Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nikola Fisiuk
Nikola Fisiuk , 6 lat

Trwa walka o sprawność i rozwój naszej córeczki! Prosimy, pomóż ją wygrać!

Nikola jest naszym małym cudem. Niestety, ten cud przyszedł na świat o wiele za wcześnie… Pierwsze dni po narodzinach musiała spędzić w inkubatorze… Nasza córeczka wygrała walkę o życie, jednak ta o sprawność i samodzielną przyszłość – wciąż się toczy.  U Nikoli zdiagnozowano Mózgowe Porażenie Dziecięce. Lekarze mówili, że córeczka dobrze rokuje, że najgorsze co może się stać to konieczność korzystania ze specjalnych butów ortopedycznych. Niestety, z czasem zobaczyliśmy, że przez spastyczność  w nogach i zbyt szybki wzrost rozwój naszej Kruszynki nie przebiega tak, jak powinien. Spastyczność wykręciła prawy staw miednicy i spowodowała podwichnięcie. Gdy córeczka przeżywa jakiekolwiek silne emocje albo gdy jest pionizowana – spastyczność od razu wzrasta. Po konsultacji z doświadczonymi neurologami i neurochirurgami konieczne okazało się przeprowadzenie operacji – selektywnej rizotomii. Pomaga ona pozbyć się spastyczności w kończynach dolnych. To dzięki temu zabiegowi u córeczki obniżyło się napięcie mięśniowe,  zwiększył się zakres ruchu w stawach nóg oraz zwiększyły się możliwości ruchu. Obniżyło się prawdopodobieństwo powikłań wtórnych. Nikola potrafi sama siedzieć po turecku ponad 30 min dziennie i bawić się. To jest prawdziwy cud, zmniejszyła się też spastyczność w rękach, może trzymać stopę pod kątem 90 stopni i lepiej śpi. Już czwartego dnia po operacji córka próbowała chodzić. Zaczęła z łatwością odrywać nóżki i robić kroczki. Przedtem jakiekolwiek podniesienie nogi pionowo okupione było ogromnym wysiłkiem. Niestety, walka o sprawność Nikoli wciąż trwa – po operacji niezbędna jest intensywna rehabilitacja. Według specjalistów powinna ona trwać przynajmniej rok, a nawet półtora.  Znaleźliśmy ośrodek, który specjalizuje się w rehabilitacji dzieci po takich operacjach. Doświadczeni fizjoterapeuci będą czuwać nad rekonwalescencją Nikoli, a także dobierać specjalne chodziki oraz ortezy. Dodatkowo niezbędne jest wdrożenie terapii metodą Bobath – nazywaną "leczeniem ruchem". Niestety, koszty związane z opłaceniem trzech kursów rehabilitacji, zakupem chodzika i ortez są niezwykle wysokie.  Bardzo prosimy Was o wsparcie naszej Kruszynki na drodze do zdrowia i sprawności. Do tej pory udało się osiągnąć już tak wiele… Nie możemy tego zaprzepaścić!  Rodzice

550,00 zł ( 0,79% )
Brakuje: 68 599,00 zł
Jaś Polemberski
Pilne!
Jaś Polemberski , 2 latka

Dwa lata cieszyliśmy się zdrowym synkiem... Wszystko odebrał nam GUZ❗️

Jaś to nasz wyczekany, ukochany synek. Marzyliśmy o nim przez 6 długich lat. W końcu wypełnił nasze życie radością i miłością i przez pierwsze dwa lata był zdrowym, radosnym chłopcem, którego każdy uśmiech rozjaśniał nasze dni. Cieszyliśmy się naszym Jasiem przez dwa lata. A potem w lipcu 2024 roku nasze życie zostało wywrócone do góry nogami. Jaś zaczął wykazywać niepokojące objawy: bóle głowy, wymioty, ospałość. Został natychmiast hospitalizowany. Wkrótce okazało się, że nasz maluszek ma w główce guza! Rak splotu naczyniówkowego CNS WHO GO. Operacja ratowania życia była pilna, ale niestety, nie obyło się bez komplikacji... Nasz dzielny chłopiec teraz walczy na oddziale onkologii. Rozpoczęliśmy chemioterapię, ale to dopiero początek długiej i trudnej drogi. Po walce z nowotworem Jaś cierpi na poważne uszkodzenia neurologiczne: ma niedowład i nie widzi! Jego mózg został dotknięty powikłaniami po operacji i leczeniu i pozostawił w znikomym kontakcie z nami. Najgorsze są chwile, kiedy Jaś krzyczy z bólu, a my nie wiemy, jak mu pomóc… Lekarze walczą o życie i zdrowie Jasia, ale sami nie wiedzą, co przyniesie jutro. Każdy dzień to oczekiwanie na wyniki badań i rezonanse, które mają pokazać, czy guz nie dał przerzutów. To, co wiemy na pewno, to że uszkodzenia mózgu są poważne. Jasiu cierpi, a my razem z nim. Każda chwila w szpitalu przypomina nam, jak bezradni jesteśmy w obliczu jego bólu. Nasze dziecko, które jeszcze niedawno radośnie biegało po domu, teraz leży sztywne, nieruchome, wciąż pod opieką lekarzy. Jesteśmy rozdarci i przerażeni tym, co przyniesie przyszłość. Mimo wszystko mamy nadzieję. Wierzymy, że Jaś jeszcze się uśmiechnie, że będzie mógł wrócić do domu. Ale droga do tego jest bardzo długa i wymaga ogromnego wsparcia. Potrzebujemy specjalistycznej rehabilitacji, sprzętu medycznego, leków i codziennej opieki, aby dać naszemu synkowi szansę na powrót do zdrowia. Nie mamy pojęcia, ile to wszystko będzie kosztowało, ale wiemy, że sami nie podołamy. Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o pomoc. Każda, nawet najmniejsza wpłata, każda udostępniona informacja o zbiórce może przyczynić się do ratowania zdrowia naszego jedynego, ukochanego synka. Prosimy, pomóżcie nam w tej walce o Jasia, o jego przyszłość, o szansę, by jeszcze kiedyś mógł bawić się i cieszyć dzieciństwem. Rodzice Jasia

167 611,00 zł ( 78,77% )
Brakuje: 45 155,00 zł
Mariola Kisters
Pilne!
Mariola Kisters , 63 lata

Chcę POKONAĆ RAKA – dla moich córek i wnuków❗️Proszę, POMÓŻ MI❗️

Nie tak wyobrażałam sobie życie po przejściu na emeryturę. Zawsze byłam pełną życia i aktywną osobą – wierzyłam, że moja codzienność będzie pełna nowych doświadczeń i spotkań z wnukami oraz resztą najbliższej rodziny. Niestety, ten spokój i szczęście przerwała wieść o diagnozie… Moje problemy ze zdrowiem zaczęły się zaledwie parę lat temu. Dokuczały mi bóle kręgosłupa, a specjaliści nie potrafili znaleźć ich przyczyny. Kolejne blokady, zastrzyki i tabletki przynosiły ulgę jedynie na krótką chwilę. Ze względu na nasilające się dolegliwości w 2023 roku lekarze zdecydowali o przeprowadzeniu dogłębnych badań. Niestety, wyniki okazały się okrutne... 6 grudnia wykryto u mnie 8-centrymetrowego guza – raka płaskonabłonkowego w okolicy dolnego odcinka przewodu pokarmowego. Dodatkowo okazało się, że zdążyły się już pojawić przerzuty do wątroby. Wieści o chorobie były dla mnie ogromnym szokiem. Nigdy wcześniej w naszej rodzinie nie było przypadków raka. Pierwsze moje myśli popędziły w stronę moich wnuków i dzieci… To jeszcze nie pora, by się z nimi żegnać. To jeszcze nie pora, by umierać.  Dotychczas przeszłam 29 radioterapii I 7 chemioterapii. Zarówno choroba, jak i leczenie onkologiczne wyniszczyły mój organizm, jednak wierzę, że uda mi się pokonać raka. Nie pytam „Dlaczego ja?”. Widocznie tak musiało być. Każdego dnia czuję wsparcie moich cudownych córek, które dodaje mi siły do walki. Jedyne czego mi żal, to utraconej sprawności i włosów, które straciłam już w czasie pierwszego cyklu chemii… Niestety, koszty związane z leczeniem onkologicznym są niezwykle wysokie. Ciężko naszej rodzinie udźwignąć je samodzielnie – zwłaszcza że otrzymuję jedynie skromną emeryturę… Proszę, pomóżcie mi wygrać z rakiem. Nie tylko dla mnie, ale także dla moich dzieci i czwórki ukochanych wnuków. Wierzę, że przed nami jeszcze wiele lat spędzonych razem! Mariola

3 683 zł
Mateusz Paszko
Mateusz Paszko , 36 lat

Po okropnym wypadku nadeszła kolejna walka o sprawność Mateusza... Pomóżcie!

Był ciepły piękny dzień, który niczym nie różnił się od pozostałych. Mateusz, aby odreagować,  po pracy poszedł pograć w siatkówkę plażową. Przed wyjściem obiecał, że niedługo wróci. Nikt nie spodziewał się, że to wydarzenie będzie początkiem trudnych chwil, które na zawsze odmienią jego życie...  Mateusz to pełen energii mężczyzna, zawsze z optymizmem gotowy do działania. Siatkówka była jego wielką pasją, a także sposobem na życie i relaks. Szybko osiągał swoje cele, co widać było nie tylko na boisku, ale także w jego miłości do gór. Pragnął zdobyć Mont Blanc w 2021 roku, jednak wtedy doszło do tragedii – wylewu krwi do mózgu... Dramat rozpoczął się w lipcu 2021 roku, kiedy podczas gry w siatkówkę piłka uderzyła go w głowę. Uderzenie okazało się bardzo bolesne, ale Mateusz zignorował je, wierząc, że to nic poważnego. Kilka dni później pojawiły się objawy – drętwienie kończyn, co doprowadziło do wizyty w szpitalu. Przez tydzień lekarze nie potrafili postawić diagnozy, aż w końcu okazało się, że Mateusz cierpi na rozwarstwienie tętnicy szyjnej. Karetka zawiozła go do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie przeprowadzono operację. Po zabiegu wydawało się, że wszystko się ułoży. Niestety, w nocy doszło do wylewu krwi do mózgu, a Mateusz zapadł w śpiączkę... Po dwóch operacjach i 1,5 miesiąca na intensywnej terapii Mateusz wciąż był w stanie krytycznym. Lekarze nie dawali mu nadziei, ale stopniowo jego funkcje życiowe się stabilizowały. W końcu zagrożenie życia minęło. Niestety Mateusz wciąż pozostawał w stanie wegetatywnym, z niedowładem czterokończynowym. Choć miał otwarte oczy, nie było z nim kontaktu... Od marca 2022 do kwietnia 2024 roku Mateusz przebywał w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym. Codzienna intensywna rehabilitacja, której koszt udało się pokryć dzięki poprzedniej zbiórce, pomogła mu w utrzymaniu mięśni i stawów w aktywności. Bardzo dziękujemy Wam za tamto wsparcie.  Niestety to nie koniec walki o powrót do zdrowia Mateusza. Ponownie prosimy o wsparcie, by móc kontynuować rehabilitację, która przynosi korzystne efekty dla jego zdrowia. Jednak koszty pobytu w ośrodku, przerosły możliwości całej rodziny. Dziś Mateusz jest w domu, w rodzinnej miejscowości, gdzie codziennie próbujemy przywrócić mu każdy ruch, uśmiech, a także pierwsze słowa. Choć wciąż nie mówi, nie je samodzielnie i nie porusza się, coraz częściej reaguje na żarty, uśmiecha się i śmieje. Niestety czasem się zdarza, że zamyka się w swoim cichym świecie... Opieka nad Mateuszem to praca wymagająca całodobowego zaangażowania. Potrzebne są fundusze na specjalistyczną opiekę medyczną, aby zapewnić mu jak najlepsze warunki do życia oraz szansę na większe postępy. Mateusz ma 36 lat i całe życie przed sobą. Miał wiele marzeń i planów, które teraz zostały zastąpione jednym – walką o powrót do sprawności. Serdecznie dziękujemy za pomoc okazaną Mateuszowi w poprzedniej zbiórce. Teraz przed nim kolejny bój. Prosimy Was o dalsze wsparcie. Bez tego nie jesteśmy w stanie udźwignąć kosztów związanych z jego dalszą rehabilitacją. Bliscy Mateusza

4 381 zł
Julia Woźniak
Pilne!
Julia Woźniak , 8 lat

Julka nagle zasłabła na rozpoczęciu roku… Zaatakowała ją BIAŁACZKA❗️

Opowiemy Wam, jak w ciągu kilku dni runął cały nasz świat! Bo kiedy choruje dziecko, choruje cała rodzina… Julka to nasza mała córeczka – w czerwcu skończyła pierwsza klasę i nie mogła się doczekać aż wróci do szkoły. Niestety los chciał inaczej…  Nic nie wskazywało, aby naszej Kruszynce coś dolegało. Weekend przed pierwszym dniem szkoły spędziliśmy nad jeziorem, gdzie bawiliśmy się razem. Byliśmy przerażeni, gdy na rozpoczęciu roku szkolnego Julcia nagle zasłabła. Natychmiast zawieźliśmy ja do szpitala, gdzie wykonano diagnostykę… 4 września zawalił nam się świat! U naszej małej Księżniczki zdiagnozowano ostrą białaczkę limfoblastyczną! Dla rodzica taka informacja to szok – ból i bezsilność! Julcia rozpoczęła chemioterapię w Gdańskim Instytucje Medycznym na oddziale hematologii i transplantologii. Nasze Słoneczko, zawsze uśmiechnięta i wesoła, nawet będąc w szpitalu, nie straciła swojej wesołej osobowości i dalej się uśmiecha. W tej delikatnej i ślicznej dziewczynce jest więcej siły i wytrzymałości niż mogłoby się wydawać! Intensywna chemioterapia potrwa pół roku, a całościowe leczenie co najmniej 2 lata… Staramy się jednak myśleć o celu, którym jest pokonanie białaczki! Wierzymy, że w tak trudnej chorobie nasza Mała Wojowniczka wygra i za dwa lata uderzy w legendarny dzwon, kończąc leczenie. Mimo że do oczu napływają nam łzy, wiemy, że musimy być silni – żeby wspierać Julcię! Zarówno w trakcie leczenia, jak i długo później córka będzie potrzebowała leków oraz intensywnej rehabilitacji. Nigdy o nic nie prosiliśmy, ale w tej sytuacji, dla dobra naszej małej Córeczki, musimy schować dumę i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby mogła cieszyć się życiem przez wiele lat... Zrobimy wszystko dla naszego małego Aniołka, jednak sami sobie nie poradzimy! Z całego serca prosimy Was o pomoc w uratowaniu Julci! Nie pozwólcie, żeby nasz świat rozpadł się na zawsze! Rodzice

31 915 zł
Filip Grzybowski
Filip Grzybowski , 17 lat

Niewyobrażalna tragedia złamała życie nastoletniego Filipa❗️ RATUNKU❗️

Ten dzień zapamiętam do końca życia. 15 sierpnia czekałam na powrót syna do domu – miał być już za 2 godziny… Gdy zadzwonił telefon, byłam przekonana, że to Filip, by powiedzieć, że jest już blisko i żebym się nie martwiła. Zawsze był bardzo aktywnym i obowiązkowym chłopakiem – chodził na siłownię i uczestniczył w licznych sparingach sportowych. Niestety, po drugiej stronie słuchawki usłyszałam roztrzęsiony głos jednego z jego znajomych: Pani Iwono, mieliśmy wypadek. Filip jest w szpitalu… Moje serce zatrzymało się na moment, a w płucach nagle zabrakło powietrza. Mój jedyny syn był w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Natychmiast pojechałam do szpitala, by być przy moim dziecku. W głowie miałam tylko jedną, rozpaczliwą myśl – oby Filip wyszedł z tego cało… Nic nie jest w stanie przygotować rodzica na widok swojego dziecka bezwładnego w szpitalnym łóżku, podpiętego pod aparaturę. Filip jechał w samochodzie na miejscu pasażera i wskutek wypadku odniósł wstrząsające obrażenia. Syn przeżył, moje modlitwy nie zostały jednak wysłuchane… Nie wyszedł z tego cało – doszło do przerwania rdzenia kręgowego, Filip jest sparaliżowany czterokończynowo.  Syn od razu trafił na neurochirurgię, a 19 sierpnia przeszedł operację kręgosłupa. Przez kolejne dwa tygodnie, które zdawały się być wiecznością, przebywał na OIOMie. Dopiero 3 września wrócił na oddział neurochirurgi, na którym przebywa do dziś… Wedle specjalistów pierwszy rok od wypadku będzie absolutnie kluczowy, jeżeli chodzi o rehabilitację. Niestety, koszty z tym związane są ogromne. Wiem, że życie Filipa zmieniło się na zawsze i nic nie będzie w stanie zwrócić mu pełni zdrowia. Jako mama muszę jednak zrobić wszystko, co w mojej mocy, by pomóc mu odnaleźć się w nowej rzeczywistości – aby nie stracił siły i woli walki. Proszę, pomóżcie mi zawalczyć o jedynego syna w obliczu tak niewyobrażalnej tragedii, która złamała jego życie jeszcze przed wejściem w dorosłość…  Mama

70 653 zł
Katarzyna Szuba
Katarzyna Szuba , 58 lat

Chciałabym odzyskać choć część samodzielności... Proszę, POMÓŻ MI❗️

Pewnego dnia moje życie obróciło się o 180 stopni. Poszłam do pracy, jak każdego innego dnia. Zaczęłam źle się czuć, ale starałam się to zignorować, w końcu nie było tak źle. Wróciłam do domu i wtedy wszystko się zmieniło. Pojawiły się wymioty, zawroty głowy, nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Syn zadzwonił po pogotowie. Z początku słyszeliśmy, że to zatrucie...  Mijały godziny, a ja czułam się coraz gorzej. Następnego dnia syn znów wezwał pomoc, zauważył, że zaczynam mieć problemy z mówieniem. Dopiero wtedy skierowali mnie na badanie. Okazało się, że to był udar. Niestety w przypadku udaru każda minuta jest na wagę złota, a w moim przypadku tych minut było zbyt wiele. W tej chwili nie jestem w stanie samodzielnie chodzić, a moje ręce są bardzo słabe. Mogę zrobić parę kroków, ale tylko wtedy, gdy ktoś mi pomaga. Na co dzień poruszam się na wózku inwalidzkim, a w codziennych czynnościach pomagają mi życzliwi sąsiedzi, znajomi i rodzina. Choć są cudowni, wiem, że ta pomoc nie będzie trwała wiecznie. Boję się przyszłości – co będzie, gdy nikogo nie będzie obok? Chciałabym odzyskać choć część samodzielności, żeby móc poruszać się po domu, sama iść do łazienki czy zrobić sobie posiłek. Jestem po dwumiesięcznej rehabilitacji w ośrodku, ale niestety efekty nie są takie, jakich się spodziewałam. Wiem, że przede mną długa droga, ale nie poddaję się. Najgorsze jest to, że rehabilitacja kosztuje. Prywatna pomoc w domu jest poza moim zasięgiem finansowym, a na fundusz muszę czekać, bo potrzebuję specjalnej grupy orzeczeniowej. Każdy dzień bez rehabilitacji to krok wstecz. Błagam o pomoc. Chciałabym zebrać pieniądze na rehabilitację stacjonarną, która da mi szansę na choćby częściowy powrót do sprawności. Wiem, że nie będę już taka, jak kiedyś, ale marzę o tym, żeby być samodzielną w swoim domu. Chciałabym móc kiedyś znowu pójść do pracy, choć wiem, że to być może tylko marzenie. Obecnie każdy grosz przeznaczam na prywatne wizyty lekarskie, leki i zdrowe jedzenie, ale to nie wystarcza. Proszę, pomóżcie mi zawalczyć o siebie. Każda złotówka ma ogromne znaczenie. Kasia

16 331,00 zł ( 51,17% )
Brakuje: 15 584,00 zł
Szymon Szyszka
Szymon Szyszka , 14 lat

Specjalistyczna terapia ogromną szansą dla mojego syna! Proszę, pomóż mu!

Pierwsze dni moje syna zaczęły się od wyczerpującej walki małego człowieka z własnym zdrowiem. Jeszcze zanim Szymon przyszedł na świat, los postawił przed nim wielką przeszkodę, ulokowaną w jego głowie. Żaden dorosły nie powinien doświadczyć tego, co przytrafiło się mojemu dziecku... Cytomegalia to okrutna choroba, która zaatakowała jego organizm już w okresie płodowym, a tym samym skradła Szymonkowi dzieciństwo. Myślałem, że to najgorsze, co mogło się wydarzyć. Jednak wkrótce pojawił się kolejny cios… Ta wrodzona choroba spowodowała poważne uszkodzenia w mózgu mojego dziecka. Następstwem tego stały się ciągłe napady padaczkowe. Od początku swoich dni syn cierpi z powodu padaczki lekoopornej, która zaczęła dawać o sobie znać już w drugim miesiącu życia... Każdy jej atak jest niestety codziennością Szymona, z którą zmaga się już kilkanaście lat...  Problemy zdrowotne zabrały Szymonowi tak wiele, a to nie koniec. Mój syn nie mówi, nie chodzi, porusza się tylko przy pomocy wózka inwalidzkiego.  Jedynym jego sposobem na odżywianie jest PEG, czyli specjalna rurka, przez którą dostarczane jest mu jedzenie.  Obecnie syn jest po operacji ortopedycznej, która polegała na podcięciu ścięgien. Zabieg był konieczny przez ciągłe przykurcze jego mięśni. Na szczęście wróciliśmy już ze szpitala i obecnie przebywamy w domu. Ale codzienność syna bywa wciąż trudna... To nie jest życie, jakie chciałbym dla Szymona. Każdy postęp w jego leczeniu jednak dodaje mi siły, by się nie poddawać. Potrzebuję Waszego wsparcia, ponieważ istnieje szansa... Rodzicielstwo jest teraz dla mnie stałą walką o każdą drobną poprawę zdrowia syna. Obecnie pojawiła się jednak iskierka nadziei dla Szymona. Otrzymaliśmy zgodę na eksperymentalną terapię komórkami macierzystymi, która może pomóc mojemu synowi! To daje mi nadzieję, że jego życie może się choć trochę zmienić na lepsze. Ta terapia to ostatnia szansa. Pięć podań komórek macierzystych – pięć szans na to, by Szymon mógł żyć z mniejszym cierpieniem. Jednak koszt tej terapii jest ogromny. Sam nie jestem w stanie pokryć takiej sumy. Dlatego proszę Was o wsparcie. Każdy okazany mojemu synowi gest dobra to ogromna nadzieja na dzień, w którym codzienność przestanie być ciężarem, a stanie się spokojem. Proszę, nie pozostawiajcie Szymona samego w tej walce z własnym zdrowiem! Tata Szymona

1 606,00 zł ( 1,99% )
Brakuje: 78 746,00 zł
Nikodem Filipowicz
Nikodem Filipowicz , 2 latka

Mały Nikoś staje do walki, od której zależy cała przyszłość! POMAGAMY!

Jesteśmy rodzicami wspaniałego, wesołego Nikosia. Z wytęsknieniem czekaliśmy na powitanie synka na świecie. Dużo czytaliśmy na temat przebiegu ciąży i rozwoju dziecka po narodzinach. Gdy nasz maluszek był już z nami, czuliśmy ogromne szczęście, ale też niepokój. Nikoś nie rozwijał się książkowo… Synek nigdy nie wyciągał rączek w naszą stronę. Nie pokazywał paluszkiem, czego potrzebuje. Zdawał się nie słyszeć, gdy go wołamy. Podejrzewaliśmy problemy ze słuchem, jednak te wątpliwości szybko zostały rozwiane. Gdy Nikoś poszedł do żłobka, okazało się, że nie tylko my zauważamy jego trudności… Nikoś nie bawił się z innymi dziećmi, nie brał udziału w zajęciach, nie chciał siedzieć przy stoliku. Biegał, nie reagował na polecenia, nie rozumiał, czego się od niego oczekuje… Jego przeciążony układ nerwowy nie wytrzymał. Pojawiły się ataki AUTOAGRESJI – z przerażeniem odkryliśmy, że Nikoś uderza głową w różne przedmioty. Natychmiast rozpoczęliśmy prywatną diagnostykę! Autyzm i zaburzenia hiperkinetyczne – dowiedzieliśmy się, co utrudnia rozwój synka. Razem z otrzymaniem diagnozy Nikoś został włączony do terapii refundowanej przez fundusz zdrowia. Przyznano mu całą godzinę miesięcznie… To nie wystarczy, by nasz chłopiec zaczął mówić i w przyszłości funkcjonować jak inne dzieci! Codziennie mówimy Nikosiowi, jak bardzo go kochamy. Czy kiedyś usłyszymy to od niego? – zadajemy sobie to pytanie ze łzami w oczach... Z serca prosimy o wsparcie w walce o samodzielność i lepszą przyszłość synka Każdą złotówkę wykorzystamy na terapię SI oraz zajęcia z neurologopedą. Rodzice

1 025 zł