Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Katarzyna Zaporowska
Katarzyna Zaporowska , 37 lat

Tragiczny wypadek zmienił wszystko! Pomóż Kasi wrócić do jej maleńkiej córeczki!

Kasia doznała poważnego urazu mózgu, który w jednej chwili przekreślił jej plany i całkowicie zmienił jej życie. To wszystko za sprawą niefortunnego upadku ze schodów. W jego wyniku pojawił się rozległy krwiak w jej głowie, co wymagało natychmiastowej operacji ratującej jej życie. Dziś jej maleńka córeczka codziennie modli się za swoją mamę i wysyła do niej laurki do szpitala, licząc na cud. Nasza ukochana przyjaciółka potrzebuje pomocy. Kasia całe swoje życie poświęcała innym, opiekując się dziećmi z niepełnosprawnościami. Jej serce było pełne empatii, dlatego zdecydowała się na studia pedagogiczne, by jeszcze lepiej nieść pomoc tym, którzy jej potrzebują. Wspólnie ze swoim partnerem Dominikiem wychowuje ukochaną córeczkę, małą Liliannę. Kasia była nie tylko jej mamą, ale i najlepszą przyjaciółką – rozwijała jej pasje plastyczne i taneczne, wspierała ją na każdym kroku. W tym roku miał być dla nich wyjątkowy moment – przygotowywały się razem do Pierwszej Komunii Świętej Lili. Niestety, nagły wypadek wywrócił życie całej rodziny do góry nogami. Od wybudzenia Kasia nie odzyskała świadomości. Dodatkowo zmaga się z niedowładem prawej strony ciała. Przebywa w stanie, który wymaga intensywnej i natychmiastowej rehabilitacji neurologicznej. Lekarze mówią jasno – pierwsze sześć miesięcy ćwiczeń będzie kluczowe dla jej powrotu do zdrowia i odzyskania świadomości. Kasia potrzebuje specjalistycznej rehabilitacji, która daje jej największe szanse na powrót do życia, które tak bardzo kocha. Wiąże się to jednak z ogromnymi wydatkami. Czas działa na naszą niekorzyść, dlatego prosimy Was o każdą możliwą pomoc. Nasza przyjaciółka przez całe swoje życie pomagała innym – teraz my możemy pomóc jej. Każda złotówka ma ogromne znaczenie. Chcemy dać Kasi szansę na powrót do rodziny, do córeczki, która tak bardzo na nią czeka i tęskni. Bardzo prosimy o wsparcie tej zbiórki – każda, nawet najmniejsza wpłata ma ogromną wartość. Razem możemy sprawić, że Kasia dostanie szansę na rehabilitację i powrót do zdrowia. Bliscy i przyjaciele

53 495,00 zł ( 11,97% )
Brakuje: 393 313,00 zł
Miłosz Klimczak
Miłosz Klimczak , 42 lata

Siłacz z zanikiem mięśni

Co to znaczy być silnym człowiekiem? Czy silny jest ten, który na siłowni przerzuca wielkie ciężary? Ten, który ma ciało niczym grecki posąg? Miłosz z trudem utrzymuję w dłoni choćby długopis, ale ma w sobie siłę, której mogą mu pozazdrościć najlepsi kulturyści. Siłę, która od 39 lat pozwala mu umknąć przed śmiercią. Tak naprawdę nie powinien już żyć. Chorzy na dystrofię mięśniową Duchenne’a rzadko dożywają trzydziestki, Miłosz tymczasem ma już 38 lat. Tylko dzięki wyjątkowej determinacji i niezmierzonym pokładom optymizmu wciąż jest wśród nas. To wszystko zaczęło się lata temu. Miłosz był zwyczajnym, energicznym chłopcem. Jednym z tych dzieci, o których mówi się, że są jak żywe srebro. Nic nie zwiastowało nieszczęścia, które niebawem miało go spotkać. Miłosz miał 6 lat, kiedy jego rodziców zaniepokoiła wyraźna różnica w długości obu nóżek. Poszukiwanie przyczyny trwało miesiącami, dopiero gdy chłopiec trafił do kliniki w Bytomiu, zrozpaczeni rodzice usłyszeli tę potworną diagnozę... Chłopak miał żyć jeszcze co najwyżej kilkanaście lat. Miłosz nie rozumiał tego, co się wokół niego dzieje. Był przecież jeszcze małym chłopcem, nie wiedział, dlaczego odwiedza go co chwilę inny lekarz, po co tyle badań, leków. Wciąż był tym samym, pogodnym dzieckiem, ale choroba postępowała bardzo szybko. Dzień za dniem, jego mięśnie robiły się coraz słabsze. Kiedy dystrofia przykuła go do wózka, Miłosz miał zaledwie 11 lat… Chłopca było coraz mniej. Coraz trudniej było mu chodzić do szkoły. W chwili, kiedy miał powoli uczyć się samodzielności, choroba zabrała mu wszelką nadzieję na jej osiągnięcia. Niczym noworodek, wymagał opieki przy najprostszych i najbardziej intymnych czynnościach. Choć prognozy lekarzy nie pozostawiały choćby marginesu nadziei, rodzice Miłosza nie tracili wiary. Gdzie tylko mogli, szukali ratunku dla swojego syna. Światełko w tunelu pojawiło się w 2001 roku. To wtedy rodzice Miłosza dowiedzieli się o możliwość przeszczepu komórek mioblast. Chłopak zakwalifikował się na przeszczep, ale zabieg wyceniono na 150 tysięcy dolarów. Miłosz i jego rodzice rozpoczęli szaleńczą walkę o zbiórkę pieniędzy. Organizowali koncerty, festyny, pisali listy… Poruszyli niebo i ziemię po to, aby ich syn miał szansę na życie. Udało się, a Miłosz wyjechał do Korei Południowej na przeszczep. Poprawa zaskoczyła nawet lekarzy. Stan zdrowia Miłosza poprawiał się każdego dnia. Czynności, w których jeszcze niedawno wyręczali go najbliżsi, wykonywał zupełnie sam. Mógł samodzielnie jeść, pić, a nawet obrać sobie jabłko. Był szczęśliwy jak jeszcze nigdy dotąd, bo po raz pierwszy uwierzył w to, że nie żyję z wyrokiem, że jest sens walczyć, że z tym przeciwnikiem można wygrać, albo przynajmniej znacznie go osłabić. Aby utrwalić efekty przeszczepu, należało go powtórzyć po 4 latach. Niestety, bariera finansowa tym razem okazała się nie do pokonania... Komfort życia po przeszczepie trwał 8 lat. 8 pięknych lat, podczas których Miłoszowi tyle rzeczy zaczęło wychodzić, tyle osiągnął, bo przecież skończył wtedy liceum. 8 lat, po których choroba uderzyła ze zdwojoną siłą... To była dla Miłosza prawdziwa próba charakteru. Choć ponownie, nawet przy najmniejszej czynności, zdany był na pomoc innych, nie załamał się. Tak jakby wiedział, że żadne łzy nie są w stanie zmienić jego sytuacji. Swoim optymizmem zarażał innych. To swoim hartem ducha zaimponował tej kobiecie, która dzisiaj jest jego narzeczoną, która kocha go takim, jakim jest, a niepełnosprawność nie jest przeszkodą dla ich miłości. To dzięki swej niebywałej determinacji udało mu się znaleźć pracę, dzięki której czuje się ważny i potrzebny. Na przekór chorobie robił wszystko, by żyć normalnie. O przeszczepie komórek macierzystych dowiedział się z telewizji. Od razu zaczął działać. Konsultował się z osobami po przeszczepie i ze specjalistami. Szybko okazało się, że to dla niego szansa na normalne życie. Szansa ostatnia, bo postępująca choroba dawała coraz mniej czasu na skuteczne leczenie. Rodzinie Miłosza udało się zebrać pieniądze na kilka pierwszych podań komórek. Poprawa jest zauważalna gołym okiem. Miłosz znów lepiej oddycha, wyraźniej mówi. Cieszy się każdą drobnostką, którą może teraz zrobić. To jednak nawet nie półmetek, a żeby utrzymać ten stan, potrzebne są kolejne zabiegi. Koncerty, licytacje i festyny charytatywne to zbyt mało. Potrzebna jest Wasza pomoc, bo wiemy, że potraficie zdziałać cuda. Całe życie Miłosza to walka. O każdy oddech, o najmniejszy ruch, o każdy kolejny dzień. Pomimo całej swej determinacji, Miłosz samemu nie będzie w stanie wygrać. Potrzebuje Was. Śmierć zagląda mu w oczy od blisko trzydziestu lat, a teraz kiedy ma szansę ją pokonać, na przeszkodzie stoją tylko pieniądze...

45 557,00 zł ( 60,31% )
Brakuje: 29 975,00 zł
Vasilisa Loban
Vasilisa Loban , 9 lat

Koszmar codzienności z SMA! Ratunku!

Każdego dnia obserwujemy, jak nasza 7-letnia córeczka traci siły i zdrowie. Z każdym rokiem powinna być coraz bardziej samodzielna, silna i sprawna. Niestety, jest zupełnie inaczej…  Nigdy wcześniej żadne słowa nie zabolały mnie tak bardzo, jak te, które usłyszałam od lekarza w momencie, kiedy wypowiadał diagnozę naszej córeczki. Rdzeniowy zanik mięśni - SMA typu 1... Samo rozpoznanie nie było tak bardzo przerażające, jak konsekwencje związane z chorobą. SMA to bardzo rzadka choroba genetyczna, w której umierają neurony, odpowiedzialne za pracę mięśni... Te - odpowiedzialne za ruch, połykanie, mówienie, a na końcu za oddychanie - zanikają, doprowadzając do śmierci...  Vasilisa ma 6 lat. Nie chodzi, nie siedzi, nie jest w stanie utrzymać głowy. Dzieci w jej wieku biegają, chodzą do szkoły, dorastają i zdobywają świat. Nasza córeczka leży w łóżku i jest zależna od innych...  Choroba z każdym dniem sieje coraz większe spustoszenie w jej organizmie. Dotychczas zabrała jej już mięśnie odpowiedzialne za ruch, teraz chce zabrać te - odpowiedzialnne za oddech... Nie możemy do tego dopuścić!  Na najdroższy lek świata jest za późno dla córeczki. Ale nigdy nie jest za późno na szukanie rozwiązań i możliwości, by dawać swojemu dziecku miłość, ulgę w cierpieniu oraz szansę na godne i szczęśliwe życie. Obecnie Vasilisa wymaga intensywnej rehabilitacji, a także sprzętu medycznego –  gorsetu, ortez, czy pionizatora. To wszystko jest niezwykle potrzebne i niezwykle drogie...  Niestety, nasze wydatki rosną z każdym dniem, a oszczędności są już na wyczerpaniu. Wiemy jednak, że nie możemy się poddać! Córeczka jest dla nas wszystkim, jej uśmiech rozświetla każdy dzień i daje siłę do działania. Dlatego dziś proszę ludzi dobrego serca o pomoc, o jakikolwiek wsparcie. Każda dodatkowa złotówka zbliży nas do zapewnienia córce jak najlepszej przyszłości. Proszę, nie zostawiaj nas samych...  Alena, mama  🎥 Zobacz, jak walczy nasza córeczka: 

41 865,00 zł ( 76,17% )
Brakuje: 13 093,00 zł
Emilia Kurowska
Emilia Kurowska , 21 miesięcy

Maleńka dziewczynka, gips i operacje... Pomocy!

Luty 2023 r. To wtedy w naszym życiu pojawiła się Emilka, rozświetlając wszelkie troski i zmartwienia. Nasza córeczka jest dla nas cudem, szczęściem i największym darem. Jednak już podczas badań prenatalnych okazało się, że coś jest nie tak… Po porodzie nasze obawy zostały potwierdzone – nasze dziecko ma wadę prawej nóżki w postaci stopy końsko-szpotawej. Sytuacja jest tym bardziej trudna, że kończyna jest krótsza, a w stopie wykształciły się tylko 4 paluszki! Nie było czasu, natychmiast rozpoczęliśmy poszukiwania placówki i specjalistów, którzy będą w stanie pomóc naszej małej córeczce.  Po wykonaniu dodatkowego badania usłyszeliśmy diagnozę – hemimelia strzałkowa. Jest to bardzo rzadka wada wrodzona, a w przypadku Emilki objawia się brakiem kości strzałkowej, skróceniem kości piszczelowej, niewykształceniem stawu skokowego, brakiem paluszka oraz wykrzywieniem stópki!  Zapiera nam dach. Jak to możliwe, że tak malutkie dziecko ma tyle problemów! Mimo panicznego lęku, postanowiliśmy zrobić co tylko można, aby zapewnić jej sprawność i dobrą przyszłość. Maleńka nóżka Emilki została zatopiona w gipsie! Nie tak wyobrażaliśmy sobie nasze pierwsze wspólne miesiące. Widok usztywnionej małej nogi własnego dziecka łamie serce!  Nie było jednak innej możliwości, aby wyprostować krzywiznę stópki. Kolejnym etapem leczenia jest operacja rekonstrukcji stawu skokowego oraz rehabilitacja. Dopiero później będzie można przeprowadzić zabieg wydłużenia kości piszczelowej.  Proces walki o sprawność naszej córeczki jest bardzo złożony, a co za tym idzie, także kosztowny! Chcielibyśmy zapewnić Emilce, najlepszych specjalistów, co znacznie przewyższa nasze możliwości finansowe… Łapiemy się każdej deski ratunku, aby kiedyś móc powiedzieć własnemu dziecku: „Córeczko, zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy”. Potrzebujemy Waszych dobrych serc, które są nieocenionym wkładem w dążeniu do pełnej sprawności Emilki. Za każdy gest wsparcia dziękujemy! Rodzice Emilki

40 510,00 zł ( 12,88% )
Brakuje: 273 895,00 zł
Nikodem Stręk
12 dni do końca
Nikodem Stręk , 2 latka

By mimo trudnego startu, Nikodem miał szansę zawalczyć o zdrowie!

Nasz wyczekiwany synek Nikodem urodził się w grudniu 2021 roku. Była to najszczęśliwsza chwila w naszym życiu! Nie ma nic piękniejszego niż po raz pierwszy zobaczyć swoje dziecko. Euforia, wzruszenie i nieskończona miłość mieszały się ze sobą, dając poczucie wielkiej radości. Niestety, ten piękny obrazek nie trwał długo... Chwilę po narodzinach lekarze zauważyli, że coś złego dzieje się z naszym synkiem. Razem z kolejnymi badaniami, rósł poziom naszego strachu. Byliśmy załamani, jednak gorliwie wierzyliśmy w dobre zakończenie tej historii...  Niestety, los postanowił wymierzyć nam brutalny cios. Tragiczne informacje zaczęły spływać na nas lawinowo. Najpierw u Nikodema zdiagnozowano nieuleczalną chorobę metaboliczną – zespół Smith Lemli Opitz, a chwilę później przewlekłą niewydolność nerek...  Ze względu na zbyt małe nerki, lekarze nie dawali naszemu dziecku żadnych szans... To były najgorsze chwile naszego życia. Taka wiadomość potrafi w jednej sekundzie zatrząść całym światem i zostawić po sobie przerażenie i paraliżujący strach o to, co przyniesie jutro... Mimo ciężkiego stanu Nikoś dzielnie walczył. Z każdym dniem pokazywał nam, jak bardzo chce żyć. Jego stan powoli się stabilizował. On odzyskiwał siły, a my nadzieję, że wszystko się ułoży...  Niestety, synek ma już cztery miesiące, a jego dramatyczna walka o zdrowie wciąż trwa. Nikodem karmiony jest przez sondę, ponieważ od urodzenia nie ma odruchu ssania. Dodatkowo urodził się ze stopami płasko odwiedzionymi o nieprawidłowym kształcie i wielkości, ze zrośniętym drugim i trzecim paluszkiem w obu stopach, a także dodatkowym palcem u dłoni. Ma znaczne problemy z napięciem mięśniowym, które powoduje przykurcze całego ciała. Lista niepełnosprawności i schorzeń wydaje się nie mieć końca... Do dalszej walki o jego zdrowie i życie niezbędna jest kosztowna rehabilitacja, leczenie i kolejne badania. Koszty stale rosną, a my wiemy, że sami nie jesteśmy w stanie zapewnić naszemu dziecku wszystkiego, co potrzebne.  Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli, o ogromnym pokładzie ciepła i miłości… Każdy gest, który pozwoli nam zawalczyć o rozwój naszego synka, będzie dla nas niezwykle ważny! Marzena i Piotr, rodzice

39 368 zł
Cristina Jene Saini
Cristina Jene Saini , 16 lat

Ogromny guz zniszczył całą szczękę – ratujemy uśmiech Cristiny❗️

W czerwcu 2023 roku cała Polska poznała historię dzielnej piętnastoletniej wojowniczki z Angoli, która została poddana skomplikowanej operacji ratującej życie w szpitalu. Olsztyńscy chirurdzy usunęli olbrzymi guz z żuchwy i zrekonstruowali ją z kości strzałkowej dziewczyny.  Po kilkumiesięcznej rekonwalescencji dziewczynka czuje się dobrze. Martwi się jednak, gdyż w Polsce, podczas operacji ratującej życie, straciła uzębienie. Cristinę czeka kolejny skomplikowany zabieg – pełna rekonstrukcja uzębienia szczęki dolnej. Lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie oszacowali drugi etap leczenia dziewczynki na kwotę 85 000 złotych.  Cristina w oczekiwaniu na realizację dalszego leczenia, mieszka razem z bratem i kuzynką w mieście oddalonym 700 kilometrów od rodzinnej wioski. Fundacja Dzieci Afryki opłaciła rodzinie roczny czynsz wynajętego domu, jego wyposażenie oraz czesne za naukę dziewczynki w salezjańskiej szkole, w której, poza alfabetyzacją, uczy się zawodu. Do kosztów operacji należy doliczyć koszt całodobowego pobytu i wyżywienia w szpitalu opiekuna prawnego Cristiny, koszty pozostałych procedur medycznych, a także zakup biletów lotniczych, wiz, ubezpieczenia. Łącznie to niebagatelna kwota. Rezultat poprzedniej zbiórki, którą wsparło 3467 osób, daje nam nadzieję, że również tym razem, wspólnie zawalczymy dla Cristiny, tym razem o jej piękny uśmiech. Dziewczynka jest pełna radości, wdzięczności i wiary, że i tym razem jej polscy przyjaciele nie pozostawią jej bez pomocy.  Już dziś gorąco dziękujemy Wszystkim Darczyńcom za okazane wsparcie! Fundacja DZIECI AFRYKI, w imieniu Cristiny, serdecznie dziękuje Dyrekcji WSSD w Olsztynie oraz lekarzom chirurgom za decyzję podjęcia się drugiego etapu leczenia dziewczynki. Polscy lekarze nie wykluczają możliwości przeprowadzenia zabiegu w szpitalu w Angoli we współpracy z lekarzami w Ojczyźnie Cristiny, jeśli tylko stanie się to możliwe. Przyjaciele Cristiny ➡️ Artykuł – Polska Agencja Prasowa ➡️ Artykuł - TVN24

38 770,00 zł ( 27,44% )
Brakuje: 102 475,00 zł
Karolinka Kaźmierczak
Karolinka Kaźmierczak , 4 latka

By dramatyczny początek skończył się dobrze... Pomóż Karolince!

Ogrom problemów, który spotkał naszą malutką córeczkę, coraz częściej przygniata nas, dorosłych ludzi, a co w obliczu tych dramatów musi czuć malutka dziewczynka? To pytanie spędza sen z naszych powiek. W pierwszych dniach życia Karolinki zdiagnozowano u niej wadę mózgu i serca. Przeczuwaliśmy, że dzieje się coś złego, kiedy tylko córeczka pojawiła się na świecie, dostała bardzo silnych drgawek i miała znacznie obniżone napięcie mięśniowe. Karolinka wciąż nie chodzi, nie siedzi, a nawet nie raczkuje, ale walczymy i w tej walce nigdy się nie poddamy. Pięć razy w tygodniu wozimy córeczkę na rehabilitację, do tego często na konsultacje i kolejne badania, wszystko to, by dać jej szansę na przyszłość. Sami jednak tej walki nie wygramy. Pomożesz nam? Rodzice

35 218 zł
Michał Hajdas
Michał Hajdas , 41 lat

Pomóż nam odzyskać Michała! Tak bardzo nam go brakuje...

Michał zawsze był zdrowym i silnym mężczyzną. Dla wszystkich, którzy go otaczają starał się być wspierający, pozostawał pełen pasji i wiary w ludzi. Wtedy nagle spotkała go wielka tragedia! Tego dnia nie obierał telefonów. Tata wraz z bratem pojechali sprawdzić, czy wszystko z nim dobrze. Kiedy znaleźli Michała nieprzytomnego na podłodze, nie było chwili do stracenia! Pogotowie niezwłocznie zabrało go do szpitala. Okazało się, że w wyniku utraty minerałów Michał stracił przytomność, a przez niedotlenienie doszło do uszkodzenia mózgu. Lekarze musieli walczyć o jego życie! Choć minęło już wiele tygodni Michał nadal jest w śpiączce. A my każdego dnia, błagamy okrutny los tylko o jedno, żeby do nas wrócił! Lekarze dają Michałowi szansę na odzyskanie zdrowia i sprawności, jednak musi zostać pilnie poddany wielopłaszczyznowej, specjalistycznej rehabilitacji. Niestety koszty są ogromne, miesięcznie przekraczają kwotę 30 tysięcy złotych, dlatego musimy prosić o pomoc... Wiemy, że nie po to znaleźliśmy go wciąż żywego, żeby dziś odpuścić. To cud, że Michał żyje, dlatego nie możemy się poddać. Prosimy pomóż mu i całej nasze rodzinie zrealizować kolejny cud – by Michał odzyskał świadomość i aktywność ruchową! Rodzina Michała

31 275,00 zł ( 8,16% )
Brakuje: 351 704,00 zł
Ola i Sławomir Pochojka
Ola i Sławomir Pochojka , 7 lat

Ola walczy z białaczką, a jej tata z rakiem❗️RATUNKU❗️

Myśleliśmy, że to tylko kilka siniaków złapanych w czasie zabawy z siostrą, jednak prawda zwaliła nas z nóg... Zabraliśmy Olę do lekarza, a badanie krwi wykonane pod koniec sierpnia nie pozostawiało złudzeń. Stwierdzono ostrą białaczkę limfoblastyczną! Rozpoczęło się leczenie sterydami, chemioterapią dożylną i dolędźwiową, narkozy, przetaczanie krwi, punkcje, kroplówki... Wylądowaliśmy na oddziale onkologii dziecięcej! Patrzyliśmy na cierpienie i łzy naszego dziecka, wiedząc, że nie możemy go przerwać, ponieważ tylko tak, jesteśmy w stanie uratować córeczkę...  Niezbędne było założenie dożylnego centralnego cewnika, który wprowadzony jest bezpośrednio do żyły centralnej na klatce piersiowej, aby móc wprowadzać leki bez uszkadzania maleńkich, delikatnych żył. Każdy dzień spędzony w szpitalu był koszmarem... Jednak w końcu pojawił się promyczek nadziei – choroba Oleńki jest w remisji! Gdy lekarze oznajmili nam dobre wieści, nasze szczęście nie miało końca. Cieszyliśmy się, że w końcu nadeszła chwila wytchnienia. Niestety, byliśmy w ogromnym błędzie... Tata Oleńki, Sławek, zachorował na nowotwór. To ogromny cios – zmagając się z chorobą córeczki, musimy stawić czoła kolejnemu wyzwaniu. Tata, dotychczas silny i pełen energii, nagle sam znalazł się w trudnej sytuacji. Diagnoza przyszła niespodziewanie, a leczenie, które przechodzi, jest bardzo wyczerpujące. Skutki uboczne sprawiają, że czuje się osłabiony i zmaga się z wieloma dolegliwościami. To niełatwe, gdy widzimy, jak ktoś, kogo kochamy, cierpi... Chcemy dalej nawzajem się wspierać, aby Ola i Sławek czuli miłość i wsparcie, które są dla nich niezwykle ważne. Niestety koszty związane z leczeniem obojga są ogromne... Jesteśmy wdzięczni za każdą myśl, modlitwę i pomoc, które mogą dodać nam siły w tej walce. Wierzymy, że mimo iż droga, na której się znaleźliśmy, będzie długa i wyboista, Oli i Sławkowi uda się wyzdrowieć! Dziękujemy za każdą formę wsparcia! Rodzice

24 640 zł