Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Rostek Filimonow
Pilne!
Rostek Filimonow , 16 lat

Proszę, pomóż mi❗️Ja tak bardzo boję się śmierci...

Mam na imię Rostek i mam 16 lat. Do niedawna miałem spokojne życie, niczym nieróżniące się od życia każdego nastolatka. Chodziłem do szkoły, jesienią planowałem rozpocząć technikum. Niestety kilka miesięcy temu w moim życiu coś zaczęło się zmieniać.  Nie potrafiłem określić, co dokładnie. Szybciej się męczyłem, chudłem. Mama mówiła, że to przez stres w szkole i egzaminy, ale ja niespecjalnie się stresowałem. Myślałem jednak, że jestem młody i pewnie niedługo poczuję się lepiej. Mniej więcej na początku lipca popękały mi naczynka w oczach. Czułem się coraz gorzej. Niestety po kilku dniach dostałem gorączki. Mama podejrzewała, że to RSV, wirus. Najpierw leczyła mnie sama, ale kiedy zbliżał się weekend, a temperatura wciąż się utrzymywała pojechaliśmy do lekarza. Lekarka uspokoiła nas, że to pewnie przeziębienie, że leczymy się poprawnie i za kilka dni powinno wszystko minąć. W poniedziałek temperatura podwyższyła się jeszcze bardziej. Mama wezwała lekarza do domu. Przepisano mi antybiotyki, które brałem do piątku. Niestety, nie pomogły. W końcu zrobiono mi badania krwi… Wyniki były tragiczne. Wezwano nas do szpitala.  Widziałem po minie mamy, że jest źle. Miała łzy w oczach. Wyglądała na przerażoną. Po chwili usiadła na brzegu łóżka i powiedziała mi, że jestem ciężko chory – mam białaczkę.  Byłem w kompletnym szoku. Jak to? Przecież jestem młody! To niemożliwe, że umieram… Przez kilka dni czekaliśmy na jakiekolwiek informacje w szpitalu. Nie wiedziałem co się dzieje. W końcu mama podjęła decyzję o wylocie do Izraela. Tam miałem otrzymać najlepszą opiekę z możliwych.  Do Izraela przylecieliśmy 30 lipca. Natychmiast została pobrana biopsja, przepisano antybiotyki, podano kroplówkę z trombocytami i przekierowano nas na oddział, gdzie jesteśmy nadal. Pierwszy cykl chemioterapii zaczął się 1 sierpnia i zakończył 12 dni później.  Pojawiły się problemy. Leczenie było tak silne, że moje serce nie dawało rady. Lekarze musieli zmienić lek w chemii. Obecnie dochodzę do siebie i mam nadzieję, że wkrótce będę mógł rozpocząć kolejny cykl.  Bardzo boję się, co mnie czeka. Czy leczenie zadziała? Czy wyzdrowieje i będę mógł wrócić do domu? Póki mam siłę chcę działać.  Nie tak wyobrażałem sobie nastoletnie życie. Teraz wywróciło się ono do góry nogami, ale nie tak, jakbym chciał. Nie mogę planować i marzyć, bo odkąd dowiedziałem się, że jestem chory, jestem w szpitalu. Widzę, jak moja mama stara się być dzielna, ale wiem, że jest jej ciężko… Mnie też, ale nie chcę, by wiedziała. Przyjechaliśmy tu, by ratować moje życie. Choć czuję się okropnie i chciałbym, żeby to jak najszybciej się skończyło, wiem, że muszę przetrwać to leczenie. Chcę wyzdrowieć, chcę żyć. Proszę, pomóż mi. Terapia jest okropnie droga, nie mamy więcej pieniędzy. Bez niej nie mam żadnych szans. A ja tak bardzo boję się śmierci... Rostek

2 555,00 zł ( 0,39% )
Brakuje: 637 339,00 zł
Andrzej Zdziennicki
Andrzej Zdziennicki , 41 lat

Udar odebrał mu sprawność... Pomagamy Andrzejowi ją odzyskać!

Dziękujemy za wsparcie poprzedniej zbiórki! Walka o zdrowie i sprawność Andrzeja trwa. Prosimy o wsparcie, które pozwoli mu odzyskać dawne życie! Nasza historia Wszystko zmieniło się jednego dnia i spowodowało inne spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość i pozostanie długo w naszej pamięci... Andrzej wrócił z zajęć zadowolony i uśmiechnięty, usiadł w pokoju, by zjeść obiad i napić się kawy. Zdążył zrobić łyk i nagle zaczął zachowywać się inaczej niż zawsze... Oczy zaczęły się kierować nienaturalnie ku górze. Jego mowa stała się bełkotliwa, stracił równowagę. Od tego momentu nic już nie jest takie, jak wcześniej. Nasze życie zmieniło się o 180 stopni! Szybka reakcja spowodowała, że za kilka minut pojawiła się karetka, która udzieliła pomocy. Zdiagnozowano udar mózgu! Po przywiezieniu do szpitala i skontaktowaniu się z lekarzem usłyszeliśmy, że szanse na przeżycie Andrzeja są niewielkie i decydujące będą najbliższe dni… Czas oczekiwania, bezradność i niepewność była w tym wszystkim najgorsza. Przeżywaliśmy prawdziwy koszmar. Na szczęście Andrzejowi udało się to przetrwać! Udar pozostawił jednak okrutne ślady. Odebrał mu sprawność i dawne życie. Andrzej nie mówił, nie chodził, nie było z nim kontaktu. Rozpoczął się mozolny proces powrotu do zdrowia. Wielkie zmiany przyniósł pobyt w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym, w którym spędził kilka miesięcy po wyjściu ze szpitala. Później był rehabilitowany tylko w domu. Obecnie Andrzej potrzebuje pomocy osoby trzeciej w codziennym funkcjonowaniu. Jego lewa ręka jest bezwładna, z lewą nogą jest lepiej. Wróciła mowa, Andrzej jest kontaktowy. Może się poruszać po domu z naszą pomocą.  Niestety rehabilitacja domowa nie przynosi poprawy. Oczywiście jest potrzebna, ale na przełom możemy liczyć tylko, jeśli Andrzej ponownie znajdzie się w ośrodku rehabilitacyjnym. To wiąże się jednak z ogromnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie pokryć.  Dlatego z całych sił prosimy Was o wsparcie dla Andrzeja! Wierzymy, że jeszcze raz pokażecie, że Wasze serca są otwarte na pomoc człowieka w potrzebie. Z góry dziękujemy! Rodzina

570,00 zł ( 0,39% )
Brakuje: 142 409,00 zł
Grzegorz Okniński
Grzegorz Okniński , 55 lat

Pomocy❗️Gdy zanikają mięśnie, wraz z nimi gaśnie życie❗️

Liczy się każdy dzień – dziś jak nigdy wcześniej rozumiem te słowa. Ostatnie dwa lata zmieniły w moim życiu wszystko. Gdy moje nogi odmówiły posłuszeństwa, gdy stałem się zależny od drugiej osoby, zwyczaje, praca i dotychczasowy styl życia przestały mieć znaczenie. Odtąd musiałem podporządkować się wszystkim warunkom, jakie postawiła przede mną choroba.   Dokładnie dwa lata temu poczułem, że dzieje się coś niedobrego. Moje nogi stały się słabsze, pojawił się ból, drętwienie i takie niepokojące uczucie utraty sprawczości. Pierwsze badania, morfologia i konsultacje z internistą nie dały żadnej odpowiedzi. Zacząłem szukać dalej, lecz czułem, że odbijam się od drzwi. Mijały miesiące, a nikt z lekarzy nie potrafił powiedzieć, co mi dolega.  Przeszedłem punkcje kręgosłupa, EMG, TK płuc i kręgosłupa. Czekając na jakąkolwiek informacje, rozpocząłem rehabilitację, by nie dopuścić do zastania mięśni. Dopiero trzecia wizyta w szpitalu w Krakowie, po dwóch latach niewiadomej, przyniosła tragiczną dla mnie diagnozę – stwardnienie zanikowe boczne, znane jako SLA. Przyszedł szok, niedowierzanie, potem łzy i strach, jak sobie dam radę?  Wiedziałem, że SLA jest bardzo poważnym schorzeniem odbierającym chorym sprawność, z czasem mowę, a w najgorszym przypadku nawet oddech. Nie mogłem uwierzyć, że właśnie tak miałaby wyglądać moja przyszłość. Mam już wprawdzie swoje lata, ale wierzyłem, że przede mną jest ich jeszcze wiele, wiele pięknych chwil spędzonych z najbliższymi.   Gdy poznałem diagnozę, moje życie nie wyglądało już jak wcześniej. Przez dwa lata choroba postępowała, a ja nie wiedząc o niej, nie mogłem zrobić nic więcej, by ją powstrzymać. Dziś mam poważne problemy z chodzeniem, siedzeniem, trzymaniem równowagi. Moje mięśnie zanikają, są coraz słabsze. Staram się, jak mogę, codziennie ćwiczę, uczęszczam na specjalistyczne rehabilitacje, przyjmuje leki. To jednak wciąż za mało...  Kilka miesięcy temu zatliła się we mnie nadzieja. Okazuje się, że w 2022 roku w USA wprowadzono nowy lek, który skutecznie powstrzymuje i hamuje postępowanie mojej choroby. Niestety, terapia nie jest jeszcze dostępna w Europie i jest bardzo kosztowna – roczny koszt terapii w USA to ok. 158 tys. dolarów! To niebagatelna kwota, zdecydowania poza moim zasięgiem. Nie mogę jednak spać spokojnie, gdy wiem, że medycyna może uchronić mnie przed najgorszym. Każda, nawet najdrobniejsza kwota przybliży mnie do osiągnięcia celu, jakim jest przedłużenie życia – a mam dla kogo żyć. Wierzę, że jest wielu ludzi, którzy swoją dobrocią mogą odmienić moje życie.  Proszę Was także o udostępnienie mojej zbiórki, a za każdą, nawet najmniejszą pomoc z całego serca dziękuję! Grzegorz Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

2 810,00 zł ( 0,38% )
Brakuje: 728 166,00 zł
Eryk Żyraldo
Eryk Żyraldo , 13 lat

Eryk niewyobrażalnie cierpi, a my jesteśmy bezradni... RATUNKU❗️

Problemy zdrowotne synka zaczęły się, gdy miał trzy latka. Przestał reagować na swoje imię i komunikaty, cofał się w rozwoju, był nieposłuszny. Te wszystkie niepokojące symptomy zmobilizowały nas do wizyty u lekarza i wykonania szczegółowych badań.  Eryk bardzo często chorował, a z każdą infekcją wycofywał się coraz bardziej. Nie mógł się skupić, spać, usiedzieć w jednym miejscu. Lekarze zdiagnozowali całościowe zaburzenia rozwoju.  Szukaliśmy przyczyny u wielu specjalistów i lekarzy, jednak do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi. Są momenty, gdy stan synka się poprawia. Potrafi wtedy skupić się narysowaniu, bawić się, zachowywać spokojnie. Jednak po niedługim czasie wszystko wraca. Ostatnie badania immunologiczne wykazały autoagresję skierowaną przeciwko własnym tkankom. Eryk ma niezwykle silne bóle głowy i oczu, które powodują, że zaczyna nas gryźć, bić, kopać, demolować dom i otoczenie, w którym się znajduję. Od dwój lat zdarza się również, że ma problem z chodzeniem. Zdarzyło się, że zastałam go w kuchni z nożem w ręku, bo nie był w stanie poradzić sobie z przeszywającym bólem. Nie wiem, co mogłoby się stać, gdybym w porę nie zareagowała.  W Gdańsku jest prywatna klinika, w której można dogłębnie prezanalizować i zdiagnozować przypadek Eryka. Nasz synek potrafi jeździć na rowerze, na nartach, wymawiać pojedyncze słowa. Niestety w tych gorszych chwilach zmienia się nie do poznania. Towarzyszą mu utraty świadomości, podczas których nie rozpoznaje nawet nas, ukochanych rodziców, którzy kochają go ponad wszystko. Eryk uczęszcza do specjalnej szkoły podstawowej, gdzie ma zapewnione wszystkie niezbędne zajęcia i terapie. Nie możemy jednak na tym poprzestać. Musimy szukać i diagnozować dalej, by wiedzieć, jak mu najlepiej pomóc. Oddalibyśmy wszystko, by w końcu uśmierzyć ten niewyobrażalny ból. Pomożecie nam? Rodzice Eryka

612,00 zł ( 0,38% )
Brakuje: 158 963,00 zł
Konrad Weselak
Konrad Weselak , 33 lata

Wypadek odebrał mi sprawność! Pomocy!

Mam wspaniałą rodzinę – ukochanego synka i narzeczoną. Wiedliśmy szczęśliwe życie, ciężko pracowałem, żeby zapewnić nam jak najlepszy byt. Jeden dzień wywrócił nasze życie do góry nogami… Wypadek odebrał mi sprawność i możliwość utrzymywania rodziny. To był zwykły poranek, nic nie zwiastowało tragedii. Rozpocząłem jak zwykle pracę. Po chwili maszyna wciągnęła moją rękę! Krzyczałem z przerażenia, dzięki pomocy kolegów udało się ją wyciągnąć. Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę – moja dłoń była zmiażdżona! Na miejscu zjawiła się straż pożarna, a zaraz po niej pogotowie, które natychmiast zabrało mnie do szpitala. Na miejscu okazało się, że doszło do bardzo poważnych uszkodzeń. 3 palce i kości śródręcza były połamane, a cała dłoń zmiażdżona. Konieczna była operacja. Byłem przerażony, bo nie wiedziałem, czy rękę da się uratować! Podczas zabiegu lekarze założyli mi 6 drutów stabilizujących oraz opracowali rany i wykonali plastykę skóry. Z opatrzoną ręką i temblakiem wróciłem do domu, gdzie musiałem skonfrontować się z nową rzeczywistością… Jestem osobą praworęczną, a to właśnie prawa dłoń jest uszkodzona. Nie mogę nią poruszać, a więc mam trudności nawet w najprostszych czynnościach. Nie mogę prowadzić samochodu, pomóc w opiece nad synkiem… Całe życie ciężko pracowałem, a dziś zostałem zmuszony to bezczynności, która mnie wykańcza. Możliwe, że konieczna będzie kolejna operacja – wkrótce lekarze o tym zdecydują. Chciałbym móc skonsultować stan mojej ręki z lekarzem, który specjalizuje się w rekonstrukcji dłoni, jednak koszt wizyty jest w tym momencie poza moim zasięgiem. Mieliśmy oszczędności, jednak od kilku miesięcy nie pracuję i środki się już wyczerpały… Ponad wszystko zależy mi, żeby wrócić do sprawności. Chcę pracować, być wsparciem dla rodziny, dla mojego dziecka. Niestety, aby było to możliwe, konieczna jest rehabilitacja, która również jest bardzo kosztowna.  Zrobię wszystko, aby znów samodzielną osobą. Nie mogę pozwolić, żeby pieniądze stanęły na przeszkodzie w walce o moją sprawność. Przede mną jeszcze wiele lat życia – nie wyobrażam sobie, że spędzę ten czas w domu, pobierając rentę. Pomóżcie mi wrócić do rzeczywistości sprzed tego tragicznego wypadku. Konrad

203,00 zł ( 0,38% )
Brakuje: 52 989,00 zł
Rufina Serik
Pilne!
Rufina Serik , 3 latka

Rak to strach i ból❗️Ratujemy życie dziecka!

1,5 roczne dziecko nie powinno uczyć się chodzić przy stojaku od kroplówki, nie powinno płakać z bólu, i strachu na widok kolejnej igły. Małe dziecko nie powinno wymiotować zaraz po przebudzeniu… Nie powinno walczyć o życie, które dopiero co dostało. Nasza córeczka walczy o życie – w chwili, kiedy czytasz te słowa, ważą się jej losy... Rufinka ,a nieco ponad 1,5 roczku, jest malutka, a przeszła już tak wiele! Diagnoza była dla nas szokiem – właściwie zniszczyła nasze całe życie! Teraz nie zostały już nawet strzępy normalności. Codziennie na zmianę płaczemy ze strachu, martwimy się, bijemy z myślami. Od rana do wieczora cierpimy, widząc cierpienie tej najmniejszej z nas – naszej córeczki.  Kilka miesięcy temu dokonałam straszliwego odkrycia. Na brzuszku mojej córeczki w okolicy pępka była wypukłość. Wiedziałam, że to coś złego – czułam to jako matka, że dzieje się coś złego. Cjhciałam jak najszybciej dotrzeć do szpitala i usłyszeć, że nie mam się czym przejmować. Właściwie tak się stało, bopierwszy lekarz, jaki zobaczył moją córeczkę, powiedział, że to gazy i mam wracać do domu. Nie uwierzyłam mu! Znałam swoje dziecko, dotykałam jej brzuszka codziennie  i wiedziałam, że to nic dobrego.  Nie mogłam dłużej czekać w niewiedzy. Chciałam, żeby moje dziecko ktoś zbadał. Jeszcze tego samego dnia pojechaliśmy do prywatnej kliniki. Tam potraktowano nas poważnie. Zrobiliśmy USG, na którym powiedziano nam, że Rufina ma nowotwór. To była najgorsza chwila w naszym życiu. Życie stanęło nam przed oczami, nie wiedzieliśmy, co zrobić z tak straszną wiadomością! Byliśmy załamani, niezdolni do logicznego myślenia. Wiedzieliśmy, że w takim stanie nie zdołamy jej pomóc, nie uratujemy naszego dziecka! Zostaliśmy hospitalizowani na oddziale onkologicznym w Astanie, gdzie przeprowadzili dodatkowe badania: tomografię komputerową, rezonans magnetyczny. Na podstawie wyników postawiono przybliżoną diagnozę – nowotwór złośliwy. Po konsultacji z bliskimi podjęliśmy decyzję o leczeniu naszej córeczki w Turcji, ponieważ tam nasza córeczka będzie miała większe szanse na przeżycie. 18 sierpnia byliśmy już w Turcji.  W klinice Acibadem Rufina przeszła pełne badanie, a także biopsję i zdiagnozowano nerwiaka zarodkowego zaotrzewnowego z przerzutami (stadium 4).  Do tej pory nasza córeczka  przeszła już 6 cykli chemioterapii i skomplikowaną operację. Zapłacić za to wszystko pomogli nam krewni, przyjaciele, znajomi, współpracownicy. Ale tych pieniędzy nie wystarczy, dlatego zwracamy się do Was. Przed nami jeszcze długa terapia.  Musimy przejść IMMUNOTERAPIE, przerzuty już zniknęły i mamy nadzieję, że tutaj lekarze będą mogli doprowadzić Rufinę do remisji. Klinika wystawiła rachunek za leczenie Rufiny na kwotę ponad 235 000 dolarów, z którą nie jesteśmy w stanie sobie poradzić.  Błagam pomóż uratować życie naszej  córeczki. Mama

4 557,00 zł ( 0,37% )
Brakuje: 1 195 443,00 zł
Adam Bugajski
Adam Bugajski , 16 lat

Kosztowna operacja szansą, by Adam mógł słyszeć❗️

Adam urodził się z mikrocją ucha prawego i niedosłuchem. Próg wykrywania dźwięku w uchu prawym wynosi jedynie 85dB. Ucho zewnętrzne i wewnętrzne nie zostały całkowicie wykształcone, co wpływa zdolność syna do pełnego doświadczania dźwięków otaczającego go świata. Nasz ukochany syn, musi codziennie stawiać czoło wyzwaniom związanym z niedosłuchem. Musi ustawiać się w stronę dźwięku, aby go usłyszeć. W szkole nie może siedzieć od pewnej strony, co dla niego staje się uciążliwe i często przytłaczające. W Polsce istnieje możliwość przeprowadzenia operacji, jednak obawiamy się, że rezultaty estetyczne mogą być mierne. Proces składa się z dwóch etapów – plastyki małżowiny usznej i późniejszego wszczepienia implantu słuchowego. W Stanach Zjednoczonych istnieje innowacyjna metoda, która pozwala na przeprowadzenie obu etapów w ciągu jednego dnia przy użyciu implantu Medpor. Niestety, koszty tego leczenia przekraczają nasze możliwości finansowe, szacowane na około 330 000 zł! Dlatego zwracamy się z gorącą prośbą o wsparcie finansowe, które pozwoli na przeprowadzenie tej niezbędnej operacji. Razem możemy sprawić, by Adam mógł doświadczać pełni dźwięków i swobodnie uczestniczyć w życiu społecznym. Możemy uczynić różnicę. Rodzice

1 332,00 zł ( 0,37% )
Brakuje: 349 732,00 zł
Elmira Mamedova
Pilne!
Elmira Mamedova , 26 lat

Młoda mama kontra białaczka. Błagamy o ratunek❗️

Zamiast kariery w medycynie — sala w szpitalu onkologicznym. Zamiast doradztwa w sprzedaży leków — medykamenty dożylnie. Zamiast pomagać innym, sama tak bardzo potrzebuje pomocy... Nasza Elmirka, nasza wspaniała młoda matka, która w tym momencie potrzebuje pilnej pomocy! Elmira to ambitna i energiczna młoda kobieta, która zaczynała swoją karierę w branży farmaceutycznej. Uwielbiała swoją pracę, chciała i nadal chce pomagać ludziom. To nie była tylko jej praca, ale także ogromna pasja. Prywatnie świetnie śpiewa, gra na pianinie, ale najważniejsze, że jest mamą malutkiej córeczki Aminki. Córeczki, która bardzo jej potrzebuje…  Kilka miesięcy temu Elmira poczuła się źle. Podwyższona temperatura, ból głowy, ból mięśni, osłabienie ogólne — to, co mogło być zwykłym przeziębieniem, okazało się podstępną śmiertelną chorobą. Ostra białaczka limfoblastyczna... Trzy straszne słowa, które natychmiast w tak okrutny sposób odmieniły jej życie...  Już po pierwszym kursie chemioterapii okazało się, że Elmira jest w remisji. Niestety, nie zdążyliśmy odetchnąć z ulgą. Ta choroba wróciła. Kolejne kursy, wyczerpujące leczenie i ten paraliżujący strach oraz niepewność, co będzie dalej...  Elmira musiała sporo wytrzymać. A to dopiero początek tej niezwykle skomplikowanej drogi. Białaczka wtargnęła do życia bez pytania, nagle… Robiąc ogromne zamieszanie w życiu, próbując zabrać małej Amince mamusię. Niestety, jedyną szansą na pełne wyleczenie dziewczyny jest przeszczep szpiku. Klinika w Turcji zgodziła się przyjąć Elmirę na leczenie, ale zabieg jest bardzo drogi. Na tyle drogi, że musimy prosić o wsparcie... Błagamy, pomóż nam uzbierać pieniądze i uratować życie naszej Elmiry! Mała Aminka nie da sobie bez niej rady… Bliscy Elmiry 

2 705,00 zł ( 0,37% )
Brakuje: 719 264,00 zł
Paweł Włudyka
Paweł Włudyka , 26 lat

Tragiczny wypadek przekreślił plany i marzenia Pawła! Potrzebne wsparcie❗️

Dzień 18 kwietnia 2016 roku zapamiętam do końca życia, choć wolałabym wymazać go z pamięci. To właśnie wtedy wydarzyła się tragedia, która na zawsze zmieniła życie Pawła i całej naszej rodziny. Koszmarny wypadek odebrał sprawność mojemu synowi! Ten dzień przekreślił plany i marzenia Pawła, burząc spokojną dotąd codzienność. Pamiętam widok mojego syna leżącego na ziemi. Spadł z dużej wysokości. Karetka nie mogła do nas przyjechać, wysłano więc śmigłowiec. Paweł został przetransportowany do szpitala w Kielcach, a ja mogłam jedynie modlić się o cud… Po dokładnych badaniach lekarze postawili diagnozę – porażenie czterokończynowe. Nie mogłam uwierzyć, że to spotkało moje dziecko! Paweł w trybie pilnym przeszedł operację kręgosłupa, wszczepiono protezy trzonu i stabilizacji przedniej płytką. Niestety, te zabiegi nie były w stanie przywrócić mu utraconej sprawności… Miałam nadzieję, że podanie komórek macierzystych odmieni los mojego syna. Jestem Wam bardzo wdzięczna za pomoc, którą do tej pory okazaliście Pawłowi – dzięki Wam mógł przyjąć to leczenie! Nie przyniosło ono jednak poprawy stanu syna, dlatego znów potrzebne jest Wasze wsparcie! Paweł potrzebuje mojej pomocy we wszystkich codziennych czynnościach. Wymaga też regularnej rehabilitacji i wizyt lekarskich, by kontrolować stan jego zdrowia. Ich koszt jest ogromny i przewyższa moje możliwości finansowe… Z całego serca proszę Was, pomóżcie Pawłowi! Z waszym wsparciem jego codzienność może być lepsza! Anna, mama

345,00 zł ( 0,36% )
Brakuje: 95 400,00 zł