NOWOTWÓR wydał wyrok, z którym ja się nie zgadzam❗️Operacja jest moją jedyną szansą – POMOCY❗️
Często słyszymy, że zdrowie jest najważniejsze, ale w momencie, gdy ono jest, puszczamy to mimo uszu jak płaski slogan wypowiadany między innymi zdaniami. I wtedy nagle go braknie. Stajesz w obliczu tragedii – diagnozy. Pojawia się ból, poczucie niesprawiedliwości, niezrozumienie i tlące się w głowie pytanie: „dlaczego to spotkało akurat mnie, albo najbliższą memu sercu osobę?” Wszystko zaczęło się w okolicach kwietnia 2023 roku. Boguś skarżył się na drętwienie nad górną wargą w okolicy policzka. Udał się na wizytę do laryngologa, który skierował męża do neurologa. Oczywiście czekaliśmy bardzo długo na wizytę, a w międzyczasie problem zaczął się tam w środku rozrastać, dlatego wróciliśmy prywatnie do laryngologa, gdzie szybko został skierowany na chirurgię laryngologiczną. Po tygodniu mąż został przyjęty do szpitala, a tam po wykonanej diagnostyce został zakwalifikowany do operacji. Odbyła się ona dokładnie 10 października 2023 roku. Wycięty został dość duży fragment kości i brodawczaka, który już bardzo mocno naciekał w środku głowy. Wycinek został oddany do badania histopatologicznego. Gdy otrzymaliśmy wyniki byliśmy przerażeni… Okazało się, że to nowotwór złośliwy zatoki szczękowej! Niezwłocznie zostało wprowadzone leczenie. Boguś przeszedł radio i chemioterapię. To był niezwykle trudny czas, ale widziałam jak mąż walczy z wszystkich sił, by wygrać z tym potworem. W kwietniu został wykonany tomograf, który wykazał, że jest lepiej. Wierzyliśmy, że niedługo koszmar się skończy i wrócimy do naszego normalnego życia. Nie mogliśmy się bardziej pomylić… Już sierpniu 2024 roku dowiedzieliśmy się, że nastąpiła wznowa! Boguś znów podniósł rękawice rzucone przez wroga. Od nowa szukaliśmy pomocy i rozwiązania problemu. Ale nikt nie chciał podjąć się kolejnego zabiegu. Lekarz prowadzący skierował męża na brachyterapię. Później skierowano nas na chemię. Ale okazało się, że ma tylko spowolnić rozwój choroby, a nie uleczyć Bogusia. Wtedy także usłyszeliśmy, że jest to choroba nieuleczalna. Dostaliśmy skierowanie do poradni paliatywnej. Bogusław się załamał. Nie widział sensu w przedłużaniu wyroku, który i tak na niego czekał. Ból stawał się nie do wytrzymania, czasem nawet morfina nie dawała ukojenia, nowotwór coraz szybciej się rozprzestrzeniał. Wtedy dowiedzieliśmy się o możliwości nierefundowanej operacji w Klinice w Nieborowicach. Usłyszeliśmy, że doktor to cudotwórca, a my właśnie cudu potrzebujemy. Boguś przeszedł kwalifikację i zabieg może odbyć się już 2 grudnia! Niestety operacja jest nie tylko niezwykle trudna, ale również droga. Sami nie jesteśmy w stanie pozyskać tak ogromnych środków w tak krótkim czasie. Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie. Nowotwór nie czeka, codziennie atakuje i odbiera Bogusiowi resztki sił. Operacja to nasza ostatnia szansa, nie możemy jej zaprzepaścić! Błagamy o pomoc! Mariola, żona