Zdążyłam złapać syna za rękę i wybiec z mieszkania... Potem wszystko SPŁONĘŁO❗️
Ogień, dym, trzask płomieni... Te obrazy zostaną z nami na zawsze. Dom, który był efektem lat ciężkiej pracy, miłości i starań, spłonął doszczętnie. Zaledwie rok temu wymieniliśmy dach, odnowiliśmy wnętrza, aby stworzyć dla naszych dzieci przytulne, bezpieczne miejsce. Teraz z tego wszystkiego zostały tylko ruiny... Wszystko przepadło w ciągu minut: nasze meble, sprzęty, ubrania, zabawki dzieci, plecaki szkolne, książki, rzeczy codziennego użytku... Spłonął cały nasz dobytek, a my zostaliśmy tylko z tym, co mieliśmy na sobie, gdy zdążyliśmy uciec. Chwilę przed pożarem byłam w domu razem z trzyletnim synkiem. Wystarczyło pięć minut, by wszystko się zmieniło. Zauważyłam dym, zdążyłam zakręcić gaz i odłączyć prąd, po czym chwyciłam Krzysia za rękę i wybiegłam z płonącego domu. W akcji ratunkowej uczestniczyło wiele zastępów straży pożarnej, ale niestety, pożaru nie udało się opanować na czas. Ogień pochłonął cały nasz dom. Przez trzy dni tułaliśmy się z walizkami po rodzinie, teraz mieszkamy u brata, próbując jakoś zacząć od nowa. Nasze dzieci przeżyły ogromny szok, a my jako rodzice staramy się, by mimo tej tragedii zachować dla nich namiastkę normalności. Dlatego z całego serca błagamy o pomoc. Naszym celem jest odbudowa domu, nawet w najmniejszym stopniu takiego, jakim był przed pożarem. Chcemy wrócić do normalnego życia, dać naszym dzieciom dach nad głową, w którym znów poczują się bezpieczne. Każdy z nas marzy o bezpiecznym miejscu, które może nazywać domem. Dla naszej rodziny ten dom już nie istnieje, ale z Twoim wsparciem możemy spróbować odbudować naszą przyszłość. Prosimy o pomoc w powrocie do normalności. Iwona, Paweł, Krzysiu, Piotruś i Wojtuś