Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ivanna Vaskul
Pilne!
Ivanna Vaskul , 54 lata

Guz mózgu! Pomóż mojej mamie!

Lekarze myśleli, że to udar. Rzeczywiście objawy na to wskazywały, Zaczęło się od ataku padaczki. Zaraz po nim mama nie mogła mówić, nie rozróżniała liter. Zadzwoniliśmy na pogotowie. Ratownicy błyskawicznie zabrali mamę do szpitala. Tam przewidywania się nie potwierdziły. Diagnoza zupełnie nas zszokowała. Rozpoznano złośliwy nowotwór mózgu – glejak IV stopnia. Trudno było się otrząsnąć po takiej wiadomości. Myśli o własnej śmiertelności nie dopuszcza się do głosu, jednak dudnią jak oszalałe właśnie w takich momentach. Momentach gruzy… 27 grudnia zeszłego roku guz został usunięty. W marcu mama rozpoczęła chemioterapię i radioterapię. Jednak nic nie daje pewności na dalsze życie i powrót do zdrowia przy tak ciężkim schorzeniu, bowiem glejak jest bardzo agresywnym nowotworem. Lekarze ostrzegają, że może nastąpić wznowa.  Mama kontynuuje chemioterapię, jednak już teraz rozglądamy się za kolejnymi opcjami utrzymania jej w zdrowiu. Pojawiła się nadzieja uzupełnienia standardowego leczenia terapią NanoTherm. Jest to jednak niezwykle droga terapia – jej koszt wstępnie szacowany jest na około 200 tysięcy złotych!  Dla nas to olbrzymia kwota! Niestety, na tę terapię nie obowiązuje refundacja. To dlatego bardzo proszę o pomoc. Dzięki Tobie moja mama może przeżyć jeszcze wiele lat i dekad. Już teraz dziękuję za każde otwarte serce! Bożena, córka

2 269,00 zł ( 1,01% )
Brakuje: 221 136,00 zł
Dominik Matskyi
Dominik Matskyi , 4 latka

Nerki mojego synka są niewydolne! Niestety to tylko jedna z diagnoz...

Dzieciństwo mojego syna nie jest takie, jak jego rówieśników. Zabawa w piaskownicy lub szaleństwa na basenie, to tylko marzenia, które być może nigdy się nie spełnią. W tym wszystkim nie to jest jednak najważniejsze… Dominik jest chory od urodzenia. Jego nerki są niewydolne, co oznacza, że cały czas wymagane jest specjalistyczne leczenie. Szpitalne mury stały się więc miejscem, w którym gościmy wielokrotnie. Tak bardzo chciałabym postawić tutaj kropkę. Niestety. Lista diagnoz jest dłuższa. Lekarze stwierdzili, że moje dziecko ma Zespół suszonej śliwki. Jest to choroba genetyczna, która występuje niezwykle rzadko. Pech chciał, że pojawiła się u mojego synka… Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że istnieje taka jednostka chorobowa. Okazuje się, że jej wpływ na rozwój człowieka jest wielki! U Dominika doprowadziła do częściowego braku mięśni na brzuchu! Mój synek ma dopiero 3 lata, jednak już teraz wiadomo, że do końca życia będzie musiał przyjmować mnóstwo leków. To jednak nie wystarczy i potrzebna jest stała rehabilitacja.  Ciężko pogodzić mi się z myślą, że moje dziecko przeszło już 4 operacje. Łzy napływają mi do oczu na samo wspomnienie Dominika, kiedy był przygotowywany do operacji. Jest taki mały, a musiał znieść zdecydowanie zbyt dużo.  Sama nie zdołam mu pomóc. Sama nie uzbieram kwoty, która zagwarantuje Dominikowi specjalistyczne leczenie oraz rehabilitację. Sama nie zdziałam nic. Proszę, bądźcie ze mną dla mojego synka, który jest dla mnie całym światem. Mama Dominika

270,00 zł ( 1,01% )
Brakuje: 26 326,00 zł
Aneta Świeca
Aneta Świeca , 48 lat

Nieszczęśliwy wypadek doprowadził do amputacji nogi! Pomocy!

W 1982 roku uległam wypadkowi, który pozbawił mnie nogi. Pomimo ciężkich chwil i trudności udało mi się przetrwać i funkcjonować dzięki protezie, którą noszę na lewej nodze. Niestety, po 15 latach użytkowania, moja obecna proteza uległa znacznemu zużyciu i potrzebuje pilnej wymiany. Koszt nowej protezy podudzia lewej nogi wyceniony przez protetyka, wynosi aż 95 900 złotych. Jest to suma, której niestety nie jestem w stanie pokryć ze względu na naszą trudną sytuację finansową. 13 lat temu mój mąż zginął w wypadku i od tamtego momentu samotnie wychowuję naszą córkę. Sprawia to, że nasza sytuacja finansowa jest niezwykle trudna, ponieważ muszę radzić sobie z ograniczonymi środkami, które otrzymujemy z renty. Pomimo tych trudności, angażuję się w wolontariat jako wychowawca na koloniach, prowadząc zajęcia sportowe dla dzieci. Jedynie dzięki protezie mogę być samodzielna, dlatego jest ona tak ważna dla mojego codziennego funkcjonowania.  Bardzo proszę o Wasze wsparcie w tej trudnej dla mnie sytuacji. Każda wpłata jest dla mnie ogromną ulgą i krokiem w stronę poprawy jakości życia – zakupu protezy. Z całego serca dziękuję za każdą okazaną pomoc. Aneta

1 035,00 zł ( 1,01% )
Brakuje: 100 987,00 zł
Krzysztof Łyczak
Krzysztof Łyczak , 50 lat

Straciłem obie nogi... Pomóż mi zebrać środki na protezy!

Mimo że życie od lat mnie doświadcza, nie poddaje się. Przeszedłem dwukrotnie przez to samo piekło. Cierpienie, którego doświadczyłem było ogromne… Dziś po raz kolejny staję do walki o sprawność. Wierzę, że z Waszą pomocą ją wygram! Moje nieszczęście zaczęło się w 2010 roku – złamałem prawą nogę. Przez osiem miesięcy byłem unieruchomiony w gipsie, aż  po sam pas. Stan nogi się jednak nie poprawiał… W czasie leczenia zdiagnozowano u mnie niedoczynność tarczycy i cukrzycę typu 2. Na szczęście po kilku zabiegach operacyjnych noga się zrosła. Cieszyłem się, że najgorsze już za mną, bardzo chciałem wrócić do pracy. Jednak podczas kontrolnego badania okazało się, że w nodze nie ma krążenia! Natychmiast udałem się na wizytę do chirurga naczyniowego. Na miejscu nie czekały na mnie dobre informacje: doszło do miażdżycy! Zaczęła się walka o moją nogę – przeszedłem zabieg, który dał mi nadzieję, że będzie dobrze. Szwy się zrastały, jednak po pewnym czasie rana otworzyła się… Próby ratowania nogi trwały 3 lata. Niestety, w pewnym momencie już nic nie dało się zrobić i konieczna była amputacja. Mimo że było to niezwykle trudne, starałem się nie załamywać. Gdy rana się wygoiła, rozpocząłem nowy etap – życie z protezą. Nauczyłem się chodzić o kulach i robiłem wszystko, by móc normalnie funkcjonować. Podjąłem pracę, w końcu moje życie zaczęło się układać… W 2022 roku zraniłem się w zdrową nogę. Rana była niewielka, jednak nie chciała się zagoić. Nie mogłem uwierzyć, że ten koszmar znów się powtarza. Nie spodziewałem się jednak, że ponownie dojdzie do takiej tragedii… Doszło do miażdżycy i po wielu próbach leczenia, podjęto decyzję o amputacji mojej drugiej nogi. Wycierpiałem już naprawdę wiele. Nie chcę spędzić reszty życia na wózku inwalidzkim… Ponad wszystko pragnę być osobą sprawną i samodzielną. Pomóż mi zebrać środki konieczne na protezy. Z całego serca dziękuje za każde wsparcie. Krzysztof

3 232,00 zł ( 1,01% )
Brakuje: 315 917,00 zł
Tobiasz Kozłowski
Tobiasz Kozłowski , 5 lat

Trwa walka o zdrowie i przyszłość Tobiasza! Pomożesz?

Choć Tobiasz przyszedł na świat o wiele za wcześnie, myśleliśmy, że dostaliśmy prezent od losu! U naszego synka nie stwierdzono żadnych tragicznych konsekwencji wcześniactwa. Jednak szybko okazało się, że los po prostu z nas zakpił… Błogi spokój naszej rodziny trwał jedynie 15 miesięcy. Wszystko posypało się jak domek z kart – w mgnieniu oka. Przenikliwy, wielogodzinny płacz Tobiaszka rozrywał nasze serca na strzępy! Nie pomagało tulenie, noszenie na rękach. Byliśmy bezsilni wobec jego cierpienia… Rozpoczęliśmy walkę o nasze dziecko. Szukaliśmy specjalistów i odpowiedzi na pytanie, co dolega naszemu synkowi. Odpowiedzi nas załamały… Po wielu badaniach poznaliśmy pierwsze diagnozy: liczne mioklonie, padaczka oraz autyzm dziecięcy. Do tego dołączyła znacznie opóźniony rozwój synka i zaburzenia zachowania i emocji… Pod takim ciężarem ugiąłby się niejeden dorosły, a przecież Tobiasz jest jeszcze małym chłopcem!  Dzięki Waszemu wsparciu mogliśmy zapisać synka na badania genetyczne. Wierzymy, że dzięki nim poznamy twarz potwora, który nie pozwala mu się rozwijać i zmienia jego życie w KOSZMAR! Lekarze podejrzewają bardzo rzadką chorobę genetyczną... Jednocześnie zapewniamy Tobiaszkowi szereg zajęć terapeutycznych i rehabilitację, dzięki którym jego stan przynajmniej się nie pogarsza… Przed nami kolejne wyzwania: badania serduszka, słuchu oraz mózgu, a do tego wizyty u osteopaty. Poza tym musimy zakupić specjalistyczne sprzęty do rehabilitacji w domu i zabezpieczyć ciągłość specjalistycznej opieki dla Tobiaszka. Każdy dzień bez terapii i rehabilitacji to dla niego cios, po którym może się nie podnieść! Zrobimy wszystko, by pomóc synkowi odnaleźć się i jak najlepiej funkcjonować w świecie. By uwolnić go od cierpienia! Lecz wiemy, że sami nie mamy na to szans… Dlatego z serca prosimy o wsparcie w zapewnieniu Tobiaszkowi wszystkiego, co sprawi, że myśl o jego przyszłości nie będzie tak przerażająca… Rodzice

857,00 zł ( 1% )
Brakuje: 84 250,00 zł
Nadia Voynovska
Nadia Voynovska , 60 lat

Cierpienie jest nie do zniesienia! Błagam, pomóż mi...

To moje drugie podejście do zebrania środków na operację.  Tym razem ból nie jest do zniesienia... Dom staje się więzieniem! Kolano zaczęło boleć 8-10 lat temu, prawdopodobnie przez pracę fizyczną. Przyjechałam do Polski wiele lat temu, ciężko pracowałam — zbierałam truskawki, wiśnie, pracowałam w polu, sprzątałam itp. W tej chwili choroba zamyka mnie w domu...  Błagam, proszę o pomoc! Moja historia:  Przeraża mnie obserwowanie cierpienia własnej mamy… ale jeszcze większy ból sprawia bezsilność wobec postępującej choroby, która sprawia, że każdy dzień wiąże się z rosnącym cierpieniem…  Dla większości ludzi to uczucie zupełnie obce. Niestety, dla mojej mamy to codzienność. Ból powodowany chorobą nie znika nawet na chwilę, a każda próba wykonania ruchu potęguje go do niewyobrażalnych rozmiarów. Kiedy własne ciało jest największym przeciwnikiem, którego nie sposób pokonać. Nazwa choroby mówi właściwie niewiele - zwyrodnienie kolan. Brzmi niegroźnie, prawda? A jednak dolegliwości wynikające ze schorzenia to dla mojej mamy prawdziwe przekleństwo.  Czasem zadaję sobie pytanie - jak długo można tak cierpieć?! Jak żyć, pozwalać sobie na marzenia i plany, kiedy w głowie pojawia się jedna myśl, a właściwie to życzenie, by ból zniknął - najlepiej raz na zawsze…  Dotychczasowe zabiegi okazały się niewystarczające, a nadzieja, która się pojawiała, pękała w krótkim czasie niczym bańka mydlana. Wyczerpaliśmy już wszystkie środki i możliwości, a mama wciąż cierpi. W tym momencie możemy zatrzymać rozwój choroby tylko decydując się na skomplikowaną operację, która niestety nie podlega refundacji. Koszt jest całkowicie poza naszym zasięgiem. Wiesz, co to oznacza dla mojej mamy? Kolejne miesiące, a być może lata cierpienia… Potrzebujemy Waszej pomocy i wsparcia, by wyrwać mamę z piekła bólu. Twój najmniejszy gest może być dla niej ratunkiem!  Tak bardzo chciałabym zabrać ją na spacer… Pójść w nasze ulubione miejsca, znów zobaczyć na jej twarzy uśmiech. Najważniejszy prezent, którego nie mogę jej podarować samodzielnie. Możemy to jednak zrobić razem! Jeśli połączymy siły moja mama dostanie szansę na sprawność i odzyska życie, które choroba odbierała od lat. Nie wiem, jak prosić o pomoc - nigdy nie musiałam tego robić, ale w tym momencie nie mam wyboru. Walczę o jedną z najbliższych mi osób, a kiedy znów widzę na jej twarzy grymas bólu, mam ochotę złapać ją za rękę i wyrwać z potwornej pułapki, w której zaciska ją choroba.  Boję się, że ból i komplikacje odbiorą mamie sprawność. Wiem, że wózek oznacza dla niej wyrok… Wciąż jednak trzymam się maleńkiej iskierki nadziei - bo jeszcze nie wszystko stracone. Potrzebujemy twojej pomocnej dłoni, by pokonać największą przeszkodę. Chciałabym móc powiedzieć, że niebawem ból zniknie - tym razem bezpowrotnie. Proszę, pomóżcie!

599,00 zł ( 1% )
Brakuje: 58 976,00 zł
Anna Jędrosek
Anna Jędrosek , 23 lata

Od 20. lat nie poznałam diagnozy❗️Proszę o pomoc❗️

Urodziłam się zdrowa. Przez pewien czas rozwijałam się prawidłowo, mój stan zdrowia nie sprawiał żadnych powodów do obaw. Niestety to się chwilę później zmieniło… Gdy miałam 3 latka zachorowałam na bardzo rzadkie schorzenie – zaczęłam się przewracać, potykać o własne nogi. Przez złe oraz krzywe stawianie stóp, jedna noga stała się krótsza od drugiej. Do tego dołączyło napięcie mięśniowe, postępująca encefalopatia, porażenie kończyn dolnych i czterokończynowe... Dzięki rehabilitacji choroba na szczęście nie postępuje. Mam jednak 23 lata i moja walka nadal trwa… Razem z rodzicami szukamy ratunku, gdzie tylko się da… Nikt nie wie, co mi dolega. Podejrzenia są różne, jednak do dziś nie poznałam jednoznacznej odpowiedzi... Aktualnie leczę się w poradni chorób rzadkich w Krakowie, gdzie lekarze próbują mnie diagnozować.... Na ten moment wiem, że tylko dzięki rehabilitacji jestem w stanie zatrzymać chorobę.  W codziennym funkcjonowaniu bardzo pomaga mi rodzina i przyjaciele, za co jestem im bardzo wdzięczna. Bez nich nie byłabym w stanie poradzić sobie z wieloma czynnościami. Mieszkam z przyjaciółką, bo ze względu na chęć kontynuowania nauki, musiałam wyprowadzić się z domu rodzinnego. Wierzę, że dzięki rehabilitacji będę mniej zależna od innych. Wierzę, że dobro wraca, dlatego proszę Was o wsparcie w walce o lepsze jutro.  Każda złotówka będzie dla mnie bardzo cenna… Leczenie, rehabilitacja i specjalistyczny sprzęt ortopedyczny generują bardzo wysokie koszty! Jesteście moją nadzieją, sama nie dam rady… Chciałabym żyć normalnie, tak, jak Wy... Ania

1 501,00 zł ( 0,99% )
Brakuje: 148 627,00 zł
Jan Patrakow
Jan Patrakow , 30 lat

Nie chcę stać się więźniem własnego domu! POMOCY!

Moje życie od początku nie jest proste. Podczas porodu, gdy lekarze wyciągali mnie pociągnęli za moje nogi. Wpłynęło to negatywnie na mój narząd ruchu, który od samego początku jest uszkodzony.  Pierwszą diagnozę, jaką otrzymałem było MPD, ale z czasem pojawiła się także skolioza. Mogę stanąć na nogach i pokonywać krótkie odległości, jednak na dłuższe dystanse potrzebuję wózka inwalidzkiego. Zwykle wyjście do sklepu, wizyta u lekarza, czy spotkanie ze znajomymi stanowi dla mnie ogromny problem. Przez nieprawidłową postawę stopy mam rany na nogach i nawet chodzenie na krótkie dystanse powoduje silny ból.  Obecnie posiadam standardowy wózek inwalidzki, który niestety jest już w kiepskim stanie. Sprzęt nie jest dostosowany do moich potrzeb, ale również wagi. Był już wielokrotnie naprawiany, jednak wiem, że jeśli zepsuje się kolejny raz – zostanę uwięziony w moich czterech ścianach… Nie mogę do tego dopuścić, nie chcę, aby moja niepełnosprawność oddziaływała na całe moje życie i zabierała mi samodzielność. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie w zakupie elektrycznego wózka, który sprawi, że będzie mi się żyło po prostu lepiej. Każda złotówka ma znaczenie!  Jan 

180,00 zł ( 0,99% )
Brakuje: 17 906,00 zł
Irina Zadwerniak
Irina Zadwerniak , 6 lat

To nie tylko walka o słuch, to walka o przyszłość mojego dziecka!

Wyniki badań prenatalnych były książkowe. Przez 9 miesięcy nie było we mnie strachu i lęku. Wszystko wskazywało, że moje maleństwo urodzi się zdrowe. Przepełniona szczęściem gładziłam swój coraz bardziej zaokrąglony brzuch i niecierpliwie czekałam na córeczkę. Kiedy w końcu przyszła na świat, zamarłam... Irina urodziła się 13 maja 2018 roku i ten moment, choć dla nas tak piękny, rozpoczął nierówną i brutalną walkę, która trwa do dziś. Nasze maleństwo przyszło na świat z niewykształconą małżowiną i zamkniętym kanałem słuchowym ucha lewego, a także wąskim przewodem oraz dodatkową małżowiną uszka prawego. Dodatkowo zaraz po urodzeniu, lekarze zdiagnozowali u niej głuchotę 3 stopnia.  Wszystkie te zaburzenia stanowiły poważne zagrożenie dla rozwoju i zdrowia naszego dziecka. Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy robić wszystko, żeby jej pomóc!  Pierwsze dźwięki córeczka usłyszała chwilę przed tym, jak skończyła roczek! Dopiero wtedy mogliśmy założyć jej aparaty słuchowe... Mimo wielkiej radości wiedzieliśmy jednak, że to nie koniec... Zimą zeszłego roku zauważyliśmy, że zmienia się asymetria twarzy naszej córeczki. Wtedy lekarze postawili kolejną diagnozę – zespół wad wrodzonych, nazywany Zespołem Goldenhara. Niestety, pochodzimy z małej miejscowości na Ukrainie, gdzie nie zaoferowano nam odpowiedniego leczenia tych zaburzeń. Bez zastanowienia, zaczęliśmy szukać pomocy poza granicami kraju... W końcu udało nam się znaleźć ratunek w kalifornijskiej klinice, która jako jedyna na świecie wykonuje operacje na dzieciach od trzeciego roku życia. Wiedzieliśmy, że musimy jak najszybciej nawiązać z nimi kontakt.  Przesłaliśmy im niezbędną dokumentację i dostaliśmy informację, że Irina zakwalifikowała się na operację. Niestety, podczas dodatkowych, wymaganych przez klinikę badań, wykryto u naszej córeczki guza w prawym uchu! Lekarze poinformowali nas, że to poważne zagrożenie dla życia i zdrowia Irinki, dlatego powinien zostać jak najszybciej usunięty...  Teraz nasza córeczka musi przejść dwie poważne operacja. Pierwsza: usunięcia guza oraz dodatkowej małżowiny usznej. Druga: przywrócenia słuchu i plastyki ucha. Niestety, koszty obu zabiegów są ogromne i znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe...  Dlatego błagamy Was o pomoc! Te operacje to jedyny sposób, by Irina była zdrową dziewczynką – słyszała i mówiła, jak każde inne dziecko. Warunek jest jeden – zebrać ogromną sumę pieniędzy! Bez Was się nie uda. Proszę, pomóż nam… Rodzice Czytaj więcej:  ➡️ Pomoc dla Irinki! 💚

6 160,00 zł ( 0,99% )
Brakuje: 615 508,00 zł