Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Julia Woźniak
Pilne!
Julia Woźniak , 8 lat

Julka nagle zasłabła na rozpoczęciu roku… Zaatakowała ją BIAŁACZKA❗️

Opowiemy Wam, jak w ciągu kilku dni runął cały nasz świat! Bo kiedy choruje dziecko, choruje cała rodzina… Julka to nasza mała córeczka – w czerwcu skończyła pierwsza klasę i nie mogła się doczekać aż wróci do szkoły. Niestety los chciał inaczej…  Nic nie wskazywało, aby naszej Kruszynce coś dolegało. Weekend przed pierwszym dniem szkoły spędziliśmy nad jeziorem, gdzie bawiliśmy się razem. Byliśmy przerażeni, gdy na rozpoczęciu roku szkolnego Julcia nagle zasłabła. Natychmiast zawieźliśmy ja do szpitala, gdzie wykonano diagnostykę… 4 września zawalił nam się świat! U naszej małej Księżniczki zdiagnozowano ostrą białaczkę limfoblastyczną! Dla rodzica taka informacja to szok – ból i bezsilność! Julcia rozpoczęła chemioterapię w Gdańskim Instytucje Medycznym na oddziale hematologii i transplantologii. Nasze Słoneczko, zawsze uśmiechnięta i wesoła, nawet będąc w szpitalu, nie straciła swojej wesołej osobowości i dalej się uśmiecha. W tej delikatnej i ślicznej dziewczynce jest więcej siły i wytrzymałości niż mogłoby się wydawać! Intensywna chemioterapia potrwa pół roku, a całościowe leczenie co najmniej 2 lata… Staramy się jednak myśleć o celu, którym jest pokonanie białaczki! Wierzymy, że w tak trudnej chorobie nasza Mała Wojowniczka wygra i za dwa lata uderzy w legendarny dzwon, kończąc leczenie. Mimo że do oczu napływają nam łzy, wiemy, że musimy być silni – żeby wspierać Julcię! Zarówno w trakcie leczenia, jak i długo później córka będzie potrzebowała leków oraz intensywnej rehabilitacji. Nigdy o nic nie prosiliśmy, ale w tej sytuacji, dla dobra naszej małej Córeczki, musimy schować dumę i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby mogła cieszyć się życiem przez wiele lat... Zrobimy wszystko dla naszego małego Aniołka, jednak sami sobie nie poradzimy! Z całego serca prosimy Was o pomoc w uratowaniu Julci! Nie pozwólcie, żeby nasz świat rozpadł się na zawsze! Rodzice

31 915 zł
Mikołaj Kałużny
Pilne!
Mikołaj Kałużny , 4 latka

❗️Nasz mały wojownik walczy z białaczką❗️Pomożesz mu wygrać tę wojnę?

Serce nam pęka, gdy patrzymy na naszego synka. Gdyby było można, przejęlibyśmy cały ten ból i cierpienie… Mikołaj to malutki chłopiec, ale wielki wojownik. Toczy wojnę z okrutnym przeciwnikiem, który chce nam go odebrać – ostrą białaczką limfoblastyczną! Nasza historia zaczęła się w lipcu 2023. Byliśmy wówczas na wakacjach na Podlasiu. Mikołaj kilka dni wcześniej obchodził swoje trzecie urodzinki i nic nie wskazywało na to, że za chwilę nasze życie zamieni się w koszmar… 18 lipca zauważyliśmy kilka czerwonych plamek i siniaczków na ciele synka. Początkowo nie wzbudziło to w nas niepokoju, ponieważ wzięliśmy to za objaw alergii, na które cierpi Mikołaj. W kolejnych dniach plamek było jednak coraz więcej. Postanowiliśmy wykonać badania.   W laboratorium po wysłuchaniu nas i obejrzeniu Mikołajka laborantka nakazała nam natychmiast udać się do szpitala. Tam zlecono badanie krwi oraz USG brzuszka i węzłów chłonnych. Okazało się, że nasz kochany chłopiec ma powiększoną wątrobę, trzustkę i węzły chłonne! A badania krwi wykazały niski poziom hemoglobiny i płytek krwi. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje! Pilnie przetransportowano nas na oddział onkologii i hematologii dziecięcej w Białymstoku. Tam przetoczono Mikołajkowi krew! Po ponownych badaniach krwi usłyszeliśmy diagnozę - ostra białaczka!  Nasze serca pękły na miliony kawałków, a strach zwalił z nóg… Od tego dnia zaczęła się walka o życie i zdrowie naszego skarba. Ze względu na ciężki stan Mikołaj natychmiast musiał rozpocząć leczenie. Mimo że byliśmy tak daleko od domu, zdecydowaliśmy się na jego wdrożenie.   Pierwszą chemię zniósł dobrze. Jedynym skutkiem ubocznym było wypadnięcie włosków. Niestety, w połowie drugiego cyklu leczenia wyniki Mikołaja były tak złe, że konieczna była izolacja ochronna. Co 2-3 dni musiał mieć przetaczaną krew i płytki! W trakcie izolacji jego stan się pogorszył, wykryto sepsę i ostre zapalenie płuc, a do tego zakażenie cewnika, za pomocą którego przyjmuje chemię. Strach o życie naszego dziecka powrócił! Nasz wojownik szybko uporał się jednak z kolejną przeszkodą.  Po miesiącu izolacji lekarze podjęli decyzje o usunięciu zakażonego cewnika, a kilka dni później operacyjnie założyli mu nowy. Mikuś ma już kilka blizn po tych wszystkich zabiegach. Serce nam pęka, gdy widzimy, jak cierpi. Ale nasz skarb, mimo tylu ukłuć, leków, chemii i różnych badań, każdego dnia dzielnie walczy! Jesteśmy z niego tacy dumni! Synek rozpoczął trzeci blok chemii. Skutki uboczne są okropne! Ma poparzone śluzówki w buzi i usta. Przechodzi obecnie specjalną terapię, która pomoże ulżyć mu w cierpieniu. Oprócz chemii dożylnej przyjmuje też chemię doustną oraz leki na wątrobę. Chemioterapia oprócz niszczenia komórek blastycznych niszczy też wszystko inne w ciele naszego dziecka... Bardzo mocno wpływa na stawy, zęby, wątrobę, trzustkę, serduszko i nerki!  Patrząc na synka, chce nam się płakać, ale zrobimy wszystko, by jak najszybciej wrócił do zdrowia! I do domku, gdzie czeka na niego starszy brat. Mikuś to radosny, pełen energii i mądry jak na swój wiek chłopiec. Niestety, czeka go bardzo długa walka. Samo leczenie trwa 2 lata. Później rozpocznie się  walka o powrót do sprawności.  Prywatne wizyty, długa i kosztowna rehabilitacja oraz odpowiednia suplementacja i dieta to dla Mikiego szansa na normalne, zdrowe życie! Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc synowi. Dlatego prosimy Was wszystkich o wsparcie! Razem damy radę! Rodzice Mikołaja, Gosia i Szymon

27 551 zł
Jan Sulkiewicz
Jan Sulkiewicz , 4 latka

Nieuleczalna choroba małego Jasia... Walczmy o niego razem!

Jasiu jest wesołym, pogodnym 3-latkiem, który cierpi na dystrofię mięśniową Duchenne'a. Ta straszna choroba kawałek po kawałku zabiera nam naszego synka… Z całego serca prosimy o pomoc! Schorzenie jest bardzo rzadkie i prowadzi do postępującego i nieodwracalnego zaniku mięśni… Do kardiomiopatii i niewydolności oddechowej! Nie da się go wyleczyć!  Tak bardzo boimy się o naszego synka. U chłopców między 8 a 14 rokiem życia dochodzi do utraty zdolności samodzielnego poruszania się. Śmiertelność choroby w młodym wieku jest niestety wysoka… W celu opóźnienia choroby Jaś jest systematycznie rehabilitowany. Wszystko po to, aby zapobiegać powstawaniu przykurczów stawowo-mięśniowych, deformacji kręgosłupa. Nasz kochany synek będzie musiał być wspomagany sterydami, które będziemy sprowadzać dla niego z Niemiec. Mają one najmniejsze skutki uboczne. Jasiowi będą potrzebne również ortezy. Musimy być pod stałą opieką wielu specjalistów m.in. neurologa, kardiologa, pulmonologa, ortopedy, okulisty, logopedy, psychologa oraz rehabilitanta. Czasami są to lekarze z zagranicy. Niestety wiąże się to z dużym nakładem finansowym… Mamy nadzieję, że te wszystkie działania i pomoc wielu specjalistów pomoże Jasiowi utrzymać jak najdłużej sprawność ruchową. Zyskać czas i nadzieję na wynalezienie leku na tę straszną chorobę. Wierzymy, że będziecie z nami i pomożecie Jasiowi w tej trudnej walce! Rodzice ➡️ Facebook ➡️ Instagram

27 023 zł
Sylwia Stankiewicz
Sylwia Stankiewicz , 4 latka

Zbyt mała na tak wiele cierpienia... Wciąż pomagamy Sylwii❗️

Bardzo chciałabym zabrać to cierpienie! Sprawić, że moje dziecko już nigdy nie będzie musiało zmagać się z bólem, ograniczeniami i dezorientacją po zbyt długim pobycie w szpitalu. Chcę, żeby jej dom był obok nas, nie na kolejnym oddziale, gdzie lekarze będą walczyć o jej przyszłość…  Macierzyństwo wyobrażałam sobie jako niekończącą się przygodę i coś, co będzie mnie zaskakiwało niemalże każdego dnia. Niestety, nawet w najgorszych scenariuszach nie byłam w stanie przewidzieć tego, że tym zaskoczeniem będą diagnozy i cierpienie, które zdominuje codzienność mojej córeczki. To przerażające patrzeć na ból własnego dziecka. Czasem, kiedy ona płacze, po moich policzkach również płyną łzy bezsilności, przerażenia…  Przeprowadzone badania wykazały, że pomiędzy półkulami mózgu mojej córeczki - znajdują się torbiele. Dodatkowo lekarze stwierdzili nieprawidłowo wykształconą gałkę oczną oraz obustronny rozszczep wargi i podniebienia. Z ogromnym strachem rozmawiałam z lekarzami w obawie, że przekażą mi kolejne złe informacje… Dzisiaj Sylwia jest dzieckiem leżącym. Nie siedzi, leżąc na boku, zdarza jej się przekręcić na plecy albo na brzuch. Nie łapie zabawek, nie trzyma ich i nie utrzymuje kontaktu wzrokowego. Reaguje na dźwięki otoczenia, ale nie mówi. Widoczna asymetria ciała Sylwusi jest wynikiem skoliozy i rotacji kręgów. Minęły lata walki i moja córeczka jest po 3. operacjach. A to nie koniec, bo czeka ją jeszcze kilka m.in. na przegrodę nosową i przeszczep kości. Walka z przeciwnościami losu i paraliżującymi ograniczeniami to jedno. Jest jednak druga strona medalu: konsultacje medyczne, stała opieka specjalistów, zakup leków to wydatki, które zdają się wciąż nie mieć końca.  Dotychczasowe wsparcie, które otrzymaliśmy, było nieocenione w leczeniu Sylwii, ale tak walka się nie kończy. Przed nami jeszcze wiele trudności i wciąż boimy się, że niebawem staniemy przed bardzo trudnym wyborem – pomiędzy tym, co możemy zapewnić naszej córeczce, a z czego zwyczajnie musimy zrezygnować ze względu na brak środków.  Zmierzenie się z chorobą dziecka jest potwornie trudne. Dzięki Wam udało nam się zebrać środki i w tym przerażającym, ciemnym tunelu choroby rozbłysło światełko nadziei. Dziś znów prosimy Was o iskierkę, która wskaże nam drogę ku zdrowiu naszej Sylwii. Rodzice  

26 797,00 zł ( 83,96% )
Brakuje: 5 118,00 zł
Bogdan Panek
Bogdan Panek , 54 lata

Jedna chwila zmieniła życie w walkę i ból! Pomóż Bogdanowi!

Do początku lipca prowadziliśmy z mężem szczęśliwe życie. Jeden telefon zmienił wszystko. Dowiedziałam się, że mąż trafił do szpitala, ponieważ doszło do tragedii – upadku z drabiny. Po przyjeździe do szpitala okazało się, że wypadek Bogdana był tak poważny, że lekarze nie dawali mu na przeżycie więcej niż 72 godziny… Męża wprowadzono w śpiączkę farmakologiczną i poddano bardzo ciężkiej operacji odbarczania krwiaków w mózgu i móżdżku. Tak naprawdę, pomimo upadku z niewielkiej wysokości, dostałyśmy informację, że Bogdan przy tak poważnym urazie powinien zginąć na miejscu. Najtragiczniejszym momentem dla nas była chwila, w której lekarze powiedzieli nam, abyśmy się z nim pożegnały, bo nie dają mu szans na przeżycie!  Wówczas dominował w nas lęk, strach, niesamowity ból i tysiące pytań! Dlaczego taka tragedia spotkała właśnie naszą rodzinę? Dlaczego my? Dlaczego tak się stało? Do tej pory się nad tym zastanawiamy, jednocześnie dziękując Bogu za to, że dał Bogdanowi szansę na walkę. Mijały godziny, mąż walczył, a my razem z nim. Byłyśmy przy nim w każdej możliwej chwili. Nasza wiara była i jest tak silna, że nie dopuszczałyśmy do siebie żadnej złej myśli, mimo, że codziennie dostawałyśmy informacje, że stan męża jest  ciężki, a zagrożenie życia nie ustawało.  Po kilku dniach walki mąż zaczął oddychać bez respiratora, jednak to nie trwało długo. Niestety, doszło do kontaktu z bakterią – gronkowcem… Po kilku dniach z następną, szpitalną bakterią, która okazała się bardzo groźnym zapaleniem płuc, co uniemożliwiło samodzielne oddychanie Bogdana i z powrotem konieczne było uruchomienie respiratora.  Lekarze nie dawali mu żadnych szans, a jednak mąż częściowo się wybudził! Reaguje na dotyk, ból i otwiera oczy. Największym problemem jest to, że ciągle nie jest w stanie oddychać sam... Po przebytym zapaleniu płuc zbiera mu się tam wydzielina. Przez to narażony jest na kolejne powikłania w postaci np. zapalenia płuc. Chcąc pomóc mężowi powoli wracać do zdrowia musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy! Aby dać mu szansę na życie, musimy oddać go w ręce najlepszych specjalistów, którzy wiedzą jak postawić go na nogi, a co najważniejsze, nauczyć go samodzielnego oddechu. Do tego potrzebna jest rehabilitacja oddechowa i ogólnousprawniająca. Niestety taka rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku jest bardzo kosztowna. Z tego powodu zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc dla Bogdana. On się nie poddał, więc my też nie możemy się poddać!  Żona Joanna z córkami

25 002,00 zł ( 23,5% )
Brakuje: 81 381,00 zł
Oliwia Opolska
3 dni do końca
Oliwia Opolska , 5 lat

Walczymy każdego dnia! Przyszłość Oliwki na wagę złota!

Nasza wdzięczność jest nie do opisania! To dzięki Wam Oliwka tak wspaniale się rozwija. Lekarze nie dawali szans, jednak jej waleczność połączona z Waszymi ogromnymi sercami sprawiła cud! Obecnie nasza waleczna córeczka chodzi, robi gigantyczne postępy w zakresie motoryki dużej i małej. Wchodzi, schodzi ze schodów, a nawet skacze! Samodzielnie je, poznawczo również poczyniła ogromne postępy. Ostatni nawet powiedziała „mam", patrząc na mamę! To pierwszy krok do pełnych wyrazów! Stymulacje mózgu, turnusy rehabilitacyjne, zajęcia z logopedą mają ogromny wpływ i to wszystko procentuje. Chcemy kuć żelazo, póki gorące, póki mózg jest plastyczny. To teraz jest czas, który musimy wykorzystać w DWUSTU PROCENTACH! Oliwia potrzebuje stymulacji i terapii przez cały rok, co jest wyjątkowo kosztowne. Motywują nas widoczne gołym okiem postępy. W dalszej perspektywie przyjdzie czas na kolejne działania rehabilitacyjne i leczenie, które pomogą Oliwce łatwiej żyć! Dlatego też zwracamy się do Was, ludzi o dobrych sercach, o wsparcie nas w walce o zdrowie Oliwii. Nasza historia:  Gdy Oliwia się urodziła, nic nie wskazywało na to, że mogą pojawić się jakiekolwiek problemy zdrowotne. Gdy skończyła roczek, zaczęła się nasza walka z czasem, walka o zdrowie... Opóźnienie psychoruchowe Oliwki zaczęło nas niepokoić, przez co rozpoczęliśmy czasochłonny i żmudny proces diagnostyczny z jednoczesnym intensywnym wspomaganiem jej rozwoju. Dnia 24.10.2021 roku otrzymaliśmy druzgocącą diagnozę - ultrarzadka wada genetyczna CASK. Choroba jest nieuleczalna, nie istnieje żadna farmakologia, która mogłaby poprawić funkcjonowanie Oliwii. Zgodnie z najnowszymi badaniami wyłącznie intensywna stymulacja i rehabilitacja mogą poprawić jej funkcjonowanie psychoruchowe... Wyłącznie intensywna i kosztowna rehabilitacja może sprawić, że Oliwia dorówna rówieśnikom i kiedyś usłyszymy najpiękniejsze słowa: MAMA i TATA. Bardzo trudno jest nam prosić o pomoc, lecz chęć pomocy naszemu dziecku i ogromna determinacja jest silniejsza niż jakakolwiek duma!  Rodzice Oliwki Kwota zbiórki jest szacunkowa.    

24 468 zł
Justyna Wilk
Justyna Wilk , 32 lata

Straciłam nogę, ale nie stracę woli walki! Pomocy!

Jestem mamą dwójki wspaniałych dzieci. To moje największe skarby, którym uchyliłabym nieba. Niestety, od 6 lat walczę z okrutnymi chorobami. Chorobami, w wyniku których straciłam nogę…  Moja nierówna walka zaczęła się w 2018 roku. Kiedy byłam w 17. tygodniu ciąży, trafiłam do szpitala. Lekarze zdiagnozowali małopłytkowość, a potem skrzepy we krwi. Straszono mnie, że nie przetrwam ciąży, ale się nie poddałam! Urodziłam zdrową córeczkę. Niestety, moja choroba się nasilała. Pojawiły się też kolejne diagnozy i leczenie. Łącznie przeszłam ponad 30 zabiegów, ale nogi nie udało się uratować. Lekarze podjęli decyzję o amputacji. Nie mogłam w to uwierzyć! Byłam już mamą, bałam się, że nie poradzę sobie w opiece nad dziećmi, ale wiedziałam, że nie mogę się poddać! Od lipca 2024 roku poruszam się na wózku inwalidzkim. Codzienne funkcjonowanie sprawia mi wiele trudności, nie jestem w stanie wykonywać nawet najprostszych czynności. Na szczęście mam wspaniałe dzieci, dwa skarby, które bardzo mnie wspierają. Szczególnie starszy synek – dzięki niemu mogę przejechać kilometr do sklepu… Walka o sprawność jest bardzo trudna. Moim jedynym ratunkiem są proteza i nowy wózek, ale ich koszt przewyższa moje możliwości. Mimo to wiem, że nie mogę się poddać! Chcę zapewnić moim dzieciom jak najlepszą opiekę, ale by to zrobić, najpierw muszę zadbać o swoje zdrowie.  Bardzo proszę o Wasze wsparcie, bo tylko dzięki niemu będę mogła walczyć dalej. Straciłam już nogę, ale nie chcę stracić woli walki...  Justyna 🎥 Reportaż o Justynie

23 645,00 zł ( 55,56% )
Brakuje: 18 909,00 zł
Krzysztof Suwada
Krzysztof Suwada , 54 lata

Pomóż mi odzyskać władzę w nogach!

Wydawało się, że nic nie zapowiada zbliżających się problemów zdrowotnych… Od jakiegoś czasu bolała mnie noga, jednak nie wyglądało to na nic poważnego. Sprawność fizyczna zawsze była dla mnie bardzo ważna – jestem pracownikiem budowlanym. To był szok, gdy w grudniu zeszłego roku w pewnej chwili zupełnie straciłem władzę w nogach! Po świętach trafiłem do szpitala, gdzie okazało się, że nerw w kręgosłupie przyblokował możliwość poruszania obiema nogami. Miałem nadzieję, że szybko odzyskam zdolność chodzenia, jednak okazało się, że będę musiał przejść operację! Miałem wiele obaw, ale lekarze przekonywali, że to jedyny ratunek... Na początku stycznia przeszedłem więc skomplikowaną operację kręgosłupa. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem! Operacja udała się połowicznie – dzięki niej poruszam obecnie lewą nogą, jednak prawa w znikomy sposób reaguje na bodźce. Specjaliści są zdania, że mam szansę na odzyskanie władzy w nogach, jednak będzie to wymagać czasu i przede wszystkim intensywnej rehabilitacji! Obecnie jestem uwiązany do wózka – nie mogę pracować ani w pełni samodzielnie funkcjonować! Niestety, bez kosztownych i długotrwałych wysiłków nie ma możliwości, żeby władza w kończynach wróciła samoistnie.  W przywróceniu sprawności na pewno pomógłby mi turnus rehabilitacyjny, jednak jego koszt jest bardzo duży… Zdecydowałem się więc poprosić o Waszą pomoc! Każda złotówka to cegiełka dołożona do kolejnej godziny rehabilitacji. Poprzez darowiznę możecie podarować mi samodzielność!  Krzysztof

21 722,00 zł ( 17,04% )
Brakuje: 105 725,00 zł
Basia Bagorro
Basia Bagorro , 23 lata

Proszę, pomóż mi żyć bez bólu❗️

Basia przez 19 miesięcy była zdrowym, prawidłowo rozwijającym się dzieckiem. Chodziła, zaczynała mówić, z radością odkrywała świat, który stał przed nią otworem. Jak widać na zdjęciu poniżej, była radosną dziewczynką, której uśmiech nie schodził z twarzy. Niestety na załączonym kolażu widać również, jak brutalnie odmieniło się nasze życie…  15 kwietnia 2003 roku skończyło się radosne i beztroskie dzieciństwo Basi. Na skutek tragicznego wypadku doznała uszkodzeń mózgowo – czaszkowych, których następstwem była śpiączka, obrzęk mózgu i niedotlenienie. Konsekwencją tego wypadku jest również spastyczny niedowład 4-kończynowy... Basia przestała chodzić i mówić – straciła wszystko, co już potrafiła. Naszym domem stały się szpitale i ośrodki rehabilitacyjne. Zamiast radości — wiele bólu i łez, zamiast wakacji — kolejny turnus rehabilitacyjny. Wielokrotnie (niestety bez efektu) miała podawany lek, który miał zmniejszyć jej napięcie mięśniowe. Przeszła bardzo wiele... Mimo wszystko Basia, gdy tylko nie odczuwa bólu, jest bardzo pogodna. Bardzo chętnie chodziła do szkoły specjalnej, gdzie uczyła się komunikacji alternatywnej umożliwiającej jej kontakt pozawerbalny z otoczeniem. Niestety w 2015 roku wszystko ponownie legło w gruzach… Stan Basi bardzo się pogorszył – doszło do zwichnięcia stawu biodrowego. Z powodu ogromnego bólu przestała chodzić do szkoły i siedzieć. Od grudnia 2015 roku do kwietnia 2017 roku przeszła 7 operacji... Niestety kilka miesięcy spędzone w łóżku bez rehabilitacji z ciągłym bólem doprowadziły do znacznej skoliozy. Ucisk na nerwy powodował ból i konieczna była kolejna operacja, tym razem kręgosłupa. Dzięki Waszej pomocy udało się uzbierać niewyobrażalną kwotę, która pozwoliła na przeprowadzenie operacji! Jesteście wspaniali, dziękuję to za mało… Wciąż jednak potrzebna jest Wasza pomoc! Po długich miesiącach w szpitalach i prawie 2-letniej przerwie, we wrześniu 2017 roku Basia wróciła do szkoły, a na jej twarzy znów zawitał uśmiech. Mogłyśmy wyjść z domu na spacer, na zakupy, do kina, do znajomych... Niestety pandemia pozbawiła Basię dostępu do rehabilitacji, co pogorszyło jej stan, zwiększając przykurcze i deformacje kostne. Przed Basią ciężka rehabilitacja – jedyna droga, aby jej stan się nie pogarszał. Niestety roczny koszt opiewa na kwotę 100 TYSIĘCY ZŁOTYCH! Tak bardzo chciałabym pozbawić ją cierpienia, niestety sama nie dam rady. Nie cofnę tego, co się stało, ale mogę starać się robić wszystko, by stan mojej Basi się nie pogarszał. Marzę o szczęśliwym życiu dla córki, pomożesz mi to zapewnić? Już raz otworzyliście dla nas serca, błagam – nie zamykajcie ich. Mama Basi Facebook Basi 🩵

21 722,00 zł ( 20,41% )
Brakuje: 84 661,00 zł