Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zuzanna Łopata
Zuzanna Łopata , 3 latka

Zuzia walczy z nieuleczalną chorobą! Podaruj jej szansę na lepsze jutro!

Zuzia jest bardzo wesołą i ciekawą świata dziewczynką. Niestety choroba wiele skomplikowała, czyniąc jej codzienność niezwykle trudną. Każdego dnia robimy, co tylko można, aby wzmacniać jej sprawność. Nasze wysiłki to, jednak za mało.  Dziękujemy za pomoc, którą już nam okazaliście. Zuzanka nadal jednak toczy bitwę, w której stawką jest jej prawidłowy rozwój. Będziemy wdzięczni, jeżeli i tym razem nam pomożecie. Nasza historia:  Pamiętamy nasze pierwsze spotkanie. Jeszcze wtedy, tuż po porodzie nic nie wskazywało na to, że nasza córeczka może być chora. Już wtedy jednak miała zaburzony odruch ssania. Lekarze ostatecznie podjęli decyzję o założeniu sondy.  W 9. dobie życia Zuzia trafiła do szpitala w Zabrzu na dalszą diagnostykę. Tam miała robiony szereg badań, m.in. badanie genetyczne. Ostatecznie usłyszeliśmy, że córeczka ma obniżone napięcie mięśniowe i czym prędzej rozpoczęliśmy rehabilitację.  Diagnoza ta nie dawała nam jednak spokoju, dlatego postanowiliśmy wykonać prywatne badania genetyczne WES. Okazało się, że Zuzia ma uszkodzony gen DHCR7 i od urodzenia cierpi na nieuleczalną chorobą genetyczną, w której przebiegu organizm nie wytwarza dostatecznej ilości cholesterolu! To wszystko sprawia, że nasza córeczka zmaga się z szeregiem trudności, z których najpoważniejsze to: małogłowie, obniżone napięcie mięśniowe, zaburzony wzrost, problemy z karmieniem w tym słaby przyrost masy ciała, deformacje twarzy, deformacje kończyn dolnych (syndaktylia, czyli zrośnięcie palców drugiego i trzeciego stóp w kształcie litery Y), opóźnienie rozwoju psychomotorycznego i intelektualnego, słabe widzenie. Zuzia ma prawie 3 lata, ale nie chodzi i nie mówi. Córeczka tylko raczkuje i próbuje się wspinać. Pojawiają się już jednak pierwsze kroki w stronę samodzielnego poruszania. Podtrzymywana stawia swoje pierwsze kroczki! Choroba naszego dziecka jest nieuleczalna, dlatego naszą rolą jest usprawnienie i poprawa komfortu życia Zuzi. Jest rehabilitowana od drugiego miesiąca życia!  Obecnie są to 4 godziny w tygodniu. Zuzia zaczęła także uczęszczać do przedszkola, gdzie jest objęta kształceniem specjalnym. Ma tam zapewnioną opiekę neurologopedy, tyflopedagoga oraz jest pod obserwacją psychologa.  Jeździmy również do poszczególnych specjalistów, takich jak neurolog, kardiolog, okulista, jesteśmy również pod opieką neonatolog. Od roku córeczka przyjmuje cholesterol w postaci specjalnego proszku sprowadzanego zza granicy.  Niezwykle ważną rolę w rozwoju Zuzi odgrywają turnusy rehabilitacyjne oraz neurologopedyczne. To dzięki nim nasza mała bohaterka robi świetne postępy.  Jednak jeden taki turnus kosztuje niemal 6 tysięcy! W obliczu wszystkich wydatków, jakie na co dzień ponosimy, opłacenie tej specjalistycznej i najlepszej formy pomocy, staje się dla nas nierealne! Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie dla naszej córeczki. Z Waszą pomocą Zuzia powoli stanie na nóżki i zawalczy o swoją lepszą przyszłość! Tylko razem zdołamy ją wesprzeć! Rodzice Zuzi

13 165,00 zł ( 61,87% )
Brakuje: 8 112,00 zł
Dawid Borkowski
Dawid Borkowski , 39 lat

Nagły udar omal nie odebrał mi syna! Proszę pomóż Dawidowi wrócić do sprawności

Praca na trzy zmiany potrafi zmęczyć każdego człowieka, ale nie mojego syna. Dawid był operatorem maszyn. Lubił swoją pracę i nigdy nie narzekał. Zawsze pomocny, wrażliwy i tak bardzo przywiązany do całej rodziny. Mój syn to wspaniały człowiek. Niestety, dzisiaj w pełni zależny ode mnie i wymagający całodobowej opieki. Nasz dramat wydarzył się tak niedawno. 26 stycznia tego roku Dawid wrócił do domu po nocce. Zjadł śniadanie i postanowił iść spać. To było standardowe działanie, dlatego niczym niezdziwiona życzyłam mu udanej drzemki. Dzień jak co dzień. Przerażenie dopadło mnie kilka godzin później, gdy usłyszałam straszny krzyk! Syn leżał na podłodze, prosząc o pomoc. Ból głowy, który odczuwał był nie do zniesienia.  Karetka przyjechała bardzo szybko. Na miejscu okazało się, że Dawid przeszedł udar. Na 2 tygodnie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Dzień za dniem czekałam na jego wybudzenie. Tak bardzo się o niego bałam. Na szczęście organizm Dawida jest silny, a jego wola walki i chęć powrotu do sprawności jeszcze większa. Od pewnego czasu syn jest rehabilitowany. Każdy najdrobniejszy postęp ogromnie mnie cieszy. Dawid mnie słyszy i rozumie, wiem to na pewno. Często opowiadam o naszej rodzinie i widzę wzruszenie w jego oczach. Z całego serca pragniemy mu pomóc, jednak turnus rehabilitacyjny, na który się zakwalifikował, jest bardzo drogi. W związku z tym zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc. Każdy choćby symboliczny grosik, przybliża mojego syna do poprawy sprawności. Z góry bardzo dziękuję! Mama Dawida, Ania z rodziną 

67 539,00 zł ( 61,85% )
Brakuje: 41 653,00 zł
Roman Iwaniuk
Roman Iwaniuk , 49 lat

Tak bardzo brakuje mi rozmowy z nim... Pomóż mi walczyć o tatę❗️

Kilkanaście miesięcy temu mój tata uległ wypadkowi w pracy. Spadł z rusztowania z 5 metrów, w wyniku czego doznał urazu czaszkowo-mózgowego! Pierwsze sześć tygodni spędził w szpitalu, z czego pierwsze trzy na OIOMie w stanie krytycznym! Po wybudzeniu się ze śpiączki został przeniesiony na oddział neurologiczny.  Później tata przebywał parę miesięcy w ośrodku rehabilitacyjnym. Tam postawił ogromny krok – wyjęcie tracheotomii! Po tym zaczęliśmy widzieć ogromny postęp. Tata zaczął bardziej ruszać rękoma i nogami, a nawet próbował już mówić. Później został przeniesiony raz jeszcze. Tym razem do szpitala.  Niestety, wtedy sytuacja zaczęła się pogarszać. Ilość ćwiczeń była zdecydowanie za mała i przez to jakiekolwiek posunięcie do przodu zostało zatrzymane. Od pobycia mojego taty w centrum rehabilitacyjnym nic się nie zmieniło. Do dzisiaj nie mówi ani nie chodzi.  Każdego dnia bardzo brakuje mi możliwość porozmawiania z nim, opowiadania, słuchania… Możemy jedynie komunikować się poprzez kartkę z alfabetem. Tata pokazuje nam wzrokiem, co chce napisać. Lekarze mówią, że są nikłe szanse, by coś mogło się jeszcze poprawić. Wtedy cała nasz wiara jakby wyparowała, ale po rozmowie z prywatną fizjoterapeutką i profesorem pojawiła się iskierka nadziei. Jest jeszcze szansa, żeby pewnego dnia zobaczyć tatę rozmawiającego z nami i stojącego o własnych siłach! Postanowiliśmy zabrać tatę do prywatnego ośrodka w Ełku. Oczywiście pobyt trochę kosztuje... Dlatego proszę Was o pomoc. Każda wpłata, nawet najmniejsza, przybliża nas do celu. Jest jak ta mała, nagła iskierka nadziei, która pozwala nam walczyć dalej o tatę. Julia

65 140,00 zł ( 61,84% )
Brakuje: 40 180,00 zł
Piotr Brosz
Pilne!
Piotr Brosz , 38 lat

Tata, mąż, ratownik medyczny - Piotrek walczy z guzem mózgu❗️Ratujmy jego życie!

BARDZO PILNE❗️Ratujemy życie Piotra! Kochający mąż, cudowny tata dwójki malutkich dzieci, ratownik medyczny dziś znalazł się w sytuacji, w której sam potrzebuje pomocy! Guz mózgu, glejak IV stopnia, to zabójczy przeciwnik, ale Piotr nie poddaje się - walczy, bo ma dla kogo żyć! Prosimy Was o pomoc, nie ma czasu do stracenia! "Cześć, mam na imię Piotrek, mam 37 lat, mieszkam w Wałczu, niewielkim miasteczku. Mam kochającą żonę Beatę i dwójkę pięknych dzieci - Kingę i Kacpra. Moja rodzina jest całym moim życiem. Od 2007 roku pracowałem jako ratownik medyczny w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Pile oraz w Zespołach Ratownictwa Medycznego w Wałczu. W międzyczasie studiowałem pielęgniarstwo. Nie mogę nazwać mojej pracy jako coś, co tylko wykonywałem, ponieważ ona jest moją pasją. Lubię dokształcać się i dzięki swojej wiedzy pomagać innym. Zawsze wykorzystywać medycynę, żeby nieść pomoc innym. Nigdy nie sądziłem, że to ja stanę się pacjentem i znajdę się w pozycji tego, kto rozpaczliwie będzie tej pomocy potrzebować... Zawsze lubiłem koszykówkę, bieganie, słuchałem hip-hopu oraz grałem na perkusji. Miałem wiele pasji, ale największą radość przynosiło mi spędzanie czasu z rodziną. Dzieci są malutkie - Kinga ma 6 lat, Kacperek zaledwie 3. Chciałem i nadal chcę im pokazać cały świat, nauczyć tylu rzeczy. Mieliśmy swoje plany na przyszłość... Niestety na razie musimy je przełożyć, bo zachorowałem. Muszę stoczyć walkę o własne życie i wygrać ze śmiertelnie groźnym przeciwnikiem, aby móc zostać z moją rodziną. 12 września zacząłem mieć zaburzenia widzenia... Doszło do zwężenia pola widzenia, rozmazał się cały świat. Trafiłem do okulisty, a potem z natychmiastowym skierowaniem na neurologię... Tego samego dnia okazało się, że mam guza mózgu. Ta wiadomość była szokiem dla mnie i całej mojej rodziny... Tydzień później, 19 września w Poznaniu, odbyła się operacja usunięcia guza mózgu. Czekałem na wyniki histopatologii, żeby przekonać się, z jakim przeciwnikiem się mierzę... 6 października zawsze był dla mnie i dla żony dniem wyjątkowym. Obchodzimy urodziny tego samego dnia. 6 października 2023 był najgorszą datą w naszym życiu... Dostaliśmy wyniki, które pokazały prawdę najgorszą z możliwych. Guz w mojej głowie okazał się jednym z najbardziej złośliwych i agresywnych guzów mózgu - glejakiem IV stopnia! Nie poddajemy się, walczymy, wierzymy, że będzie dobrze. Potrzebujemy jednak funduszy na nowe terapie, które niestety nie są refundowane. Muszę skorzystać z każdej możliwej szansy, bo glejak to naprawdę jeden z najbardziej śmiertelnych guzów mózgu, który bardzo często wraca. Po radio- i chemioterapii, które zaczynam niedługo, chcę zaszczepić się szczepionką immunologiczną, która dostępna jest w m.in. Niemczech czy Izraelu. Jej koszt to 90 tysięcy euro. Jeśli będę mieć wznowę, co niestety jest bardzo częste w przypadku glejaka, wtedy potrzebna będzie terapia NanoTherm, której koszt to 20-40 tysięcy euro. Bez tego szanse na pokonanie tego potwora są znikome. Walczę dla siebie, żony i moich dzieci i tych wszystkich ludzi, którym mam jeszcze nadzieję pomóc. Proszę Was o pomoc finansową i modlitwę.  Piotrek Piotrkowi możesz pomóc też przez LICYTACJE - KLIK! Przez lata ratował innych. Teraz walczy o życie i prosi o pomoc

394 624,00 zł ( 61,82% )
Brakuje: 243 674,00 zł
Staś Zieliński
Pilne!
Staś Zieliński , 4 latka

DMD – trzy litery, które niosą śmierć❗️Najdroższy lek świata jedynym ratunkiem❗️

Staś jest pogodnym chłopcem, uwielbia chodzić do przedszkola i bawić się z innymi dziećmi. Od kilku miesięcy wiemy też, że Staś jest śmiertelnie chory. Niestety po otrzymaniu diagnozy codzienność naszego syna wygląda zupełnie inaczej. Dystrofia Mięśniowa Duchenne’a – do niedawna nieuleczalna choroba, dotykająca głównie chłopców. Powoduje stopniowy zanik mięśni. Dziecko na początku zachowuje się normalnie, zaczyna się rozwijać i choć wszystko trwa dłużej i wolniej, nic nie wskazuje na to, że ciąży nad nim tak straszny wyrok. Bez terapii Stasia czeka powolna i straszna śmierć! Pomocy! https://youtu.be/JKJod8KQ2yk Ta koszmarna choroba w pierwszej kolejności atakuje mięśnie odpowiedzialne za ruch, dziecko coraz gorzej chodzi, nie ma siły wejść po schodach, szybko się męczy. Niestety to nie koniec – choroba postępuje dalej, niszcząc mięśnie odpowiedzialne za oddychania. Wtedy ratunkiem jest respirator. Na tym nie koniec, serce to też mięsień, taki którego nie można zastąpić. W konsekwencji chory umiera za życia... DMD w konsekwencji prowadzi do najgorszej śmierci, jaką człowiek może sobie wyobrazić – powolnej, bolesnej a w dodaku w pełni świadomej. W lipcu zeszłego roku nasz synek Staś bardzo źle się poczuł i trafił do szpitala w Radomiu. Podejrzewano u niego zapalenie mięśnia sercowego, jednak szczegółowe badania genetyczne przeprowadzone w Szpitalu Dziecięcym WUM doprowadziły nas do dużo poważniejszej diagnozy.  Nasz synek cierpi na rzadką chorobę genetyczną – Dystrofię Mięśniową Duchenne'a. Choroba prowadzi do zaniku mięśni, powoduje nieodwracalne zmiany w organizmie. Wpływa negatywnie na mięśnie odpowiedzialne za oddychanie oraz na serce. Odbiera szansę na normalne funkcjonowanie w bardzo szybkim czasie.  Trzymaliśmy w rękach wyrok na nasze dziecko! Jak dalej żyć, jak pogodzić się z tak straszną rzeczywistością? Co robić? Do tej pory dla dzieci takich jak Staś nie było ratunku. Wszystkie metody leczenia i rehabilitacji, jedynie nieznacznie spowalniały śmiertelny proces, który zachodził w ich organizmach! Dziecko zamiast się roazijać traciło siły i kontrolę nad ciałem. W 8 roku życia większość chorych chłopców trafiało na wózek inwalidzki i zaczynało walkę zarówno z samą Dystrofią Mięśniową Duchenne'a, jak i wszystkimi chorobami towarzyszącymi. Czy jest jakaś szansa? Czy jest jakakolwiek nadzieja dla naszego synka? Okazuje się, że tak, ale jedyne dostępne leczenie jest niewyobrażalnie drogie. 22 czerwca 2023 FDA zatwierdziła w USA nowy lek – terapię genową, mająca na celu zatrzymać lub maksymalnie opóźnić postęp Dystrofii Mięśniowej Duchenne’a.  Możliwość podania leku możliwa jest wyłącznie dla dzieci między 4 a 5 rokiem życia (przed ukończeniem 6 lat).  W tym miejscu zaczyna się nasza rozpaczliwa i heroiczna walka o jeden z najdroższych leków świata. Zaczynamy wyścig z czasem, a stawką jest terapia ostatniej szansy! Jeśli nie zdołamy zebrać tych pieniędzy nasz synek zostanie skazany na długą i powolną śmierć. Aby go uchronić, potrzebna jest astronomiczna kwota 15 milionów złotych. Trudno nawet wyobrazić sobie taką sumę pieniędzy! Nie mamy innego wyjścia, – musimy poruszyć miliony serc, by Staś mógł żyć! Drugiej szansy już nie będzie – czas ucieka, mięśnie słabną, a choroba idzie po to co najważniejsze – życie naszego dziecka. Pomożesz uratować naszego Stasia? Rodzice Stasia PEŁNA SZAFA- licytacje dla Stasia –> KLIK STRONA STASIA –> KLIK STAŚ ZIELIŃSKI NA FACEBOOKU –> KLIK INSTAGRAM –> KLIK STAŚ WALCZY Z DMD – LICYTACJE – > KLIK TIK TOK STASIA –> KLIK NA POMOC – KLIK Wywiad z mamą Stasia i Ewą Maciejczak Radio Plus –> KLIK RADIO REKORD O STASIU –> KLIK Wywiad w radiokielce.pl –> KLIK Artykuł w twojradom.pl –> KLIK Mjakmama24.pl –> KLIK Echo Dnia Zwoleń –> KLIK Wywiad w Radio Plus –> KLIK Artykuł w Echo Dnia Radom –> KLIK TVP3 Warszawa program Kurier Mazowiecki – KLIK RADIO RADOM –> KLIK SPRAWA DLA REPORTERA: STAŚ W TVP 3  OTWARTY MIKROFON ODCINEK 83 –> KLIK ECHO DNIA –> KLIK RADOM 24.PL –> KLIK COZADZIEN.PL –> KLIK ECHODNIA.EU –> KLIK

9 716 961,00 zł ( 61,81% )
Brakuje: 6 002 693,00 zł
Marcin Łowicki
21:07:00  do końca
Marcin Łowicki , 43 lata

Wypadek w kopalni prawie odebrał mu życie! Górnik walczy o sprawność!

Jeszcze niedawno byliśmy szczęśliwą rodziną i korzystaliśmy z życia. Jakiś czas temu kupiliśmy z mężem działkę rekreacyjną, która stała się jego "oczkiem w głowie”. Ogród i kibicowanie ukochanej drużynie to jego dwie ogromne pasje, dzięki którym mógł się wyciszyć po pracy. Mąż jest górnikiem. 1 marca poszedł do kopalni, jak co dzień. Gdy zadzwonił do mnie kuzyn i zapytał, czy wszystko u mnie dobrze, wiedziałam już, że stało się coś złego…  Nasze szczęście skończyło się w dniu wypadku w kopalni. Gdy usłyszałam w telefonie, że Marcin żyje, załamały się pode mną nogi. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, co się wydarzyło i w jakim jest stanie. Wielkie szczęście przeplatało się z przerażeniem. Kuzynka relacjonowała jedynie, że na miejsce jechały dwie karetki. Do szpitala w Sosnowcu zabrał męża ostatecznie helikopter. Od razu przeszedł poważną operację. Dwa miesiące spędził na oddziale intensywnej terapii.  Mąż pracuje w kopalni od kilkunastu lat. Niestety doświadczenie w takim miejscu pracy nie zawsze wiąże się z możliwością uniknięcia wypadku. Mimo świadomości wielkiego niebezpieczeństwa nie można przygotować się na taką tragedię!  Z dostępnych informacji wynika, że mąż został znaleziony wraz ze swoim współpracownikiem obok przenośnika taśmowego, służącego do transportu eksploatowanego urobku.  Wydarzenie w kopalni pozostawiło po sobie wielki ślad. Połamane kręgi szyjne i porażenie czterokończynowe. Mąż do teraz oddycha przez respirator. Ma wielkie trudności w jedzeniu i połykaniu. Nie mówi ze względu na rurkę tracheostomijną. Nasza komunikacja polega jedynie na czytaniu z ruchu jego warg. Marcina głowa pracuje bardzo dobrze, wszystko rozumie i logicznie reaguje. Ale jest zamknięty w swoim ciele… W trosce o jego zdrowie i konieczność opieki, z dnia na dzień zrezygnowałam ze wszystkich planów i obowiązków. Wyjechaliśmy na turnus rehabilitacyjny, bo codzienna i wymagająca praca daje nam nadzieję, że jeszcze kiedyś stanie na nogi. Marcin uczy się samodzielnie oddychać oraz jeść drogą doustną. Są również próby pionizowania i sadzania go na wózku. Nie wiemy, jakie będą ostateczne efekty, ale widzimy już znaczenie codziennej rehabilitacji.   Jestem przy mężu każdego dnia. Uczę się opieki nad nim, wymiany opatrunków, karmienia, przebierania. Ta sytuacja jest dla nas zupełnie nowa, ciężka i przykra. Wiem, że mąż zrobiłby dla mnie wszystko w podobnej sytuacji. Będę przy nim na każdym kroku tej długiej i krętej drogi, jaka nas czeka. Wierzymy oboje, że dostał drugą szansę na życie i jest w stanie jeszcze wiele osiągnąć. Razem z synem marzymy o tym, aby Marcin wrócił do domu, ale najpierw musimy zawalczyć o jego zdrowie.  Żeby kontynuować specjalistyczny turnus, potrzebne są nam ogromne kwoty. Z tego powodu bardzo proszę o pomoc, chociaż wcale nie jest to dla mnie łatwe! Nie mamy tylu pieniędzy, a dodatkowo musimy mieć je na już… Tragedią byłaby konieczność przerywania leczenia. Jest ona dla mojego męża szansą na normalne życie! Z góry dziękuję za otwarte serce i każdą pomoc!  Żona Marzena

103 331,00 zł ( 61,78% )
Brakuje: 63 904,00 zł
Dorota Muzalewska
Pilne!
Dorota Muzalewska , 2 latka

Uratuj serduszko Dorotki❗️Potrzebna PILNA operacja❗️

Prowadzimy ciężką walkę z niewydolnością serca naszej córeczki Dorotki. Ostatnie wyniki pokazały, że jest naprawdę źle... Lekarze z kliniki w Bostonie powiedzieli nam, że serduszko Dorotki jest już na tyle słabe, że córeczka musi jak najszybciej przejść kolejną operację! Koszty są ogromne, a czasu coraz mniej... Musimy ponownie poprosić Was o wsparcie! Nasza Dorotka urodziła się z bardzo skomplikowaną, rzadką i śmiertelną wadą serca. Diagnozę poznaliśmy jeszcze przed powitaniem córeczki na świecie. Od tego momentu robimy wszystko, żeby uratować jej życie. 25 sierpnia 2023, gdy Dorotka miała kilkanaście miesięcy, przeszła swoją pierwszą operację na otwartym sercu. Była to bardzo złożona, trwająca 10 godzin operacja, wiele tysięcy kilometrów od domu. Po operacji Dorotka długo dochodziła do siebie – lekarze przetrzymywali naszą córeczkę w uśpieniu dłużej niż zwykle, ponieważ bali się, czy jej serduszko podejmie pracę po tak rozległej przebudowie. Ale udało się! Później rozpoczęło się mozolne wracanie do pełni sił, by dwa tygodnie po pierwszej operacji usłyszeć, że potrzebna jest kolejna - reoperacja. Rozległa przebudowa małego serduszka okazała się dla niego wielkim ciężarem. Rana po pierwszym cięciu, jeszcze nie zabliźniona, została rozcięta po raz kolejny. Zaczęła się kolejna, trwająca 9 godzin - znów w nieskończoność - operacja. I tak Dorotka w dwa tygodnie przeszła dwie operacje na otwartym sercu. Ale znów się udało. I udało się to dzięki Wam! Dorotka miała w planach kilka lat błogiego dzieciństwa. Mieliśmy nadzieję, że kolejnym punktem leczenia córeczki będzie operacja wymiany rozrusznika za kolejne 5-6 lat. Niestety pół roku po operacji stan Dorotki bardzo mocno się pogorszył, kurczliwość i frakcja lewej komory dramatycznie spadły... Od tego momentu walczymy z niewydolnością serca. Szukając ratunku, odwiedziliśmy i dalej odwiedzamy wiele szpitali w Polsce, gdzie Dorotka przechodzi kolejne zabiegi. Córeczka przyjmuje całe mnóstwo leków, a ich koszt jest ogromny. To wszystko jednak za mało, musimy ponownie lecieć do Stanów na operację! Dlatego ośmielamy się prosić Was o wsparcie leczenia naszej córeczki. Będziemy walczyć o naszą Dorotkę do końca! Ale bez Waszej pomocy nie jesteśmy w stanie jej pomóc. A marzymy, żeby cała nasza rodzina żyła długo i szczęśliwie, żeby czas Dorotki i jej trójki rodzeństwa upływał na wspólnych zabawach. Już raz daliście nam nadzieję, w trakcie pierwszej zbiórki pokazaliście, jak wiele mogą ludzie, działając wspólnie. Wtedy udało nam się w ostatniej chwili uzyskać refundację z NFZ, dlatego środki, które musimy uzbierać teraz, są pomniejszone o kwotę z pierwszej zbiórki. Prosimy, pomóżcie nam w walce o zrealizowanie naszego największego marzenia – uzdrowienia serduszka naszej Dorotki! Tatiana i Adam Muzalewscy ➡️ Licytacje na serduszko Dorotki! ➡️ Strona na Facebooku: Nietypowe serce Dorotki 💚

328 630,00 zł ( 61,78% )
Brakuje: 203 285,00 zł
Hania Radek
Hania Radek , 18 lat

Niezależność dla naszej Hani! Zbieramy na nowy wózek!

Historia Hani wypełniona jest cierpieniem, ale też mnóstwem determinacji i nadziei. Nasza córka od urodzenia walczy z ciężką chorobą. Ani myśli się poddawać! Przyda się jej jednak Wasza pomoc! Córka urodziła się 16 września 2006 roku, a jej rozwój psychoruchowy był opóźniony od samego początku. Pierwsze kroki, chwiejne i niepewne, postawiła dopiero po 18 miesiącach życia. A pierwsze słowa wypowiedziała około 3 roku życia. Gdy miała rok, zdiagnozowano u niej poważne problemy ze wzrokiem, które stopniowo się pogarszały... W wieku 4 lat całkowicie straciła zdolność widzenia! To było tylko jedno z wielu wyzwań, z jakimi musiała się zmierzyć. Oprócz tego towarzyszyły jej opóźnienia psychoruchowe i napady padaczkowe, które do tej pory wymagają przyjmowania leków. Lekarze przeprowadzili wiele badań, próbując zrozumieć przyczyny choroby Hani. Wykryto różne nieprawidłowości, ale niestety nadal istnieje wiele niewiadomych związanych z jej stanem zdrowia... Hania korzysta z wózka inwalidzkiego, który znacząco poprawił jej jakość życia. Jednakże już z niego wyrosła i potrzebuje nowego, dostosowanego do jej potrzeb. Nasza dziewczynka spędza na wózku większość dnia. Daje on jej niezależność i mobilność. Porusza się nim w szkole, w domu i innych miejscach, do których chce dotrzeć. Niestety obecny wózek przyczynia się do pogłębiania u niej wad postawy. Córka potrzebuje też pionizatora. Korzystanie z niego pozwoli uniknąć wielu powikłań związanych z długotrwałym unieruchomieniem. Mogłaby też wykonywać różne czynności w pozycji stojącej. Bawić się, czy ćwiczyć. Dlatego zwracamy się z serdeczną prośbą o wsparcie. Wasza pomoc może uczynić ogromną różnicę w życiu Hani. Niezależność i mobilność są teraz w zasięgu jej ręki. Każda wpłata, niezależnie od jej wielkości, jest krokiem w kierunku poprawy życia naszej niezwykłej córki. Z całego serca dziękujemy za życzliwość i wsparcie. Razem możemy dać Hani lepszą przyszłość! Rodzice

19 862,00 zł ( 61,67% )
Brakuje: 12 341,00 zł
Ilona Zalipiecka
Ilona Zalipiecka , 3 latka

Ilonka kontra SMA! Ratuj❗️

Ilonka jest sensem mojego życia, najdroższym i najukochańszym skarbem. Kiedy się urodziła, wniosła wiele szczęścia do mojej codzienności. Niestety, ogromna radość szybko zamieniła się w strach i rozpacz, gdy córeczce została postawiona druzgocąca diagnoza! Przez pierwszy rok życia Ilonka rozwijała się prawidłowo. Z dumą patrzyłam, jak samodzielnie siada i staje na nóżkach. Gdy zaczęła chodzić, stawiała nogi bardzo szeroko i często się przewracała – znacznie częściej, niż inne dzieci. Zaniepokojona zaczęłam szukać pomocy u różnych lekarzy. Wiedziałam, że muszę działać szybko! Moja córeczka trafiła na oddział neurologiczny, gdzie przeszła wiele specjalistycznych badań, przeprowadzono także testy genetyczne. Wreszcie, po długich miesiącach szukania diagnozy, we wrześniu 2023 roku lekarze stwierdzili u Ilonki SMA! Nie mogłam uwierzyć, że to spotkało moje dziecko! Ta diagnoza brutalnie zmieniła codzienność i przyszłość mojej córeczki. Przez chorobę jej mięśnie słabną, dlatego konieczne było szybkie rozpoczęcie leczenia i rehabilitacji. Każdy dzień stał się ciężką walką o zdrowie i sprawność Ilonki… A przecież nie tak powinno wyglądać jej dzieciństwo! Córeczka przyjmuje specjalistyczny lek, a także uczęszcza na intensywną rehabilitację. Staram się robić co w mojej mocy, by zapewnić jej wszystkie niezbędne wizyty oraz terapie. Niestety, ogromną przeszkodą są pieniądze… Walka Ilonki z SMA jest ciężka i trudna. Leczenie i rehabilitacja to też ogromny koszt, który przerasta moje możliwości… Nie mogę się jednak poddać! Wierzę, że z Waszym wsparciem stan zdrowia mojej córeczki może się poprawić! Błagam, pomóżcie! Krystyna, mama Ilonki

6 298,00 zł ( 61,66% )
Brakuje: 3 915,00 zł