O dorosłe dziecko martwisz się tak samo... Pomóż mi uratować syna!
W lipcu zeszłego roku wcześnie rano zadzwonił do mnie starszy syn, ledwo wykrztuszając zdanie: „Mamo, Kuba umiera…” Mój świat się zatrzymał. Czułam, że się zapadam. Dalej dochodziły do mnie głuche słowa, że to był wypadek. Kuba jechał rowerem. Został potrącony przez samochód. Karetka zabrała go w krytycznym stanie do szpitala. Krwotoki, złamania kości czaszki, ostra niewydolność płucna... Moje serce rozpadło się na kawałki. Paraliżujący ból na wskroś przeszywał moje ciało. Najpierw tętniak odebrał mi męża, a teraz miałam stracić syna? Myślałam, że tego nie zniosę. Od lipca do września nie mogliśmy otrzymać konkretnych informacji o jego stanie zdrowia. Obostrzenia związane z pandemią uniemożliwiły jakiekolwiek spotkania i wizyty. Czas się dłużył, a każdy dzień był wypełniony strachem, czy Kuba jeszcze żyje. Po trzech miesiącach wybudził się ze śpiączki i w listopadzie został wypisany do domu. Niestety, jego stan z dnia na dzień zaczął się pogarszać. Kuba zachorował na zapalenie opon mózgowych, a jego życiu ponownie zagrażało niebezpieczeństwo. Syn natychmiast musiał wrócić do szpitala, a koszmar z lipca uderzył ponownie. Ogromny lęk, nieprzespane noce, dziesiątki zdrowasiek i oczy opuchnięte od łez… Nie ma słów, by oddać to, co przeżywałam. Przełom stycznia i lutego był kolejną walką o życie Kuby, z której po wielu dniach wyszedł zwycięsko. Od dwóch miesięcy przebywa w prywatnym szpitalu rehabilitacyjnym Vratislavia Medica. Miesiąc pobytu w ośrodku to koszt ok. 25 tysięcy złotych. Kwoty są ogromne, ale życie mojego dziecka jest najważniejsze. Dzięki specjalistom tam pracującym widzę jak Kuba stopniowo odzyskuje siły. W końcu samodzielnie oddycha, zaczyna mówić i pisać. Choć kosztuje go to mnóstwo pracy i nerwów, jest zmobilizowany do dalszej pracy. Każdy mały krok ku samodzielności jest ogromną motywacją i nadzieją. Codziennie Kuba do mnie pisze SMSy, albo rozmawiamy przez telefon i mówi o swoich postępach. Mimo tych małych cudów boję się co będzie dalej. To dopiero początek rehabilitacji, a oszczędności topnieją w zastraszającym tempie. Nie mam już funduszy, by opłacić kolejne miesiące terapii Kuby. Powrót syna do zdrowia jest warty każdej złotówki, zaś praca lekarzy, fizjoterapeutów, logopedów i psychologów jest nieoceniona! To dzięki nim odzyskuję wiarę, że mój syn odzyska sprawność. Zwracam się do Państwa z ogromną prośbą o wsparcie finansowe. Zrobiłam co w mojej mocy, by go ratować. Teraz widzę, że moje możliwości są na wyczerpaniu, a problemy spędzają mi sen z powiek. Drżę o niego i jego zdrowie - nie mogę pozwolić, by jego stan znów się pogorszył. Błagam o wsparcie! Kwota jest ogromna – bez pomocy nie jestem w stanie pomóc mojemu synowi! Renata - mama Kuby