Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maja Niedźwiecka
Maja Niedźwiecka , 13 lat

Błagam, nie możemy zatrzymać jej postępów! Nowe ortezy dla Majki!

To niesamowite, jak wiele osób już nam pomogło! Z całego serca dziękujemy. Majeczka znów potrzebuje wsparcia… Dzięki Wam zaszła już tak daleko, nie możemy tego zaprzepaścić. W czerwcu skończyła piątą klasę. Mimo ciągłych rehabilitacji, operacji i kontroli lekarskich jest dzielną wojowniczką, która z uśmiechem idzie do przodu i odnosi małe-wielkie sukcesy! Żeby dalej je odnosić, potrzebuje nowych ortez. Pomożecie? Historia Mai:  Od początku, naszej kochanej dziewczynce, życie nie szczędziło bólu. Urodziła się jako wcześniak z rozszczepem kręgosłupa i przepukliną oponowo-rdzeniową. Pierwszą swoją operację Maja przeszła, gdy była jeszcze w brzuchu mamy, kolejną – 3 miesiące po urodzeniu. Lekarzom udało się pomyślnie zamknąć przepuklinę. Córeczka miała dobre wyniki, rozpoczęła ciężką, lecz i skuteczną rehabilitację, dzięki której rozwijała się prawidłowo.  Prawdziwym cudem był moment, kiedy to Maja zrobiła swój pierwszy krok i zaczęła samodzielnie chodzić. Radość i nadzieja, że Maja będzie w pełni sprawna nie trwała jednak długo. Kontrolny rezonans wykazał zakotwiczenie rdzenia kręgowego, narastał także tłuszczak, który zaczął wchodzić do kanału kręgowego.  Niezbędna okazała się kolejna interwencja chirurgiczna. Reagować należało szybko, ponieważ Majka zaczęła poruszać się na ugiętych kolanach. Zabieg, który przeprowadzono w Krakowie nie udał się. Stan zdrowia naszej córeczki zmienił się diametralnie. Po operacji wystąpił u Mai niedowład kończyn dolnych, osłabło czucie w stópkach, pojawił się brak zgięcia grzbietowego obu stóp, pęcherz pogorszył się na tyle, że córka wymagała stałego pampersowania.  Maja z biegającego, dobrze funkcjonującego dziecka, w jednej chwili musiała walczyć o każdy kolejny krok. Było coraz gorzej, nóżki bardzo osłabły i wymagały zaopatrzenia ich w ortezy, plecy naszej dziewczynki zaczęły się nienaturalnie wykrzywiać, nie mogła samodzielnie siedzieć, przestała rosnąć.  Na domiar złego kolejny rezonans ponownie wykazał zakotwiczenie i napięcie rdzenia kręgowego, co wymagało następnej operacji. Maja trafiła na salę operacyjną w czerwcu 2015 roku, gdzie pod okiem wybitnych specjalistów przeszła wielogodzinny zabieg, który uratował jej zdrowie. Wprawdzie interwencja nie naprawiła uszkodzonych wcześniej nerwów, jednak okazała się na tyle skuteczna, że córeczka przestała odczuwać nieustanny ból, ponownie zaczęła rosnąć, a po kilku dniach mogła stanąć na własnych nóżkach! Na początku 2018 r. Maja musiała przejść kolejną operację, podczas której udało się dokonać transplantacji mięśni obu stóp. 28 grudnia 2018 roku odbył się kolejny zabieg – transpozycja mięśni. Lekarze usunęli również śrubę ze stopy i wstawili drut. W kolejnych miesiącach Maja jeździła regularnie na konsultacje do niemieckiej kliniki, żeby kontrolować stan stóp po zabiegu. Po operacjach niezbędny jest częsty zakup nowych ortez, bez których efekty operacji mogłyby zostać zaprzepaszczone! Ortezy muszą być wymieniane wraz ze wzrostem Mai. W grudniu 2022 roku Maja miała wizytę w klinice ortopedii dziecięcej w Aschau u doktora Dussy, który wcześniej operował jej stopy. Lekarz, po obejrzeniu zdjęć RTG bioder, kręgosłupa i stóp stwierdził, iż Maja jest w naprawdę dobrej kondycji! Jednak jej utrzymanie zależy od właściwej rehabilitacji oraz odpowiednich ortez. Doktor poinformował nas również, że w miarę wzrostu Mai, jej stopy ulegają stopniowej deformacji i wymagana będzie kolejna operacja stóp – jesteśmy pod kontrolą. Sprawdzamy, czy jest szansa przetrwać do zakończenia okresu wzrostu Mai, czy jednak deformacje będą się pogłębiać i operacja będzie konieczna wcześniej.  Obecne ortezy były wykonane w maju 2022 roku i niestety są już za ciasne – Maja sporo urosła i konieczne są nowe ortezy, dopasowane do jej obecnego wzrostu, aby mogła samodzielnie zacząć od września szóstą klasę. Koszt nowych ortez wzrósł ogromnie i w tym roku wynosi aż 8 573, 61 euro, czyli ponad 38 000 zł! Do tego dochodzą opłaty za rehabilitację oraz wizyty lekarskie… Bardzo prosimy o pomoc! Rodzice ➡️ Facebook 🎥 Zobacz apel Mai!

25 592,00 zł ( 60,21% )
Brakuje: 16 912,00 zł
Filip Brański
Filip Brański , 33 lata

Mamy tylko siebie! Pomóż nam ratować życie BRATA❗️

Stan krytyczny. Roztrzaskane kości, pęknięty kręgosłup, zmiażdżone narządy wewnętrzne. To cud, że żyje – usłyszeliśmy od lekarzy, rozdarci bólem, który do tej pory był nam obcy. Filip, mimo tak mocnych obrażeń dostał od losu szansę. Drugiej nie będzie… Błagamy o pomoc! Nasz brat walczy o życie po wypadku komunikacyjnym. Od momentu tej tragedii, 16 kwietnia tego roku, jest nieprzytomny. Opleciony gąszczem kabli i aparatury, która podtrzymuje go przy życiu. Nie może samodzielnie oddychać. W naszych głowach dźwięczy przerażająca cisza. Przecież do tej pory rozmawialiśmy codziennie. Nie mamy rodziców. Filip nie założył swojej rodziny. O jego życie i zdrowie walczymy my – dwie siostry i brat. Jesteśmy razem od zawsze, NA ZAWSZE! Nie dopuszczamy do siebie myśli, że Filipka może zabraknąć… Jeszcze kilka tygodni temu razem spędzaliśmy święta. Czy to ostatnie? Nie możemy na to pozwolić! Filip zawsze był naszą opoką. Jest niezwykle silnym, spontanicznym mężczyzną i kochającym bratem, najlepszym wujkiem chrzestnym i przyjacielem. Odbiera telefon o każdej godzinie, w dzień i w nocy. Gdy jest potrzebny, potrafi natychmiast do nas przyjechać, nawet zza granicy. Zły los jest jednak bezwzględny… Filip doznał obrzęku mózgu i zmiażdżenia pęcherza moczowego. Połamał żebra. Jego płuca i serce zostały stłuczone, a kręgosłup pękł w dwóch miejscach. Miednica rozsypała się na kawałeczki... Nasz brat przeszedł już operację usunięcia krwiaka i śledziony. Przed nim kolejna, by złożyć biodra i miednicę. Każda interwencja chirurgiczna jest dla niego zarówno szansą na życie, jak i śmiertelnym zagrożeniem.  Filip jednak jest z nami, silny i waleczny. Codziennie odwiedzamy go w szpitalu. Mówimy do niego. Opowiadamy. Planujemy. Ciśnienie krwi się ustabilizowało i lekarze powoli wybudzają go ze śpiączki farmakologicznej. Musimy jak najszybciej zdobyć środki, by zapewnić mu dalsze niezbędne operacje, intensywną rehabilitację i wsparcie medyczne. Bez tego, szanse Filipa spadają do ZERA. Z serca błagamy. Pomóżcie nam ratować naszego ukochanego brata. Każda złotówka ma znaczenie i przybliża go do życia, które kochał – pełnego energii, radości i nowych przygód. Mamy tylko siebie… Rodzeństwo

63 924,00 zł ( 60,08% )
Brakuje: 42 459,00 zł
Felicjan Kurzawa
Felicjan Kurzawa , 7 lat

Feluś chce poznawać świat – pomóż mu spełnić marzenie!

Feluś przyszedł na świat w 27 tygodniu ciąży. Ważył niewiele ponad kilogram… Jego maleńkie ciało nie było jeszcze gotowe do samodzielnego funkcjonowania! Minęło wiele lat, jednak synek wciąż zmaga się z ograniczeniami własnego organizmu!  Felek cierpi na dziecięce porażenie mózgowe i na co dzień porusza się na wózku inwalidzkim. Dzięki Waszej ogromnej pomocy w 2021 roku udało się zebrać środki na operację ortopedyczną stopy końsko-szpotawej oraz rehabilitację! Do dziś jesteśmy za to bardzo wdzięczni!  Naszą codzienność nadal wypełnia rehabilitacja, a Feluś potrzebuje pomocy we wszystkich czynnościach. Bardzo nam jednak zależy, żeby synek mógł poznawać świat i nie był zamknięty w czterech ścianach domu. Cała nasza rodzina uwielbia chodzić po górach. Dopóki Felo był mały nie było z tym problemu – używaliśmy nosidła. Synek jednak rośnie i choć niektóre szlaki udaje nam się jeszcze pokonać w wózku, w którym Felo porusza się na co dzień, to nie jest to dla niego zbyt komfortowe. W tym roku dzięki projektowi Łączą nas Góry udało nam się w wypożyczonym wózku i we wspaniałym towarzystwie przemierzać górskie szlaki. To wtedy pojawiła się myśl o zakupie takiego wózka dla Felusia… Niestety, jego cena przekracza nasze możliwości finansowe.  Bardzo chcielibyśmy częściej wybierać się w górskie trasy i pokazywać Felkowi piękno naszych gór, jednak bez odpowiedniego sprzętu nie będzie to możliwe. Przychodzimy więc do Was z prośbą o wsparcie! Razem z Felusiem będziemy ogromnie wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą wpłatę!  Rodzice

9 905,00 zł ( 60,06% )
Brakuje: 6 585,00 zł
Oliwia Kucharska
Oliwia Kucharska , 14 lat

Oliwka wymaga szczególnej opieki i wsparcia każdego dnia! Pomóż!

Każda mama przyzna, że ta rola jest jedną z najtrudniejszych jakie przyszło im w życiu pełnić. Natomiast bycie samotną mamą dziecka ze złożoną niepełnosprawnością – chyba nie ma takiej skali, na której można by uwzględnić potrzeby, wydatki, możliwości i codzienne wyzwania, z którymi przychodzi żyć… Moja córka Oliwka ma już jedenaście lat, ale jej możliwości i umiejętności zdecydowanie odbiegają od innych jedenastolatków. Jest dzieckiem ze złożoną niepełnosprawnością ruchową oraz intelektualną. Czterokończynowe, spastyczne porażenie mózgowe uniemożliwia Oliwce jakikolwiek dowolny ruch. Nie potrafi samodzielnie się podnieść, przewrócić na bok, a jeśli nie zostanie przypięta specjalnymi pasami zsunie się z wózka. Jej ręce nie ochronią jej przed upadkiem, ani nie pozwolą odepchnąć się, by wstać. Wzmożone napięcie mięśniowe powoduje ból i przykurcze w całym ciele. Możliwości umysłowe córki są znacznie ograniczone. Nie mówi, a jej komunikowanie potrzeb jest na bardzo podstawowym poziomie – jako mama wiem, gdy coś dzieje się Oliwce. Jeśli się uśmiecha rozumiem, że coś jej się podoba, jeśli się pręży lub płacze – zdecydowanie coś ją boli. Jest to ogólna komunikacja i często muszę się domyślać oraz ufać swojej intuicji, by pomóc mojemu dziecku. Oliwka potrzebuje rehabilitacji, by zapobiec cierpieniu, przykurczom oraz wadom postawy, które się pogłębiają. Jest to istotne, by jej organizm był wydolny i funkcjonował nie sprawiając jej dodatkowego cierpienia. Czasami pojawiają się napady padaczkowe, które udaje się opanować dzięki lekom. Jako samotna mama wychowuję dwoje dzieci – starszy syn nadal się uczy, zaś Oliwka będzie wymagała opieki do końca życia. Moim dochodem są świadczenia pielęgnacyjne oraz alimenty. Wszystkich potrzeby jest zdecydowanie więcej niż środków na ich pokrycie.  Gdybym mogła – przychyliłabym nieba moim dzieciom. Staram się dać im wszystko, czego potrzebują i czego pragną. Jednak bez wsparcia jest ciężko i muszę szukać pomocy tam, gdzie jest szansa, że mogę ją otrzymać. Barbara – mama Oliwki

22 747,00 zł ( 60,06% )
Brakuje: 15 126,00 zł
Grażyna Stasiak Elsouri
Pilne!
Grażyna Stasiak Elsouri , 35 lat

Latami walczyłam, by zostać mamą, a teraz przegrywam z RAKIEM❗️Proszę, uratuj mnie!

PILNE❗️Mama dwóch malutkich synków walczy o życie! Grażyna latami walczyła o to, by zostać mamą... Kiedy w końcu się udało, usłyszała druzgocące wieści - RAK... Nowotwór jest wyjątkowo agresywny i nie reaguje na chemię... Cała rodzina walczy o życie Grażynki i prosi o pomoc, by ją ratować! Zaledwie rok przeżyli już jedną tragedię - śmierć kuzynki Grażynki, która również osierociła dwoje malutkich dzieci... Rak postępuje wyjątkowo agresywnie, trzeba działać NATYCHMIAST - prosimy o pomoc, by ratować życie! Grażynka jest moją ukochaną i jedyną siostrą. Ma 34 lata i dwoje malutkich dzieci, chłopcy mają 4 i niespełna 2 latka. Jest osobą bardzo rodzinną, ciepłą, empatyczną. Jeśli ktoś jest w potrzebie, zawsze stara się pomóc, jak tylko może. Dziś znalazła się w sytuacji, kiedy to sama potrzebuje pomocy, bo od tego zależy jej życie... Siostra długo walczyła, żeby zostać mamą, zmagając się z koszmarem - niepłodnością. Jej walka zaczęła się 9 lat temu. Bardzo podupadła psychicznie, gdyż nie mogła zajść w ciążę, a ponad wszystko chcieli z mężem zostać rodzicami... Grażka zaczęła leczenie w kierunku niepłodności, kilka razy przechodziła przez procedurę in vitro. Niestety, bezskutecznie, nic to nie dało, a narobiło tylko bałaganu w jej organizmie... Raz stan siostry się tak pogorszył, że było nawet realne zagrożenie śmierci... Na jakiś czas siostra odpuściła i zaczęła doprowadzać swój organizm do porządku. Wtedy stał się cud - nagle zaszła w ciążę naturalnie! Kiedy urodził się mój pierwszy siostrzeniec, był to dla sisotry i jej męża najszczęśliwszy dzień w życiu... Ponad rok później doszło do kolejnego cudu - siostra zaszła w kolejną ciążę, urodził się Józio i mogła cieszyć się wymarzoną rodziną. Wydawało się, że wszystkie trudności już się skończyły i teraz zaczyna się najszczęśliwszy okres w jej życiu. Niestety, nic bardziej mylnego... Rok 2023 okazał się najgorszym w życiu naszej rodziny. W marcu spotkała nas tragedia, którą była nagła śmierć naszej 23-letniej kuzynki. Osierociła dwie małe córeczki - 2-latkę i 3-latkę... Nie możemy do dziś dojść do siebie po tym, co się stało...  Tym bardziej, że do teraz dokładnie nie wiemy, co się wydarzyło tamtego strasznego dnia. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone. Ja starałam się wyprzeć z głowy to, że Roki już nie ma, jednak siostra była z nią bardzo mocno zżyta. Zupełnie nie radziła sobie z tym psychicznie... Na domiar złego pod koniec marca wyczuła u siebie w piersi kulkę. Zaniepokojona, poszła do lekarza. Zlecono badania, kulka szybko rosła. Gdy doszło do badań, guz miał już 4 centymetry! Diagnoza była druzgocąca... rak potrójnie ujemny  w III stadium zaawansowania! Cała rodzina po prostu nie wierzyła w to, co się dzieje... Najpierw śmierć jednej dziewczyny, a potem rak u drugiej?! Wydawało się, że to okropny koszmar... Siostra natychmiast zaczęła leczenie, dostała 4 chemie czerwone i 3 białe... Chemioterapię znosiła bardzo ciężko, pokładała w niej jednak ogromne nadzieje. Niestety zaczął jej dokuczać straszny ból i okazało się, że guz szybko rośnie... Decyzją lekarzy przeszła mastektomię i usunięcie 7 węzłów chłonnych. Wydawało się,  że gorzej być już nie może, kiedy przyszły wyniki badań... Okazało się, że odpowiedź nowotworu na chemioterapię wynosi 0%... Jest tak agresywny, że kompletnie na niego nie działa! Po operacji Grażka była 2 miesiące bez żadnego leczenia... W końcu lekarze podali jej chemię w tabletkach, w międzyczasie doszło do wznowy - guz odrósł do wielkości 1,7 cm! Tym razem nie udało się go wyciąć w całości - lekarze zostawili 0,3 cm, bo inaczej trzeba by było wyciąć kawałek kości żebrowej... Lekarze w Holandii, gdzie siostra mieszka, nigdy nie mieli przypadku nowotworu tak odpornego na chemioterapię... Zbadano także, jaka mogłaby być odpowiedź na immunoterapię i wyszło poniżej 5%. Siostra przeszła 20 naświetleń w trakcie protonoterapii... Lekarze nie wiedzą, co robić, nie mają dla niej nic poza chemią, która nie działa. Rak, z którym walczy, to jeden z najgorszych rodzajów raka piersi, w dodatku bardzo agresywny i nie reaguje na leczenie... To bardzo źle rokuje. Nie możemy się jednak poddać, nie możemy stracić Grażynki...  Jest jeszcze szansa dla Grażynki - immunoterapia dostępna w Niemczech!  Tam siostra dostanie serię specjalnie przygotowanych dla niej szczepionek z komórkami dendrytycznymi, które mają aktywować jej układ immunologiczny do walki z rakiem! Musimy spróbować tego, bo nic innego nie mamy w zanadrzu. Liczy się czas, póki nie ma przerzutów odległych...  Kontaktujemy się ze szpitalami na całym świecie! Dopóki jest choć cień szansy, będziemy walczyć... Niestety leczenie siostry w Niemczech to koszt minimum 40 tysięcy euro. Sami na pewno nie będziemy w stanie zebrać takiej kwoty. W imieniu mojej siostry, mojej rodziny i swoim bardzo proszę o pomoc! Grażka ma dwóch synków, którzy dopiero zaczęli życie i bardzo potrzebują mamy! Siostra walczyła o ich narodziny latami... Patrzę na małe córeczki mojej śp. kuzynki, które wciąż nawołują mamy... Proszę, pomóżcie nam, nie pozwólcie wydarzyć się kolejnej tragedii! Sabina, siostra Grażyny Weź udział w licytacjach i uratuj życie Grażyny: ♥️ Wspólnie pomóżmy Grażynce wygrać z rakiem ♥️  <3 <3 Licytacje na leczenie Grazynki Stasiak<3 <3 <3

307 525,00 zł ( 60,05% )
Brakuje: 204 550,00 zł
Oskar Adamiak
Oskar Adamiak , 16 lat

Dzięki Twojej pomocy jest szansa, że Oskar stanie na własne nogi❗️

Kochani! Serdecznie dziękuję za wsparcie, które okazaliście nam w pierwszym etapie! Macie wielkie serca! Proszę, zostawcie je otwarte! Oto nasza historia: Przedwczesny poród naznaczył życie Oskara na zawsze. Dziecięce porażenie mózgowe, na które nie ma lekarstwa, jest zmorą, z którą Oskar zmaga się każdego dnia! Jedyne co możemy zrobić to walczyć z objawami i próbować odzyskać to, co na różnych etapach życia zostało mojemu synkowi zabrane. Niestety wraz z upływem czasu problemów nie ubywa, wręcz pojawia się ich coraz więcej. Stawy, kości, kręgosłup stają się coraz bardziej przeciążone, zaczynają odmawiać posłuszeństwa. Stopy są zdeformowane, mięśnie przykurczone. Każdy dzień wypełniony jest bólem, pomimo którego Oskar stara się czerpać z życia jak najwięcej. Niestety nie jest łatwo... Ból syna rozrywa moje serce... Już raz okazaliście nam wsparcie – dzięki Wam było nam prościej. Niestety pojawiły się kolejne, ogromne wydatki… Mamy tylko 1,5 miesiąca, by zebrać niewyobrażalną kwotę na niezbędną, pooperacyjną rehabilitację! Przed Oskarem dwie bardzo trudne, dwuetapowe operacje całych nóg wraz ze stopami. Po nich synek będzie wymagał intensywnych ćwiczeń, sprzętu ortopedycznego, ortez, obuwia ortopedycznego oraz dalszego leczenia. To właśnie od tych dwóch operacji będzie zależało, czy Oskar po 15. latach poruszania się na wózku inwalidzkim, stanie w końcu na własne nogi! Bardzo proszę o dalsze wsparcie. Moim największym marzeniem jest, by synek miał szansę na takie samo życie, co jego rówieśnicy. By cieszył się każdym dniem i doświadczał uroków najbardziej beztroskiego czasu w życiu! Z Wami będzie to możliwe! Jesteście naszą nadzieją! Mama

144 100,00 zł ( 60,04% )
Brakuje: 95 900,00 zł
Leon i Filip Całka
Leon i Filip Całka , 11 lat

By nastało lepsze jutro, pomoc musi przyjść już teraz!

Leoś i Filip to bracia, bliźniacy. Obecnie mają 9 lat. Od kilku lat jesteśmy dla chłopców rodziną zastępczą. Niestety ich dzieciństwo od początku nie było beztroskie. Zanim chłopcy trafili do nas, spędzili rok w pogotowiu opiekuńczym. Dopiero tam otrzymali wsparcie od opiekunów i po raz pierwszy zostali poddani odpowiedniej terapii.  Chłopcy nie umieli mówić, nie byliśmy w stanie nawiązać z nimi kontaktu, nie wykonywali prostych poleceń, nie potrafili siedzieć przy stole i nie zgłaszali nam swoich potrzeb. Stwierdzono u nich niepełnosprawność umysłową w stopniu znacznym oraz zaburzenia ze spektrum autyzmu.  Leon i Filip mieli problemy z uspołecznieniem. Każde wspólne wyjście wiązało się z jakimiś komplikacjami. Chłopcy nie chcieli dać chwycić się za dłonie, nie chcieli jeść konkretnych produktów. Leoś był dzieckiem bardzo zamkniętym w sobie. Często chował się w swoim kąciku, bawiąc się w samotności. Filip miał momenty, w których zupełnie traciliśmy z nim kontakt, patrzył w przestrzeń. Innym razem pojawiały się u niego stany lękowe. Bał się wszystkiego, a ze względu na zębościsk miał również problemy z mówieniem. Małymi krokami, dzięki terapii i zajęciom, staramy się walczyć o jak największe postępy u chłopców. Obecnie da się już zauważyć pozytywne efekty pracy pod okiem specjalistów. Leon i Filip są bardziej samodzielni, kontaktowi, współpracują z terapeutami, wiele rozumieją i wykonują słowne prośby i polecenia. Staramy się też wdrażać w codzienne funkcjonowanie jak najwięcej aktywności fizycznej. Chłopcy jeżdżą na rowerach, łyżwach, są też bardziej otwarci na taki sposób spędzania czasu. Zaczynają lepiej rozumieć zasady społeczne i swoje uczucia. Powoli udaje się przełamywać ich lęki przed wieloma rzeczami, zauważamy coraz większe postępy w budowaniu z chłopcami więzi emocjonalnych. Można z nimi pójść bez większych problemów na basen, do sklepu, do kościoła, czy do dentysty.  Chłopcy są pod stałą opieką okulisty, neurologa, psychiatry i stomatologa. Opieka terapeutyczna obejmuje spotkania z psychologiem, fizjoterapeutą i logopedą. Leon i Filip biorą udział w zajęciach na basenie i terapii sensorycznej. Od dwóch lat mamy też w domu raz w tygodniu dodatkowe, specjalistyczne zajęcia. Zdajemy sobie sprawę, że to dopiero początek naszej drogi, ale wierzymy, że każdego dnia chłopcy będą nas zaskakiwać postępami i kolejnymi osiągnięciami.  Niestety ze względu na spore odległości i konieczność dojazdów rehabilitacja zeszła na drugi plan. Musimy jednak zrobić co w naszej mocy, aby mogła odbywać się dalej. Jest ona bardzo potrzebna, aby stymulować to, co jest na ten moment zaniedbane. Pojawiła się szansa odbycia przez chłopców turnusów rehabilitacyjnych blisko miejsca zamieszkania, ale ich koszt przerasta nasze możliwości, dlatego bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia!  Wioletta i Adam rodzice zastępczy

27 316,00 zł ( 59,99% )
Brakuje: 18 216,00 zł
Marzena Klicha
Marzena Klicha , 55 lat

Tętniak zabrał wszystko oprócz nadziei! Ratuj Marzenę!

Moja mama właśnie została obdarowana przez los wielką szansą! Szansa na drugie życie! Ale zanim ją dostała, potworny los zabrał jej wszystko. Nasze życie stanęło w miejscu... Był okres, w którym uważaliśmy, że się skończyło... Szczęśliwa, żywiołowa energiczna kobieta, wrażliwa na ludzką krzywdę, niosąca pomoc potrzebującym, osoba, która nie potrafiła wysiedzieć 5 minut w miejscu, która dbała o dom o nas, która tworzyła piękne stroiki, butelki, wianki i torebki nagle się zatrzymała... Zatrzymały ją tętniaki w głowie, o których nie wiedzieliśmy, dowiedzieliśmy się w momencie kiedy pękły i mama leżała podłączona do aparatury podtrzymującej życie... Diagnoza okazała się najgorsza, scenariusz, który naszej rodzinie zawalił świat. Usłyszeliśmy, że już nigdy się nie obudzi, że w pierwszej dobie po prostu odejdzie... Jednak Bóg w tym wszystkim zaplanował coś innego... Po trudnej drodze, która przeżyła, prosto mówiąc, przespała w śpiączce, zaczęła się walka o życie, pojawiały się kolejne problemy... Ale pewnego dnia mama otworzyła oczy... Kolejne dni przyniosły nadzieję, bo zaczęła reagować na polecenia lekarzy... Zaczęła nas rozpoznawać. Lekarze opisali jej stan bardzo ciężkim, miała nigdy nie odzyskać świadomości, miała funkcjonować na zasadzie leżenia w bezruchu, niedowład czterokończynowy... A ona teraz mimo tego, że tętniaki nadal pozostały niezabezpieczone i są ogromnym niebezpieczeństwem, zaczyna funkcjonować, zaczyna lepiej poruszać nogami mimo przykurczy. Niestety jedyną jej pozycją jest leżenie w łóżku i wózek kilka minut dziennie z wielkim towarzyszącym bólem, lecz jest tak zawzięta, by walczyć, że każdego dnia zaskakuje nas czymś nowym... Jest w stanie sama napić się z kubeczka, zjeść posiłek widelcem. Tętniaki w listopadzie mają zostać zabezpieczone i zostanie jej ostania droga do sprawności, którą jest rehabilitacja, jest ona strasznie droga stąd nasz pomysł na założenie zbiórki i wiara w ludzi o dobrym sercu, byście wpłacili, chociaż złotówkę... Są to wielkie koszty, ale mimo wszystko mamy nadzieję i nie chcemy jej zostawić z tym samej... Chcemy, by doszła do takiej sprawności, aby ruch nie sprawiał jej bólu, aby mogła funkcjonować... Świadomość odzyskała. Ma czasami zaniki pamięci, troszkę jej się miesza czas teraźniejszy, ale żyjemy nadzieją, że Bóg ma dla niej plan, a my musimy postarać się, by go zrealizować... Dlatego prosimy was, abyście wsparli nas w tej drodze, która miała wyglądać zupełnie inaczej. To wszystko trwa już ponad 3 miesiące, wiele mogłabym jeszcze opowiedzieć jakie przeszkody dostawała po drodze. Mama w ciągu tych 3 miesięcy oszukała parę razy śmierć, by być i żyć, by móc cieszyć się życiem, doczekać się wnuków, których bardzo chciała i żyć tak jak na to zasługuje, a zasługuje na wiele, ponieważ jest przecudownym człowiekiem... Dziękuję!

51 649,00 zł ( 59,93% )
Brakuje: 34 522,00 zł
Adam Trynkos
Adam Trynkos , 9 lat

Proteza oczka PILNIE potrzebna❗️Pomóż Adasiowi❗️

Za każdym razem myślałam, że to już ostatnia operacja, ostatni zabieg czy konsultacja. Niestety, skomplikowana choroba wciąż stawia przed nami wyzwania, a ja z przerażeniem patrzę w przyszłość mojego dziecka, bo szczególnie teraz cierpienie i niepewność jest częścią naszej codzienności.  Nie wiem, ile jeszcze wizyt w niemieckiej klinice przed nami. Proteza oka wymaga regularnej wymiany, a zabieg może odbyć się wyłącznie w niemieckiej klinice, gdzie lekarze znają nasz przypadek i są w stanie reagować na każdy sygnał organizmu.  Przed każdą kolejną podróżą paraliżuje mnie strach. Przeraża mnie świadomość, że jeżeli stan Adasia się pogorszy, a ja nie będę miała odpowiedniej kwoty, będziemy musieli czekać na ratunek. Ta walka trwa od wielu lat, a jednak wciąż nie straciłam nadziei. Wiem, że walczę o najwyższą stawkę – zdrowie mojego dziecka! Każdy jego uśmiech i poprawa zdrowia utwierdza mnie w tym, że ta walka ma sens. Wiele razy obiecywałam Adamowi, że to już koniec, że musi wytrzymać, tymczasem leczenie się przedłuża, a mi zaczyna brakować sił. Wychowuję moje dzieci i wiem, że w pewnym momencie zabraknie mi też środków na to, by zapewnić Adasiowi opiekę najlepszych specjalistów. Przeraża mnie to, że znów muszę prosić o pomoc, ale w tym momencie nie mam innego wyjścia. Środki potrzebne są właściwie natychmiast. Przekładanie terminów nie wchodzi w grę, dlatego jedyne, co mogę zrobić to prosić o pomoc! Proszę, podaruj mojemu synowi szansę na lepsze jutro i możliwość ucieczki z pułapki stworzonej przez chorobę. Dzięki tobie rzeczywistość Adasia może być znacznie lepsza, że choroba nie zniszczy mu życia już na zawsze.  Brak oka to bardzo bolesne doświadczenie dla mojego dziecka. Wykluczenie społeczne, ból i strach to nie jest coś, czego powinien doświadczać 9-latek. Na szczęście wciąż mamy szansę na walkę, wciąż możemy zawalczyć o to, by Adaś nie musiał cierpieć już dłużej. To jeszcze dziecko, a jedyne, czego dla niego chcę to bezpieczeństwo i namiastka szczęścia… Jeszcze raz przychodzę do Ciebie z prośbą o pomocną dłoń. Codzienność nas przytłacza, mnie nie raz rzuca na kolana, ale tutaj chodzi o Adasia. Nie możemy stracić jedynej szansy! Krystyna, mama

60 540,00 zł ( 59,9% )
Brakuje: 40 524,00 zł