Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Borys Kamiński
Borys Kamiński , 8 lat

To za dużo cierpienia dla jednego dziecka! Borys potrzebuje armii dobrych serc!

Dziękuję! Moja wdzięczność względem Waszej pomocy zawsze będzie ogromna! Moje dziecko do końca życia będzie jednak potrzebowało specjalistycznych terapii… Nasza historia:  Borys urodził się 3 miesiące za wcześnie. Ważył tyle, co paczka cukru… Od pierwszego oddechu walczył o życie. Zbyt wczesny poród rozwiązał worek chorób, z którymi zmagamy się do dziś… Gdy synek przyszedł na świat, nie było łez szczęścia. Były też łzy rozpaczy, czy moje maleństwo przeżyje. Nie mogłam go dotknąć, przytulić, pocałować tak jak robi to każda matka, która wita swój cud na świecie. Przez pierwszy miesiąc był pod respiratorem. Byłam u niego każdego dnia. Codziennie przekraczając próg szpitala, umierałam ze strachu, czy jeszcze zobaczę synka żywego. To był bardzo trudny czas. Nie tak wyobrażałam sobie pierwsze dni życia mojego synka... Po dwóch miesiącach opuściliśmy szpital w nadziei, że wszystko od tej pory będzie już dobrze. Niestety, tak się nie stało. Z dnia na dzień synek był coraz bardziej marudny, potrafił płakać przez wiele godzin. Czułam, że dzieje się coś złego. Kolejni lekarze odsyłali mnie z kwitkiem. Borys zaczął siadać, mając dopiero 1,5 roku. Jego rówieśnicy już jeździli na rowerkach. Wtedy dostał jedną z pierwszych wielu diagnoz: mózgowe porażenie dziecięce. Potem synek zaczął dziwnie się zachowywać. Jego ciało zginało się w nienaturalny sposób, jakby robił skłon do przodu. Atak powtórzył się w szpitalu. Kolejna diagnoza – zespół Westa. Dziś wiadomo, że Borys ma też wadę układu nerwowego – szerokozakrętowość, polegającą na zaburzeniu rozwoju kory mózgowej. W wieku 4 lat, pomimo wielu wcześniejszych diagnoz, zachowanie Borysa nie dawało nam spokoju. Układanie wszystkiego w rządek, kręcenie raczkami, ogromna wybiorczość pokarmowa, wpadanie w szal bez powodu, krzyki, piski... Nie myliliśmy się. Psychiatra rozpoznał u Borysa autyzm dziecięcy. W sierpniu 2023 otrzymaliśmy kolejne rozpoznanie – niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim.  Borys wciąż nie gryzie pokarmów i nadal je tylko trzy rzeczy: mleko modyfikowane, serek truskawkowy i obiadek ze słoiczka w tym samym smaku. Innych pokarmów nie chce przyjmować. Terapia, którą prowadzimy, działa na każdej płaszczyźnie, jedynie nie w tym aspekcie... Nie poddaję się jednak i zapewniam mu masaże na zewnątrz twarzy i wewnątrz.  Stworzyłam mu także pokój sensoryczny, dzięki któremu ma możliwość na bieżąco rozładowywać swoje emocje i stymulować własne ciało. Dzięki zebranym środkom byliśmy na wielu turnusach rehabilitacyjnych, prowadzimy stałą terapię sensoryczną, rehabilitacyjną, logopedyczną i pedagogiczną. Borys w tym roku powinien rozpocząć pierwszą klas, ale został odroczony. Synek jest niesamodzielny – nie ubierze sie sam, nie założy butów.  Dlatego konieczna jest wzmożona terapia. Pragnę, aby syn co miesiąc brał udział w turnusach w Warszawie. Wiąże się to z bardzo częstymi wyjazdami lub nawet zamieszkaniem w stolicy...  Potrzebujemy Was! Potrzebujemy armii dobrych serc, które wstawią się za moim synkiem i podarują mu nadzieję na lepszą przyszłość! Marta, mama Boryska ➡️ Reportaż w FAKCIE

44 010,00 zł ( 16,54% )
Brakuje: 221 948,00 zł
Remik Komorowski
Remik Komorowski , 9 lat

Walka, w której stawką jest przyszłość! Remik potrzebuje Twojego wsparcia!

U naszego synka zdiagnozowano rzadką chorobę genetyczną – zespół Sotosa. Schorzenie to powoduje nadmierny wzrost w pierwszych latach życia i niesie ze sobą choroby towarzyszące, które znacznie utrudniają codzienność Remika i wymagają systematycznej opieki specjalistów! Od pierwszych dni Remiś jest objęty intensywną rehabilitacją, a od 11. miesiąca życia regularnie uczęszcza na zajęcia logopedyczne, terapię ręki, integrację sensoryczną oraz spotkania z psychologiem. Każda godzina poświęcona na ćwiczenia to krok bliżej ku samodzielności, której pragniemy dla niego z całego serca! Cały czas walczymy o lepszą komunikację i sprawność, a tym samym jak największą samodzielność syna. Remik używa specjalnego tabletu, dzięki któremu jest w stanie przekazać nam swoje emocje i potrzeby. Pokazuje nam, jak wiele rozumie i jak bardzo chce się rozwijać!  Nasz chłopiec zmaga się także z niedosłuchem i wadą wzroku, dlatego nosi aparaty słuchowe, okulary oraz ortezy na nogi. Dzięki Waszemu wsparciu Remik może korzystać z nowych ortez! Bardzo Wam za to dziękujemy! Pragniemy, by synek mógł kontynuować specjalistyczne zajęcia oraz rehabilitację, które są kluczowe dla jego prawidłowego rozwoju i tym samym otwierają mu drogę do lepszej przyszłości. Staramy się otoczyć go odpowiednią opieką, jednak koszty z nią związane każdego miesiąca mocno obciążają nasz domowy budżet... Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie. To dzięki dobrym sercom wokół nas możemy wierzyć, że spełni się nasze największe marzenie – by Remik miał życie pełne możliwości i radości, na które zasługuje, jak każde dziecko!  Rodzice Remisia

1 111,00 zł ( 10,44% )
Brakuje: 9 528,00 zł
Szymon Kowalski
Pilne!
Szymon Kowalski , 32 lata

Każdy mój dzień to strach o życie❗️Mam maleńką córeczkę, muszę walczyć!

Choroba przyszła nagle i niespodziewanie, rujnując całe moje dotychczasowe życie. Nikomu nie życzę starcia z tak bezlitosnym przeciwnikiem… Moja walka i nieustanny strach trwają już 4 lata. Największą siłą i motywacją jest moja maleńka córeczka – to dla niej muszę robić wszystko, by żyć. Piekła, przez które przeszedłem, nie zapomnę nigdy. Gdy dowiedziałem się, że choruję na guza mózgu, glejaka wielopostaciowego IV stopnia, wszystko w jednej chwili się zawaliło. Człowiek nawet się nie zastanawia, jak życie jest kruche...  Przeszedłem operację usunięcia zmiany nowotworowej, która była wielkości mandarynki! Niestety, po operacji okazało się, że doszło do zakażenia gronkowcem złocistym. Leczenie pooperacyjne wydłużało się w nieskończoność i konieczne były trzy kolejne operacje: usunięcie zakażonej części kości czaszki, wstawanie w to miejsce protezy, a następnie jej usunięcie.  W przypadku glejaka o IV stopniu złośliwości jest niemal pewne, że guz odrośnie. Ryzyko wznowy jest ogromne! Co trzy miesiące mam kontrolny rezonans magnetyczny. Za każdym razem drżę ze strachu, gdy czekam na wynik. Wiem, że mój przeciwnik w każdej chwili może wrócić, by odebrać mi życie.  A ja nie zamierzam poddać się bez walki. Mam zbyt wiele do stracenia. Wiem, że muszę być przygotowany. Najskuteczniejszą terapią ratującą życie w takich przypadkach jak mój, jest terapia Nanotherm. Niestety nie jest ona refundowana, a jej koszt to ponad 200 000 zł.  Nie mogę zostawić mojej ukochanej żony. Nie wyobrażam sobie, że moja córeczka będzie wychowywać się bez ojca. Jest taka malutka… Nawet nie będzie mnie pamiętać… Oddałbym wszystko, by zobaczyć, jak dorasta. Dlatego z całego serca proszę Was o pomoc. Sami nigdy nie uzbieramy takiej kwoty… Szymon

74 433,00 zł ( 29,77% )
Brakuje: 175 567,00 zł
Malika Oralbay
Malika Oralbay , 12 lat

Moje dziecko bez tej operacji nie wyzdrowieje! Pomóż!

Moja córka Malika urodziła się z wrodzonym skrzywieniem kręgosłupa. Zdiagnozowano u niej skoliozę w kształcie litery S wysokiego stopnia, która z każdym miesiącem się pogłębia. Widzę, jakie trudności sprawiają jej proste ruchy, takie jak siedzenie przy biurku w szkole, czy nawet po prostu stanie w pozycji pionowej. Ta diagnoza zdaje się wisieć nad jej dzieciństwem, ograniczając każde działanie, każde marzenie. Skolioza to nie tylko problem kosmetyczny – wpływa na narządy wewnętrzne i zakłóca normalne funkcjonowanie serca i płuc. Codziennie obserwuję, jak  moja córeczka zmaga się z bólem i zmęczeniem, które stały się dla niej czymś normalnym. Jest małą wojowniczką, ale jej moce nie są nieograniczone. Jedyną nadzieją na normalne życie dla mojego dziecka jest operacja. Wykonaliśmy już 2 zabiegi. Moja córka ma w sobie metalowe kołki, system, który pomaga jej wyprostować kręgosłup. Wiemy, że nie jest to łatwa droga, ale to jedyna szansa na wyprostowanie kręgosłupa i danie jej możliwości wzrostu i rozwoju jak wszystkie inne dzieci. Zwracamy się do Was jako naszej ostatniej nadziei w poszukiwaniu pomocy finansowej i wsparcia. Prosimy, pomóż nam przejść tę trudną drogę i daj naszemu dziecku szansę na zdrową przyszłość. Wierzymy w siłę medycyny i życzliwość ludzi, którzy potrafią zmienić życie na lepsze! Tata Maliki

3 187,00 zł ( 1,78% )
Brakuje: 175 537,00 zł
Zygmunt Serówka
6 dni do końca
Zygmunt Serówka , 65 lat

"Płonąłem żywcem, cudem przeżyłem..." – potrzebna pomoc dla Zygmunta!

Od tragicznego wypadku minęły już 2 lata. Zygmunt żyje, choć lekarze dawali mu tylko 2% szans... Płonął żywcem! Doznał poparzeń III stopnia... Walczył z paraliżującym bólem, bo bardzo chciał tu zostać. Udało się, jednak potrzebuje ogromu wsparcia, by móc funkcjonować. Potrzebna pomoc! Dzisiaj Zygmunt jest już w domu po wielomiesięcznych pobytach w szpitalach i ośrodkach rehabilitacyjnych. Potrzebuje stałej opieki – ma amputowaną prawą rękę, a lewą pokrywają blizny ograniczające ruch. Trzeba go myć, karmić, poić i pomagać mu we wszystkich czynnościach. W pożarze ucierpiały również nogi i dziś Zygmunt ma niedowład kończyn dolnych. Nie może chodzić... Dla Zygmunta jedyną nadzieją jest intensywna i niestety bardzo kosztowna rehabilitacja. Po wielu miesiącach ciężkiej walki są jużp ierwsze postępy! Przy pomocy rehabilitantów Zygmunt zaczął stawiać pierwsze kroki. To dla niego ogromne szczęście i nadzieja, że będzie tylko lepiej! Ma o co walczyć. Codzienność Zygmunta to nieustanna batalia z przeciwnościami losu. On się jednak nie poddaje, bo chciałby żyć w miarę normalnie. Tak po prostu... Przed nim jeszcze daleka droga, którą przejść może tylko z pomocą! Zygmunt mieszka w starym doku, niedostosowanym do potrzeb osób niepełnosprawnych. Marzy o łazience, w której mógłby się swobodnie wykąpać. Większość dnia, gdy nie ma nikogo przy nim, po prostu leży w łóżku. W łóżku jest też myty. Wciąż jednak wierzy w lepsze jutro, na które ma szansę! Bardzo prosimy o wsparcie i pomoc dla Zygmunta, dajmy mu nadzieję na normalne życie Historia Zygmunta: Boże Narodzenie - dzień, w którym wszyscy życzą sobie szczęścia i zdrowia, odebrał mi wszystko. Zostawił ból i cierpienie do utraty przytomności. Płonąłem żywcem. Cudem przeżyłem... Los nie był dla mnie łaskawy. W wieku 12 lat maszyna sieczkarnia wyrwała mi rękę. Zastępowała ją proteza, którą tego feralnego dnia miałem na sobie... Gdy zacząłem się palić od świeczki przy kominku, trudno mi było się ratować przez ograniczenia ruchowe. Proteza zaczęła palić się najszybciej. Cierpiałem okrutnie, w chmurach dymu walczyłem o życie, aż do utraty przytomności... Doznałem poparzeń III stopnia większości ciała. Lekarze zdecydowali się wprowadzić mnie w śpiączkę farmakologiczną (w której byłem przez 3 miesiące). Mój stan był krytyczny, dawali mi 2 % na przeżycie. To cud, że tu jestem...  Rany się zabliźniają po licznych operacjach i przeszczepach skóry, jednak w nogach jest niedowład z powodu przeżytego szoku, na skutek czego zostały uszkodzone nerwy. Natomiast ręka - jedyna jaką mam, jest bezwładna. To właśnie nią walczyłem z ogniem o życie... Ręka uległa największym poparzeniom. Dzisiaj w 100% jestem uzależniony od osób trzecich. Sam nic nie jestem w stanie zrobić: zjeść czy nawet się podrapać, a ciało strasznie mnie swędzi, bo całe pokryte jest gojącymi się bliznami.  Na chwilę obecną przebywam w domu, bo koszty leczenia i rehabilitacji były ogromne, a wszystkie oszczędności, jakie posiadałem, się skończyły. Sytuacja znowu jest tragiczna... Pilnie potrzebuję rehabilitacji! W przeciwnym razie cała moja praca, ból i cierpienie w walce o odzyskanie sprawności i chodzenie pójdą na marne... Dlatego z całego serca proszę o wsparcie, każda złotówka będzie dla mnie kolejnym krokiem do odzyskania sprawności.  Wiem, że mogę stanąć na nogi i chodzić! Bardzo proszę o pomoc! Zobacz, jak Zygmunt się nie poddaje

138 449,00 zł ( 91,53% )
Brakuje: 12 796,00 zł
Ignaś Janaszczyk
Ignaś Janaszczyk , 5 lat

Każdy dzień to walka o lepszą przyszłość Ignasia! Pomóż mu rozwinąć skrzydła!

Ignaś urodził się jako zdrowy chłopiec. Cieszyłam się każdym dniem spędzonym z synkiem! Niestety, radosne chwile szybko zamieniły się w walkę o rozwój mojego dziecka. Boli mnie, że nie może w pełni cieszyć się swoim dzieciństwem… Gdy Ignacy nauczył się raczkować, zaczęłam dostrzegać drobne, niepokojące sygnały w jego zachowaniu. Bawił się inaczej niż jego rówieśnicy – układał wszystkie zabawki kolorami w równych liniach. Panie w żłobku także zauważyły, że mój synek wyróżnia się na tle innych dzieci. Nie było czasu do stracenia – od razu zaczęłam szukać pomocy u specjalistów! Po wielu badaniach i licznych wizytach u lekarzy, gdy Ignaś miał dwa lata, w końcu usłyszałam diagnozę – autyzm dziecięcy! Nie mogłam w to uwierzyć! Wiedziałam, że czeka nas dużo pracy, by mógł prawidłowo się rozwijać… A przecież nie tak miało wyglądać jego dzieciństwo! Od tamtego czasu każdy dzień to walka o rozwój synka. Wszystkie nowo zdobyte umiejętności są ogromnymi sukcesami i dają nadzieję na lepsze jutro. Odpowiednio dobrane terapie są jedyną szansą na samodzielną przyszłość mojego dziecka! Ignaś pozostaje pod opieką wielu specjalistów, między innymi psychologa, logopedy, fizjoterapeuty czy okulisty. Musi też często uczestniczyć w zajęciach, dzięki którym rozwija się i podtrzymuje nabyte umiejętności. Cały czas kontroluję jego stan zdrowia, by zapewnić mu wszystko, czego potrzebuje! Regularne wizyty u specjalistów oraz leczenie są niezbędne, by Ignaś mógł prawidłowo się rozwijać. Niestety, generują też ogromne koszty. Myśl, że pieniądze mogą być przeszkodą dla lepszej przyszłości synka, rozdziera moje serce… Proszę, pomóż nam w tej trudnej walce! Anna, mama Ignasia

14 297 zł
Bartosz Czesnowicz
Bartosz Czesnowicz , 44 lata

Tylko kosztowna operacja daje mi szansę na złagodzenie skutków choroby! POMOCY!

Dokładnie 1 stycznia 2023 roku poczułem niepokojący, silny ból głowy.  Przez kolejne dni ból narastał, z czasem stał się nie do wytrzymania. Po tygodniu nieustępliwego cierpienia trafiłem do szpitala, gdzie szybko otrzymałem okrutną diagnozę… Niezwłocznie przewieziono mnie na oddział neurologiczny, gdzie specjaliści zlecali kolejne badania. Poza uporczywym bólem głowy nie miałem innych objawów, co dodatkowo dziwiło lekarzy. Gdy przyszły wyniki odwiedził mnie ordynator. Już po jego minie mogłem stwierdzić, że nie otrzymam dobrych wieści. Powiedział, że to STWARDNIENIE ROZSIANE. Byłem załamany! Kiedy wracałem ze szpitala do domu, wiedziałem, że moje życie się zmieni, ale nie sądziłem, że choroba zacznie się rozwijać tak szybko. Po pół roku od otrzymania diagnozy zacząłem odczuwać drżenie kończyn i głowy. Dziś jest ono nie do wytrzymania i uniemożliwia mi samodzielne funkcjonowanie. Każdy kolejny dzień to dla mnie wyzwanie. Wstaję tylko w ostateczności, staram się poruszać o chodziku, kulach, za pomocą elektrycznego wózka inwalidzkiego…  Dotychczas lekarze rozkładali ręce z niemocy, nie znaleźli odpowiedzi, dlaczego choroba postępuje u mnie tak szybko. Pojawiło się jednak światełko w tunelu. Mam szansę na przejście operacji wszczepienia do mózgu elektrody oraz czipu, który łagodziłby moje objawy nawet do 90%! Niestety taki zabieg jest niesamowicie drogi, a do tego nie mam zbyt wiele czasu, aby zdobyć środki.  Nie jest prosto prosić o pomoc, szczególnie kiedy jeszcze niedawno to ja starałem się pomagać innym. Niestety choroba postępuje w zawrotnym tempie i nie mam czasu do stracenia. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie! Wierzę, że są na tym świecie są ludzie, dla których mój los nie będzie obojętny. Każda złotówka jest ważna i daje mi szansę na lepsze życie! Bartek 

134 718,00 zł ( 90,45% )
Brakuje: 14 219,00 zł
Karol Choroś
Karol Choroś , 31 lat

Karol ma zwyczajne marzenie – o własnych siłach chciałby iść na spacer!

Przeżyłam koszmar. Jeden z najgorszych. Na szczęście bezpośrednie zagrożenie odeszło i mój syn jest bezpieczny. Karol jednak nadal potrzebuje naszej pomocy.  Droga do odzyskania sprawności jest długa. Sama nie zdołam jej pokonać. Kolejny raz proszę więc o pomoc… Nasza historia: Karol to mój syn. Pogodny, otwarty, zawsze służący pomocą innym. A przynajmniej był taki do maja tego roku. Wtedy całe jego życie, plany, marzenia i pasje zmieniły się w walkę o sprawność i być może życie. Do wypadku doszło w trakcie pracy. Karol spadł z drabiny z wysokości około 3 metrów, upadając bezpośrednio na głowę! Do szpitala trafił z licznymi obrażeniami czaszkowo-mózgowymi i urazem kręgosłupa. W jego głowie powstały liczne ogniska krwotoczne, a także krwiak przymózgowy i śródmózgowy. Syn przeszedł kilka operacji. Teraz dzięki Waszemu wsparciu przebywa w ośrodku rehabilitacyjnym i powoli wraca do sprawności fizycznej i zdrowia. Jest to możliwe dzięki Wam! Codziennie wykonuje, przygotowane specjalnie dla niego ćwiczenia, które przynoszą dużą poprawę. Zaczyna wykonywać proste czynności, które jeszcze kilka miesięcy wcześniej nie były możliwe.  Rehabilitacja połączona z fizjoterapią pozwala na powolne przywracanie utraconych po wypadku zdolności ruchowych. Karol pracuje z najlepszymi specjalistami, którzy posiadają doświadczenie w pracy pacjentami mającymi niepełnosprawność spowodowaną wypadkiem z wysokości.  Ćwiczenia wymagają ogromnego zaangażowania. Jednak są warte każdego wysiłku: widoczne postępy w powrocie do odzyskania sprawności sprzed wypadku, działają pozytywnie na psychikę Karola i zachęcają go do stałej współpracy z lekarzami. Mój syn ma coraz lepsze samopoczucie i dostrzega zmiany, jakie dokonują się z jego ciałem.  Karol ma marzenia, które motywują go do działania i wykonywania trudnych, a momentami bolesnych ćwiczeń. A o czym marzy? To proste: chciałby po prostu wstać z wózka inwalidzkiego, pójść na spacer, może kogoś odwiedzić, wrócić do pracy i do sportu. Syn chciałby po prostu zwyczajnie żyć. Pomóżmy mu dzisiaj i włączmy się do drugiej części zbiórki, która umożliwi mu powrót do pełnej sprawności fizycznej i zdrowia. Proszę o pomoc w spełnieniu jego marzenia. Nie bądźmy obojętni! Karol zawsze pamiętał o innych, lecz dziś to on potrzebuje wsparcia… Mama

85 036,00 zł ( 46,27% )
Brakuje: 98 736,00 zł
Nikodem Ciężki
Nikodem Ciężki , 5 lat

Choroba nie odpuści... Pomóżmy Nikosiowi nie bać się jutra!

Dziś już wiemy, że konsekwencje wcześniactwa nasz synek może odczuwać bardzo długo. Prawdopodobnie do końca swojego życia. Zbyt wczesne przyjście na świat pozostawiło ogromny ślad, ale musimy każdego dnia wierzyć i walczyć o lepszą przyszłość...  Nikoś urodził się w 32 tygodniu ciąży. Ma zdiagnozowane dziecięce porażenie mózgowe, zaburzenia motoryki, problemy z napięciem mięśniowym. Nikoś, mimo że ma już trzy latka nie siedzi samodzielnie, nie chodzi. Wiele podstawowych umiejętności, które powinien już dawno posiadać oraz takich, które mogłyby ułatwić mu życie, niestety nadal nie są nawet w jego zasięgu. Konieczna jest rehabilitacja, której koszty przewyższają nasze możliwości. Rezygnujemy z wielu spraw na co dzień na rzecz małego wojownika, ale to nadal za mało! Dla Nikosia musimy walczyć, dla niego się starać. Synek może już zawsze potrzebować naszego wsparcie, jednak nas kiedyś zabraknie, a wtedy Nikoś musi być jak najbardziej samodzielny. Z myślą o jego przyszłości chcemy prosić Was o pomoc. Każda złotówka pozwoli nam zawalczyć o dobre dni dla Nikodema. Adriana i Andrzej, rodzice

37 997 zł