Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michał Pakulski
Michał Pakulski , 23 lata

Wypadek skończył się amputacją❗️Potrzebna pomoc w walce o powrót do sprawności❗️

8 lipca 2024 roku życie mojego młodszego brata Michała zmieniło się w jednej chwili. W wyniku wypadku drogowego doznał licznych złamań prawej nogi, uszkodzenia tętnic oraz nerwów. Przeszedł już osiem operacji, z których dwie były amputacjami… Pierwsza odbyła się 25 lipca 2024 r. – noga została amputowana poniżej kolana. Ale po kilku dniach wdała się groźna infekcja, która zagrażała życiu Michała... Lekarze musieli podjąć drastyczną decyzję – amputacja powyżej kolana była nieunikniona. Wciąż nie wiemy, czy to koniec walki.  Teraz Michał jest w domu, jego stan fizyczny jest stabilny, ale sytuacja jest nadal niepewna. Kość się nie zrasta, nie można rozpocząć protezowania i lekarze analizują możliwość kolejnej operacji.  Dla Michała, choć jest niesamowicie silny, jest coraz trudniej. Musiał zrezygnować z wielu rzeczy, które kiedyś były dla niego codziennością, porusza się o kulach i nie jest w stanie zrobić wielu rzeczy samodzielnie. Koszt protezy oraz dalszego leczenia rośnie z każdą kolejną interwencją medyczną. Michał ma jednak tylko jedno marzenie – aby znowu chodzić, wrócić do życia i uśmiechać się, jak dawniej. Mimo bólu i ogromu przeciwności losu nie poddaje się, a my robimy wszystko, by go wspierać. Ta zbiórka to nasza wspólna nadzieja na przyszłość. Koszt zakupienia protezy jest ogromny, zwłaszcza że wiele rzeczy jest jeszcze niepewnych i może ulec zmianie. Ale my nie tracimy nadziei, bo wierzymy, że dzięki Wam uda się pomóc Michałowi odzyskać radość z życia. Prosimy, pomóżcie Michałkowi stanąć na nogi – dosłownie i w przenośni. Rodzina i bliscy ➡️ Licytacja charytatywna dla Michałka *Pomóż Michałkowi znowu chodzić*

1 172,00 zł ( 1,1% )
Brakuje: 105 211,00 zł
Hania Grzegorczyk
Hania Grzegorczyk , 11 lat

Dzielna Hania walczy o swoją przyszłość – Pomożesz jej❓

Hania to dziś pełne życia dziecko. Ale o uśmiech i szczęście od początku musi walczyć na rehabilitacjach i wizytach u specjalistów. Ma 9 lat, a jej rozwój w obecnej chwili jest na etapie 4-latka. Gdy się urodziła, szanse na przeżycie były znikome. Swoją podróż po tym świecie zaczęła od reanimacji, a zaraz potem stwierdzono u mojej kruszynki wadę serduszka i wodogłowie wrodzone.  Od diagnozy przeszło do operacji serduszka, potem główki. Po 4 miesiącach Hania została wypisana do domu z zastawkami w głowie i w tym miejscu zaczęła się nasza walka o lepsze jutro. W sumie na jej choroby składa się wodogłowie wrodzone, dziecięce porażenie, epilepsja lekooporna, opóźnienie w rozwoju, uszkodzenie wzroku zez zbieżny, astygmatyzm, oczopląs i uszkodzony nerw wzrokowy. W wieku 4 latek córeczka zaczęła stawiać pierwsze kroki, ale stwierdzono u niej napady złożone. Nasza jedyna nadzieja w intensywnych rehabilitacjach, kolejnych wizytach u specjalistów, lekach i terapii.  I ta nadzieja daje efekty. Hania chodzi, potrafi powoli sama się ubrać i jest bardzo rozmowna. To dała nam wczesna rehabilitacja, a kontynuowanie jej może dać jeszcze więcej. Niestety, na tej drodze pojawiła się ogromna przeszkoda. Koszty. By opłacić rehabilitację i terapię potrzebne są pieniądze, które nam już po prostu się kończą. Dlatego zwracam się do Was, ludzi dobrego serca, o pomoc dla mojej Haneczki. Proszę, byście w tej trudnej walce o normalność stali się dla nas światełkiem nadziei. Małgosia, mama Hani

232,00 zł ( 1,09% )
Brakuje: 21 045,00 zł
Adrian Połajdowicz
Adrian Połajdowicz , 7 lat

Adrianek ma szansę na przyjęcie kolejnych podań komórek macierzystych! POMÓŻ!

Pamiętam ten najgorszy strach o życie własnego dziecka. Pamiętam każdą chwilę, niemal każde słowo lekarzy... To był dopiero 28. tydzień ciąży. Synek urodził się o 3 miesiące za wcześnie. Od pierwszych chwil czekała nas dramatyczna walka o jego życie, a potem o zdrowie. Adrian ważył trochę ponad 1300 gramów. Pierwsze chwile życia spędził w inkubatorze, podłączony do respiratora, bo nie mógł nawet oddychać samodzielnie. Drżałam ze strachu o jego życie... Przed każdą rozmową z personelem medycznym czułam lęk, tak bardzo się bałam, co od nich usłyszę. Skutki tego, co się wtedy stało – przedwczesnego porodu i wylewu – synek odczuwa do dziś. Gdy Adrian miał roczek, usłyszeliśmy wstępną diagnozę – mózgowe porażenie dziecięce. Rok później sklasyfikowano ją jako ciężką postać spastycznego porażenia czterokończynowego. Jako wcześniak synek został objęty opieką wielu specjalistów: neurologa, kardiologa, okulisty, audiologa i pomocą rehabilitanta, dzięki czemu poczynił wielkie postępy.  W naszym życiu pojawił się temat komórek macierzystych. Dzięki wsparciu, które otrzymaliśmy, udało nam się skorzystać z tej formy leczenia. Nawet jeśli nie nastąpiła poprawa ruchowa, to wzrosła odporność i Adrian poczynił niesamowite postępy intelektualnie! Teraz znów mamy szansę na ponowne rozpoczęcie terapii! Dzięki ostatnim podaniom synek podejmował próby siadu, ale później przyszły kolejne infekcje i się pogorszyło…  Spastyka  spowodowała podwichnięcie biodra i trzeba było zmienić plan rehabilitacyjny. Jesteśmy bardzo zmotywowani. Mamy nadzieję, że kolejne podania komórek spowodują, że wydłuży się czas koncentracji Adrianka, synek rozwinie się intelektualnie, podejmie znowu próby siadu, a może nawet uda mu się wytrzymać trochę dłużej w pozycji stania! Adi jest pionizowany w pionizatorze, ale nie da rady stanąć przy chodziku samodzielnie. Musimy walczyć o to, by nasze dziecko było jak najbardziej samodzielne. Jedyną szansą jest podejście globalne – podania botuliny, turnusy rehabilitacyjne i przyjmowanie komórek macierzystych. To wszystko daje nam nadzieję, ale też pochłania też ogrom pieniędzy. Dodatkowo liczy się czas. Im szybciej lekarze rozpoczną terapię komórkami, tym lepiej zadziałają.  Dziękujemy za Wasze dotychczasowe wsparcie i z całego serca prosimy o dalszą pomoc w walce o przyszłość Adrianka!  Rodzice ➡️ Facebook

875,00 zł ( 1,08% )
Brakuje: 79 487,00 zł
Alicja Bilak
Alicja Bilak , 4 latka

Nie zamykaj Alicji w Krainie Ciszy... POMÓŻ!

Badania w trakcie ciąży nie wykazywały żadnych nieprawidłowości. Nikt nie mógł mi wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Siostra bliźniaczka Alicji urodziła się zdrowa, co tym bardziej wzbudzało podejrzenia i niepokój. Niestety na moje pytania do dziś nie otrzymałam odpowiedzi. Moja córeczka przyszła na świat bez uszka, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Kiedy ją zobaczyłam po raz pierwszy, najbardziej wystraszyłam się tego, że już nigdy nie będzie słyszeć. Bardzo bałam się o jej przyszłość, sprawność i beztroskie dzieciństwo, ale wiedziałam, że muszę walczyć. Obecnie Alicja prawie nie słyszy na jedno uszko. Jeśli ktoś coś do niej mówi, odwraca się i podstawia lewe, zdrowe uszko. Jeśli ma dwa źródła dźwięku, ktoś coś mówi, a w tle słychać inne dźwięki, to bardzo się gubi i nic nie słyszy. Ciężko sobie wyobrazić, jak poradzi sobie w szkole – jej stan się nie poprawia, lecz stale pogarsza… Na szczęście pojawiła się nadzieja! Alicja została zakwalifikowana do bardzo wymagającej operacji, w którą zaangażowanych będzie dwóch chirurgów jednocześnie! Pierwszy przewierci kość w przewodzie słuchowym i zajmie się plastyką błony bębenkowej. Jeśli będzie brakowało kości w uszku, to wstawi też implanty, jednak to będzie można stwierdzić dopiero w trakcie zabiegu. Drugi chirurg zadba o estetykę i rekonstrukcję małżowiny usznej. Operacja będzie trwała 8 godzin, ale dzięki niej jest wielka szansa na lepszą przyszłość Alicji! Obecnie córeczka jest jeszcze za mała, żeby wszystko rozumieć, jednak jest świadoma swoich problemów zdrowotnych. Jak czyścimy uszy, to często zadaje pytanie „Mamo, ale czemu tylko jedno? Drugiego nie ma jak? Ale Liza ma dwa!” Gdy bawi się w lekarza, to wie, że stetoskop może włożyć tylko do jednego ucha. Na razie wywołuje to u niej tylko lekkie zdziwienie, dlatego niezwykle ważne jest, żeby wykonać operację jak najszybciej. Prognozy lekarzy są bardzo optymistyczne, wszyscy wierzymy, że operacja przebiegnie pomyślnie i uda się pomóc mojej małej, dzielnej dziewczynce! Operacja zaplanowana jest na 4 stycznia! Nie mamy chwili do stracenia! Prosimy, pomóżcie nam uzbierać kwotę, dzięki której Alicja będzie słyszeć. To ogromna suma, której sama nie jestem w stanie uzbierać. Wierzę, że nie przejdziecie obojętnie obok jej historii. Mama Alicji Zobacz filmik z pięknymi zdjęciami Alicji

2 791,00 zł ( 1,07% )
Brakuje: 256 824,00 zł
Muslim i Sanżar Kuanyshbek
Muslim i Sanżar Kuanyshbek , 13 lat

Walczymy o samodzielne kroki naszych dzielnych synów! Pomocy!

Chodzenie. Zwykła czynność, o której nie myślimy zbyt często. W przypadku dwójki naszych dzieci to jednak wielkie marzenie. Prosimy, pomóżcie nam, aby nasi synowie mogli poruszać się samodzielnie! Obie ciąże były absolutnie bezproblemowe. Nic w wynikach badań nie budziło niepokoju lekarzy. I jeden i drugi syn urodzili się zupełnie zdrowi.  Niestety, gdy Sanżar skończył dwa miesiące, dowiedzieliśmy się, że coś jest nie tak. Od piątego miesiąca życia cały czas jest leczony, ale nie widać znaczących efektów. Trochę pomaga mu tylko rehabilitacja… Syn ma już 12 lat, zdiagnozowane dziecięce porażenie mózgowe, wadę postawy ciała i angiopatię siatkówki. Po pierwszy synku - przyszła na świat nasza córka. Na szczęście nic jej nie jest, jest zdrowa i chodzi do szkoły. W 2017 roku urodził się nasz najmłodszy syn – Muslim. Kiedy dowiedzieliśmy się, że również ma dziecięce porażenie mózgowe, przeżyliśmy prawdziwe załamanie… Oprócz tego cierpi też na: encefalopatię niedotlenieniowo-niedokrwienną, zespół nadciśnienia, opóźnienie rozwoju psychoruchowego. Szukaliśmy już możliwości leczenia w różnych częściach Kazachstanu, żeby nasze dzieci w końcu mogły chodzić, być jak najbardziej samodzielne. W tym roku skontaktowaliśmy się z lekarzami ze szpitala w Ankarze. Po zapoznaniu się z dokumentacją dają oni duże szanse na wyleczenie naszych synów. Koszty są jednak ogromne… Bardzo prosimy o wsparcie. Wydajemy wszystko, co mamy na leczenie naszych dzieci. Ostatnio pojawiła się nadzieja na lepszą przyszłość chłopców. Proszę, pomóżcie im! Tak bardzo chcemy, żeby mogli biegać i bawić się na własnych nogach.  Rodzice

480,00 zł ( 1,06% )
Brakuje: 44 414,00 zł
Krzysztof Andrzejczak
Krzysztof Andrzejczak , 47 lat

Pełnił służbę w obronie innych. Choroba skazała go na niepełnosprawność!

Zanim wykryto u mnie chorobę, byłem sprawnym, wysportowanym chłopakiem na służbie w Żandarmerii Wojskowej. Chciałem pracować, chciałem się rozwijać i zapewnić mojej rodzinie jak najlepsze życie. Niestety, los okrutnie pokrzyżował moje plany... Z początku nie wyglądało to groźnie. Pewnego dnia po prostu poczułem się gorzej. Byłem osłabiony, co równie dobrze mogło być wynikiem zmęczenia po pracy. Jednak poszedłem kontrolnie do lekarza i po miesiącu badań, w 2000 roku niczym grom z jasnego nieba uderzyła we mnie diagnoza – Stwardnienie rozsiane pod postacią wtórnie postępującą.  Nie zamierzałem poddawać się bez walki, ale niestety trafił mi się ciężki przeciwnik. Ta nieuleczalna, okrutna choroba siała w moim organizmie tak wielkie spustoszenie, że moim jedynym sposobem na poruszanie się był wózek inwalidzki. Obecnie mam 45 lat. Byłem zmuszony przyjąć na siebie cios od losu i zrezygnować ze swojej dotychczasowej pracy i pasji. Ze względu na problemy motoryczne w jednej ręce, podjąłem pracę w Zakładzie Aktywności Zawodowej przy systemie Corel, sterującym pracą grawerko-wycinarki laserowej. Pracuję tam do dziś. Lubię swoją pracę. Jest dla mnie sposobem na relaks i formą własnej rehabilitacji. Co ważniejsze, to jedyny sposób, bym mógł wyjść z domu i poczuć choćby namiastkę życia, które miałem przed chorobą. Regularnie uczęszczam na rehabilitacje, by spowolnić rozwój choroby, ale fakt bycia przykutym do wózka ciąży mi na sercu każdego dnia. By dojechać na leczenie i do pracy potrzebuję pomocy drugiej osoby. Sam nie jestem w stanie wsiąść do samochodu, ani z niego wysiąść. Na co dzień wspiera mnie rodzina – żona i dwie córki. To głównie dla nich chcę walczyć i stawać się coraz bardziej samodzielny. Nie chcę być obciążeniem… Dlatego zwracam się do Państwa o pomoc. W samodzielności znacznie pomoże mi zakup specjalnego samochodu, dostosowanego do potrzeb osób poruszających się na wózku. Dzięki niemu mógłbym sam dojeżdżać do pracy i na rehabilitacje. Znacznie ułatwi mi to kontakt z innymi ludźmi. Niestety, koszt specjalistycznego auta, to niewyobrażalnie duża kwota. To stanowczo za dużo, bym mógł sam ją uzbierać. Pragnę tylko powrotu do samodzielności i normalności. Proszę o wsparcie...  Krzysztof

3 961,00 zł ( 1,04% )
Brakuje: 373 699,00 zł
Roman Skaliński
Roman Skaliński , 36 lat

Przez lata nie wiedziałem o chorobie... A to nawet nie jest największa przeszkoda❗️

Niedawno zdiagnozowano u mnie padaczkę oraz zaburzenia lękowo-depresyjne. Choroby znacznie utrudniły mi codzienne funkcjonowanie i jeśli szybka psychoterapia nie przyniesie poprawy, to dalsze funkcjonowanie stanie się prawdziwym wyzwaniem. Przez lata nie wiedziałem, że choruję na padaczkę. Ataki były w małej częstotliwości i wyglądało to tak, że na jakiś czas się „zacinałem”. Jednak największym problemem są zaburzenia, które paraliżują moją codzienność. Nie mogę pozwolić sobie na wizyty w ramach NFZ z uwagi na długi czas oczekiwania. Sytuacja zmusza mnie więc do wizyt prywatnych, a te są dość kosztowne. Bardzo proszę ludzi dobrej woli o pomoc. Pomóżcie mi stanąć na nogi i sprostać codzienności. Chcę dalej walczyć, pracować i funkcjonować bez nawracających lęków. Dzięki wsparciu w opłaceniu wizyt u specjalistów to może stać się rzeczywistością. Roman

110,00 zł ( 1,03% )
Brakuje: 10 529,00 zł
Pawełek Pokropek
Pilne!
Pawełek Pokropek , 18 miesięcy

POMOCY❗️Tylko najdroższy lek świata uratuje Pawełka przed ŚMIERTELNĄ chorobą❗️

Ta historia byłaby jak wiele innych. Staranie się o wymarzone dziecko, dwie kreski na teście ciążowym, bezproblemowa ciąża i poród. Wszystko wskazywało na to, że nasz ukochany Pawełek przyszedł na świat zdrowy, powodując u nas niewyobrażalną radość. Tylko, że ta szczęśliwa historia trwała tylko 12 dni. Wtedy synek trafił do szpitala, a potem przyszła przerażająca diagnoza… Trzy literki, które niosą śmierć – DMD. Dystrofia mięśniowa Duchenne’a! Gdy pojechaliśmy z synkiem do szpitala, nigdy byśmy nie przypuszczali, że opuścimy go dopiero po dwóch miesiącach z diagnozą, która mrozi krew w żyłach. Dystrofia mięśniowa Duchenna’a jest bardzo rzadką chorobą, powodującą stopniowy zanik mięśni, prowadząc do śmierci. Synek, przychodząc na świat, dał nam wiele szczęścia, sam go jednak nie miał… Choroba dotyka 1 na 3500 urodzonych chłopców. A to nie jedyna diagnoza Pawełka! U naszego chłopca zdiagnozowano zespół sąsiadujących genów, który oprócz DMD powoduje też hipoplazję nadnerczy oraz deficyt kinazy glicerolowej.  Organizm Pawełka nie produkuje wystarczającej ilości hormonów stresu, dlatego na stałe musi przyjmować leki. Konieczne jest zwiększanie dawki za każdym razem, gdy nasz chłopiec czegoś się wystraszy. Inaczej traci siły i jest zupełnie nieobecny… Deficyt kinazy glicerolowej powoduje, że synek musi być na specjalnej diecie. Codziennie musimy też walczyć o jak najlepszą sprawność Pawełka. Uczęszczamy na rehabilitację i korzystamy z opieki m.in. endokrynologa, kardiologa, okulisty, nefrologa, neurologa. To naprawdę duże wydatki... Jeszcze nie tak dawno Pawełek byłby skazany na śmierć w męczarniach, ponieważ dystrofia mięśniowa Duchenne’a była nieuleczalna. Moglibyśmy ją tylko opóźniać, ale to i tak ostatecznie skończyłoby się tragicznie. Od zeszłego roku istnieje jednak ratunek – lek, który trzeba podać, zanim synek skończy 5 lat. Tylko że na tym dobre wiadomości się kończą, ponieważ leczenie kosztuje prawie 16 MILIONÓW ZŁOTYCH! Perspektywa, że nie dam rady zapewnić dziecku ratunku, w momencie gdy istnieje leczenie, jest przerażająca! Co jeśli nie zdążymy? Inne dzieci będą mogły być uratowane, a ja widząc pogarszający się stan syna, będę myślała tylko, dlaczego on musi umierać? Dlaczego nam się nie udało… To okropna wizja, ale bez Waszej pomocy okaże się rzeczywistością i na nic zda się ten niesamowity postęp medycyny. Czasami gdy patrzę w piękne oczka Pawełka, na moment zapominam o tym, że jest chory. Wtedy myślę o tym, jaki będzie w przyszłości, co będzie lubił, jakim będzie człowiekiem. Tylko że ta przyszłość może nie nadejść… A nawet jeśli nadejdzie, to szybko się skończy, za szybko… Bez leku mięśnie synka będą słabnąć i umierać – najpierw te odpowiedzialne za poruszanie się, później przełykanie, a na końcu oddychanie! Nie mogę stać z boku i patrzeć, jak moje dziecko doświadcza piekła na ziemi… Dlatego jestem tu i błagam o pomoc! Zrobię wszystko, żeby synek mógł polecieć do USA i przyjąć NAJDROŻSZY LEK ŚWIATA. Wielkich rzeczy można dokonać jednak tylko wspólnie, dlatego bądźcie z nami. Tak bardzo prosimy o wpłatę, o udostępnienie, o nagłośnienie zbiórki. Krok po kroku będziemy zbliżać się do celu. Wierzę, że przyszłość Pawełka może być szczęśliwa. Pomocy!  Rodzice, Karolina i Łukasz 🔴 Facebook - Pawełek kontra DMD ➡️ Licytacje dla Pawełka na Facebooku ➡️ Artykuł o Pawełku e-Sochaczew.pl ➡️ Artykuł w Grodzisknews.pl 📻 Audycja w Radiu RSC 📻 Audycja w Radiu Sochaczew

163 807,00 zł ( 1,02% )
Brakuje: 15 793 640,00 zł
Katarzyna Wądołkowska
Katarzyna Wądołkowska , 43 lata

Rzadka choroba chce zabrać moją mamę❗️Błagam o pomoc❗️

Mama od zawsze jest dla mnie ogromnym oparciem. Towarzyszyła mi w ważnych momentach życia: każdych urodzinach, świętach, ukończeniu szkoły czy rozpoczęciu studiów. Nie wyobrażam sobie, żeby miało jej przy mnie zabraknąć… Niestety, okrutna choroba chce mi ją odebrać! Problemy zdrowotne mojej mamy zaczęły się niespodziewanie. Od jakiegoś czasu miała częste krwotoki i coraz gorzej się czuła. Podczas badań okazało się, że jej poziom hemoglobiny jest zatrważająco niski! Konieczne było przetoczenie krwi! Po wielu badaniach i wizytach u różnych specjalistów, lekarze postawili koszmarną diagnozę – ziarniniakowatość z zapaleniem naczyń! Choroba powoduje bolesne zmiany górnych dróg oddechowych. Byłam przerażona, nie wiedziałam, co będzie dalej… Tak bardzo bałam się o życie mojej mamy! Podstępnej chorobie towarzyszą też inne schorzenia, z którymi mama musi zmagać się na co dzień. Jest pod opieką wielu specjalistów, którzy kontrolują jej stan zdrowia. Mama musiała też rozpocząć chemioterapię, która z każdym dniem pozbawia ją sił… Niestety, leczenie jest długie i wyczerpujące. Widzę, jak mama cierpi, jak wypadają jej włosy i staje się coraz słabsza. Jej ból rozdziera moje serce… Tak bardzo chciałabym jej pomóc! Ciągle wierzę, że uda jej się wygrać z chorobą i w końcu znów się uśmiechnie! Każda minuta spędzona w szpitalnych murach zdaje się trwać wieczność… Jednak leczenie jest jedyną nadzieją, by mama wygrała z chorobą! Zrobiłabym wszystko, co w mojej mocy, by odjąć jej to cierpienie! Niestety, ogromną przeszkodą są pieniądze… Leczenie, opieka specjalistów i rehabilitacja są mamie niezbędne, ale też bardzo kosztowne. Błagam o wsparcie, aby mogła dalej walczyć i w końcu wygrać z chorobą, która zabrała jej dotychczasowe życie! Proszę, nie pozwólcie mi stracić mamy… Wiktoria, córka Katarzyny

1 622,00 zł ( 1,01% )
Brakuje: 157 953,00 zł