Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Laura Walaszczyk
Laura Walaszczyk , 8 lat

Uciec z pułapki autyzmu!

Kiedy Laura się urodziła, nasza radość była ogromna. Niestety, łzy szczęścia zamieniły się w łzy rozpaczy w momencie, gdy zauważyliśmy koło uszka córeczki guza. Guza, który z czasem stawał się coraz większy...  Rozpoczęliśmy wędrówkę od lekarza do lekarza i poszukiwania pomocy. Lekarz rodzinny, potem chirurg, w szpitalu podejrzewano torbiel. Laura została skierowana do poradni otololarygnologicznej w Poznaniu, gdzie postawiono rozpoznanie — naczyniak krwionośny nieokreślony twarzy i szyi. Córeczka ponad rok brała leki oraz była pod stałą opieką kardiologa. Leczenie przyniosło skutek, naczyniak się wchłonął. Mieliśmy ogromną nadzieję, że najgorsze już za nami, że to już koniec problemów ze zdrowiem naszej córeczki. Niestety, rzeczywistość okazała się znacznie bardziej brutalna… Laura zaczęła mieć problemy z mową. Niedługo później rozpoczęły się problemy z koordynacją ruchową. Złe doświadczenia, nauczyły nasz szybkiej reakcji i niezwłocznie postanowiliśmy skonsultować się ze specjalistami. Szereg badań wykazał autyzm wczesnodziecięcy. Diagnoza wywróciła nasz świat do góry nogami. Świadomość, że tym razem nie da się całkowicie zlikwidować tego zaburzenia, złamała nasze serca…  Mimo to zaczęliśmy działać. Laura uczestniczy w regularnych rehabilitacjach, zapisaliśmy ją do specjalnego przedszkola dla dzieci autystycznych. Bardzo chcemy jej pomóc. Tylko regularna terapia da jej szansę na samodzielną przyszłość! Rodzice Wesprzyj Drużynę Laury!

3 304 zł
Stanisław Buła
Stanisław Buła , 7 lat

By Staś nie pozostał zamknięty tylko w swoim świecie!

Jesienią 2021 roku spadł na nas ogrom złych informacji, z którymi do dziś próbujemy się oswoić. Mimo że od jakiegoś czasu widzieliśmy, że synek rozwija się wolniej niż inne dzieci, pozostawała nadzieja, że zaraz to się zmieni, że przyjdzie czas i na niego, że w końcu dorówna rówieśnikom. Niestety, ta nadzieja została zweryfikowana przez lekarzy.  U Stasia zdiagnozowano całościowe zaburzenia rozwoju, autyzm wczesnodziecięcy i afazję ruchową. Synek nie potrafi bawić się z innymi dziećmi, ma problemy z przebywaniem wśród ludzi. Trudność sprawiają mu zwykłe codziennymi czynnościami, jak wejście po schodach, jazda na rowerze. Bardzo szybko się męczy. Nie potrafi sam jeść ani się ubrać. Ma problemy ze zrozumieniem mowy i emocji. Sam bardzo mało mówi.  Pragniemy zapewnić Stasiowi jak najlepszy rozwój, jednak koszty terapii, rehabilitacji oraz pomoce dydaktyczne to ogromny wydatek, przekraczający nasze możliwości finansowe. Niezbędna jest dodatkowa terapia i rehabilitacja syna w celu poprawy jego funkcjonowania. Stasiu chodzi do przedszkola specjalnego, jednak to nie wystarcza. Zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie. Wspólnie możemy zapewnić mu rozwój i życie, na jakie zasługuje! Rodzice

7 196 zł
Katarzyna Błońska
Katarzyna Błońska , 42 lata

Walczyła o pacjentów – teraz walczy o swoją sprawność... Pomóż Katarzynie!

Nazywam się Katarzyna, mam 39 lat, jestem lekarką. Mam wspaniałą i kochającą rodzinę – 3 córeczki, dla których zrobiłabym wszystko. W październiku 2021 roku usłyszałam, że przyszło mi się zmierzyć ze stwardnieniem rozsianym. Wiedziałam, co to znaczy. Wiedziałam aż zbyt dobrze... Choroba pojawiła się niespodziewanie, w najgorszym z możliwych momentów mojego życia.  Jako lekarz anestezjolog mierzyłam się z wieloma trudnymi przypadkami chorób. Oddział kardiochirurgi, czy oddział covidowy to moja codzienność. Nie sądziłam, że w tak młodym wieku stanę po drugiej stronie barykady, zmagając się z postępującą chorobą. Być może gdyby nie wiedza medyczna, byłoby mi łatwiej… Nie byłabym świadoma tych wszystkich ograniczeń, które mogą się pojawić. Ale przecież nie mogę się poddać – mam dla kogo walczyć! Moja historia z chorobą rozpoczęła się 2 tygodnie po narodzinach najmłodszej córki. Cieszyłam się z jej przyjścia na świat, chciałam otoczyć jak najlepszą opieką. Tak bardzo czekałam na ten moment… Niestety, ten czas został mi brutalnie zabrany, przez objawy choroby zmieniające codzienność. Problemy ze wzrokiem, osłabiona lewa strona ciała… Być może już wcześniej organizm dawał sygnały, nie mam pewności. Wiem jednak, że jako młoda mama z dnia na dzień traciłam siły, które były mi wtedy niezwykle potrzebne.  Stwardnienie rozsiane w zatrważającym tempie odbiera mi codzienność, którą znałam. Odbiera samodzielność i siły, ale ja zrobię wszystko, by chorobę powstrzymać. Muszę walczyć… Na szali leży przyszłość moja i moich najbliższych.  Marzę, by być sprawną mamą. Dawać z siebie wszystko, aktywnie uczestniczyć w życiu dziewczynek. Chodzić na spacery, zwiedzać wspólnie świat. Chciałabym rozwijać się zawodowo. Wybrałam zawód lekarza – zawód z misją. Chcę ratować ludzkie życia… Nie wycofywać się z zawodu na samym początku mojej kariery! Przede mną godziny spędzone na wizytach lekarskich i jeszcze więcej na sali rehabilitacyjnej. Zakwalifikowałam się do innowacyjnego programu lekowego, ale czuję, że to nie wszystko, co mogę zrobić. Pracuje na kontrakcie, jak większość lekarzy mojej profesji. Z tego tytułu mam ograniczone wsparcie socjalne. Dlatego dziś, mimo że jest mi strasznie trudno, opowiadam swoją historię i proszę – pomóż mi! Katarzyna  

52 725 zł
Wiesława Soból
4 dni do końca
Wiesława Soból , 61 lat

Spełnij choć jedno z marzeń - podaruj odrobinę samodzielności!

Mam 57 lat i jako trzymiesięczne dziecko zachorowałam na zapalenie mózgu. Moje życie nigdy nie wyglądało normalnie. Na skutek choroby, odkąd pamiętam, poruszam się na wózku inwalidzkim. Będąc nastolatką, miałam marzenia jak inne dzieci. Pragnęłam korzystać z życia pełnymi garściami, wyzdrowieć, wieść normalne życie. Bawić się z innymi dziećmi, spotykać ze znajomymi, podróżować. Niestety, nigdy się nie spełniły… Niesprawiedliwy los odebrał mi radość z życia. Odebrał samodzielność, sprawność, uzależnił od codziennej pomocy rodziców.   Moi rodzice przekroczyli 80 rok życia. Kocham ich całym sercem, ich pomoc zawsze była niezastąpiona.  W związku z ich wiekiem opieka nade mną przychodzi z coraz większym trudem. Jest mi niesamowicie przykro, gdy widzę jak, chcieliby pomóc, a zwyczajnie nie starcza im już siły… Chciałabym ich odciążyć, podarować odrobinę wytchnienia. Z tego powodu pragnę zakupić elektryczny wózek inwalidzki. Dzięki niemu zyskałabym większą samodzielność, a codzienność byłaby dla mnie łatwiejsza.  Uczestniczę w warsztatach terapii zajęciowej w Radwanowicach. Również z tego powodu potrzebuję wózka, by móc samodzielnie się poruszać. Udział w warsztatach jest dla mnie ważny, spotykam tam ludzi z problemami podobnymi do moich, którzy dają mi ogromne wsparcie. Niestety, zakup wózka jest dla mnie nieosiągalny ze względu na niskie dochody moje i rodziców. Proszę, pomóż mi w uzbieraniu potrzebnej kwoty. Dzięki Tobie życie moje i mojej rodziny będzie łatwiejsze! Pozwól, by choć jedno marzenie się spełniło. Wiesława

7 364,00 zł ( 33,11% )
Brakuje: 14 871,00 zł
Kubuś Kleszko
Kubuś Kleszko , 2 latka

Modląc się o kolejny cud - o zdrowie Kubusia...

Wiedzieliśmy, że Kubuś urodzi się z poważną wadą serduszka. Gdy ten dzień nadszedł usłyszeliśmy "pacjent nieoperowalny". Dziś synek ma za sobą operację, cewnikowanie serduszka i w planach są kolejne zabiegi. Walczy, a my musimy mu w tym pomóc! Wada serduszka okazała się bardziej skomplikowana niż zakładaliśmy. Do tego stopnia, że lekarze zastanawiali się, czy w ogóle podejmować się operacji, przy jednoczesnym ich zadziwieniu dobrej formy naszego synka. Jest naprawdę dzielny i łamie wszelkie pesymistyczne założenia lekarzy. Kubuś urodził się i pozostaje w szpitalu Matki Polki w Łodzi. Konsultujemy wszelkie możliwe scenariusze leczenia i wiemy, że nadal synek będzie potrzebować ogromnego wsparcia! Wydatki obejmują przede wszystkim leki, konsultacje, dodatkowe badania oraz podróże między domem a szpitalem. Każde wsparcie zabezpieczy te niezbędne wydatki związane z ratowaniem życia synka. Kubuś jest bardzo silnym chłopcem. Ma zaledwie kilka miesięcy, ale każdego dnia zachwyca nas swoją wytrzymałością, rozbraja uśmiechem – daje nam sił, gdy bywa ciężko. Dla niego zrobimy wszystko! rodzice 

81 698 zł
Barbara Zielińska
Barbara Zielińska , 71 lat

Mama dała mi życie, teraz ja próbuję ratować jej❗️Proszę, pomóż nam…

Nigdy bym nie pomyślała, że będę musiała ratować życie mojej ukochanej mamy. Spotkał nas koszmar, z którego nie da się obudzić. Spadła na nas bezlitosna diagnoza, na którą nie ma leku – szpiczak mnogi! Strach, łzy, niepewność. Niedawno to ja walczyłam z nowotworem, teraz ten wróg znów puka do naszego domu, chcąc zabrać to co najcenniejsze.  Ostatnie lata to dla naszej rodziny bardzo pechowy czas... W 2019 roku ja zachorowałam na nowotwór piersi. Chwilę po zakończeniu mojego leczenia raka wykryto u mojej mamy… Nie było dane nam odetchnąć, odpocząć, nabrać sił. Z jednej walki, zaciągnięto nas do drugiej.  Badanie histopatologiczne wykazało, że mamę zaatakował szpiczak mnogi! To okrutny nowotwór, który zatruwa cały organizm. Natychmiast rozpoczęto chemioterapię. Niestety, chemioterapia bardzo obciążała i osłabiała mamę. Pojawiało się mnóstwo skutków ubocznych. Mama przeszła 8 cykli chemioterapii oraz 10 cykli radioterapii. Z uwagi na skutki uboczne musieliśmy zwolnić. Efekt radioterapii nie daje ulgi w bólu, niewiele pomaga… Aby móc funkcjonować mama przykleja 2 razy w tygodniu silnie znieczulające plastry i zażywać tabletki przeciwbólowe. Lekarz hematolog zalecił w tej chwili jedynie badania kontrolne. Jednym słowem stanęłyśmy nieco w miejscu…  Obecnie szukamy leczenia i udziału w badaniach klinicznych. W dalszym ciągu potrzebne są środki na konsultacje ze specjalistami, dojazdy oraz suplementy, środki białkowe, dzięki którym mama ma więcej siły.  Jej organizm jest mocno osłabiony, a mój nadal nie zdążył się w pełni zregenerować. Obie potrzebujemy wsparcia i pewności, że nie zostaniemy same. Bo same sobie nie poradzimy.  Nowotwór, który wkradł się do organizmu mojej mamy, charakteryzuje się częstymi i nagłymi złamaniami kości i kręgosłupa. Ze względu na częsty, zły stan zadecydowano o przerwaniu chemioterapii. Obecnie musimy czekać na kolejny etap leczenia… Pragnę zebrać środki przede wszystkim na niezbędny sprzęt medyczny. W pierwszej kolejności na specjalny materac, odpowiedni pod zniszczony przez skutki nowotworu  kręgosłup.  Mama już nie porusza się samodzielnie, musi mieć pomoc innej osoby, lub chodzi o kulach. Każda złotówka sprawi, że jej codzienność będzie odrobinę łatwiejsza.  Błagam, nie pozostawaj obojętny, pomóż nam…  Ewa, córka

17 624 zł
Franek Świąder
Franek Świąder , 8 lat

W drodze do lepszego jutra...

Kiedy synek skończył 2 lata, jego zachowanie zaczęło nas niepokoić. Zaczął być nerwowy, agresywny, w szczególności w niezrozumiałych dla niego sytuacjach. Nie potrafił się skoncentrować ani usiedzieć w miejscu. Franek od małego uwielbia kontakt z rówieśnikami, natomiast ma spore problemy w utrzymaniu tych relacji w sposób właściwy. Z zewnątrz mogłoby wyglądać na to, że jest niegrzeczny, rozpieszczony, ale my wiedzieliśmy, że kryje się za tym coś złego... Po długich i męczących poszukiwaniach usłyszeliśmy, że za problemy synka odpowiada autyzm, i tak zaczęła się nasza wyczerpująca droga. Z jednej strony poczuliśmy ulgę, a z drugiej przerażenie – jest tak strasznie ciężko, ale my nie możemy się poddać przecież to nasze największe szczęście, nasz kochany Franuś... Na domiar złego syn jest alergikiem i ma astmę oskrzelową, przez co często chwytają się go różnego rodzaju infekcje. Obecnie jest pod stałą opieką wspaniałych specjalistów takich jak: psycholog, psychiatra, neurologopeda, alergolog, pulmonolog i fizjoterapeuci. Zapewniając mu optymalną opiekę i  rozwój intensywnie uczęszczamy na zajęcia terapeutyczne, dzięki którym Franek robi olbrzymie postępy i jest duża szansa na to, by w przyszłości funkcjonował samodzielnie oraz radził sobie w życiu codziennym. Wszystkie te wizyty i zajęcia są bardzo kosztowne, zaczyna nas nie stać na ich finansowanie. Dlatego też prosimy o wsparcie poprzez przekazanie 1,5% oraz jakiejkolwiek wpłaty. Każda przelana złotówka zbliża Franka do lepszego jutra... Z góry dziękujemy za okazaną pomoc! Z wdzięczności rodzice Franka Bogna i Adam  

1 768 zł
Adam Potapczyk
10 dni do końca
Adam Potapczyk , 43 lata

Kiedy choroba zabiera wszystko! Pomóż Adamowi!

Choroba zabiera mi szansę być wspaniałym mężem i cudownym tatą... W życiu nigdy nic nie jest nam dane raz na zawsze. O tej bolesnej prawdzie przekonałem się kilka miesięcy temu... Mam 40 lat cudowną żonę i wspaniałe dzieci w wieku 8 i 6 lat. Od 16 lat pracuję w służbach mundurowych. W 2021r. lekarze zdiagnozowali u mnie SLA - stwardnienie zanikowe boczne. Zaczęło się niewinnie, niewielkie mało odczuwalne drętwienie nóg, które początkowo bagatelizowałem. Z czasem jednak czułem, że tracę siłę w rękach, a moja postawa zaczęła się zmieniać. Nie było na co czekać, przyszedł czas na konsultacje z lekarzem. Diagnoza okazała się druzgocąca – dotknęła mnie niezwykle rzadka choroba, w przypadku której od czasu rozpoznania średnia życia wynosi od 2 do 5 lat. Jest to szybko postępująca, nieodmiennie śmiertelna choroba neurologiczna, która atakuje komórki nerwowe odpowiedzialne za kontrolowanie dobrowolnych ruchów mięśni. Choroba, która powoduje, że stopniowo wszystkie mięśnie ulegają uszkodzeniu, a pacjent traci siłę i zdolność do poruszania rękami, nogami i ciałem. Kiedy zawodzą mięśnie przepony i ściany klatki piersiowej, pacjent traci zdolność do oddychania, i potrzebne mu jest wsparcie wentylacyjne.  Choroba powoduje zakłócenia pracy podstawowych narządów (przełyku, żołądka), krok po kroku wyniszcza cały organizm, aż do pełnej utarty mobilności oraz funkcjonalności motorycznej. Przy czym należy nadmienić, że chory cały czas zachowuje pełną świadomość tego co się z nim dzieje, nie może jednak wykonać żadnego ruchu. Jej ostatnim stadium jest zajęcie mięśni krążeniowo-oddechowych, co skutkuje zgonem. Niestety, obecnie nie ma lekarstwa na SLA. Jedyne co możemy zrobić to spowolnić jej rozwój. Do tego jednak są potrzebne nieustana rehabilitacja, opieka personelu medycznego poddawanie się innowacyjnym terapiom. Bardzo chciałbym stanąć na nogi i zrobię wszystko, by tak się stało. Tylko potrzebuję Waszej pomocy … Dlatego z całego serca o nią proszę. Dziękuję!

70 324 zł
Dariusz Twardzik
Dariusz Twardzik , 35 lat

Choroba zmieniła w koszmar wakacje rodziny❗️Darek - tata małej Blanki - walczy o zdrowie!

Wakacje, na które wyjechałem z żoną i malutką córeczką, zamieniły się w koszmar... Nikt nie spodziewał się, że zamiast upragnionego wypoczynku czeka mnie dramatyczna walka o życie. Mam na imię Darek, mam 33 lata, jestem tatą 2-letniej dziewczynki o imieniu Blanka. Moja historia jest nieprawdopodobna, zdarzyła się jednak naprawdę... Nigdy nie zapomnę lipca 2021 roku. Niestety, nie przez wyjazd do Włoch, na który tak czekaliśmy... Najbardziej cieszyłem się na spędzenie chwil z córeczką, na to, że pokażę jej piękną Italię. Niestety, nasz wyjazd został brutalnie przerwany... Tylko przez chwilę mieliśmy okazję cieszyć się cudownymi widokami, architekturą, jedzeniem i piękną pogodą. Zamiast wypoczywać, zwiedzać i cieszyć się z czasu spędzonego z rodziną, zostałem przykuty do szpitalnego łóżka… Moich bliskich czekały chwile pełne strachu o to, co ze mną będzie, czy przeżyję... Zachorowałem na zespół Guillaina-Barrego. Choroba zaskoczyła mnie podczas wakacji... To bardzo rzadkie schorzenie, zdarzające się może parę razy na sto tysięcy przypadków. Prowadzi do postępującego osłabienia siły mięśniowej z powodu uszkodzenia nerwów... Dochodzi do nieprawidłowej reakcji przeciwciał, które zamiast bronić organizm, zaczynają go atakować. Porażenie ciała, brak możliwości poruszania się, w ostrym ataku tej choroby dochodzą też problemy z oddychaniem i połykaniem... Mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa, nie byłem w stanie wstać i chodzić o własnych siłach. W jednym momencie ze zdrowego mężczyzny stałem się niepełnosprawny... We Włoszech spędziłem łącznie pół roku. Niestety nie jako turysta, ale jako pacjent... Wygrałem z chorobą dzięki wspaniałym włoskim lekarzom, wsparciu rodziny i przyjaciół oraz własnej woli i determinacji. Na początku w ogóle nie miałem władzy nad ciałem... Od początku uczyłem się siadać, stać... Jak dziecko, jak moja mała córeczka. Niedawno jeszcze nosiłem ją na rękach, teraz mogłem zabrać ją na spacer jedynie na inwalidzkim wózku... Po 140 dniach ciężkiej walki udało mi się stanąć na nogi i złapać równowagę... Potem zaczęła się nauka chodzenia. Po 6 miesiącach, na Święta Bożego Narodzenia, wróciłem do domu... Pomimo intensywnej rehabilitacji nadal nie odzyskałem jednak władzy w lewej nodze. Wciąż walczę... Intensywna rehabilitacja jest niezwykle kosztowna. Pragnę uzbierać niezbędne środki, by odzyskać sprawność. Chcę wrócić do zdrowia, by być aktywnym tatą dla Blanki... By móc uczestniczyć w jej życiu, nosić ją na rękach, zabierać na spacery, uczyć jeździć na rowerze... Proszę, pomóż mi w tej trudniej walce. Darek

19 956 zł