Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ola i Sławomir Pochojka
Ola i Sławomir Pochojka , 7 lat

Ola walczy z białaczką, a jej tata z rakiem❗️RATUNKU❗️

Myśleliśmy, że to tylko kilka siniaków złapanych w czasie zabawy z siostrą, jednak prawda zwaliła nas z nóg... Zabraliśmy Olę do lekarza, a badanie krwi wykonane pod koniec sierpnia nie pozostawiało złudzeń. Stwierdzono ostrą białaczkę limfoblastyczną! Rozpoczęło się leczenie sterydami, chemioterapią dożylną i dolędźwiową, narkozy, przetaczanie krwi, punkcje, kroplówki... Wylądowaliśmy na oddziale onkologii dziecięcej! Patrzyliśmy na cierpienie i łzy naszego dziecka, wiedząc, że nie możemy go przerwać, ponieważ tylko tak, jesteśmy w stanie uratować córeczkę...  Niezbędne było założenie dożylnego centralnego cewnika, który wprowadzony jest bezpośrednio do żyły centralnej na klatce piersiowej, aby móc wprowadzać leki bez uszkadzania maleńkich, delikatnych żył. Każdy dzień spędzony w szpitalu był koszmarem... Jednak w końcu pojawił się promyczek nadziei – choroba Oleńki jest w remisji! Gdy lekarze oznajmili nam dobre wieści, nasze szczęście nie miało końca. Cieszyliśmy się, że w końcu nadeszła chwila wytchnienia. Niestety, byliśmy w ogromnym błędzie... Tata Oleńki, Sławek, zachorował na nowotwór. To ogromny cios – zmagając się z chorobą córeczki, musimy stawić czoła kolejnemu wyzwaniu. Tata, dotychczas silny i pełen energii, nagle sam znalazł się w trudnej sytuacji. Diagnoza przyszła niespodziewanie, a leczenie, które przechodzi, jest bardzo wyczerpujące. Skutki uboczne sprawiają, że czuje się osłabiony i zmaga się z wieloma dolegliwościami. To niełatwe, gdy widzimy, jak ktoś, kogo kochamy, cierpi... Chcemy dalej nawzajem się wspierać, aby Ola i Sławek czuli miłość i wsparcie, które są dla nich niezwykle ważne. Niestety koszty związane z leczeniem obojga są ogromne... Jesteśmy wdzięczni za każdą myśl, modlitwę i pomoc, które mogą dodać nam siły w tej walce. Wierzymy, że mimo iż droga, na której się znaleźliśmy, będzie długa i wyboista, Oli i Sławkowi uda się wyzdrowieć! Dziękujemy za każdą formę wsparcia! Rodzice

24 640 zł
Bartek Lewandowski
Pilne!
Bartek Lewandowski , 23 lata

Czy podarujesz szansę na życie❓ Bartosz walczy z NOWOTWOREM❗️

Choroba, która dotknęła mojego syna 3 lata temu, dzisiaj zaczyna go pokonywać. Próby leczenia nie przyniosły efektów, jego stan się pogarszał… Dawnej pełen planów i marzeń młody człowiek zaczął gasnąć… Teraz gdy pojawiło się światełko nadziei, proszę Cię, pozwól mojemu synowi mieć nadzieję, by żyć. Zaczęło się w 2020 roku, kiedy Bartosz zaczął chodzić do lekarza z problemami jelitowymi. Przepisali mu antybiotyki, potem skierowanie na USG, ale badania nic nie wykazały. W marcu 2021 roku syn dostał skierowanie na kolonoskopię. Stawiliśmy się na nią 9 sierpnia i wtedy nasz świat się zawalił.  Lekarz był w szoku. Nie mógł nawet przebić się endoskopem przez guz – nowotwór esicy! Natychmiast pobrano próbkę i na drugi dzień byliśmy już u chirurga-onkologa, a operacja odbyła się 3 września. Usunięto wtedy jelito i 15 węzłów chłonnych. Wszystko działo się tak szybko…  Niestety, każda nadzieja, jaką mieliśmy, w ciągu tych trzech lat była brutalnie gaszona. Pojawiły się przerzuty na wątrobę, kręgosłup, płuca… Nowotwór, najgorsza plaga rozsiewała się po organizmie Bartka! Ostatni tomograf również jednocześnie dał nam nadzieję i część niej odebrał. Nastąpił regres z płuc, ale nowotwór „rozlewa się” po kręgosłupie! Bartek jest teraz na trzeciej chemioterapii. Przechodzi ją bardzo źle… Przy poprzedniej nie był w stanie nawet utrzymać łyżki. Stan syna jest stabilny, lekarze mówią, że jego stan jest paliatywny. Sytuacja spowodowała, że postanowiliśmy prosić Państwa o pomoc. Koszty leczenia są ogromne, a w przyszłości mogą być jeszcze większe, ponieważ szukamy pomocy nawet za granicą. Nie chcę, żeby bezsilność psychiczna i finansowa zakończyła młode życie mojego syna... Bartek wciąż walczy, by żyć jak rówieśnicy. Czy pozwolą mu Państwo mieć nadzieję, by żyć? Anna, mama

20 466 zł
Justyna Łusiak
Pilne!
Justyna Łusiak , 40 lat

Uchroń Justynę przed WZNOWĄ❗️Pomóż jej opłacić nierefundowane lekarstwo...

Mam na imię Justyna. W 2023 roku wykryto u mnie złośliwego raka piersi. W momencie diagnozy, nowotwór był już w bardzo zaawansowanym stadium, z przerzutami do skóry. Bezwzględna choroba może w każdej chwili powrócić. Proszę o Waszą pomoc, bym mogła ją powstrzymać! W październiku 2022 roku, podczas badania samokontrolnego, wyczułam dwa zgrubienia – jedno zlokalizowane w samej piersi, drugie niedaleko pachy. Natychmiast wykonałam badanie USG, którego wynik wskazywał na niegroźne torbiele. Z terminem kontroli na kolejny rok wróciłam do domu i swojej codziennej rutyny. Niestety, nie zdążyłam wrócić do pani doktor… Osiem miesięcy później w moim życiu rozegrał się dramat! Pierś, w której były zmiany, spuchła, a guzki jeszcze się powiększyły. Udałam się do ginekologa, który skierował mnie na mammografię. Z badań jasno wynikało, że dzieje się coś bardzo poważnego. Lekarze zlecali kolejne badania, a ja wykonywałam jej wszystkie, coraz bardziej wystraszona. Wreszcie moje zdrowie trafiło do rąk innego specjalisty – onkologa… Do tej pory trudno mi uwierzyć, że walczę ze śmiertelną chorobą. Przeszłam chemioterapię, a później operację. Moje leczenie zakłada jeszcze radioterapię, dalszą chemię doustną oraz terapię hormonami. W związku z bardzo złym stanem wyjściowym, po zakończeniu refundowanego leczenia będę musiała przyjmować lekarstwo, które pomoże mi zapobiec nawrotowi choroby. Które pomoże uchronić mnie przed koszmarem każdego pacjenta onkologii – WZNOWĄ! Lek, który muszę przyjmować, żeby jak najdłużej blokować raka, nie jest refundowany… Kosztuje krocie! W listopadzie kończę chemię i natychmiast muszę zacząć przyjmować lekarstwo... Nie stać mnie na jego zakup, dlatego z serca proszę o Wasze wsparcie w uzbieraniu tej horrendalnej sumy. Justyna

17 615,00 zł ( 20,69% )
Brakuje: 67 492,00 zł
Magdalena Tyjeczko
Magdalena Tyjeczko , 32 lata

Młoda mama walczy z czasem: najpierw endometrioza, teraz stwardnienie rozsiane. Pomóż, by Magda zdążyła wychować syna!

Mam na imię Magda i jestem mamą kilkuletniego Dawida. Odbieram chorobie kolejne miesiące, by dać synowi jak najwięcej siebie. Pierwszą diagnozę dostałam w 2017 r., dokładnie w moje 25. urodziny: podejrzenie stwardnienia rozsianego (SM) oraz dyskopatia w części lędźwiowej L4/L5 i L5/S1 z torbielami. Piękny prezent, prawda? Do szpitala trafiłam przez osłabienie nóg. Przeszłam badania i rehabilitację, diagnoza potwierdziła się pół roku później. Drugi rzut SM dopadł mnie we wrześniu 2017 roku. Uszkodził mi nerw wzrokowy i łokciowy, doszły kolejne zmiany w mózgu. Do tego porażenie połowicze prawej strony z zanikiem mięśnia w nodze. W całym 2017 roku mój 2-letni syn widział mnie przez 6 miesięcy. Resztę czasu spędziłam w szpitalu. W czerwcu 2018 r. dostałam trzeci rzut choroby Nastąpił dalszy zanik mięśnia w nodze i kolejne porażenie połowicze prawej strony. Jeszcze w tym samym roku otarłam się o śmierć. Przez perforację pęcherza moczowego dostałam zapalenia otrzewnej. Zdarzyło się to zaledwie sześć dni po usunięciu nowotworu z macicy i endometriozy z blizny po cesarskim cięciu. „Obiecałam synowi, że wrócę do domu” - powiedziałam zespołowi medycznemu tuż przed narkozą. Takie operacje to loteria, ale obiecałam Dawidowi, że wrócę. Miał wtedy 3 lata. Wróciłam. I kontynuowałam walkę ze stwardnieniem... Podczas rezonansu magnetycznego głowy okazało się, że lek działa i nie ma nowych zmian w mózgu. Czyli jest nadzieja, żeby wyrwać chorobie trochę czasu! Dobrze rokują też przeszczep komórek macierzystych i rehabilitacja, która wzmacnia mięśnie - dzięki temu rzutów SM jest o wiele mniej.  Wiem, że moimi chorobami można by obdzielić kilka osób. Dzieciństwo miałam koszmarne, łącznie ze śmiercią brata, ale nie chcę się żalić. Mimo wszystko kocham swoje życie, jest ciężkie, ale je kocham. Bardzo! Chcę zostać na tym świecie jak najdłużej, chcę wychować syna. Potrzebuję na to jeszcze paru lat. I Twojej pomocy. Spędzamy z Dawidem razem mnóstwo czasu: układamy puzzle i klocki, bardzo dużo rozmawiamy, wspólnie opiekujemy się rybkami i roślinami. Chcę przytulać swojego syna, wychodzić z nim na spacery, chcę dla niego spokojnego dzieciństwa bez ciągłego zamartwiania się o mamę. Nadal czytam Dawidowi bajki do snu, choć uszkodzony nerw wzrokowy tego nie ułatwia… Ale czytam. I będę czytać, choćby alfabetem Braille’a, siedząc może na wózku inwalidzkim. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby mnie teraz zabraknąć. Jeszcze nie... Walczę o lepsze jutro dla swojej rodziny. Mam szczerą nadzieję, że pomożesz mi wygrać trochę czasu. Z góry Ci dziękuję za każde okazane wsparcie!

17 321 zł
Kacperek i Karolek Kutaj
Kacperek i Karolek Kutaj , 2 latka

Skutki wcześniactwa towarzyszą naszym synkom do dzisiaj... Bliźniaki potrzebują wsparcia!

Kacperek i Karolek to bliźniaki z trudnym startem. Chłopcy urodzili się zbyt szybko, w 31. tygodniu ciąży… Nasze dzieci spędziły kilka miesięcy na oddziale intensywnej terapii, w inkubatorze, podpięte pod maszyny pomagające im oddychać… Kacperek spędził w szpitalu 4,5 miesiąca, a Karolek 3 miesiące. U naszych chłopców zdiagnozowano niestety także dysplazję oskrzelowo-płucną! Przebieg choroby w ich przypadku był bardzo ciężki, a dla nas, jako dla rodziców, było to bardzo trudnym doświadczeniem!  Wszyscy jesteśmy już razem w domu, ale nadal chłopcy wymagają stałej kontroli wielu specjalistów. Synkowie zmagają się z asymetrią ciała, dlatego konieczna jest rehabilitacja! Na naszą niekorzyść, ta forma pomocy jest jednak bardzo kosztowna… Chłopcy mają już 15 miesięcy, a dalej są drobni i odbiegają od swoich rówieśników pod względem rozwoju. Karolek waży ponad 7,5 kg i próbuje samodzielnie stać. Kacperek z kolei waży niecałe 6 kg i dopiero uczy się raczkować. Ponadto do dzisiaj wymaga wsparcia tlenowego… Skutki wcześniactwa towarzyszą naszym synkom do dzisiaj. Pragniemy jak najszybciej poradzić sobie z nimi, aby Karolek i Kacperek mogli swobodnie się rozwijać i rosnąć. Cały czas potrzebna jest nie tylko pomoc wielu lekarzy, ale także regularna rehabilitacja. Prosimy o pomoc! Rodzice Karolka i Kacperka

15 108 zł
Kacper Biernat
Pilne!
13 dni do końca
Kacper Biernat , 18 lat

Kacper kontra wznowa! Pomóż nastolatkowi w walce z nowotworem!

Wszyscy mówią, że mój wiek, to najpiękniejszy okres w życiu człowieka. Byłem pewien, że tak będzie również w moim przypadku. Niestety, nowotwór skutecznie krzyżuje każdy z moich planów… Mam na imię Kacper. Rok temu trafiłem do szpitala z powodu powiększonych węzłów chłonnych. Lekarze, który mnie przyjmowali, byli bardzo zaniepokojeni. Bałem się, co ze mną będzie. Niestety, przyszłość okazała się okrutna… Po wykonaniu szczegółowej diagnostyki oraz pobraniu węzła celem badania histopatologicznego otrzymałem tragiczne rozpoznanie… Dowiedziałem się, że choruję na chłoniaka złośliwego. Nowotwór nie dawał żadnych objawów, oprócz powiększonego węzła pod pachą. Zastanawiałem się, jak to możliwe, że mała kulista zmiana może być zwiastunem śmiercionośnej choroby. Po rozpoznaniu natychmiast rozpoczęto leczenie chemioterapią. Mój organizm uporał się z tym zaskakująco szybko. Niestety, remisja trwała tylko krótką chwilę… Po świętowaniu sukcesu przyszedł czas na smutek. Z początkiem sierpnia 2024 roku, na kolejnej ze szpitalnych kontroli, lekarze przekazali mi informację o wznowie. Patrzyłem na ich twarze, nie mogąc w to uwierzyć. Przed chwilą byłem zdrowy, a dziś znów nowotwór kawałek po kawałku odbiera mi życie… Kolejny raz czeka mnie droga do onkologicznego piekła i z powrotem. Znów zobaczę smutek w oczach moich bliskich. Obiecałem sobie, że to nie koniec walki. Niestety, potrzebne mi będą środki na dalsze leczenie. Jeśli zechcecie pomóc mi w tym trudnym okresie, będę ogromnie wdzięczny. Wierzę w Wasze dobre serca. Każda złotówka daje mi nadzieję i przybliża mnie do zdrowia! Kacper

12 441 zł
Felicjan Kurzawa
Felicjan Kurzawa , 7 lat

Feluś chce poznawać świat – pomóż mu spełnić marzenie!

Feluś przyszedł na świat w 27 tygodniu ciąży. Ważył niewiele ponad kilogram… Jego maleńkie ciało nie było jeszcze gotowe do samodzielnego funkcjonowania! Minęło wiele lat, jednak synek wciąż zmaga się z ograniczeniami własnego organizmu!  Felek cierpi na dziecięce porażenie mózgowe i na co dzień porusza się na wózku inwalidzkim. Dzięki Waszej ogromnej pomocy w 2021 roku udało się zebrać środki na operację ortopedyczną stopy końsko-szpotawej oraz rehabilitację! Do dziś jesteśmy za to bardzo wdzięczni!  Naszą codzienność nadal wypełnia rehabilitacja, a Feluś potrzebuje pomocy we wszystkich czynnościach. Bardzo nam jednak zależy, żeby synek mógł poznawać świat i nie był zamknięty w czterech ścianach domu. Cała nasza rodzina uwielbia chodzić po górach. Dopóki Felo był mały nie było z tym problemu – używaliśmy nosidła. Synek jednak rośnie i choć niektóre szlaki udaje nam się jeszcze pokonać w wózku, w którym Felo porusza się na co dzień, to nie jest to dla niego zbyt komfortowe. W tym roku dzięki projektowi Łączą nas Góry udało nam się w wypożyczonym wózku i we wspaniałym towarzystwie przemierzać górskie szlaki. To wtedy pojawiła się myśl o zakupie takiego wózka dla Felusia… Niestety, jego cena przekracza nasze możliwości finansowe.  Bardzo chcielibyśmy częściej wybierać się w górskie trasy i pokazywać Felkowi piękno naszych gór, jednak bez odpowiedniego sprzętu nie będzie to możliwe. Przychodzimy więc do Was z prośbą o wsparcie! Razem z Felusiem będziemy ogromnie wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą wpłatę!  Rodzice

9 955,00 zł ( 60,36% )
Brakuje: 6 535,00 zł
Izabela Bernacka (Murach)
Izabela Bernacka (Murach) , 37 lat

Iza walczy z groźną endometriozą! Pomóżmy jej!

W 2017 roku usłyszałam diagnozę - endometrioza. Kilka lat temu niewiele było wiadomo o tej chorobie. Nie mogłam się nawet domyślać, jak bardzo zmieni ona moje życie…  Obecnie mój stan jest bardzo poważny. Dwie operacje, które przeszłam w 2018 i 2020 roku nie rozwiązały problemu... Endometrioza wywołała u mnie poważne zmiany nie tylko na narządach rodnych, ale także w jelitach - cienkim i grubym. Niestety, pomimo moich regularnych wizyt u lekarzy, nie zauważono tego wcześniej. Sytuacja jest na tyle poważna, że choroba zagraża mojemu życiu. Endomietrioza zaatakowała jelita w takim stopniu, że być może po operacji będzie konieczność założenia stomii.  Od lat walczę z silnym bólem, złym samopoczucie i poważnymi problemami trawiennymi. Mam obniżoną odporność. Bardzo mocno schudłam i nie jestem w stanie przytyć nawet trochę... Ostatnie lata były też trudne pod innymi względami. Rozwód, powrót do Polski po 11 latach spędzonych w Anglii, zmiana zawodu. A ostatnio przeżyłam najgorszą tragedię - zmarła moja mama… Przez lata zmagałam się też z depresją... Z perspektywy czasu wiem, że w walce z endometriozą mogło mi pomóc usunięcie narządów rodnych. Ale przecież bardzo chciałam mieć dzieci! Już w trakcie choroby, próbowałam metody in vitro. Niestety, wszystko na nic... Teraz marzę już po prostu o zdrowiu, o życiu bez bólu i innych dolegliwości. Pomimo przeciwności, staram się patrzeć optymistycznie w przyszłość i spędzać czas tak, jak lubię, czyli spacerując po górach, dbać o swoją działkę. Ostatnio moim oczkiem w głowie jest mój piesek! Chciałabym spędzać czas, tak jak lubię, bez strachu o to, czy nie będzie to jeden z tych fatalnych dni, kiedy trudno podnieść się z łóżka. Bardzo lubię przebywać z ludźmi, uwielbiam też naturę. Choroba często jednak zamyka mnie w domu. Wtedy jest mi niezwykle ciężko.  Na podstawie zdobytej wiedzy, wprowadziłam w swoim życiu restrykcyjną dietę, dbam o siebie, jak tylko się da, unikam stresów, ćwiczę. Jednak to wszystko na nic! Czasami zadaje sobie pytanie, dlaczego znowu coś mi się dzieje? Zrobiłam wszystko, co mogłam, a znowu czuję się źle.  Dlatego jedynym sposobem na poprawę mojego stanu jest operacja. Kosztuje ona niesamowicie dużo. A po niej czeka mnie jeszcze długa rekonwalescencja... Od lat leczyłam się za swoje pieniądze, zarobione w Anglii. Ze względu na stan zdrowia, ostatnie dwa lata nie pracowałam. Niedługo zaczynam jednak nową pracę. Pomaga mi też mój partner. Zawsze byłam osobą, która wspierała swoich przyjaciół i rodzinę. Teraz to ja potrzebuję pomocy i będę bardzo wdzięczna za każdą wpłaconą złotówkę! Jest nadzieja! A wy możecie pomóc sprawić, że mój powrót do zdrowia stanie się realny. Operacja już 12 września - wierzę, że damy radę! Trzymajcie za mnie kciuki!  Iza

8 128,00 zł ( 8,98% )
Brakuje: 82 298,00 zł
Stanisław Buła
Stanisław Buła , 7 lat

By Staś nie pozostał zamknięty tylko w swoim świecie!

Jesienią 2021 roku spadł na nas ogrom złych informacji, z którymi do dziś próbujemy się oswoić. Mimo że od jakiegoś czasu widzieliśmy, że synek rozwija się wolniej niż inne dzieci, pozostawała nadzieja, że zaraz to się zmieni, że przyjdzie czas i na niego, że w końcu dorówna rówieśnikom. Niestety, ta nadzieja została zweryfikowana przez lekarzy.  U Stasia zdiagnozowano całościowe zaburzenia rozwoju, autyzm wczesnodziecięcy i afazję ruchową. Synek nie potrafi bawić się z innymi dziećmi, ma problemy z przebywaniem wśród ludzi. Trudność sprawiają mu zwykłe codziennymi czynnościami, jak wejście po schodach, jazda na rowerze. Bardzo szybko się męczy. Nie potrafi sam jeść ani się ubrać. Ma problemy ze zrozumieniem mowy i emocji. Sam bardzo mało mówi.  Pragniemy zapewnić Stasiowi jak najlepszy rozwój, jednak koszty terapii, rehabilitacji oraz pomoce dydaktyczne to ogromny wydatek, przekraczający nasze możliwości finansowe. Niezbędna jest dodatkowa terapia i rehabilitacja syna w celu poprawy jego funkcjonowania. Stasiu chodzi do przedszkola specjalnego, jednak to nie wystarcza. Zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie. Wspólnie możemy zapewnić mu rozwój i życie, na jakie zasługuje! Rodzice

7 096 zł