Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mirosława Kubowicz
Mirosława Kubowicz , 62 lata

Tragiczna powódź zniszczyła dom! Pomóżmy rodzinie Kubowiczów!

Dom. To coś więcej niż cztery ściany – to miejsce pełne rodzinnych wspomnień i historii. Bezpieczny azyl, jaki w 1984 Jan Kubowicz wybudował razem ze swoim ojcem – człowiekiem, który przeżył wywózkę na Syberię. Ten dom był symbolem ich rodzinnej siły, przetrwania i tradycji. W najbliższych dniach zostanie zrównany z ziemią… Powódź zniszczyła całe ich życie. Z całego dobytku rodzinie udało się uratować jedną parę butów i patelnię. Woda zabrała wszystko… Dziś straty są ogromne…  Bez pomocy rodzina nie podniesie się z tej tragedii! Dom Kubowiczów to nie tylko dach nad głową – to część ich historii, którą chcą przekazać swojemu synowi i przyszłym pokoleniom. To dom, który budował ojciec dla swojego syna. Janusz i jego żona marzą o tym, by ich syn również miał możliwość kontynuowania tej rodzinnej tradycji. Czy ich ostatnie marzenie się spełni? Pomóżmy rodzinie Kubowiczów odzyskać nie tylko dach nad głową, ale także nadzieję na dalsze budowanie rodzinnej historii w tym wyjątkowym miejscu. Dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą wpłatę.  Rodzina, znajomi i ludzie dobrej woli

103 110 zł
Patrycja Dykiel-Grześkowiak
Patrycja Dykiel-Grześkowiak , 34 lata

Wypadek odebrał jej ukochanego męża i sprawność... Pomóż Patrycji❗️

Patrycja to jedna z najlepszych fizjoterapeutek uroginekologicznych w Polsce. Przez lata pomagała kobietom walczyć z ich problemami natury intymnej, znacznie poprawiając komfort ich życia, szkoląc i edukując. Jej życie drastycznie zmieniło się kilka tygodni temu... Teraz to ona potrzebuje naszego wsparcia! Dwa tygodnie temu Patrycja przeżyła tragiczny wypadek samochodowy. Straciła w nim ukochanego męża i swoją sprawność. W wyniku wypadku doszło do licznych złamań: kości udowej lewej, kości ramiennej i obu kości przedramienia lewego oraz wyrostka poprzecznego L5. Fizjoterapia to praca, w której sprawność fizyczna jest niezbędna. Patrycję czeka wiele miesięcy rehabilitacji i co za tym idzie wyłączenia z życia zawodowego... Praca jest jej pasją, a w tym trudnym czasie, to szczególnie ważne, by miała przed sobą perspektywy powrotu do części dawnego życia. Chcemy pomóc Patrycji, by kiedyś mogła wrócić do pracy i do swoich pacjentek! Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę przelaną na rzecz Patrycji. Za każde wsparcie dla niej w tej trudnej sytuacji. Jak sama powiedziała: „Nogę i rękę mam tytanową, ale serca nikt nie zszył”… Dajmy jej nasze wsparcie i siłę, której tak bardzo teraz potrzebuje! Bliscy Patrycji

91 355 zł
Jakub Jędrzejczak
Jakub Jędrzejczak , 21 lat

Wypadek nie może przekreślić szczęśliwej przyszłości Kuby! Pomóż!

Mój syn Kuba uczestniczył w wypadku drogowym, w którym bardzo ucierpiał... W jednym momencie całe jego życie zmieniło się nie do poznania. Natychmiast został przewieziony do szpitala, a jego stan określany był jako ciężki. Lekarze bardzo ostrożnie wypowiadali się na temat jego rokowań. Na szczęście, udało się uratować jego życie! Nie było to jednak końcem jego walki, a dopiero początkiem. U Kuby doszło do bardzo poważnych obrażeń ciała, w tym do silnego obrzęku mózgu. Silny organizm wygrał z najgorszym. Jakub otwiera oczy i nawet wykonuje proste polecenia, co dla nas jest sygnałem, że chce żyć i z całych sił o siebie walczyć. Bo Kuba jest ambitnym człowiekiem, który uparcie dąży do celu. Syn niedawno zdał maturę i dostał się na studia na kierunku logistyka. Był bardzo dobrym i ambitnym uczniem. Od dawna fascynował się motoryzacją - kocha duże samochody. Marzył też, by założyć własną firmę transportową. Wiele się na ten temat szkolił i krok po kroku wdrażał swój plan w życie. Jakub bardzo wytrwale dąży do wyznaczonego celu. Bardzo często powtarzał, że „ogranicza nas tylko głowa”. Kuba zawsze był zawzięty i silny. Wierzę w to, że pokaże swoją siłę i wróci do nas. Gdy dowiedziałam się o wypadku, zawalił się mój świat. Wiem, że muszę zrobić wszystko, by pomóc Kubie stanąć na nogi. Gdy jestem z nim w szpitalu, mówię do niego. Opowiadam o tym, co dzieje się w domu, trzymam za rękę, przytulam... Wiem, że dzięki pobytowi w profesjonalnym ośrodku rehabilitacyjnym Kuba ma szansę odzyskać to, co tak nagle utracił. Koszty pobytu są niestety ogromne, dlatego w imieniu swoim i syna, bardzo proszę o pomoc. Tu chodzi o dalsze życie i sprawną przyszłość młodego i pełnego pasji mężczyzny! Mama Kuba w "Sprawa dla reportera"

82 537,00 zł ( 64,65% )
Brakuje: 45 123,00 zł
Mariusz Wilk
Pilne!
6 dni do końca
Mariusz Wilk , 45 lat

Jedyna nadzieja, by wyrwać się ze szponów nowotworu❗️Proszę o wsparcie❗️

Nowotwór to nieproszona zjawa wdzierająca się na scenę, którą jest życie chorego. Bezlitośnie rzuca cień na każdy jego aspekt. Jest bezgłośnym drapieżcą wbijającym swoje szpony w ciało ofiary, siejąc w nim wielkie spustoszenie. Każdy zakamarek umysłu wypełnia mrokiem, odbierając radość, spokój oraz resztki nadziei. Codzienność z tą chorobą staje się walką na śmierć i życie. Światła na tej scenie gasną, a pozostaje tylko ciemność i jedno kluczowe pytanie... Czy czeka mnie śmierć?  Był rok 2020. Moje życie toczyło się spokojnym rytmem u boku żony i trójki wspaniałych dzieci. Dom, praca, praca, dom. Czas płynął swoim tempem, a ja cieszyłem się z obecności bliskich. Mijał tydzień za tygodniem w sielskiej atmosferze. Mógłbym porównać ten czas do ciepłego niedzielnego popołudnia. Niestety trwało to do momentu, gdy z moim zdrowiem zaczęło się dziać coś niedobrego... Trafiłem wtedy pod opiekę specjalistów. Po licznych badaniach jak opuszczenie gilotyny usłyszałem słowa, diametralnie zmieniające życie całej naszej rodziny – choruje Pan na nowotwór złośliwy jasnokomórkowy lewej nerki...  Pomyślałem wtedy, że to koniec mojego sielskiego życia, radości z zabawy z dziećmi, wspólnych wakacji i bycia podporą rodziny... Poczułem się bezbronny w obliczu choroby, ponieważ szpony nowotworu rozrywają marzenia, a ciężar jego obecności przygniata serce. Miałem wtedy wiele sprzecznych myśli w głowie od rezygnacji i strachu po wielką siłę walki. Kiedy po diagnozie przyglądałem się mojej rodzinie, poczułem, że nie mogę ich zostawić i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by być przy nich jak najdłużej. Postanowiłem działać. Musiałem poddać się operacji usunięcia nerki, co było pierwszym krokiem w mojej walce z chorobą. Przez kolejne lata po operacji żyłem w ciągłym strachu i niepewności, regularnie poddając się badaniom kontrolnym. Niestety, w kwietniu tego roku, podczas rutynowej tomografii komputerowej, usłyszałem coś, co brzmiało jak wyrok – przerzuty do płuc i węzłów chłonnych śródpiersia. Jak się wtedy poczułem? Bezradny i zmęczony ciągłą walką o zdrowie... Tym bardziej że podjęcie paliatywnego leczenia chemioterapeutycznego, niestety nie przyniosło oczekiwanych efektów. Każdy dzień jest bólem fizycznym i emocjonalnym, a niepewność o przyszłość mojej rodziny paraliżuje całe ciało.  Konsultowałem moją sytuację z najlepszymi specjalistami onkologii w Polsce oraz za granicą. Wszyscy są zgodni, że moją JEDYNĄ NADZIEJĄ na zatrzymanie choroby i przedłużenie życia jest leczenie immunoterapeutyczne w klinice w Niemczech. To ostatnia szansa, aby móc dalej być ojcem i mężem, który z dumą patrzy, jak dorastają jego dzieci. Niestety, koszt tego leczenia jest dla mnie nieosiągalny. Pierwszy etap terapii to suma, której nie jesteśmy z żoną w stanie samodzielnie zgromadzić. Dlatego zwracam się  do Was z ogromną prośbą o wsparcie.  Pomóżcie mi walczyć o życie, abym mógł dalej czuwać nad przyszłością najbliższych. Wiem, że jeszcze nie nadszedł mój czas. Póki tli się nadzieja, będę walczył do końca. Dla żony i moich ukochanych dzieci... Mimo że wróg jest wyjątkowo silny, nie dając za wygraną, wierzę, że razem możemy go choć trochę obezwładnić i przywrócić odrobinę światła tam, gdzie on sprowadził ciemność. Mariusz

75 842,00 zł ( 18,67% )
Brakuje: 330 169,00 zł
Eryk Kozioł
Eryk Kozioł , 8 lat

Marzymy, by Eryk w końcu się obudził i do nas wrócił❗️POMOCY 🚨

Eryk do niedawna, jak inne dzieci był zdrowym i pełnym energii chłopcem, Chodził do szkoły, trenował piłkę nożną, uwielbiał grać w szachy, czytać i rozwiązywać łamigłówki matematyczne. Miał 14. miejsce w Polsce, rywalizował z dziećmi starszymi od siebie! Niestety nasz poukładany świat rozsypał się NAGLE, w ciągu 3 dni. Pewnego dnia synka rozbolało ucho – podaliśmy leki przeciwzapalne i przeciwbólowe, które niestety nie pomogły. Kolejnego dnia zaczęła boleć go głowa, był bardzo zmęczony, długo spał… 2 dni później zapadł w śpiączkę… Lekarze zdiagnozowali u niego bakteryjne zapalenie opon mózgowo – rdzeniowych. Po dwóch tygodniach walki o życie udało się pozbyć bakterii z mózgu i ciała, ale dopadły go powikłania pozapalne.  Przeszedł dwie operacje założenia drenów najpierw zewnętrznych, następnie wewnętrznych, których zadaniem jest odprowadzenie nadmiaru płynu mózgowo rdzeniowego. Niestety Eryk do dziś się nie obudził. Jest stale podłączony do respiratora, nie jest w stanie samodzielnie oddychać.  Chcielibyśmy zabrać go w końcu do domu, jednak aby tak się stało, musimy zapewnić mu codzienną rehabilitację wykwalifikowanego specjalisty, artykuły do codziennej higieny i zorganizować łóżko ze specjalnym materacem na odleżyny. Bardzo prosimy o wsparcie, sami nie damy rady. Musimy zrobić wszystko, by synek do nas wrócił. Bardzo za nim tęsknimy… Rodzice

70 039 zł
Stanisława Szczeszek
Stanisława Szczeszek , 76 lat

Okrutna choroba odbiera siły naszej mamie i babci! Pomóż zahamować jej postęp!

W lipcu 2022 roku nasza mama i babcia, Stasia, po kilku miesiącach badań usłyszała diagnozę – stwardnienie zanikowe boczne (SLA). Od momentu pojawienia się pierwszych objawów, choroba postępuje w zastraszającym tempie, odbierając jej siły i wszystko to, co kochała w życiu najbardziej… możliwość komunikowania się oraz spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Dziś mama nie może już mówić. Nie poddaje się jednak i dzięki swojej determinacji oraz umiejętnościom technologicznym, nadal komunikuje się z nami za pomocą pisania oraz komunikatorów w telefonie. Nie jest w stanie połykać i żywiona jest dojelitowo przez PEG.  Jej możliwości poruszania się są bardzo ograniczone – może to robić tylko z pomocą balkonika, laski lub osoby trzeciej. Przez dwa lata mama uczestniczyła w badaniach klinicznych nad lekiem spowalniającym postęp choroby. Wiązaliśmy z tym leczeniem ogromne nadzieje… Niestety, badania kliniczne już się zakończyły, a lek nie będzie refundowany. Istnieje możliwość stworzenia takiego leku, koszty jednak są niezwykle wysokie. Dotychczas radziliśmy sobie z wydatkami związanymi z opieką nad mamą. Wraz z pogorszeniem się stanu zdrowia Stasi pojawiają się kolejne potrzeby… Rehabilitacja, leczenie, całodzienna opieka i niezbędne wyroby medyczne – wszystko to wiąże się z wysokimi kosztami, które stają się dla nas coraz trudniejsze do udźwignięcia. Z całego serca prosimy Was o pomoc. Każda złotówka jest krokiem w stronę poprawy jakości życia naszej mamy. Razem możemy sprawić, że poczuje, że nie jest sama w tej trudnej walce. Dziękujemy za każde wsparcie. Rodzina

62 309,00 zł ( 48,8% )
Brakuje: 65 351,00 zł
Katarzyna Zaporowska
Katarzyna Zaporowska , 37 lat

Tragiczny wypadek zmienił wszystko! Pomóż Kasi wrócić do jej maleńkiej córeczki!

Kasia doznała poważnego urazu mózgu, który w jednej chwili przekreślił jej plany i całkowicie zmienił jej życie. To wszystko za sprawą niefortunnego upadku ze schodów. W jego wyniku pojawił się rozległy krwiak w jej głowie, co wymagało natychmiastowej operacji ratującej jej życie. Dziś jej maleńka córeczka codziennie modli się za swoją mamę i wysyła do niej laurki do szpitala, licząc na cud. Nasza ukochana przyjaciółka potrzebuje pomocy. Kasia całe swoje życie poświęcała innym, opiekując się dziećmi z niepełnosprawnościami. Jej serce było pełne empatii, dlatego zdecydowała się na studia pedagogiczne, by jeszcze lepiej nieść pomoc tym, którzy jej potrzebują. Wspólnie ze swoim partnerem Dominikiem wychowuje ukochaną córeczkę, małą Liliannę. Kasia była nie tylko jej mamą, ale i najlepszą przyjaciółką – rozwijała jej pasje plastyczne i taneczne, wspierała ją na każdym kroku. W tym roku miał być dla nich wyjątkowy moment – przygotowywały się razem do Pierwszej Komunii Świętej Lili. Niestety, nagły wypadek wywrócił życie całej rodziny do góry nogami. Od wybudzenia Kasia nie odzyskała świadomości. Dodatkowo zmaga się z niedowładem prawej strony ciała. Przebywa w stanie, który wymaga intensywnej i natychmiastowej rehabilitacji neurologicznej. Lekarze mówią jasno – pierwsze sześć miesięcy ćwiczeń będzie kluczowe dla jej powrotu do zdrowia i odzyskania świadomości. Kasia potrzebuje specjalistycznej rehabilitacji, która daje jej największe szanse na powrót do życia, które tak bardzo kocha. Wiąże się to jednak z ogromnymi wydatkami. Czas działa na naszą niekorzyść, dlatego prosimy Was o każdą możliwą pomoc. Nasza przyjaciółka przez całe swoje życie pomagała innym – teraz my możemy pomóc jej. Każda złotówka ma ogromne znaczenie. Chcemy dać Kasi szansę na powrót do rodziny, do córeczki, która tak bardzo na nią czeka i tęskni. Bardzo prosimy o wsparcie tej zbiórki – każda, nawet najmniejsza wpłata ma ogromną wartość. Razem możemy sprawić, że Kasia dostanie szansę na rehabilitację i powrót do zdrowia. Bliscy i przyjaciele

53 495,00 zł ( 11,97% )
Brakuje: 393 313,00 zł
Miłosz Klimczak
Miłosz Klimczak , 42 lata

Siłacz z zanikiem mięśni

Co to znaczy być silnym człowiekiem? Czy silny jest ten, który na siłowni przerzuca wielkie ciężary? Ten, który ma ciało niczym grecki posąg? Miłosz z trudem utrzymuję w dłoni choćby długopis, ale ma w sobie siłę, której mogą mu pozazdrościć najlepsi kulturyści. Siłę, która od 39 lat pozwala mu umknąć przed śmiercią. Tak naprawdę nie powinien już żyć. Chorzy na dystrofię mięśniową Duchenne’a rzadko dożywają trzydziestki, Miłosz tymczasem ma już 38 lat. Tylko dzięki wyjątkowej determinacji i niezmierzonym pokładom optymizmu wciąż jest wśród nas. To wszystko zaczęło się lata temu. Miłosz był zwyczajnym, energicznym chłopcem. Jednym z tych dzieci, o których mówi się, że są jak żywe srebro. Nic nie zwiastowało nieszczęścia, które niebawem miało go spotkać. Miłosz miał 6 lat, kiedy jego rodziców zaniepokoiła wyraźna różnica w długości obu nóżek. Poszukiwanie przyczyny trwało miesiącami, dopiero gdy chłopiec trafił do kliniki w Bytomiu, zrozpaczeni rodzice usłyszeli tę potworną diagnozę... Chłopak miał żyć jeszcze co najwyżej kilkanaście lat. Miłosz nie rozumiał tego, co się wokół niego dzieje. Był przecież jeszcze małym chłopcem, nie wiedział, dlaczego odwiedza go co chwilę inny lekarz, po co tyle badań, leków. Wciąż był tym samym, pogodnym dzieckiem, ale choroba postępowała bardzo szybko. Dzień za dniem, jego mięśnie robiły się coraz słabsze. Kiedy dystrofia przykuła go do wózka, Miłosz miał zaledwie 11 lat… Chłopca było coraz mniej. Coraz trudniej było mu chodzić do szkoły. W chwili, kiedy miał powoli uczyć się samodzielności, choroba zabrała mu wszelką nadzieję na jej osiągnięcia. Niczym noworodek, wymagał opieki przy najprostszych i najbardziej intymnych czynnościach. Choć prognozy lekarzy nie pozostawiały choćby marginesu nadziei, rodzice Miłosza nie tracili wiary. Gdzie tylko mogli, szukali ratunku dla swojego syna. Światełko w tunelu pojawiło się w 2001 roku. To wtedy rodzice Miłosza dowiedzieli się o możliwość przeszczepu komórek mioblast. Chłopak zakwalifikował się na przeszczep, ale zabieg wyceniono na 150 tysięcy dolarów. Miłosz i jego rodzice rozpoczęli szaleńczą walkę o zbiórkę pieniędzy. Organizowali koncerty, festyny, pisali listy… Poruszyli niebo i ziemię po to, aby ich syn miał szansę na życie. Udało się, a Miłosz wyjechał do Korei Południowej na przeszczep. Poprawa zaskoczyła nawet lekarzy. Stan zdrowia Miłosza poprawiał się każdego dnia. Czynności, w których jeszcze niedawno wyręczali go najbliżsi, wykonywał zupełnie sam. Mógł samodzielnie jeść, pić, a nawet obrać sobie jabłko. Był szczęśliwy jak jeszcze nigdy dotąd, bo po raz pierwszy uwierzył w to, że nie żyję z wyrokiem, że jest sens walczyć, że z tym przeciwnikiem można wygrać, albo przynajmniej znacznie go osłabić. Aby utrwalić efekty przeszczepu, należało go powtórzyć po 4 latach. Niestety, bariera finansowa tym razem okazała się nie do pokonania... Komfort życia po przeszczepie trwał 8 lat. 8 pięknych lat, podczas których Miłoszowi tyle rzeczy zaczęło wychodzić, tyle osiągnął, bo przecież skończył wtedy liceum. 8 lat, po których choroba uderzyła ze zdwojoną siłą... To była dla Miłosza prawdziwa próba charakteru. Choć ponownie, nawet przy najmniejszej czynności, zdany był na pomoc innych, nie załamał się. Tak jakby wiedział, że żadne łzy nie są w stanie zmienić jego sytuacji. Swoim optymizmem zarażał innych. To swoim hartem ducha zaimponował tej kobiecie, która dzisiaj jest jego narzeczoną, która kocha go takim, jakim jest, a niepełnosprawność nie jest przeszkodą dla ich miłości. To dzięki swej niebywałej determinacji udało mu się znaleźć pracę, dzięki której czuje się ważny i potrzebny. Na przekór chorobie robił wszystko, by żyć normalnie. O przeszczepie komórek macierzystych dowiedział się z telewizji. Od razu zaczął działać. Konsultował się z osobami po przeszczepie i ze specjalistami. Szybko okazało się, że to dla niego szansa na normalne życie. Szansa ostatnia, bo postępująca choroba dawała coraz mniej czasu na skuteczne leczenie. Rodzinie Miłosza udało się zebrać pieniądze na kilka pierwszych podań komórek. Poprawa jest zauważalna gołym okiem. Miłosz znów lepiej oddycha, wyraźniej mówi. Cieszy się każdą drobnostką, którą może teraz zrobić. To jednak nawet nie półmetek, a żeby utrzymać ten stan, potrzebne są kolejne zabiegi. Koncerty, licytacje i festyny charytatywne to zbyt mało. Potrzebna jest Wasza pomoc, bo wiemy, że potraficie zdziałać cuda. Całe życie Miłosza to walka. O każdy oddech, o najmniejszy ruch, o każdy kolejny dzień. Pomimo całej swej determinacji, Miłosz samemu nie będzie w stanie wygrać. Potrzebuje Was. Śmierć zagląda mu w oczy od blisko trzydziestu lat, a teraz kiedy ma szansę ją pokonać, na przeszkodzie stoją tylko pieniądze...

45 557,00 zł ( 60,31% )
Brakuje: 29 975,00 zł
Vasilisa Loban
Vasilisa Loban , 9 lat

Koszmar codzienności z SMA! Ratunku!

Każdego dnia obserwujemy, jak nasza 7-letnia córeczka traci siły i zdrowie. Z każdym rokiem powinna być coraz bardziej samodzielna, silna i sprawna. Niestety, jest zupełnie inaczej…  Nigdy wcześniej żadne słowa nie zabolały mnie tak bardzo, jak te, które usłyszałam od lekarza w momencie, kiedy wypowiadał diagnozę naszej córeczki. Rdzeniowy zanik mięśni - SMA typu 1... Samo rozpoznanie nie było tak bardzo przerażające, jak konsekwencje związane z chorobą. SMA to bardzo rzadka choroba genetyczna, w której umierają neurony, odpowiedzialne za pracę mięśni... Te - odpowiedzialne za ruch, połykanie, mówienie, a na końcu za oddychanie - zanikają, doprowadzając do śmierci...  Vasilisa ma 6 lat. Nie chodzi, nie siedzi, nie jest w stanie utrzymać głowy. Dzieci w jej wieku biegają, chodzą do szkoły, dorastają i zdobywają świat. Nasza córeczka leży w łóżku i jest zależna od innych...  Choroba z każdym dniem sieje coraz większe spustoszenie w jej organizmie. Dotychczas zabrała jej już mięśnie odpowiedzialne za ruch, teraz chce zabrać te - odpowiedzialnne za oddech... Nie możemy do tego dopuścić!  Na najdroższy lek świata jest za późno dla córeczki. Ale nigdy nie jest za późno na szukanie rozwiązań i możliwości, by dawać swojemu dziecku miłość, ulgę w cierpieniu oraz szansę na godne i szczęśliwe życie. Obecnie Vasilisa wymaga intensywnej rehabilitacji, a także sprzętu medycznego –  gorsetu, ortez, czy pionizatora. To wszystko jest niezwykle potrzebne i niezwykle drogie...  Niestety, nasze wydatki rosną z każdym dniem, a oszczędności są już na wyczerpaniu. Wiemy jednak, że nie możemy się poddać! Córeczka jest dla nas wszystkim, jej uśmiech rozświetla każdy dzień i daje siłę do działania. Dlatego dziś proszę ludzi dobrego serca o pomoc, o jakikolwiek wsparcie. Każda dodatkowa złotówka zbliży nas do zapewnienia córce jak najlepszej przyszłości. Proszę, nie zostawiaj nas samych...  Alena, mama  🎥 Zobacz, jak walczy nasza córeczka: 

41 865,00 zł ( 76,17% )
Brakuje: 13 093,00 zł