Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michał Szuba
9 dni do końca
Michał Szuba , 4 latka

Uratuj uszko małego Michasia❗️Pojawiła się szansa na operację w USA❗️

Nie mogliśmy się doczekać, aż Michaś pojawi się na świecie. Nie mieliśmy pojęcia, że los tak okrutnie go doświadczy. Wrodzona wada laryngologiczna zamieniła jego dzieciństwo w tułaczkę po szpitalach i specjalistach. Nasz kochany synek coraz częściej pyta nas, czy jego uszko kiedyś odrośnie… Ciąża przebiegała książkowo. Nic nie wskazywało na to, że Michaś urodzi się z jakąkolwiek wadą. Niestety, okazało się, że jego prawe uszko w pełni się nie wykształciło. Byliśmy zrozpaczeni. Natłok myśli nie dawał nam spać. Czy nasze dziecko będzie słyszeć? Diagnostykę zaczęliśmy od razu, choć na niektóre badania trzeba było poczekać kilka lat. Okazało się, że Michaś cierpi na mikrocję – nierozwiniętą małżowinę uszną i atrezję – zarośnięty kanał słuchowy. Wady te sprawiają, że bez specjalistycznego aparatu jego prawe uszko nie ma szans na odbieranie dźwięków. Szybko wdrożone leczenie i rehabilitacja przyniosły wspaniałe efekty. Asymetria twarzy synka jest tylko lekko widoczna, a ucho zaczęło współpracować z aparatem słuchowym. Niestety, nie wszystko idzie po naszej myśli. Na naszą niekorzyść, problem zaczęło sprawiać również lewe uszko… Powstające w nim co jakiś czas przewlekłe zapalenie utrudnia nam komunikację. Sprawia, że Michaś przestaje na nie słyszeć. Nie możemy do tego dopuścić. Lekarze mówią, że jeśli leczenie nie przyniesie efektów, czeka nas operacja! Mamy ogromną nadzieję, że do niej nie dojdzie. Nie chcemy narażać na zabieg lewego uszka synka… Boimy się, że Michaś utraci słuch całkowicie! Chcemy dać naszemu dziecku wszystko, co najlepsze. Jest naszym oczkiem w głowie. Kocha układać klocki i rysować. Uwielbia biegać, skakać i grać w piłkę. Zapisaliśmy go na zajęcia z jazdy konnej i wspinaczki, by uczył się równowagi. To ważne, bo przez wadę ucha jest szczególnie narażony na problemy z błędnikiem. Nasz synek przechodzi teraz trudny czas, a okropne uwagi ze strony obcych osób sprawiają mu olbrzymi ból. Bardzo go kochamy i staramy się być dla niego jak najlepszym wsparciem. Na szczęście, nasz koszmar może się skończyć, dzięki specjalistycznej operacji w Stanach Zjednoczonych! Michaś może ją przejść, jednak problemem jest bardzo wysoki koszt zabiegu. Tylko on stoi nam na przeszkodzie w uzyskaniu sprawności synka. Tak bardzo chciałabym, żebyśmy wspólnymi siłami podarowali mu zdrowie. To najwspanialszy prezent, o jakim można marzyć. Potrzebna nam Wasza pomoc. Wesprzyjcie nas, proszę! Rodzice ➡️  Śledź walkę Michasia na Facebooku - Obudzimy uszko Michasia ➡️ Grupa licytacyjna: USŁYSZEĆ ŚWIAT - Drużyna Michasia ➡️ Reportaż w TVP3 Wrocław

303 965,00 zł ( 51,95% )
Brakuje: 281 142,00 zł
Michał Bień
Pilne!
Michał Bień , 5 lat

"Mój synek umiera..." ❗️Najdroższy lek świata, albo ŚMIERĆ❗️Ratuj Michasia!

Bliźnięta, chłopcy – Michaś i Marcel. Moi ukochani, niespełna 4-letni synkowie. Przed jednym z nich długie i szczęśliwe życie. Drugi nie dożyje dorosłości, będzie powoli umierał – ten proces już się zaczął… Michaś ma Dystrofię Mięśniową Duchenne’a. Wyrok.  Przynajmniej do niedawna. Teraz w USA został zatwierdzony nowy lek, terapia genowa, nadzieja dla tysięcy chorych! Jednak dla większości ludzi poza zasięgiem! Koszt – ok. 16 MILIONÓW ZŁOTYCH. Dla jednego dziecka… Na razie podawana jest chłopcom między 4 a 6 rokiem życia. Chłopcom – bo chorują tylko chłopcy…  Mamy więc dwa lata, by zebrać tak gigantyczną kwotę i dać synkowi szansę na dłuższe życie, na sprawność, na zatrzymanie śmiertelnej choroby! By Michaś mógł dorastać z Marcelkiem, by w dorosłym życiu mogli być dla siebie wsparciem. By nie umarł, zanim tak naprawdę zacznie żyć… Wiem, że walczymy o cud. Co byłaby jednak ze mnie za matka, gdybym nawet nie spróbowała? Teraz gdy medycyna daje nadzieję, której jeszcze niedawno nie było, muszę zrobić wszystko, by dać szansę Misiowi! Bym mogła spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że mama zrobiła wszystko, co w jej mocy…  O chorobie rodzicie dowiadują się ok. 3 roku życia dziecka, gdy zauważają, że nie ma tyle sił, co rówieśnicy. Zaczyna się szukanie, badania i potem jest szok… My przeżyliśmy go znacznie wcześniej, gdy chłopcy mieli pół roku… Jak większość bliźniąt, są wcześniakami. Michaś urodził się ze zniekształconą czaszką. Szukaliśmy sposobów, by ją zrekonstruować. Do tego potrzebne było badanie tomografem. Przed badaniem standardowy komplet badań krwi. I one pokazały nam, że coś jest nie tak… Dalsze poszukiwania sprawiły, że usłyszeliśmy wyrok. Michać ma zanik mięśni… Zapytałam, czy to SMA – jedyna choroba związana z umieraniem mięśni, którą wtedy znałam. “To nie SMA, ale coś tak samo okrutnego. Michał ma dystrofię mięśniową Duchenne’a” – usłyszeliśmy. Zaczynamy czytać o chorobie, o rokowaniach. Nic już nie jest takie same… Odtąd odczuwam paniczny strach o życie Michasia. Gdy tylko złapie infekcję, ma problemy z oddychaniem, myślę, że umiera na moich oczach… Nie jesteśmy w stanie pogodzić się z chorobą, z powolnym, nieuchronnym umieraniem! Dziś, gdy chłopcy mają 4 latka, już widać różnicę w ich rozwoju. Michaś nie biega jak jego brat. Żeby wejść po schodach, potrzebuje pomocy. Ma mniej siły i traci je każdego dnia. "Chorzy najczęściej przestają chodzić w wieku około 12 lat, umierają przed ukończeniem 20 roku życia. Zgon następuje zazwyczaj z powodu zaburzeń oddychania, które pojawiają się ze względu na osłabienie mięśni oddechowych bądź z powodu zaburzeń krążenia." Znam opis choroby na pamięć. W żadnej chwili nie opuszcza mnie myśl, co będzie jutro. Gdy chłopcy oglądają bajki, bawią się, spierają – jak dzieci – ja widzę przyszłość. Widzę Michałka przypiętego do wszystkich urządzeń, dzięki którym oddycha, je, żyje. Wychudzone, powykręcane, bezwładne ciało. I świadome oczy, pełne cierpienia, w których gaśnie życie... A obok zdrowego Marcelka. Michaś mógłby być taki sam. Gdybyśmy zdążyli podać mu lek... Dlatego dzisiaj staję przed Wami z błaganiem o pomoc dla Michasia, by nie umierał! By nie cierpiał… By żył tak, jak jego brat bliźniak! Choć w części… Walczymy o cud i musimy w niego wierzyć. Tylko to nam pozostało… Dziękujemy za każde wsparcie. Za każdą cegiełkę pomocy… Agata, mama Misia i Marcelka *Koszt samego leku to ok 3 200 000 $. Szczegółowy kosztorys całego leczenia i pobytu w USA prawdopodobnie zwiększy kwotę zbiórki (wszystko zależy także od kursu dolara), dlatego kwota na zbiórce w miarę jej trwania będzie aktualizowana.  ➡️ Licytacje dla Michała ➡️ Strona na FB: Jestem Misiek i walczę o cud  ➡️ Instagram: misiu_kontra_dmd ➡️ Licytacje w UK dla Michasia ➡️ Licytacje w Niemczech dla Michasia ➡️ Wspieraj Michała poprzez udział w organizowanych warsztatach z tworzenia świec! ➡️ Rowerem przez Polskę – jestem Misiek i walczę o cud! ➡️ wiadomosci.onet.pl - "Michaś ma 5 lat i walczy o życie. Potrzebny jest najdroższy lek świata. Ty też możesz pomóc" ➡️ telewizjagorzow.pl – Pomóż małemu Michasiowi ze Słubic w walce o życie! ➡️ iloveslubice.pl – Daniel Krawczyk i Tomasz Adamczyk, w wyprawie „Rowerem przez Polskę” dla Michała Bienia ➡️ gazetalubuska.pl - Wyrok śmierci albo najdroższa terapia świata. Michaś ze Słubic walczy o życie i potrzebuje naszego wsparcia ➡️ rzeszowskieinfo.pl – „Mój synek umiera…”. Trwa zbiórka na najdroższy lek świata! ➡️ dziennikwschodni.pl - 16 mln złotych. Tyle kosztuje życie Michałka ➡️ iloveslubice.pl - „Przybij PIĄTKĘ z Miśkiem” – słubiczanka prosi o włączenie się do pomocy na rzecz Michała Bień ze Słubic ➡️  Na Horyzoncie – HORYZONT TV ➡️ Radio INDEX TV ➡️ gorzow.tvp.pl – Każdy może pomóc. Mały Michał potrzebuje 16 milionów złotych na terapię ➡️ slubice24.pl – Michał Bień walczy ze straszliwą chorobą i potrzebuje naszego wsparcia. Kto pomoże? ➡️ gorzow.tvp.pl - Piłkarze zagrali w meczu niepodległościowo-charytatywnym dla chorego Michałka

7 621 530,00 zł ( 51,94% )
Brakuje: 7 050 810,00 zł
Daria Wojciechowska
Pilne!
Daria Wojciechowska , 42 lata

PILNE❗️ Mama walczy o życie!

Do niedawna Daria żyła całkiem zwyczajnie jako mama cudownego 3,5 latka, miała plany i marzenia. Nic nie wskazywało, że już niedługo będzie musiała zmierzyć się ze śmiertelną chorobą… To, co miało być zwykłym bólem głowy, okazało się śmiertelnym guzem mózgu. Glejak wielopostaciowy o najwyższym stopniu złośliwości – nowotwór, który bez pomocy będzie dla niej wyrokiem. W kwietniu odbyła się operacja wycięcia guza, jednak nie zdołano usunąć go w całości. Początkowo Darii towarzyszył szok i niedowierzanie, mnóstwo łez wylanych w zaciszu domowym i paraliżująca myśl, że zostanie dla swoich bliskich jedynie wspomnieniem… jednak bardzo szybko otrząsnęła się i stanęła do walki! Chce żyć dla swojego synka! Niedługo rozpocznie standardowe leczenie w postaci radiochemioterapii. Jednak typ zdiagnozowany u niej jest jednym z najcięższych postaci. Do niedawna rokowania były nieubłagane, jednak ostatnich kilka lat przyniosło wiele pozytywnych wyników dzięki zastosowaniu nowoczesnych terapii. Dlatego, aby całkowicie zwalczyć komórki nowotworowe i zapobiec wznowie, konieczne będzie podjęcie dodatkowego leczenia. Niestety rzeczywistość jest brutalna, terapie najnowszej generacji, stosowane z ogromnym powodzeniem w krajach zachodnich, a także i w Polsce, które posiadają szereg rekomendacji i udowodnione medycznie efekty, nie są jeszcze refundowane przez NFZ. Koszty takiego leczenia sięgają setek tysięcy złotych i nie są osiągalne dla zwykłej rodziny. Daria nie może czekać, aż koszyk świadczeń zostanie rozszerzony. Musimy działać szybko. Każdy dzień jest bitwą z czasem, a glejak jest bezwzględnym przeciwnikiem. Razem z Darią mamy wspaniałego synka. Daria chce go wychować i patrzeć, jak dorasta. Aby tak było, musi żyć! Do tej pory miałem nadzieję, że nigdy nie będę musiał prosić o pomoc. W grę wchodzi jednak życie mojej ukochanej żony i bez wsparcia nie uda się jej uratować. Każdy gest wsparcia, nawet najdrobniejszy, to iskierka nadziei w morzu rozpaczy. Błagam, pomóż! Dawid, mąż LICYTACJE –> KLIK

276 755,00 zł ( 51,93% )
Brakuje: 256 160,00 zł
Patrycja Radzik
Pilne!
Patrycja Radzik , 43 lata

"Ból nie pozwala mi żyć..." – operacja Patrycji

Muszę wierzyć, że się uda, nie tracić nadziei na to, że w moim życiu nie będzie już miejsca na ból. Muszę być silna, by doczekać dnia, w którym raz na zawsze rozprawię się z endometriozą – chorobą, która nie pozwala normalnie żyć... Dziś aż trudno zliczyć mi lata, od kiedy zmagam się z chorobą. Tak naprawdę trudno przypomnieć sobie chwile, kiedy wszystko było dobrze, a każdy dzień nie był przepełniony bólem, z którym nie radzą sobie lekarze, u których do tej pory się leczyłam. Ból wielokrotnie sprawiał, że nie byłam w stanie wstać z łóżka, zająć się dziećmi, które tak bardzo mnie potrzebują. Mój stan jednak przez ostatnie lata znacznie się pogorszył. W zasadzie może tydzień w miesiącu mogę funkcjonować w miarę normalnie. Poza tym odczuwałam ciągłe zmęczenie, bóle, dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Mimo regularnych wizyt kontrolnych u ginekologów, gastrologa i endokrynologa, nikt niczego niepokojącego się nie dopatrzył. Byłam leczona na refluks żołądkowy, zespół jelita drażliwego, a że choruję również na niedoczynność tarczycy Hashimoto, wszystkie te dolegliwości były przypisywane tym schorzeniom.  W trakcie miesiączek nie mogłam już jeść. Łykałam tylko środki przeciwbólowe. Wypróżnienia w tym czasie były bolesne jak poród. Trafiłam na SOR, pojawiały się epizody ahalazji zwieracza przełyku, zaczęła drętwieć mi noga, ból zaczął promieniować do biodra, pachwiny i pośladka. Zaczęłam łapać infekcje, alergie...  Zrobiony rezonans magnetyczny oraz inne badania, jak gastroskopia i kolonoskopia nic do diagnozy nie wniosły. Zapadła decyzja o laparoskopii zwiadowczej.  Postanowiłam skonsultować się jeszcze z lekarzami z Medicus Clinic, którzy specjalizują się w leczeniu endometriozy.  I tam dostałam diagnozę. Lekarz już przy badaniu wykrył guza zaszyjkowo-odbytniczego, USG pokazało, że guz nacieka na jelito. Jest to już czwarty stopień endometriozy – endometrioza głębokonaciekająca DIE.  Specjalistyczny rezonans pod kątem endometriozy potwierdził tę diagnozę. Zostały uwidocznione też zrosty, m.in. z dźwigaczem odbytu i pęczkiem nerwowym, zniszczone chorobowo poprzemieszczane narządy rodne. Endometrioza jest rozsiana po całej jamie brzusznej. W moim przypadku jedynie operacyjne wycięcie zmian endometriozy może pomóc. Muszą być usunięte narządy zmienione chorobowo, bo jest ryzyko nowotworzenia; guz zaszyjkowy, uwolnione zrosty oraz zresekowane jelito, na które guz nacieka. Operacja jest bardzo skomplikowana i długa, dlatego musi być przeprowadzona w ośrodku referencyjnym z udziałem chirurga i specjalizujących się w operacjach endometriozy ginekologów. To moja jedyna szansa na życie bez bólu i na to, żeby choroba nie postępowała. Znalazłam specjalistów, którzy poprawnie mnie zdiagnozowali i podejmą się mojego leczenia. Znaleźli guza, przez którego grozi mi niezwykle niebezpieczna niedrożność jelit, która może zagrażać życiu.  Lekarze wyznaczyli termin operacji już na styczeń 2021 roku. Jestem mamą, mam plany, marzenia i jeszcze mnóstwo lat przed sobą. Chciałabym je przeżyć bez bólu, który utrudnia każdy dzień. Chcę móc pomagać innym – szerzenie informacji na temat endometriozy jest dla mnie bardzo ważne. Gdy choć jedna kobieta, która zmaga się z dolegliwościami takie jak ja, po przeczytaniu opisu mojej zbiórki, chodząc od lekarza do lekarza z różnymi objawami, stwierdzi, że może mieć endometriozę i znajdzie pomoc, to dla mnie będzie to już sukces. Zawsze starałam się na swojej drodze pomagać innym. Teraz sama muszę liczyć na pomoc innych, aby nie musieć już zaciskać zębów z bólu... By żyć – tak po prostu... Patrycja

19 325,00 zł ( 51,9% )
Brakuje: 17 910,00 zł
Łukasz Pawlak
Łukasz Pawlak , 39 lat

Młody tata walczy o sprawność!

Często czytamy informację o wypadkach samochodowych, ale dopóki one nie dotyczą kogoś z naszych bliskich, zapominamy o nich już po kilku chwilach. O wypadku mojego syna nie zapomnę już nigdy… W jednej chwili Łukasz stracił zdrowie, sprawność, samodzielność. Tylko cud sprawił, że wciąż jeszcze jest z nami i nie muszę odwiedzać go na cmentarzu. Próbujemy poskładać tę potrzaskaną rzeczywistość na nowo, ale do tego potrzebna jest bardzo kosztowna rehabilitacja. Prosimy o pomoc! Był taki moment, że jego stan się poprawił i mogliśmy rozpocząć rehabilitację, ale obecnie sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu. Łukasz od kilku dni przebywa na oddziale intensywnej terapii w Krakowie z powodu problemów z oddychaniem. Na tym oddziale nie wolno robić zdjęć, dlatego też nie możemy Wam pokazać, w jakim stanie się znajduje. Nie zobaczycie rurki tracheostomijnej, nie zobaczycie respiratora, który pilnuje jego oddechu, nie zobaczycie młodego człowieka w sile wieku, który nigdy żadnej pracy nie unikał, a dzisiaj jest sparaliżowany i pełni zdany na opiekę obcych ludzi. Liczymy, że już wkrótce ten oddział stanie się tylko smutnym wspomnieniem i będziemy mogli przenieść syna do ośrodka rehabilitacyjnego, gdzie specjaliści najwyższej klasy zrobią wszystko, żeby na nowo przywrócić go do życia. Kilka tygodni przed wypadkiem zostałam babcią, bo Łukaszowi urodził się synek. Wiem, że chciałby wziąć go na ręce, przytulić i być tatą z prawdziwego zdarzenia. Tym bardziej zależy nam, żeby jak najszybciej podjąć się terapii. Niestety, rehabilitacja w specjalistycznych ośrodkach kosztuje krocie. Nie jesteśmy w stanie samodzielnie opłacić tych zabiegów. A im więcej zrobimy teraz świeżo po wypadku, tym większa szansa na powrót do zdrowia. Dlatego założyliśmy tę zbiórkę i prosimy Was o pomoc. Wierzę z całego serca, że znajdziemy cudownych ludzi, którzy spojrzą łaskawie na Łukasza i będą chcieli nas wesprzeć. Bez tego wsparcia nam się po prostu nie uda... Bożena - mama

56 286,00 zł ( 51,87% )
Brakuje: 52 225,00 zł
Piotrek Mieścicki
Piotrek Mieścicki , 11 lat

🚨Pilna operacja - Piotrek potrzebuje naszej pomocy, mamy mało czasu❗️

Piotrek to chłopiec z wielkimi marzeniami, ambicjami i jeszcze większymi przeszkodami, które przed nim stoją. Jego codzienność nie należy do najłatwiejszych… Zmaga się ze swoim brakiem sprawności. Jego kręgosłup, biodra i nogi wymagają operacji, zabiegów i rehabilitacji. Z kolei na to potrzebne są duże zasoby pieniędzy. Czy ich brak powinien zabierać marzenia młodego człowiek?  Piotruś chciałby zostać strażakiem, by móc gasić pożary i nieść pomoc innym. Niestety, dopóki sam potrzebuje wsparcia, jego marzenia są nieosiągalne. Aby ten dzielny chłopak mógł wstać z wózka i zacząć chodzić, konieczna jest operacja.  Piotrek urodził się z wieloma chorobami. Największą przeszkodą od dnia narodzin są stopy — końsko szpotawe. Co w wielkim skrócie oznacza, że wyginają się do środka. Swobodne stanie na nich jest na razie niemożliwe… Przeszedł już wiele, a nawet OGROM operacji. Lekarze robili, co mogli, by przywrócić stopom prawidłowy układ.  Kolejny krok narzucony przez specjalistów to operacja bioder, która pomoże spełnić największe marzenie o samodzielności i przeżywaniu dzieciństwa jak rówieśnicy. Po wielu latach udręki dowiadujemy się, że na wyciągnięcie ręki jest szansa!  Termin operacji zaplanowany został na koniec stycznia 2023r. w Warszawie w Paley European Institute. Mamy bardzo mało czasu, zegar nieustannie odmierza minuty… Ten dzień jest niesamowicie ważny. Musimy zrobić wszystko, by nie zmarnować szansy. By przeskoczyć każdą przeszkodę po drodze…  Operacja będzie miała na celu skorygowanie i stabilizację bioder. Bez niej nauka i próba chodzenia będzie po prostu niemożliwa...  Prosimy Cię, błagamy, pomóż nam spełnić marzenie. Marzenie o zdrowiu, o braku bólu, o otwartych drzwiach do przyszłości!  Rodzina  Facebook Piotrusia

75 157,00 zł ( 51,83% )
Brakuje: 69 837,00 zł
Marcin Kuc
Marcin Kuc , 37 lat

Chcę wrócić do żony i synka! Paciorkowiec zaprowadził Marcina na OIOM

Mój mąż to od zawsze pełen pozytywnej energii i humoru człowiek. Praktycznie nie chorował, dlatego gdy przeziębienie i bardzo wysoka gorączka nie chciały dać za wygraną, a do tego doszły nagłe duszności, bardzo się zaniepokoiłam.  W nocy z 31 maja na 1 czerwca przyjechała karetka. Marcin trafił na OIOM z bardzo niską saturacją, a jego stan został określony jako krytyczny. Doszło do wstrząsu septycznego, ciężkiej niewydolności płuc i innych narządów… Tempo zmian było piorunujące. Okazało się, że za chorobę była odpowiedzialna bakteria paciorkowca. Marcin został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, a z powodu wciąż pogarszających się problemów z płucami włączono leczenie za pomocą pozaustrojowej oksygenacji krwi, tzw. ECMO. Po trzech tygodniach Marcin został skierowany do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, gdzie ponowiono terapię za pomocą ECMO i rozważano nawet kwalifikację do przeszczepu płuc. Dzięki heroicznej pracy i walki lekarzy oraz pracowników obu szpitali, parametry życiowe Marcina zaczynały się poprawiać i wszystko zaczęło zmierzać w dobrym kierunku, na tyle, że po 6 tygodniach został wybudzony ze śpiączki. Marcin to silny i dzielny facet. Cały czas wierzyliśmy w to, że wygra z chorobą. To jednak nie koniec zmagań ze skutkami choroby. Leczenie przyniosło za sobą konsekwencje neurologiczne. Marcin nie jest w stanie jeszcze sam się poruszać, musi więc być pionizowany i intensywnie rehabilitowany. Zmaga się z polineuropatią stanu krytycznego. Mimo tego, co przeszedł, jest bardzo pozytywnie nastawiony, żartuje i wierzy w to, że wróci do pełnej sprawności. Żeby tak się stało przed nim kilka miesięcy intensywnej i kosztownej rehabilitacji. Będziemy bardzo wdzięczni za pomoc i wsparcie w zebraniu funduszy na terapię Marcina. Żona Maja z rodziną

43 914,00 zł ( 51,79% )
Brakuje: 40 863,00 zł
Karol Nowak
Karol Nowak , 26 lat

Tatuś małego Nikosia po tragicznym wypadku! Pomóż mu wrócić do synka!

Nasze spokojne życie runęło w jednej sekundzie… Gdy dostałam telefon z wiadomością, zbladłam ze strachu. Walka o mojego narzeczonego i jednocześnie tatusia naszego 6-miesięcznego synka zaczęła się nieoczekiwanie. Nikt nie był w stanie tego przewidzieć. Karol to 24-letni koordynator w firmie tworzącej napędy. Bardzo szanowany i sumienny pracownik. Interesuje się motoryzacją, uwielbia jeździć na nartach i nurkować. To też szczęśliwy tatuś maleńkiego Nikodema oraz wspaniały, kochający partner. Ma wiele marzeń i planów do spełnienia. Synek jest jego oczkiem w głowie.  Niestety 11 kwietnia podczas ogromnej ulewy doszło do tragicznego wypadku samochodowego. Auto było zmasakrowane. Karola w ciężkim stanie przewieziono do szpitala. Mój ukochany narzeczony doznał urazu aksonalnego mózgu, złamania kości strzałkowych oraz stawów skokowych obu nóg, złamania otwartego prawego kolana, licznych złamań żeber oraz mostka. Uszkodzona została również miednica, poprzestawiane kręgi w odcinku lędźwiowym oraz szyjnym i wybity lewy bark.  Już 3 razy był na bloku operacyjnym. Jest po operacji wątroby i kawałka jelita grubego, operacji stabilizującej złamania nóg oraz operacji miednicy. Po wypadku musiał zostać wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Jest już wybudzony i przebywa na oddziale intensywnej terapii. Niestety nie może nawet mówić… Lekarze są zgodni – jedyny ratunek to rehabilitacja.  Karol jest silnym, młodym mężczyzną. Zawsze uparcie dąży do celu. Jego priorytetem są bliscy. Wiem, że już teraz walczy i że jest w stanie wygrać. Jednak sam nie da rady. To dlatego proszę o pomoc. Rehabilitacja jest niezbędna, by mógł do nas wrócić, do mnie, do swojego synka. Ogromnie proszę o pomoc w opłaceniu turnusu rehabilitacyjnego, który będzie musiał trwać wiele miesięcy. Dzięki Wam Karol może dostać tę szansę. Dzięki Tobie znów będziemy szczęśliwą rodziną.  Wiktoria, narzeczona Karola

83 758,00 zł ( 51,74% )
Brakuje: 78 104,00 zł
Michał Wojtasik
Michał Wojtasik , 12 lat

Walczymy o przyszłość naszego syna! Proszę, nie bądź obojętny!

Mój synek nie miał łatwego startu - właściwie od samego początku całe jego życie toczy się w cieniu leczenia, rehabilitacji, ale też cierpienia, którego przyczyną jest długa lista chorób. Chciałabym móc powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Niestety nie będzie to możliwe bez kompleksowej rehabilitacji… Michał urodził się z cytomegalią wrodzoną, która uszkodziła jego układ nerwowy oraz doprowadziła do znacznego opóźnienia rozwoju. Diagnozy, które usłyszeliśmy od lekarzy, stanowiły niekończącą się listę. Każda z nich to jednak nie tylko kolejne kartki dodawane do historii chorób, to też strach, ból i przerażająca niepewność.  U naszego syn zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce, małogłowie, zwapnienie mózgu, wadę kory mózgowej, niedosłuch ucha prawego, głuchotę ucha lewego, zanik nerwów wzrokowych, zaburzoną praksję języka, osłabioną prawą stronę ciała... Trudno mi opisać słowami to, co czuje matka, kiedy dowiaduje się, że jej dziecko jest tak poważnie chore... Serce rodzica po prostu pęka na pół. Mój syn ma już 9 lat,  a ja z każdym rokiem coraz bardziej martwię się o jego przyszłość. Czy liczne choroby i zaburzenia pozwolą mu normalnie żyć?  Niestety, już teraz choroby znacznie obniżyły jego jakość życia. Dzieciństwo Michała niczym nie przypomina tego, które wiodą jego rówieśnicy. Nasz harmonogram wypełniają po brzegi rehabilitacje, konsultacje, wizyty u specjalistów – okulisty, neurologa, audiologa, logopedy czy fizjoterapeuty.  Wiemy, że Michał innego życia mieć nie będzie. Dlatego robimy wszystko, aby to życie, które ma, było dla niego jak najlepsze. Nie poddajemy się i dzielnie walczymy. Niestety każdego dnia pojawiają się nowe trudności...  Obecnie jednym z największych problemów, z jakim zmaga się nasz syn, jest nadmierne ślinienie, które trudno powstrzymać. Mokre zabawki, wilgotne książeczki czy częsta zmiana garderoby to nic przy ciągłych infekcjach wirusowych, bakteryjnych czy grzybiczych, pojawiających się w jamie ustnej. Ślina powoduje, że delikatna skóra naszego synka jest ciągle podrażniona, co sprawia mu ogromny ból i dyskomfort.  Probowaliśmy już wszystkiego – liczne masaże twarzy, ostrzykiwanie ślinianek, specjalistyczne plastry czy chustki – nic nie przynosiło oczekiwanych efektów.  Po długich poszukiwaniach, w końcu udało nam się dotrzeć do polecanego chirurga szczękowego. Lekarz dał nam cenne wskazówki. Jednak to nie wystarczy... Potrzebna jest jeszcze regularna i kompleksowa rehabilitacja. To jedyna szansa na życie bez ciągłych infekcji, bólu i cierpienia naszego synka. Niestety koszt jest ogromny...  Kwota znacznie przewyższa nasze możliwości finansowe. Na ten moment wszystkie oszczędności wydaliśmy na zapewnienie naszemu dziecku rehabilitacji, aparatów słuchowych czy niezbędnego sprzętu ortopedycznego… Bardzo prosimy o pomoc – to już ostatnia nadzieja na poprawę komfortu życia Michała. Prosimy, spójrz na naszego synka i nie przechodź obojętnie... Rodzice   

14 090,00 zł ( 51,73% )
Brakuje: 13 145,00 zł