężka walka z chorobą, a sztab lekarzy robi wszystko, aby ją wygrała.  Jesteśmy naprawdę szczęśliwą i kochającą się rodziną. Mamy trójkę wspaniałych dzieci – Julka ma jeszcze dwóch młodszych braci, jeden ma 2 lata, drugi roczek. Pod koniec stycznia przeprowadziliśmy się, aby poprawić warunki i komfort naszym pociechom. Chcieliśmy zacząć nowe życie, ale wszystko potoczyło się nie tak, jak miało! W najgorszych koszmarach nie przewidywaliśmy takiego mrocznego scenariusza: nasze nowe życie rozpoczęło się od dramatycznej walki ze śmiertelną chorobą Julki!  Najpierw pojawiła się niepokojąca gorączka, której nie mogły zbić żadne leki. Kiedy temperatura osiągnęła 40,5 stopni od razu pojechaliśmy do szpitala. Po kilku godzinach postawiono pierwszą diagnozę sepsy! Nogi się pod nami ugięły… Jednak potem było jeszcze gorzej. Pogłębione badania wykazały, że nasza najdroższa córeczka ma BIAŁACZKĘ!  Nie ma słów, które opiszą cierpienie rodzica, którego dziecko jest śmiertelnie chore. Nawet metafora naszych serc, które rozpadły się na kawałki, nie wystarczy. Odczuwamy jeden z najgorszych rodzajów lęku i strachu. Jesteśmy wdzięczni za każdy dzień z naszą córką i każdej nocy błagamy o kolejny… Leczenie obejmuje inwazyjną chemioterapię. Niegdyś piękne, długie włosy Julki stały się już tylko wspomnieniem. Wcześniej, pewnie podświadomie, zaprzeczaliśmy tej chorobie. Jednak, gdy na własne oczy zobaczyliśmy łysą główkę naszej córeczki i ze zgrozą usłyszeliśmy o poparzonych śluzówkach w jej buzi, wszelkie mechanizmy obronne przestały działać. Z brutalną siłą otrzymaliśmy cios prosto w twarz – życie naszego dziecko jest w POWAŻNYM NIEBEZPIECZEŃSTWIE! Najgorsze są te wszelkie potyczki po drodze! Kiedy został już ustalony i zaplanowany plan leczenie, kiedy czekamy na podanie kolejnej dawki chemii, nagle wyniki Julki drastycznie spadają! Sami lekarze nie wiedzą dlaczego tak się dzieje! Wtedy musimy stać w miejscu i czekać, co chyba jest najgorsze… Tak właśnie jest teraz. Wyniki krwi znowu bardzo spadły, więc chemioterapia została wstrzymana! Nasza walka cały czas trwa. Nie zamierzamy się poddać. Wiemy jednak, że koszty leczenia są dla nas przeszkodą, której sami nie pokonamy. Nie możemy pozwolić, aby kwestie finansowe zaważyły o życiu naszego dziecka! Dlatego znaleźliśmy się tutaj i błagamy o pomoc… Od lutego Juleczka większość czas spędza w szpitalu. Z kolei w domu mamy dwóch maluchów, którzy także potrzebują rodziców. Julka jest dzielna. Rozumie, że mama nie może ciągle zostawać z nią w szpitalu, ponieważ jej młodsi braciszkowie także potrzebują swojej mamusi. Z tego względu z córeczką jesteśmy na oddziale na zmianę.  Nasi synkowie bardzo tęsknią za swoją starszą siostrzyczką. Kiedy zdarzają się te upragnione chwile i Julia przyjeżdża do domu, nawet jej 2-letni braciszek okazuje jej troskę, nie odstępuje na krok i ciągle się nią opiekuje.  Wiemy, że w rodzinie jest moc. W naszej jest pełno miłości. Codziennie szukamy w sobie kolejnych pokładów siły i nadziei. Każdego dnia powtarzamy sobie zdanie, które stało się naszym rodzinnym mottem: „Ten dzień był dobry. A jutro będzie jeszcze lepsze”. Nawet Julka powtarza to sobie i nam… Błagamy o pomoc. Błagamy, pomóżcie nam sprawić, że Julia będzie miała przed sobą nie tylko jutro, ale całe życie… Będziemy wdzięczni za każdą formę wsparcia, wpłatę oraz udostępnienie historii naszej dzielnej córeczki.  Rodzice Julki

93 193 zł
Aleksander Bielecki
Pilne!
Aleksander Bielecki , 20 lat

Najtrudniejszy przypadek świata – Alek potrzebuje pilnej pomocy❗️

Trzy bardzo skomplikowane operacje, które mogły odbyć się tylko w USA, uratowały życie Alka. To była walka o cud, a ten cud trwa dzięki setkom Darczyńców! Nie sądziliśmy, że znów przyjdzie nam prosić o pomoc. Niestety, lekarze określają przypadek Alka jako najbardziej skomplikowany przypadek skoliozy na całym świecie! Czasami dzieją się rzeczy, które trudno przewidzieć…  Tak jest właśnie teraz. Dlatego bardzo prosimy o pomoc, bo już musimy znów stawić się w klinice, w której ratowano życie Alka! Lekarze muszą sprawdzić, skąd bierze się wysięk płynu i na miejscu podjąć decyzję, co robić. Bardzo potrzebujemy pomocy… Dziś Alek porusza się samodzielnie, a jego życie nie jest zagrożone! Za to będziemy wdzięczni wszystkim Darczyńcom do końca naszych dni. Pamiętamy o Was i myślimy ciepło codziennie, wciąż życząc samego dobra.  Konstrukcja, którą Alek ma zabudowaną w plecach, jest bardzo rozbudowana i wymaga stałego monitoringu. Od ponad pół roku fragment odcinka kręgosłupa między 9 a 11 kręgiem wymaga specjalnego zabezpieczenia. Utworzyła się tam „kaletka” – obrzęk z wysiękiem płynu. Bardzo się tym niepokoimy… Wszystkie aktualne badania i punkcję kręgosłupa przesłaliśmy do lekarza, który operował Alka w Stanach Zjednoczonych i bardzo dobrze zna jego przypadek. Stwierdził, że jest konieczność przeprowadzenia dodatkowych, specjalistycznych badań. Te niestety niemożliwe są do zrobienia w Polsce. Musimy już w lutym być w USA, niestety koszty są bardzo wysokie…  Na ten moment potrzeba nam ok. 100 000 zł na sam przelot, pobyt i badania na miejscu. Mamy tylko nadzieję, że nie trzeba będzie uruchamiać bloku operacyjnego i wykonywać żadnych skomplikowanych zabiegów. Wtedy koszta bardzo wzrosną…  Nie ma słów, które wyrażą naszą wdzięczność za Waszą całą dotychczasową pomoc. Chcemy, byście mieli świadomość, że nasz syn żyje dzięki Wam i lekarzom w USA. Bez Was operacje byłyby niemożliwe.  Tym trudniej nam kolejny raz prosić o pomoc, ale znów jesteśmy w sytuacji bez wyjścia. Będziemy wdzięczni za każde wsparcie w walce o życie bez bólu i powrót do pełnej sprawności Alka. Rodzice

97 071,00 zł ( 91,24% )
Brakuje: 9 312,00 zł
Piotr Derejczyk
13 dni do końca
Piotr Derejczyk , 43 lata

Udar prawie odebrał nam brata❗️ Pomóż w walce o sprawność Piotrka!

Piotr jeszcze niedawno był bardzo radosnym i pogodnym człowiekiem. Zawsze mogliśmy liczyć na jego pomoc. Na co dzień zajmował się prowadzeniem firmy remontowo-budowlanej. 4 kwietnia, jak co rano poszedł do pracy. Nic nie zapowiadało, że wieczorem będzie już walczyć o życie! Piotrek niespodziewanie doznał rozległego udaru krwotocznego mózgu. Nie mogliśmy w to uwierzyć! Przecież był młodym, zdrowym człowiekiem… W jednej chwili stał się całkowicie zależny od innych. Na dodatek, informacje jakie dostawaliśmy od lekarzy były druzgocące! Naszemu bratu nie dawano właściwie żadnych szans na powrót do zdrowia. Pozostawał w śpiączce, musiał też zostać podpięty pod respirator. Tomograf głowy wykazał, że mózg Piotrka jest niedotleniony i poważnie uszkodzony. Lekarze przedstawili nam dwa scenariusze: albo brat będzie osobą wymagającą całkowitej opieki i uzależnioną od innych, albo nie przeżyje… Na szczęście, po blisko dwóch miesiącach na oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii, w końcu pojawiło się światełko w tunelu. Nasz brat otworzył oczy! Zdarzył się cud, w który ciężko było uwierzyć nawet lekarzom! Dało nam to ogromną nadzieję na powrót Piotra do zdrowia, choć udar spowodował ogromne spustoszenie w jego organizmie… Cała lewa strona ciała naszego brata jest sparaliżowana. Uszkodzony został także ośrodek mowy, co skutkuje obszerną afazją oraz zanikami pamięci. Piotrek będzie też musiał przejść dalsze badania, by w pełni ocenić jego stan zdrowia oraz dobrać odpowiednie leczenie. Walczymy o to, by brat wrócił do nas, swoich przyjaciół oraz pasji. Przed nim długa i wyboista droga, ale zrobimy wszystko, by mu pomóc. Piotrek rozpoczął już rehabilitację, na którą będzie musiał regularnie uczęszczać, by odzyskać sprawność. Wierzymy, że dzięki intensywnym ćwiczeniom na turnusie rehabilitacyjnym, nasz brat ponownie stanie na nogi. To dla nas jedyna nadzieja! Niestety, koszt leczenia jest ogromny i przekracza nasze możliwości finansowe. Błagamy o pomoc… Wierzymy, że Wasze wsparcie może zdziałać cuda! Rodzeństwo Piotrka ➡️ To był najgorszy udar, jaki może być. "Cud, że on to w ogóle przeżył"

84 840,00 zł ( 40,58% )
Brakuje: 124 203,00 zł
Zosia Łowicka
Zosia Łowicka , 7 lat

Mała wojowniczka prosi o pomoc! Operacja coraz bliżej! Pomóż!

Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni za otrzymaną pomoc podczas poprzedniej zbiórki. Dzięki niej mogliśmy zapewnić Zosi odpowiednią opiekę. Dziś jednak wracamy do Was z prośbą o ponowne wsparcie. Zosia niezwłocznie musi przejść konieczną operację ortopedyczną. Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem, ponieważ wada pogłębia się w zastraszającym tempie. Nie możemy dopuścić do tragedii, dlatego błagamy o pomoc! Musimy uzbierać pieniądze do końca czerwca! Poznaj naszą historię: Nasza Zosia bardzo spieszyła się na świat – urodziła się w 31. tygodniu ciąży. Jednak dzień jej narodzin nie był tylko chwilą niesamowitej radości. Szybko pojawił się przeszywający strach, gdy zamiast pierwszego krzyku usłyszałam wezwania i instrukcje zespołu medycznego, który zajmował się reanimacją mojej kruszynki. Wtedy pojawiła się pierwsza diagnoza: zespół zaburzeń oddychania. Gdy mała miała 14 miesięcy, zdiagnozowano u niej mózgowe porażenie dziecięce pod postacią niedowładu spastycznego kończyn dolnych, zaburzenia układu nerwowego. Dziś Zosia ma już 5 lat, a na pytanie kim chciałaby być w przyszłości, niezmiennie odpowiada, że chciałaby móc chodzić. Te słowa mnie jednocześnie wzruszają i przerażają, bo pomimo ogromnego zaangażowania, wciąż nie mamy pewności, czy nasza córeczka stanie na nóżkach. Zosia w październiku przeszła operację rizotomii, która polepszyła jej jakość życia, a wzmożone napięcie mięśniowe choć na trochę odpuściło. Córeczka może w pełni wyprostować nóżki i ma dużo większy zakres ruchowy stawu skokowego.  Niestety od około pół roku jej czworaki dużo się pogorszyły. Po kolejnych konsultacjach i badaniach RTG lekarz prowadzący poinformował nas, że konieczna jest pilna operacja. Nie możemy czekać, dlatego musimy wykonać ją prywatnie. Jednak koszt operacji przekracza nasze możliwości. Choćbyśmy starali się z całych sił, nie jesteśmy w stanie uzbierać potrzebnej sumy. Choroby Zosi to nie tylko strach przed przyszłością, ale też ogromne wydatki. Konsultacje ze specjalistami, zakup sprzętu, pokrycie kosztów terapii to koszty, które trudno sobie wyobrazić. W tej sytuacji nie mamy innego wyboru – musimy ponownie prosić Was o pomoc, ponieważ sami nie damy sobie rady! Każda złotówka ma dla nas ogromne znaczenie! Rodzice Zosi Zobacz filmik z rehabilitacji: Kwota zbiórki jest szacunkowa

24 245,00 zł ( 56,97% )
Brakuje: 18 309,00 zł