Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Basia Grzesik
Basia Grzesik , 19 miesięcy

Lekarze nie dawali nam większych szans, że Kubuś przeżyje – ważył zaledwie 500 gramów... Prosimy, POMÓŻ❗️

Walka o życie Kubusia trwałą od samego początku. Nasz Promyczek przyszedł na świat o wiele za wcześnie – w 26. tygodniu ciąży. Ważył zaledwie 500 gramów, a oddychał jedynie dzięki respiratorowi… Żadne słowa nie są w stanie opisać koszmaru, jaki przeszliśmy. Żaden rodzic nie powinien nigdy widzieć swojego maleństwa w takim stanie. Kubuś był taki maleńki, delikatny i kruchy, a my drżeliśmy o każdą wspólną minutę. Lekarze nie dawali nam większych szans, że synek przeżyje. Sytuacja była tak krytyczna, że już godzinę po porodzie poprosiliśmy o udzielenie naszemu dziecku Chrztu Świętego. Stał się cud – Kubuś przeżył.  Nasz synek spędził w szpitalu pierwsze 1,5 roku życia. Niestety, przedwczesny poród okrutnie zaważył na jego zdrowiu. Pomimo swojego wieku synek nadal nie je samodzielnie oraz stracił wzrok na jedno oko. Kubuś jest odżywiany za pomocą PEG-a. Dodatkowo zmaga się także z retinopatią wcześniaków, stopą końsko-szpotawą oraz dysplazją oskrzelowo-płucną. Nie wiemy, jak będzie wyglądała przyszłość Kubusia ani jego samodzielność. Wiemy za to, że jako rodzice musimy zrobić wszystko,  co tylko możliwe, by zawalczyć o jego lepsze jutro. Nasz Promyczek będzie potrzebował długotrwałej rehabilitacji i stałej opieki wielu specjalistów. Niestety, wiąże się to z wysokimi kosztami… Bardzo prosimy Was o wsparcie naszego maleństwa. Los obszedł się z Kubusiem niezwykle okrutnie już na samym starcie. Wierzymy jednak, że z Waszą pomocą uda się nam dokonać cudów i dać naszemu synkowi realną szansę na zdrowe i szczęśliwe dzieciństwo! To właśnie teraz, gdy jest jeszcze maluszkiem – możemy wypracować najwięcej! Rodzice

853 zł
Paulina Jóźwiak
Paulina Jóźwiak , 33 lata

Przeszłam już dwa przeszczepy nerki, lecz wciąż walczę o zdrowie! Pomocy❗️

Moje problemy ze zdrowiem zaczęły się dwie dekady temu i niestety towarzyszą mi do dziś… Przez te wszystkie lata stale walczyłam o lepszą codzienność i życie bez bólu. Los jednak nie był dla mnie łaskawy! Lawinę moich problemów zdrowotnych zapoczątkowało złamanie ręki, przez które w marcu 2004 roku trafiłam do szpitala i przeszłam operację. Po tygodniowym pobycie na oddziale i dodatkowych badaniach niespodziewanie stwierdzono u mnie problemy z nerkami. To był ogromny szok… Niedługo po diagnozie lekarz oznajmił, że konieczny będzie przeszczep nerki. Ponadto musiałam przejść też operację pęcherza. Zostałam objęta stałą opieką poradni nefrologicznej. Niestety, po latach leczenia wyniki moich badań się nie polepszały, a nawet stawały się coraz gorsze! We wrześniu 2008 roku rozpoczęłam dializy. Dwa lata później przeszłam pierwszy przeszczep nerki. Myślałam, że to zakończy wszystkie moje problemy zdrowotne i w końcu będę mogła cieszyć się pełnią życia. Byłam jednak w błędzie… Po nieco ponad sześciu latach od przeszczepu, wyniki badań znów zaczęły się pogarszać. Ponownie rozpoczęłam dializy i kolejny raz trafiłam na listę oczekujących na przeszczep nerki. Do końca życia nie zapomnę stresu i strachu, jaki mi wtedy towarzyszył! W marcu 2019 roku znów trafiłam na stół operacyjny i otrzymałam szansę na powrót do zdrowia. Drugi raz przeszczepiono mi nerkę. Z początku wydawało się, że wszystko wreszcie zacznie się układać, jednak to nie zakończyło moich problemów. Cały czas jestem pod opieką wielu różnych lekarzy. Walczę też z cukrzycą potransplantacyjną. Muszę stale monitorować mój stan zdrowia – potrzebuję różnych leków i konsultacji specjalistów, konieczne będzie także leczenie stomatologiczne. Wszystko to niestety generuje ogromne koszty… Chciałabym wreszcie uwolnić się od problemów zdrowotnych, które tak boleśnie naznaczyły moją codzienność. Walka o lepsze jutro jest jednak bardzo trudna. Z całego serca proszę Was o wsparcie! Wierzę, że z Waszą pomocą będę mogła wreszcie odzyskać zdrowie! Paulina

505,00 zł ( 1,58% )
Brakuje: 31 410,00 zł
Antoni Dzwonik
Antoni Dzwonik , 4 latka

Nie poddajemy się w walce o sprawność – Antoś potrzebuje specjalistycznego wózka!

Antoś walczy o zdrowie od samego początku! Pierwszą operację mózgu przeszedł jeszcze w życiu płodowym. Po narodzinach przeprowadzono serię kolejnych zabiegów, jednak niestety do dzisiaj synek zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym oraz padaczką lekooporną! Padaczka to często cichy, ale zabójczy przeciwnik! Każdy napad cofa psychomotoryczny rozwój Antosia. Po ataku synek potrafi leżeć godzinami bez ruchu, nic go nie interesuje i nic go nie cieszy. Mimo ciągłych zmian leczenia stan Antka się nie poprawia… Dzięki poprzedniej zbiórce udało nam się zakupić koncentrator tlenu i monitor oddechu – to ogromna pomoc na co dzień! Niestety, kilka tygodni temu wystąpił tak silny napad, że Antoś trafił do szpitala i lekarze musieli wspierać go oddechowo... Po tak ciężkich przeżyciach synek przez jakiś czas nie może chodzić! Mózgowe porażenie dziecięce sprawia, że Antoś porusza się samodzielnie tylko po domu i na bardzo krótkie dystanse. Codziennie uczęszczamy na rehabilitację na drugim końcu miasta, ale niestety synek wyrósł ze swojego dotychczasowego wózka. Bez niego nie jesteśmy w stanie dotrzeć na zajęcia! Niestety, koszt wózka przekracza nasze możliwości finansowe, dlatego zdecydowaliśmy się ponownie poprosić Was o pomoc! Wierzymy, że kolejny raz zjednoczymy się, by wesprzeć dalszy rozwój Antosia! Będziemy ogromnie wdzięczni! Rodzice

3 254,00 zł ( 84,96% )
Brakuje: 576,00 zł
Jakub Krupniewski
Jakub Krupniewski , 44 lata

Sen o niezależności... Pomóż Kubie w przystosowaniu łazienki do jego potrzeb!

Mam na imię Kuba i choć życie rzuca mi trudne wyzwania, nie poddaję się! Pragnę realizować swoje marzenia – zwłaszcza te, które pozwolą mi na godne i w miarę samodzielne funkcjonowanie. Dzięki Wam już spełniłem kilka z nich. Bardzo dziękuję za Wasze dobre serca! Mam nadzieję, że otworzycie je dla mnie i tym razem… Od lat cierpię na padaczkę i porażenie czterokończynowe. Moje nogi na zawsze zastąpił wózek inwalidzki, a życie toczy się dalej w cieniu niepełnosprawności… Do końca moich dni będę potrzebował intensywnej rehabilitacji, leków oraz specjalistycznego sprzętu. Choć mam ogromną wolę walki, by pokonać mrok, to nie wystarczy…  Do niedawna największym wsparciem była dla mnie mama. ODESZŁA. Nie sposób opisać bolesnej wyrwy, która powstaje w duszy, gdy żegnasz najważniejszą osobę w świecie. Osobę, bez której by Cię tu nie było… Czas po śmierci mamy był dla mnie niezwykle trudny. Podupadłem na zdrowiu i gdyby nie wsparcie przyjaciół oraz Wasze, nie wiem, jakby to się skończyło! Dzięki środkom z poprzedniej zbiórki mogę samodzielnie wychodzić z mieszkania! Nie czuję się już jak więzień. Jestem wolną osobą! Ta namiastka normalnego życia jest dla mnie na wagę złota! Bardzo za to dziękuję! Wasze wsparcie jest dla mnie źródłem sił i uśmiechu, który towarzyszy mi każdego dnia. Wiem, że nie jestem sam! Dlatego postanowiłem jeszcze raz prosić Was o wsparcie na remont łazienki, która jest stara, pokryta pleśnią i nieprzystosowana do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Nie jestem w stanie z niej korzystać. Budowa podjazdu była spełnieniem mojego marzenia o wolności. Teraz marzę o łazience, w której będę mógł samodzielnie zadbać o swoją higienę, bez bólu i strachu. Koszt tego remontu mnie przeraża, ale nie tracę nadziei. Wierzę, że z Waszą pomocą zdołam znów poczuć się bezpieczny i niezależny. Kuba

1 897,00 zł ( 5,94% )
Brakuje: 30 018,00 zł
Oktawiusz Katarzyński
Oktawiusz Katarzyński , 7 lat

Żeby postawić diagnozę, musimy szukać ratunku za granicą... Pomocy❗️

Zwracamy się do Was z ogromnym apelem o pomoc dla naszego ukochanego Oktawiusza, który od sześciu lat walczy z ciężkimi chorobami. Każdy dzień to dla niego walka o normalność, o zdrowie, o życie, które powinno być pełne radości, a zamiast tego coraz częściej zmuszony jest do częstszych hospitalizacji, cierpiąc na rzadkie choroby. Enteropatia wysiękowa, hipogammaglobulinemia, choroba Leśniowskiego-Crohna – każda z tych diagnoz odbiera Oktawiuszowi coraz więcej... Oktawiusz to wspaniały chłopak, który od wielu lat walczy o zdrowie. Zachorował mając zaledwie 1 roczek. Mimo ogromu cierpienia, którego doświadcza – swoją postawą codziennie udowadnia, że życie jest cudowne i warte, aby o nie walczyć.  Przez te wszystkie lata jego stan zdrowia nie uległ stałej poprawie. Oktawiusz wciąż traci albuminy, przez co regularnie musi otrzymywać je w warunkach szpitalnych. Niestety, zazwyczaj już po 2 tygodniach zaczyna bardzo mocno słabnąć i wymaga kolejnego ich podania... Jako rodzice żyjemy w ciągłej niepewności i stresie. Lekarze w Polsce nie są w stanie postawić diagnozy, znaleźć przyczyny jego dolegliwości, przez które co 3-4 tygodnie jesteśmy w szpitalu i nigdy nie wiemy na jak długo. Walczymy też ze skutkami ubocznymi po wszystkich lekarstwach, których są ogromne ilości, żeby mógł funkcjonować. My jako rodzina czujemy bezsilność, obserwując, jak choroba potrafi bezlitośnie zabrać mu radość z normalnego życia, z którego chce czerpać jak najwięcej. Próbujemy ze wszystkich sił i wszędzie znaleźć pomoc dla Oktawiusza. Każdego dnia walczymy o zapewnienie mu najlepszego komfortu życia na tyle ile to możliwe. Wierzymy, że szansą dla Oktawiusza może być pobyt w klinice w Niemczech. Tamtejsi specjaliści posiadają doświadczenie w diagnozowaniu trudnych przypadków, lepszy sprzęt, innowacyjne metody. Jednak koszty czterodniowej wizyty są zawrotne i wynoszą aż  65 tys. złotych! Przez 6 lat dawaliśmy radę ze wszystkimi finansowymi wyzwaniami, robiliśmy wszystko, co nam zalecali specjaliści w Polsce, jednak to nie dało rezultatu… Dlatego zwracamy się z prośbą do wszystkich, którzy mogą pomóc. Każda złotówka, każdy gest wsparcia przybliża nas do celu, jakim jest zdrowie Oktawiusza. Jeśli możecie, prosimy o wsparcie naszej zbiórki. Razem możemy dać Oktawiuszowi nadzieję na przyszłość, której tak bardzo pragnie. Prosimy o udostępnianie informacji o naszej akcji oraz o wszelkie wsparcie, jakie możecie zaoferować. Z góry dziękujemy za każdą pomoc i wsparcie! Rodzina Oktawiusza

38 787,00 zł ( 56,09% )
Brakuje: 30 362,00 zł
Renata Wójcik
Renata Wójcik , 53 lata

Woda podmyła fundamenty❗️Potrzebna pomoc❗️

Życie naszych bliskich ze Stronia Śląskiego w jednej chwili zmieniło się w koszmar. Powódź, która nawiedziła ich miejscowość, zniszczyła wszystko, co z takim trudem budowali przez lata. W jednej chwili ich podwórko zamieniło się w rzekę, niszcząc wszystko wokół. Zaledwie kilka tygodni temu skończyli remontować część domu, który teraz jest poważnie uszkodzony – podmyte fundamenty, zniszczone ściany… Wszystko, co było na posesji, zostało po prostu zmyte, woda wyrwała drzwi i zalała dolne piętro. Od rzeki, która wcześniej była 50 metrów od domu, teraz dzieli ich jedynie 10 metrów... To grozi kolejnym zalaniem! Rodzina próbowała walczyć z żywiołem, ratować, co się da. Trzymali drzwi nogami, starali się zabezpieczyć dom, ale woda była bezlitosna. Zmuszeni byli ewakuować swoją 90-letnią babcię do sąsiadki. Niestety, kiedy usłyszeli, że tama w Stroniu Śląskim pękła, musieli opuścić dom, nie wiedząc, co zastaną po powrocie. Byli przenoszeni i ewakuowani raz za razem.   Kiedy woda w końcu opadła, okazało się, że zmyła nie tylko to, co na powierzchni – fundamenty są podmyte, a dobudówka zapadła się. To, co było ich domem, teraz przypomina pobojowisko! Nasza rodzina aktualnie pomieszkuje u znajomych. Dzieli nas ogromna odległość i nie jesteśmy w stanie być teraz przy nich, ale mimo to nie chcemy zostawiać ich bez pomocy. Robimy, co możemy, a to wciąż wydaje się za mało… Dlatego dziś prosimy Was o wsparcie dla nich. Każda, nawet najmniejsza pomoc, jest na wagę złota. Potrzebują odbudować swój dom, naprawić to, co zniszczyła woda i stanąć na nogi po tej tragicznej stracie. Zdjęcia i filmy nie oddadzą w pełni tego, co przeszli i jak wygląda ich życie teraz. Z serca prosimy – pomóżmy im odbudować ich dom, ich życie. Każda wpłata, każde słowo wsparcia, każdy gest ma ogromne znaczenie. Razem możemy sprawić, że nadzieja wróci. Bliscy

35 370 zł
Przemysław Józef Art
Przemysław Józef Art , 45 lat

Specjalistyczny sprzęt może poprawić jakość mojego życia! Pomóż!

Życie na wózku inwalidzkim jest związane z wieloma przeciwnościami stawianymi przez los. Każdy deszczowy dzień staje się wyzwaniem. Błoto, kałuże, śnieg... Wiatr tnie po twarzy, a deszcz zalewa oczy. Czasami nawet codzienny spacer wywołuje frustrację, bo każda przeszkoda przypomina, że ​​świat nie zawsze jest gotowy na takich ludzi jak ja. Od chwili urodzenia jestem osobą niepełnosprawną, zmagam się m.in. z rozszczepem kręgosłupa, przepukliną oponową i niedowładem kończyn. Przebyłem dotychczas 6 bardzo poważnych operacji ortopedycznych oraz neurochirurgicznych, które naruszyły moją barierę odpornościową. Wszelkie dłuższe spacery podczas opadów, silnego wiatru oraz temperatury poniżej 20 stopni, kończą się długotrwałą, poważną infekcją Wspomniane choroby ograniczają moje możliwości w przemieszczaniu. Korzystam z elektrycznego zwykłego wózka inwalidzkiego. Cierpię przy tym na zaburzenie równowagi przestrzennej. Mieszkam od 40 lat w starym bloku z lat 80-tych, bez windy, bez żadnych przystosowań dla osób takich jak ja. Choć, blok przeszedł niedawno kosmetyczną termomodernizację, bariery architektoniczno-techniczne niestety nie zniknęły. Bez pomocy osób trzecich, moje mieszkanie stanowi "bezkresny Atlantyk wszelkiego rodzaju barier", które odgradzają mnie od życia w normalnym świecie. Pomimo trudności zdrowotnych i wymagającej sytuacji, jestem pogodnym optymistą, jasno patrzącym na świat, pełnym planów, energii i woli życia. Mam obecnie dwa marzenia. Chciałbym uzyskać specjalistyczną pomoc w pokonywaniu codziennych barier poprzez zakup inteligentnego elektrycznego wózka inwalidzkiego typu IBot oraz w pełni zabudowanego, inwalidzkiego wózka elektrycznego Mini Crosser X2 Cab. Poza tym istotne dla mnie jest pozyskanie bezpiecznego, miejsca,  gdzie mógłbym przechowywać ten sprzęt.  Każdy z wózków, mógłby mnie ochronić przed deszczem oraz wiatrem, a ja miałbym szansę poruszać się po mieście w jesienno–zimowym czasie. Moim marzeniem jest  samodzielne wykonywanie zakupów, dojazd na badania oraz funkcjonowanie w społeczeństwie w każdych warunkach atmosferycznych.  Mając potencjalnie spełnione te marzenia, przekroczyłbym bariery stawiane przez ciało i otoczenie. Proszę, wesprzyjcie mnie w trudnej drodze do samodzielności. Bez pomocy finansowej nie jestem, w stanie zakupić kosztownego sprzętu medycznego, jakim są te  specjalistyczne wózki. Za każdy gest z całego serca dziękuję! Przemek 

365 zł
Sławomir Kopka
Sławomir Kopka , 34 lata

Na nagraniach w sieci oglądaliśmy, jak powódź zalewa nasz dom... POMOCY❗️

Gdy usłyszeliśmy o nadchodzącej powodzi, wiedzieliśmy, że nie ma czasu do stracenia. Do późnych godzin nocnych układaliśmy worki z piaskiem, by zabezpieczyć most postawiony na rzece tuż koło naszego domu. Około północy przyjechała policja – usłyszeliśmy, że musimy natychmiast uciekać… W obliczu tak ogromnych tragedii człowiek wpierw myśli o tym, by ochronić swoich najbliższych. Tego dnia najważniejsze były dla mnie moje dwie malutkie córeczki. Spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i przenieśliśmy się do moich rodziców. Tak bardzo chciałem oszczędzić moim dzieciom tych przykrych doświadczeń i uchronić przed tym, co najgorsze.  Nie daliśmy rady wynieść mebli ani uratować nic więcej – nie było na to czasu, nie mieliśmy już sił… Tego dnia siedzielismy do 2:00 w nocy, oglądając relacje w internecie. Staraliśmy się być dobrej myśli, wierząc, że powódź oszczędzi nasz dom.  Około 6 rano sytuacja stała się dramatyczna. Rzeka wystąpiła z brzegów i z całą swoją niszczycielską mocą zalała nasz dom. Był to pierwszy budynek przy rzece, który musiał stawić czoła wodzie. Z każdą godziną sytuacja się pogarszała, a my baliśmy się, że dom runie – woda zaczęła blokować się na moście razem z konarami drzew. Ktoś w wysokiej kamienicy nagrywał filmy i umieszczał je w internecie. To był straszny widok – nasz dom był zalany, drzwi wyrwane, okna rozbite – wiedzieliśmy, że wszystko, co zostało w środku, prawdopodobnie przestało istnieć. Nie pokazywaliśmy tego naszej starszej córce, która rozumie już więcej… Powódź dotknęła mnie już po raz drugi. W czasie tej z 1997 roku miałem zaledwie 7 lat – tyle ile niedługo będzie miała moja starsza córeczka. Ta powódź okazała się być większa i gwałtowniejsza – wszyscy mogliście to śledzić w telewizji… Dla nas jednak nie była jedynie przekazem w mediach… Dla nas to była rzeczywistość i nasze życie, które pękało na milion kawałków na oczach całego kraju.  Następnego dnia odkopałem pomieszczenie, gdzie znajdowało się nasze ogrzewanie, pralka i inne sprzęty. Niestety, wszystko zostało zdewastowane – nowe ogrzewanie gazowe, które niedawno zamontowaliśmy oraz cała elektronika. Pralka, bojlery – dosłownie wszystko przestało istnieć. To boli mnie najbardziej, bo niedługo trzeba będzie zacząć ogrzewać, a nawet w tym momencie nie mamy nikogo, kto mógłby to naprawić. Udało nam się jedynie wymienić główną skrzynkę zasilania domu, ale to było kosztowne, zwłaszcza że wszyscy teraz potrzebują fachowców, a ceny usług drastycznie wzrosły. Rzeka wyrwała wszystko, tworząc krater przy domu i zostawiając tony mułu. Żadna studzienka nie działa, a woda ciągle próbuje wrócić do budynku.  Nie wiem jeszcze, czy dom będzie nadawał się do zamieszkania, musi przyjść inspektor budowlany, aby wszystko dokładnie sprawdzić i ocenić. Tynki wewnątrz i na zewnątrz popuchły, stropy drewniane w części się zapadły – prawdopodobnie jedna lub dwie belki się zerwały.... Na razie nie chcę myśleć o kosztach – musimy przywrócić ogrzewanie, bo to nasz priorytet. Na domiar złego na strychu, gdzie leżały nasze rzeczy, zawalił się komin… Zawsze starałem się panować nad wszystkim, być spokojny, pomagać i szukać rozwiązań. W momencie, gdy po powodzi po raz pierwszy usłyszałem propozycję pomocy – nagle emocje wzięły górę. Przyszło załamanie… Po kilku chwilach odmówiłem i podziękowałem. Poprosiłem, aby proponowane mi rzeczy rozwieźli do ludzi, którzy bardziej potrzebują tej pomocy. Mam siłę, aby iść i kupić łopatę, papier, chemię czy jedzenie. Wiedziałem przecież, że są ludzie starsi, którzy tego nie mogą i oni potrzebują wsparcia najbardziej. Niestety, koszty związane z walką ze skutkami powodzi są OGROMNE. Mimo najlepszych chęci i pełnego zaangażowania nie damy rady udźwignąć ich samodzielnie.  Proszę Was o pomoc w odbudowaniu tego, co odebrał na żywioł. Proszę o spokój, nadzieję i poczucie bezpieczeństwa – nie tylko dla mnie, ale także dla moich córeczek. Każde udostępnienie i każda wpłata to dla nas cegiełka, która pomoże zbudować nasze życie od nowa… Z wdzięcznością, Sławomir

5 370 zł
Krzysztof Pierzga
Krzysztof Pierzga , 53 lata

Kataklizm zniszczył nasz rodzinny dom❗️Pomocy❗️

Na co dzień jestem strażakiem Lotniskowej Służby Ratowniczo-Gaśniczej. Od pierwszych dni powodzi bezinteresowanie pomagałem w ratowaniu życia, zdrowia i mienia. Niestety, kataklizm nie oszczędził moich rodziców i rodzinnego domu... Powódź doszczętnie zniszczyła nasz dom! Woda zabrała ze sobą wszystko – oszczędności, ubrania, meble. Aktualnie do całkowitego remontu jest piwnica oraz cały parter! Gdy usłyszeliśmy, że trzeba natychmiast się ewakuować, było już za późno na próbę ratowania domu. Rodzice mają obecnie wyłącznie to, w tym w czym uciekali przed wodą. Bliscy przygarnęli ich do siebie, więc mają dach nad głową, ale cały ich dobytek został zalany. Znaleźliśmy się w bardzo ciężkiej sytuacji materialnej… Zwracam się do Was z prośbą o pomoc w odremontowaniu domu moich rodziców. Z całego serca dziękuję za każdą, nawet symboliczną wpłatę. Wierzę, że wspólnymi siłami uda się odzyskać to, co odebrała nam powódź! Tomasz, syn

22 941 zł