Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcelina Michta
Pilne!
Marcelina Michta , 24 lata

BIAŁACZKA okazała się oporna na leczenie❗️TRACIŁAM wzrok❗️POMÓŻ❗️

Widziałam strach w oczach lekarzy. Chemioterapia nie działała, a wyniki krwi były coraz gorsze. Czułam, że śmierć się zbliża. BIAŁACZKA zniszczyła moje postrzeganie świata. Już nic nigdy nie będzie takie samo… O chorobie dowiedziałam się z dnia na dzień. Z początku myślałam, że mam coś z tarczycą. Od miesięcy byłam ospała, osłabiona i obolała. Stwierdziłam, że najwyższy czas zrobić badania krwi i gastroskopię. Ich wynik okazał się moim największym życiowym koszmarem. Przerażona wysłałam go mojej przyjaciółce, Dominice, która studiuje medycynę. Zadzwoniła do mnie z prośbą o ich pilne powtórzenie. Jej głos drżał. MODLIŁYŚMY SIĘ, że ktoś w laboratorium się pomylił. Byłam przerażona. Płakałam w objęciach mojej drugiej przyjaciółki, Julii. Następny dzień przyniósł to, czego każda z nas obawiała się najbardziej. Dominika powiedziała, że mam białaczkę. Wynik potwierdziła jej wykładowczyni. Od razu skierowały mnie na SOR. 23 lutego 2024 roku trafiłam na oddział hematologii. Lekarze sprawdzali kondycję mojej skóry, szukając siniaków. Nie wierzyli, że czuję się dobrze, skoro moje wyniki były w OPŁAKANYM STANIE. Kolejne badania odsłoniły całą prawdę. Choruję na ostrą białaczkę szpikową – nowotwór złośliwy krwi. Po kilku dniach miałam zacząć chemioterapię. Wiedziałam, że wypadną mi włosy. Jestem fryzjerką. Od zawsze uważałam je za bardzo ważny atrybut. Bardzo bałam się tego widoku, więc poprosiłam Dominikę o to, by ogoliła mi głowę. Przyjaźnimy się od dzieciństwa. Zaczęłam też pracę nad wymodelowaniem mojej własnej peruki. Pierwszy cykl chemioterapii nie zadziałał. Białaczka okazała się oporna na leczenie. Po drugiej i trzeciej serii czułam się FATALNIE. Antybiotyki nie poprawiały mojego stanu. Noc w noc gorączkowałam. Na mojej skórze pojawiła się wysypka. Ręka z wkłuciem bardzo mnie bolała. Ulgę przynosiło mi tworzenie obrazów i rozmowy z bliskimi. Pewnego dnia mój pokój odwiedzili lekarze. Powiedzieli mi, że planują przeszczep szpiku, nawet jeśli chemia nie zadziała. Nie mieli wyjścia. Na szczęście zdarzył się cud. Kolejny cykl poprawił moje wyniki, a przeszczep mógł być bezpieczny. Szpik przekazał mi mój brat. Do końca życia będę mu za to wdzięczna. Bez mojej wspaniałej rodziny i kochanych przyjaciół nie dałabym rady. Bezpośrednio po nim było mi bardzo ciężko. Miałam podrażniony przewód pokarmowy, policzki i język. Nie chciało mi się jeść i rozmawiać. TRACIŁAM WZROK. Na szczęście mój stan się poprawił. Nie wiem jednak, co przyniesie przyszłość… Kolejne miesiące są priorytetowe. Wiem jednak, że białaczka będzie ze mną już ZAWSZE. Zbieram na kolejne kontrolne wizyty i badania. Jeśli zechcesz mi pomóc. Będę niezwykle wdzięczna. Marcelina

20 287 zł
Adrian Łukasik
Adrian Łukasik , 18 lat

Złamał kręgosłup w 5 miejscach❗️Pomóż Adrianowi po tragicznym wypadku❗️

Adrian miał zaledwie 17 lat, kiedy jego życie na zawsze zmienił okrutny wypadek. To miał być wakacyjny, pełen relaksu dzień na plaży… Mój syn, nieświadomy, że woda ma tylko 40 cm głębokości, skoczył na główkę, łamiąc kręgosłup w pięciu miejscach!  Adrian jest bardzo pracowity i mimo swojego młodego wieku pomagał mi pracując na budowie, by wspierać dom. Zawsze był pełnym empatii przyjacielem, gotowym pomóc innym. W dodatku, Adrian jest w klasie maturalnej i bardzo zależało mu na tym, by zdać maturę. Przykładał się do nauki, bo chciał osiągnąć swoje cele i zrealizować marzenia. Nie mogę uwierzyć, że wszystkie jego plany legły teraz w gruzach… Po tragicznym skoku Adrian był reanimowany aż trzy razy: na plaży, w helikopterze i w szpitalu! Musiał przejść pilną operację kręgosłupa, która na szczęście się udała, jednak przed nim wciąż długa i trudna droga do odzyskania zdrowia. Ma czucie w całym ciele, ale nogi są bezwładne, a dłonie bardzo słabe. Rehabilitacja to jego jedyna szansa!  W wyniku wypadku woda dostała się do płuc, powodując poważne zapalenie, a piasek w górnych drogach oddechowych jeszcze bardziej pogorszył stan Adriana –  musiał przejść tracheotomię, a problemy z żołądkiem sprawiły, że organizm nie trawił pokarmu. 18. urodziny, które miały być symbolem wejścia w dorosłość, Adrian spędził na OIOM-ie, pod respiratorem. Zamiast świętować, walczył o życie! 30 września został przeniesiony na neurochirurgię, gdzie będzie przebywał jeszcze kilka tygodni, a potem czeka go wielomiesięczna rehabilitacja, która da mu szansę na powrót do normalnego życia. Robię wszystko, by zapewnić Adrianowi jak najlepszą opiekę, jednak koszty rehabilitacji są ogromne! Bez wsparcia nie będę w stanie ich pokryć… Każda złotówka to dla Adriana szansa na przyszłość. Pomóżmy mu wrócić do zdrowia i spełnić marzenia o zdaniu matury i normalnym życiu. Razem możemy zdziałać wiele! Mama

2 550,00 zł ( 2,39% )
Brakuje: 103 833,00 zł
Katarzyna Dorociak Kwacz
Pilne!
Katarzyna Dorociak Kwacz , 42 lata

Nie obchodzi mnie, co mówią lekarze❗️ To jeszcze nie mój czas!

Jestem zdeterminowana i gotowa do walki o życie! Mam wielkie marzenie – chcę zobaczyć, jak dorasta mój syn. Na drodze stanął mi bardzo agresywny nowotwór, z którym muszę stanąć twarzą w twarz! Bez Was jestem bez szans, ale jeśli mi pomożecie, rozpocznę leczenie, które jest moją jedyną szansą na życie! Walczę z rzadkim i agresywnym rakiem dróg żółciowych. Lekarze dali mi kilka miesięcy życia, ale dali mi też małą szansę, której zamierzam się trzymać.  Wiedziałam, że coś jest nie tak. Moje oczy były żółte, a po całym ciele pojawił się świąd. Myślałam, że to może być żółtaczka. Nie piję, nie palę, nie biorę narkotyków, a jednak powiedziano mi, że mam raka dróg żółciowych i chorobę PCS (Pierwotne Stwardniające Zapalenie Przewodów Żółciowych), co sprawia, że moje schorzenie jest jeszcze rzadsze. Mam jednak szczęście, lekarze Tutaj w Irlandii oferują mi leczenie, ale w mojej rodzinnej Polsce nie zaoferowaliby ci nic poza opieką paliatywną przy tej samej chorobie. Niestety w moim przypadku nie wystarczy tylko podanie chemioterapii. Aby skutecznie walczyć o życie, konieczne jest podanie immunoterapii, która nie jest refundowana. Za leczenie trzeba zapłacić. Dodatkowo wszelkie badania i zabiegi okołomedyczne pochłaniają ogromne sumy pieniędzy każdego miesiąca. Nie chcę z siebie rezygnować w chwili, kiedy wciąż mam szansę na życie! Chcę zobaczyć, jak mój syn dorasta, a jeśli uda mi się to zrobić, to będzie dla mnie najważniejszą rzeczą, jaką udało mi się osiągnąć.  Nie poddam się. To nie jest mój czas. Wierzę w cuda, bez względu na to, co mówią lekarze. Sami nie damy rady zebrać takich pieniędzy, które uratują mi życie, dlatego z całego serca proszę Was o pomoc! Kasia

11 230,00 zł ( 1,05% )
Brakuje: 1 052 599,00 zł
Aurelia Szkołudek
Aurelia Szkołudek , 2 latka

Twoja pomoc może zapewnić mojemu dziecku specjalistyczne wsparcie!

Aurelia urodziła się jako wcześniak. Od początku swoich dni córka borykała się z wieloma problemami zdrowotnymi. Zaczęło się od respiratora w inkubatorze. Moja córka ma za sobą operację oczu i na szczęście widzi. Niestety zasiało to spustoszenie w organizmie córki, ponieważ, z czasem każda choroba kończyła się w szpitalu. Aurelia przestała jeść, a w sierpniu trafiła do górnośląskiego centrum zdrowia dziecka. Tam stwierdzono u niej chorobę metaboliczną oraz kwasice metaboliczną, która zagraża jej życiu. Amelia jest karmiona sondą i musi być pod stałą kontrolą lekarza lub szpitala, aby nie wydarzyła się tragedia. Aby postawić pełną diagnozę, niezbędne są badania genetyczne. Badania szpitalne nie wystarczają, a na ich podstawie lekarze nie są w stanie stwierdzić, na co jeszcze moje dziecko choruje. Badania genetyczne są jej niezbędne do diagnozy i rozpoczęcia pełnego leczenia lub terapii. Niestety brakuje mi środków, aby pokryć wszystkie koszty z tym związane. Proszę, pomóżcie mi w tej trudnej walce. Wierzę, że z Waszą pomocą jestey w stanie przezwyciężyć każdą trudność! Mama Aurelki

2 170,00 zł ( 20,39% )
Brakuje: 8 469,00 zł
Patryk Mik
Patryk Mik , 10 lat

Marzenie o zdrowych nóżkach może się spełnić! Zobacz jak!

Patryś przeszedł tak wiele w tak młodym wieku, a dolegliwości zasiały ogromne spustoszenie w jego ciele. Mimo to myślałam, że to koniec złych wieści. Niestety, okazało się, że los napisał dla nas inny, okrutny scenariusz... Mój syn Patryk to skrajny wcześniak. Urodził się w 6 miesiącu ciąży i już w swoich pierwszych dniach stoczył walkę o życie. Po cesarskim cięciu natychmiast trafił pod respirator. Przeszedł 3 operacje na jelitach oraz operację na oczkach… Potem doszło do wylewów krwi do mózgu IV stopnia. W wieku 2 lat lekarze potwierdzili u mojego synka MPD, czyli Mózgowe Porażenie Dziecięce – postać czterokończynowa spastyczna. To zespół zaburzeń, który objawia się napięciem i porażeniem mięśniowym, a także upośledzeniem zdolności koordynacyjnych. Okazało się, że u Patryka powstało najprawdopodobniej przez wylewy do mózgu. To nie był jednak koniec… Gdy synek miał 4 lata, zaczęła się u niego padaczka lekkoodporna, a z czasem, przez MPD – doszło u niego do podwichnięcia biodra. Wzmożone napięcie niemal dosłownie wypchnęło jego kości. Codzienne zmagania były nie do opisania. Okropny ból towarzyszył mojemu synowi w każdej chwili... Tak brzmi nasza historia. Historia pełna bólu i cierpienia dziecka oraz złamanego serca jego matki, która nie może zabrać od niego tej choroby. Ale w tej walce pojawiło się światełko nadziei – armia dobrych serc, dzięki której mogliśmy opłacić drogą i skomplikowaną operację ortopedyczną! Zabieg się udał. BÓL ZNIKNĄŁ! Nie opiszę słowami, jaka to była dla mnie ulga, kiedy nie musiałam już oglądać buzi Patrysia wykrzywionej w grymasie. Ale jak w każdej walce o sprawność, to był tylko jeden z etapów. Teraz czeka nas usunięcie implantów wewnętrznych po operacji oraz wielopoziomowe podanie botoksu w mięśnie, a następnie turnus rehabilitacyjny. To kolejne koszty, których natłok przytłacza nas codziennie. Ale poprzednia zbiórka pokazała nam, że walka ma sens i że jesteśmy na dobrej drodze. Dziś znów przychodzę do Was z prośbą, byście wsparli naszą zbiórkę. Zabieg usunięcia implantów to normalne następstwo operacji, ale też bardzo kosztowne, zwłaszcza w połączeniu z następującą rehabilitacją. Każde wsparcie jest nieocenione i pozwoli nam przejść tę drogę z nadzieją, że na jej końcu czeka upragniona sprawność mojego synka. Marta, mama Patryka ➡️ Patryk - maleńki wojownik

3 285,00 zł ( 10,47% )
Brakuje: 28 077,00 zł
Dariusz Kosek
Dariusz Kosek , 28 lat

Okrutny wypadek odebrał Dariuszowi WSZYSTKO❗️Pomocy❗️

Darek to młody, 28-letni chłopak, który od lat prowadził własną firmę budowlaną i miał liczne grono przyjaciół. Uwielbiał podróże, był w wielu miejscach, jednak to tuż obok jego domu wydarzyła się straszna TRAGEDIA! W czerwcu 2024 roku Darek uległ wypadkowi samochodowemu. Jego stan był tak poważny, że musiał zostać przetransportowany helikopterem do szpitala! Nie było wiadomo, czy z tego wyjdzie. Miał aksonalny uraz mózgu, złamanie drugiego kręgu szyjnego oraz liczne urazy narządów klatki piersiowej. Tak bardzo się baliśmy, że nasz Darek umrze… Lekarze robili wszystko, co w ich mocy, by go uratować. Sytuacja była dramatyczna, nasz strach narastał z każdą kolejną minutą, ale udało się! To był prawdziwy cud, że Darek z tego wyszedł. Niestety, jego przyszłość nadal stoi pod znakiem zapytania… W tej chwili lekarze nie są w stanie nam zbyt wiele powiedzieć. Nie wiedzą, co będzie dalej i jakie będą długofalowe konsekwencje wielomiejscowych urazów. Darek na razie przebywa w śpiączce pourazowej, a gdy się z niej wybudzi, czeka go długi i trudny proces powrotu do zdrowia. Nie możemy czekać! Już dzisiaj wiemy, że Darek będzie potrzebował wielu rehabilitacji i pomocy specjalistów. To jedyna szansa na odzyskanie tego, co tak bezlitośnie zabrał mu wypadek. Przed nim jeszcze całe życie, wiele niezrealizowanych marzeń i planów… Nie chcemy siedzieć bezczynnie, dlatego postanowiliśmy założyć zbiórkę.  Zrobimy wszystko, żeby pomóc Darkowi, ale sami nie damy rady. Rehabilitacje i wizyty u specjalistów wygenerują ogromne koszty, których nie jesteśmy w stanie pokryć. Potrzebujemy Waszego wsparcia. Każda, nawet najmniejsza wpłata ma ogromne znaczenie! Rodzina Darka

19 355 zł
Eugeniusz Lohinskyi
Eugeniusz Lohinskyi , 46 lat

Trafiłem do szpitala zaraz po powrocie do Polski! Pomóż zwalczyć skutki tragedii!

Nic nie wskazywało na to, że moje życie potoczy się w ten sposób. Choć to niewyobrażalne, przeżyłem jednoczesny udar mózgu i zawał serca. Atak odebrał mi wiele, ale nigdy nie przestanę walczyć. Jeśli mi pomożesz, mam szansę wygrać. Dziś liczy się czas! Muszę szybko wrócić do pracy, by zarobić na dalsze leczenie i rehabilitację. W Warszawie mieszkałem kilka lat. Opuściłem miasto, gdy los podrzucił mi szansę wyprowadzki do Kanady. Po czasie postanowiłem wrócić. Poprzednia praca już na mnie czekała. Pierwsze dni w Polsce spędziłem w Starogardzie Gdańskim u mojego dobrego przyjaciela. Bardzo brakowało mi go w Kanadzie. Niestety, choć spotkanie miało przynieść same pozytywne emocje, jego koniec okazał się bezwzględny. Wychodząc spod prysznica, poczułem, jakby w mojej głowie była jakaś mgła. Stwierdziłem, że muszę położyć się w łóżku i odpocząć. Kiedy mój przyjaciel wrócił do domu, nie mogłem podnieść się z pozycji leżącej. Prawa strona odmówiła posłuszeństwa, mowa zrobiła się niewyraźna. Przyjechała po mnie karetka. W szpitalu okazało się, że dostałem zawału serca i udaru mózgu jednocześnie. Na miejscu nie mieli odpowiedniego sprzętu, więc helikopterem przewieźli mnie do Gdańska. Tam odbyła się operacja. Lekarze robili wszystko, by uratować mi życie. Nigdy im tego nie zapomnę. Niestety, moja walka o zdrowie jeszcze nie dobiegła końca. Muszę zbierać na zastrzyki, leki, rehabilitację oraz leczenie. Chcę wrócić do sprawności najszybciej, jak tylko mogę. Tylko wtedy uda mi się podjąć pracę i opłacać wszystko samodzielnie. Jeśli jesteś w stanie mi pomóc, będę niezwykle wdzięczny! Eugeniusz

692,00 zł ( 1,3% )
Brakuje: 52 500,00 zł
Maksymilian Jankowski
Pilne!
Maksymilian Jankowski , 5 lat

5. urodziny Maks świętował w szpitalnym łóżku... Wpierw chemia, potem przeszczep – RATUJ❗️

Mój ukochany synek Maksymilian w marcu 2024 roku skończył 5 lat. Niestety, jego urodziny wyglądały zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażaliśmy – spędził je w szpitalnym łóżku, w ciężkim stanie. Zamiast przyjęcia, zabaw z przyjaciółmi i dmuchania świeczek na torcie – Maks walczył o życie... Ten rok, zamiast zabawy i beztroski, przyniósł mu najtrudniejsze chwile, jakie można sobie wyobrazić. Dla mnie, jako mamy, to rok pełen lęku, a dla niego – bolesnych badań, izolacji i zmagań ze śmiertelnym zagrożeniem. Wszystko zaczęło się niewinnie – „zwykła” gorączka, która nie odpuszczała przez tygodnie. Początkowo lekarze podejrzewali mononukleozę, ale leki nie przynosiły efektów, a stan zdrowia Maksa się pogarszał. Kolejne konsultacje i badania – w końcu lekarze zlecili testy genetyczne. Diagnoza okazała się wstrząsająca:  synek cierpi na niezwykle rzadką, wrodzoną chorobę – zespół limfoproliferacyjny sprzężony z chromosomem X, związany z niedoborem XIAP oraz hipogammaglobulinemią. Od stycznia większość czasu spędzamy w szpitalu – w domu byliśmy łącznie miesiąc, może minimalnie więcej.  Nawet najmniejsza infekcja, zwykły kaszel czy katar, mogłyby stanowić dla Maksia śmiertelne niebezpieczeństwo. Obecnie synek przechodzi megachemioterapię, a już 20 listopada czeka go przeszczep szpiku kostnego. Dawca jest niespokrewniony, ale tylko ten przeszczep daje mu szansę na życie. Dla Maksa to dopiero początek długiej drogi. Po przeszczepie będzie potrzebował dalszego, kosztownego leczenia, a niewykluczone, że konieczny będzie kolejny przeszczep. Do tej pory dawaliśmy ze wszystkim radę sami, jednak koszty stają się zawrotne, a my nie jesteśmy w stanie już dłużej im sprostać bez Waszego wsparcia. Zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Każda złotówka daje mojemu synkowi szansę na powrót do zdrowia, na przyszłość wolną od cierpienia. Dziękuję za każdą formę wsparcia i za to, że pomagacie mi walczyć o jego życie. Mama Maksa

8 290 zł
Remik Komorowski
Remik Komorowski , 9 lat

Walka, w której stawką jest przyszłość! Remik potrzebuje Twojego wsparcia!

U naszego synka zdiagnozowano rzadką chorobę genetyczną – zespół Sotosa. Schorzenie to powoduje nadmierny wzrost w pierwszych latach życia i niesie ze sobą choroby towarzyszące, które znacznie utrudniają codzienność Remika i wymagają systematycznej opieki specjalistów! Od pierwszych dni Remiś jest objęty intensywną rehabilitacją, a od 11. miesiąca życia regularnie uczęszcza na zajęcia logopedyczne, terapię ręki, integrację sensoryczną oraz spotkania z psychologiem. Każda godzina poświęcona na ćwiczenia to krok bliżej ku samodzielności, której pragniemy dla niego z całego serca! Cały czas walczymy o lepszą komunikację i sprawność, a tym samym jak największą samodzielność syna. Remik używa specjalnego tabletu, dzięki któremu jest w stanie przekazać nam swoje emocje i potrzeby. Pokazuje nam, jak wiele rozumie i jak bardzo chce się rozwijać!  Nasz chłopiec zmaga się także z niedosłuchem i wadą wzroku, dlatego nosi aparaty słuchowe, okulary oraz ortezy na nogi. Dzięki Waszemu wsparciu Remik może korzystać z nowych ortez! Bardzo Wam za to dziękujemy! Pragniemy, by synek mógł kontynuować specjalistyczne zajęcia oraz rehabilitację, które są kluczowe dla jego prawidłowego rozwoju i tym samym otwierają mu drogę do lepszej przyszłości. Staramy się otoczyć go odpowiednią opieką, jednak koszty z nią związane każdego miesiąca mocno obciążają nasz domowy budżet... Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie. To dzięki dobrym sercom wokół nas możemy wierzyć, że spełni się nasze największe marzenie – by Remik miał życie pełne możliwości i radości, na które zasługuje, jak każde dziecko!  Rodzice Remisia

956,00 zł ( 8,98% )
Brakuje: 9 683,00 zł