Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Eugeniusz Lohinskyi
Eugeniusz Lohinskyi , 46 lat

Trafiłem do szpitala zaraz po powrocie do Polski! Pomóż zwalczyć skutki tragedii!

Nic nie wskazywało na to, że moje życie potoczy się w ten sposób. Choć to niewyobrażalne, przeżyłem jednoczesny udar mózgu i zawał serca. Atak odebrał mi wiele, ale nigdy nie przestanę walczyć. Jeśli mi pomożesz, mam szansę wygrać. Dziś liczy się czas! Muszę szybko wrócić do pracy, by zarobić na dalsze leczenie i rehabilitację. W Warszawie mieszkałem kilka lat. Opuściłem miasto, gdy los podrzucił mi szansę wyprowadzki do Kanady. Po czasie postanowiłem wrócić. Poprzednia praca już na mnie czekała. Pierwsze dni w Polsce spędziłem w Starogardzie Gdańskim u mojego dobrego przyjaciela. Bardzo brakowało mi go w Kanadzie. Niestety, choć spotkanie miało przynieść same pozytywne emocje, jego koniec okazał się bezwzględny. Wychodząc spod prysznica, poczułem, jakby w mojej głowie była jakaś mgła. Stwierdziłem, że muszę położyć się w łóżku i odpocząć. Kiedy mój przyjaciel wrócił do domu, nie mogłem podnieść się z pozycji leżącej. Prawa strona odmówiła posłuszeństwa, mowa zrobiła się niewyraźna. Przyjechała po mnie karetka. W szpitalu okazało się, że dostałem zawału serca i udaru mózgu jednocześnie. Na miejscu nie mieli odpowiedniego sprzętu, więc helikopterem przewieźli mnie do Gdańska. Tam odbyła się operacja. Lekarze robili wszystko, by uratować mi życie. Nigdy im tego nie zapomnę. Niestety, moja walka o zdrowie jeszcze nie dobiegła końca. Muszę zbierać na zastrzyki, leki, rehabilitację oraz leczenie. Chcę wrócić do sprawności najszybciej, jak tylko mogę. Tylko wtedy uda mi się podjąć pracę i opłacać wszystko samodzielnie. Jeśli jesteś w stanie mi pomóc, będę niezwykle wdzięczny! Eugeniusz

692,00 zł ( 1,3% )
Brakuje: 52 500,00 zł
Wiesław Owca
Wiesław Owca , 65 lat

Powikłania po chorobie pozbawiły mnie sprawności. Proteza to moja nadzieja!

Rodzina jest moją motywacją. To dla niej zawsze będę się starał, zawsze będę walczył. Bez niej moje życie straciłoby barwy. Razem z żoną wychowuję dwóch synów, dla których chcę być jak najdłużej oparciem, dlatego obiecałem, że mimo przeciwności nigdy się nie poddam... Jeszcze do niedawna żyłem jak każdy sprawny fizycznie człowiek. Od 40 lat jestem pracownikiem Małopolskiej Wytwórni Maszyn w Brzesku. Niedawno zakład przeżywał kolejny rozkwit. Chciałem dać z siebie wszystko pod banderą prężnie rozwijającej się firmy, tymczasem zdrowie odmówiło mi posłuszeństwa. Przez wiele lat radziłem sobie z cukrzycą, ale w pewnym momencie konsekwencje choroby okazały się silniejsze ode mnie. W 2002 roku przeszedłem zawał serca. Wtedy wiedziałem już, że sytuacja jest poważna. Zaczęła się bowiem intensywna walka o kończyny dolne dotknięte ostrym niedokrwieniem. Niestety, mimo stałej opieki lekarskiej, mimo tak wielu starań nie udało się uniknąć najgorszego. Na początku marca tego roku amputowano mi prawą nogę na poziomie uda.  To był dla mnie bolesny cios. Przez tyle lat byłem samodzielny i w kilka chwil wszystko obróciło się o 180 stopni. Teraz jestem uzależniony od pomocy bliskich mi osób, a nie chcę być dla nich dodatkowym ciężarem. Chciałbym wrócić do sprawności, kontynuować swoją pracę, pomóc w domowych obowiązkach. Abym mógł osiągnąć swój cel potrzebuję protezy, której koszt jest zatrważający. Poza wydatkami związanymi z utrzymaniem rodziny, dwójki dzieci w wieku szkolnym, ponoszę jeszcze znaczne koszty związane z rehabilitacją. Bez Państwa pomocy niewiele mogę zdziałać. Mam niemalże związane ręce, dlatego bardzo proszę o wsparcie. To mój jedyny ratunek i szansa na to, by zawalczyć o sprawność i powrót do normalnego funkcjonowania.  Wiesław

1 128,00 zł ( 1,29% )
Brakuje: 85 648,00 zł
Bartosz Niewiadowski
Pilne!
Bartosz Niewiadowski , 49 lat

W mojej głowie zagnieździł się GLEJAK❗️Ratuj!

Mam na imię Bartek. Jestem bardzo spokojnym człowiekiem, który od zawsze wierzy w siłę cudu. Niestety do TEGO dnia, gdy ta wiara rozpadła się na milion kawałków. Mój świat nie wygląda już tak samo... Wszystko się zmieniło, gdy pewnego dnia nieproszony potwór z ciemności, zagnieździł się w moim ciele i odebrał nadzieję na spełnienie jakiegokolwiek marzenia. Tym potworem jest GLEJAK... Glejak nie jest zwykłą chorobą. To podstępny wróg, który nie daje się łatwo przepędzić. Jest niszczycielem pożerającym po cichu mój mózg. Rzeczywistość potrafi zmienić w koszmar, który mnie obudził. Ja już nie śnię – to przerażająca jawa. Wszystko zaczęło się, gdy w 2022 r. przebywałem w Niemczech w ramach obowiązków służbowych, uruchamiając linię produkcyjną. Za granicą był ze mną mój szwagier. Pewnego dnia upałem z krzesła, ponieważ gorzej się poczułem. Wtedy przyjechało pogotowie, które zabrało mnie do szpitala. Tam wykonano tomograf, a po nim rezonans magnetyczny z kontrastem. Wyniki wskazywały, że wystąpiła zmiana w lewym płacie ciemieniowym. Potem wróciłem do Polski, Pełną diagnozę usłyszałem w Bydgoszczy w 2023 r., gdy byłem już po operacji. Mój świat wtedy runął... Do dzisiaj nowotwór rozpycha się w mojej głowie, powodując ogromny ból. Mam za sobą skomplikowaną operację, przeszedłem chemioterapię oraz radioterapię, po których glejak powrócił w wielopostaciowej formie... Jest jeszcze silniejszy... Obiecałem sobie jednak, że nie dam się pokonać. Wierzę, że każda walka kiedyś się kończy! Choć czasami bywa bardzo trudno, jestem gotów zrobić wszystko, by móc podjąć bój o swoje życie! Bo właśnie o nie chodzi... Nie poddaję się, ale w tej bitwie potrzebuję Waszej pomocy. Sam sobie nie poradzę! Leczenie onkologiczne może być refundowane, ale wszystko wokół niego – rehabilitacja, wsparcie zdrowia, dojazdy, konsultacje – niestety nie. Twoje wsparcie jest jak cegiełka, która buduje mur przeciwko temu potworowi. Wierzę głęboko, że dobro wraca, a Wy jesteście dla mnie silną tarczą! Dziękuję Wam za Wasze wsparcie! Pomagać bezinteresownie to piękny podarunek. Oby dobro wróciło do Was ze zdwojoną siłą! Bartek

957,00 zł ( 1,28% )
Brakuje: 73 512,00 zł
Dariusz Wojnarowski
10 dni do końca
Dariusz Wojnarowski , 29 lat

Jedynym ratunkiem zagraniczna operacja! Pomocy!

Każdy dzień to walka o przetrwanie. Niestety, żadne znane leki nie pomagają, a wieloletnie, bezskuteczne zmagania z chorobą doprowadziły do znacznego pogorszenia mojego stanu. Nigdy nie myślałem, że będzie mi tak trudno… W 2014 roku ujawniła się u mnie bardzo ciężka postać choroby refluksowej. Jest to przypadłość polegająca na cofaniu się kwasu solnego i oparów z żołądka przez przełyk, niszcząc wszystkie tkanki po drodze. Objawia się ona tym, że w moich płucach, oskrzelach, gardle i krtani, gromadzi się każdego dnia ogromna ilość śluzu, flegmy, która dosłownie mnie dusi. Każdy dzień to walka o przetrwanie.  Niestety, żadne znane leki na refluks na to nie pomagają, a wieloletnie, bezskuteczne zmagania z chorobą doprowadziły do znacznego pogorszenia się mojego stanu. Po dziesięciu latach zmagań rozwinął się u mnie tak zwany przełyk Barretta, który jest stanem przedrakowym.  Jedną z przyczyn mojej choroby, są tzw. mikroaspiracje gazów z żołądka, które wydostają się przez niesprawne miejsce połączenia przełyku z żołądkiem, czyli zwieracz przełyku. Właśnie o tę część toczy się walka. W Polsce nie ma dla mnie metod leczenia, które rozwiązałyby mój problem. Choroba cały czas postępuje, a ja mam coraz mniej czasu. Jedyną nadzieją, aby skutecznie ją pokonać, jest nowoczesna operacja antyrefluksowa, dostępna za granicą.  Niestety, zabieg jest bardzo drogi i nierefundowany. Oznacza to, że sam muszę pokryć całość wynikających z niego kosztów… Jeśli zechcecie mnie wesprzeć, będę wdzięczny za każdą złotówkę. Proszę, pomóżcie mi wygrać długoletnią walkę z okrutną i podłą chorobą… Darek

1 856,00 zł ( 1,28% )
Brakuje: 142 825,00 zł
Mateuszek Kowalski
Mateuszek Kowalski , 8 lat

7 razy walczył o życie❗️Pomagamy Mateuszkowi❗️

Mateuszek ma 7 lat, ale już stoczył ciężką walkę o życie. Urodził się w 26 tygodniu ciąży z zamartwiczym zapaleniem jelita cienkiego, dysplazją oskrzelowo-płucną, retinopatią wcześniaczą, padaczką lekooporną i dziecięcym porażeniem mózgowym lewostronnym, a z czasem doszedł również autyzm. Ważył tylko 680 gramów. Przeszedł w swoim krótkim życiu już 7 operacji ratujących życie! Dziś jest z nami dzięki żywieniu medycznemu – posiłków w postaci specjalnej mieszanki odżywczej oraz produktów płynnych i półpłynnych.  Synek jest w stałej rehabilitacji z powodu dziecięcego porażenia mózgowego lewostronnego i jest po operacji przedłużenia ścięgien Achillesa, by mógł w miarę samodzielnie się poruszać. Na obecnym etapie niezmiernie ważna jest rehabilitacja. Refundowane 8 godzin miesięcznie to stanowczo za mało.  Potrzebujemy Waszej pomocy w opłaceniu dodatkowej rehabilitacji, zakupie sprzętu do rehabilitacji w warunkach domowych oraz pokryciu kosztów operacji przedłużenia ścięgien Achillesa w drugiej nodze. Zakup sprzętu i godne życie mojego synka, by mógł kiedyś być w części samodzielny to wszystko, czego pragnę. Za każde nawet najmniejsze wsparcie będę bardzo wdzięczna.  Beata, mama Mateuszka

1 092,00 zł ( 1,26% )
Brakuje: 85 079,00 zł
Jarosław Kurp
Jarosław Kurp , 47 lat

Brakuje mi sił, by opiekować się synem… Mój mąż ma już 80 lat!

Z całego serca dziękujemy za pomoc w pierwszym etapie zbiórki. Jarek ma otrzymał nawet dwa wózku jeden elektryczny, a drugi aktywny! Tym razem prosimy o wsparcie nas w sfinansowaniu półrocznego turnusu dla syna. Tylko w ten sposób możemy przynajmniej w minimalnym stopniu, usprawnić Jarka. Poznaj historię Jarka: Wypadek naszego syna wywrócił nasz świat do góry nogami. Prawdopodobnie już do końca życia Jarek będzie poruszał się na wózku – bez naszej pomocy nie będzie w stanie funkcjonować. Jesteśmy coraz bardziej bezradni i, co najgorsze, coraz słabsi. Ja i mąż mamy już ponad 75 lat, a syn nadal potrzebuje naszego stałego wsparcia.  4 września 2010 roku – tamtego dnia zmieniło się wszystko. Jarek miał wtedy 33 lata. Z powodu nieszczęśliwego wypadku (upadek z wysokości) doznał urazu czaszkowo-mózgowego z porażeniem czterokończynowym... Po przewiezieniu do szpitala przez kilka tygodni był w stanie wegetatywnym. Lekarze nie dawali mu żadnych szans. Jarek przeszedł ciężkie operacje głowy, które uratowały mu życie, a my przeszliśmy przez piekło walki o własne dziecko.  Dzięki determinacji mojej i mojego męża, ciągłej walce o przywrócenie sprawności i zapobieganiu przykurczom – dzisiaj są efekty. Jarek jest w kontakcie z nami, potrafi poruszać rękami. Niestety sam nie usiądzie, nie wstanie i ma afazję mowy. Z racji na wiek jesteśmy coraz słabsi. Razem z mężem mamy przyznaną grupę inwalidzką. Nie mamy już siły nawet pchać wózka – Jarek ma 195 cm wzrostu, a waży 95 kg. Mąż żyje z wszczepionym kardiowerterem serca, wykryto u niego również nowotwór z przerzutami na płuca, pęcherz, nerki i mózg. Ja jestem po kilku operacjach, mam chore biodro i kręgosłup. Nasza sytuacja materialna jest zła. Koszty utrzymania syna, leki, prywatne wyjazdy do ośrodków rehabilitacyjnych są ogromne. Wszystkie oszczędności, jakie mieliśmy, poszły już na leczenie i rehabilitacje syna. Jesteśmy przerażeni, bo bez pomocy nie jesteśmy w stanie zapewnić mu odpowiedniej opieki. Prosimy, pomóż nam – to dla nas promyk nadziei na lepsze życie... Rodzice

2 408,00 zł ( 1,26% )
Brakuje: 187 741,00 zł
Piotr Wszołek
Pilne!
Piotr Wszołek , 41 lat

Nowotwór wytacza kolejne działa, a ja tracę siły by się bronić❗️POMOCY❗️

Wszystko zaczęło się w 2022 roku – wykonałem badania, których wyniki wskazały na infekcję. Otrzymałem antybiotyk, jednak mimo stosowania się do zaleceń lekarza nie było widocznej poprawy. Nieoczekiwane trudności niezależne ode mnie sprawiły, że kolejna wizyta odbyła się dopiero w maju 2023 roku. Zlecono mi zrobienie rezonansu. Ale po otrzymaniu wyników lekarze nie byli w stanie stwierdzić co mi dolega…  Czułem się coraz gorzej, nie mogłem usiedzieć w miejscu z bólu i dodatkowo wyczuwałem guzek. Musiałem szukać pomocy prywatnie! Udałem się do specjalisty, który zrobił mi USG i stwierdził, że to zapalenie. Zapytałem, czy to nie nowotwór, ale lekarz zapewniał, że nie ma się czym przejmować i przepisał antybiotyk, który zażywałem przez miesiąc. Niestety nadal nie było żadnej poprawy.  Szukałem pomocy dalej, odwiedzając kolejnych specjalistów. Czułem, że dzieje się ze mną coś niedobrego! W końcu zlecono mi wykonanie biopsji niepokojącego guzka. Wyniki przyniosły najgorszą z możliwych diagnoz… Okazało się, że to nowotwór złośliwy tkanek miękkich – mięsak miednicy w stadium oligometastatycznym! Mój świat się załamał! Od września 2023 roku jeździłem na chemioterapię, którą zakończyłem w kwietniu 2024 roku, później od czerwca zalecono mi chemię w tabletkach a między czasie byłem na radioterapii. Niestety leczenie działało tylko na początku, przy kolejnych podaniach chemii nie było już oczekiwanych rezultatów… Choroba postępowała i nadal postępuje. Mam przerzuty do płuc, guz nie jest operacyjny, lekarze rozkładają ręce z niemocy… Znalazłem możliwość leczenia za granicą, ale kwoty leczenia przekraczają moje możliwości finansowe. Badania genetyczne, które muszę wykonać kosztują 20 000 zł, następnie immunoterapia 15 000 zł za wyłącznie miesiąc leczenia, a obecnie potrzebuję jej na przynajmniej 3 miesiące… Koszy leczenia i dojazdów do kliniki są bardzo wysokie i przestaję dawać radę. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie. Błagam – nie zostawiajcie mnie w tej najtrudniejszej walce! Piotr

875,00 zł ( 1,26% )
Brakuje: 68 274,00 zł
Tomasz Skibiński
Tomasz Skibiński , 41 lat

Jeden dzień odebrał mi sprawność... Pomóż!

Jeden dzień zaważył na całej mojej przyszłości. Miałem tylko 27 lat, plany, marzenia. Wszystko runęło, niczym domek z kart. Dziś jestem przykuty do łóżka i każdego dnia staram się walczyć o lepsze jutro… W styczniu 2010 roku zdarzył się tragiczny wypadek. Upadłem na zamarzniętą ziemię, uderzyłem potylicą o asfalt. Wylądowałem w szpitalu. Na miejscu okazało się, że doznałem ciężkiego urazu mózgowo-czaszkowego, ze stłuczeniem prawej półkuli mózgu! Spędziłem cały styczeń na oddziale intensywnej terapii. Przez kolejne miesiące szpital zamienił się w mój dom. Przenoszono mnie tylko na inne oddziały. Chirurgia, neurologia, ortopedia, rehabilitacja neurologiczna… W końcu otrzymałem wypis, a  wraz z nim diagnozy, z którymi do dziś się zmagam: padaczka, niedowład połowiczny lewostronny.  Wróciłem do domu i musiałem skonfrontować się z zupełnie nową rzeczywistością. Uczyłem się od nowa tak prostych czynności, jak pisanie. Wciąż mam problemy z mową. Obecnie jestem osobą leżącą, mam sprawną tylko jedną rękę. Poruszam się na wózku i jestem całkowicie zależny od osób trzecich, największym wsparciem jest dla mnie mama, która codziennie mi pomaga.  Częste ataki padaczki znacznie utrudniają mi funkcjonowanie. Nieustannie zażywam leki, by móc je kontrolować. Regularnie odbywam rehabilitację, jest to konieczne, by pracować nad poprawą mojej sprawności. Jednak fizjoterapia, leki, środki higieniczne, każdego miesiąca generują ogromne koszty. Bardzo bym chciał odciążyć mamę, która pomimo wieku emerytalnego, wciąż chodzi do pracy, żeby mnie wspierać. Dlatego z całego serca proszę Was o nawet najmniejsze wpłaty. Dziękuję za pomoc, znaczy to dla mnie naprawdę wiele! Tomasz

322,00 zł ( 1,26% )
Brakuje: 25 210,00 zł
Iza Kubacka
Iza Kubacka , 12 lat

Trwa walka o samodzielność i lepsze jutro Izy! Prosimy, pomóż!

Życie naszej córki od samego początku było pełne trudności i wyzwań.  Iza pomimo swojego młodego wieku zmaga się już z szeregiem diagnoz… Nie wiemy, dlaczego los tak okrutnie traktuje nasze dziecko. Wiemy jednak, że nigdy nie przestaniemy walczyć o lepsze jutro Izy! Nasza córka choruje na encefalopatię pod postacią padaczki z napadami uogólnionymi i opóźnieniem rozwoju we wszystkich sferach. W 2014 roku w wyniku ataku padaczki była hospitalizowana, a potem w ciągu kolejnych 2 tygodni wciąż dochodziło do krótkich, kilkunastosekundowych napadów... Oprócz tego córeczka zmaga się z napięciem mięśniowym, wadą wzroku i zespołem Angelmana – poważną wadą genetyczną, która prowadzi do opóźnienia psychoruchowego.  Obecnie Iza porusza się samodzielnie na lekko usztywnionych nogach. Chwyta przedmioty w rączkę, rozumie kiedy do niej mówimy. Kolejne lata to jednak kolejne problemy. Z czasem doszło również podejrzenie niskopłytkowości i osteoporozy. Izunia jest pod opieką gastroenterologiczną i laryngologiczną. Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy mogliśmy objąć córkę specjalistyczną opieką. Jesteśmy Wam za to niezwykle wdzięczni. Niestety, nasza walka o lepsze jutro Izy się nie kończy i wciąż potrzebujemy Waszego wsparcia! Córeczka nadal przyjmuje leki przeciwpadaczkowe, a zapisy EEG wciąż są nieprawidłowe. Dodatkowo u Izuni pojawił się ogromny lęk przed chodzeniem po dworze. Łapała się kurczowo drugiej osoby, jakby szukała u niej schronienia. Musieliśmy na nowo zacząć uczyć ją chodzić na dworze. Wydaje się, jakby rozwój Izy nagle się zahamował, jakby coś go blokowało… Lekarze zalecają Izuni unikanie zimna i stresu, a także ograniczenie rehabilitacji o zajęcia z „wibracją” z powodu przeciwwskazań. Córeczka potrzebuje stałego leczenia i opieki wielu specjalistów, a także zakupu nowego sprzętu ortopedycznego – ortez i gorsetu. Niestety, wszystko to wiąże się z wysokimi kosztami, które ciężko jest nam udźwignąć samodzielnie. Dlatego z całego serca prosimy – wyciągnijcie do Izuni pomocną dłoń. To właśnie teraz mamy szanse wypracować najwięcej! Każda wpłata i każde udostępnienie dają szansę na lepszy rozwój naszej córki! Rodzice Izy

661,00 zł ( 1,24% )
Brakuje: 52 531,00 zł