Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bogusław Bartoszek
Pilne!
Bogusław Bartoszek , 53 lata

NOWOTWÓR wydał wyrok, z którym ja się nie zgadzam❗️Operacja jest moją jedyną szansą – POMOCY❗️

Często słyszymy, że zdrowie jest najważniejsze, ale w momencie, gdy ono jest, puszczamy to mimo uszu jak płaski slogan wypowiadany między innymi zdaniami. I wtedy nagle go braknie. Stajesz w obliczu tragedii – diagnozy. Pojawia się ból, poczucie niesprawiedliwości, niezrozumienie i tlące się w głowie pytanie: „dlaczego to spotkało akurat mnie, albo najbliższą memu sercu osobę?” Wszystko zaczęło się w okolicach kwietnia 2023 roku. Boguś skarżył się na drętwienie nad górną wargą w okolicy policzka. Udał się na wizytę do laryngologa, który skierował męża do neurologa. Oczywiście czekaliśmy bardzo długo na wizytę, a w międzyczasie problem zaczął się tam w środku rozrastać, dlatego wróciliśmy prywatnie do laryngologa, gdzie szybko został skierowany na chirurgię laryngologiczną. Po tygodniu mąż został przyjęty do szpitala, a tam po wykonanej diagnostyce został zakwalifikowany do operacji. Odbyła się ona dokładnie 10 października 2023 roku. Wycięty został dość duży fragment kości i brodawczaka, który już bardzo mocno naciekał w środku głowy. Wycinek został oddany do badania histopatologicznego. Gdy otrzymaliśmy wyniki byliśmy przerażeni… Okazało się, że to nowotwór złośliwy zatoki szczękowej! Niezwłocznie zostało wprowadzone leczenie. Boguś przeszedł radio i chemioterapię. To był niezwykle trudny czas, ale widziałam jak mąż walczy z wszystkich sił, by wygrać z tym potworem. W kwietniu został wykonany tomograf, który wykazał, że jest lepiej. Wierzyliśmy, że niedługo koszmar się skończy i wrócimy do naszego normalnego życia. Nie mogliśmy się bardziej pomylić… Już sierpniu 2024 roku dowiedzieliśmy się, że nastąpiła wznowa! Boguś znów podniósł rękawice rzucone przez wroga. Od nowa szukaliśmy pomocy i rozwiązania problemu. Ale nikt nie chciał podjąć się kolejnego zabiegu. Lekarz prowadzący skierował męża na brachyterapię. Później skierowano nas na chemię.  Ale okazało się, że ma tylko spowolnić rozwój choroby, a nie uleczyć Bogusia. Wtedy także usłyszeliśmy, że jest to choroba nieuleczalna. Dostaliśmy  skierowanie do poradni paliatywnej. Bogusław się załamał. Nie widział sensu w przedłużaniu wyroku, który i tak na niego czekał. Ból stawał się nie do wytrzymania, czasem nawet morfina nie dawała ukojenia, nowotwór coraz szybciej się rozprzestrzeniał. Wtedy dowiedzieliśmy się o możliwości nierefundowanej operacji w Klinice w Nieborowicach. Usłyszeliśmy, że doktor to cudotwórca, a my właśnie cudu potrzebujemy. Boguś przeszedł kwalifikację i zabieg może odbyć się już 2 grudnia!  Niestety operacja jest nie tylko niezwykle trudna, ale również droga. Sami nie jesteśmy w stanie pozyskać tak ogromnych środków w tak krótkim czasie. Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie. Nowotwór nie czeka, codziennie atakuje i odbiera Bogusiowi resztki sił. Operacja to nasza ostatnia szansa, nie możemy jej zaprzepaścić! Błagamy o pomoc! Mariola, żona

236,00 zł ( 0,14% )
Brakuje: 164 658,00 zł
Dąbrówka Olejnik
Dąbrówka Olejnik , 38 lat

Kosztowna terapia szansą na pokonanie raka❗️Pomoc dla Dąbrówki❗️

Od 10 lat walczę z wieloma chorobami. Ale do zeszłego roku nie było wśród nich takiej, która chciałaby odebrać mi życie… Niestety od czerwca 2023 muszę mierzyć się z nowotworem złośliwym piersi. Jest mi niezwykle trudno prosić Was o wsparcie, ale nie mam innego wyjścia. Pomóżcie mi pokonać raka! Za mną już dekada ciągłych wizyt lekarskich, hospitalizacji, operacji. Cierpię na chorobę Crohna, a także na chorobę Addisona i Zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa. Rok temu spadł na mnie kolejny cios i diagnoza nowotworu. A myślałam, że wyczerpałam już limit pecha… Rak śluzowokomórkowy to rzadka postać nowotworu. W ciągu roku diagnozuje się go w Polsce u kilku pacjentek. Zazwyczaj po pięćdziesiątce. Ja mam 38 lat i dwójkę nastoletnich dzieci, które chcę wprowadzić w dorosłość. Boję się, że nie będzie mi to dane. Walka z chorobą jest strasznie wyczerpująca. W sierpniu przeszłam obustronną mastektomię, a w październiku konieczne było wycięcie zajętych komórkami nowotworowymi węzłów chłonnych. Później przyszedł czas na chemioterapię. Niestety okazała się ona nieskuteczna. Pod pachą pojawił się kolejny guz! Rozpoczęłam radioterapię, ale już po pierwszym dniu nasiliły się stany zapalne przewodu pokarmowego. Mimo tego nie mogę jej przerywać, co wiąże się z ogromnym cierpieniem... Istnieje leczenie, które może mnie od niego wybawić, które nie uszkadzałoby innych tkanek. To protonoterapia, którą mogłabym przejść w Pradze. Na drodze stają jednak finanse. Koszt terapii to kilkaset tysięcy złotych!  Do tej pory robiłam wszystko, żeby samodzielnie opłacać leczenie. Jestem nauczycielką, brałam dodatkowe lekcje, zlecenia. Konieczne było też wzięcie kredytów. Lata walki o zdrowie kosztowały mnie i moją rodzinę fortunę. Nie jestem więc w stanie wyłożyć takich środków. Ze ściśniętym sercem muszę prosić o pomoc. Nowe leczenie dałoby mi nadzieję na pokonanie choroby i przestałoby niszczyć mój układ pokarmowy. Marzę o tym, żeby móc opiekować się w pełni moimi dziećmi, a od września wrócić do pracy w szkole. Wiem, że razem możemy zdziałać wiele! Proszę, bądźcie ze mną w tych trudnych chwilach! Dąbrówka

471,00 zł ( 0,13% )
Brakuje: 345 278,00 zł
Sabina Łapszyna
Sabina Łapszyna , 6 lat

Nie pozwól, by NOWOTWÓR wrócił po naszą córkę❗️Prosimy o pomoc❗️

“Państwa dziecko ma nowotwór” – po tych słowach otwiera się przed nami piekło walki z rakiem! Jest początek 2022 roku. Życie naszej córeczki wisi na włosku. Krótko po tym w naszym kraju wybucha wojna. Koszmar.  Zostaję sama z trojgiem dzieci za granicą. Mąż jest w kraju i odkłada dla nas każdą złotówkę – my walczymy z wrogiem czającym się na życie Sabinki – neuroblastomą IV stopnia, bardzo złośliwym nowotworem dziecięcym… W brzuszku naszej córeczki tkwi ogromny, 9-centymetrowy guz!  Początkowo leczenie w Izraelu daje nadzieję. Chemia, resekcja guza, ponowna chemia... Kolejne miesiące mijają, a my wciąż nie wiemy, czy nie stracimy naszej córeczki. Po zakończeniu chemioterapii w Izraelu wyjeżdżamy na immunoterapię do Hiszpanii. To trudna decyzja, ale leczenie w Barcelonie było tańsze i mniej toksyczne dla Sabiny. Niestety, po wydawałoby się pomyślnym leczeniu, badania kontrolne wykazują nawrót choroby! Sabinka ma w głowie przerzuty… Znów konieczna jest pilna operacja. Strach wrócił, a dopiero co kiełkująca nadzieja znów została pogrzebana… Na początku września 2023 roku Sabinka przyjmuje ostatni cykl immunochemii. Coraz częściej z optymizmem patrzymy w przyszłość. Wyniki po poprzednich cyklach są w normie, zgodnie z oczekiwaniami lekarzy. Leczenie przynosi rezultaty, a lekarze robią wszystko, byśmy wygrali z tą podstępną chorobą! I w końcu słyszymy upragnione słowo – REMISJA! Od tych wydarzeń minęło już wiele miesięcy. Obecnie Sabina przechodzi leczenie przeciw wznowie neuroblastomy, przyjmując specjalistyczne leki DFMO. Aby dać jej szansę na lepsze jutro, bierzemy udział w badaniach klinicznych, które prowadzone są tylko w Stanach Zjednoczonych. Na szczęście wszystkie niezbędne badania kontrolne można wykonywać w Hiszpanii, ponieważ lekarze z USA i Hiszpanii pozostają ze sobą w ścisłym kontakcie i wspólnie monitorują stan Sabiny. Cały program leczenia zaplanowany jest na dwa długie lata, w trakcie których Sabina musi przechodzić badania kontrolne co trzy miesiące oraz odbyć pięć wizyt w USA. Ale to jeszcze nie koniec — po zakończeniu programu czekają ją kolejne trzy lata badań kontrolnych, choć już z nieco mniejszą częstotliwością. Szpital wystawił nam rachunek na wszystkie te badania na najbliższe pięć lat. To niewyobrażalna suma, której nasza rodzina po prostu nie jest w stanie udźwignąć — nawet rozłożonej na części. Już teraz jesteśmy na granicy naszych możliwości, a Sabinę czeka jeszcze długa droga do trwałej remisji, która musi trwać wiele lat. Proszę, pomóżcie nam dać Sabinie szansę na życie bez strachu i cierpienia, na czas, który w końcu mogłaby spędzić w zdrowiu i szczęściu. Marzę o dniu, w którym będziemy mogli bezpiecznie wrócić do domu, do naszej codzienności, o której teraz możemy tylko śnić. Proszę Was o wsparcie w tej trudnej walce. Dziękuję z głębi serca za każdą pomoc. Olga, mama Sabinki

434,00 zł ( 0,13% )
Brakuje: 318 715,00 zł
Marina Saiko
Marina Saiko , 31 lat

Maszyna zmiażdżyła rękę młodej mamy! POMAGAMY!

Moja ręka została zmiażdżona przez maszynę. Z całej dłoni została mi tylko obrączka. Teraz noszę ją na łańcuszku... Mam na imię Marina. Mam 31 lat i wspaniałą rodzinę – męża, dwóch synów i córeczkę. Wiodłam spokojne życie i byłam naprawdę szczęśliwa. To wszystko rozpadło się na kawałeczki w jednej chwili…  Przed wypadkiem każdego poranka budziłam moje dzieci. Szykowałam im ubrania, przygotowywałam kanapki do śniadaniówek. Odprowadzałam je do szkoły i szłam do pracy. W dniu, kiedy to wszystko się stało, przyjechałam do pracy rowerem. Pamiętam, że przechodziłam obok jednej z maszyn. Poczułam okropny ból, zobaczyłam krew. Chwyciłam się za rękę i ... obudziłam się już w szpitalu. Byłam nieprzytomna cały tydzień. Ciężko mi to wspominać. Było mi naprawdę trudno... Po wyjściu oprócz bólu fizycznego czułam wstyd. Wstydziłam się pokazać rękę moim dzieciom, chowałam ją do kieszeni. Bałam się głośnych dźwięków, nie mogłam wyjść na ulicę. To przeminęło, bo wiem, że MUSZĘ odzyskać sprawność dla moich dzieci! Obecnie uczę się pisać, jeść i gotować lewą ręką. W tym, czego nie mogę zrobić sama, pomagają mi dzieci. Moja 5-letnia córka rozczesuje mi włosy, pomaga się wykąpać i obciąć paznokcie. Synowie wspierają przy sprzątaniu i w pracach w ogrodzie. W sprawy domowe angażuje się też moje największe wsparcie — mąż, chociaż teraz musi pracować na 2 etaty... Staram się ignorować ból ręki i robić wszystko, czego potrzebuje moja rodzina, z czym tylko mogę sobie poradzić. Nadal odczuwam każdy palec mojej ręki, chociaż ich nie mam... Rana się zagoiła, ale nadal jest bardzo wrażliwa. Nie tracę nadziei, że wrócę do poprzedniego życia. Biorę leki i korzystam z rehabilitacji, żeby ręka nie utraciła swoich funkcji.  Robię wszystko, aby dbać o moje dzieci. Nadal chciałabym prasować koszulki synów, podcinać im włosy i robić córce fryzury. Jednak wszędzie i we wszystkim moje możliwości są ograniczone. Czuje się niekompletnym człowiekiem…  Mam ogromną nadzieję, że z Waszą pomocą uda mi się zebrać środki na protezę. Jednak jej cena mnie przeraża! Jeśli będziemy zbierać z naszych zarobków, uda nam się to za kilkadziesiąt lat... A lekarze zalecają korzystanie z protezy jak najszybciej, póki mózg nie zapomniał algorytmów pracy dłoni.  Chcę mocno przytulać moje dzieci. Chcę robić dla nich WSZYSTKO! Błagam o Wasze wsparcie w uzbieraniu środków na protezę, dzięki której znów będę sobą, będę mamą i żoną ... jak wcześniej. Marina

683,00 zł ( 0,13% )
Brakuje: 513 033,00 zł
Nur Kopbossyn
Pilne!
Nur Kopbossyn , 28 lat

PILNE❗️NOWOTWÓR skutecznie pozbawia mnie ŻYCIA❗️POMOCY❗️

Gdy jesteś młody, rzadko kiedy w głowie pojawiają się myśli o chorobie czy śmierci… Żyłem pełną piersią i czerpałem od losu wszystko, co najlepsze nie biorąc pod uwagę faktu, że jutro nie jest mi obiecane. Przecież, dlaczego miałoby nie być? Dziś balansuję na kruchej krawędzi między życiem a śmiercią. Nowotwór stara się realizować scenariusz, który po kolei wszystko mi odbiera… O chorobie dowiedziałem się na początku stycznia 2024. Nagle pojawiła się u mnie zadyszka, a w dwa tygodnie schudłem 12 kilogramów. Na nogach zaczęły się pojawiać siniaki, a na całym ciele czerwone plamki.  Niezwłocznie udałem się na badania, aby sprawdzić, co mi dolega. Kiedy lekarz poinformował mnie, że wyniki wskazują białaczkę, nie mogłem w to uwierzyć! Skonsultowałem się jeszcze z dwoma specjalistami, ale oni jedynie odebrali mi ostatnie iskierki nadziei… Dlaczego życie jest tak okrutne? Dlaczego przytrafiło się to akurat mnie? Co takiego zrobiłem, że los mnie tak każe? Naprawdę nie mogłem się pogodzić z diagnozą i z faktem, że zaraz będę musiał toczyć zawziętą batalię o życie. Przecież miałem zupełnie inne plany na przyszłość… Wszystko legło w gruzach! Musiałem się pozbierać, ubrać zbroję, otrzeć łzy i podnieść rękawice rzucone przez wroga. Zwróciłem się do kliniki, aby wykonać dokładne badania i rozpocząć leczenie. Przeszedłem dwa cykle chemioterapii, jednak czułem, że to nie wystarcza. Podjąłem się innego leczenia, które nie zadziałało. Straciłem tylko swój cenny czas i sporo pieniędzy...  Na szczęście, po fali niefortunnych zdarzeń, trafiłem pod skrzydła wspaniałych lekarzy, którzy otoczyli mnie opieką popartą długoletnim doświadczeniem. Obecnie jestem w trakcie trzeciego cyklu chemioterapii. Niestety, abym miał szansę wyzdrowieć, potrzebuję przeszczepu szpiku. Jednak zanim to się stanie, muszę osiągnąć stan remisji. Jestem w grupie wysokiego ryzyka. A ponieważ poprzednie cykle chemioterapii nie zadziałały, potrzebuję mocniejszej chemii oraz droższych i silniejszych leków uzupełniających terapię. Całość ma wynieść ponad 700 tysięcy złotych! Nawet przy pomocy mojej rodziny i przyjaciół nie jestem w stanie zorganizować tak ogromnych pieniędzy! Wiem, że mam szansę i pragnę walczyć o nią do utraty sił, których mam już coraz mniej. Obecnie bardzo łatwo się męczę, dużo śpię, ręce mi się trzęsą, potrafię upuścić telefon z rąk, ale trzymam się tylko dobrych myśli. Kiedy jest mi gorzej – maluję. Daje mi to poczucie odrobiny normalności i starego dobrego życia, za którym niesamowicie tęsknię… Zwracam się do Was z ogromną prośbą. Moje życie zostało wycenione na olbrzymią kwotę, ale dla mnie, tak jak dla każdego, jest ono bezcenne. Podczas leczenia miałem różne dni. Czasem czułem się źle, czasami trochę lepiej. Ale już nie pamiętam dnia, kiedy nic mnie nie bolało. Mimo wszystko walczę i walczyć będę dalej, bo wierzę, że z Waszą pomocą pokonam RAKA!  Nur

928,00 zł ( 0,12% )
Brakuje: 714 285,00 zł
Andrzej Grabda
5 dni do końca
Andrzej Grabda , 71 lat

Jego stan był krytyczny... Ale tata walczy o powrót do zdrowia❗️

Potrzebujemy pomocy, by tata w końcu mógł wyzdrowieć. W grudniu w wyniku upadku z wysokości doznał poważnego urazu mózgu i licznych krwiaków. W stanie krytycznym przewieziono go do szpitala w Łasce Zdroju, gdzie był podłączony do respiratora. Stłuczenie krwotoczne, krwiaki przymózgowe… Trudno nawet opisać, jak ciężko było mi patrzeć na ukochanego tatę, mojego bohatera, który teraz był bezsilnie zdany na łaskę losu... Leczenie przyniosło skutki. W styczniu tego roku udało się nawiązać kontakt, tata jest świadomy, ale trzeba było znowu założyć tracheotomię. Wygrana walka o życie stała się walką o utraconą sprawność. Niestety, proces ten będzie długi i już teraz wymaga wielu godzin ćwiczeń oraz specjalistycznej opieki. Potrzebna jest siła i czas, który tata przeznaczy na intensywne ćwiczenia. Wiem, że tato ma ogromną siłę woli, by przezwyciężyć to wszystko. To, co jest teraz najważniejsze, to zapewnić mu odpowiednią rehabilitację. Ale koszty są ogromne Razem możemy pomóc tacie wrócić do zdrowia. Każda wpłata, nawet najmniejsza, przyczyni się do szansy na pełniejsze zdrowie i powrót do normalnego życia. Dziękujemy za wszelkie wsparcie. Dariusz, syn

210,00 zł ( 0,11% )
Brakuje: 188 727,00 zł
Mansur Shaken
Pilne!
Mansur Shaken , 17 lat

Młody sportowiec walczy o życie❗️Rodzice błagają o pomoc!

Nasz ukochany syn Mansur walczy z ostrą białaczką! To dzielny, wspaniały chłopak. Jest członkiem reprezentacji Kazachstanu w tenisie wśród juniorów. Wszyscy znają go jako empatycznego, uczciwego młodego sportowca z sercem na dłoni. Jeszcze do niedawna wszyscy myśleliśmy, że jego przyszłość będzie piękna, wypełniona pasją, sportem, radością... A wtedy przyszła dramatyczna diagnoza... Jesteśmy zwykłą rodziną z Kazachstanu. Większość naszych środków przeznaczaliśmy na rozwój i edukację dzieci. Chcieliśmy ich wychować na dobrych ludzi... Mansura ogromną pasją od dziecka był tenis. Dążył do tego, by zostać najlepszym tenisistą świata! Naprawdę miał na to ogromną szansą w przyszłości...  Kilka tygodni temu, podczas standardowych badań po turnieju, wykryto u niego białaczkę limfoblastyczną. To był szok... Nie da się opisać tych emocji. W momencie przyjęcia do szpitala we krwi miał aż 92% komórek blastycznych! Badania wykazały całkowite uszkodzenie szpiku! Stan naszego syna był krytyczny... Leczenie w Kazachstanie było ryzykowne, ale nie mieliśmy środków, by wylecieć na leczenie za kranicą. Nasi przyjaciele, krewni i znajomi zorganizowali zbiórkę – dzięki ich pomocy mogliśmy wylecieć do Seulu do kliniki, która specjalizuje się w leczeniu białaczek, mają tam ogromne doświadczenie! Nie mieliśmy czasu i możliwości szukać innych klinik, a leczenie w Europie było poza naszym zasięgiem... W Seulu Mansur rozpoczął pilną chemioterapię. Liczył się każdy dzień. Jednak nasze obawy nie słabły, bo doprowadzenie do stabilnej remisji to dużo czasu i pieniędzy, a każdy dzień spędzony w szpitalu to ogromne wydatki... Syna prawdopodobnie czeka przeszczep szpiku. A na to nie mamy środków...  Zwracaliśmy się do wszystkich instancji naszego kraju z prośbą o pomoc w finansowaniu leczenia, ale nikt nie chciał nam pomóc. Zbywali nas kłócącymi się ze sobą argumentami. To jest paradoks, że dziecko, które marzyło, by stać pod flagą swojego kraju na Olimpiadzie i sławić swój kraj na Wielkim Szlemie, władzom okazało się po prostu niepotrzebne... We własnym kraju możemy liczyć tylko na zwykłych ludzi, obywateli, którzy zdecydowali się nam pomóc, choć często sami mają ciężko...  Niestety, środków na leczenie wciąż brakuje, dlatego szukamy pomocy wszędzie, gdzie to możliwe! Tak trafiliśmy tutaj. Wstępny kosztorys oszacowany jest na 200 000 dolarów. To jest tylko leczenie, nie przeszczep... Staramy się zrobić wszystko, co tylko potrafimy, żeby uratować naszego ukochanego syna. Szansa na całkowite wyzdrowienie w jego wieku jest duża! Nie możemy przerwać leczenia, nie możemy stracić dziecka... Prosimy, pomóżcie naszemu synowi. 

1 124,00 zł ( 0,1% )
Brakuje: 1 056 323,00 zł
Małgorzata Ślesicka
Małgorzata Ślesicka , 47 lat

Choroba chce odebrać Gosi wszystko! RATUJ!

Każdego roku dużo słyszy się o boreliozie. Niestety niewiele osób w pełni zdaje sobie sprawę, jak tragiczne ma ona konsekwencje. Jedno ugryzienie przekształciło moje życie w ciągnącą się latami walkę. Czuję się coraz słabsza… Wszystko zaczęło się kilkanaście lat temu. Z dnia na dzień zaczęłam ciągnąć prawą nogę, nie byłam w stanie prawidłowo chodzić. Błędne diagnozy, leczenie, rehabilitacja… Ciągły brak efektów. Wreszcie, pod koniec 2017 roku, rehabilitanci namówili mnie na badania w kierunku boreliozy. Wynik wyszedł pozytywny. Wreszcie otrzymałam diagnozę. Niestety, wyjątkowo tragiczną… W dodatku, przez cztery lata nieskutecznego leczenia choroba zdążyła zaatakować cały układ nerwowy. Przez pandemię i ośrodki rehabilitacyjne nie mogłam kontynuować leczenia i rehabilitacji. Ciężko wypracowane efekty cofały się w zastraszającym tempie, a ja nie mogłam zrobić zupełnie nic. Mój stan zdrowia z każdym dniem się pogarszał. Choroba każdego dnia odbierała mi coraz więcej. Obecnie poruszam się na wózku inwalidzkim z pomocą innych osób. Zmagam się z długą listą dolegliwości – bólami mięśni, ścięgien, nerwów, bólami neuropatycznymi oraz szeregiem innych nieprawidłowości. Każdego dnia odczuwam ogromne zmęczenie, a przez problemy ze snem nie mam jak w pełni się zregenerować. Szansą dla mnie jest codzienna, wielogodzinna rehabilitacja, turnusy, leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, zioła, suplementy diety. Moja sytuacja finansowa jest bardzo trudna, a koszty leczenia ciągle wzrastają. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak prosić o wsparcie.  Chcę walczyć o swoje życie. Pomagając mi możesz przyczynić się do ułatwienia mojego funkcjonowania. Twoja złotówka może mi pomóc w dostępie do jak najlepszych rozwiązań w zwalczaniu tej choroby. Proszę, pomóż, nim moja nadzieja umrze… Małgorzata

56,00 zł ( 0,1% )
Brakuje: 53 136,00 zł
Daniel Bartczak
2 dni do końca
Daniel Bartczak , 3 latka

Przez chorobę nie mam kontaktu z własnym dzieckiem - pomóż mi go leczyć!

Nasze życie nie należy do tych beztroskich, spokojnych i wymarzonych. Mamy wiele trudności, z którymi przyszło nam się mierzyć. Niestety z wieloma nie poradzimy sobie sami. Musimy prosić o wsparcie...  Synek urodził się z wadą rozwojową ucha prawego, niedosłuchem, podśluzówkowym rozszczepieniem podniebienia miękkiego. Dodatkowo codzienności nie ułatwia nam najnowsza diagnoza, mianowicie zaburzenia ze spektrum autyzmu. Mój malutki syn codziennie mierzy się z ogromnymi trudnościami. Nie mówi, nie wykonuje prostych poleceń, kontakt wzrokowy jest bardzo słaby. Daniel ma zaburzenia sensoryczne, często jest wyłączony, a czasem wręcz histeryzuje z nieznanego powodu. Nie bawi się z innymi dziećmi, nie nawiązuje relacji, jest bardzo uparty. Czuję, że nie mam do niego dostępu, nie mogę trafić do własnego dziecka...  Cokolwiek próbuję zorganizować, zainicjować, czegokolwiek nauczyć, niestety kończy się porażką. Współpraca jest niemożliwa. Zwrócenie jego uwagi? Wydaje się nieosiągalne...  Daniel bardzo potrzebuje profesjonalnej pomocy. Wykwalifikowanej kadry specjalistów, którzy wiedzą, jak z nim pracować. Co zrobić, aby skutecznie mu pomóc. Chciałabym o to walczyć i mu to zapewnić... Sama jednak nie dam rady!  Potrzebuję Twojej pomocy! Chciałabym uzbierać środki na zapewnienie Danielkowi przyszłości. Przyszłość jest zależna od dostępu do rehabilitacji i terapii oraz operacji ucha! To ogromne koszty, ale liczę, że z Państwa pomocą dokonamy cudu!  Z góry dziękuję za każdą, nawet tę najmniejszą pomoc! Mama

535,00 zł ( 0,09% )
Brakuje: 566 317,00 zł