Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Władysław Łukin
Pilne!
Władysław Łukin , 21 lat

Mały guzek okazał się śmiertelnym wyrokiem! Ratuj Władka!

Po głowie chodzi mi tylko jedno: znaleźć ratunek dla mojego dziecka! Potworna choroba powoduje rosnące zagrożenie. Mój syn ma tylko 18 lat, on umiera na moich oczach… Pomoc potrzebna jest natychmiast!  Kiedy samopoczucie Władka zaczęło się pogarszać, nie zwlekaliśmy - niemalże od razu zaczęliśmy konsultacje ze specjalistami. Początkowo przypuszczano, że to łagodna torbiel lub tłuszczak - bardzo chcieliśmy wierzyć, że zmiana okaże się niegroźna, a syn szybko wróci do formy. Operacja miała nam pomóc znaleźć odpowiedź na pytanie z czym walczymy…  Wrzesień 2020 roku przeszedł do historii naszej rodziny jako najtrudniejszy, najbardziej przerażający… Zamiast potwierdzenia niegroźnej choroby otrzymaliśmy informację, która zwaliła nas z nóg - niepozorny guz okazał się wyrokiem śmierci dla mojego dziecka. U syna zdiagnozowano pęcherzykowy mięśniakomięsak prążkowanokomórkowy.  Według statystyk to jeden przypadek na milion. Szanse na ratunek, jak wskazali lekarze prowadzący, były określane jako znikome. Rozpacz, jakiej doświadczyliśmy, była nie do opisania…  Na ten moment zostało włączone leczenie tymczasowe, dające szansę do utrzymania Władka w dobrej kondycji do czasu znalezienia odpowiedniej i skutecznej terapii, która pomoże nam pokonać chorobę. Niestety, na Ukrainie nikt nie może nam pomóc - nie mamy odpowiednich specjalistów, którzy mogliby uratować życie. Poszukiwanie pomocy zajęło mi sporo czasu, ale wreszcie trafiłam na informację, która zmieniła praktycznie wszystko. Jedyna szansa na ratunek znajduje się w Izraelu. Niestety, koszt terapii przekracza nasze możliwości - ratowanie życia wyceniono na ponad milion złotych! Leczenie powinno rozpocząć się właściwie natychmiast, a my musimy zdobyć niewyobrażalną sumę, by rozpocząć procedury. To ty i sieć twoich kontaktów jesteście naszą nadzieją! Nigdy nie myślałam, że znajdę się w takiej sytuacji. Nie spodziewałam się, że życie mojego dziecka będzie zależało od wsparcie i pomocy obcych ludzi. Na szali leży wszystko. Błagam, my nie mamy czasu!  Proszę, błagam! Twój gest może zmienić życie całej naszej rodziny… Wiadomość o chorobie była dla nas potężnym ciosem, ale jeszcze nie wszystko stracone. Dopóki Władek żyje, mamy nadzieję! On ma tylko 18 lat. To czas, by zaczynać życie, a nie je kończyć. Nie mogę powiedzieć mojemu synowi, że przegrałam.  Katarzyna, mama Władka

498 700,00 zł ( 62,09% )
Brakuje: 304 438,00 zł
Grzegorz Jamnicki
Grzegorz Jamnicki , 41 lat

Po wypadku nikt nie dawał mu szans... Dla Grzegorza wciąż jest nadzieja!

Los nie szczędził mu trudnych doświadczeń, a jednak Grzesiu zawsze we wszystkim i wszystkich chciał widzieć dobro… Nigdy nikomu nie odmawiał, a choć sam niewiele miał, dzielił się tym, czym mógł, wierząc, że dobro powróci.  Od początku zmagał się z przeciwnościami - przez brak słuchu miał do pokonania wiele barier niemalże na każdym etapie. A jednak to realizacja największego marzenia mojego syna stała się przyczyną tragedii całej rodziny. Skuter. Dla jednych coś, co mogą mieć tak zwyczajnie, na wyciągnięcie ręki. Dla Grzegorza było to marzenie, na którego spełnienie długo pracował. Kiedy widziałam jego zaangażowanie, czasem czułam wzruszenie. Podziwiałam upór i konsekwencje mojego syna, który pokonał wiele barier walcząc o przyszłość. Urodził się z obustronnym niedosłuchem. Mogłoby się wydawać, że potraktuje to jako pretekst do poszukiwania wsparcia innych, ale nic bardziej mylnego. To on poświęcał się dla ludzi. Pomaganie było jak jego drugie imię. Kochał i ludzi i zwierzęta. Jego pasją było wędkarstwo. Gdy nie było Grześka w domu należało go szukać nad stawem lub rzeką. Tam odnajdował spokój i spełnienie.  Jak każdy miał na przyszłość plany i marzenia. Jak niewielu zdawał się żyć pełnią życia i cieszyć z tego, co dostał od losu. Aż do tego dnia, który uświadomił nam, jak wielki może być strach… W lipcu Grzegorz uległ nieszczęśliwemu wypadkowi - podczas przejażdżki skuterem, dosłownie na krótką chwilę stracił panowanie nad pojazdem. Kilka sekund zadecydowało o tym, jak będzie wyglądała przyszłość. Coś się skończyło. Niektórzy mówią, że bezpowrotnie, ale ciężko nam w to uwierzyć. Poważny uraz głowy. Nikt nigdy nie jest w stanie przewidzieć konsekwencji, szans, tworzyć scenariusza na przyszłość. Grzesio wygrał walkę o życie. Nasza radość nie miała granic, ale pozostaliśmy z poważnym wyzwaniem, bo wciąż bezskutecznie próbujemy się przebić przez barierę spowodowaną przez skutki wypadku. Mimo walki ze wszystkich sił wciąż mamy wrażenie, że poruszamy się za wolno.  Wiem i wierzę, że Grzegorz ma przed sobą przyszłość znacznie lepszą niż rzeczywistość, w której funkcjonuje obecnie. Myśl o tym, że muszę go ratować wciąż przewija się w mojej głowie. Niestety, zawsze towarzyszy jej bolesna świadomość, że na pomoc brakuje środków. Przed nami ogromne wydatki związane z zakupem sprzętu, rehabilitacją i remontem domu, tak by przestrzeń była dostosowana do jego potrzeb. By wśród najbliższych mógł dochodzić do formy i znów mieć nadzieję na jutro. Pomóż nam! Bez ciebie i twojego wsparcia nie mamy szans zawalczyć o przyszłość i zdrowie. Proszę, ta historia się nie może tak po prostu skończyć…  Bardzo tęsknię za jego uśmiechem, za jego energią. Chciałabym usiąść obok niego przy stawie i patrzeć na tę skupioną minę, kiedy łowił ryby. Tak wiele rzeczy mam mu jeszcze do powiedzenia… Proszę, pomóż nam sprowadzić Grzesia, do świata, w którym czeka na niego mnóstwo życzliwych ludzi. On swojej szansy nigdy nie zmarnuje!  ____ By wesprzeć zbiórkę można wziąć udział w licytacjach prowadzonych na Facebooku w grupie: Budzimy Grzesia Jamnickiego z Okulic ( Sobótka)  

90 429,00 zł ( 62,02% )
Brakuje: 55 359,00 zł
Karolina Martyn
Karolina Martyn , 26 lat

Prosimy, pomóżcie naszej córce odzyskać dawne życie!

7 września 2023 cały świat legł w gruzach. Nasza córka Karolina w czasie przejażdżki w lesie spadła z konia. Pogotowie lotnicze przewiozło ją w stanie krytycznym do Wojskowego Instytutu Medycznego… W wyniku wypadku doszło do porażenia lewostronnego, a Karolina nie jest w stanie samodzielnie się poruszać. Córka ma też złamane kości żuchwy, zmiażdżoną zatokę i oczodół, silnie stłuczoną nerkę i rozwarstwioną tętnicę szyjną. Karolina przez 3 tygodnie leżała na OIOM-ie w śpiączce, a my modliliśmy się, aby się wybudziła! Na szczęście się to wydarzyło! Dzisiaj wymaga kosztownej rehabilitacji oraz wizyt u specjalistów m.in. neurologa czy chirurga naczyniowego.  W tej chwili najważniejsze jest dla nas zdrowie naszej córki. Zrobimy wszystko, żeby w jak największym stopniu przywrócić jej sprawność, tak aby mogła wrócić do normalnego życia. Znaleźliśmy dla niej specjalistyczny ośrodek rehabilitacyjny w Otwocku. Niestety koszt pobytu jest bardzo wysoki, dlatego chcemy prosić Was o pomoc! Karolina jest miłą, energiczną 25-latką, dla której sport od zawsze stanowił nieodłączną część życia. Oprócz jazdy konnej regularnie trenowała na siłowni, próbowała swoich sił w boksie oraz uwielbiała długie rowerowe wycieczki. Swoją pasję połączyła z pracą, gdyż na co dzień pracowała w Warszawskim Centrum Atletyki, gdzie poznała wielu wspaniałych przyjaciół. Poza tym ma wielkie serce dla zwierząt. Opiekowała się swoim ukochanym pieskiem – Mają. Jeździła jako wolontariusz do schroniska i wyprowadzała tamtejszych podopiecznych na spacery. W październiku miała rozpocząć studia. Wierzymy, że jeszcze będzie mogła zrealizować te plany! Prosimy, pomóżcie Karolinie wrócić do swojego szczęśliwego życia. Bardzo chcemy, aby dalej mogła spełniać swoje marzenia. Dzięki Waszej pomocy będzie miała na to szanse! Rodzice Karoliny

122 289,00 zł ( 62,02% )
Brakuje: 74 882,00 zł
Margarita Datskiewicz
Margarita Datskiewicz , 9 lat

Wiele talentów i okrutna choroba – codzienna walka Rity z SMA!

Kiedy Margarita przyszła na świat, marzyliśmy, że będzie tańczyć i biegać jak zwykłe dziecko. Z początku nic nie zapowiadało u córeczki kłopotów zdrowotnych. Niestety, nasza radość była krótkotrwała i wkrótce musieliśmy zmierzyć się z potworną diagnozą – rdzeniowy zanik mięśni typu 2. Choroba z każdym dniem osłabia mięśnie naszej córeczki. Rita nie potrafi stać i chodzić. W konsekwencji może poruszać się jedynie na wózku inwalidzkim. Z powodu SMA Margaritka często choruje na zapalenie płuc, ponieważ jej układ oddechowy jest bardzo osłabiony.  Rita ma niewydolność oddechową, a także poważną skoliozę, która pogarsza się każdego dnia. W rzeczywistości każda infekcja jest dla niej poważnym zagrożeniem. Oprócz regularnych zastrzyków, które pomagają w opóźnianiu postępów choroby, córeczka musi również systematycznie odbywać rehabilitację oraz nosić gorset i ortezy. Nasza córeczka każdego dnia dzielnie stawia czoła chorobie.  Jednocześnie Rita uwielbia rysować i bawić się ze swoim młodszym bratem, uczy się angielskiego i bierze udział w wielu szkolnych olimpiadach. Pozwólmy jej kontynuować walkę z bezwzględnym przeciwnikiem! Każdy pomocny gest ma wielkie znaczenie!  Rodzice Rity Kwota zbiórki jest szacunkowa ➡️ Poznaj bliżej Ritę!

8 739,00 zł ( 61,99% )
Brakuje: 5 357,00 zł
Tymon Adamczyk
Tymon Adamczyk , 9 lat

Choroba Tymona nieustannie postępuje! Tylko kosztowe leczenie może pomóc!

Dotychczasowe wsparcie, które od Was otrzymaliśmy jest nieocenione i czujemy ogromną wdzięczność za pomoc. Dzięki Wam Tymek rozpoczął leczenie immunoglobulinami oraz komórkami macierzystymi.  Jednak, aby miał szansę wrócić do pełni zdrowia i sprawności potrzebuje dalszego leczenia oraz rehabilitacji. Niestety, koszty są gigantyczne! Dlatego prosimy, nie zostawiajcie nas samych! Bądźcie z nami do końca!  ----- Tymek urodził się jako zupełnie zdrowy chłopczyk. Był szczęśliwym i promiennym dzieckiem rozświetlającym nasze życie. Prawidłowo się rozwijał - nawiązywał kontakt wzrokowy i wypowiadał pierwsze słowa. Sprawny, żywiołowy, uśmiechnięty – takiego go pamiętamy i wierzymy, że jeszcze kiedyś takiego zobaczymy...  Wszystko zaczęło się od zwykłej, niepozornej infekcji, która pojawiła się całkowicie niespodziewanie, gdy synek skończył półtora roku... W wyniku choroby Tymek przestał mówić, chodzić, pojawiły się zaburzenia świadomości, słuchu oraz widzenia. Dodatkowo przewlekłe infekcje, utrata kontaktów społecznych, totalne wycofanie... Wszystko działo się w zawrotnym tempie. Choroba siała spustoszenie w organizmie naszego malutkiego synka, a my nie byliśmy w stanie jej zatrzymać. Od tego momentu żyjemy w koszmarze, z którego nie sposób się obudzić. Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy przebywaliśmy w szpitalu, ilu specjalistów odwiedziliśmy i jak wiele wyczerpujących badań wykonaliśmy... To wszystko po to, by pomóc naszemu dziecku i w końcu poznać odpowiednią diagnozę. Po ponad 4. latach dramatycznych poszukiwań, w końcu usłyszeliśmy odpowiedź – autoimmunologiczne zapalenie mózgu oraz rdzenia kręgowego... Z jednej strony poczuliśmy ogromną ulgę, że w końcu wiemy, z czym walczy nasz syn. Z drugiej – napływający lęk i stres, czy uda nam się tę walkę wygrać...  Obecnie Tymon jest na poziomie 17-miesięcznego dziecka. Nie mówi, ma ataki padaczki, tiki, zaburzenia wzroku, słuchu i zmaga się z wieloma uciążliwymi dolegliwościami... Niestety, ostatni atak padaczki doprowadził syna do stanu - Status Epilepticus, w którym występuje seria długich napadów padaczkowych, między którymi synek nie odzyskuje przytomności... To stanowi bardzo poważne zagrożenie życia!  Na domiar złego kolejne badania wciąż przynosiły nowe diagnozy:  stan zapalny i neuroinflamacja, uszkodzenie centralnego układu nerwowego, zaburzenia neuroprzekaźników, przewlekłe infekcje wirusowe.  Zaczęliśmy szukać ratunku wszędzie. Byliśmy pewni, że zrobimy dla Tymona wszystko, zapukamy do każdych drzwi i będziemy rozpaczliwie błagać o pomoc, by go tylko nie stracić.... W końcu pojawiło się światełko w tunelu. Znaleźliśmy ratunek w placówce w Gdańsku, gdzie podawana jest dożylna terapia immunoglobulinami.  Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu i ogromnemu zaangażowaniu, Tymon jest już po pierwszym podaniu immunoglobulin oraz po dwóch terapiach SOT (komórkami macierzystymi). Niestety, przed nami jeszcze długa droga do zdrowia.  W najbliższym czasie naszego synka czekają jeszcze co najmniej 3 wlewy immunoglobulin, a kwota za jeden to ok. 30 000 tysięcy złotych! Do tego dochodzą jeszcze koszty badań, podróży i pobytów w Gdańsku, leki, suplementy, specjalistyczna dieta... Walka o syna trwa i trwać będzie. Wszystko po to, by w przyszłości mógł być sprawny i samodzielny, aby mógł normalnie funkcjonować i spełniać swoje marzenia. Dlatego po raz kolejny, zwracam się do Was z prośbą o wsparcie... Nie możemy zatrzymać się teraz w połowie drogi.... Pomóżcie nam!  Daria i Wojtek, rodzice ➡️ Licytacje dla Tymka 💚 ➡️ IG: leczenietymka ➡️ Leczenie Tymka 💪

338 700,00 zł ( 61,98% )
Brakuje: 207 683,00 zł
Krzyś Filipiak
Krzyś Filipiak , 8 lat

Na ratunek Krzysiowi❗️Potrzebna pilna pomoc!

Nasz kochany synek Krzyś urodził się całkowicie zdrowy. Dostał 10 punktów, rozwijał się wspaniale. Tak było do ukończenia przez niego pierwszego roku życia. Potem naszą codzienność, niczym mroczna mgła, nakryło widmo choroby… Dziś walczymy o synka i prosimy o pomoc, by odzyskać ukochane dziecko! Krzyś rozwijał się wspaniale – zarówno pod względem motorycznym, jak i psychicznym. Pogodne, szczęśliwe i ciekawe świata dziecko. Spełnione marzenie każdego rodzina. Rozwijał się nawet lepiej, niż jego rówieśnicy! Zaczynał mówić pierwsze słowa, był taki mądry i radosny… A potem wszystko się skończyło. Około roczku, prawdopodobnie po przebytej infekcji,  jego rozwój nagle się cofnął, pojawiły się zaburzenia widzenia, świadomości, problemy z chodzeniem oraz napięciem mięśniowym. Przestał nas rozpoznawać! Byliśmy w szoku. W jednej chwili z energicznego malucha stał się wycofanym, zamkniętym w sobie, zupełnie obcym dzieckiem. Nie mogliśmy i nadal nie możemy się z tym pogodzić… Bardzo tęsknimy za naszym ukochanym synkiem, za tym, jaki był, za jego blaskiem, radością, uśmiechem… Niedawno w końcu zdiagnozowano, co jest przyczyną stanu zdrowia Krzysia. To autoimmunologiczne zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego! Nasz synek ma dopiero 5 lat, a choroba już zdążyła wyrządzić ogromną krzywdę w jego organizmie. Zabiera mu szansę na sprawną przyszłość, na życie! Choroba Krzysia jest wynikiem źle ukierunkowanej odpowiedzi immunologicznej. Jego organizm podczas infekcji, zamiast wirusów i bakterii, atakuje różne obszary mózgu. To zaburza funkcjonowanie neurologiczne oraz daje szereg negatywnych objawów: agresję, autoagresje, mioklonie, zaburzenia poznawcze, obsesyjno-kompulsywne oraz niekontrolowane ruchy ciała, brak mowy, brak zrozumienia mowy… Brak leczenia powoduje trwałe uszkodzenie mózgu, uniemożliwiając wykonywanie zwykłych czynności, uniemożliwiając normalne życie! Gdy już znamy przyczynę, musimy działać jak najszybciej! Jest ogromna nadzieja na zdrowie i lepsze funkcjonowanie w przyszłości naszego Krzysia. Poznaliśmy wroga, wiemy jak z nim walczyć i wygrać. Właśnie rozpoczęliśmy leczenie w Centrum Medycznym w Gdańsku, gdzie pracują wspaniali lekarze, którzy dali szansę Krzysiowi na terapię immunoglobulinami podawanymi dożylne. Niestety, koszt całego leczenia znacznie przekracza nasze możliwości finansowe, dlatego bardzo prosimy o wsparcie… Pomimo że tak krótko był z nami zdrowy, to dał się kochać całym sercem.  Poświęcimy nasze życie, aby jeszcze do nas wrócił! Bardzo Was prosimy, pomóżcie nam wygrać walkę z okrutną  chorobą i odzyskać nasze ukochane dziecko!

96 216,00 zł ( 61,96% )
Brakuje: 59 050,00 zł
Jagoda Budakiewicz
8 dni do końca
Jagoda Budakiewicz , 27 lat

"Jagódko, wróć do nas❗️" – potrzebna pilna pomoc po tragicznym wypadku!

3 maja nasz świat legł w gruzach. Tak niedawno nasze życie płynęło zupełnie normalnie! Wciąż trudno nam uwierzyć w ten wypadek, w to, że nasza Jagódka tak strasznie ucierpiała. W to, że piszemy teraz apel z prośbą o pomoc dla niej, choć jeszcze nie tak dawno to ona chętnie pomagała...  Nasza kochana córka, narzeczona, wnuczka, kuzynka, a przede wszystkim młoda mama radosnego, 6-letniego chłopca mogła stracić życie... 3 maja uległa poważnemu wypadkowi komunikacyjnemu.  Ciężki uraz głowy sprawił, że mimo starań lekarzy i nasz wszystkich, do tej pory nie wybudziła się ze śpiączki, nie odzyskała świadomości... Żyje – po wypadku tylko to się liczyło. Ale teraz rozpoczynamy walkę, by do nas wróciła. Tak bardzo za nią tęsknimy. Ogromnie tęskni synek, który wciąż pyta, gdzie jest mama... Dlaczego tak nagle zniknęła z jego życia?   Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby Jagoda wróciła do sprawności. Nie uda nam się to jednak bez długotrwałej i kosztownej rehabilitacji... A w tym potrzebujemy Waszej pomocy. Nie mamy tyle środków, by zapewnić Jagódce najlepszą rehabilitację na kolejne miesiące, a może i lata...  W najgorszych chwilach naszego życia pojawili się ludzie, którzy nie pozwolili nam się poddać. Już teraz chcemy Wam za to wszystko podziękować, że wspieracie nas swoją obecnością, wyrozumiałością, troską i dobrocią. Wierzymy, że wasze ogromne serca pomogą przywrócić naszą Jagodę do dawnego życia, aby mogła znów przytulić swojego synka, który za nią bardzo tęskni. Prosimy, przejdźcie z nami tę drogę. Pozwólcie Jagodzie wrócić do domu... Rodzina ➡️ Licytuj i pomóż Jagodzie!  

131 788,00 zł ( 61,94% )
Brakuje: 80 978,00 zł
Helena Biga
Helena Biga , 12 lat

Helenka cierpi od urodzenia! Pomóż jej w walce z rzadką chorobą!

Życie Helenki nigdy nie będzie takie, jakiego jej życzymy. Okrutne choroby boleśnie ją naznaczyły. Zrobimy jednak wszystko, co w naszej mocy, by nauczyć córcię samodzielności. To mała wojowniczka, która udowodni wszystkim, że mimo przeciwności losu można żyć pięknie. W ciąży czuliśmy, że coś jest nie tak. Helenka rozwijała się zbyt szybko. Niepokoiło nas, że jest tak spokojna. Nie kopała nóżkami, nie ruszała rączkami. Wszystko szło innym torem, niż w przypadku pierwszej ciąży. Od razu po urodzeniu zdiagnozowano u Helenki bardzo słabe napięcie mięśniowe. Nie płakała, jak inne dzieci. Nadal była nieruchoma. Nie miała odruchu ssania, więc lekarze podjęli decyzję o karmieniu jej przez sondę. Wyglądała jak przepiękna laleczka, którą tylko drugi człowiek może wprawić w ruch. Z upływem miesięcy stan naszego dziecka nie ulegał znacznej poprawie. Wraz z jej wzrostem, rosły kolejne zdrowotne problemy. Badania ukazały nam dramatyczną prawdę. Nasza córeczka choruje na Zespół Pradera Williego! Choroba ta charakteryzuje się m.in. opóźnieniem w rozwoju mowy, czy stale towarzyszącym uczuciem głodu. Nasza codzienność polega na ciągłej kontroli posiłków Helenki. Głód jest na tyle niepohamowany, że musimy zamykać kuchnię na klucz. Uczucie wiecznego nienasycenia jest ogromną przeszkodą w jej codziennym funkcjonowaniu. Denerwuje się, kiedy widzi lub słyszy w swoim otoczeniu jedzące osoby. To dla niej bardzo trudne. Helenka zmaga się również z kifozą i początkującą skoliozą! Córeczka musi nosić gorset, choć często sprawia jej on niesamowity dyskomfort... Dodatkową przeszkodą są ogromne zaburzenia modulacji sensorycznej. To przez nie Helenka nie jest w stanie samodzielnie się ubierać, myć zębów, czy poprawnie trzymać w dłoni długopis. W tych z pozoru najprostszych czynnościach, nadal potrzebuje naszej pomocy. Co gorsza, słabe napięcie mięśniowe sprawia, że Helenka znacznie słabiej odczuwa ból. Choć z początku może wydawać się to pozytywne, absolutnie takie nie jest. To ważna reakcja, która wskazuje na to, że w organizmie dzieje się coś złego. Jej brak poważnie zagraża zdrowiu i bezpieczeństwu córki. Helenka jest nastolatką. Ma takie same potrzeby, jak jej rówieśnicy. Chciałaby kolekcjonować piękne doświadczenia i nawiązywać wspaniałe przyjaźnie. Jako rodzice, marzymy o tym samym. Leczenie i rehabilitacja, które są w stanie jej to zapewnić, generują jednak przytłaczające nas koszty. Prosimy o pomoc dla naszej córeczki. Bądźcie naszą nadzieją! Rodzice Helenki ➡️  Śledź walkę Helenki na Facebooku - Licytacje dla Heleny

13 172,00 zł ( 61,9% )
Brakuje: 8 105,00 zł
Joanna Korpas
Joanna Korpas , 34 lata

Kosztowna rehabilitacja ostatnią szansą ukochanej siostry na samodzielne życie - błagam o pomoc!

Dlaczego? Czy można było temu jakoś zapobiec? Czy mogliśmy ją zdiagnozować szybciej? Dziesiątki pytań przetaczają się przez głowę, nie pozwalając spokojnie zasnąć, ale nie da się na nie znaleźć prawidłowej odpowiedzi. Nie da się też usiąść i załamać, bo Asia potrzebuje nas teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Nas, naszego wsparcia i ogromnych pieniędzy, żeby opłacić za intensywną rehabilitację - jedyną znaną drogę do odzyskania utraconej sprawności.  Moja ukochana siostra Asia skończyła w tym roku 31 lat. Pomimo że urodziła się z rzadkim nerwowo-skórnym schorzeniem prowadziła dotychczas normalne życie i nic nie wskazywało, że tak nagle to się zmieni. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna i od tej pory nic już nie jest takie samo, jak wcześniej.  Te dni były dla nas niczym spacer po piekle. Ogromne cierpienie, bezradność i szukanie jakiejkolwiek drogi wyjścia z tej wszechogarniającej beznadziei. Z dnia na dzień, ból głowy zmienił jej pogodną, szczęśliwą codzienność w koszmar. Pęknięcie tętniaka w mózgu - tak brzmiała diagnoza. Pomimo szybkich działań lekarzy jej stan z dnia na dzień się pogarszał. Zły sen nie chciał się skończyć - lekarze nie dawali już nadziei, że kiedykolwiek z tego wyjdzie. Stał się jednak cud! Asia otworzyła oczy i zaczęła reagować na bodźce z otoczenia.  Obecnie, Asia jest stabilna, jednak potrzebuje pilnej neurorehabilitacji. Znaleźliśmy ośrodek, który nawet jutro może przyjąć Asię. Niestety koszty leczenia i zajęć, leki i regularne zabiegi przekraczają możliwości finansowe całej naszej rodziny. Z całego serca pragnę pomóc siostrze w odzyskaniu jej dawnego życia. Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek będę musiała publicznie prosić o pieniądze, pokazywać zdjęcia obcym ludziom. Rzeczywistość nie dała nam jednak innej alternatywy. Dlatego błagam o pomoc, w przywróceniu Asi do normalnego życia, do bycia pogodną i wesołą kobietą, cieszącą się każdym dniem, tak jak było przed udarem. Rodzina

71 095,00 zł ( 61,87% )
Brakuje: 43 799,00 zł