Antosia przygniotła ogromna opona! Pomóż walczyć o chłopca!
Z tamtego dnia najbardziej pamiętam jeden obrazek – zobaczyłam męża, który biegnie trzymając synka nieprzytomnego na rękach. Z jego noska ciekła krew! 12 kwietnia, podczas zabawy nieopodal domu, Antoś został przygnieciony przez dużą, ciężką oponę! Od tamtego dnia trwa walka o to, by jeszcze kiedyś był sprawny... Kiedy zobaczyłam moje dziecko w takim stanie, wpadłam w ogromną panikę – nigdy wcześniej nie czułam tak wielkiego strachu. Antek natychmiast został zabrany do szpitala helikopterem. Synek przeszedł zabieg wszycia czujnika ciśnienia w głowie, a nam kazano po prostu czekać. Nic innego nie mogliśmy zrobić – tylko czekać! Każde wyjście lekarza lub pielęgniarki przerażało, a kada chwila była wiecznością. Nie wiedzieliśmy, czy za chwilę nie usłyszymy, że naszego synka już nie ma z nami... Stan Antka określany był jako krytyczny, nikt nie dawał nam gwarancji na przeżycie! Dziś wiem, że to nie tylko wspaniały i kochany, ale także bardzo silny chłopiec. Antek przeżył, dzisiaj czuje się już o wiele lepiej. Obrażenia, jakie powstały podczas wypadku wymagają jednak wielomiesięcznej, kosztownej terapii i rehabilitacji. Codziennie marzę o tym by cofnąć czas, by wrócił dzień, gdy razem układaliśmy puzzle, gdy bawiliśmy się w chowanego, gdy było po prostu zwyczajnie... Chciałabym patrzeć jak syn gra w piłkę, cieszy się życiem i jest zdrowy. Wiem, że jest na to szansa, że skuteczna rehabilitacja może bardzo wiele zdziałać. Sen z powiek spędzają nam tylko pieniądze. Jeśli ich zabraknie nie będziemy w stanie rehabilitować Antka... Bardzo proszę Was o pomoc w ratowaniu mojego dziecka. Nic innego się teraz dla mnie nie liczy! Klaudia, mama