Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michał Celejewski
Michał Celejewski , 47 lat

Trwa walka o powrót do zdrowia i sprawności! Prosimy, pomóż Michałowi!

19 lutego 2024 roku zatrzymał się nasz świat. Mój brat, Michał, w wieku zaledwie 47 lat przeszedł wylew. Nigdy nie zapomnę momentu, gdy usłyszałam od lekarzy, że prawa połowa mózgu jest całkowicie zalana. Moje serce na ułamek sekundy zatrzymało się z przerażenia…  Michał spędził dwa długie miesiące na Oddziale Neurologii Poudarowej. Niestety, w międzyczasie przeżył sepsę. Rokowania były dramatyczne – dawano zaledwie około 20% szans na to, że mój brat przeżyje. Lekarz prowadzący stwierdził, że dwukrotnie doświadczyliśmy cudu. Po raz pierwszy, gdy przeżył sam wylew i po raz drugi, gdy przeżył sepsę. W następstwie wylewu u Michała doszło do porażenia połowicznego lewostronnego. Następne dwa miesiące brat spędził na Oddziale Rehabilitacji Neurologicznej.  Został tam przystosowany do siedzenia na wózku inwalidzkim, ale nadal niesprawne pozostały ręka, noga oraz utrzymuje się widzenie połowiczne. Brat ma także problemy z pamięcią – świetnie przywołuje wspomnienia z  dzieciństwa, ale np. nie jest w stanie przekazać lekarzowi bieżących potrzeb. Nasza sytuacja jest bardzo trudna… Michał jest obecnie osobą leżącą, potrzebującą pomocy w czynnościach samoobsługowych i higienicznych – przystosowaną do spędzania kilku godzin dziennie na wózku inwalidzkim. Jedyną szansą na poprawienie jego funkcjonowania jest stała opieka specjalistów oraz codzienna, intensywna rehabilitacja. Niestety, koszty z tym związane są niezwykle wysokie i bardzo ciężko jest nam je udźwignąć.  Proszę, wesprzyjcie Michała na drodze do odzyskania zdrowia. Bez odpowiedniej terapii całą resztę życia spędzi w pełni zależny od pomocy i opieki innych osób. Nie możemy do tego dopuścić. Jedyną przeszkodą są pieniądze, dlatego proszę – udostępnij tę zbiórkę i wpłać chociaż złotówkę.  Siostra Michała

4 940 zł
Xawery i Jennifer Maślak
Xawery i Jennifer Maślak , 5 lat

Rehabilitacja w wodzie może przynieść ulgę w cierpieniu moich dzieci! Proszę, pomóż im!

Każdy dzień jest dla mnie wielkim wyzwaniem od losu, który mimo wysiłku, jaki w niego wkładam, wieńczony jest uśmiechem moich dzieci. Toczę codziennie bój o ich zdrowie oraz przyszłość. Pragnę, by moje pociechy mogły odpocząć od bólu i cierpienia, z którym mierzą się od urodzenia. Jestem matką cudownych Xawerego i Jennifer, dla których los nie był łaskawy od samego początku. Xawery, mój synek, ma zaledwie 5 lat, a jego codzienność już podziurawiona jest cierpieniem. Wszystko zaczęło się od obniżonego napięcia mięśniowego, które przykuło moją uwagę. Po diagnozie u specjalisty okazało się, że syn zmaga się z całkowitym zaburzeniem rozwoju, co bardzo wpływa na jego codzienność.  Przez wiele problemów zdrowotnych Xawery nie może cieszyć się dzieciństwem jak jego rówieśnicy. Boryka się z zaburzeniami neurologicznymi oraz niepełnosprawnością ruchową. Te schorzenia zamknęły go w świecie, którego prawdopodobnie nigdy nie poznam. Tak bardzo chciałabym zrozumieć, co kryje się w główce synka... Mimo potężnego wysiłku włożonego w każdy stawiany krok, Xawery ma w sobie niewiarygodną wolę walki, którą podziwiam każdego dnia.  Zaburzenie objawia się u syna hiperaktywnością. Ma przez nią problem z kontrolowaniem swojego ruchu. Czasem z trudem jestem w stanie go zatrzymać. To w konsekwencji bardzo go męczy i bolą go nóżki. Xawery nie lubi chaosu, który bardzo go rozprasza. Jedynym sposobem, aby go uspokoić jest udział w zajęciach w wodzie. Lubi też lepienie z modeliny oraz zabawę na huśtawkach.  Córka, Jennifer to siedmioletnia wojowniczka. Podobnie jak jej brat dzielnie podejmuje wielki bój o swoje zdrowie. Niestety silna determinacja często nie wystarcza... Padaczka, zaburzenia neurologiczne, niepełnosprawność ruchowa oraz afazja odbierają jej to, co dla innych jest normalnością – możliwość wyrażania siebie, poruszania się bez bólu oraz radość z prostych czynności. Córka pragnie żyć uwolniona od cierpienia.  Jennifer ma problemy z mówieniem, przez co kontakt z nią jest też zaburzony. Córka bywa nadpobudliwa, co w konsekwencji przynosi jej duże zmęczenie.  Codzienność również utrudniają jej ataki padaczki, które objawiają się nietypowo – córka zawiesza się i nie reaguje. Zdarza jej się z trudem kontrolować swoje emocje. Kojąco na moje dziecko działa woda – wycisza oraz uspokaja.  Nie ma słów, które mogą opisać, jak trudno jest mi patrzeć na oboje moich dzieci. Każdego dnia męczą się z ograniczeniami swojego ciała i umysłu. Każdy atak epilepsji Jennifer jest jak ostry miecz wiszący nad jej głową, a każde zaburzenie neurologiczne Xawerego odbiera mu szansę na normalne dzieciństwo. Mimo tych przeciwności moja cała rodzina nie traci nadziei. Wierzę, że rehabilitacja, a szczególnie metoda Hallwick –  rehabilitacja w wodzie – może pomóc rodzeństwu. Woda daje im coś, czego nie daje im ziemia – poczucie wolności, ulgę w cierpieniu, możliwość poruszania się bez ograniczeń. To szansa na poprawę jakości ich życia oraz odbudowanie umiejętności, które zdrowie im odebrało. Niestety, koszt tej rehabilitacji przekracza moje możliwości finansowe. Potrzebuję wsparcia, by dać Xaweremu i Jennifer to, na co zasługują – szansę na lepsze jutro. Proszę, pomóż moim dzieciom.  Każda złotówka i dobre słowo to dla mnie ogromna nadzieja dla moich dzieci! Mama Xawerego i Jennifer

120 zł
Kubuś Kamzol
Kubuś Kamzol , 10 lat

Proszę, nie pozwól, by zabrakło nadziei...

Przez pierwsze dwa lata synek rozwijał się prawidłowo. Dopiero po trzecich urodzinach zauważyłam, że coś jest nie tak. Kubuś mówił tylko pojedyncze słowa, w dodatku bardzo niewyraźnie. Zaczęłam szukać pomocy. Wiele wizyt u specjalistów dały diagnozy: zaburzony rozwój mowy, obniżone napięcie mięśniowe i zaburzenia integracji sensorycznej. Dziś Kubuś jest już dużym chłopcem, jednak jego trudności rosną razem z nim… Syn chodzi do szkoły, ale zamiast radości z poznawania nowych kolegów i uczenia się nowych rzeczy, towarzyszy mu smutek i frustracja… Ciężko opanować mu opanować podstawę programową. Mocno zaburzona mowa nie ułatwia uczestnictwa w lekcjach, czytania, wypowiadania się… Nie pozwala też swobodnie komunikować się i bawić z rówieśnikami czy nawiązywać przyjaźnie… Pęka mi serce! Czy Kuba będzie w przyszłości szczęśliwy? Czy będzie w stanie żyć samodzielnie? Czy poradzi sobie w życiu? Te pytania nieustannie krążą w mojej głowie. Nie mogę pozwolić, by odpowiedzią na którekolwiek z nich było „nie”! Dlatego robię wszystko, co w mojej mocy, by mu pomóc! Kuba potrzebuje intensywnej stymulacji mózgu – terapii ze specjalistami, którzy pomogą mu dalej się rozwijać oraz wesprą jego komunikację. Wykorzystuję wszystkie możliwości, by mu pomóc, niestety za wiele z nich trzeba słono zapłacić… Ze względu na dużą wadę zgryzu syn przeszedł operację stomatologiczną i czeka go założenie aparatu. To usprawni jego wymowę, ale kosztuje krocie! Dlatego jako mama zwracam się z prośbą o wsparcie. Każda złotówka przekazana na tę zbiórkę to szansa na lepszą przyszłość mojego syna. Z serca za nią dziękuję. mama Kuby, Agata

731 zł
Laura Gąsior
Laura Gąsior , 2 latka

Razem dla Laury – walczymy o sprawność naszej córeczki!

Walka o zdrowie Laury rozpoczęła się zaraz po narodzinach! Już w ciąży badania wykazały, że coś jest nie tak z lewym płucem i kiedy córeczka przyszła na świat stwierdzono torbielowatość płuc. Mieliśmy nadzieję, że na tym zakończą się problemy zdrowotne Laury, niestety stało się inaczej!  Gdy córka miała 7 miesięcy zdarzył się wypadek! Przechodziłam z małą Laurą w wózku przez pasy i zostałyśmy potrącone przez samochód osobowy! Wózek z córeczką znalazł się poza jezdnią i Laurka z niego nie wypadła, jednak miała mocno obite okolice oka. Ja znalazłam się pod samochodem, jednak na szczęście skończyło się to tylko skręconą kostką i siniakami. Przez jakiś czas wszystko było w porządku, niestety w trakcie nauki chodzenia u Laury zaczęły się problemy z prawidłowym poruszaniem się. Po licznych badaniach zdiagnozowano u niej dziecięce porażenie mózgowe połowicze! We wrześniu tego roku córeczka otrzymała orzeczenie o niepełnosprawności.  Laura uczęszcza na intensywną rehabilitację m.in. na turnusach oraz na wizytach u fizjoterapeutów aż do 4 razy w tygodniu. Korzysta też z zaopatrzenia medycznego: ortez na obie nóżki, butów do ortez i pasów derotacyjnych. Czeka nas teraz rozpoczęcie leczenia spastyki toksyną botulinową i dalsze rehabilitacje na oddziałach rehabilitacji neurologicznej. Chcielibyśmy również rozpocząć leczenie na turnusach uzdrowiskowych w celu zapewnienia córeczce prawidłowego rozwoju układu oddechowego.  Koszty stałego leczenia i rehabilitacji są naprawdę duże i boimy się, że niedługo przekroczą nasze możliwości finansowe… Będziemy ogromnie wdzięczni za wsparcie drogi do sprawności Laury! Dzięki Waszej pomocy córka będzie mogła rozwijać się prawidłowo! Rodzice

10 455 zł
Kinga Szustek
Pilne!
Kinga Szustek , 45 lat

Gdy zapadła diagnoza – rozpoczęła się walka o życie Kingi! Pomóż pokonać nowotwór❗️

Nie podejrzewałam, że moje życie tak się potoczy, nie tak wyobrażałam sobie swoją przyszłość… Trzy lata temu zdiagnozowano u mnie bezład móżdżkowy o późnym początku. Choroba objawia się narastającymi problemami z poruszaniem się. Pomimo swojego wieku chodzę już o łasce, a wraz z rozwojem bezładu czeka mnie poruszanie się na wózku. Diagnoza każdego dnia odbiera mi coraz więcej – nie jestem w stanie już zapiąć sama guzików czy pisać. Przy większości czynności potrzebuję pomocy drugiej osoby.  Los okazał się jednak wobec mnie jeszcze bardziej okrutny. W sierpniu tego roku wykryto u mnie nowotwór piersi. Te dwa słowa na wydruku z wynikami badań wstrząsnęły moim światem… Ile może spaść na jednego człowieka? Jak wiele jeszcze będę musiała udźwignąć? Dlaczego ja? Co dalej? Pytania kłębiły się w mojej głowie jedno za drugim, a ja nie znajdowałam na nie odpowiedzi.  Mimo kolejnej diagnozy, która była dla mnie ogromnym ciosem – wiedziałam, że nie mogę się poddać. Nowotwór jest rozległy, jednak zrobię wszystko, co w mojej mocy, by go pokonać. Rozpoczęłam leczenie onkologiczne, a przez moje żyły popłynęły pierwsze dawki silnej, żrącej chemii. Kolejnym etapem ma być amputacja piersi… Boję się, co przyniesie przyszłość. Chemioterapia prowadzi do ogromnego osłabienia organizmu, co sprawi, że objawy bezładu staną się jeszcze dotkliwsze. Najpewniej poruszanie się na wózku stanie się moją codziennością już bardzo niedługo… Toczę dwie bitwy – tę z nowotworem, a także tę o sprawność i samodzielność. Niestety, koszty z tym związane są ogromne. Wymagam leczenia i intensywnej rehabilitacji, a także dostosowania domu do mojego obecnego stanu zdrowia. Proszę, wyciągnijcie do mnie pomocną dłoń. Nie brakuje mi woli do walki o zdrowie, lecz bez pieniędzy nie będę w stanie dalej jej toczyć – ani wygrać. Każda wpłata i każde udostępnienie są dla mnie niezwykle ważne. Wierzę, że dobro okazane drugiemu człowiekowi – zawsze wraca i to z podwójną mocą! Kinga

42 140 zł
Agnieszka Pietrowska
Agnieszka Pietrowska , 32 lata

Gdy koszmar staje się rzeczywistością... Wesprzyj Agnieszkę w walce z chorobą!

Wyobraź sobie, że śnisz koszmar. Boisz się. Serce bije jak szalone, a po Twoich plecach spływa zimny pot. Bardzo chcesz się obudzić, jednak to nie jest możliwe! A teraz wyobraź sobie, że ten koszmar to nie sen. To moje życie… Zaczęło się od wysokiej gorączki. Myślałam, że to skutek udaru cieplnego. Jednak gdy moje samopoczucie się nie poprawiało, zostawiłam w domu mojego niespełna 3-letniego synka i pojechałam do szpitala. Byłam w kilku. Mimo szeregu wykonanych badań nikt nie potrafił stwierdzić, co mi dolega. Zostałam wypisana bez leków i bez jednoznacznej diagnozy… W trakcie trwającego jeszcze zwolnienia lekarskiego moje zdrowie znów się pogorszyło. Obudziłam się z obezwładniającym bólem pleców. Umówiłam się na pilną wizytę do lekarza rodzinnego. Do gabinetu weszłam z pomocą innych pacjentów. Ból nasilał się w zatrważającym tempie! Bezpośrednio z przychodni zostałam odwieziona karetką pogotowia do szpitala. Te kroki do przychodni, były moimi ostatnimi… Obecnie poruszam się na wózku inwalidzkim.  Po wielu badaniach, konsultacjach, punkcjach postawiono diagnozę: ostre poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego, które spowodowało PARALIŻ OD PASA W DÓŁ!  Szukając przyczyn zapalenia, zdiagnozowano toczeń. Czułam się, jakby ktoś uderzył mnie czymś ciężkim w głowę. Mój synek nie potrafił poradzić sobie w nowej rzeczywistości. Nie rozumiał, dlaczego mama już się nim nie bawi, tylko leży w łóżku. Dlaczego tak często nie ma jej w domu... Wiedziałam, że zrobię wszystko, by wyzdrowieć! Co miesiąc jeżdżę do szpitala na wlewy z immunoglobulin, by wesprzeć organizm w walce ze stanem zapalnym. Chodzę na rehabilitację i regularnie staram się uczestniczyć w turnusach, podczas których intensywnie ćwiczę, by znów stanąć na nogi. Przyjmuję lekarstwa i staram się z optymizmem patrzeć w przyszłość. Bywa ciężko, ale dla dziecka zrobię wszystko! Niestety rehabilitacja pochłania wszystkie moje oszczędności, dlatego proszę o wsparcie, bym mogła jak najszybciej wrócić do pełni zdrowia! Bym mogła zacząć znów żyć i być mamą, jak dawniej... Agnieszka

5 496,00 zł ( 5,74% )
Brakuje: 90 249,00 zł
Staś Sutowicz
Staś Sutowicz , 11 miesięcy

Stasiu miał nie przeżyć❗️Teraz toczy walkę o lepszą przyszłość – POMÓŻ❗️

Już w trakcie trwania ciąży dowiedzieliśmy się, że nasz synek ma wrodzoną przepuklinę przepony i będzie wymagał natychmiastowej operacji chirurgicznej. W trakcie dalszej diagnostyki prenatalnej wykryto podejrzenie zespołu genetycznego Pallistera-Killiana. Lekarze nie dawali Stasiowi szans na przeżycie. Nie zostawiali nawet iskierki nadziei. Nigdy nie zapomnimy, jak musieliśmy tłumaczyć naszym starszym dzieciom, że nie będą mieli braciszka… Staś urodził się dokładnie 25.12.2023 roku, w 34. tygodniu ciąży z powodu powikłań po amnioredukcji. Po porodzie mogliśmy tylko dotknąć jego malutkiej rączki, później lekarze walczyli o jego kruche życie. Synek został zaintubowany, a następnie przetransportowany do szpitala w Łodzi, gdzie przeszedł poważną operację brzuszka. Lekarze nie dawali mu najmniejszych szans, ale Staś zaskoczył wszystkich swoją wolą walki. Swoje pierwsze tygodnie synek spędził w szpitalu. Tam potwierdzono, że choruje na zespół Pallistera-Killiana. To rzadka wada genetyczna, która jest nieuleczalna i niesie ze sobą wiele okrutnych dolegliwości. Wyłącznie dzięki intensywnej rehabilitacji Staś ma szansę na lepszy rozwój i sprawność fizyczną. Jesteśmy pod stałą kontrolą wielu specjalistów: kardiologa, neurologa, genetyka, chirurga, logopedy oraz ośrodka rehabilitacyjnego. Staś pomimo swoich schorzeń i ciągłej walki o lepszą sprawność jest pogodnym i uśmiechniętym chłopcem. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak dokładnie będzie wyglądać jego przyszłość, ale już musimy być gotowi na związane z nią koszty. Wizyty u wielu specjalistów, dojazdy, rehabilitacja i specjalistyczna diagnostyka to tylko wierzchołek góry potrzeb, z którymi musimy się zmierzyć. Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie! Za wszelką pomoc okazaną Stasiowi – dziękujemy! Rodzice

2 500,00 zł ( 4,69% )
Brakuje: 50 692,00 zł
Marcel Buczek
Pilne!
Marcel Buczek , 13 lat

Wesprzyj walkę Marcela❗️ Pomóż pokonać NOWOTWÓR!

Co robisz, gdy widzisz, jak Twoje dziecko płacze z bólu? Gdy lekarz mówi Ci, że ma nowotwór?! Gdy nie śpisz w nocy, bo boisz się kolejnego dnia? WALCZYSZ! Przytulasz i mówisz, że będzie dobrze! A później robisz wszystko, żeby tak było… Już w zeszłym roku Marcel skarżył się na ból nogi, jednak lekarze uspokajali nas, że to tylko bóle wzrostowe, że minie. Nie minęło! W styczniu kolano syna bardzo spuchło, a na jego nodze pojawiły się liczne zasinienia. Znów zapukaliśmy do drzwi gabinetu lekarskiego, jednak tym razem wszystko potoczyło się zupełnie inaczej… Pediatra zlecił badania krwi i zdjęcie RTG. Po zapoznaniu się z  historią leczenia syna pilnie wysłał nas do ortopedy. Wtedy rozpoczął się nasz koszmar, a Marcelek trafił do piekła – za drzwi oddziału onkologii dziecięcej, prosto w objęcia nowotworu… Marcel jest w trakcie serii badań. Obecnie najważniejsze jest monitorowanie jego sytuacji w celu jak najszybszego wykrycia przerzutów, które mogą pojawić się w szpiku. Syn jest przerażony… Trudno mu zrozumieć, co właściwie stało się z jego życiem… Towarzyszący mu zespół Aspergera potęguje lęk przed niewiadomą…  Zła informacja jest taka, że nowotwór się rozrasta! 9 października mamy kolejną wizytę u ortopedy, po której lekarze zadecydują o losach Marcela. Wiemy, że konieczna będzie operacja, by usunąć zmiany. A później? Chemia? Radioterapia? Jeszcze boję się o tym myśleć… W oczekiwaniu na kluczowe leczenie Marcel musi korzystać z intensywnej rehabilitacji. Musi wzmocnić ciało, by było gotowe do dalszej, wyczerpującej walki! Potrzebuję Waszej pomocy, aby Marcel mógł stawić czoła temu potworowi, który zawładnął jego ciałem. Proszę, pomóżcie mi uwierzyć, że wszystko skończy się dobrze… mama, Dorota

13 611,00 zł ( 12,79% )
Brakuje: 92 772,00 zł
Denis Petis
Pilne!
Denis Petis , 41 lat

Oddany mąż i tata trójki dzieci walczy z nowotworem❗️Brak leczenia to wyrok śmierci – RATUJ❗️

Tworzymy zwyczajną rodzinę – taką, jak wielu z Was. Ja, mój mąż Denis i trójka dzieci: dwójka synów w wieku studenckim i 9-letnia córeczka. Do niedawna wszystko układało się normalnie: praca – dom – dzieci – praca. Jednak w maju 2023 roku nasze życie zaczęło zmieniać się w koszmar… Ten dzień zapamiętam na zawsze. Denis wrócił po pracy do domu i po wejściu do pokoju rozdał się głośny trzask kości biodrowej, któremu towarzyszył potworny ból. Natychmiast wezwaliśmy pogotowie. Ratownicy stwierdzili złamanie kości biodrowej i kazali mojemu mężowi najbliższy miesiąc spędzić w łóżku... Niestety, stan nogi mojego męża się nie poprawiał. Wiedziałam, że coś jest nie tak...  Natychmiast zdecydowaliśmy się wykonać dokładniejsze badania. Wyniki okazały się bezlitosne – nowotwór złośliwy kości i szpiku kostnego. Cały nasz świat zawalił się w 2 sekundy. Jak to możliwe? Dlaczego? Jak żyć dalej…? To był ogrom rozpaczliwych myśli, których żadne z nas nie było w stanie zatrzymać. Mąż czuł się coraz gorzej, a my zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że liczy się każda sekunda. Co gorsza, wiedzieliśmy, że w kraju nie mamy wystarczających możliwości leczenia. Sprzedaliśmy więc wszystko, co mieliśmy i wyjechaliśmy do Turcji w poszukiwaniu ratunku.  Denis był tak słaby, że gdy tylko trafiliśmy do kliniki, został od razu przewieziony na odział intensywnej terapii. Lekarze robili wszystko, co w ich mocy, by ustabilizować stan męża… Na szczęście byliśmy w dobrych rękach i po paru dniach Denis rozpoczął leczenie onkologiczne.  Niestety, walka o jego życie trwa każdego dnia. Od momentu przyjęcia na oddział przeszedł wielokrotne cykle chemii i ponad 60 radioterapii! Dzięki temu leczeniu Denis po trochu zaczął chodzić sam.  Nasza sytuacja jest niezwykle trudna – starsi synowie czekają na nas w domu, córeczka jest z nami. Każdego wieczoru płacząc w poduszkę, modlimy się, by ten koszmar się już skończył. Walczymy o życie Denisa już ponad rok, jednak po raz pierwszy nie mamy już pieniędzy na dalsze leczenie. Brak dalszej terapii oznacza dla mojego ukochanego męża wyrok śmierci.  Rozpaczliwie błagam Was o wsparcie... Pomóżcie uratować Denisa, oddanego męża i tatę! To jeszcze nie pora, by się żegnać. Wszyscy tak bardzo go potrzebujemy. Ja, synowie i nasza maleńka córeczka… Potrzebujemy, by dalej był głową naszej rodziny – nie wspomnieniem! Prosimy, nie pozwól, by szpitalne łóżko Denisa zastąpiła zimna trumna, nad którą będę opłakiwała męża, a moje dzieci – ukochanego tatę... Kochająca żona

3 300,00 zł ( 1,32% )
Brakuje: 245 948,00 zł