Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Monika Kubea
Monika Kubea , 45 lat

Pomóż mojej mamusi znów stanąć na nogi... Walczy z rakiem❗️

Moja ukochana żona i cudowna mama naszej córeczki zmaga się z największym przeciwnikiem życia. Jej walka zaczęła się, gdy miała zaledwie 16 lat i trwa do dzisiaj. Trzy słowa diagnozy były dla nas jak wyrok, który powracał jak bumerang – nowotwór rdzenia kręgowego, a dokładniej wyściółczak rdzenia kręgowego na odcinku piersiowym. Niestety przez te wszystkie lata, nasza codzienność zdominowana została przez niesamowity lęk i strach o życie Moniki. Kolejne wznowy oraz operacje były coraz trudniejsze, co spowodowało, że żaden z polskich neurochirurgów nie chciał podejmować się kolejnych zabiegów. Zdesperowani szukaliśmy pomocy dalej. Nie mogliśmy przecież tak łatwo się poddać. W 2020 roku, gdy pojawiła się kolejna wznowa, rozpoczęliśmy poszukiwanie neurochirurga wirtuoza, który podejmie się tak trudnej operacji. Niestety, wkrótce na świecie w zatrważającym tempie rozwinęła się pandemia, która jeszcze bardziej utrudniła całą tę sytuację. Szpital, na którego oddziale lekarze chcieli podjąć się tej skomplikowanej i wielogodzinnej operacji przekształcono na covidowy. Musieliśmy czekać, aż przyjdzie lepszy moment. Jednak jak mogłem czekać, gdy moja ukochana Monika cierpiała z bólu, a jej stan z dnia na dzień tylko się pogarszał? W tamtym momencie nikt przecież nie wiedział, jak długo to potrwa. Guz rozrastał się i rozrastał, powodując jeszcze więcej szkód. Potworny ból, zanik czucia od pasa w dół i rozpaczliwe poszukiwania w kraju i za granicami jakiejkolwiek pomocy – tak wyglądał każdy nasz dzień… Jedynym ratunkiem dla Moniki była silna morfina. W końcu w marcu 2022 roku udało się znaleźć lekarza, który postanowił nam pomóc. Operacja, mimo że przeprowadzona po mistrzowsku, odbyła się co najmniej o pół roku za późno. W wyniku tego Monika została osobą leżącą. Jest przez nas cewnikowana i stale potrzebuje opieki drugiej osoby. Rehabilitacja z NFZ jest przewidziana dopiero za rok. A to znów, zdecydowanie za późno! Nie możemy czekać i zaprzepaścić takiej szansy. Dlatego obecnie w warunkach domowych z własnych środków prowadzimy rehabilitację. Niestety pochłania to naprawdę wiele pieniędzy, a tylko długotrwała i regularna rehabilitacja daje nadzieję na powrót Moniki do sprawności.  Dlatego z całego serca prosimy wszystkich ludzi dobrej woli! Pomóżcie mi uratować żonę i zapewnić jej odpowiednie leczenie! Artur, mąż Moniki

16 448,00 zł ( 58,75% )
Brakuje: 11 548,00 zł
Angelika Kumór
Angelika Kumór , 20 lat

Walczymy o sprawność! Zostań cudem Angeliki!

W wyniku tamtego strasznego wypadku lekarze dawali mojej córce zaledwie 10% szans na przeżycie! Jest stan był krytyczny! Przeszliśmy piekło! Dzisiaj znowu stoimy przed ogromnym wyzwaniem, a naszym celem jest lepsza przyszłość Angeliki. Moja wdzięczność względem Was i pomocy, którą nam okazaliście jest ogromna! Nie ma słów, które opiszą jak bardzo Wam dziękuję. Chciałabym dodać jeszcze kilka zdań o tym, że jest już lepiej, ale niestety nie mogę...  Pierwszy raz zjawiłam się tutaj w momencie, gdy życie mojej córki było poważnie zagrożone. Rozpędzony samochód, który w nią uderzył, nieodwracalnie zmienił jej życie. Angelika stała wtedy na przystanku, czekała na autobus, który miał zawieźć ją do szkoły. Jako nastolatka miała przed sobą wiele marzeń, planów… Czekały na nią uroki młodzieńczych lat, których już nigdy nie pozna…  Po wielu miesiącach pobytu w szpitalu, wróciłyśmy z Angeliką do domu. Próbowałyśmy nauczyć się żyć na nowo… Lata intensywnej rehabilitacji nie rozwiązały jednak wszystkich problemów. Okazało się, że to za mało! Naszą ostatnią nadzieją jest operacja ortopedyczna! Stopy Angeliki nadal się nie wyprostowały. Jak najszybciej trzeba także usunąć przykurcze! Tylko wtedy pojawi się szansa, że moja córka będzie mogła założyć buty i będziemy mogli zacząć ją pionizować! Dzisiaj jest to niemożliwe! Rehabilitacja jest ważna i będziemy musieli z niej korzystać jeszcze przez wiele lat. To dzięki niej córka jest w stanie siedzieć i utrzymać chociaż w minimalnym stopniu równowagę. Potrzebna jest jednak interwencja chirurgiczna… Bez niej, nic się nie zmieni na lepsze… Cieszymy się z małych rzeczy. Angelika nawiązuje z nami kontakt wzrokowy i wykazuje dużą wolę walki. Tak bardzo chce mówić! Dzielnie ćwiczy z logopedą, ale niestety nie potrafi jeszcze wypowiedzieć ani jednego słowa...  Wszyscy bardzo w nią wierzymy! Wierzymy, że operacja jest kamieniem milowym, po którego minięciu, może być już łatwiej. Możecie być naszym CUDEM, który odmieni życie Angeliki! Będę wdzięczna za każdą okazaną pomoc! Chcę walczyć o moje dziecko. Dziękuję, że chcesz się do mnie przyłączyć. Bożena, mama

45 800,00 zł ( 58,74% )
Brakuje: 32 166,00 zł
Hania Bresman
8 dni do końca
Hania Bresman , 6 lat

Mała Hania kontra białaczka❗️Pomóż w trudnej walce!

Nasza kochana córeczka ma ostrą białaczkę – do teraz powtarzam te brutalne słowa i trudno mi uwierzyć w diagnozę, choć już od kilku tygodni nasze życie toczy się na onkologii… Prosimy o pomoc dla Hani, bo choć to bardzo trudne, sytuacja nas wykańcza. Walczymy z najtrudniejszym przeciwnikiem i potrzebujemy pomocy, by wygrać i odzyskać zdrowie Hani! Nasza 4-letnia córeczka urodziła się z zespołem Downa, jednak pomimo towarzyszących chorób i wadzie genetycznej bardzo dobrze się rozwija. Jest bystra, radosna i ciekawa świata. Lubi czytać, układać klocki i bawić się z koleżankami z przedszkola. Chętnie chodziła na zajęcia rehabilitacyjne, dzięki czemu nauczyła się jeździć na hulajnodze i na rowerze. Zajęcia logopedyczne sprawiły, że Hanka coraz więcej mówi i czyta proste teksty.  Dwa lata temu urodziła się jej młodsza siostra Ala i od tej pory tworzyły niepodrabialny duet. Jedna za drugą wskoczyłaby w ogień. Tworzyliśmy szczęśliwą rodzinę. Teraz szczęście prysnęło…  Osiem tygodni temu Hanię zaczęła boleć noga. Byliśmy zszokowani, kiedy lekarz ortopeda wysłał nas na pilne badania krwi. Po nich okazało się, że w Hani organizmie toczy się jakiś stan zapalny. Jeszcze tego samego dnia znaleźliśmy się na izbie przyjęć szpitala dziecięcego w Toruniu, gdzie leczyli naszą córkę antybiotykiem – niepokojące objawy miały być powikłaniami po przebytej szkarlatynie. Dziś wszystko oddalibyśmy za tamtą diagnozę…  Po tygodniu wyszliśmy do domu spokojni, że naszej Hani nic nie będzie. Spokój trwał chwilę… Po badaniach kontrolnych krwi i USG brzucha skierowano nas na dalszą diagnostykę do szpitala w Bydgoszczy. Niepokojące odchylenia w morfologii, powiększona wątroba i płyn w prawym biodrze skłoniły lekarzy do punkcji szpiku. Kiedy usłyszeliśmy diagnozę, nasz świat runął… Ostra Białaczka Limfoblastyczna. Tego nikt się nie spodziewał. Nasza Hania zaczęła walkę o życie… Córeczka otrzymuje chemię do kręgosłupa i chemię dożylną. Za nią już kilka podań. Przez całe leczenie będzie przyjmowała sterydy oraz wiele leków ochraniających narządy. Jej odporność spadła niemalże do zera, dlatego wraz ze mną przebywa w izolatce. Stała się naszym całym światem, ograniczonym 4 ścianami, bez taty i siostrzyczki obok, bez koleżanek, przedszkola…  Podczas leczenia Hania wymaga częstego przetaczania krwi, osocza i płytek. Chemia spowodowała, że jej piękne kasztanowe włosy do pasa wypadły… Dziś jest blada i obolała. Pęka serce… Nie jest w stanie jeść, na jej ciele pojawiły się odparzenia spowodowane przyjmowanymi lekami.  Hania jest na diecie bezlaktozowej i bezglutenowej, dlatego w tej chwili największym wyzwaniem dla nas jest dobranie dla niej i zakup żywności wysokobiałkowej. W najbliższym czasie potrzebne będą również maści na odparzenia, podkłady, strzykawki, plastry i wiele medycznych produktów potrzebnych do codziennego pielęgnowania Hani. Musimy to kupować sami. Mój mąż, tata Hani, pracuje. Razem z babcią zajmują się młodszą córeczką. Tęsknota jest dodatkowym cierpieniem… Staramy się zmieniać przy Hani w weekendy, żebym mogła choć trochę być w domu z Alą, która bardzo tęskni za siostrą i za mamą. Jest jeszcze malutka, nie rozumie do końca sytuacji, czemu wszystko teraz wygląda inaczej. Czemu nas nie ma w domu… Hania leczona jest w Bydgoszczy w szpitalu im. Jurasza, a my mieszkamy w Ciechocinku. Droga do pokonania jest daleka, dlatego liczne przejazdy w tę i z powrotem wykańczają nas finansowo. Topią się oszczędności, a jesteśmy dopiero na początku leczenia… Już w tej chwili wiemy, że leczenie szpitalne Hani będzie trwało minimum pół roku, a następnie będzie leczona w domu przez kolejne lata.  Nie jesteśmy w stanie podołać tej sytuacji finansowo, dlatego prosimy o pomoc. Przyda się nam każda złotówka, za która serdecznie dziękujemy. Prosimy, trzymajcie kciuki za nas, za Hanię. Mama

62 485,00 zł ( 58,73% )
Brakuje: 43 898,00 zł
Tytus Tański
Tytus Tański , 8 lat

Walka Tytusa cały czas trwa. Pomóżmy!

Mój synek doświadczył wielu cierpień. Jego dzieciństwo nie miało tak wyglądać. Zdarzyło się jednak także coś pięknego. Tytus zobaczył, jak wielu dobrych ludzi jest wokół niego. Udzieliście mu pomocy, a ja, jego matka, już zawsze będę Wam za to wdzięczna! Nasza walka o lepszy rozwój trwa. Dlatego ponownie pragnę prosić o Waszą pomoc w dźwiganiu tego ciężaru, jakim jest mózgowe porażenie dziecięce.  Nasza historia: Mój synek urodził sie w 33. tygodniu ciąży. Jego siostra bliźniaczka jest zdrowa, jednak Tytus za swoje wcześniactwo wciąż płaci… Wystąpił u niego szereg kłopotów zdrowotnych, z których konsekwencjami mierzymy się niestety codziennie.  Tytus ma zdiagnozowane mózgowe porażenie dziecięce oraz niepełnosprawność intelektualną. Syn mówi tylko kilka słów. Porozumiewa się przede wszystkim za pomocą gestów, książki komunikacyjnej i mówika. Dzięki temu coraz więcej rozumie, a komunikacja z nim jest łatwiejsza.  Samodzielne poruszanie się jest niemal niemożliwe. Tylko dzięki bardzo intensywnej rehabilitacji Tytus mógł postawić swój pierwszy krok. Dzisiaj jedynie na krótkich dystansach może poruszać się przy pomocy chodzika lub mojej. To daje mi nadzieję, że kiedyś może być lepiej... Wiem, że jeszcze przez bardzo długi czas syn będzie potrzebował mojej całodobowej opieki oraz wsparcia ze strony fizjoterapeutów i innych specjalistów. Przed nami bardzo trudna i wyboista droga, jednak bez Waszej pomocy możemy jej nie pokonać!  Proszę, pomóżcie mojemu małemu wojownikowi! Jego tlenem stała się rehabilitacja, nie pozwólcie, aby jej zabrakło! Wiem, że tylko Wasze wsparcie może cokolwiek zmienić na lepsze.  Małgorzata, mama

24 838,00 zł ( 58,69% )
Brakuje: 17 482,00 zł
Beata Leśniewska
Beata Leśniewska , 37 lat

Walka o zdrowie, które odebrał pijany kierowca - pomóż Beacie!

Pijany kierowca odebrał Beacie zdrowie, niemal zabierając życie. Dzięki Waszej pomocy trwa walka o sprawność i o to, żeby Beata mogła wrócić do domu, co córeczki. Do tego jednak jeszcze daleka droga, dlatego bardzo prosimy o wsparcie - rehabilitacji nie można przerwać, nie teraz, gdy przynosi tak fantastyczne rezultaty! Niestety pieniądze zebrane na poprzednich zbiórkach już się kończą... Turnusy rehabilitacyjne mijają jak w okamgnieniu. To dzięki stałej opiece ortopedów i fizjoterapeutów Beata wzmocniła swoje mięśnie, już dużo więcej czynności jest w stanie robić samodzielnie, bez opieki taty, który jest w ośrodku w Krakowie razem z nią. Jest komunikatywna, świadoma swojego stanu, ale też pełna dystansu i poczucia humoru. To, czego Beacie w tym momencie brakuje najbardziej to kontaktu z ukochanym dzieckiem. Wie jednak, że musi jeszcze powalczyć o swoje zdrowie. Tak by to ona mogła się opiekować swoją małą córeczką, a nie aby sama wymagała opieki. "Najważniejsze jest zdrowie - resztę się jakoś ułoży" - mówi. Poznaj historię Beaty: Jechała do nas odebrać swoją małą córeczkę. Nie dojechała nigdy… Zamiast tego przyszła policja z informacją, że był wypadek. Potem pisały o nim wszystkie gazety w Polsce… 24 marca tego roku pijany kierowca, były żużlowiec, wyprzedzał inne auto z dużą prędkością. Nie zauważył, że z naprzeciwka jedzie Beata. Czołowe zderzenie, kierowca ucieka z miejsca wypadku. Złapali go niedługo później. Miał prawie 2 promile alkoholu we krwi. Prawie zabił mi dziecko, a na pewno odebrał jej życie, jakie do tej pory miała... Moja córka to moja największa duma. Aktywna, ambitna i mądra kobieta. Z uśmiechem pokonywała wszelkie przeszkody i tym uśmiechem zarażała wszystkich dookoła. Zawsze miała głowę pełną pomysłów. Skończyła studia na wydziale ekonomii, jednak zawsze najbardziej pasjonowała ją informatyka. W tym zawodzie chciała pracować.  Krótko przed wypadkiem zdobyła certyfikat do obsługi systemu SAP oraz międzynarodowy tytuł testera oprogramowania. Beata dużo ćwiczyła, biegała, prowadziła sklep internetowy i wciąż się dokształcała. Jednak jej największą miłością jest jej pięcioletnia córka Iga. To z nią spędzała czas, uwielbiała się nie zajmować i tłumaczyć jej świat. Wypadek, który spowodował pijany kierowca, zatrzymał to wszystko... Wszystko to, na co pracowała latami, runęło. Pojechałem do szpitala w Rybniku, gdzie moja córka walczyła o życie. Uraz mózgowo-czaszkowy, zmiażdżone kręgi szyjne - rokowania nie były dobre. Po prostu kazali mi się przygotować na najgorsze… Wiedziałem jednak, że moja córka to silna kobieta! Nie poddała się zwłaszcza w swojej najważniejszej walce. Przeżyła. Przez kolejne 4 tygodnie lekarze utrzymywali ją w śpiączce farmakologicznej, potem nie było z nią kontaktu, ale powoli zaczęła wracać. Najpierw mrugnięciem okiem, potem mocniejszym ściśnięciem dłoni. Ma silną motywację - swoją małą córeczkę, z którą nie widziała się od dnia wypadku, której nie może przytulić jak kiedyś… Jesteśmy w Krakowie, w ośrodku, gdzie Beata jest intensywnie rehabilitowana.  Kolejne miesiące rehabilitacji możemy opłacić dzięki pierwszej zbiórce i Waszej pomocy, za którą będziemy wdzięczni do końca życia! Wiemy jednak, że długa i trudna droga przed nami, dlatego wciąż prosimy o pomoc... Jestem tu z córką, cały dzień mamy wypełniony po brzegi zajęciami, które przynoszą znakomite rezultaty. Beata już mówi, bardzo wolno, części muszę się domyślić, ale mamy kontakt! Odzyskała już władzę nad lewą stroną ciała. Cieszymy się z sukcesów, jednak wiem, że przed nami daleka droga. A wszystko kosztuje… Beata ciężko pracuje, by wrócić do swojego życia. Do tego wspaniałego życia, które w jednej sekundzie odebrał pijany kierowca… Żadna kara nie wróci jej zdrowia. Może osiągnąć je tylko intensywną rehabilitacją, a za nią musimy zapłacić sami. Bardzo proszę, pomóż mojej córce. Ona się nie podda, ale tylko z Twoim wsparciem może wygrać i już niedługo tulić w ramionach swoją córeczkę… Irek, tata Beaty   ➡️ Licytacje dla Beaty   O wypadku, w którym ucierpiała Beata, przeczytasz tu: dziennikzachodni.pl/ rybnik.com.pl sportowefakty.wp.pl sport.pl przegladsportowy.pl 

110 952,00 zł ( 58,62% )
Brakuje: 78 304,00 zł
Marysia Litoborska
Marysia Litoborska , 7 lat

Burza w główce Marysi niszczy jej życie❗️Błagamy o ratunek!

7 tygodni - tylko tyle szczęśliwego i beztroskiego dzieciństwa dostaliśmy od losu. Później zaczął się nasz koszmar, który trwa do dziś. Strach, który nie przeminie nigdy... Marysia miała tylko 7 tygodni, kiedy dostała pierwszy napad padaczki. Nie da się opisać przerażenia, jakie czuje człowiek, gdy bezsilnie patrzy, jak choroba wyciąga szpony po jego kilkutygodniowe maleństwo... Szpital, badania, my z kilkutygodniową Marysią na rękach i rozpaczliwe szukanie ratunku, który nie nadchodził... Chorobę zdiagnozowano jako padaczkę objawową, zespoły padaczkowe ze złożonymi napadami częściowymi. Każdy napad to ogromne obciążenie dla mózgu, który staje się na chwilę niesprawny... Potem okazało się, że Marysia jest też opóźniona w rozwoju. Wiadomość o chorobie dziecka to ogromny szok i ból... Przewartościowaniu ulega całe życie. Najgorsza jest bezradność - zrobilibyśmy dla tej małej, bezbronnej istotki wszystko, a nikt nie potrafił jej pomóc... Szpital był dla nas jak drugi dom, nie takie życie sobie dla niej wymarzyliśmy... W trakcie hospitalizacji i leczenia testowano łącznie 10 różnych leków, które jedynie zmieniały charakter napadów... Mimo że niedługo skończy już 4 lata, Marysia dalej nie mówi i ma ogromne problemy ze sprawnym poruszaniem się.  Walce o zdrowie naszej córeczki podporządkowaliśmy wszystko. Poszukiwaliśmy przyczyny choroby... Kiedy odbijaliśmy się od ściany, nie poddawaliśmy się i szukaliśmy dalej. Przeprowadzona szeroka diagnostyka - rezonans główki, PET oraz badania genetyczne - nie wyjaśniła, dlaczego Marysia jest chora. Próbowaliśmy wszystkiego. Pomimo zaleconego leczenia i rygorystycznej diety Marysia nadal codziennie walczy z napadami. Nasza dramatyczna walka o ratunek trwa już cztery lata. Przeczesaliśmy cały Internet, szukaliśmy innych przypadków, kontaktu z rodzicami dzieci, cierpiących na to samo co Marysia. Przełom nastąpił dopiero wtedy, gdy - dzięki własnym poszukiwaniom, różnym badaniom i podpowiedziom innych rodziców - przeprowadziliśmy diagnostykę w kierunku autoimmunologicznego tła choroby. Był to strzał w 10 – po prawie 4 latach poszukiwań doszliśmy do źródła problemów. Okazało się, że Marysia cierpi na autoimmunologiczne zapalenie mózgu. To choroba układu nerwowego, objawiająca się stanem zapalnym mózgu i szeregiem objawów neurologicznych... Bardzo ciężka do leczenia i bardzo niebezpieczna. Teraz stoimy przed kolejnym wyzwaniem. Leczenie autoimmunologicznego zapalenia mózgu opiera się na kilkukrotnym podaniu immunoglobulin. Niestety, z uwagi na wysoki koszt całej procedury i brak potwierdzenia przeciwciał w płynie mózgowo-rdzeniowym, Marysia nie została zakwalifikowana do leczenia refundowanego. Proponowane jest leczenie sterydami – o mniejszej skuteczności i dodatkowych skutkach ubocznych... Nasza córeczka już wystarczająco dużo się nacierpiała. Marysia może przejść leczenie, ale prywatnie - musimy za wszystko zapłacić. Tu nie ma na co czekać, każdy dzień jest ważny, aby Marysia mogła szybko nadrobić zaległości i zacząć rozwijać się razem z rówieśnikami! Każdy dzień zwłoki to dla naszego dziecka bezpowrotnie stracona szansa, aby Marysia wróciła kiedyś do szczęśliwego życia, aby rozwijała się jak inni... Nie możemy pozwolić, aby straciła jeszcze więcej! Marysia została zakwalifikowana do podania 7 serii immunoglobulin. Chcemy jak najszybciej zacząć ją leczyć, aby mogła normalnie żyć. To jedyna szansa, innej nie mamy... Prosimy, pomóż nam uratować naszą córeczkę. Rodzice Marysi - Joanna i Marcin

75 905,00 zł ( 58,57% )
Brakuje: 53 670,00 zł
Kacper Rydzewski
8 dni do końca
Kacper Rydzewski , 15 lat

Kacper wygrał walkę z guzem! Zbieramy na niezbędną rehabilitację

Gdy Kacper miał 13 lat, jego życie się zatrzymało. Usłyszeliśmy diagnozę – guz móżdżku! Byliśmy wstrząśnięci. Łzy niedowierzania cisnęły nam się do oczu. Zaczęło się od bólów głowy i wymiotów. Jeździliśmy z tą sprawą do pediatry, ale ten nie odnajdywał powodu złego samopoczucia. W końcu trafiliśmy na SOR. Neurolog przeprowadził rezonans i zdiagnozował guza móżdźku. Ciężko było się z tym pogodzić. Kacper na szczęście jest już po operacji. Guz został w całości usunięty bez naruszenia żadnych struktur. Bardzo dziękujemy lekarzom, którzy tak walczyli o życie naszego syna! To dzięki Wam jest tu z nami. Przez tę sytuację i zaciętą walkę po raz kolejny doceniliśmy fakt, że Kacper jest z nami. Po tak ciężkiej operacji trzeba było zacząć szybko stawiać nasze dziecko na nogi. Już dużo rzeczy udało się wypracować. Obecnie Kacper jest systematycznie rehabilitowany przez fizjoterapeutów, ma spotkania z psychologiem, jednak za wszystko trzeba płacić, a potrzeby są ogromne. Nasz syn nadal nie może chodzić do szkoły. Ma nauczanie indywidualne w domu. Odzywają się problemy z koordynacją ruchową, pamięcią krótkotrwałą, a chód jest chwiejący. Bardzo prosimy Cię o pomoc! Każda wpłata przybliża Kacpra do sprawności. Dramatyczne przeżycia związane z chorobą, na zawsze z nami zostaną, jednak można zetrzeć jej skutki. Twoje wsparcie wiele znaczy! Rodzice ➡️ Licytuj i pomóż Kacprowi!

5 760,00 zł ( 58,53% )
Brakuje: 4 081,00 zł
Robert Bonna
Robert Bonna , 27 lat

Pomóż mi wstać na nogi – marzę o samodzielności!

Robert kochał motory. Gdy tylko miał chwilę, siadał na ten swój i gnał przed siebie… Rok temu, podczas jednej z takich przejażdżek zdarzył się wypadek… Mój syn jest po nim sparaliżowany. Jeździ na wózku, ale nie poddaje się i walczy, by znów żyć normalnie. Robert pamięta wszystko z tego dnia. Nie opanował motoru, uderzył w krawężnik. Kask ochronił głowę - syn mówi, nie stracił pamięci i przede wszystkim żyje, ale kręgi zostały zmiażdżone. W szpitalu spędził ponad pół roku. Robert przeszedł już kilka operacji. Na początku nie oddychał samodzielnie. Lekarze nie dawali mu żadnych szans, ale ja wiedziałam, że tak łatwo się nie podda. Nie myliłam się. Zaczęliśmy intensywną rehabilitację. Małymi krokami idziemy do przodu. Syn powoli zaczyna poruszać kolejnymi partiami ciała. Wierzę, że jeśli dalej będzie tak ciężko pracował, kiedyś znów stanie na nogi.  Mój syn może żyć normalnie, być sprawny, ale potrzebuje do tego Twojej pomocy. Zakup symulatora chodu potrzebnego do dalszej rehabilitacji jest poza moim zasięgiem finansowym. Pomóż mi postawić Roberta na nogi… Przed moim synem jeszcze całe życie, nie chcę by spędził je na wózku. Ewa, mama Roberta

17 934,00 zł ( 58,53% )
Brakuje: 12 705,00 zł
Marianna Godlewska
Marianna Godlewska , 64 lata

Pomóż proszę nauczycielce WF stanąć na nogi! Rehabilitacja pilnie potrzebna!

Marianna Godlewska była zdrową i aktywną osobą, która nagle dostała paraliżu. Wierzymy, że może chodzić, jest to możliwe! Kluczowe są pierwsze miesiące rehabilitacji, kiedy są największe postępy. Dlatego prosimy o POMOC finansową dla Mamy na rehabilitację neurologiczną w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym. Koszt miesięczny wyceniono na 24 tys. zł, a rehabilitacja ma potrwać minimum 2 lata. Dla rodziny to niewyobrażalnie wysoki koszt, ale zrobimy wszystko, aby Mama stanęła na nogi… zróbmy to razem! Zbierzmy na min. rok intensywnej rehabilitacji! Pamiętaj dobro wraca Liczy się każda złotówka! Mama z dnia na dzień stała się osobą niepełnosprawną... Wyobraź sobie, że jesteś zdrową osobą w pełni sił, bardzo aktywną sportowo, jeździsz codziennie rowerem, chodzisz na długie spacery i nagle… “odbiera” ci nogi i paraliżuje  cię od pasa w dół całą, przestajesz chodzić, nie czujesz nic poniżej, nie możesz poruszyć nogami, kontrolować czynności fizjologicznych… a lekarze nie wiedzą co się dokładnie dzieje (!?). Ponad miesiąc niepewności w szpitalu, setki badań... Wyrok: Ostre poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego. Choroba bardzo rzadka, zdarza się od 1 do 4 osób na milion. Przyczyna: oficjalnie nieznana. Stale szukamy opinii specjalistów z całej Polski, aby znaleźć przyczynę. Leczenie: “tylko specjalistyczna rehabilitacja neurologiczna może pomóc”. Rehabilitacja będzie długoterminowa: minimum 2 lata. Następnie rehabilitacja w ramach NFZ w ośrodku i wypis do domu. Mama obecnie wyczerpała limit leczenia z NFZ i przebywa w domu na wsi, gdzie jest bardzo ograniczony dostęp do specjalistów, rehabilitantów itp. Mama obecnie porusza się na wózku, ma pierwszą grupę inwalidzką i jest całkowicie zależna od osób trzecich. Jedyną opcją na powrót do zdrowia jest Intensywna rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku. Mama była nauczycielką wf-u, przez kilkadziesiąt lat propagowała sport, aktywność i sama była bardzo aktywna. Wspierała wielu uczniów, wychowała 4 dzieci i jest babcią, która aktywnie pomagała w pilnowaniu siedmiorga wnucząt. Mama jest także przewodniczką po Biebrzańskim Parku Narodowym i instruktorką nordic walking. Mama ma 60 lat, w zeszłym roku przeszła na emeryturę i to było jej pierwsze lato jako emerytki. Chciała trochę odpocząć po wielu latach pracy w szkole oraz mieć więcej czasu na wnuki i swoje pasje, na rower, spacery, pływanie. Zawsze powtarzała, że sport to najlepsze lekarstwo na wszystko i codziennie je zażywała. Niestety w tym roku stała się tragedia i los odebrał jej tę możliwość. Teraz musi zawalczyć o swoje zdrowie. Mama nigdy nie narzekała, zawsze była wsparciem dla całej rodziny i oddawała z uśmiechem swoje SERCE na dłoni bliskim. Nauczyła nas, że zawsze trzeba walczyć o swoje, szanować i wspierać drugiego człowieka. Teraz najważniejsza lekcja przed nami i to my chcemy zawalczyć o jej zdrowie, aby stanęła na nogi i nigdy w tej walce się nie poddała.  Czy pomożesz nam w tej nierównej walce z chorobą? Pamiętaj – dobro wraca! Liczy się każda złotówka, gdyż razem z innymi ma moc. Wierzymy w otwarte serca dobrych ludzi… wierzymy, że Mama stanie na nogi! Monika, Justyna, Karol, Mateusz. Dzieci Marianny. –––––––––––––– LICYTACJE na Facebooku –> KLIK

179 130,00 zł ( 58,46% )
Brakuje: 127 253,00 zł