Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bartosz Czesnowicz
Bartosz Czesnowicz , 44 lata

Tylko kosztowna operacja daje mi szansę na złagodzenie skutków choroby! POMOCY!

Dokładnie 1 stycznia 2023 roku poczułem niepokojący, silny ból głowy.  Przez kolejne dni ból narastał, z czasem stał się nie do wytrzymania. Po tygodniu nieustępliwego cierpienia trafiłem do szpitala, gdzie szybko otrzymałem okrutną diagnozę… Niezwłocznie przewieziono mnie na oddział neurologiczny, gdzie specjaliści zlecali kolejne badania. Poza uporczywym bólem głowy nie miałem innych objawów, co dodatkowo dziwiło lekarzy. Gdy przyszły wyniki odwiedził mnie ordynator. Już po jego minie mogłem stwierdzić, że nie otrzymam dobrych wieści. Powiedział, że to STWARDNIENIE ROZSIANE. Byłem załamany! Kiedy wracałem ze szpitala do domu, wiedziałem, że moje życie się zmieni, ale nie sądziłem, że choroba zacznie się rozwijać tak szybko. Po pół roku od otrzymania diagnozy zacząłem odczuwać drżenie kończyn i głowy. Dziś jest ono nie do wytrzymania i uniemożliwia mi samodzielne funkcjonowanie. Każdy kolejny dzień to dla mnie wyzwanie. Wstaję tylko w ostateczności, staram się poruszać o chodziku, kulach, za pomocą elektrycznego wózka inwalidzkiego…  Dotychczas lekarze rozkładali ręce z niemocy, nie znaleźli odpowiedzi, dlaczego choroba postępuje u mnie tak szybko. Pojawiło się jednak światełko w tunelu. Mam szansę na przejście operacji wszczepienia do mózgu elektrody oraz czipu, który łagodziłby moje objawy nawet do 90%! Niestety taki zabieg jest niesamowicie drogi, a do tego nie mam zbyt wiele czasu, aby zdobyć środki.  Nie jest prosto prosić o pomoc, szczególnie kiedy jeszcze niedawno to ja starałem się pomagać innym. Niestety choroba postępuje w zawrotnym tempie i nie mam czasu do stracenia. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie! Wierzę, że są na tym świecie są ludzie, dla których mój los nie będzie obojętny. Każda złotówka jest ważna i daje mi szansę na lepsze życie! Bartek 

134 618,00 zł ( 90,38% )
Brakuje: 14 319,00 zł
Adrianna i Sebastian Kupiec
Pilne!
Adrianna i Sebastian Kupiec , 29 lat

Bez tego leku umrą w mękach❗️Ratujmy życie rodzeństwa!

Bez nierefundowanego leku moja córka i mój syn umrą w mękach! POMOCY! Mam dwoje dzieci, które kocham nad życie. Dwoje dorosłych dzieci, które jednak zawsze będą pod moją opieką – są śmiertelnie chore… Całe ich życie to walka. Najgorsza jest świadomość, że mogłyby żyć, bo jest lek, który na to pozwala! Problem w tym, że nie jest refundowany, a kosztuje fortunę… Dzień za dniem walczę o środki na każde kolejne opakowanie, które da Adriannie i Sebastianowi kolejny miesiąc życia. Proszę, pomóżcie moim dzieciom… Choroby rzadkie to jedna z gorszych rzeczy, jaka może przydarzyć się rodzicowi. Widzisz, jak twoje dziecko umiera, a ty nie możesz mu pomóc… Nikt nie chce pomóc, bo choroba jest tak rzadka, że nie prowadzi się nad nią badań, albo leki są horrendalnie drogie, niedostępne dla zwykłego człowieka… Możesz tylko siedzieć i patrzeć, jak dzieci gasną. Możesz przeklinać los, płakać nad waszym losem. Ale możesz też podjąć heroiczną walkę z wiatrakami i zrobić wszystko, by ratować swoje dzieci. Ja wybrałam to ostatnie. Tylko tyle i aż tyle. Nic więcej nie ma znaczenia... Jestem mamą Ady i Sebastiana. Oboje chorują na Zespół Niemanna-Picka typu C, nieuleczalną chorobę genetyczną, która powoli wyniszcza organizm – tłuste lipidy gromadzą się w śledzionie, wątrobie, płucach, szpiku kostnym i mózgu, zatykając je i zabijając.  Ze względu na przebieg i objawy choroba ta często nazywana jest dziecięcym Alzheimerem. Ada już nie pamięta, co robiła wczoraj, godzinę temu, przed chwilą... Sam przebieg choroby jest bardzo podobny u wszystkich chorych. Najpierw tracą apetyt, potem mają problemy z połykaniem, oddychaniem, pojawiają się liczne infekcje, które zagrażają życiu. Potem przestają chodzić, widzieć, mówić... Dochodzi do pełnego upośledzenia umysłowego i ruchowego... W końcu przychodzi śmierć.  Wstaję rano i myślę tylko o jednym - jak uratować moje dzieci przed cierpieniem i śmiercią. Zasypiam i myślę o tym samym. Ja, matka, zastanawiam się, jak długo będą żyły... Okropna jest ta świadomość, że ja mogę żyć dłużej. Gen odpowiedzialny za chorobę uśpiony w naszej rodzinie przez kolejne pokolenia postanowił obudzić się kilka lat temu - najpierw chorobę wykryto u Sebastiana, 3 miesiące później u Ady.  Sebastian jest jeszcze pełen radości życia, choć choroba niejednokrotnie go doświadczyła. Gdy skończył 12 lat, dostał pierwszych ataków padaczki. Potem zaczęły pojawiać się kolejne objawy. Mimo wszystko Sebastian jest wciąż w lepszym stanie, niż jego siostra. Otrzymał wcześniej szansę od losu i kilka lat otrzymywał lek w badaniu klinicznym. Przez ten czas choroba nie dawała objawów. Byliśmy tacy szczęśliwi! Cieszyłam się, że chociaż jedno moje dziecko dostało szansę… O Adriankę tymczasem walczyłam, prosząc wciąż o wsparcie zbiórki na lek. Jednak niedawno spadł na nas kolejny cios… Zostaliśmy poinformowani, że badanie kliniczne dobiegło końca. Z dnia na dzień Sebek został pozbawiony leku ratującego życie… Sebastian jest świadomy, co to oznacza. Widzi, co choroba robi z jego siostrą i wie, że bez leczenia czeka go to samo… Nie może się z tym pogodzić. Wciąż pyta, czy dziś już dostanie tabletki? Ale tabletek już nie ma, a ja nie mam pieniędzy, by je kupić…   Niestety, u syna już zaczęły się pojawiać problemy z mową i pamięcią. Pyta mnie często, kiedy umrze i czy będzie cierpieć tak samo, jak Ada… Jak mam powiedzieć prawdę? Jak mam dalej żyć ze świadomością, że moje dzieci można uratować, ale mnie nie stać na leki? Nie mogę się pogodzić z tym wszystkim… W odruchu desperacji zwracam się do wszystkich Was o pomoc. Wiem, że proszę o wiele. Miesięczne leczenie moich dzieci to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ale każdy miesiąc jest dla nich bezcenny… Nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie spróbowała i się poddała. Jako matka nie mogę po prostu bezczynnie patrzeć, jak moje dzieci umierają w mękach, choć jest lek, który powstrzyma chorobę! Proszę, pomóżcie… Beata, mama Ady i Sebka   16.12.2022: Decyzją rodziny zmarłego Podopiecznego, ŚP. Krzysia, niewykorzystane środki ze zbiórki zasiliły subkonto Ady i Sebka, dzięki czemu możemy zmniejszyć kwotę zbiórki. Dziękujemy za tak piękny ges, szczególnie w najtrudniejszych chwilach.

297 860,00 zł ( 90,35% )
Brakuje: 31 803,00 zł
Stasia Gadzińska
Stasia Gadzińska , 4 latka

Stasia pilnie potrzebuje nowych aparatów słuchowych – pomóż!

Z niecierpliwością czekaliśmy na pojawienie się na świecie naszej córeczki. Niestety, w szpitalu wystąpiły komplikacje – niedotlenienie okołoporodowe. Stasia po narodzinach przez chwilę nie oddychała. Nigdy wcześniej nie czuliśmy takiego strachu… Gdy lekarzom udało się ustabilizować stan córki, odetchnęliśmy z ulgą. Mieliśmy nadzieję, że teraz wszystko będzie już dobrze. Stasia rozwijała się prawidłowo, wręcz wyjątkowo szybko! Miała 8 miesięcy, kiedy usłyszeliśmy od niej pierwsze, najbardziej wzruszające słowa: mama i tata.  Specjaliści jeszcze w szpitalu zasugerowali nam wykonanie badań słuchu, więc postanowiliśmy zapisać Stasię na kontrolę. Nie martwiliśmy się zbytnio, ponieważ córeczka reagowała na dźwięki i odpowiadała, gdy się do niej zwracaliśmy, więc wydawało nam się, że wszystko jest w porządku… Niestety, myliliśmy się! Wyniki badań bardzo nas zaskoczyły – okazało się, że ubytek słuchu wynosi u córki aż 40% w jednym uchu i 50% w drugim. Natychmiast zamówiliśmy dla niej aparaty słuchowe i zapisaliśmy ją do logopedy, żeby pracować nad ewentualnymi problemami z rozwojem mowy. Regularnie, co pół roku, mamy ze Stasią kontrolę audiologiczną i niestety z każdym badaniem jej słuch się pogarsza. Na ostatniej wizycie okazało się, że córka ma problem z rozpoznawaniem wysokich dźwięków i na prawe ucho nie słyszy już praktycznie wcale… Potrzebne są nowe, mocniejsze aparaty słuchowe, które będzie można lepiej dopasować do potrzeb Stasi! Na razie córka świetnie radzi sobie w przedszkolu, z łatwością nawiązuje kontakty z rówieśnikami i ma wiele zainteresowań. Uwielbia śpiewać i spędzać czas z młodszą siostrzyczką. Bardzo boimy się jednak o jej przyszłość i chcemy zrobić wszystko, by umożliwić jej jak najlepszy rozwój. Nowe aparaty słuchowe to duży wydatek – kilkanaście tysięcy złotych. Musimy zebrać tę kwotę bardzo szybko, już do końca lipca. Przekracza to niestety nasze możliwości finansowe, dlatego zdecydowaliśmy się zwrócić do Was z prośbą o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza wpłata, przybliża nas do celu! Wierzymy, że razem z Wami uda nam się pomóc Stasi. Bardzo prosimy, wesprzyjcie nas w walce o lepszą przyszłość naszej córeczki! Rodzice

14 418,00 zł ( 90,34% )
Brakuje: 1 540,00 zł
Katarzyna Standio
Katarzyna Standio , 46 lat

Nie mam czasu do stracenia❗️Potrzebuję operacji❗️

Nawet w najgorszych myślach nie przypuszczałam, że znajdę się w sytuacji jak ta obecna. Nie sądziłam, że mogę nieświadoma żyć z wrogiem, który wykańcza mój organizm od środka. Niestety prawda, z którą przyszło mi się zmierzyć była okrutna… Udałam się do stomatologa na wizytę, przed której odbyciem, musiałam zrobić zdjęcie panoramiczne zębów. Lekarz powiedział, że widać niepokojącą torbiel, którą w przyszłości powinnam się zająć. Choć nie dał mi powodów do niepokoju udałam się do niejednego specjalisty, aby skonsultować moją przypadłość. Niestety później zachorowałam na zakażenie bakteryjne oporne na wszelkie antybiotyki, w obrębie żuchwy. Przez wiele miesięcy staram się je zwalczyć, mierząc się z okropnym szczękościskiem, zapaleniem nerwu twarzy i kości. Gdy finalnie chwyciłam do ręki wyniki krwi, z których wynikało, że udało mi się pokonać bakterię poczułam niesamowitą ulgę. Wierzyłam, że to koniec tej nierównej walki. Nie mogłam się bardziej mylić… Wykonałam ponownie zdjęcie panoramiczne, z którego wynikło, że torbiel się powiększyła i zniszczyła część żuchwy! Przez cały miesiąc wykonywałam kolejne, potrzebne badania, aż w końcu trafiłam do lekarza, który powiedział, że muszę przejść operację! Pilnie i radykalnie (ze sporym marginesem) trzeba usunąć guza i przeprowadzić rekonstrukcję żuchwy z kości biodrowej. Niestety zabieg musi odbyć się prywatnie, a to kosztuje niemałe pieniądze. Nie dam rady uzbierać tak dużej kwoty samodzielnie! Szczególnie że nie wiem co będzie dalej. Czy zabieg rozwiąże wszystkie problemy, czy konieczne będzie dalsze leczenie onkologiczne, rehabilitacja… Dziś czas nie jest moim sprzymierzeńcem. Każdy kolejny dzień czekania, to potencjalne zagrożenie, że żuchwa może nie wytrzymać… Nigdy nie prosiłam innych o pomoc. Starałam się wspierać potrzebujących, jednak dziś – to ja tego wsparcia potrzebuję! Jeśli możesz, proszę, wpłać choć najmniejszą kwotę. Dla mnie ma ona ogromne znaczenie! Kasia

90 954,00 zł ( 89,99% )
Brakuje: 10 110,00 zł
Tymon Jasiński
Tymon Jasiński , 3 latka

Ból, płacz, a kości kruche jak porcelana... Ratujemy Tymonka❗️

Dotychczasowe wsparcie pozwoliło nam dalej walczyć o sprawność Tymka! Ale potrzeby nie maleją, synek przeszedł wiele operacji, dlatego znów prosimy o pomoc. Nasza historia: Tymonek to nasze największe szczęście. Ciąża przebiegała wzorowo. Urodził się 12 marca 2021 roku. To miał być najlepszy dzień w życiu naszej rodziny. Niestety po porodzie lekarz stwierdził nieprawidłowości. Okazały się one tak poważne, że kazał nam przygotować się na najgorsze i pożegnać z synkiem. Świat nam się zawalił. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje… Nie tak miały wyglądać pierwsze chwile naszego dziecka na tym świecie! Strach, łzy, bezradność… Aż ciężko opisać wszystkie emocje, które nam wtedy towarzyszyły. Po badaniu w gdańskim szpitalu oraz wykonaniu RTG stwierdzono liczne złamania. Obojczyk, rączki, nóżki, żebra, lista wydawała się nie mieć końca. Biorąc go na ręce jego nóżki oraz rączki zwisały bezwładnie. Baliśmy się, że chcąc go przytulić, możemy zrobić mu jeszcze większą krzywdę. Pierwsze kilka miesięcy był noszony na deseczce, aby zapewnić mu bezpieczeństwo. Każdy nieprawidłowy dotyk mógł doprowadzić do kolejnego złamania. Nie mogliśmy go wziąć w ramiona, przytulić jak normalne, zdrowe dziecko. Po dalszej diagnostyce stwierdzono okrutną chorobę — wrodzoną łamliwość kości. Jest to choroba nieuleczalna, objawiająca się częstymi złamaniami nie tylko podczas ruszania się, ale także samoistnie, podczas snu czy innych codziennych czynności.  Jednej nocy obudził nas przerażający płacz Tymonka. Okazało się, że podczas snu złamał żebra. Nigdy nie zapomnę, jak wtedy płakał… Choroba szczególnie dawała się we znaki w pierwszych dwóch miesiącach życia naszego synka. Doznał wtedy kolejnych złamań, także takich z przemieszczeniem. Miał połamane wszystkie żebra, przez co nie był w stanie samodzielnie oddychać i jeść. Chrzest odbył się w szpitalu, gdyż baliśmy się, że mogą to być ostanie dni naszego synka… Ale udało się! Tymon wyszedł z tego, żyje! Jego kości są delikatne jak porcelana i podczas zrastania się, ulegają deformacji. Mając niespełna rok, przeszedł ponad 30 złamań. Serce nam pęka, a przy każdym kolejnym złamaniu płaczemy razem z nim. Lekarze uświadomili nas, że naszego synka czeka bardzo długie leczenie, a rehabilitacja będzie musiała odbywać się przez całe jego życie… Niedawno przeszliśmy kolejną z wielu operacji. Polegała na wyprostowaniu nóżek Tymonka, czyli po prostu ich łamaniu oraz wycinaniu najbardziej skrzywionych miejsc w kościach udowych i wzmocnieniu prętami teleskopowymi. Obecnie Tymonek ma gipsy pod same żeberka aż na 6 tygodni, jeżeli wszystko się dobrze wygoi. Jeśli nie, to gipsy zostaną na dłużej. Dojazdy do szpitali, noclegi, wizyty u specjalistów, sprzęty rehabilitacyjne, operacje… To wszystko wciąż generuje ogromne i coraz większe koszty. Mimo wszystko nie pozwolimy, aby synek tyle cierpiał! Jego uśmiech daje nam motywację do działania i wynagradza wszystko złe. Jest naszym małym bohaterem! Rodzice Tymonka

95 718,00 zł ( 89,97% )
Brakuje: 10 665,00 zł
Aniela Połomska
Aniela Połomska , 8 lat

Mózgowe porażenie dziecięce – Anielka potrzebuje Twojej pomocy!

Anielka jest już 6,5-letnią dziewczynką o radosnym usposobieniu, z niespożytą energią i ciekawością świata. Urodziła się z wodogłowiem, które wymagało operacji, co wywołało niedowład prawej strony ciała, mózgowe porażenie dziecięce oraz opóźnienia w rozwoju poznawczym i mowy.  Od razu potrzebna była rehabilitacja, w trakcie której zrealizowaliśmy 6 dwutygodniowych turnusów, 135 prywatnych zajęć z rehabilitantami oraz ćwiczenia w domu. Anielka jest pod stałą opieką lekarzy specjalistów: neurolog, ortopeda, okulista. Dwukrotnie była na oddziale neurologii z powodu napadów padaczki. Na szczęście zastosowane leki ustabilizowały stan i pozwoliły wrócić do zajęć w przedszkolu specjalnym. Ostatnie lata przebiegły pod znakiem intensywnej i kosztownej rehabilitacji, polegającej na ćwiczeniu poszczególnych etapów rozwoju. W tej chwili Anielka porusza się samodzielnie oraz korzysta z ortez. Niepełnosprawność spowodowała opóźnienia w nabywaniu umiejętności i przez to również wymagała dodatkowego wsparcia. Pomimo to, Anielka aktywnie uczestniczy w zajęciach i rehabilitacji, a także chętnie poznaje świat, który ją otacza i czerpie z niego garściami. Ogromną radość sprawiają jej wycieczki rowerowe, co pozytywnie wpływa na sferę widzenia, postrzeganie i równowagę. Dalszy rozwój wymaga kolejnych kosztownych zajęć terapeutycznych, dlatego zapraszamy Cię do wspierania naszej córeczki. Bezdyskusyjnie każdą wpłatą pomożesz jej w rozwinięciu skrzydeł. Twoja pomoc pozwoli Anielce kontynuować zajęcia, które są niezbędne do prawidłowego rozwoju. Zebrane środki planujemy przeznaczyć na dojazdy do lekarzy, konsultacje, rehabilitację, zabiegi, leki, zaopatrzenie ortopedyczne i środki pomocowe, wspierające rozwój poznawczy. Dziękujemy Ci bardzo w imieniu Anielki! Rodzice wraz z najbliższą rodziną.  Kwota zbiórki jest szacunkowa. Przyjaciele Anielki — grupa licytacyjna 🩵 Facebook – Przyjaciele Anielki 💚

23 925,00 zł ( 89,95% )
Brakuje: 2 671,00 zł
Eryk Mystek
Eryk Mystek , 12 lat

Eryk walczy o samodzielność i niezależność – POMÓŻ!

Eryk ma dopiero 11 lat, a już musi toczyć ciężkie zmagania z chorobą. Pomimo niepełnosprawności jest zawsze wesołym, energicznym dzieckiem. Na jego twarzy gości uśmiech, ale jak długo jeszcze będzie miał siłę do walki?  Eryk urodził się jako wcześniak w 37 tygodniu ciąży. W bardzo wczesnym dzieciństwie stwierdzono u niego przykurcze ścięgien Achillesa, przez co w 2019 roku przeszedł operację. Przez rok po zabiegu Eryk chodził prawidłowo na całych stopach. To był czas ogromnej radości. Synek cieszył się nowo uzyskaną sprawnością – w końcu mógł korzystać z dzieciństwa! Niestety, taki stan nie trwał długo. Eryk zaczął znowu chodzić na palcach i skarżył się na nocne bóle nóg. Pojawiły się też mocne bóle głowy, kilka razy w tygodniu. Co więcej, niepokoił nas niewielki wzrost i waga synka – mimo swojego wieku waży dopiero 23 kg i ma 128 cm wzrostu.  Długo szukaliśmy lekarza, który postawi odpowiednią diagnozę – jeździliśmy od szpitala do szpitala, wykonaliśmy mnóstwo specjalistycznych badań. W końcu znaleziono jedną z przyczyn problemów Eryka. Stwierdzono u niego wrodzoną, dość ciężką polineuropatię ruchowo-czuciową z przewagą zmian w kończynach dolnych. Nim udało nam się oswoić z nową rzeczywistością, pojawiły się kolejne przeszkody. Obecnie synek jest diagnozowany pod kątem choroby Charcota-Mariego-Tootha oraz zespołu Noonan w poradni genetycznej. Dni Eryka wypełniają badania i zajęcia wzmacniające sprawność. Syn wymaga stałej i długotrwałej rehabilitacji – tylko to może poprawić jakość jego życia. Specjaliści zalecili zakupienie maty medycznej, która pozwoli przywrócić prawidłowy przepływ krwi w organizmie. Niestety, jej cena jest bardzo wysoka – to ponad 25 tysięcy złotych. Koszty leczenia i rehabilitacji przekraczają nasze możliwości finansowe. Potrzeby synka rosną z roku na rok, a nas nie stać na pokrycie tak ogromnych wydatków. Dzięki ludziom dobrej woli życie Eryka może stać się lepsze. Bardzo prosimy o pomoc dla naszego syna. Każda wpłata, nawet najmniejsza, daje nam nadzieję, że choroba Eryka nie będzie postępować aż tak szybko. Rodzice

47 785,00 zł ( 89,83% )
Brakuje: 5 407,00 zł
Anita Drubko
Pilne!
Anita Drubko , 27 lat

Pilne❗️Trwa walka z nowotworem serca❗️Uratuj młodą mamę❗️

KRYTYCZNIE PILNE! Kochani, moja wdzięczność nie ma końca… Dzięki Wam udało mi się zebrać środki na kosztowną protonoterapię. Niestety ta walka się jeszcze nie skończyła… Muszę zdobyć pieniądze na kontynuację leczenia! Nie wiem jeszcze, jakie to będą sumy, ale jedno jest pewne – OGROMNE! Błagam o dalsze wsparcie… Guz serca, którego udało się usunąć w lipcu, odrósł! Jestem przerażona, nie wiem, ile czasu mi jeszcze zostało. Muszę żyć, bo mam dla kogo, ale sytuacja jest dramatyczna… Błagam Was o dalszą pomoc! Po raz pierwszy poprosiłam Was o wsparcie w kwietniu. Właśnie wtedy dowiedziałam się, że w moim sercu, poza ogromną miłością do moich dzieci i rodziny, gości również NOWOTWÓR. Świat runął. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego spadła na mnie taka tragedia. Chwilę wcześniej po raz drugi zostałam mamą – byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie! Nie spodziewałam się, że za moment rozpocznie się mój dramatyczny wyścig z czasem. Że zamiast cieszyć się z uroków macierzyństwa, będę walczyć o życie na oddziale onkologi... Marzyłam i myślałam tylko o tym, by móc zobaczyć, jak dorastają moje dzieci… Niestety guz był tak ogromny, że operacja usunięcia była niemożliwa. Rozpoczęłam chemioterapię, ale nawet ona nie zadziałała, GUZ SIĘ NIE ZMNIEJSZAŁ! Na szczęście znalazłam lekarza, który podjął się operacji wycięcia nowotworu. To były jednocześnie najgorsze, ale również najpiękniejsze chwile – guza udało się wyciąć W CAŁOŚCI, a ja miałam nadzieję, że teraz już wszystko będzie dobrze…  Niestety… Kontrolne badanie tomografem wykazało, że ten potwór wrócił i rośnie w zatrważającym tempie! Gdy to usłyszałam, cały mój świat ponownie się zawalił… Nie mogłam zrozumieć, jak to możliwe, że spada na mnie kolejna tragedia… Guz odrasta w tym samym miejscu! Jestem zrozpaczona… Nie wiem nawet, jak prosić o dalszą pomoc… Jesteśmy w trakcie ustalania dalszego planu leczenia, ale jedno jest pewne. Koszty będą ogromne! Same konsultacje online z lekarzami z Izraela to tysiące złotych! Nie stać mnie na tak drogie leczenie, ale to moja jedyna nadzieja… Bardzo się boję, że moje dni są policzone... Mam dwóch wspaniałych synów, partnera, przyjaciół, rodzinę. Muszę żyć dla nich, moje dzieci nie mogą wychowywać się bez mamy! Będę szukać ratunku wszędzie, gdzie tylko się da... Proszę, błagam Was o ratunek… Wiem, że macie wielkie serca, bo otworzyliście je dla mnie. Daliście mi nadzieję na życie, a to najcenniejsze, co mogliście mi podarować. Ta sytuacja jest dramatyczna, ale wiem, że nie mogę się poddać. Błagam, nie pozwólcie, by moje serce zgasło, żeby przestało bić. Nie pozwólcie, by nowotwór odebrał mnie dzieciom! Jesteście moim ratunkiem… Anita Apel Anity:

955 500,00 zł ( 89,81% )
Brakuje: 108 330,00 zł
Nikola Maciołek
Nikola Maciołek , 16 lat

Uderzyło w nią rozpędzone auto... Teraz walczy o powrót do normalności. Razem dla Nikoli!

8 listopada 2023 15-letnia Nikola wyszła do szkoły. Nie mogła spodziewać się, że chwilę później spotka ją ogromna tragedia… Idąc chodnikiem na autobus, została potrącona przez samochód! Mama Nikoli usłyszała ogromny huk. Gdy wybiegła z domu, jej oczom ukazał się przerażający widok: Nikola leżała w rowie, a jej lewa noga była oderwana… Oprócz amputacji kończyny doszło też do złamania miednicy, licznych urazów głowy i pęknięcia śledziony. Nikola helikopterem została przetransportowana do szpitala, gdzie walczono o jej życie! Na szczęście jej stan się ustabilizował. To był prawdziwy cud! Obecnie Nikola przebywa na oddziale ortopedii. Jest po operacji biodra i miednicy, przeszczepie naczyniowym, stabilizacji stawu skokowego. Wymaga rehabilitacji, jej codzienność to teraz walka o normalność. Jako rodzina bardzo chcemy jej pomóc! Naszym celem jest zebranie ponad 200 tysięcy złotych. Środki te zostaną przeznaczone na terapie ogólnoustrojowe, opiekę psychologiczną, zakup protezy oraz rehabilitacje umożliwiające uzyskanie możliwie maksymalnej sprawności. Tak, aby zbliżyła się do tej sprzed wypadku. Chcemy dać Nikoli szansę na pełniejsze życie, przywrócić jej uśmiech i nadzieję na przyszłość. Każda wpłata przyczyni się do osiągnięcia tego ważnego celu. Złączmy siły i wspólnie pomóżmy Nikoli wrócić do życia po tragicznym wypadku. Z góry dziękujemy za pomoc! Razem dla Nikoli! Rodzina ➡️ Artykuł o wypadku w echodnia.eu ➡️ Facebook - Razem dla Nikoli ➡️ Licytacje – Armia Piotrka i Radka wspiera Nikolę 💚

191 086,00 zł ( 89,81% )
Brakuje: 21 680,00 zł