Tak niewiele brakuje, by ocalić życie Michałka!
Nowotwór złośliwy! Ciężki przeciwnik, który wciąż zagraża życiu 4-letniego Michałka! Trwają konsultacje ze specjalistami, zarówno z Polski, jak i zagranicy. Próbujemy znaleźć odpowiedź na pytanie, co można jeszcze zrobić, by uśpić nowotwór lub na tyle go zmniejszyć, aby była możliwość jego wycięcia, bez trwałego okaleczenia synka. Ostatnia chemia spowodowała dużą remisję guza nowotworowego, jednak w ośrodku, w którym rozpoczęliśmy leczenie, lekarze nie podejmują dalszych działań, czekając na rozwój sytuacji i ewentualne ponowne leczenie przy rozroście nowotworu. Rok 2020 rozpoczął się z diagnozą: Nowotwór złośliwy - mięsakomięsak prążkowanokomórkowy, typ embryonale (Rhabdomyosarcoma, w skrócie RMS). Przerażające słowa… Nikt się ich nie spodziewał… Łzy nie przestawały płynąć. Wciąż zadawaliśmy sobie pytanie: „Dlaczego takie choroby dotykają tak małe, bezbronne dzieci, w tym naszego kochanego synka”... Przecież według lekarzy, okulistów to miał być jęczmień lub gradówka… Z drugiej strony widoczne położenie nowotworu pozwoliło na szybką diagnostykę, a tym samym w końcu na właściwe rozpoznanie choroby, przed powstaniem przerzutów na inne organy. Lekarze zaklasyfikowali chorobę synka do stadium III. Przy pierwszych blokach chemii Michaś odczuwał ogromne skutki uboczne… Całodzienne wymioty, ogromny ból brzuszka, obciążony pęcherz oraz przeciążona wątroba - to najbardziej widoczne skutki uboczne leczenia… W dalszym czasie doszedł spadek wszystkich istotnych parametrów krwi. Nieuniknionym było jej przetaczanie – wszystko to ze względu na spadek odporności do zera i zapobieganie głębokiej neutropenii, gorączce neutropenicznej i w dalszych konsekwencjach sepsie, do której o mały włos nie doszło po pierwszym bloku chemii. Dzięki Wam, wspaniałym darczyńcom, którzy w pierwszej zbiórce pomogli zebrać środki na leczenie wspomagające w trakcie prowadzonego protokołu, uniknęliśmy wielu poważnych powikłań leczenia chemioterapeutycznego. Wątroba o wiele lepiej radziła sobie z chemioterapią, uniknęliśmy znaczących problemów urologicznych, Michaś nie potrzebował też przetaczania krwi, a jego parametry same wracały do normy, bez zastrzyków, które sztucznie pobudzają odporność. Nie miał również problemów z chodzeniem, co jest bardzo częstym skutkiem chemii. Przy tym wszystkim utrata włosów wydawała się drobnostką, choć akurat ten fakt Michaś przeżył bardzo emocjonalnie. W ostatnich cyklach prowadzonego protokołu guz ulegał znacznemu zmniejszeniu, co powinno być kluczowym czynnikiem decydującym o dalszym leczeniu. Jednakże protokół chemioterapii, obejmujący 9 cykli, został zakończony, choć guz stale się zmniejszał! Decyzją lekarza prowadzącego, synek dostał dodatkowo jeszcze jedną chemię, uzupełniającą ostatni cykl, co spowodowało dalsze zmniejszenie rozmiarów nowotworu... Cieszymy się, że guz jest coraz mniejszy, jednak martwi nas zawieszenie leczenia, bezproduktywne oczekiwanie, brak jakichkolwiek dalszych decyzji i naszym zdaniem ryzyko pozostawienia niedoleczonego nowotworu (aktywnych komórek nowotworowych). Co więcej, niestety leczenie cytostatykami, a szczególnie radioterapia, uszkadza nie tylko komórki nowotworowe, ale również zdrowe, prowadząc do zaburzenia ich funkcji. Jeżeli taka uszkodzona komórka podzieli się i zacznie się replikować, to może powstać inny nowotwór. Taką wznowę leczy się już dużo trudniej, bo najczęściej jest odporna na pierwotną chemię... Tak bardzo chcielibyśmy, by podejście do leczenia naszego synka było indywidualne, a nie tylko według schematów, dlatego konsultujemy się również z lekarzami z zagranicy, by leczenie Michałka poprowadzić jak najlepiej. Wierzymy, że doświadczenie innych lekarzy z zagranicy, mających praktykę z tymi samymi przypadkami, pozwoli dostosować najlepsze rozwiązanie dla naszego synka. Najnowsze trendy w badaniach podstawowych i klinicznych zwracają szczególną uwagę na rozwój celowanych strategii terapeutycznych. Cały czas poszukujemy odpowiedzi: co możemy jeszcze zrobić. Równolegle analizujemy zarówno alternatywne jak i innowacyjne sposoby leczenia: immunoterapia celowana molekularne, czy terapię komórkami macierzystymi, a także przeszczep autologicznych komórek progenitorowych. Musimy być przygotowani na każdą wersję i być pewni, że to postać resztkowa, a nie jeszcze aktywna. Póki co, guz jest nieoperacyjny, dlatego też chemia, radioterapia, leczenie alternatywne, innowacyjne czy wspomagające to nasza jedyna szansa. Ponieważ wciąż musimy walczyć o zdrowie i życie Michałka, w kraju i za granicą, koszty niezmiennie są ogromne. Do wygranej nadal nam daleko, ale Michaś walczy cały czas! Nam samym ciężko sprostać tym wszystkim nakładom pieniężnym, dlatego z całego serca prosimy Was o pomoc! Musimy być przygotowani do wyjazdu za granicę na dalsze badania i leczenie. Koszty mogą sięgać nawet kilkuset tysięcy złotych. W przypadku Michałka każdy dzień zwłoki może oznaczać niepowodzenie całego dotychczasowego leczenia. Niestety kontynuacja leczenia wspomagającego, suplementacja, a co za tym idzie wzmocnienie i regeneracja organizmu, walka z efektami ubocznymi leczenia cytostatykami, wszelkie dojazdy do szpitali, specjalistów, konsultacje, tłumaczenia, leki, badania komórek macierzystych, środki do dezynfekcji i pielęgnacji Borowiaka (portu do podawania chemii), tyle i jeszcze wiele, by móc całościowo podejść do leczenia Michasia. Dlatego z całego serca prosimy Was o wparcie finansowe, bo to dodatkowe koszty miesięczne w wysokości ok. 7-8 tysięcy. Dla nas te wszystkie kwoty są nie do osiągnięcia. Takich wojowników, jak małe dzieci walczące z rakiem, nie zobaczy się nigdzie: radość, uśmiech, nawet jak jest źle, pełno miłości i wiara, która nigdy ich nie opuszcza. Prosimy, nie bądźcie obojętni, czasem tak niewiele wystarczy, by uratować małe życie! A tu chodzi o życie naszego synka… Rodzice Michasia Media o zbiórce: ➡️ gazetaregionalna.com - Rusza na rowerze do Watykanu, aby pomóc w zbiórce na leczenie chorego dziecka ➡️ Śledź lokalizację Pana Roberta w podróży do Rzymu dla Michasia - KLIK