Choroba wdarła się do mojego życia i próbuje zabrać sprawność! Ratunku!
Nie spodziewałam się, że z pozoru delikatne skaleczenie doprowadzi mnie do momentu, w którym będę walczyć o moją sprawność. Gdy 10 lat temu usłyszałam od lekarzy diagnozę, świat się na chwilę zatrzymał. Ogromna wola walki nie wystarczyła, by spowolnić postępy choroby, wyrwać się z ramion okrutnych schorzeń i wrócić do normalnego życia. Wykryto u mnie chorobę Buergera atakującą naczynia krwionośne, głównie kończyn dolnych. Na początku występują niepokojące drętwienia w obrębie stóp i palców oraz stałe uczucie ochłodzenia. W moim przypadku zaczęło się od niewinnie wyglądającej rany, która doprowadziła mnie do amputacji nogi i przykuła do wózka na zawsze… Choroba niedawno zaatakowała również drugą nogę. Staram się nie dopuszczać myśli, że czeka mnie kolejna amputacja, jednak nikt nie jest w stanie zagwarantować mi, że tak się nie stanie. Moja codzienność to strach o przyszłość. Staram się nie poddawać, bo mam dla kogo żyć. Jestem mamą 7-letniej Wiktorii, która bardzo potrzebuje mojego wsparcia i obecności. Chciałabym w pełni uczestniczyć w jej życiu, wspierać i być jej oparciem, zrealizować wszystkie zaplanowane podróże. Marzeń mamy naprawdę wiele, jednak są one przykryte strachem, a ich realizacja stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Przed amputacją pracowałam fizycznie, teraz obawiam się o przyszłość. Marzę o powrocie do mojej największej pasji jaką jest praca w ogrodzie. Niestety, póki nie będę mogła poruszać się swobodnie, nie dam rady się tym zajmować. Bez specjalistycznej protezy nie dam rady swobodnie się przemieszczać, pracować, ale przede wszystkim być w pełni mamą dla mojej ukochanej córeczki… A to na tym teraz zależy mi najbardziej. Koszty zakupu protezy są bardzo wysokie i przekraczają moje możliwości finansowe. Oprócz tego czeka mnie jeszcze turnus rehabilitacyjny, który ma dać mi możliwość nauki chodzenia w protezie. Wszystko razem generuje koszty nie do przeskoczenia. Samodzielnie nie jestem w stanie pozwolić sobie na takie wydatki, mimo że wiem, jak bardzo są mi potrzebne. Dlatego błagam o pomoc. Robię to dla siebie i dla Wiktorii! Iwona