Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adrianna Warwas
Pilne!
Adrianna Warwas , 51 lat

Nierefundowane lekarstwo uratuje życie Adrianny. Jego koszt ścina z nóg!

Mam na imię Adrianna i walczę ze złośliwym nowotworem piersi. Wygrałam już wiele bitw o moje zdrowie. Do tej ostatecznej muszę użyć broni, która jest poza moim zasięgiem finansowym. Bardzo chcę żyć! Proszę o pomoc w opłaceniu nierefundowanego leczenia, które pomoże mi uniknąć kolejnych przerzutów. Diagnozę usłyszałam w lipcu 2023 roku — nowotwór piersi Z PRZERZUTAMI do węzłów chłonnych. Ciężko było mi w to uwierzyć. Regularnie się badałam, zaledwie 5 tygodni wcześniej przeszłam mammografię, która nie wykazała żadnych zmian! Natomiast badania histopatologiczne i PET pozwoliły wykryć aż 7 ognisk choroby!  Rozpoczęłam nierówną walkę o życie. Przeszłam cztery czerwone chemie, które wykończyły mój organizm… Z kolejnego, planowanego cyklu, już lżejszą chemią, mogłam przyjąć tylko 3 wlewy z 12. Przez 13 tygodni regularnie dojeżdżałam do szpitala, gdzie po zrobieniu niezbędnych badań, odsyłano mnie z kwitkiem. Jest Pani za słaba. Wątroba tego nie wytrzyma – ciężko było zagłuszyć najczarniejsze myśli, gdy za każdym razem słyszałam, że nie mam sił, by walczyć… Lekarze zadecydowali o operacji. Przez trudne umiejscowienie guza nie można było uniknąć radykalnej mastektomii z wycięciem węzłów chłonnych. Niestety, to nie koniec. Przede mną niezwykle trudny okres, w którym wszystko toczyć będzie się wokół najtrudniejszego dla pacjentów onkologicznych słowa: WZNOWY. Mam jednak ogromną szansę, by przeżyć jeszcze wiele lat. Należę do grupy pacjentek, których raka da się całkowicie wyeliminować. Niestety, program, który pozwalał na przyjmowanie lekarstwa w ramach funduszu zdrowia, skończył się. Muszę zatem przez 2 lata samodzielnie wykupować lekarstwo, które ratuje życie. Jego koszt powala… Z serca proszę o Waszą pomoc. Na myśl, że zostawię mojego wspaniałego męża oraz kochane dzieci, pęka mi serce. Chciałabym jeszcze kiedyś wsiąść na rower, zająć się moim ogrodem i mieć siły, by żyć aktywnie, jak wcześniej. Teraz jednak chciałabym PO PROSTU ŻYĆ. Adrianna

80 090,00 zł ( 52,28% )
Brakuje: 73 102,00 zł
Rita Kawiorska
Rita Kawiorska , 3 miesiące

Rita urodziła się z połową serduszka❗️ RATUNKU❗️

O tym, że w malutkiej klatce piersiowej Rity bije tylko pół serduszka, usłyszeliśmy w 16. tygodniu ciąży. Już wtedy wiedzieliśmy, że przed nami długa i trudna walka o życie i zdrowie córeczki. Wiedzieliśmy też coś znacznie ważniejszego – że walczyć będziemy z całych sił i do samego końca! Nasza kochana Rita przyszła na świat z połową serduszka, czyli nieuleczalną i krytyczną wadą serca – HLHS. Tuż po narodzeniu, z powodu niewydolności oddechowej i bezdechów, córeczka trafiła pod tlen oraz przyjęła liczne, silne leki stymulujące pracę serduszka i płuc. Mimo to stan Rity nadal się pogarszał! Już po kilku godzinach od urodzenia, karetką na sygnałach, przewieziono ją na Oddział Intensywnej Terapii w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Jedyną szansą na ratunek Rity okazała się KRYTYCZNIE PILNA operacja serduszka. Jednak zbyt duży napływ krwi do płuc, a zbyt mały do krwioobiegu, zadecydował, że jej klatkę trzeba było otworzyć aż dwa razy! W siódmej dobie życia nasza kruszynka przeszła założenie bandigów na tętnice płucne, w celu ich zwężenia. Tydzień później odbyła się kolejna, wielogodzinna operacja na otwartym sercu metodą Norwooda. Lekarze wprowadzili Ritę w stan głębokiej hipotermii i podłączyli sztuczne płuco-serce. Robili wszystko, by małe serduszko naszej córeczki mogło dalej bić…   Po operacji Rita nie została zszyta, aby w razie komplikacji mieć bezpośredni szybki dostęp do serduszka. Przez dwie kolejne doby leżała uśpiona z otwartą klatką piersiową i widocznym bijącym serduszkiem… W okolice serca wszyto specjalne elektrody na wypadek potrzeby reanimacji. Przez kolejne dwa tygodnie Rita, z powodu niewydolności pracy serca  i płuc, była w stanie śpiączki farmakologicznej. Jedynie silne leki oraz respirator utrzymywały ją przy życiu… Gdyby nie nieskończona miłość i wiara w siłę naszej córeczki, nie wiemy, jak przetrwalibyśmy te chwile… Z czasem Rita podjęła samodzielne oddychanie i została przeniesiona na oddział kardiochirurgii i kardiologii, jednak TO DOPIERO POCZĄTEK WALKI O JEJ ŻYCIE! Już za kilka miesięcy i w kolejnych latach czekają ją kolejne, skomplikowane operacje serduszka, które stopniowo zmienią jej serce w jednokomorowe, a układ krążenia z ósemkowego w okrężny. Z racji, że serce jednokomorowe zużywa się dużo szybciej, w przyszłości Rita może potrzebować również przeszczepu serca! Wiele z najnowocześniejszych i najskuteczniejszych zabiegów i metod leczenia dostępnych jest tylko za granicą, co znacznie podnosi koszty ratowania córeczki. W walce z chorobą serduszka Rita będzie wymagała także skomplikowanych zabiegów, silnych leków, intensywnej rehabilitacji oraz zakupu specjalistycznych urządzeń medycznych wspomagających i monitorujących funkcje życiowe. Jednocześnie, z powodu porażenia nerwów krtani podczas operacji oraz długiej intubacji Rita całkowicie straciła głos i wymaga leczenia neurologopedycznego i laryngologicznego. To wszystko wiąże się z ogromnymi kosztami, z którymi będziemy mierzyć się jeszcze przez wiele lat życia naszej córeczki! Rita jest naszym największym darem – prawdziwą perełką! Jesteśmy dumni, że jesteśmy jej rodzicami! Jesteśmy wdzięczni za każdy dzień  i za każdą wspólną chwilę. Mamy nadzieję, że córeczka będzie miała szansę, by tak jak my cieszyć się życiem. Dlatego prosimy – zróbmy wszystko, aby uratować serduszko Rity! Dziękujemy za Wasze wsparcie! Ola i Tomek, rodzice

206 672 zł
Sara Fodrowska
Pilne!
Sara Fodrowska , 28 lat

"Chcę walczyć z nowotworem, nie chcę umierać..." – Ratuj Sarę❗️

To miały być niegroźne torbiele – tak przez pół roku byłam zbywana przez kolejnych lekarzy. Ale ciągle był ból i inne dolegliwości, przez które nawet myślałam, że jestem w ciąży. Niestety – zamiast nowego życia, okazało się, że moje życie jest zagrożone! Złośliwy nowotwór jajnika. Wyrok – właśnie dowiedziałam się, że w Polsce wyczerpali już wszystkie możliwości leczenia, a guzy rosną… Moją ostatnią nadzieją jest niezwykle drogie leczenie zagraniczne. I Wasze wsparcie, bym mogła je podjąć…  Byłam za młoda, by lekarze od razu podejrzewali najgorsze. Może gdybym nie straciła pół roku, gdyby diagnoza została postawiona szybciej, a leczenie szybciej się rozpoczęło – dziś byłoby inaczej. Ale nie mogę teraz gdybać… Patrzę, jak jest teraz – a moja sytuacja jest bardzo ciężka. Staram się nie załamywać, żyć normalnie – jak tylko potrafię. I czekać, wierzyć w cud – w skuteczne leczenie za granicą. To moja ostatnia nadzieja.  Gdy pojechałam na pierwszą operację – wtedy sądziłam, że wycięcia torbieli laparoskopowo, bardzo się bałam. Narkozy, tego jak ją zniosę, bólu po zabiegu. Ale gdy się obudziłam i na brzuchu zamiast 3 małych plasterków zobaczyłam ogromny, po rozcięciu całego brzucha, byłam przerażona… Bolało przy każdym ruchu. Najgorsze jest to, że nikt nie chciał mi nic powiedzieć. Ale w końcu się dowiedziałam… Gdy lekarze otworzyli mnie na stole operacyjnym, zamiast torbieli zobaczyli… guza nowotworowego! Obudziłam się bez całego prawego jajnika, a wkrótce dostałam diagnozę – złośliwy nowotwór jajnika w IV stadium, z odległymi przerzutami! Wtedy się załamałam. Płakałam i nie mogłam uwierzyć… Miałam i wciąż mam wsparcie rodziny i partnera. Nie pozwolili mi się poddać, więc walczyłam. I wciąż walczę.  Przeszłam najróżniejsze chemie, łącznie 4 operacje, w tym wycięcia 2. jajnika i całej macicy. Wypadły mi włosy i wiedziałam, że nigdy nie będę mogła mieć dzieci. Byłam bardzo słaba… W pewnym momencie leżąca, w ciężkim stanie… Szpital w Bydgoszczy w 2020 roku się poddał – nic więcej nie mogli dla mnie zrobić. Uratowała mnie wtedy pani profesor ze szpitala w Gdańsku. Wyłonili mi wtedy stomię. Przez 4 lata walki z rakiem więcej było ciężkich chwil, informacji o nowych przerzutach, o kolejnych zawiedzionych nadziejach, niż tych podnoszących na duchu. Jednak w 2022 roku, w Boże Narodzenie, dowiedziałam się, że jest remisja!  Moje szczęście trwało jednak tylko 7 miesięcy… W końcu markery nowotworowe zaczęły się podnosić, a badanie PET wykazało aktywne przerzuty na węzłach chłonnych…  Kolejne leczenie, kolejny brak rezultatów i możliwości operacji… Cudem w Białymstoku znaleźliśmy lekarza, który w 2023 roku przeprowadził na mnie bardzo ciężką, 10-godzinną operację. Udało się – wyciął wszystkie zmiany, a wraz z nimi cześć przepony, wszczepy w otrzewnej, esicę, odbytnicę, 15 cm jelita grubego, 5-centymetrową zmianę przy ujściu pochwy. Wyłonił także kolostomię końcową.  Miałam nadzieję na chwilę odpoczynku, na nacieszenie się wygraną – choć bardzo ciężką – bitwą z nowotworem. Niestety… Guzy odrosły bardzo szybko i pojawiły się nowe – w płucach i otrzewnej. To oznacza jedno – koniec pomysłów na skuteczne leczenie… Moi lekarze walczą, widząc mój stan i wolę życia. Gdybym była leżąca, już by się poddali. A tak podają mi chemię eksperymentalną (teraz zazwyczaj podawaną mężczyznom na nowotwór jąder), starają się dowiadywać o badaniach klinicznych. Nie ukrywają jednak, że leczenie się wyczerpało i nie ma wielkich nadziei już w Polsce… Razem z rodziną zaczęliśmy szukać innych możliwości za granicą. Jesteśmy w kontakcie z kliniką w Izraelu, która osiąga rewelacyjne na światową skalę efekty w leczeniu nowotworu jajnika. Niestety, koszt leczenia zwala z nóg, ale to moja ostatnia szansa na życie, innej już nie mam. Jako że nie mam czasu do stracenia – bo ja nie mam czasu – już teraz z całego serca proszę Was o pomoc. Ja nie poddaję się, choć coraz ciężej mi się oddycha, coraz szybciej się męczę… Patrzę jednak w lustro, na moją głowę już z odrośniętymi włosami i nie chcę uwierzyć w to, że przegrywam, że moje życie się kończy! Miałam pecha, zachorowałam w bardzo młodym wieku, a nie jestem obciążona genetycznie. Teraz wiem, że choroba może spotkać każdego. A bez pomocy i wsparcia bardzo trudno z nią wygrać… Chcę walczyć. Proszę Was – pomóżcie mi. Sara  

449 493,00 zł ( 28,16% )
Brakuje: 1 146 252,00 zł
Dominik Woźniak
Dominik Woźniak , 7 lat

Odnalazł rodziców i bezwarunkową miłość! Bez pomocy czeka go amputacja!

Adoptowaliśmy Dominisia kiedy miał 2,5 roku, groziły mu wówczas amputacja nóżki oraz pobyt w domu dziecka. Od dwóch lat tworzymy rodzinę, pokochaliśmy synka bezgranicznie, mimo że nasza droga jest trudna, kręta, pełna wyzwań, zmartwień, jest również po brzegi wypełniona miłością do ukochanego dziecka. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby trauma, której zaznał Dominiś w pierwszym okresie swojego życia odeszła w niepamięć. Pragniemy dla synka normalnego, beztroskiego życia pełnego miłości i szczęścia. W trudnych chwilach mamy siebie. Razem walczymy o pełną sprawność naszego dziecka. Nasz synek ma obecnie 4,5 roku, jego lewa nóżka jest krótsza aż o 18 cm! Dominiś przeszedł już dwie bardzo kosztowne i skomplikowane operacje. Dzięki Waszej pomocy, wsparciu finansowemu udało się wykonać rekonstrukcję wszystkich 3 stawów, a pod koniec lipca 2021 roku odbyła się operacja instalacji aparatu zewnętrznego, który służy do wydłużania kości. Jesteśmy w trakcie bardzo bolesnego etapu leczenia, który będzie trwał ponad pół roku, a spodziewany efekt to wydłużenie nóżki o 10 cm. To niestety nie jest koniec. Za niespełna pół roku Dominiczka czeka operacja usunięcia aparatu, będą wówczas potrzebne rehabilitacje i za jakiś czas kolejne operacje wydłużania kości. Dlatego ponownie prosimy wszystkich ludzi o wielkim sercu o pomoc w naszej ciężkiej walce o zdrową nóżkę dla naszego synka. Ratunek przed kalectwem jest niesamowicie kosztowny, szacowany koszt kolejnej operacji to ok.400 tys. zł Bez Waszej pomocy Dominiś nie ma żadnych szans! Za każdą pomoc z całego serca dziękujemy. Rodzice Dominiczka   –––––––––––––– Wspieraj Dominika na AUKCJACH –> KLIK

210 965,00 zł ( 63,33% )
Brakuje: 122 122,00 zł
Mikołaj Piasta
Mikołaj Piasta , 7 lat

Dobra przyszłość zaczyna się już dziś! Pomóż!

Nie było i do tej pory nie jest łatwo pogodzić się z diagnozą. Gdybym tylko mogła cofnąć czas, zrobić cokolwiek, co sprawi, że Mikołaj urodzi się zdrowy, bez wahania zrobiłabym to. Wiem jednak, że taki cud sam się nie wydarzy, mimo to wierzę, że przyszłość mojego synka może być dobra, jeśli tylko zdecydujesz się nam pomóc... Mikołaj urodził się z obniżonym napięciem mięśniowym, dodatkowo zmaga się z autyzmem. Wierzę, że ze wszystkim jesteśmy w stanie sobie poradzić, jeśli tylko zechcesz nam pomóc... Mikołaj może stawić czoła autyzmowi, spróbować go przechytrzyć, jeśli tylko otwarte, dobre serca zdecydują się nas wesprzeć. To o tę pomoc proszę, pomoc, które może sprawić, że przyszłość Mikołaja będzie po prostu lepsza.   Dorota, mama Mikołaja

6 901 zł
Justyna Wachulak
Pilne!
Justyna Wachulak , 47 lat

Mama trójki dzieci walczy z CZERNIAKIEM❗️Potrzebna pilna pomoc❗️

Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie – w 2020 roku. Wtedy jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy, że czeka nas tak trudna i wymagająca walka o życie ukochanej mamy. Najważniejsza kobieta w naszym życiu walczy z czerniakiem, a my zrobimy wszystko, żeby ją uratować. Prosimy o pomoc… W listopadzie 2020 roku mama wyczuła na z tyłu głowy pieprzyk, który w bardzo szybki tempie się powiększał. Krótka fryzura, którą wówczas nosiła, pozwoliła nam na szybką reakcję i skonsultowanie sprawy ze specjalistą. Nie minęło zbyt dużo czasu i mama była już umówiona na zabieg usunięcia zmiany. Jest pielęgniarką, uwielbia swoją pracę i jak nikt inny wie, jak cenne jest życie… Próbka natychmiast została wysłana do badań. Staraliśmy się być dobrej myśli, ale wyniki sprawiły, że nasz świat runął. Okazało się, że mama choruje na czerniaka… Konieczne było usunięcie również węzła chłonnego szyjnego, ponieważ choroba dała już przerzut! Mama poddała się też leczeniu uzupełniającemu — immunoterapii, które zostało zakończone w marcu 2022 roku. Niestety remisja nie trwała długo… Naszą radość przerwała informacja o zdiagnozowaniu kolejnej zmiany czerniakowej… Ponownie wdrożono immunoterapię, ale leczenie nie przyniosło zamierzonych efektów. Lekarze zadecydowali o rozpoczęciu radioterapii… Niestety choroba nie odpuszczała! W lutym tego roku mama rozpoczęła chemioterapię, która początkowo działała. Potwór odpuścił, ale niestety – nie na długo… Po krótkim czasie lekarz prowadzący przekazał nam najgorszą wiadomość w naszym życiu: w Polsce dla naszej mamy nie ma już leczenia… Musimy szukać ratunku za granicą! W Izraelu jest klinika, w której lekarze dają naszej mamie szansę na życie. Niestety koszty leczenia są ogromne… Nie jesteśmy w stanie zdobyć ich sami… Mama opiekuje się trójką dzieci, mną, moim młodszym bratem i siostrą. Od zawsze pomagała innym – teraz sama bardzo potrzebuje wsparcia… Jej największym marzeniem jest dożyć 18. urodzin mojej siostry, która dziś ma 15 lat… Wierzymy, że ma przed sobą jeszcze o wiele więcej czasu! Wierzymy, że wspólnie czeka nas jeszcze mnóstwo pięknych chwil… Nie możemy pozwolić, by choroba wygrała i odebrała nam ukochaną mamę! Bardzo prosimy o pomoc i wsparcie… Kwota, którą musimy uzbierać, jest poza naszym zasięgiem, ale zdrowie naszej mamy nie ma ceny… Prosimy, otwórzcie dla niej swoje serca! Z Wami nasza mama ma szansę wyzdrowieć! Dzieci Justyny ➡️ Instagram – walczymy dla Justyny 🩵 ➡️ Licytacje dla Justyny – razem wygrajmy życie 💪🏻 ➡️ Artykuł w TVN24 ➡️ Reportaż w Faktach TVN24  ➡️ Artykuł w TVN24 – Chorująca na czerniaka pani Justyna jedzie do Izraela🙏🏻

620 038,00 zł ( 80,85% )
Brakuje: 146 856,00 zł
Emilia Bołdyzer
Emilia Bołdyzer , 10 lat

Moją córeczkę pochłania ciemność❗️Mamy jedną szansę, by to zatrzymać❗️

Pochłania ją ciemność. Każdego dnia coraz gorzej widzi mamę, tatę, rodzeństwo. Kontury otaczającego świata są mniej wyraźne, coraz trudniej dostrzec jego piękno… Emilka traci wzrok. Jeszcze kilka lat temu nie było szansy, by zatrzymać ten okrutny proces – dziś jest nadzieja. Jest nią terapia genowa.  Pierwsze objawy zaczęłam zauważać u córeczki, gdy miała 4 miesiące. Nie wodziła wzrokiem za zabawkami, za rodzeństwem. Wydawało mi się, że niektórych rzeczy nie widzi. Pierwszy okulista, do którego trafiliśmy stwierdził wadę wzroku i zalecił okulary. Niestety, pomimo noszonych okularów, wciąż miałam wrażenie, że Emilka nie na wszystko reaguje, a zapalone ostre światło ją drażni.  Jeździliśmy od specjalisty do specjalisty, by dowiedzieć się więcej. Emilka rosła, a jej wada się pogłębiała. W ciągu kilku lat poszukiwań lekarze stwierdzili u córeczki zwyrodnienie barwnikowe, oczopląs, krótkowzroczność, ale dopiero wykonane rok temu badania genetyczne odkryły prawdziwy powód. Okazało się, że Emilia choruje na wrodzoną ślepotę Lebera. Pamiętam ten dzień. Siedziałam na kanapie trzymając w ręku wyniki badań. Płakałam, próbowałam złapać oddech. Emilka widziała, że coś jest nie tak. Podeszła do mnie i zapytała, co się stało. Potem płakałyśmy już razem. Ślepota Lebera to rzadka choroba genetyczna. Przez mutację w jednym genie moja córeczka traci wzrok, bo jej organizm nie koduje białka, które jest niezbędne, by widzieć. Kiedyś dla takich dzieci jak Emilka nie było ratunku. Do końca życia żyły w mroku, nie będąc w stanie podziwiać tego, jak piękny jest świat.  Wszystko zmieniło się, gdy wprowadzono terapię genową – ogromną szansę dla mojej córeczki. Polega ona na podaniu kopii brakującego genu zwierającego instrukcję inicjująca produkcję białek. W konsekwencji organizm Emilki zacząłby je produkować, a tym samym zatrzymalibyśmy proces utraty wzroku.  Niestety, nie jest ona refundowana. Za leczenie musimy zapłacić sami. Im szybciej Emilka przyjmie terapię genową, tym lepiej. Rozpoczęliśmy więc najważniejszy wyścig z czasem. Emilka bardzo chce widzieć. Gdy dowiedziała się, że jest lek, który może jej pomóc, popłakała się bez szczęścia.  Z całego serca prosimy o pomoc. Dzięki wsparciu szanse na to, że nasza córeczka, która jest niesamowicie otwartą i odważną dziewczynką będzie mogła zobaczyć otaczający nas świat, zdecydowanie wzrosną.  Walczymy o cud i wierzymy w cud i w to, że nasza córeczka nie straci świata, nie utonie w ciemności na zawsze… Rodzice Emilki ➡️ Pomóż Emilce Bołdyzer nie stracić wzroku – grupa na Facebooku 🎥 Reportaż o Emilce w KURIER OPOLSKI

395 559,00 zł ( 23,48% )
Brakuje: 1 288 934,00 zł
Michał Czarnecki
Michał Czarnecki , 13 lat

Wyniszcza go jego własny organizm! Pomóż zakończyć dramat Michała!

Problemy ze zdrowiem naszego syna sprawiły, że długo baliśmy się myśli o posiadaniu drugiego dziecka. Niewyobrażalne cierpienie Michałka, bezsilność, chwiejna nadzieja, że w końcu odkryjemy, co mu dolega, i za każdym razem brutalne zderzenie z twardą ścianą – to fundamenty naszego rodzicielstwa. Dziś jedna, jedyna przeszkoda stoi na drodze do uratowania naszego syna – pieniądze! Z całego serca błagamy Was o pomoc! Michał nadzwyczajnie dużo chorował. Prawie każda infekcja szybko przeradzała się w zapalenie oskrzeli lub płuc. Później przychodziła kolejna choroba. I tak bez końca… Mimo tego synek przez pierwszy rok życia rozwijał się dobrze – padły pierwsze słowa i kroki, z których tak bardzo się cieszyliśmy. B.ył kontaktowy i dużo rozumiał. W listopadzie 2012 roku drugi raz w swoim krótkim życiu musiał być hospitalizowany ze względu na poważną infekcję. Wtedy nasz świat zaczął się rozsypywać. Synek zapominał i tracił umiejętności. Nie potrafił już wskazać paluszkiem, gdzie jest mama albo tata. Przestał naśladować dźwięki, mówić i jeść. Przeszedł ogromny regres! Stał się bardzo pobudzony i agresywny! Życie naszej rodziny zmieniło się w horror! Rozpoczęliśmy poszukiwania chytrego, podstępnego potwora, który przez wiele lat ukrywał się przed nami, przyjmując różne maski i oszukując najlepszych specjalistów! Który porwał naszego synka… Odwiedziliśmy wiele gabinetów lekarskich. Wykonaliśmy szereg różnorakich badań, w tym kompleksowe badania genetyczne i metaboliczne. Usłyszeliśmy kilka diagnoz, a każda z nich rozrywała nasze serca na strzępy. Najpierw u Michała stwierdzono encefalopatię, a następnie autyzm atypowy. Choć za każdym razem wkładaliśmy całe swoje siły, by pomóc synowi, żadna terapia i leczenie nie przynosiły efektów… Martwiliśmy się, tym bardziej że po każdym najmniejszym przeziębieniu funkcjonowanie synka bardzo się pogarszało. Nie poddawaliśmy się jednak, aż wreszcie, po pełnym panelu badań, stanęliśmy twarzą w twarz z niezwykle brutalnym przeciwnikiem.  Dzisiaj wiemy, że Michał ma zespół PANS – autoimmunologiczne zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego. Naszemu dziecku wypowiedział wojnę jego własny organizm! Leczenie immunoglobulinami to ogromna i jedyna szansa, by wreszcie mógł żyć jak rówieśnicy. Niestety, w jego wypadku nie zostanie ono zrefundowane… Zdrowie naszego syna wyceniono na pół miliona złotych. Błagamy Was o pomoc! Jesteśmy normalną rodziną, nie mamy takich pieniędzy! Przez lata szukaliśmy właściwej diagnozy. Może gdyby udało się to wcześniej, Michał mógłby dziś chodzić do szkoły z innymi zdrowymi dziećmi! Prosimy, pomóżcie nam ułożyć ten ostatni element układanki… Monika i Darek, rodzice 👉🏼 Licytacje dla Michałka

120 455,00 zł ( 22,28% )
Brakuje: 420 024,00 zł
Dariusz Pawluś
Pilne!
8 dni do końca
Dariusz Pawluś , 47 lat

Rak żołądka to trudny przeciwnik! Pomóż mi wygrać walkę o życie!

W sierpniu 2023r. wykryto u mnie nowotwór żołądka, przeszedłem chemię przedoperacyjną, słabo na nią reagując. W lutym lekarze zadecydowali o całkowitej resekcji żołądka, po operacji zastosowano  radioterapię i chemioterapię. Wydałoby się, że jest ok, czułem się dobrze, lecz na  kontrolnym TK pojawiła się wznowa. Lekarze zaproponowali mi terapię Nivolumabem. Ponieważ nie minęło pół roku od mojego ostatniego leczenia, terapia ta nie podlega pod refundacje NFZ i muszę opłacać ją sam. Na obecną chwilę przyjmuję Nivolumab co dwa tygodnie wraz z chemią, cena jednej dawki to 9182,78 zł. Pomimo przeciwności staram się w miarę „normalnie” żyć, uwielbiam spędzać czas z najbliższymi. Dzieci i żona są dla mnie motorem napędowym i nadają sens mojemu życiu. Choroba pokrzyżowała moje plany i marzenia, wywróciła życie do góry nogami i zmieniła priorytety. Nie poddaję się, mam nadzieję, że czeka mnie jeszcze wiele pięknych chwil. Po prostu mam dla kogo i po co żyć. Dariusz

21 549,00 zł ( 9,17% )
Brakuje: 213 345,00 zł