Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Lena Wieruszewska
Pilne!
Lena Wieruszewska , 37 lat

PILNE! Rak rozsiewa się w kościach Leny! Pomóż mamie dwójki dzieci walczyć o życie!

Mam na imię Lena i jestem mamą dwóch najwspanialszych w świecie chłopców. W listopadzie 2022 roku wyczułam w mojej lewej piersi duże zgrubienie. Lekarze od samego początku nie mieli dla mnie dobrych informacji, a badania szybko potwierdziły złośliwy nowotwór... Ostatnie z nich wykryły przerzuty do kości...  RAK JEST WSZĘDZIE! Czuję, jak nieustannie rośnie i panoszy się w moim ciele… Boję się, że jest za silny, bym mogła z nim wygrać. Tak bardzo się boję… Jestem załamana. Myślałam, że jestem na końcu tej trudnej drogi. Przeszłam operację usunięcia guza, który okazał się ogromny! Trafiłam na wspaniałą panią doktor, dzięki której udało się uniknąć mastektomii. Skończyłam radioterapię i byłam w trakcie leczenia hormonami. Widziałam, że to wszystko jest trudne nie tylko dla mnie, ale i dla moich dzieci. Chciałam jak najszybciej odbudować nasz świat… Zależało mi na powrocie do pracy – przecież potrzebuję środków, by utrzymać rodzinę! Dom, praca, szkoła, lekcje – tak mijały nasze dni. Aż znów zaczęłam czuć się gorzej. Zaczęło się od bólu ręki, błędnej diagnozy, a w końcu skierowania na scyntygrafię kości. Zły los mnie nie opuszczał. Maszyna do wykonania badania w Poznaniu była zepsuta, musiałam szukać pomocy w innych miastach. I tak minął prawie miesiąc...  Wynik badania okazał się koszmarem każdego pacjenta onkologii: WZNOWA. Nowotwór rozsiał się do kości. To dlatego czuję ten wszechogarniający ból w żebrach, w biodrach, w plecach… Ból, który przykuwa do łóżka! Ból, który sprawia, że pragniesz zniknąć, byle już nie cierpieć! Przyjmuję bardzo silne lekarstwa. Szukam pomocy. Wyprzedaję wszystko, co ma jakąś wartość. BO CHCĘ ŻYĆ! Przede mną dalsza diagnostyka i bardzo drogie leczenie. Proszę, pomóżcie być mi silniejszą od nowotworu, który najprościej w świecie próbuje mnie zabić!  Lena

35 894 zł
Samuel Niedziałkowski
Samuel Niedziałkowski , 5 lat

Nie opuszczaj nas w walce o lepsze jutro Samuelka❗️POMÓŻ❗️

Nie każdy ma szczęście urodzić się silnym i zdrowym dzieckiem... Zwłaszcza wtedy, gdy tak, jak w przypadku Samuela, ciąża kończy się już w 24. tygodniu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że przedwczesny poród może doprowadzić do wielu powikłań, jednak nie byliśmy w stanie określić, z jakimi przeciwnościami losu będzie zmagał się Samuel... Nasz synek w chwili porodu był ważącą zaledwie 650 gramów i mierząca jedynie 28 centymetrów długości kruszynką. Mieścił się w dłoni. Jego rączki i nóżki wyglądały jak okruszki. Czas, który powinien spędzić pod sercem matki, Samuel spędził na walce o życie. Przez pięć miesięcy przebywał na oddziale intensywnej terapii, a gdy w końcu udało nam się wrócić do domu, razem z nami wróciła okrutna diagnoza, która na zawsze zmieniła nie tylko życie naszego syna, ale i całej rodziny…  Wiedzieliśmy już, że przez resztę życia synek będzie się zmagać z dziecięcym porażeniem mózgowym. Szukając informacji, na temat zaburzenia natknęliśmy się na mnóstwo wskazówek. Mogliśmy jedynie marzyć, by naszego maleństwa nie spotkała okrutna tragedia przykucia na zawsze do łóżka, czy wózka inwalidzkiego. Życie naszego dziecka to nieustanne rehabilitacje, ćwiczenia, leczenie, turnusy rehabilitacyjne, na które jeździmy kilka razy w roku. Dają najlepsze efekty. Dzięki nim Samuel zaczął jeść z łyżeczki, potrafi siedzieć w foteliku, coraz lepiej skupia wzrok, często leży na pleckach! Może są to malutkie zmiany, ale my jesteśmy z niego bardzo dumni… I pełni nadziei, że dzięki dalszej rehabilitacji będziemy mogli zaobserwować kolejne kroki do przodu w tej trudnej drodze po sprawność. Przed nami kolejny pobyt w szpitalu, stres i chwile cierpienia... 25 września 2024 roku Samuelek będzie miał operację bioderek. Lekarze będą umieszczać śruby, które docelowo mają uchronić synka przed ich podwichnięciem w przyszłości. Później Samuel będzie wymagał dalszej rehabilitacji. Bardzo się boimy.  Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie, którym otoczyliście naszego synka. Zawsze będziemy Wam za to wdzięczni. Jednak, aby wszystkie ciężko wypracowane efekty były stałe, synek musi kontynuować rehabilitację! Dopóki jest szansa, będziemy robić wszystko, by przybliżyć synka do zdrowia. Każdy jego uśmiech wynagradza nam trud, który wkładamy w walkę o jego lepsze jutro. Chcemy i robimy wszystko, żeby już zawsze był szczęśliwy. Niestety wszystko, co niezbędne, generuje ogromne koszty. Pokazaliście nam już niejednokrotnie, że nie musimy poruszać nieba i ziemi... Wystarczy dotrzeć do ludzi dobrych serc, których jest na tym świecie niesamowicie dużo! Dziękujemy i bardzo prosimy o dalsze wsparcie! Rodzice Samuela ➡️ Licytacje na Facebooku ➡️ Samuel, Mały Zdobywca Wielkiego Świata Artykuł o Samuelku w Gazecie Wyborczej

46 748,00 zł ( 70,87% )
Brakuje: 19 210,00 zł
Arkadiusz Gajlikowski
Arkadiusz Gajlikowski , 45 lat

W głowie Arka pękł tętniak! Trwa walka o zdrowie i przyszłość – POMÓŻ❗️

To był dla nas wszystkich ogromny szok, nic nie wskazywało na nadchodzącą tragedię. Mój mąż nigdy wcześniej przecież nie chorował… Do 13 lipca 2024 roku wiedliśmy spokojne i szczęśliwe życie razem z dwójką naszych dzieci – nastoletnią Zuzią i młodszym synkiem, Adamem. Niestety, wtedy nagle wszystko runęło niczym domek z kart… Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Arek wrócił po nocnej zmianie z pracy i ok. 8 rano położył się na kilka godzin, by się przespać. Gdy obudził się około południa, zauważyłam, że coś jest nie tak. Mąż „ciągnął za sobą” lewą nogę i skarżył się, że zdrętwiała mu lewa ręka. Wiedziałam, że nie ma czasu do stracenia, natychmiast udaliśmy się do szpitala. Tam po wykonaniu badań spadła na nas wstrząsająca diagnoza: tętniak mózgu! Konieczny był natychmiastowy zabieg embolizacji... Tak potwornie bałam się o Arka! Nagle wszystko wokół przestało mieć znaczenie. Ciężko opisać słowami, jak to jest, gdy patrzy się na ukochaną osobę – bezwładną i bezbronną podpiętą pod aparaturę w szpitalnym łóżku… Staraliśmy się być dobrej myśli, jednak zaledwie dwa dni później stan Arka dramatycznie się pogorszył. Kolejne badania wykazały u mojego męża także obrzęk mózgu oraz niedrożność i zwężenie tętnicy szyjnej wewnętrznej. W trybie pilnym wykonano TK głowy ujawniający masywny niedokrwienny udar prawej półkuli mózgu. Niezbędne było wykonanie kraniektomii dekompresyjnej z powodu masywnego obrzęku mózgu spowodowanego z jednej strony skurczem naczyń i  dodatkowo krwawieniem… 1 sierpnia 2024 roku Arek został przeniesiony na oddział neurochirurgii, gdzie lekarze walczyli, by wybudzić go ze śpiączki. Mąż spędził na oddziale 9 długich dni, w trakcie których stał się cud. Arek się obudził! Aktualnie mój ukochany mąż wymaga intensywnej rehabilitacji oraz stałej opieki fizjoterapeuty, neurologopedy i psychologa. Arek ma w sobie ogromną wolę walki – zaczyna chodzić w asyście i mówić. Każdego dnia robi postępy. Niestety, możliwości finansowe naszej rodziny oraz zgromadzone oszczędności szybko się wyczerpują. Koszty rehabilitacji Arka są zawrotne – miesiąc terapii kosztuje ok. 35 000 zł! Nie możemy jednak czekać… To właśnie teraz jest moment, w którym mamy szansę wypracować najwięcej. To właśnie teraz Arek ma szansę powrócić do względnej samodzielności – a przede wszystkim do rodziny. Proszę Was o pomoc dla mojego ukochanego męża. Codziennie walczymy o niego z całych sił, jednak bez wsparcia nie uda się nam wygrać ze skutkami udaru. Każda wpłata i każde udostępnienie jest tutaj na wagę złota i daje szansę na powrót Arka do dawnego życia! Żona Arka

67 832,00 zł ( 45,54% )
Brakuje: 81 105,00 zł
Igor Piątek
Igor Piątek , 19 lat

PILNE❗️Straciliśmy wszystko❗️Nasz dom zniszczyła powódź❗️

Jeszcze kilka dni temu miałem dach nad głową, czyste ubranie, pełną lodówkę i szczęśliwą rodzinę przy boku. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że wystarczy chwila, by cały nasz dobytek i dom po prostu zniknął pod wodą. Powódź odebrała nam wszystko! Nasz rodzinny dom znajdował się w Mysłakowicach, na Dolnym Śląsku. Zaalarmowani dramatyczną sytuacją spowodowaną ostatnimi ulewami całą rodziną staraliśmy się zabezpieczyć nasz dom przed powodzią. Niestety, w starciu z żywiołem wszystkie nasze wysiłki spełzły na niczym! Dwa dni temu woda podmyła mur, przy którym stał nasz dom i woda wdarła się wszędzie: zalała cały ogród, garaże i wnętrze domu. Zorientowaliśmy się, że już nic nie da się zrobić i podjęliśmy najtrudniejszą decyzję – o ewakuacji! Straż niestety nie dojechała do nas, bo zagrożenie było tak wielkie, że służby ewakuowały ludzi z innych miejsc. Z godziny na godzinę przybywało wody w domu… Zaczęły tonąć większe meble, wywróciła się lodówka i wszystkie inne sprzęty pływały – cały parter został po prostu zalany. Musiałem działać! Spakowałem najważniejsze rzeczy, dwa nasze kotki i zabrałem całą rodzinę busem do schronienia, które udało mi się załatwić. Po kilku godzinach wróciłem do miejsca zamieszkania, żeby ocenić zniszczenia – nie dało się już wejść do środka domu, bo woda sięgała po pas! Aktualnie dom grozi zawaleniem się! Ogród to wielka rzeka, która wszystko ze sobą zabiera. Mur betonowy, który stał przy domu został wyrwany całkowicie. Cieszę się, że razem z rodzicami, dziadkami i naszymi kotami jesteśmy już bezpieczni, jednak nadal nie mogę uwierzyć w to, co stało się z naszym domem. Straciłem swój rodzinny kąt, wszystkie swoje rzeczy, miejsce, w którym żyłem od małego. Co dalej? Obecnie potrzebujemy środków na podstawowe produkty – ubrania, jedzenie, środki higieniczne i inne niezbędne rzeczy. Myślę jednak o tym, co stanie się z naszym domem. Gdy w końcu zmniejszy się poziom wody potrzebny będzie gruntowny remont. Dom, który był naszą ostoją to jedna wielka tykająca bomba... Widok wszystkiego, co utraciliśmy, to coś nie do opisania słowami… W imieniu swojej rodziny proszę o pomoc! Najbliższe dni będą dla nas bardzo ciężkie, a boję się myśleć o tym, co może przynieść przyszłość! Z całego serca dziękuję za każde wsparcie! Igor z rodziną

47 163 zł
Bruno Abramek
Bruno Abramek , 3 latka

Nie pozwól, by autyzm odebrał dzieciństwo synkowi! Pomóż!

Narodziny dziecka to najpiękniejszy moment w życiu każdego rodzica. Kiedy Bruno przyszedł na świat, byliśmy pełni radości i nadziei. Jego rozwój przebiegał prawidłowo, a każdy dzień był źródłem nieopisanej miłości. Jednak z czasem jego zachowanie zaczęło się zmieniać... Bruno przestał reagować na swoje imię, nie mówił oraz nie nawiązywał kontaktu wzrokowego. Pojawiły się niepokojące trudności w komunikacji, wyrażaniu emocji i nawiązywaniu relacji z innymi. Syn boryka się też z wybiórczością pokarmową. Każda z tych zmian była jak kolejny cios dla mojego serca. Po wielu konsultacjach i badaniach lekarze zdiagnozowali u Brunia autyzm dziecięcy. Było to w momencie, gdy skończył 2 latka. To była diagnoza, która zmieniła życie naszej rodziny na zawsze, ale mimo trudności, nie tracę nadziei. Bruno ma w sobie ogromny potencjał, a ja, jako jego matka zrobię wszystko, by pomóc mu go wydobyć. Niestety, niezbędne dla jego rozwoju terapie i rehabilitacje są bardzo kosztowne. Bruno uczęszcza do przedszkola terapeutycznego, na zajęcia z integracji sensorycznej (SI) oraz na terapię z logopedą. Każda z nich to kolejny krok w stronę samodzielności, ale jednocześnie ogromne obciążenie finansowe dla naszej rodziny. Obecnie znajduję się w trudnej sytuacji finansowej, a wydatki związane z rehabilitacją Brunia przekraczają moje możliwości finansowe. Dlatego z całego serca proszę o pomoc w poprawie jego przyszłości. Wierzę, że dzięki wsparciu dobrych ludzi Bruno będzie miał szansę na samodzielne życie. Środki zebrane dzięki tej zbiórce zostaną przeznaczone na kontynuowanie terapii, które są dla syna kluczowe: terapii behawioralnej i psychologicznej. Każda z tych form pomocy to kolejny krok w kierunku integracji społecznej i normalnego funkcjonowania. Każda cegiełka, dołożona do tej zbiórki, to dla mnie nadzieja na to, że Bruno kiedyś będzie mógł prowadzić pełne i szczęśliwe życie. Proszę, pomóżcie synkowi w tej walce o jego przyszłość. Dziękuję za każdą formę Waszego wsparcia! Mama Brunia

170 zł
Iwona Waluga
Iwona Waluga , 46 lat

Pomóż mi w walce o lepszą przyszłość!

Nazywam się Iwona. W marcu tego roku dostałam orzeczenie o stopniu niepełnosprawności w związku z postępującym niedowidzeniem. Przez wrodzoną wadę mój wzrok pogarsza się z każdym dniem. A to dopiero początek bardzo dalekiej i trudnej drogi... Codzienne funkcjonowanie staje się coraz trudniejsze. Nie jestem w stanie czytać, widzieć wyraźnie twarzy bliskich ani bezpiecznie poruszać się poza domem. Oprócz tego moje mieszkanie nie jest przystosowane do warunków mieszkalnych dla osoby z niepełnosprawnością. Chciałabym to zmienić oraz wpłynąć na moją przestrzeń mieszkalną w taki sposób, aby każdy dzień nie był dla mnie męczącą potyczką z codziennymi czynnościami. Sekunda, minuta, tydzień to ciągła walka z ograniczeniami. Walka o to, by mimo przeciwności losu, zachować resztki samodzielności. Marzę, aby podjąć leczenie, rehabilitację oraz zakupić potrzebny sprzęt medyczny. To pomogłoby mi nie tylko zahamować postęp choroby, ale także złagodzić codzienny ból. Niestety, moje zasoby finansowe są na wyczerpaniu. Żyję z zasiłku pielęgnacyjnego. To zbyt mało, by pokryć nawet podstawowe potrzeby, nie mówiąc już o kosztownym leczeniu. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Każdy gest solidarności ze mną to ogromna nadzieja, że będę mogła przywrócić, choć część sprawności. Marzę o tym, by znów widzieć wyraźnie oraz by móc cieszyć się codziennymi rzeczami, które teraz tracę z oczu. Z całego serca proszę o pomoc. Dla Ciebie to może być mały gest, ale dla mnie to szansa na nowe życie. Iwona

750 zł
Piotr Wszołek
Pilne!
Piotr Wszołek , 41 lat

Nowotwór wytacza kolejne działa, a ja tracę siły by się bronić❗️POMOCY❗️

Wszystko zaczęło się w 2022 roku – wykonałem badania, których wyniki wskazały na infekcję. Otrzymałem antybiotyk, jednak mimo stosowania się do zaleceń lekarza nie było widocznej poprawy. Nieoczekiwane trudności niezależne ode mnie sprawiły, że kolejna wizyta odbyła się dopiero w maju 2023 roku. Zlecono mi zrobienie rezonansu. Ale po otrzymaniu wyników lekarze nie byli w stanie stwierdzić co mi dolega…  Czułem się coraz gorzej, nie mogłem usiedzieć w miejscu z bólu i dodatkowo wyczuwałem guzek. Musiałem szukać pomocy prywatnie! Udałem się do specjalisty, który zrobił mi USG i stwierdził, że to zapalenie. Zapytałem, czy to nie nowotwór, ale lekarz zapewniał, że nie ma się czym przejmować i przepisał antybiotyk, który zażywałem przez miesiąc. Niestety nadal nie było żadnej poprawy.  Szukałem pomocy dalej, odwiedzając kolejnych specjalistów. Czułem, że dzieje się ze mną coś niedobrego! W końcu zlecono mi wykonanie biopsji niepokojącego guzka. Wyniki przyniosły najgorszą z możliwych diagnoz… Okazało się, że to nowotwór złośliwy tkanek miękkich – mięsak miednicy w stadium oligometastatycznym! Mój świat się załamał! Od września 2023 roku jeździłem na chemioterapię, którą zakończyłem w kwietniu 2024 roku, później od czerwca zalecono mi chemię w tabletkach a między czasie byłem na radioterapii. Niestety leczenie działało tylko na początku, przy kolejnych podaniach chemii nie było już oczekiwanych rezultatów… Choroba postępowała i nadal postępuje. Mam przerzuty do płuc, guz nie jest operacyjny, lekarze rozkładają ręce z niemocy… Znalazłem możliwość leczenia za granicą, ale kwoty leczenia przekraczają moje możliwości finansowe. Badania genetyczne, które muszę wykonać kosztują 20 000 zł, następnie immunoterapia 15 000 zł za wyłącznie miesiąc leczenia, a obecnie potrzebuję jej na przynajmniej 3 miesiące… Koszy leczenia i dojazdów do kliniki są bardzo wysokie i przestaję dawać radę. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie. Błagam – nie zostawiajcie mnie w tej najtrudniejszej walce! Piotr

875,00 zł ( 1,26% )
Brakuje: 68 274,00 zł
Irena Telej
Irena Telej , 65 lat

Moja mama walczyła o każdy oddech... Proszę, pomóż jej odzyskać zdrowie!

Mamę ma się tylko jedną. To wyjątkowa osoba, która troszczy się o nas od samego początku, pomaga stawiać pierwsze kroki, a później wspiera na drodze do dorosłości. Dziś jednak role się odwróciły – teraz to moja mama Irena potrzebuje pomocy i wsparcia, by móc dalej walczyć o zdrowie. 3 stycznia moja mama trafiła w bardzo ciężkim stanie na oddział intensywnej terapii. Nie mogła samodzielnie oddychać. Diagnozy były druzgocące: niewydolność oddechowa, choroby śródmiąższowe płuc, rozstrzenie oskrzeli i przewlekła zaporowa choroba płuc. Przez trzy długie tygodnie była podłączona do respiratora, który za nią oddychał. W końcu nie było innego wyjścia – konieczne było przeprowadzenie tracheotomii. Od tamtej pory mama musi być wentylowana mechanicznie przez całą dobę. Teraz Irena potrzebuje stałej opieki, rehabilitacji i leków. Koszty te są ogromne – dodatkowo niezbędny jest zakup środków higienicznych, pampersów, podkładów… Mama i tata, który także zmaga się z problemami zdrowotnymi, utrzymują się z jednej emerytury. Po opłaceniu leków zostaje im bardzo niewiele… Zwracam się do Was – ludzi o wielkich sercach – o pomoc. Każda złotówka przybliża moją mamę do odzyskania zdrowia i daje jej szansę na godne życie. Proszę, pomóżcie nam w tej trudnej walce. Córka Ireny

505 zł
Anna Walasek
Anna Walasek , 36 lat

Ania została mamą, 5 miesięcy później doznała udaru❗️Teraz walczy o powrót do sprawności❗️

6 września 2023 życie mojej ukochanej żony, młodej mamy zamieniło się w koszmar. Ania doznała rozległego udaru krwotocznego. Początkowo lekarze nie dawali jej żadnych szans na przeżycie, stan był krytyczny. Przez pierwsze dwa tygodnie przebywała w śpiączce. W jej organizm wdały się ostre stany zapalne, które tylko pogarszały i tak już niełatwą sytuację... Dzięki ogromnej pracy specjalistów i silnej woli życia, stan mojej żony ustabilizował się, wybudziła się ze śpiączki, z czasem otworzyła oczy, widziała i słyszała, gdy do niej mówiliśmy. Co prawda wciąż nie mówiła, ale mimo to był z nią dobry kontakt, przez kiwnięcie głową na "tak" lub kręcenie głową na "nie". Udało się nawet usunąć tracheotomię.  Widzieliśmy też pierwsze efekty rehabilitacji. Prawa ręka i noga były coraz sprawniejsze, pojawiło się napięcie mięśniowe oraz kontrolowane ruchy w niewładnej dotąd lewej ręce i nodze. Ania potrafiła utrzymać głowę i wykonywać nią delikatne ruchy. To wszystko dało nam wszystkim motywacje do walki o jej samodzielność. Niestety, pod koniec listopada 2023 roku zapalenie płuc i zakażenie koronawirusem doprowadziło do znacznego pogorszenia stanu. Była niewydolna krążeniowo i oddechowo. Wtedy kolejny raz usłyszałam od lekarzy: "Proszę być przygotowanym na najgorsze". Zdecydowano o wprowadzeniu jej w śpiączkę farmakologiczną i podłączaniu pod respirator. Moja żona kolejny raz walczyła o życie. Ciężki stan utrzymywał się przez kilkanaście dni. Na szczęście od początku obecnego roku stan Ani każdego dnia poprawia się. Jej organizm zaczął reagować na leczenie i mogła zostać przeniesiona z oddziału Intensywnej terapii na oddział neurologii, gdzie zaczęła samodzielnie oddychać. W kolejnych tygodniach nabierała sił, dzięki czemu trafiła na rehabilitacje. Przez ostatnie miesiące Ania była intensywnie rehabilitowana, dzięki czemu udało się wiele osiągnąć. W lutym usunięto rurkę tracheostomią, z czasem pojawił się głos. Ani udawało się wypowiadać szeptem proste słowa. Dzięki wielomiesięcznej pracy z neurologopedą dzisiaj z trudem, ale mówi pełnymi zdaniami. Wróciło także częściowe czucie w przełyku, co pozwoliło na żywienie doustne, niestety ze względu na duże ryzyko zachłyśnięcia tylko w formie zmiksowanej i zagęszczonej. Codzienna praca rehabilitantów poprawiła zakres ruchowy prawej ręki i nogi oraz w niewładnej lewej ręce i nodze. Najsłabszą częścią ciała są mięśnia tułowia. Ania nie jest w stanie samodzielnie siedzieć bez oparcia, dlatego teraz tak ważna jest pionizacja i codzienne wielogodzinne ćwiczenia. Żona potrzebuje intensywnej, całodobowej opieki w specjalistycznym ośrodku rehabilitacji z udziałem neurologa, fizjoterapeuty, neurologopedy, neuropsychologa i wielu innych specjalistów. Walczyliśmy o życie, teraz walczymy o sprawność i samodzielność. Lekarze i specjaliści jednoznacznie twierdzą, że czeka ją wieloletnia rehabilitacja. Obecnie Ania przebywa w specjalistycznym ośrodku rehabilitacji, gdzie ma zapewnioną całodobową opiekę i szeroki zakres zajęć z udziałem fizjoterapeuty, neurologopedy, neuropsychologa i wielu innych specjalistów.   Niestety miesięczny koszt pobytu to ponad 38 tys. złotych. Dotychczas zgromadzone środki szybko pochłania rehabilitacja. Boimy się, że za chwilę nasze możliwości finansowe skończą się i będziemy zmuszeni przerwać rehabilitacje, co oznaczałoby, że Ania do końca życia zostanie na wózku inwalidzkim i straci szanse na samodzielność. Nie możemy się teraz poddać, tak daleko udało się już zajść. Ania jest bardzo zdeterminowana i każdego dnia daje z siebie wszystko. Ma silną motywację – to nasz półtoraroczny synek, Nikoś. Z całego serca dziękujemy za dotychczasową pomoc. Niestety kolejny raz prosimy o wsparcie. Dzięki Wam Ania będzie miała szansę na powrót do sprawności. Wierzymy, że jeszcze będzie chodzić i stanie się samodzielna. Że będzie jeszcze szczęśliwa... Wiemy jak ważna jest sprawność w młodym wieku, najbliższe miesiące rzutują na przyszłość młodej mamy. Kamil – mąż Ani

57 645,00 zł ( 15,48% )
Brakuje: 314 695,00 zł