Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Antoni Kamiński
23:40:19  do końca
Antoni Kamiński , 7 lat

Antosia przygniotła ogromna opona! Pomóż walczyć o chłopca!

Z tamtego dnia najbardziej pamiętam jeden obrazek – zobaczyłam męża, który biegnie trzymając synka nieprzytomnego na rękach. Z jego noska ciekła krew! 12 kwietnia, podczas zabawy nieopodal domu, Antoś został przygnieciony przez dużą, ciężką oponę! Od tamtego dnia trwa walka o to, by jeszcze kiedyś był sprawny... Kiedy zobaczyłam moje dziecko w takim stanie, wpadłam w ogromną panikę – nigdy wcześniej nie czułam tak wielkiego strachu.  Antek natychmiast został zabrany do szpitala helikopterem. Synek przeszedł zabieg wszycia czujnika ciśnienia w głowie, a nam kazano po prostu czekać. Nic innego nie mogliśmy zrobić – tylko czekać!  Każde wyjście lekarza lub pielęgniarki przerażało, a kada chwila była wiecznością. Nie wiedzieliśmy, czy za chwilę nie usłyszymy, że naszego synka już nie ma z nami... Stan Antka określany był jako krytyczny, nikt nie dawał nam gwarancji na przeżycie! Dziś wiem, że to nie tylko wspaniały i kochany, ale także bardzo silny chłopiec. Antek przeżył, dzisiaj czuje się już o wiele lepiej. Obrażenia, jakie powstały podczas wypadku wymagają jednak wielomiesięcznej, kosztownej terapii i rehabilitacji.  Codziennie marzę o tym by cofnąć czas, by wrócił dzień, gdy razem układaliśmy puzzle, gdy bawiliśmy się w chowanego, gdy było po prostu zwyczajnie... Chciałabym patrzeć jak syn gra w piłkę, cieszy się życiem i jest zdrowy. Wiem, że jest na to szansa, że skuteczna rehabilitacja może bardzo wiele zdziałać. Sen z powiek spędzają nam tylko pieniądze. Jeśli ich zabraknie nie będziemy w stanie rehabilitować Antka... Bardzo proszę Was o pomoc w ratowaniu mojego dziecka. Nic innego się teraz dla mnie nie liczy! Klaudia, mama

76 093,00 zł ( 62,74% )
Brakuje: 45 184,00 zł
Kasia Majchrzak
Kasia Majchrzak , 9 lat

Kasia od urodzenia walczy o sprawność! Pomóż naszej córeczce❗️

Z niecierpliwością czekaliśmy na przyjście Kasi na świat! Jednak nasza radość zamieniła się w przerażenie, kiedy w 32. tygodniu ciąży dowiedzieliśmy się, że córeczka nie urodzi się w pełni zdrowa… Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, z czym będzie musiało mierzyć się nasze dziecko!  Kasia urodziła się z poważnymi wadami wrodzonymi. Lekarze zdiagnozowali u niej choroby neurologiczne oraz poważne schorzenia narządu ruchu. Już w pierwszej dobie życia przeszła skomplikowaną operację! Dwa tygodnie później czekała ją kolejna… To zdecydowanie zbyt dużo jak na takie maleństwo! Każdy dzień w szpitalu niewyobrażalnie nam się dłużył. Po porodzie spędziliśmy tam prawie miesiąc. Tak bardzo chcieliśmy już zabrać córeczkę do domu… Zamiast oglądać szpitalne sale, powinna móc w końcu zobaczyć swój pokój! Na szczęście rekonwalescencja przebiegała dobrze i wreszcie zostaliśmy wypisani.  Problemy zdrowotne Kasi nie skończyły się jednak wraz z wyjściem ze szpitala. Zostaliśmy skierowani na konsultacje do różnych lekarzy. Córeczka nadal wymaga opieki wielu specjalistów. Na te wizyty musimy jeździć po całej Polsce, ale dla zdrowia naszego dziecka zrobilibyśmy wszystko! Kasia od drugiego miesiąca życia jest nieustannie rehabilitowana. Potrzebuje regularnych ćwiczeń, by nie dopuścić do regresu i zwiększyć sprawność. Na co dzień córka uczęszcza do pierwszej klasy. W szkole ma także zapewnione zajęcia ze specjalistami, jednak to nie wystarcza.  By osiągnąć jak najlepsze rezultaty, pracujemy z Kasią także w domu. Jednak córka rośnie, a potrzeb przybywa – cały czas niezbędny jest sprzęt rehabilitacyjny, ortopedyczny, a także medyczny, który pozwala jej lepiej funkcjonować. Obecnie największą potrzebą jest pionizator, utrzymujący prawidłową pozycję ciała. To niestety tylko kropla w morzu potrzeb! Kasia porusza się na wózku inwalidzkim. Dobrze sobie radzi, ale chcemy, by miała większą swobodę poruszania się. Chcielibyśmy kupić córeczce przystawkę elektryczną do wózka, by czasem mogła poczuć się bardziej samodzielna i przemierzać dłuższe trasy. To szczególnie ważne teraz, gdy zbliżają się wakacje.  Staramy się zapewniać Kasi niezbędne zajęcia i sprzęty, jednak zakup pionizatora i przystawki do wózka to wydatek, który obecnie przerasta nasz budżet. Chcemy, by córeczka miała wszystko czego potrzebuje, aby prawidłowo się rozwijać. Sami nie damy rady, dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc! Nawet najmniejsza wpłata będzie dla nas ogromnym wsparciem! Rodzice Kasi Kasia Majchrzak RKiW

13 313,00 zł ( 62,56% )
Brakuje: 7 964,00 zł
Małgorzata Łepkowska
Małgorzata Łepkowska , 52 lata

Znalazłem żonę w łazience, leżącą, bez kontaktu - Tragiczne skutki udaru❗️

Moja żona sama chciałby opowiedzieć o tragedii, która ją spotkała. Chciałaby, ale nie może… Przez udar niedokrwienny lewej półkuli mózgu dzisiaj nie mówi, ma znaczny niedowład prawej strony ciała – afazja całkowita. Wierzy jednak, że to nie koniec życia, że ma wiele przed sobą! Bardzo proszę o pomoc, bo ja też w to wierzę… Każdej nocy i dnia czujesz się bezpiecznie w swoim łóżku, znajomych czterech ścianach. Kto by pomyślał, że tragedia spotka Cię we własnym domu, w wieku 51 lat?! Znalazłem żonę w łazience, leżącą, bez kontaktu słownego. Później wszystko wydarzyło się tak szybko, karetka, szpital, dezinformacja, szok, niedowierzanie czy moja żona przeżyje, ma udar, liczyła się każda godzina, minuta, sekunda. Co by było, gdybym jej nie znalazł… W przypadku udaru kluczowe jest błyskawiczne działanie i jak najszybsze podanie leku rozrzedzającego krew, by usunąć skrzep, który zablokował tętnice. Gosia cały czas walczy o swoje życie. Nieprzytomna, bez kontaktu, nieustannie na granicy… Najgorsza jest bezradność. Okazało się, że przyczyną udaru był skrzep w żyłach, który zasymulowany zwykłym masażerem do ciała zaczął wędrować i spowodował udar. To się rozłożyło w czasie, nie stało się z dnia na dzień. Gosia nie jest już tym samym człowiekiem, co przed tym tragicznym wydarzeniem... Nie może się ruszać, nie może mówić. Obecnie przebywa na oddziale neurologicznym, a my z całą rodziną postanowiliśmy, że zrobimy co w naszej mocy, by wyzdrowiała! Jesteśmy gotowi na ciężką pracę, wyrzeczenia, ale też łzy radości z każdego kolejnego postępu! Najbardziej na zdrową mamę nie może doczekać się niepełnosprawny syn. Jemu ciężko jest zrozumieć, co obecnie dzieje się w naszym życiu.  Każda konsultacja, rehabilitacja, zabieg, mogące zwiększyć szanse powrotu Gosi do zdrowia kosztują mnóstwo pieniędzy, a to, co oferuje NFZ, jest tylko kroplą w morzu potrzeb. Obserwujemy mnóstwo historii ludzi po udarach, którzy dzięki zwiększonej liczbie rehabilitacji, zabiegów robią ogromny postęp, dlatego będziemy walczyć cały czas. Bardzo prosimy o Państwa pomoc i wsparcie. Grzegorz mąż Gosi oraz synowie Kuba i Łukasz

66 450,00 zł ( 62,46% )
Brakuje: 39 933,00 zł
Magdalena Czechowska
Magdalena Czechowska , 49 lat

Nasze największe marzenie? By wróciła do domu... Razem dla Magdy❗️

Magda to oddana żona, kochająca mama i wierna przyjaciółka. Zawsze starała się nieść pomoc innym i być oparciem w ciężkich chwilach. Niestety, los okazał się wobec niej niezwykle okrutny i dzisiaj to ona potrzebuje naszego wsparcia! Historia Magdy, mojej żony zaczyna się ponad 20 lat temu. Uczestniczyła wtedy w wypadku komunikacyjnym, w którym odniosła znaczne obrażenia głowy. Aby uratować jej życie i zdrowie, konieczne było wstawienie zastawek, które pozwoliły żonie na dalsze funkcjonowanie. Po tym okropnym zdarzeniu funkcjonowała normalnie. Wzięliśmy ślub, założyliśmy rodzinę, o którą dbaliśmy, spędzaliśmy razem czas… Wychowaliśmy wspólnie dwójkę dzieci – Olę i Kubę, którzy są już teraz dorosłymi ludźmi, Nasze szczęście przerwały bóle głowy, które pojawiły się po porodzie. Na początku myśleliśmy, że to nic poważnego. Magda opisywała je jako bóle migrenowe. Dopiero po konsultacji lekarskiej okazało się, że żona musi przejść operację neurochirurgiczną z wymianą zastawek. I od tamtego czasu było tylko gorzej… Pojawiły się komplikacje – wodogłowie, które spowodowała dysfunkcja układu zastawkowego. Obecnie żona ma niedowład czterokończynowy i uszkodzenie naczyniowe mózgu. Jest pacjentem leżącym, ma założoną rurkę tracheostomijną. Jest przytomna, ale nieobecna.  Ciężko mi patrzeć jak ukochana żona zmaga się z chorobą i walczy o życie. Straciłem z nią kontakt, obserwuję jedynie, jak jej stan się pogarsza. Gdyby tego było mało, w jej historię wkradły się odleżyny i arytmia. Magda zawsze była kochającą żoną i matką. Na co dzień kierowała się dobrocią, chciała zagwarantować swojej rodzinie bezpieczny dom. W wolnych chwilach jeździła na rowerze, spacerowała i zachęcała nas do wspólnej, rodzinnej aktywności. Dziękujemy Wam za całe dotychczas okazane nam dobro. To dzięki Waszemu wsparciu Magda mogła dotychczas walczyć o powrót do zdrowia i sprawności na turnusie rehabilitacyjnym. Każdego dnia pojawiają się kolejne postępy, dające nadzieję na lepszą przyszłość. Magda jest już pionizowana i na nowo uczy się stawiać kroki! Wierzymy, że już niedługo uda mi się wrócić z Madzią do domu. Tak bardzo za nią wszyscy tęsknimy – a ona za nami. Aby było to możliwe, niezbędna jest kontynuacja rehabilitacji. Wiąże się to jednak z dalszymi ogromnymi kosztami finansowymi, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie.  Marzę, by wspólnie wrócić do naszego domu i dalej wieść piękne życie. Znów słyszeć jej śmiech, spędzić czas razem... Wierzę, że wspólnymi siłami uda się nam tego dokonać. Proszę, nie opuszczajcie nas... Każda wpłata to dla nas ogromna szansa! Paweł, mąż

62 387,00 zł ( 62,45% )
Brakuje: 37 507,00 zł
Leon Fabisiak
Leon Fabisiak , 3 latka

Przyszłość Leosia zależy od tego, jak pomożemy mu dzisiaj❗️ Prosimy o Wasze wsparcie ❗️

Jesteśmy rodzicami dwóch wspaniałych chłopców. Niestety, los nie obdarzył ich szczęściem po równo. Choć już w ciąży wiedzieliśmy o ryzyku wystąpienia zespołu Downa u Leosia, do końca wierzyliśmy, że nasz młodszy synek urodzi się zdrowy... Życie napisało jednak dla nas inny scenariusz, który mimo ogromnego bólu, musieliśmy zaakceptować. Gdy lekarze potwierdzili diagnozę, ziemia osunęła się nam pod nogami. Musieliśmy zbudować naszą rzeczywistość na nowo. Nie mogliśmy pozwolić sobie na rozpacz. Nasi chłopcy bardzo potrzebowali silnych rodziców!  Leonek  urodził się bardzo słaby, przez co pierwsze tygodnie swojego życia spędził w inkubatorze. Miał problemy z samodzielnym oddychaniem… Widok synka, tak kruchego, łamał nam serca. Już na oddziale rozpoczęliśmy rehabilitację, która do dzisiaj towarzyszy nam każdego dnia. Po wyjściu ze szpitala otoczyliśmy Leosia wielospecjalistyczną opieką. Synek codziennie pracuje z fizjoterapeutą, by walczyć z obniżonym napięciem mięśniowym. Rozwija mowę z logopedą, korzysta z trójpłaszczyznowej terapii stóp oraz z zajęć sensorycznych. Ze względu na genetycznie osłabioną pracę jelit, jest dodatkowo na diecie bez cukru,  bez glutenu i bez białka. To wszystko przynosi efekty, jednak wiąże się z ogromnymi kosztami… Niestety, wyzwań jest jeszcze więcej…  Dzieci obdarzone dodatkowym chromosomem mają często zaburzoną gospodarkę hormonalną, źle funkcjonującą tarczycę i wadę wzroku. Musimy to kontrolować, dlatego jesteśmy również pod ścisłą opieką endokrynologa i optometrysty.  Codziennie walczymy o to, by zapewnić Leosiowi dużą liczbę bodźców, które stymulują jego rozwój intelektualny oraz fizyczny. Każdy dzień ciężkiej pracy ma ogromne znaczenie dla funkcjonowania synka. To, jak będzie wyglądało jego jutro, zależy od tego, co zrobimy DZISIAJ! Pragniemy, by Leoś mógł kontynuować swoją codzienną rehabilitację i uczestniczyć w obozach rehabilitacyjno-logopedycznych. Niestety, wszystko to wymaga od nas olbrzymich nakładów pieniężnych przez wiele kolejnych lat. Los odebrał mu już tak wiele. Nie możemy pozwolić, by i finanse zatrzymały rozwój synka...  Potrzebujemy Waszej pomocy! Dla całej przyszłości Leosia liczy się to, co zrobimy teraz, dlatego prosimy – weprzyjcie naszą walkę! Nie ma dla rodziców nic gorszego niż bezsilność, gdy szczęście ich dziecka przekreślają pieniądze… Każda złotówka jest dla nas na wagę złota! Rodzice

110 250,00 zł ( 62,43% )
Brakuje: 66 346,00 zł
Walentyna Iszutowa
Walentyna Iszutowa , 48 lat

Błagam, pomóż ratować najważniejszą kobietę w moim życiu - moją mamę❗️

Całe moje życie mama mi pomagała, otaczała troską i wsparciem. Dzisiaj nasze rolę się odwróciły i teraz to ja postanowiłem zadbać o najważniejszą dla mnie osobę. Mama jest najsilniejszą kobietą, jaką znam. Nie lubi obciążać swoimi problemami nawet najbliższych, mówić, że coś ją boli albo że potrzebuje pomocy. Niestety życie pisze różne scenariusze i próbuje złamać nawet tych najsilniejszych.  W lipcu tego roku u mojej mamy zdiagnozowano gruczolakoraka miednicy. Ta straszna wieść spadła na naszą rodzinę jak grom. Kolejne wiadomości były tylko gorsze: choroba zaatakowała jajniki i pęcherz moczowy. W trybie pilnym odbyła się operacja.  Prawdopodobnie, przyczyną tego stanu było zaniedbanie lekarskie, które miało miejsce 4 lata temu. Zwykły mięśniak przekształcił się w śmiertelną chorobę... Z jakiegoś powodu w tamtym czasie tkanka nie została pobrana i wysłana na histologię.  Przez długie 4 lata choroba tkwiła i miała wpływ na mamy organizm, a my nic o tym nie wiedzieliśmy. Niestety, czasu już nie cofniemy... Nowotwór objął jajniki i pęcherz moczowy. Mama jest w trakcie chemioterapii i terapii celowanej. Jest to skuteczne i pomaga: markery nowotworowe obniżyły się o 4 razy.  Oczywiście leczenie ma też skutki uboczne, ale mama dzielnie je znosi. Rokowania są dobre, dlatego ważne jest, by kontynuować leczenie.  Mama leczy się w izraelskiej klinice w Ukrainie. Z naszego małego miasteczka, gdzie mieszka, po świeżo zbombardowanych drogach, jeździ na leczenie do Kijowa…  Całe życie rodzice dużo i ciężko pracowali, ale walka z rakiem jest droga i bezlitosna. Pochłania wszystkie oszczędności. Kilka kursów terapii już mamy za sobą, ale nadal potrzeba więcej…  Wiem, że mama nie zastanawiając się, oddałaby dla mnie wszystko. Nie wyobrażam sobie, żebym nie zrobił dla niej tego samego.  Koszty są tak ogromne, że bez pomocy nie dam rady. Wiem, że większość z nas będzie musiała pewnego dnia pożegnać się z rodzicami, ale chcę wierzyć, że to jeszcze nie ten moment! Moja mama ma w sobie tyle energii, tyle planów. To nie jest ten czas! Ona musi żyć! Błagam, pomóżcie mi uratować najbliższą mi osobę! Danylo, syn

33 473,00 zł ( 62,42% )
Brakuje: 20 145,00 zł
Wiktoria Krzymińska
Wiktoria Krzymińska , 7 lat

Wiktoria z chorobą będzie mierzyć się już zawsze! Potrzebna pomoc 🚨

Jesteśmy rodzicami zastępczymi dla Wiktorii, sześcioletniej wesołej dziewczynki, która mimo przeciwności, losu nadal ma oczy pełne nadziei i wiary w ludzi. Córeczka trafiła do naszej rodziny w wieku 3. lat niemal prosto ze szpitala po tym, jak zdiagnozowano u niej cukrzycę typu 1. Niestety córeczka z chorobą będzie się borykała przez całe życie. Chcemy ułatwić jej funkcjonowanie i zrobić wszystko, by czuła się jak najlepiej. Niestety niezbędna jest pompa insulinowa, która generuje ogromne koszty. To aż 26 TYSIĘCY ZŁOTYCH! W tak młodym wieku Wiktoria nie jest w stanie sama zapanować nad właściwym poziomem cukru. Bez kontroli jej organy będą ulegały degradacji a w długofalowej perspektywie – funkcjonowanie całego organizmu będzie bardzo mocno obciążone.  Pompa pomoże Wiktorii uchronić się przed nagłymi spadkami oraz wzrostami poziom cukru. Córeczka będzie mogła funkcjonować jak zdrowe dziecko, chodzić do przedszkola, na basen czy na urodziny do koleżanek. Będzie w końcu mogła żyć bez lęku. Pompa nowej generacji posiada funkcję samoczynnego zatrzymywania i wznawiania podawania insuliny. „Uczy się pacjenta” – jeśli glukoza we krwi rośnie lub spada – pompa sama reaguje.  Ten sprzęt jest niezbędny, by nasza wspaniała córeczka mogła szczęśliwie żyć i dorastać. Prosimy o pomoc. Wasz mały gest, może odmienić jej życie i przyszłość! Rodzice Wiktorii

17 262,00 zł ( 62,4% )
Brakuje: 10 398,00 zł
Nagima Manyeva
Pilne!
4 dni do końca
Nagima Manyeva , 14 lat

W jej kraju nie ma już ratunku... Tylko zagraniczne leczenie uratuje życie dziewczynki!

U 12-letniej Nagimy zdiagnozowano ostrą białaczkę szpikową! Od tamtej pory trwa dramat całej rodziny, której nie stać na leczenie córeczki. Przeczytaj poruszający apel: Zaczęło się niepozornie, jak zresztą większość historii takich jak nasza. Któregoś dnia zauważyliśmy, że córeczka ma spuchnięte dziąsło. Dentysta zdiagnozował zapalenie dziąseł, wypisał płyn do płukania, a następnie zastrzyki. Niestety jak tylko Nagima wychodziła z choroby, za chwile objawy wracały ze zdwojoną siłą. Minęło kilka miesięcy naszego tułania się po szpitalach i lekarzach. Objawy nie ustępowały...  10 lutego 2022 roku końcu usłyszeliśmy diagnozę – ostra białaczka szpikowa, bardzo agresywna. Córeczka jest w grupie wysokiego ryzyka... Lekarze z Kirgistanu zalecili przeszczep szpiku kostnego, ale Kirgistan nie posiada niezbędnego sprzętu medycznego i specjalistów. Zwróciliśmy się do kliniki Medical Park w Turcji, gdzie z powodzeniem leczą i wykonują tego typu operacje. Dzięki pomocy krewnych i znajomych wylecieliśmy do szpitala w Turcji. Rzuciliśmy wszystko, by ratować życie naszego dziecka! Obecnie córeczka jest po 3 kursach chemioterapii, które ciężko znosi: po każdym kursie traci apetyt i pojawiają się różne komplikacje... Nagima potrzebuje pilnego przeszczepu szpiku. Niestety - by ten mógł się odbyć, potrzebujemy kwoty 107 000 euro... Tyle kosztuje życie naszego dziecka! Rozpacz przepełnia moje serce! Wiem, że dla mojego dziecka jest ratunek, ale nie nie stać na to, by za ten ratunek zapłacić. Błagam Was o pomoc, aby ratować córeczkę! Nagima ma zaledwie 12 lat... Chcę zrobić wszystko, aby wyzdrowiała i dożyła szczęśliwej przyszłości. Proszę, pomóż nam... Mama

31 147,00 zł ( 62,38% )
Brakuje: 18 779,00 zł
Bartłomiej Koszczyc
Bartłomiej Koszczyc , 7 lat

By mieć lepszą przyszłość w zasięgu ręki! Wesprzyj Bartusia!

To już prawie 5 lat od kiedy usłyszałam diagnozę - mózgowe porażenie dziecięce. Wkrótce dołączyły problemy ze słuchem, które dziś się obustronnym głębokim niedosłuchem. W przypadku dzieci takich jak Bartuś, rehabilitacja to podstawa. Każdy, niewykorzystany dzień wiąże się z utratą wypracowanych efektów. Mój synek będzie musiał być rehabilitowany do końca życia, że tego nie zmienię, ale mogę stworzyć mu warunki ułatwiające funkcjonowanie. Jedną z nich jest możliwość samodzielnego poruszania się na wózku aktywnym. Co prawda obwiałam się, że "jak już usiądzie na wózek, to z niego nie wstanie". Dziś wiem, że jest to najlepsze rozwiązanie dla Bartusia, bo nareszcie będzie mógł się oderwać od mamy.  Zwracam się do Was z prośbą o pomoc w uzbieraniu środków na wózek inwalidzki aktywny, na rehabilitację oraz turnusy rehabilitacyjne. Nasze możliwości finansowe to kropla w morzu potrzeb i zwyczajnie sami im nie podołamy. Bartuś od początku pokazuje nam, że "chcieć to móc", nie wpisując się w różne diagnostyczne prognozy. Pomimo głębokiego niedosłuchu, mówi do mnie "mama". Gdy puszczam mu piosenki, widzę jak się cieszy i próbuje po swojemu śpiewać. Każdy jego minimalny nawet postęp budzi ogromną nadzieję i radość. Najmniejszy sukces wywołuje na jego buzi ogromny uśmiech. Dla tego uśmiechu jesteśmy wiele zrobić. Bartuś jest jeszcze małym chłopcem, dzieckiem. Ale czas szybko leci i jeśli nie będziemy kontynuować działań rehabilitacyjnych jego stan może prędko się pogorszyć. Musimy dołożyć wszelkich starań, by uniknąć dramatycznych skutków porażenia mózgowego, dlatego z całego serca prosimy o wsparcie. rodzice Bartusia

16 743,00 zł ( 62,2% )
Brakuje: 10 172,00 zł