Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Justyna Krzynowek
Justyna Krzynowek , 32 lata

To miał być prosty zabieg, a skończył się tragicznie❗️ Pomóż dzieciom odzyskać mamę❗️

W Justynie było tyle energii i chęci do życia… Wychowywała dwójkę dzieci, pracowała zawodowo, opiekowała się także 90-letnią ciocią. Zawsze pozytywnie nastawiona, pełna chęci do pomocy, wrażliwa i dobra. Nikt nie spodziewał się, że tak nagle młoda i zaradna kobieta będzie zupełnie zależna od innych. To miał być zwykły zabieg usunięcia kamieni nerkowych. Wiadomo, że bliskim Justyny i jej samej towarzyszył lekki stres, ale przecież tyle osób przechodzi przez taki zabieg i bez problemu wracają do swoich obowiązków. Tak tez miało być u Justyny. Gdy dowiedzieliśmy się o komplikacjach, nie przyszło nam do głowy, że skończy się to taką tragedią. Okazało się, że doszło do nagłego zatrzymanie krążenia, a skutkiem tego jest utrata logicznego kontaktu oraz sprawności ruchowej. Gdy otrząsnęliśmy się z pierwszego szoku, dowiedzieliśmy się, że jedyną drogą do poprawy zdrowia Justyny jest rehabilitacja.  Marzymy o dniu, gdy Justyna znów zacznie się z nami komunikować, rozmawiać, śmiać się. Marzymy, że znów weźmie w ramiona swoje dzieci i będzie w stanie być dla nich taką mamą, jaką była przed tą tragedią. Turnus rehabilitacyjny dla Justyny jest jednak bardzo kosztowny. Nie byliśmy przygotowani na taki wydatek i nie chcemy sobie nawet wyobrażać co stanie się z Justyną, gdy nie uda się nam zebrać takiej sumy pieniędzy. Będziemy jednak walczyć, jesteśmy pewni, że Justyna zrobiłaby to samo. To silna, waleczna i kochająca kobieta. Nie zostawiajmy jej bez pomocy.  Twoja pomoc jest nieoceniona! Bliscy Justyny

69 551,00 zł ( 53,13% )
Brakuje: 61 354,00 zł
Wojtuś Szlachetka
Pilne!
Wojtuś Szlachetka , 5 lat

Wojtuś stracił wzrok, ale nowotwór może zabrać mu też życie! POMOCY❗️

Diagnoza która spadała na nas kilka miesięcy temu całkowicie zmieniła nasze życie. Wojtuś nagle zaczął tracić wzrok. Coraz częściej widzieliśmy, że dzieje się coś złego. W styczniu trafiliśmy na rezonans i byliśmy zszokowani tym co usłyszeliśmy. U naszego 3-letniego synka Wojtusia zdiagnozowano glejaka nerwów wzrokowych – wynik wrodzonej neurofibromatozy typu 1. Na przestrzeni kilku miesięcy guz prawie całkowicie zabrał mu wzrok. W tamtej chwili zagrożone było nie tylko widzenie, ale i życie naszego dziecka. Wojtuś przeszedł ciężką operację częściowego usunięcia guza, która uratowała mu życie. Lekarze usunęli część guza wielkości mandarynki. W tym czasie Wojtuś miał już postępujące wodogłowie, stąd decyzja o założeniu zastawki komorowo-otrzewnowej. Pozostała część guza jest jednak nieoperowalna i szukamy dalszych rozwiązań. W tej chwili lekarze nie zaobserwowali progresji, więc decyzja o chemioterapii jest wstrzymana. Nie wiemy jednak jak dalej potoczy się leczenie! Wojtuś potrzebuje teraz rehabilitacji, specjalistycznych leków i diety, licznych badań i częstych wizyt na oddziale onkologicznym, jak również przystosowania do nowego życia po utracie wzroku. Neurofibromatoza typu 1 to choroba, która na przestrzeni całego życia może sprawić Wojtusiowi więcej przykrych niespodzianek. Dlatego konieczne są regularne wizyty w poradni fakomatoz oddalonej o 400 km od naszego domu, konsultacje neurologiczne, badania genetyczne, częste badania rezonansem... To wszystko kosztuje, ale my chcemy walczyć, aby każdego dnia jego uśmiech rósł razem z nim. Wojtuś jest bardzo dzielny, a my chcemy zrobić wszystko, żeby zwyciężył w tej walce. Twoje wsparcie może pomóc nam dać mu lepsze dzisiaj, i jeszcze lepsze jutro.  

56 520,00 zł ( 53,12% )
Brakuje: 49 863,00 zł
Jagoda Staś
Jagoda Staś , 2 latka

Od pierwszych swoich dni walczy o życie – Jagoda wygrała walkę z sepsą!

Moja córeczka przyszła na świat z zespołem Beckwitha-Widemanna. Cierpi także na ciężką hipoglikemię, połowiczny przerost ciała, przerost języka i przepuklinę pępkową. Jagoda ma powiększone narządy wewnętrzne (trzustkę, wątrobę i lewą nerkę) oraz połowiczny przerost ciała i przerost języka. Przez powiększoną trzustkę cierpi na ciężką hipoglikemię. Najniższy poziom stężenia cukru we krwi, jaki u niej zbadano to 5 mg/dl… Była o krok od zapadnięcia w śpiączkę.  Od 2. miesiąca życia Jagoda ma wbijany w nóżkę sensor, po to, aby nie kłuć często jej malutkich paluszków glukometrem. Jagoda przeszła już tak wiele, a droga po zdrowie jest jeszcze bardzo długa... W klinice w Szczecinie lekarze stale kontrolują badania krwi oraz USG brzucha, ponieważ w zespole Beckwitha-Widemanna bardzo często występują zmiany nowotworowe. Córka przeszła już operację podcięcia wędzidełka.  W najbliższym czasie jedziemy na konsultację do Kliniki Chirurgii Głowy i Szyi Dzieci i Młodzieży w Olsztynie. W planach jest już operacja zmniejszenia języka. Specjaliści zbadają przyczynę przerostu policzka oraz przyjrzą się zmianom szczęki i uzębienia. Chciałabym móc zapewnić córeczce odpowiednie leczenie, by dalej mogła się prawidłowo rozwijać. Teraz jest najważniejszy etap rozwoju mojego dziecka.  Jagoda codziennie bierze udział w zajęciach, które mają bardzo duży wpływ na to, jak będzie funkcjonowała w przyszłości. Niestety wszystkie koszty związane z zakupieniem leków, sensorów, a także zajęcia ze specjalistami znacznie przewyższają moje możliwości finansowe.  Każdego dnia jeżdżę z córeczką na zajęcia, przyglądam się jej i widzę, jak duże robi postępy dzięki zajęciom z fizjoterapeutą, zajęciom sensorycznym, konsultacjom i ćwiczeniom z neurologopedą oraz konsultacjom z dietetykiem. Proszę o wsparcie w walce o lepsze jutro. Z całego serca już teraz dziękuję!  Iga, mama Jagódki Kwota zbiórki jest szacunkowa. ➡️ Licytuj i pomóż Jagódce!

56 491,00 zł ( 53,1% )
Brakuje: 49 892,00 zł
Agata Kamzol
Agata Kamzol , 21 lat

Dziewczynka, która nie miała prawa przeżyć... Agata znów prosi o Twoją pomoc!

Nigdy nie zaponę tamtej tragicznej chwili. Chwili, w której omal nie straciłam córki… Przez dobę żyłam ze świadomością, że moja córka umarła, że nic nie dało się zrobić… Chciałam odebrać ciało Agatki. Zadzwoniłam do szpitala. Wtedy mi powiedzieli, że pojawiły się odruchy, że nadal mam dziecko! Chwila euforii została szybko ukrócona przez lekarzy: „Proszę się nie łudzić, to pewnie chwilowe, nic z tego nie będzie…”.  Tymczasem Agata żyje, choć to życie jest niezwykle trudne. Proszę, pomóż mojej córeczce do nas wrócić… 5 września 2016 roku zaczął się nasz koszmar. To był poniedziałek. Agatka poszła do szkoły, była wzorową uczennicą. Na ostatniej lekcji rozbolała ją głowa. Zadzwonili do mnie ze szkoły: „Proszę jak najszybciej przyjechać, Agata zemdlała. Karetka już jedzie...” Serce córki się zatrzymało, zaczęła umierać na moich oczach!  Odbarczanie mózgu niewiele pomogło i już kolejnego dnia konieczna była następna operacja. Po niej córeczka zapadła w głęboką śpiączkę, a nas – jej rodziców – pochłonęła najczarniejsza rozpacz. Jednak pomimo okrutnych prognoz, Agata wywalczyła swoje życie! Udar odebrał jej wiele lat, który mogłaby spędzić na szczęśliwym dorastaniu. Dzisiaj jedynie rehabilitacja daje nam jakąkolwiek nadzieję. Tylko dzięki niej dzisiaj jesteśmy tu, gdzie jesteśmy! Niestety, to ogromne koszty, z którymi musimy radzić sobie sami.  Opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem jest niezwykle kosztowna, pochłania wszystkie nasze pieniądze. Jednak nie możemy się zatrzymać, stracić tego, co już mamy! Proszę, pomóżcie Agatce, by mogła znów być zdrowa i szczęśliwa, jak przed udarem... Rodzice

12 422,00 zł ( 53,07% )
Brakuje: 10 983,00 zł
Wiesław Leśniara
Wiesław Leśniara , 68 lat

Diagnoza brzmiała jak wyrok – pomóż Wiesławowi znów stanąć na nogi❗️

Kilka lat temu przeszedłem na wymarzoną emeryturę. Od dawna rozmyślałem, jak spędzę ten czas. Rodzina i znajomi, chwile spędzone z wnukiem, pasja oraz wiecznie odkładane „na później” marzenia do zrealizowania. I rzeczywiście tak było… Wcześniej, jako przewodnik górski oprowadzałem wycieczki. Kochałem to całym sercem. Górskie powietrze, nierówny oddech przy wspinaczce, rozmowy przy herbacie z termosu i widoki takie, że brakuje słów. Pozostałe chwile spędzałem we własnej pasiece. To był mój świat, dla którego chciało mi się wstawać każdego ranka. Cały czas byłem aktywny i cieszyłem się każdym dniem. Niestety, wszystko nagle runęło jak domek z kart… 20 stycznia 2024 roku, po powrocie do domu z górskiej wyprawy, przewróciłem się i upadłem na ziemię. Ból był okropny, nie da się opisać go słowami. Zostałem przewieziony na SOR, gdzie lekarze przeprowadzili szereg badań. Jak się okazało, na skutek upadku doszło do pęknięcia miednicy. Niestety, na tym nie koniec. Lekarze zdiagnozowali u mnie złośliwy nowotwór kości – chrzęstniakomięsak! Dalsze wyniki badań również nie były pomyślne. Nowotwór był zlokalizowany w takim miejscu, że konieczna była amputacja lewej nogi. Operacja odbyła się 20 maja 2024 roku i przebiegła pomyślnie. Ja i moja rodzina mieliśmy nadzieję, że to koniec koszmaru. Jednak wyniki badań histopatologicznych nie pozostawiły złudzeń. W dalszym ciągu muszę walczyć z ciężką chorobą, pozostając pod stałą opieką onkologów. Choć podczas operacji lekarze amputowali mi całą kończynę wraz z niezbędną osnową, to jest szansa, abym znów mógł chodzić, dzięki specjalnej protezie. Niestety, ogromną przeszkodą są pieniądze – jej koszt to około 100 tysięcy złotych. Wszystkie oszczędności wraz z żoną wydaliśmy na sprzęt rehabilitacyjny i dostosowanie domu, bym mógł jakoś się po nim poruszać… Tak bardzo chciałbym znów chodzić. Marzę, aby móc jeszcze poprowadzić kilka wycieczek jako przewodnik, by dalej zajmować się pasieką, a przede wszystkim, aby nie być ciężarem dla żony. Będę Wam niezmiernie wdzięczny za wszelką pomoc i każdą wpłaconą złotówkę! Wiesław ➡️ Pomóżmy panu Wiesławowi znów stanąć na nogi ➡️ Przewodnik górski stracił nogę! Teraz walczy o niezależność, pomożesz? ➡️ Ta diagnoza brzmiała jak wyrok. Pomóżmy mieszkańcowi gminy Chełmiec znów stanąć na nogi

56 459,00 zł ( 53,07% )
Brakuje: 49 924,00 zł
Agnieszka Szczerbowska
Agnieszka Szczerbowska , 52 lata

Tętniak i krwotok zmieniły życie mojej mamy w koszmar... Pomóż!

Trudno wyrazić słowami, jak bardzo jestem Wam wdzięczna za pomoc i wsparcie, które otrzymaliśmy. Dzięki Wam moja ukochana mama mogła kontynuować tak bardzo potrzebną rehabilitację, która jest dla niej jedyną szansą na powrót do dawnego życia. Droga, którą mamy przed sobą, jest jednak jeszcze bardzo długa i zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę jesteśmy dopiero na samym początku. Już raz pokazaliście swoje wielkie serca – wierzę, że tym razem będzie tak samo! Potrzebuję środków na opłacenie dalszego pobytu mamy w ośrodku rehabilitacyjnym. Koszty nadal są bardzo wysokie, dlatego nie jestem w stanie pokryć ich z własnej kieszeni. Każdego, kto mógłby podzielić się z nami, chociażby złotówką, proszę o pomoc! Poznaj naszą historię: Mama od lat zmagała się z niepełnosprawnością. Problemy zdrowotne były na tyle poważne, że uniemożliwiały jej podjęcie pracy. W związku z tym postanowiła poświęcić swój czas na wolontariat i pomoc dla rodzin ubogich oraz dzieci z niepełnosprawnością.  Mama zapoczątkowała akcję „Dzieciaki dają pluszaki”, gdzie dzieci w wieku szkolnym przekazywały pluszaki dla szpitali, straży, policji, dla dzieci chorych i poszkodowanych w wypadkach. Koordynowała również akcjami zbierania nakrętek dla dzieci niepełnosprawnych. Pomoc innym stała się dla mojej mamy życiowym priorytetem. Los okazał się jednak bezlitosny. Teraz mama sama znalazła się w sytuacji, w której potrzebuje pomocy… Na początku października 2022 roku wydarzyło się coś, na co kompletnie nie byliśmy przygotowani. Mama dostała pierwszego ataku padaczki. Po przetransportowaniu na SOR okazało się, że doszło do wylewu podpajęczynówkowego. Nie mogłam w to uwierzyć! Stan mamy był krytyczny, dlatego lekarze musieli wprowadzić ją w śpiączkę farmakologiczną. Następnie wykonano kolejne badanie - angiografię, podczas której ujawniły się dwa tętniaki, krwiak w lewej półkuli mózgu oraz zacienienie w prawej półkuli. Mama została poddana operacji zaklipsowania większego tętniaka, ale po zabiegu wciąż musiała pozostać w stanie śpiączki. Początkowa próba wybudzenia nie powiodła się z powodu wzrostu ciśnienia. Dopiero po czasie stało się możliwe odstawienie leków usypiających. Mama otworzyła oczy. Możliwe było odłączenie respiratora i obecnie mama oddycha przy wsparciu rurki tracheotomijnej.  Mama wciąż nie nawiązuje z nami kontaktu wzrokowego, nie reaguje na bodźce i polecenia, nie może się ruszać. Jedyną szansą na to, by mogła rozpocząć walkę o swoją sprawność i samodzielność jest intensywna rehabilitacja. Na przeszkodzie stoją jednak pieniądze. Nie mamy tylu środków, by opłacić pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym. Wasza pomoc daje nam jedyną nadzieję, dlatego będę wdzięczna za każdy gest wsparcia! Sandra, córka

104 888,00 zł ( 53,05% )
Brakuje: 92 804,00 zł
Wiktoria Fandrejewska
Wiktoria Fandrejewska , 4 latka

Wiki walczyła o życie zanim się urodziła! Dzisiaj trwa bitwa o jej sprawność!

Wiktoria ma wielką wolę życia. Jeszcze, gdy była pod serduszkiem mamy, podjęła swoją pierwszą bitwę. W okresie prenatalnym przeszła trzy zabiegi implantacji shuntu komorowo-owodniowego, w główce! Nasza córeczka urodziła się przedwcześnie. Już okres ciąży był dla nas niezwykle stresujący. Świadomość, że nasze maleństwo, które nie przyszło jeszcze na świat, musiało zostać zoperowane, była dla nas niepojęta! Gdy zobaczyliśmy naszą Wiki, zostaliśmy przepełnieni rodzicielską miłością! To wspaniały stan, który powinien trwać długo! W naszym przypadku radość została zmieszana ze strachem, rozpaczą i niepewnością, co będzie dalej. Krótko po porodzie okazało się, że życie Wiktorii jest poważnie zagrożone. Trafiła na oddział neurochirurgii. Konieczna była operacja wstawienia zastawki komorowo-otrzewnowej, która reguluje ciśnienie w komorach mózgowych oraz odprowadza z główki do otrzewnej nadmiar płynu mózgowo-rdzeniowego. To nie był koniec, a dopiero początek tych wszystkich zabiegów, które sprawiły, że szpital stał dla nas drugim domem! Potem nastąpiły dwie kolejne operacje. Pierwszą była endoskopowa wentrykulostomia trzeciej komory mózgu. Na początku wszystko wskazywało, że jest dobrze. Niestety, kilka dni później stan Wiki uległ pogorszeniu i konieczna była ponowna operacja wszczepienia nowej zastawki komorowo-otrzewnowej! Od tamtej pory zastawka działa prawidłowo. Uspokoiło nas, że przynajmniej życie naszej kruszyny nie jest już zagrożone. Teraz musimy skupić się na innych aspektach… Wiktoria cierpi na lewostronne obniżone napięcie mięśniowe. Ma niedowład kończyny górnej i dolnej. Z tego też powodu nie chodzi samodzielnie! Dzielnie i intensywnie uczy się pozycji pionowej i prawidłowego chodu na fizjoterapii. W domu przemieszcza się na kolanach, bądź  na czworaka. Lewa rączka Wikusi również nie jest w pełni sprawna, mniej chwytna. Córka jest pod stałą kontrolą specjalistów: neurologa, okulisty, poradni neurochirurgicznej, logopedy, pedagoga i fizjoterapeuty. Cały czas potrzebna jest kompleksowa rehabilitacja ruchowa. Teraz jest najlepszy czas, aby usprawnić jej ciało, które niestety na razie odmawia posłuszeństwa.  Mimo że nasza córeczka jest niezwykle pogodna i silna, to jednak nie wystarczy, aby poradziła sobie ze swoimi trudnościami. Los doświadczył jej jeszcze przed narodzinami. Prosimy, pomóż nam odmienić to fatum i sprawić, że od teraz Wikulka będzie miała większe szanse na zdrowie! Rodzice 

22 569,00 zł ( 53,03% )
Brakuje: 19 985,00 zł
Zuzanna Hirsz
Zuzanna Hirsz , 4 latka

By Zuzia mogła się rozwijać, potrzebuje Waszego wsparcia! Prosimy o pomoc!

Zuzia urodziła się jako skrajny wcześniak. Walka o życie, którą stoczyła w pierwszych tygodniach życia, pozostawiła okrutne ślady… Córeczka potrzebuje Waszego wsparcia!  Nasza dziewczynka urodziła się w 27. tygodniu ciąży i ważyła zaledwie 800 gramów! Przez 2,5 miesiąca leżała w szpitalu, a my marzyliśmy tylko o tym, żeby móc tulić ją w ramionach w naszym domu. Miała retionopatię wcześniaczą. Wstrzyknięcie leku nie pomogło, więc musiała przejść laseroterapię. Bardzo się o nią baliśmy! W drugim roku życia u Zuzi zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce z niedowładem spastycznym kończyn dolnych. Rehabilitujemy ją od bardzo wczesnego etapu życia. Terapii będzie potrzebowała do końca życia. Zuzanna skończyła już trzy latka. Ma problem z chodzeniem. Niestety chodzi na palcach i potyka się o własne nogi. Aby mogła w miarę normalnie funkcjonować, potrzebna jest operacja. Polega ona na podcięciu ścięgna Achillesa. Zabieg będzie trzeba powtórzyć kilkukrotnie. Koszt pierwszej operacji to aż 8 tysięcy złotych! Po operacji córka będzie miała założony gips na pięć tygodni. Na co dzień chodzi w ortezach i specjalnych butach. Trzeba je dość często wymieniać, ze względu na to, że Zuzia rośnie. Korzystamy z pomocy okulisty, kardiologa, neurologa, psychologa, logopedy. To wszystko duże koszty... Gdy córka się urodziła, nie chcieliśmy zakładać zbiórki, pomimo namowy ze strony rodziny. Ostatnio stwierdziliśmy jednak, że musimy schować dumę i honor do kieszeni, bo chodzi przecież o dobro naszego dziecka. Dlatego bardzo prosimy o pomoc dla Zuzi! Wychowujemy trójkę dzieci i chcielibyśmy, żeby każde z nich wyrosło na szczęśliwego człowieka! Monika i Marcin, rodzice

4 510,00 zł ( 52,99% )
Brakuje: 4 001,00 zł
Adrian Wypyski
Adrian Wypyski , 22 lata

Adrian ma 20 lat! Bez pomocy, przez resztę życia będzie więźniem własnego ciała!

Rok 2022 dla naszej rodziny zaczął się tragicznie. W nocy z 11 na 12 stycznia 2022 Adrian miał wypadek samochodowy, po którym przez około 8 godzin leżał w samochodzie bez pomocy. Został przetransportowany w ciężkim stanie do szpitala w Warszawie, gdzie znajduje się do tej pory. Po natychmiastowej operacji usunięcia śledziony trafił na OIOM, gdzie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.  Adrian ma złamane dwa kręgi w odcinku piersiowym, stłuczenie miąższu płuc i obrzęk — co wykluczyło go z samodzielnego oddychania na ponad 4 tygodnie. Aby ułatwić mu oddychanie, lekarze zastosowali w tchawicy rurkę tracheotomijną — wyklucza to jednak zdolność mowy. W tej chwili karmiony jest przez PEG, nie jest w stanie naturalnie przyjmować posiłków. Najgorszy jest jednak silny obrzęk mózgu i liczne krwiaki, przez które Adrian ma luki w pamięci. Na ten moment jest przytomny, reaguje na proste polecenia lekarzy.  Poza licznymi obrażeniami fizycznymi Adriana przybiła nas kolejna informacja — potrzebuje długiej i kosztownej rehabilitacji, która nie jest refundowana przez NFZ. Nasz świat nagle się rozsypał. Jednak będziemy walczyć pomimo wszystkich przeciwności losu. Postawimy Adriana na nogi, aby znowu zobaczyć uśmiech na jego twarzy, którego tak bardzo nam teraz brakuje. Błagamy o wsparcie w tej trudnej i nierównej walce. Przed wypadkiem Adrian był radosny i pogodny, jego życie było wypełnione wyjazdami i przygodami, które tworzył wraz ze swoimi przyjaciółmi. Jeśli zapytacie przyjaciół Adriana, jaki jest, usłyszycie, że zawsze można na niego liczyć. Nigdy nie odmówi pomocy, nikomu kto zwróci się do niego z jakąkolwiek prośbą. Idealny towarzysz w smutku i radości, nikogo nie ocenia z góry. Dla rodziny jest uczynny i wrażliwy. Potrafi znaleźć wspólny język z każdą osobą bez względu na wiek. Jego pasją, a zarazem jak się okazało — przekleństwem jest motoryzacja. Adrian jest uczniem klasy maturalnej w Technikum Samochodowym w Przasnyszu. Zostały mu zaledwie 2 miesiące szkoły, zanim na dobre stanie się dorosłą i samodzielną osobą. Jednak wypadek przekreślił wszelkie plany. Adrian nie wziął udziału w studniówce, która odbyła się 19 lutego, nie weźmie udziału w swoim ostatnim zakończeniu roku szkolnego oraz nie napisze razem ze swoimi przyjaciółmi matury. Wypadek zabrał mu tak wiele… Nie pozwólmy, aby stracił jeszcze więcej.  Rodzina i bliscy Adriana

92 979,00 zł ( 52,96% )
Brakuje: 82 579,00 zł